Opowiadanie =) |
Autor |
Wiadomość |
She
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 16:36 Opowiadanie =)
|
Dołączyła: 15 Paź 2005 Skąd: Gliwice
|
Prolog
Cela jest niewielka, ma jakieś dwa metry na półtora. Przez malutkie okienko pod sufitem dobiega na przemian wizg pił i stukot siekier. Ceglany mury nasiąkły wilgocią. Pewnie gdybym tu dłużej posiedział dostałbym reumatyzmu, jednak coś mi się widzi, że egzekucja nastąpi już niebawem. Paskudnie się wpakowałem, ale muszę uczciwie przyznać, że sam sobie jestem winien. Nawet teraz, gdy tylko przymknę oczy mam przed nimi obraz nagich dziewcząt tańczących przy ogniskach, a gdy sięgnę pamięcią jeszcze dalej wstecz odnajduję dzień, w którym się to wszystko zaczęło...
Część I
Mała Wieś faktycznie duża nie jest. Pięć baraków na krzyż, sklep z tanim winem, poczta i przystanek PKS, na którym raz dziennie pojawia się zdezelowany autobus. Za barakami sterczą ruiny obór czy chlewni. Mało kto pamięta co tam było kiedyś, za czasów pegeeru. Jest też szkoła i gimnazjum. Wprawdzie we wsi prawie nie ma dzieci, ale tu postawiono budynki, więc uczniowie dojeżdzają z pobliskich osad. Gdy parkowałem przed pocztą spostrzegłem, że przerdzewiały bagażnik roweru oderwał się od reszty i odpadł. Wszedłem do środka i podałem pani Zosi awizo. Z niemal pustego pudełka wyjęła kopertę...
-Marek Orangut - przesylabizowała. - Polecony. Pokwituj tutaj. - Podsunęła mi papiery.
Siadłem na schodkach przed urzędem i niecierpliwie rozprułem list. Pismo z pieczątką, niżej kilka linijek urzędniczego bełkotu, z którego wyłowiłem tylko jedno istotne słowo. Zdałem.
Zasiedliśmy całą rodziną do kolacji. Pismo ze szkoły leżało na oddzielnym talerzu, niczym główne danie.
-Taki matoł z gębą małpy i zdał do liceum? - zdziwił się wujaszek. - I to jeszcze jednego z lepszych w Warszawie!?
-A co nie wolno? - odwarknąłem.
-Gęba małpy? Sam popatrz do lusterka! - ofuknęła go moja matka.
Po prawdzie wszyscy w naszej rodzinie wyglądają jakby świeżó z drzewa zleźli. Za cara, gdy przyszedł ukaz by chłopom dać nazwiska, dziedzic nawet się nie namyślał.
Dopiero pradziadek stwierdził, że nie można się nazywać ,,Szympans'' i zmienił nam w sądzie na ,,Orangut''.
Część II
-Zdał to zdał. - Mój tatko z niedowierzaniem pokręcił głową. - Widać czegoś go jednak w tym gimnazjum nauczyli... - Teraz pytanie co dalej. Życie w mieście tanie nie jest. Nie wydolimy. Sama stancja to ze cztery stówy miesięcznie. Gdyby nie to... - Zaraz - wtrąciła się ciotka. - A po co mu stancja? Przecież mamy tę cholerną kawalerkę! Dziadkowi przecież niepotrzebna, tylko kurzem zarasta.
Dziadka w zasadzie nie znałem. Gdy wyprowadził się z Małej Wsi miałem ze cztery lata.
Wiedziałem o nim niewiele. Robota w polu nigdy go nie pociągała.
Pewnej wiosny dwanaście lat temu wyorał pod miedzą garnek siedemnastowiecznych holenderskich dukatów. Kupił sobie za to garsonierkę w mieście, by, jak to określił, ''choć na starość użyć życia''.
Pola oraz zabudowania podzielił między mojego wujaszka a potem wyprowadził się na dobre. Mieszkał w stolicy kilka lat, aż ześwirował dokumentnie i zamknięto go w wariatkowie.
Lekarze stwierdzili, że już go nie wypuszczą. Emerytury dostawał akurat tyle, żebyśmy mieli z czego płacić czynsz. Póki żył mieszkania nie mogliśmy sprzedać, a wynająć się nie dawało.
Kolejni lokatorzy rezygnowali najdalej po tygodniu twierdząc, że w nim straszy. Co za ciemnota, a wydawałoby się, że ludzie z miasta...
-No to jest pewien pomysł. - Mamuśka pokiwała głową. - Dach nad głową będzie miał. Zabijemy świnię i weków narobimy, kartofle są wszędzie tanie, a na weekendy będzie mógł wracać do domu na dożywianie - błysnęła pomysłem. - A może jakąś robotę w mieście podłapie?
-Garnitur mu trzeba kupić - zakpił wujek. - Szata wprawdzie nie zdobi człowieka, ale pomaga wielu małpom zdobyć pracę.
