dupiate forum

Forum Ogólne - Czy młodzież ma i kieruje sie jeszcze autorytetami?

trauti - Pią Maj 27, 2005 12:26
Temat postu: Czy młodzież ma i kieruje sie jeszcze autorytetami?
Jaki wływ maja na nich autorytety ?? Czekam na wasze uwagi, przemyślenia itd :)
cinque - Pią Maj 27, 2005 12:34

Czyli objezdzamy ICH z gory na dol :rotfl:
Mlodziez calosciowo autorytetow raczej nie ma, natomiast pojedyncze osobniki - mam cicha nadzieje :) - maja. Kontestuja autorytety :) A przynajmniej powinni - z definicji - buntowac sie przeciw wszystkim i wszystkiemu :)

Demmo - Pią Maj 27, 2005 18:29

hmm.. nawet jeśli jakieś "niedobitki" mają, to coraz mniej jest takiej młodzieży.
zwykle spotyka się na ulicy zero szacunku.. chociaż to nie tylko wśród młodziezy.. ogólnie ludzie teraz są jacyś tacy, że ehh..
ale powracając do młodzieży.. ;) kiedyś jak jakaś babcia zwróciła uwagę, to mimo wszystko ktoś tego słuchał.. zawsze śmieszył mnie obraz babci, która wymachuje torebką lub będzie biła parasolką - wiadomo było że tak naprawde nic by tym nie zdziałała, ale jakiegoś łobuza dało się przepędzić :oczami: a teraz? pewnie usłyszy: "co się wtrącasz ty stara [piii piiii pi pii - cenzura ;) ] to nie twoja sprawa więc weź lepiej wyp... [ekhm]" i jeszcze może oberwać..
cóż.. oblicze ludzkości sie zmienia..

nie mówię że nie ma dobrych ludków.. też na nich jeszcze trafiam.. ale niestety ci gorsi zaczynają w ogólnym pojęciu przeważac.. :looka:

kisia - Pią Maj 27, 2005 21:24

A ja wierze że młodziesz, a przynajmniej jej częśc ma jakies autorytety. Po cześci to zależy od wychowania, od tego ile się dziecku poświęca czasu. Dla drugiej części dzisiejszej młodzieży autorytetami sa niestety bohaterowie gier komputerowych, którzy wszystkich zabijają i nikogo nie szanują :(
Dana - Pią Maj 27, 2005 22:39

Zgadzam sie z wami wszystkimi powyżej
jest jakoś nie ciekawie w tym temaie - takie nieciekawe czasy mamy w kraju i to może troche usprawiedliwia

Jest nadzieja na swiecie ponoć rośnie społeczeństwo generacji "Z"takie odporne na konsumpcje-reklame,nie chcące się usamodzielniać - wyprowadzac od rodziców co za tym idzie rodzinne i z autorytetami rodzice,dziadkowie a nie podupadłe gwiazdy :P
Oby nie przesadziła ta generacja "Z" w druga strone :]

Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 08:30

Byłem ostatnio na zebraniu 17 letniego nastolatka,pierwszoklasisty,licealisty i wyobraźcie sobie,że wychowawczyni chce zorganizować wycieczkę do Wisły.Warunkiem jest aby pojechało 29 osób z 35 osobowej klasy,niestety nie ma tylu chętnych gdzyż prawie połowa nie chce jechać, bo nie i to jest motywacja do dzialania.Zero zespolowości,zero zgrania,zero wszystkiego. :) :)


kisia napisał/a:
Po cześci to zależy od wychowania, od tego ile się dziecku poświęca czasu.



Nie całkiem się zgodzę,fakt ,że za malo czasu poświęcam dzieciakom,ale nie jest to powodem do tego ,aby oni nie mieli autorytetów.Dla nich dzisiaj najprostszymi i najprymitywniejszymi autorytetami są Kurt Cobain i Marlin Maison(nie wiem czy poprawnie napisałem te dwa nazwiska).


Dana napisał/a:
takie nieciekawe czasy mamy w kraju


To jakie w/g ciebie czasy są najlepsze na autorytety dla młodzieży??

Aither - Sob Maj 28, 2005 10:01

Nie no ja uwazam ze najwiekszy autorytet dla naszych rodakow i nie tylko mlodziezy to zmarl.. byl nim Polak Papiez... moze wiekszosc mlodziezy sie do tego po prostu nie chce przyznawac bo byl duchownym... ale to on mial na nas na prawde duzy wplyw... moim autorytetem byl zawsze Jan Pawel II i nadal nim jest... jeszcze jedna osobe cenilam wysoko.. ksiezna Diane tez byla dla mnie kims... i nie chodzilo o jej rodowod czy cos... ale o to co zrobila dla wielu ludzi...

teraz mlodziez nie ma na kim sie wzorowac... bo Ci na ktorych mogli to juz odeszli...

Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 10:25

Aither napisał/a:
byl nim Polak Papiez...



Teraz sobioe zakpię z twojej wypowiedzi...Masz rację największym autorytetem,Papież,był dla mlodzieży- kiboli,którzy nawet się"pojednali"na stadionie,a po kilku dniach gnoje mówiły ,że to dlatego,że telewizja była.Wstyd i hańba

Aither - Sob Maj 28, 2005 10:30

Piotrulek zawsze w stadzie znajdzie sie czarna owca... "kibole" to grono ludzi skaczace sobie do gardel jak wilki... ale jakbys tak pojedynczo porozmawial spokojnie z kazdym z nich... to na pewno przyznaliby sie do tego, ze jednak jest kims dla nich. 100 kiboli moze tak myslec a wystarczy, ze jeden cos chlapnie i juz psuje sie wizerunek wszystkich kiboli...
Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 10:37

Aither napisał/a:
ale jakbys tak pojedynczo porozmawial spokojnie z kazdym z nich



Nie zgadzam się,ich umysły zawładnięte są przemocą,bydlactwem,agresją i bandytyzmem,krwiożerczością i wieloma innymi złymi przymiotami,dlatego Ojciec Święty nie może być ich autorytem...

