Kochanka ! Czy to grzech ? |
Autor |
Wiadomość |
plusz0wy
Wysłany: Wto Mar 30, 2010 23:14
|
Imię: Grzesiek
Dołączył: 12 Sie 2009 Skąd: skądęsatąra
|
Arex30, jeśli stawiasz znak = przy grzech i zło to brawurowa jazda samochodem na pewno pod to podchodzi. Wszystko co stwarza jakieś zagrożenie dla osób postronnych lub może je skrzywdzić w jakikolwiek sposób chyba można zaliczyć jako złe lub niemoralne. A co do grzechu to jest to ciężka sprawa ;) Jeśli chodzi o religię to można by się kierować 10 przykazaniami lub 5 kościelnymi czy tym podobnymi sprawami. Ale jak napisałem wcześniej, co może kogoś skrzywdzić chyba jest złe z punktu widzenia kościoła i powinno też być złe z punktu widzenia każdego szanującego się człowieka.... A czy tego przestrzegamy i jak to odbieramy to już zależy od nas... |
|
|
|
|
look
Wysłany: Sro Mar 31, 2010 08:54
|
Dołączyła: 17 Gru 2009
|
Tak sobie rozmawiacie o grzechu=zło. A to temat kochanka/kochanki....też się zgadzam że może pod grzech podpadać zrobienie komuś krzywdy.Ale kochanek/kochanka....hmmmm a jak to przyjemność bez robienia komuś krzywdy.hahahahahahah;)
Chyba tak się wstydziałam tego napisać;)że wyszło nie stylistycznie,nie będę poprawiać. |
|
|
|
|
Yeti
Wysłany: Czw Kwi 01, 2010 15:47
|
Dołączył: 17 Sie 2005 Skąd: Gliwice
|
look, z taką kochanką zetkniesz się na spotkaniu forumowym u połowy forumowiczów!.. Pozostali, to mańkuci! :P (przepraszam!)
...a teraz trochę poważniej!
look napisał/a: | Ale kochanek/kochanka....hmmmm a jak to przyjemność bez robienia komuś krzywdy. ? |
Pozornie przypadek rzadki, ale...
Załóżmy, że jakaś panna/wdowa/rozwódka nawiąże romans z... rogaczem, którego los od dawna już nie obchodzi jego małżonki... Bywają i takie przypadki!... Jest kochanka, jest kochanek, może być też wiele przyjemności (wcale nie mam tu na myśli wyłącznie doznań cielesnych). Czy komuś dzieje sie krzywda?... Nawet jeśli, to może nie aż taka wielka!... Nawet jeśli, to może zasłużona!...
Pozostaje jeszcze filozoficzne pytania, czy łamanie zasad moralnych, samo w sobie, jest złem! (???) |
|
|
|
|
look
Wysłany: Czw Kwi 01, 2010 19:51
|
Dołączyła: 17 Gru 2009
|
To tylko teoretyzowanie;)a w życiu takie dylematy ma chyba nie tak dużo osób.Mojej znajomej z kanady syn przyjechał do Polski i był przerażony że każdy prawie ma tą drugą...popatrzcie jak polska idzie "do przodu" nie patrząc że dzwon kościelny bije:) |
|
|
|
|
marek11
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 20:10
|
Imię: Marek
Dołączył: 14 Lut 2008 Skąd: Gliwice
|
Witam na forum.
Odniosę się w pierwszej kolejności do „grzechu”, może dlatego że zgadzam się z Wami że w rozumieniu potocznym grzechem nazwiemy wszystko co będzie moralnie naganne i szkodzące innym, a co za tym idzie; będzie obciążać nasze sumienie winą za ten czyn w małym czy też dużym stopniu.
Co to ta: „moralność naganna”. I tu możemy się sprzeczać w nieskończoność. Moralność – jej zakres, w jakim systemie wartości, w jakiej kulturze, u jak rozwiniętego człowieka, w jakim systemie wiary itd., itd. Myślę więc że potoczne znaczenie tego słowa będzie wystarczające, choć zapewne nie zawsze. Trudno też odnieść się do stopnia moralności, jej zakresu. Każdy ma to inaczej. Więcej lub mniej, ale chyba zawsze jakieś małe ziarenko po czaszce hula – czasem wali jak kowal młotem w kowadło; a czasem piórkiem po plecach łechcze.