-Jesteś tego żywym przykładem - parsknął mój ojciec. - Który to juz rok na bezrobociu? Piętnasty?
Uśmiechnąłem się w duchu. Najważniejsze, że wyrwę się ze wsi, a potem się zobaczy.
cdn... |
|
|
|
|
p4cz3k
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 17:14
|
Imię: Marcin
Dołączył: 08 Lip 2005 Skąd: Gliwice - Asnyka
|
jesli to Twojego autorstwa i koncowka, mam na mysli "cdn" jest wiazace to jestem ciekawy co bedzie dalej :D |
|
|
|
|
trunks
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 18:46
|
Imię: Jakub Piotr Aleksander :]
Dołączył: 25 Maj 2005 Skąd: z nienacka
|
mnie tez zainteresowało, czekam na ciąg dalszy :) |
|
|
|
|
Dorothea
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 18:58
|
Dołączyła: 25 Wrz 2005 Skąd: Sośnica
|
She super to opowiadanie, czekam niecierpliwie na dalszy ciąg....... :D |
|
|
|
|
She
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 19:39
|
Dołączyła: 15 Paź 2005 Skąd: Gliwice
|
Ciąg dalszy nastąpi jeszcze dzisiaj :hyhy: przedtem nie miałam po prostu czasu, żeby wrzucić jeszcze parę stronek, bo mi matematyczka przeszkodziła, a wszystko mam napisane na brudno, także to nie jest kwestia ,,kupiuj, wklej'' |
|
|
|
|
Dorothea
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 19:42
|
Dołączyła: 25 Wrz 2005 Skąd: Sośnica
|
Rozumiemy She i czekamy z niecierpliwoscią , a ta matematyczka to niech sobie uwaza!!!!!!!!!!!!!!!Przeszkadzaczka jedna no!!!!! |
|
|
|
|
Bary i swinki
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 20:17
|
Dołączył: 05 Paź 2005 Skąd: Waryński
|
nie moja działka... :P nie znam sie na tym :D ale jak wszyscy mówią że fajne to może i tak jest :) |
|
|
|
|
She
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 20:59
|
Dołączyła: 15 Paź 2005 Skąd: Gliwice
|
Część III
-Gorzej będzie jak starego wypuszczą - westchnęła ciotka. - Gardło mu poderżnie jak nic.
-Za to co zrobił nie wypuszczają - uspokoił ją mój stary.
-Czemu go właściwie zamknęli? - zaciekawiłem się.
-Uciął sąsiadowi krzemiennym nożem paluch u nogi - wyjaśniła. - Jak go capnęli karmił właśnie niedźwiedzia w ZOO. Twierdził, że musiał złożyć ofiarę swoim bogom, no to trafił, gdzie trzeba...
Poczułem dreszcz na plecach. Takiemu dziadkowi lepiej nie wchodzić w drogę...
Dwie walizki pełne słoików z żarciem przyjemnie ciążyły mi w rękach, brezentowy plecak przyginał do ziemi. Zanim wspiąłem się na szóste piętro zdrowo się zadyszałem. Ostatnia kondygnacja w przedwojennej kamienicy, jedno mieszkanie na poddaszu. Drzwi kawalerki dziadka wyglądały zwyczajnie. Tylko pod klamką widniał niewielki brązowy zaciek, krew czy coś? Zamki były całkiem niezłe, atestowane. Sforsowałem je i wszedłem do środka. Maluśki przedpokój, wnęka kuchenna, pokój o częściowo skośnym dachu, miniaturowa łazienka, kibelek.
Dziadek Michał miał nieźle pomieszane pod sufitem, więc nie zdziwiłem się, że wszystkie ściany pociągnął na szarobrązowo, a na takim podkładzie nabazgrał czerwono-czarne rysunki rozmaitych zwierzaków. Nawet to nieźle wyglądało, prawiejak w jaskiniach w Lascaux czy Altamira, ale to nic, pociągnie się białą emulsyjną. Mebli nie było, tylko w kącie pokoju leżał siennik nakryty fajną skórą, jakby z jelenia. Na jednej ze ścian dodatkowo zawieszono fantastyczną krowią czachę a pod nią na półeczce stała wypalona świeca.
Sądząc po dziurach wypalonych w parkiecie i śladach kopcia na suficie, staruszek często robił sobie grilla na podłodze. Rozstawiłem słoiki na półkach w przedpokoju, ubrania narazie musiały mieszkać w walizce. Książki położyłem na parapecie.
-No i da się mieszkać. - Zatarłem ręce. - Najpierw szkoła, potem poszuka się jakiejś roboty, zrobię kilka imprezek, poznam jakieś fajne dziewczyny... Tylko zanim tu kogoś zaproszę trzeba dziadkowe bazgroły zamalować, bo obciach.
Rozważania przerwał mi łomot do drzwi.
Część IV
-Kto tam?
-Policja, otwierać! - ?omot przybrał na sile.