Aither - Sob Maj 28, 2005 10:42

Piotrulek... tutaj sie nie zgodze za bardzo... to jednosc z nich takich czyni ludzi... w grupie czuja sie mocni i silni... ale w pojedynke niczym sie nie roznia od zwyklych ludzi... i moze byc dla nich autorytetem Ojciec Swiety... pod warunkiem, ze rozumieja znaczenie slowa... "autorytet".
Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 10:54

Aither napisał/a:
ze rozumieja znaczenie slowa... "autorytet



W to wątpię,ale nie wątpię ,że rozumieją slowa"nienawiść","kij bejsbolowy"(moja pisownia),"maczeta","nóż",i wiele,wiele,tym podobnych.

Aither - Sob Maj 28, 2005 11:02

Piotrulek dlatego takim jak "oni" potrzeba wlasnie autrytetu... aby mogli sie wzorowac i moze dostrzec to co robia... nie przesadzaj teraz... kibole maja swoje za uszami, ale czasami media za bardzo kreuja kiboli na mordercow... to jest przesada bo tak wcale nie jest... to zbuntowani ludzie fanatycznie wierzacy w przekonania, ze ich klub sportowy jest "the best" Wlasnie oni potrzebuja kogos na kim mogliby sie wzorowac...
no nie wiem... ale uwazam, ze ta pycha i chec pokazania sie przed innymi kibolami to ich wlasnie napedza... bo jak w oczach drugiego kibola bedzie wygladal ktos kto Papieza - osobe duchowna gloszaca dobra i pojednanie - uwaza za osobe do nasladwania... taka osoba umiera spolecznie...

Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 11:33

Aither napisał/a:
ludzie fanatycznie wierzacy w przekonania, ze ich klub sportowy jest "the best"



Jeżeli tylko dla klubu ktory jest "the best" mogą pobić,uczynić innego kaleką,spowodować ogromne straty majątkowe,a nawet zabić to wybacz,ale dla takich ludzi bliższe jest więzienie niż papieski autorytet... :kwasny: :kwasny:

Aither - Sob Maj 28, 2005 11:39

Piotrulek ale to nie jest 100% naszej mlodziezy to nie oni stanowia pepek naszej przyszlosci... chociaz wole o to sie nie klocic... to trudna mlodziez - racja... ale to nasza mlodziez... nie mozemy ich gnebic za to, ze maja inne wartosci [lub ichw ogole nie maja] niz pozostali... poza tym dorastali w czasach gdzie afera goni afere... politycy sa skorumpowani... skad maja brac przyklad jak wszedzie w okolo jest tak samo... dla nas to karygodne, bo np. Ty zyles w innych czasach... coz... ja moge raczej podpiac sie pod pokolenie tych kiboli... bo dla nas to szara rzeczywistosc... bo tak jest... a za Twoich czasow tego nie bylo... i nie ograniczajmy sie tutaj tylko do kiboli bo to maly odsetek polskiej mlodziezy... fakt nie swieca przykladem... ale teraz panuje prawo dzungli... nie chcesz byc zabity to sam zabijaj... dlaczego? Bo takie nastaja czasy.
Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 11:50

Aither napisał/a:
ale to nie jest 100% naszej mlodziezy



I całe szczęście,że to tylko pewien procent... :) :)


Aither napisał/a:
to trudna mlodziez - racja... ale to nasza mlodziez... nie mozemy ich gnebic za to, ze maja inne wartosci [lub ichw ogole nie maja] niz pozostali


Aither może to twoja młodzież,ja z potencjalnymi bandytami się nie utożsamiam... :)

Aither napisał/a:
poza tym dorastali w czasach gdzie afera goni afere... politycy sa skorumpowani... skad maja brac przyklad jak wszedzie w okolo jest tak samo



Czyli jak młodzież dorastalała w czasie wojny,to powinni być mordercami po jej zakończeniu???


Aither napisał/a:
ale teraz panuje prawo dzungli... nie chcesz byc zabity to sam zabijaj... dlaczego?



Dlatego,że mlodzież nie ma autorytetow,bo ich nie chce mieć... i koło się zamyka... :)

Aither - Sob Maj 28, 2005 11:52

Piotrulek chca... ale nie maja kogo nasladowac... i tutaj sie kolo dopiero zamyka...
Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 12:29

Aither napisał/a:
i tutaj sie kolo dopiero zamyka...



Przecież w dalszym ciągu pozostaje Papież... :) :) ,Mickiewicz,Piłsudski,Sienkiewicz,Miłosz,Chopin,Kolbe,Faustyna Kowalska,Styczyński,Wróblewski,Olszewski nie ma co dalej wypisywać bo szkoda czasu jednym slowem wystarczy wziąść do ręki encyklopedie PWN i poszukac odpowiedniego autorytetu dla siebie,a odstawić pałę,nóż spręzynowy,jabole i inne smieci... :) :)

Aither - Sob Maj 28, 2005 12:33

Piotrulek ale ciezko jest brac z kogos przyklad jesli czyta sie o nim tylko i wylacznie z encyklopedii lub ksiazek historycznych... nie widzieli, nie znali i nie sa swiadomi co i jak wiele zrobili... a Papiez przeciez do niedawna byl namacalnym dowodem na to, ze warto miec autorytet i isc za jego przykladem... dla Ojca Swietego autorytetem byl Bog Ojciec... a dla nas jest on sam
Piotrulek - Sob Maj 28, 2005 12:56

Aither napisał/a:
a Papiez przeciez do niedawna byl namacalnym dowodem na to, ze warto miec autorytet i isc za jego przykladem...