LOOK: „To tylko teoretyzowanie a w życiu takie dylematy ma chyba nie tak dużo osób” – to jest właśnie jedna (jedna z wieleu), ze słusznych kwintesencji tematu.
Wracając do tych nieszczęsnych lub szczęśliwych kochanków; jak kto woli – trochę poteoretyzujmy : para młoda ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską jest przekonana o wieczności tych słów; dlaczego więc w pewnym momencie słowa te stają się bez znaczenia? Jest zdrada. Z kochanych i kochających stają się kochankami.
Podobno jest sześć głównych czynników prowadzących do zdrady:
- Pierwszy z nich : "legalność". Legalność polegała tu na wrażeniu, że ma się prawo do zdrady; gdy np. brak jest przyszłości dla związku, lub brakuje im zaangażowania partnera bądź czują się przez niego oszukiwani.
- Drugim: „ pożądanie”. No .... wiadomo, nie zawsze można się oprzeć. Tu wrażenia są inne np. atrakcyjność innej osoby albo po prostu bo nadarza się taka okazja.
- Trzeci: określany jako "normalizacja". Wyjaśniając tę zdradę mówi się, że była ona czymś naturalnym, modnym lub typowym w środowisku.
- Czwarty: „seksualność”. Czyli niezadowolenie z życia seksualnego w związku, jego braku bądź ograniczenia partnera w kwestii pewnych zachowań seksualnych.
- Piąty: „pochodzenie społeczne”. Tutaj wskazuje się na wczesne zamążpójście, wychowanie w konserwatywnej rodzinie bądź zbyt małą liczbę relacji emocjonalnych.
- Szósty: „poszukiwanie wrażeń”. Chęć zdobycia nowych doświadczeń, poszukiwaniu rozrywki, emocji czy też inaczej ucieczka od monotonii w aktualnym związku.
Żyjemy w czasach, kiedy wiele wartości utraciło swoje znaczenie. Wybieramy to, co wygodne i przyjemne. Dlaczego mamy się ograniczać i odmawiać sobie realizacji seksualnych pragnień, skoro nic poza głęboko schowanymi zasadami moralnymi nie stoi nam na drodze? "Ile razy trzeba zdradzić, by dojrzeć smak wierności" - powiedział poeta. Pewnie dla niektórych nie istnieją granice, jednak za każdym razem warto zastanowić się, czy kiedyś takie postępowanie nie obróci się przeciwko nam i czy to my nie staniemy się ofiarami niewiernego partnera? Warto doceniać wierność, choć ten moralnie zakazany owoc tak bardzo smakuje .
Ciekawy paradoks, iż kiedy my zdradzamy, znajdujemy wiele wyjaśnień, aby nie czuć się winnymi. Zaś w sytuacji, gdy sami padamy ofiarą niewiernego partnera, czujemy się oszukani i nie potrafimy zrozumieć, dlaczego to się stało. Macie rację – zdrada nie jedno ma imię.
Ale, jak to już ktoś tu wspomniał, - jak się okazuje zdrada nie zawsze oznacza koniec historii.
Każdy popełnia błędy.
W końcu jesteśmy tylko ludźmi, istotami absolutnie niedoskonałymi w swej doskonałości. Człowiek to stworzenie stadne i nie jest przystosowany by żyć w pojedynkę, a więź jaka się tworzy między partnerami nie zawsze jest wystarczającą motywacją do tego by ten związek utrzymać. W każdej, nawet najlepszej relacji pojawiają się trudności, ale to jak je pokonamy zależy od nas samych – i tu znowu trzeba dodać - odpowiedzialność.
Tylko gdzie jej szukać gdy całym jestestwem zakochujemy się bez pamięci zatracając racjonalne spojrzenie na całą sytuację.