Popatrzyłem przez judasza - faktycznie psy... Ten z łomem już się rwał do framugi. Otworzyłem. Gliniarzy było kilku. Dwaj wyglądali normalnie, trzeci w kamizelce kuloodpornej z wielką spluwą w ręce był chyba z antyterrorystów. Towarzyszyli im dwaj pielęgniarze uzbrojeni w stosowny kaftan i chudy jak szkapa księżulo w okularach.
Tego ostatniego przestraszyłem się najbardziej. Może dlatego, że oni zazwyczaj nie noszą broni...
-Dzień dobry - wykrztusiłem.
A potem podłoga jakoś dziwnie uderzyła mnie w plecy. Ekipa sprawnie przepatrzyła wszystkie kąty.
-Nie ma go. - Komandos zasalutował przed kiechą, jakby to on dowodził całą akcją.
-No to mamy cholerny problem - westchnął duchowny i poprawił okularki. - A ten? - popatrzył na mnie.
Poczułem jak jego spojrzenie przewierca mnie na wylot. W ustach mi zaschło, w uszach zaszumiało.
-Marek Orangut - wyjaśnił gliniarz, który zdążył przejrzeć legitymację wydobytą z mojej kieszeni. - Nazwisko to samo, wnuk pewnie. Zlikwidować? - Odbezpieczył spluwę.
Poczułem naraz, że leżę w czymś mokrym. Zesikałem się w gacie, czy to tylko pot? Rany, pieprznięty pies zabić mnie chce, a ten czarny zamiast od razu zaprotestować i walnąć gadkę o świetości i nienaruszalności życia ludzkiego tylko stoi i duma!!
-Co wiesz na temat rytuału? - Ksiądz znowu patrzył mi prosto w oczy. - Jesteś wyznawcą boga Peive?
-Eeeee - odparłem uczenie.
-Nic nie wiem. Widać tylko stary. Możecie go puścić.
-Co tu jest grane? - wykrztusiłem. - Macie nakaz? - Widok spluwy wracającej do kabury przywrócił mi ślad odwagi.
-Jesteśmy jednostką specjalną. Nie potrzebujemy nakazu - warknął jeden z gliniarzy. - A ciebie obowiązuje od tej pory ścisła tajemnica. Nikt nie może się dowiedzieć o naszej akcji.
-Oczywiście. - Skwapliwie pokiwałem głową.
-Twój dziadek uciekł z zakładu dla umysłowo chorych - powiedział duchowny. - Jest uzbrojony i śmiertelnie niebezpieczny. Gdyby przypadkiem się pojawił masz zadzwonić pod ten numer. - Rzucił mi wizytówkę. - Zbieramy się. Po chwili tupot podkutych butów ucichł na schodach. Odetchnąłem z ulgą, wstałem i zamknąłem drzwi. Zbadałem ubranie, tak, to mokre, to był tylko pot. Wróciłem do pokoju, żeby się przebrać. Nieoczekiwanie leżące w kącie posłanie drgnęło i przesunęło się na bok, odsłaniają okrągłą dziurę w podłodze. Chciałem rzucić się do ucieczki, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Z dziury wygramolił się jakiś typek ubrany w dziwaczny strój, podszywany chyba ze starszych skórzanych dywaników.
-(...) inkwizycja. - Uzbrojona w krzemienny nóż dłoń pogroziła nieobecnym już gościom. - A ty co się tak gapisz? - Zmierzył mnie płonącym wzrokiem.
To dziwne, ale dopiero w tej chwili uświadomiłem sobie, że to mój szalony dziadek.
cdn... |
|
|
|
|
Dorothea
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 21:42
|
Dołączyła: 25 Wrz 2005 Skąd: Sośnica
|
SUPER!!!!!!Pisz She, pisz............. |
|
|
|
|
trunks
Wysłany: Pią Paź 28, 2005 00:05
|
Imię: Jakub Piotr Aleksander :]
Dołączył: 25 Maj 2005 Skąd: z nienacka
|
She, dobre, masz niezłą wyobraznie i piszesz fajnym językiem. Ja to bym nie potrafił żadnego opowiadanka napisać :wstyd: |
|
|
|
|
Dorothea
Wysłany: Sob Paź 29, 2005 18:22
|
Dołączyła: 25 Wrz 2005 Skąd: Sośnica
|
She dlaczemu taka cisza?????? Gdzie dalsza czesc????? |
|
|
|
|
Dorothea
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 18:16
|
Dołączyła: 25 Wrz 2005 Skąd: Sośnica
|
A tu nadal cisza......!!!!!!!!!
She nie zapominaj o nas :D |
|
|
|
|
trunks
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 23:40
|
Imię: Jakub Piotr Aleksander :]
Dołączył: 25 Maj 2005 Skąd: z nienacka
|
no właśnie, czekamy na dalszy ciąg ;) |
|
|
|
|
p4cz3k
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 23:44
|
Imię: Marcin
Dołączył: 08 Lip 2005 Skąd: Gliwice - Asnyka
|
nom :=] ciekawe co zrobi dziadek :=] |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|
|
|
|