Ale nie przesadzaj znowu ,że tylko Papież jest autorytetem,a inni ktorych nie widzieliśmy,nie znaliśmy to nie są,bo trzeba o nich przeczytać,to moja droga trochę demagogią trąci... :) :) :)

Aither - Sob Maj 28, 2005 12:59

Piotrulek prawde mowiac wole uznac Ojca za swoj autorytet niz Pilsudskiego czy Chopina... ktorych nie znam nie widzialam... tutaj chodzi o to ze samo przeczytanie w ksiazce nie wystarczy na to aby obrac sobie taka osobe za wzor... ja wiem co Pilsudski zrobil znam historie ... ale jakos nie czuje sie powiazana emocjonalnie... natomiast do smierci mojego dziadka... to wlasnie on byl NAJ dla niego... dlaczego? Bo dziadek zyl w czasach kiedy to Pilsudski zyl dzialal i pokazywal swiatu i Polakom, ze warto zyc...
trauti - Sob Maj 28, 2005 13:24

Musze wam przyznać, że nie spodziewałem się, że wywołam u was taką burzę mysli :) Cieszy mnie to, że ten temat wzbudził u was wielkie zainteresowanie... Czekam na dalsze wasze opinie :) pozdrawiam
of - Sob Maj 28, 2005 14:07

opinie beda, beda... niech no tylko znajde troszke czasu :]
Mariusz - Sob Maj 28, 2005 15:29

gen. Rapacki, gen., Rapacki i jeszcze raz gen. Rapacki ... ;-)
Appo - Sob Maj 28, 2005 15:50

Sami wyznaczamy sobie trasy....
Czasem ktoś obiera szlak już odkryty...
Czasem odkrywa go sam...

^_^

Demmo - Sob Maj 28, 2005 15:53

jezusicku.. Aither wybacz, ale czytając Twoje posty powyżej nasuwał mi się obraz jak przed sądem bronisz jakiegoś pedofila czy mordercę, tłumacząc że tak naprawdę to on fajny ludek jest, tylko czasy takie nieciekawe :przestraszony: :zdziwko: :wstyd:
Ilonka - Nie Maj 29, 2005 09:06

Ja nie mam zadnego autorytetu i to swiadomy wybor. Dlatego tez nie wierze w zadna religie (m.in.). To nie znaczy, ze nikt mi nie imponowal nigdy, ale wole kierowac sie wlasnymi odczuciami i na razie dobrze mi z tym. Chce osiagac wlasne cele i podazac wlasna droga. Jezeli kiedys zaloze rodzine, moge powiedziec smialo, ze przykladem dla mnie beda moi rodzice. Nie dlatego, ze ich kocham, tylko widze obiektywnie, ze sporo moich znajomych ma duzo gorzej ode mnie pod wieloma wzgledami.
Piotrulek - Nie Maj 29, 2005 09:12

Ilonka napisał/a:
Jezeli kiedys zaloze rodzine, moge powiedziec smialo, ze przykladem dla mnie beda moi rodzice.



Rzeczywiście kapitalny wzorzec,gratuluję,ale zpytaj kiedyś,przy okazji rodziców o ich autorytety,ktore kiedyś mieli(o ile mieli)... :) :) :)

Dana - Nie Maj 29, 2005 10:09

Ja nie mam żadnego wzorca [i]tyle lat...!
Wzorce sa za nudne i nie reformowalne :]
Rodziców szanuje ale nie wzorcuje swego życia na ich postępkach :P
Wiara - życie duszy po śmierci -JEST
Podziwiam wiele postaci historycznych - żadnej współcześnie żyjącej/no kilku moich znajomych za różne drobiazgi :oczami: /
A wiec wytyczam sobie droge życia w/g zlepków wzorców jakie sobie wytycze i posklejam - czym sie kieruje ? własnym widzimisie :P :D

frohike - Nie Maj 29, 2005 11:05

hejka,
ja tez nie mam autorytetow,
nie ma nikogo o kim moglbym powiedziec ze jest the best i wszystko co zrobil jest godne nasladowania,

Aither - Nie Maj 29, 2005 19:00

Demmo napisał/a:
jezusicku.. Aither wybacz, ale czytając Twoje posty powyżej nasuwał mi się obraz jak przed sądem bronisz jakiegoś pedofila czy mordercę, tłumacząc że tak naprawdę to on fajny ludek jest, tylko czasy takie nieciekawe :przestraszony: :zdziwko: :wstyd:


Demmo dlatego nie zostalam prawnikiem... bo bym go jeszcze wybronila :P

kaszanna - Pon Maj 30, 2005 09:34

Młodzież nie ma autorytetów bo takowych nie znalazła. Bo na kim się odwzorowywać w dzisiejszych czasach? Na politykach? Księżach? Ja autorytetów nie widzę wogóle. A postacie historycznie do mnie nie przemawiają. Nie znam ich, nie widziałam a słowo pisane jest często przekoloryzowane.
I nie zgodzę się Piotrulkiem. Kontakt rodzic-dziecko jest bardzo ważny, a może nawet najważniejszy.

Aither - Pon Maj 30, 2005 10:48

kaszanna jest bardzo wazny ale co zrobic jesli rodzice i dzieci nie maja wpolnego jezyka ? totalnie sie nie rozumieja... przeciez nie mozna nikogo zmusic do tego aby rozmawial ze swoja Mama czy Tata... to jest wlasnie to... dzieci nie chca juz rozmawiac z rodzicami... do pewnego wieku oczywiscie... po 13 roku zycia ten taki kontakt rodzic - dziecko jest najbardziej narazony na jego zerwanie... taka jest prawda... mlodziez i nie tylko oni nie maja czym sie kierowac... napedza ich tylko "byc i miec" a nie zwracaja uwagi na to aby zyc w spoleczenstwie... prawde mowiac nie chce wiedziec... czym beda kierowac sie moje dzieci i wnuki... chyba tylko instynktem zwierzecym.
Piotrulek - Pon Maj 30, 2005 14:23

Aither napisał/a:
Pilsudskiego czy Chopina... ktorych nie znam nie widzialam...