Kochanka, kochanek >>> czy to grzech ?Tak więc i zdrada >>> czy to grzech ?
A bezgraniczna miłość >>> czy to grzech?
Wszystko zależy od nas samych i naszego sumienia jak zinterpretujemy, postąpimy, jak będziemy oceniać innych, jak stłamsimy swoje uczucia, jak i czy skrzywdzimy kogoś. Wszystko to było, jest i będzie domeną człowieka wbrew nakazom, zakazom, potępieniem, czy też nauce jakiejkolwiek religii. |
|
|
|
|
look
Wysłany: Wto Kwi 06, 2010 10:27
|
Dołączyła: 17 Gru 2009
|
jakbyśmy tak miłość oceniali pod względem grzechu to jeszcze trudniej by o nią było niż mówią i piszą;) |
|
|
|
|
alenda
Wysłany: Czw Maj 13, 2010 20:55
|
Imię: Olcia
Dołączyła: 08 Maj 2010 Skąd: ze wsi
|
look napisał/a: |
Ale mam do was dziewczyny pytanie...;)czy lepiej jest mieć takiego męża/faceta co mówi o swoich fantazjach głośno i można go bacznie obserwować;)? czy takiego co marzy w ciszy...:)? |
Pewnie, że lepiej jak mówi głośno :)
Kochanek - czy to grzech? :> |
|
|
|
|
Major
Wysłany: Pon Maj 17, 2010 22:37
|
Zaproszone osoby: 2
Dołączył: 19 Wrz 2005 Skąd: Londyn
|
Zdaje mi sie ze zdrada to grzech, ale posiadanie kochanki/a chyba nie jest grzechem w momencie kiedy druga polowka wie to od nas :) i sie na to zgadza. Tyle ze malo, ktora pewnie by sie na to zgodzila... |
|
|
|
|
Nikaa
Wysłany: Pon Maj 17, 2010 22:39
|
Dołączyła: 25 Lut 2010
|
Major, sa ludzie ktorzy zyja w otwartych zwiazkach.. i wiedza o kochance swoich partnerow.. i zgadzaja sie na to bo wiedza ze ich druga polowe to uszczesliwia.. |
|
|
|
|
Major
Wysłany: Pon Maj 17, 2010 23:03
|
Zaproszone osoby: 2
Dołączył: 19 Wrz 2005 Skąd: Londyn
|
Nikaa, ale czy nie jest to smutne, ze do uszczesliwiania wspolnego zwiazku, potrzebuja innych?
Ja tego nie potepiam, nie neguje, bo nie wiem czy moze w przyszlosci nie znajde sie w podobnej sytuacji, ale zdaje mi sie ze to troche nieszczesliwa forma. |
|
|
|
|
Nikaa
Wysłany: Pon Maj 17, 2010 23:13
|
Dołączyła: 25 Lut 2010
|
Major, tez tak sadze.. ze jest to strasznie nieszczesliwe.. i nie wierze w to zeby nie bylo tu osoby poszkodowanej..
Nie wierze w to ze jedna ze stron nie cierpi.. :/ ale znam taka sytulacje.. Ona moze sypiac z kim chce on tez.. Tylko ze On tego nie robi a ona i owszem.. na prawo i lewo.. ale dla innych ludzi sa szczesliwa rodzina z dzieckiem.. Niby nie maja do siebie zalu.. a wlasnie to czyni ich szczesliwszymi.. tylko jakos ja tego nie czuje.. |
|
|
|
|
alenda
Wysłany: Wto Maj 18, 2010 08:59
|
Imię: Olcia
Dołączyła: 08 Maj 2010 Skąd: ze wsi
|
Nikaa ja też tego nie czuję. Znam podobną sytuację, tyle, ze tam mąz udaje, że o niczym nie wie. Dla dobra rodziny itd...
Są też małżeństwa żyjące jak para znajomych, mają wspólny dom, czasem interesy, często dziecko, mieskzjaą razem, nawet zdarza im się zjesć razem obiad, ale nie sypiaja ze sobą, nie okazują sobie uczuć itd. I co wtedy? Czy wtedy zdrada nie wyglada inaczej? Czy to nadal jest zdrada, skoro tak na prawdę się nie zdradza bo się nie kocha? |
|
|
|
|
look
Wysłany: Wto Maj 18, 2010 19:19
|
Dołączyła: 17 Gru 2009
|
alenda napisał/a: | Nikaa ja też tego nie czuję. Znam podobną sytuację, tyle, ze tam mąz udaje, że o niczym nie wie. Dla dobra rodziny itd...
Są też małżeństwa żyjące jak para znajomych, mają wspólny dom, czasem interesy, często dziecko, mieskzjaą razem, nawet zdarza im się zjesć razem obiad, ale nie sypiaja ze sobą, nie okazują sobie uczuć itd. I co wtedy? Czy wtedy zdrada nie wyglada inaczej? Czy to nadal jest zdrada, skoro tak na prawdę się nie zdradza bo się nie kocha? |
No właśnie słuszna uwaga czy zdrada bo się nie kocha czy zdrada bo świadectwo formalne leży w szufladzie? |
|
|
|
|
kajusiaw
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 08:16
|
Imię: Ania :)
Dołączyła: 27 Cze 2007 Skąd: Gliwice Łabędy
|
Jak mężczyźni biorą sobie kochanki to można o tym pomyśleć, że ze swoimi żonami nie mają udanego życia seksualnego, bo w jaki inny sposób można to rozumieć?
Gdybym się znalazła w takiej sytuacji to tą drugą kobietę chybabym jej oczy wydrapała hihi |
|
|
|
|
espi
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 08:28
|
Imię: Ania
Dołączyła: 06 Gru 2004 Skąd: z mamy ;)
|
Byłam/jestem po obu stronach tej barykady i powiem tak: NIGDY wina nie leży tylko po jednej stronie. Tylko najczęściej wolimy tego nie widzieć i jak przyjdzie co do czego wytaczamy działa bo ty nigdy i bo ty zawsze. Nie patrzymy na to co ja...
A w temacie uważam że kochanka/kochanek to pierwszy krok do rozwodu. Jak ludzie nie chcą już być razem to powinni się rozstać, a kochanka/kochanek może utwierdzić w przekonaniu o dobrej decyzji lub wręcz przeciwnie, pomóc otworzyć oczy i opamiętać się. |
|
|
|
|
Lama71
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 10:11
|
Dołączył: 29 Sie 2006 Skąd: Gliwice
|
espi napisał/a: | NIGDY wina nie leży tylko po jednej stronie. |
i tu się z Tobą nie zgodzę. Czasem jednak leży wyłącznie po jednej stronie. |
|
|
|
|
espi
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 10:48
|
Imię: Ania
Dołączyła: 06 Gru 2004 Skąd: z mamy ;)
|
Za słaba jestem językowo żeby ściśle wyrazić co myślę na ten temat, ale wiem że związki międzyludzkie to skomplikowane draństwo jest :| |
|
|
|
|
Karlus
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 13:59
|
Dołączył: 20 Maj 2010
|
kajusiaw napisał/a: | Jak mężczyźni biorą sobie kochanki to można o tym pomyśleć, że ze swoimi żonami nie mają udanego życia seksualnego, bo w jaki inny sposób można to rozumieć?
Gdybym się znalazła w takiej sytuacji to tą drugą kobietę chybabym jej oczy wydrapała hihi |
A w czym ona jest winna?
Czasem ona nawet może nie wiedzieć że ''on'' ma jeszcze kogoś. |
Ostatnio zmieniony przez Karlus Wto Cze 01, 2010 16:51, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Lama71
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 23:09
|
Dołączył: 29 Sie 2006 Skąd: Gliwice
|
espi napisał/a: | ale wiem że związki międzyludzkie to skomplikowane draństwo jest |
i właśnie to chciałem powiedzieć :zalamany: |
|
|
|
|
|