Przecież historia i jej autorytety tworzyły się bez naszego udziału...i nie możemy raczej mieć do tego pretensji,że nie zyliśmy w tamtych czasach i nie chadzaliśmy z Piłsudskim lub Chopinem na spacery po obiedzie.Ale trzeba pamiętać ,że w dzisiejszych czasach też są autorytety np.Papież,Wałęsa,Kukliński oraz wielu innych,ktorzy tworzą tą historię,czy pokolenie naszych dzieci też będzie mowilo,że nie znało Papieża czy Wałęsy to znaczy ,że są żadnymi autorytetami???????Zastanówcie się!!!

kaszanna - Pon Maj 30, 2005 14:28

Aither, bo być rodzicem to wielka sztuka. Nie wystarczy nakarmić i ubrać. Dużo rozmawiać, mieć stały kontakt, spędzać dużo czasu. Trzeba dać z siebie wszystko. Moi rodzice tacy są. Wiele mnie nauczyli i moim marzeniem jest żeby wychować Gabę tak jak oni mnie i moje siostry.

Piotrulek, nie wiem czy wiesz ale np. w szkołach nauczyciele nie skupiają się na teraźniejszości. O nich usłyszy np. moja Gabrysia na lekcji historii. Zapytaj się jakiegoś piętnastolatka kim jest Kukliński. Daję głowę uciać że większość nie będzie wiedziała...

Piotrulek - Pon Maj 30, 2005 14:32

kaszanna napisał/a:
w szkołach nauczyciele nie skupiają się na teraźniejszości



Nie podejmuję tematu o szkolach,bo mi zaraz zostanie zarzucone,że się CZEPIAM,prawda kisia?? ;) ;) Podając te nazwiska chcialem tylko obrazowo przedstawić jak tworzy się historia i że,slawni ludzie historii calkowicie mogą ,a nawet powini być dla wielu z nas autorytetami... :P :P

kaszanna - Pon Maj 30, 2005 14:42

Ha! Tylko ktoś powinien takiemu piętnastolatkowi pokazać, powiedzieć, porównać. Rodzic, nauczyciel. Skąd ma sam to wiedzieć? Niewiele znam nastolatków którzy sami potrafią przysiąść, poszukać, poczytać. Kim dla niego jest np. Wałęsa? Może skojarzy że był prezydentem. A po za tym? Czy będzie mu się chciało dociekać że był/jest kimś więcej? Mam naprawdę spore wątpliwości. Cały czas twierdzę że jest to spora wina szkoły.
Piotrulek - Pon Maj 30, 2005 14:49

kaszanna napisał/a:
Cały czas twierdzę że jest to spora wina szkoły



I masz calkowitą racje,bo ja osobiście znam nauczycielke historii(mgr,po Uniwersytecie Mickiewicza w Poznaniu,uczącą w gimnazjum i szkole średniej),u ktorej w domu nie ma żadnej gazety(bo się ich nie kupuje),a telewizja to tylko "randka w ciemno" i kilka brazylijskich tasiemców.W jaki sposób taki pedagog ma nauczyć mlodzież kto dla nich jest autorytetem... :) :) :)

of - Pon Maj 30, 2005 16:22

zaczynacie znowu bzdurzyc cos o szkolach... Piotrulek TYLE lat doswiadczen, a dalej czepiasz sie pobocza? Trzeba stanac prosto i spojrzec prawdzie w oczy....

AUTORYTETY? po pierwsze skad zalozenie, ze ich nie ma? bo nie sa to juz ludzie? bo nie sa to pozytywne autorytety? one sa! i to wszedzie! zawsze byly! nie widzicie, ze mlodzi ludzie maja swoich idoli? swoje marzenia... zle i dobre? moze czasem nie wyrazaja sie prosto i gladko, moze starsze pokolenie rzeczywiscie nie zawsze potrafi przekazywac mlodym tego co najlepsze, moze mamy 60% ludzi w kraju na skraju ubustwa podczas gdy telewizory szepcza, ze musisz miec TO i TAMTO!!! Ekstremalne zachowania wchodza do mody! TO MY odpowiadamy za wszelkie wykolejenia tego pokolenia! Nie szkola, nie Ci okropni pedagodzy co to tylko wymagaja, truja nad uchem i reki biednemu dziecku nie podadza! Gardza swoimi uczniami i swoja praca! Bardzo latwo jest zwalac swoja nieudolnosc na wszystko co stoi obok nas! Bezkrytyczna wlasna glupota i zamkniecie sie w kregu 2 pojec zalatwia juz widze wszystko!!!

Czemu odrazu szukacie autorytetow wsrod ludzi? Ludzie czasem powielaja mody, trendy, zachowania... czemu co druga reklama w telewizji przedstawia trzesace sie piersi i facetow ktorzy wszystko i wszystkich maja za nic! Skad popularnosc telenowel idealizujacych codziennosc? Skad nagle tyle "tokszołów"? Moze to spoleczenstwo jak i wiekszosc innych jest chore, a moze poprostu sa to tematy robione przez telewizje dla kasy co i tak sprowadza nas do choroby, ktorej wlasnie na imie KASA? Piszemy w innym topicu o anonimowosci... to byc moze wlasnie ta anonimowosc, wyalienowanie, gonitwa za pieniadzem, zazdrosc, chciwosc nie pozwalaja na dojrzenie podstawowych problemow tak ochoczo powielanych nie tylko przez moje pokolenie ale i WSZYSTKIE WASZE! przepraszam ale jedno slowo mi sie cisnie na usta po wypowiedziach opiekunczej, dobrej i madrej Aither, doswiadczonego Piotrulka i jeszcze kilku osob.... obluda!!!! brak elementarnych przemyslen!!! rozdrapujecie problem dla kilku postow brnac po kostki w blocie zrobionym przez NAS wszystkich!!! wymiana zdan? prosze bardzo... ale do jasnej cholewci PRZEMYSLANYCH!

widze mlodych ludzi na murkach i lawkach pijacych i klnacych! nie maja autorytetu! szkola zaspala, a rodzice akurat charmali na 200zl wiecej!!! ale teraz moga sie wszyscy wypowiedziec na formu i szukac winnych w policji, szkole, zlych dzieciach sasiada, telewizji co to zaspokaja nasze ambitne potrzeby kulturalne za abonament i pieniadze sponsorow! byle nie byl to nasz brak milosci, byleby to nie byla nasza pomylka ciagnieta latami i z perspektywy tych lat wygladajaca straszliwie! Piszecie: czlowiek uczy sie na bledach. Jesli tak po co do jansej ciasnej wogole powstal ten topic? Niech sie ucza! Szkola ich nie kocha, pedagodzy olewaja, kosciol zszedl do roli glosu na pustyni, a policja na dodatek gnebi!

Piotrulek - Pon Maj 30, 2005 16:58

osfald napisał/a:
zaczynacie znowu bzdurzyc cos o szkolach



Powtorzę twoje słowa z innego tematu"Uderz w stół a nożyce się odezwą".


osfald napisał/a:
a dalej czepiasz sie pobocza?


Pobocze,jak to nazywasz,w tym temacie jest jednak najmocniejszym i najpewniejszym miejscem,dlatego się go czepiam...


osfald napisał/a:
prosze bardzo... ale do jasnej cholewci


PRZEMYSLANYCH!


A co tu uważasz,za nieprzemyslane??????Czy spostrzeżenie dot.nierobów pedagogów,ktorzy nie potrafią za nic w świecie w dzisiejszym mlodym czlowieku wzbudzić zainteresowania do niczego,to jest NIEPRZEMYŚLANE.


osfald napisał/a:
Czemu odrazu szukacie autorytetow wsrod ludzi



Jak świat światem autorytet był zawsze czymś dopingującym,motywującym w dążeniach do celów wyższych.Zawsze stawialo się za przyklad kogoś kto zrobil coś dla społeczeństwa,nauki,wiary i innych tematów życia codziennego.Czy to jest złe dążenie????

of - Pon Maj 30, 2005 18:02

Piotrulek napisał/a:
osfald napisał/a:
zaczynacie znowu bzdurzyc cos o szkolach



Powtorzę twoje słowa z innego tematu"Uderz w stół a nożyce się odezwą".


nalezy umiejetnie bic w stol i z rozsadkiem wybierac jego rodzaj... w tym przypadku znalazlbym kilka innych miejsc do walenia...

Piotrulek napisał/a:
osfald napisał/a:
a dalej czepiasz sie pobocza?


Pobocze,jak to nazywasz,w tym temacie jest jednak najmocniejszym i najpewniejszym miejscem,dlatego się go czepiam...


najmocniejszym miejscem czego??? chyba jakiejs wielkiej dziury ktora przeoczyles w doswiadczeniach i probojesz zasypac tym co pod reke sie nawinie...


Piotrulek napisał/a:
osfald napisał/a:
prosze bardzo... ale do jasnej cholewci


PRZEMYSLANYCH!


A co tu uważasz,za nieprzemyslane??????Czy spostrzeżenie dot.nierobów pedagogów,ktorzy nie potrafią za nic w świecie w dzisiejszym mlodym czlowieku wzbudzić zainteresowania do niczego,to jest NIEPRZEMYŚLANE.


nieprzemyslane to jak widze jest malo powiedziane... spostrzezenie? ciekawe rzeczy spostrzegasz procz tych naprawde istotnych... jesli cos Ci sie nie udaje oznacza, ze sam jestes nierobem, a niekoniecznie zaraz wszyscy dookola...

zainteresowania do niczego... o czym wogole mowisz? znasz choc odrobinke mlodych ludzi i ich pedagogow...? zapraszam na moj wydzial, pokaze Ci pracujace kola naukowe, chor, kluby, stowarzyszenia, ludzi pracujacych dla osiagniecia zamierzonych celow w najuczciwszy z mozliwych sposobow... mowisz od rzeczy!!! jesli mamy ich uczyc kretctwa, handelku i ukladzikow to chyba masz racje... nie uczymy i nie wpajamy im tego!

Piotrulek napisał/a:
osfald napisał/a:
Czemu odrazu szukacie autorytetow wsrod ludzi



Jak świat światem autorytet był zawsze czymś dopingującym,motywującym w dążeniach do celów wyższych.Zawsze stawialo się za przyklad kogoś kto zrobil coś dla społeczeństwa,nauki,wiary i innych tematów życia codziennego.Czy to jest złe dążenie????


zawsze to byl KTOS?? nigdy nie bylo ideii, wzorcow, dazen?? a moze nawet religii i dogmatow?? nie bylo instytucji posiadajacych autorytet... dzisiaj napewno nie ma zbyt wielu autorytetow osobowych i napewno nie ma wielu dobrych autorytetow...

Piotrulek - Pon Maj 30, 2005 18:22

osfald napisał/a:
nalezy umiejetnie bic w stol i z rozsadkiem wybierac jego rodzaj... w tym przypadku znalazlbym kilka innych miejsc do walenia...



Delikatnie nadepnąłem kolejnemu pedagogowi na odciski zwany"dumą z wykonywanego zawodu",powiedzialem kilka słówek prostackiej i prostolinijnej prawdy,ktorą w tych waszych sferach określa się innym mianem.Natomiast slowa zawarte w cytacie są czystą,twoją demagogią określoną górnolotnymi określeniami i zwrotami...

W takim wypadku zamiast karcić mnie,za moje wypowiedzi skoncentrujesz się bardziej na temacie i powiesz co/kto i dlaczego,wedlug ciebie,jest lub powinien być autorytetem dzisiejszej młodzieży,może i to będzie ten chór z twojego wydzialu,lub jakikolwiek klub zainteresowań,ale wogole powiedz cos konkretnego,gdyż z powyższego potoku słow nic nie wynika.

Demmo - Pon Maj 30, 2005 21:57

jak dla mnie coś jednak wynika i się z tym zgodzę.. bardzo często szuka się przyczyny "tego złego" gdzies w szkole i innych instytucjach, a często wynika to z postępowania samych rodziców..
"bezstresowe wychowanie" produkujące rozpuszczone bachory które myślą że wszystko im się należy.. kilka razy widziałem sytuację w której dziecko, zupełnie pozbawione szacunku do rodziców mówi do nich "a spierd.., co ty wogóle wiesz"
rodzic robi wielkie oczy jak to ich kochane dziecko może tak mówić, od kogo się nauczyło takiej postawy itd, a niejednokrotnie jest to efekt podstawiania wszystkiego pod nos, braku zainteresowania tym co dziecko robi w wolnych chwilach, brak jakiegokolwiek kontaktu, wymiany poglądów...
przyjęło sie teraz takie założenie, że to niby szkoła ma wychować dziecko.. tylko że bez odpowiedniej atmosfery w domu szkoła nic nie zdziała.. nawet gdyby byli tam sami najlepsi pedagodzy.. wcale nie twierdzę że w szkołach zasiada jakas elita bo zdarzają się czarne owce, większosc jest po prostu przeciętna, a niewielu jest tych naprawdę stworzonych do tej roli..
dlatego własnie rodzice powinni wychowywać własne dzieci, a w szkole jedynie mogą w tym pomóc..

czasy są ciezkie i ludzie naprawdę muszą tyrać żeby cokolwiek zarobić i utrzymac rodzinę.. stąd czasu może być niewiele.. ale zawsze powinno się go znaleźć chociaż trochę dla dziecka..

frohike - Pon Maj 30, 2005 22:58

Demmo zgodze sie z toba,
wg mnie to nie szkola ma wychowac dziecko a rodzice
nieraz spotkalem sie z sytuacja ze pedagog reagowal na zly rozwoj dziecka jednakze rodzice to olewali i pozniej rosnie kolejny kryminalista
duzy wplyw na nas ma srodowisko, podworko, oj ktos o slebej psychice jest stracony gdy ma doczynienia ze zlym srodowiskiem
dlatego to lwasnie Rodzice maja wychowywac, ma byc naszymi autorytetami,
mi zawsze rodzice mowili, nie jestesmy idealnymi ludzmi, mamy plusy i minusy i ze to ja mam widziec obydwie strony i brac przyklad tylko z tych dobrych stron

Demmo - Pon Maj 30, 2005 23:35

oo.. to też słyszałem.. też wiele razy mi mówili że nie są chodzącymi ideałami i nie zawsze wszystko jest tak jakby chcieli żeby się działo, ale sam powinienem umieć ocenić czego unikac, a z czego brac przykład.. :)
of - Wto Maj 31, 2005 09:03

Piotrulek napisał/a:

Delikatnie nadepnąłem kolejnemu pedagogowi na odciski zwany"dumą z wykonywanego zawodu",powiedzialem kilka słówek prostackiej i prostolinijnej prawdy,ktorą w tych waszych sferach określa się innym mianem.


jakiej prawdy??? wlasnie probuje wyprowadzic Cie z ciezkiego bledu zakorzenionego w Twojej mentalnosci... i o jakich SFERACH mowisz? czy dla Ciebie pedagodzy to jakas zamknieta, szczelna kasta gamoni i darmozjadow?? zaraz pewnie uslysze nowa teorie spiskowa swiata, w ktorej pedagodzy zniszczyli potrzebe posiadania autorytetow wsrod mlodziezy...

Piotrulek napisał/a:

Natomiast slowa zawarte w cytacie są czystą,twoją demagogią określoną górnolotnymi określeniami i zwrotami...


piszesz o tym cytacie?:

Osfald napisał/a:

nalezy umiejetnie bic w stol i z rozsadkiem wybierac jego rodzaj... w tym przypadku znalazlbym kilka innych miejsc do walenia...


gdzie tu demagogia?? demagogia to budowanie teorii na poklask... i niestety to Twoja teza o winie nauczycieli za stan wychowania mlodych ludzi jest ostanio, jak widze, latwo i bezpretensjonalnie przyjmowana. Ja proboje walczyc z tak bezmyslnym i jednoczesnie bardzo popularnym sposobem postrzegania wielu aspektow zycia... Idziesz na latwizne szukajac problemow w srodowisku, a nie w sobie!

Piotrulek napisał/a:

W takim wypadku zamiast karcić mnie,za moje wypowiedzi skoncentrujesz się bardziej na temacie i powiesz co/kto i dlaczego,wedlug ciebie,jest lub powinien być autorytetem dzisiejszej młodzieży,może i to będzie ten chór z twojego wydzialu,lub jakikolwiek klub zainteresowań,ale wogole powiedz cos konkretnego,gdyż z powyższego potoku słow nic nie wynika.


no i prosze... daje Ci przyklady, ze ciezko pracujemy, wyciagamy reke do mlodych ludzi, nie olewamy ich spraw i potrzeb, a Ty dalej w cymbal trzymasz sie jakis defektow myslowych! Wlasnie dzieki takim, juz umiejszonym przez Ciebie, inicjatywom budujemy w mlodziezy pozytywne wartosci, zestawy zasad, sposob myslenia i postrzegania swiata! Poszukiwanie autorytetu to proces! Nie nagle olsnienie, nie latwe zdania w stylu "Dżizys, kocham Wałęse!!; Papież to mój idol i nawet płakałem jak umarł!!!"... itd.... Jesli tak odbierasz autorytety to jeszcze dlugo bedziesz szukal winnych ich braku po szkolach!!! Moze zakasasz rekawy i wezmiesz sie do jakiejs tworczej pracy zamiast brnac w rejony fantazji i zabobonow ludowych?? Pokaz ile Ty wzbudziles w mlodziezy milosci do dobrych postaw! Ile zakorzeniles autorytetow? Jak widze poprostu pragniesz kogos bezkarnie poopluwac!

kaszanna - Wto Maj 31, 2005 09:16

Osfald, są nauczyciele i "nauczyciele". Sam dobrze o tym wiesz. Jedni są nauczycielami z powołania, drudzy przez przypadek. Dobry nauczyciel pokieruje tak że będą widzieć więcej niż czubek własnego nosa. Piszę z perspektywy byłego ucznia (było to całkiem niedawno ;)). Jedni nauczyciele wywarli na mnie tak wpływ że kieruję się nadal ich naukami. O drugich nie wspomnę bo szkoda słów.
I nie oburzaj się tak strasznie. Światek nauczycieli jest dla przeciętnego człowieka zamknięty. Mam dwie koleżanki które są nauczycielkami. I od każdej słyszę zupełnie inne opinie na temat nauczania, młodzieży, pedagogów. I której wierzyć?
Nie mówię że to tylko i wyłącznie wina nauczycieli jeśli chodzi o dzisiejszą młodzież. Ale mądry nauczyciel będzie wiedział co zrobić żeby ich zmienić. Młodzież w końcu spędza w szkole sporą część dnia i chyba warto to wykorzystać.

of - Wto Maj 31, 2005 10:06

bede sie oburzal chocby za bezmyslne uogolnienia! w zadnej instytucji nie ma 100% idealnej kadry i z tym sie oczywiscie zgadzam... ale zarzucanie SZKOLE jako instytucji jakis wlasnych bolaczek po pierwsze do niczego nie prowadzi, a po drugie jeszcze bardziej niszczy jej autorytet! Co to znaczy ze piszesz z perspektywy bylego ucznia... oczywiscie wszyscy z nas byli uczniami (mam taka nadzieje), ja spedzilem jako uczen ponad polowe zycia w szkole... 18lat... mam rozne doswiadczenia z nauczycielami jak wszyscy chyba uczniowie ale NIGDY nie podwazalem jej autorytetu ani nie zwalalem na karb nauczycielstwa wlasnych niedociagniec! z czystym sumieniem moge powiedziec, ze zarowno w szkole podstawowej jak i sredniej mialem kontakt chyba z wyjatkowymi pedagogami... owszem, jedni byli lubiani bardziej inni mniej (szczegolnie Ci ktorzy wymagali duzo i byli bardzo... restrykcyjni wobec uczniow)... ale to byla raczej ocena ucznia "ktoremu zle sie dzieje bo stres w szkole kiedy ktos wymaga ode mnie wiedzy"... na studiach to juz zupelnie inna bajka ale nie oszukujmy sie... tu trafaiaja juz ludzie uksztaltowani (no moze poza tymi co to siekiera zabijaja wykladowcow oczywiscie z winy samego wykladowcy)...
Piotrulek - Wto Maj 31, 2005 10:21

osfald napisał/a:
zaraz pewnie uslysze nowa teorie spiskowa swiata, w ktorej pedagodzy zniszczyli potrzebe posiadania autorytetow wsrod mlodziezy...



Wyjąleś mi to z ust... :)


osfald napisał/a:
Moze zakasasz rekawy i wezmiesz sie do jakiejs tworczej pracy



Z jednym dzieckiem pracuję już 10 lat a z drugim 6 lat usiłując naprawiać pedagogiczne luki.Wydaje mi się,że to wystarczy... :) :) :)

ANIUS - Wto Maj 31, 2005 10:29

Piotrulek napisał/a:
Z jednym dzieckiem pracuję już 10 lat a z drugim 6 lat usiłując naprawiać pedagogiczne luki.



a czyje pedagogiczne luki sa to?
szkoly? ...

czy Twoje? ...

of - Wto Maj 31, 2005 10:29

naprawiasz tylko i wylacznie WLASNE luki, a dla spokoju sumienia wine za nie skladasz na barki innych instytucji! generalnie jest to postawa chyba 90% ludzi... To ONI zawinili ze mam TAKIE dziecko, a wszystkie jego pozytywne osiagniecia to MOJA zasluga... ide po relanium!
ANIUS - Wto Maj 31, 2005 10:34

do takiego wniosku takze i ja doszlam, ale nie chcialam pierwsza tego pisac, bo moje wypowiedzi zawsze dzialaja drazniaco na Piotrulka...
of - Wto Maj 31, 2005 10:44

dorzuce jeszcze kilka uwag...

1. h t t p;//w w w forumgliwice, c o m/rozmowy/viewtopic.php?t=274 ... czasami noz sie w kieszeni otwiera jak to czytam ale potem bedzie latwo objechac szkole za zaniedbania

2. dlaczego nie powstal temat: Co zrobisz dla milosci? (swojego dziecka, malzonka, dziewczyny czy chlopaka)

ehhh... i na koniec nasuwa mi sie jeszcze jedna uwaga z bardzo madrego filmu... "tylko imbecyl patrzy na palec kiedy palec wskazuje niebo"

Piotrulek - Wto Maj 31, 2005 12:23

Cytat:
a czyje pedagogiczne luki sa to?
szkoly? ...

czy Twoje? ...



Używając zwrotu pedagogiczne luki nie chcialem napisać pedagogicznej indolencji(chcialem być mily)...

Piotrulek - Wto Maj 31, 2005 13:11

osfald napisał/a:
ide po relanium!



Nie faszeruj się lekami bez konsultacji z lekarzem,gdyż to może przynieść same klopoty... :( :(


osfald napisał/a:
dlaczego nie powstal temat: Co zrobisz dla milosci?


Zawsze możesz stworzyć taki temat ,żaden problem... :) :)

osfald napisał/a:
na koniec nasuwa mi sie jeszcze jedna uwaga z bardzo madrego filmu... "tylko imbecyl patrzy na palec kiedy palec wskazuje niebo"


Nie każdy imbecyl ogląda filmy,które ciebie interesują...


Wiesz zamiast wypisywać elaboraty na temat swoich zaslug,zdolności pedagogicznych okraszonych specjalistycznymi zwrotami,określeniami i cytatami wystarczy powiedzieć - odwal się Piotrulek ja NIE jestem takim samym nauczycielem jak inni w tej branży,jestem lepszy od nich... :)

Osobiście cieszę się ,że istnieje forum na ktorym ja-rodzic mogę powiedzieć co myślę,wam-pedagogom i wiem,że jutro moje dziecko z pałą za"brak wiadomości" do domu z płaczem nie wróci... :) :) I bez względu na ilości spożytego relanium,fakt jest również taki,że jak lekarze,prawnicy jesteście"kastą"z ktorą nigdy,nikt nie wygrał.

Na koniec wydaje mi się,że powinniśmy wrócić do tematu o autorytetach lub ich braku,aczkolwiek nie ja jestem moderatorem tego bloku... :hyhy: :hyhy:

kaszanna - Wto Maj 31, 2005 14:45

Wiadomo że nauczyciel nie jest po to żeby wychowywać ale może przecież pomóc, prawda? Wpoić pewne zasady, pokazać np. inny punkt widzenia itd.
Nie będę pisać o nauczaniu bo to odrębny temat.

of - Wto Maj 31, 2005 14:54

dobra skonczmy juz ten temat... nie jest moim zadaniem uczenie doroslych ludzi (choc na wieczorowce roznie to bywa)... obiecalem, ze wypowiem sie na temat szkolnictwa w innym topicu i zrobie to jak tylko go znajde....
trauti - Wto Maj 31, 2005 15:11

Zgodze się z tym co Piotrulek powiedział co do powrotu do autentycznego tematu. Wydaje mi sie, że troche sie za bardzo rozpędziliście w tym temacie i przeszliśćie do innego... Nie chce, aby moje tematy były prokursorami do jakichś nieporozumien oraz kłótni.. więc proszę wróćcie do tematu ;)

p.s:Jeśli ktoś chce kogoś oceniać to proponuje żeby na początku ocenił samego siebie, a jesli nie potrafi tego, niech nie ocenia innych.

Piotrulek - Wto Maj 31, 2005 15:48

Cytat:
Jeśli ktoś chce kogoś oceniać to proponuje żeby na początku ocenił samego siebie, a jesli nie potrafi tego, niech nie ocenia innych.



Gdybyś się trochę zaglębil w to co napisałem,to wyczułbyś,że nie mam nic do osfalda i ANIUŚ personalnie,wyraziłem swoją opinię na temat zawodu nauczyciela.Ja swój zawod oceniłem,więc zgodnie z twoimi slowami mam prawo oceniać inne i będe to robil czy się to moim kontrpartnerom w dyskusji podoba,czy też nie... :) :) :)

trauti - Wto Maj 31, 2005 15:54

Wiem, że nic nie masz, ale wole uniknąć wczęsniej takich sytuacji :) szacuneczek ;)
cinque - Wto Maj 31, 2005 16:13

Ależ rozpętała się gorąca dyskusja! Ach, ta dzisiejsza młodzież..... :rotfl: :rotfl: :rotfl:
limnea - Wto Maj 31, 2005 23:57

Owszem jest gorąca. Jak prawie każda dyskusja z moim braciszkiem Osfaldem. Ale gwarantuję wam że to facet o gołębim sercu. A że niektóre wypowiedzi forumowiczów przyprawiają go o palpitację tegoż serducha. No cóż ...
Ja mam trzech synów i powiem że ich autorytety moralne są dopasowane do ich wieku. Dla tych dwóch młodszych muszą to być rodzice i najbliższa rodzina. Z czasem staną się nimi byćmoże niektórzy nauczyciele.Starszy syn szuka już sobie na własną rękę autorytetów (w końcu wchodzi w wiek samodzielności). Rodzice powinni wtedy pilnie nadzorować aby autorytetem nie stała się jakaś gadzina. Muszą często cierpliwie o tym rozmawiać. Zresztą - rozmowa jest dobra na wszystko. co widać na załączonym obrazku. Lepiej sobie porozmawiać o tym i owym na Forum niż np.:stać po bramach i doić pifko.

Piotrulek - Sro Cze 01, 2005 06:54

limnea napisał/a:
Lepiej sobie porozmawiać o tym i owym na Forum niż np.:stać po bramach i doić pifko.



Krótko,zwięźle i na temat...witaj po dłuższej nieobecności... :) :) :)

limnea - Sro Cze 01, 2005 07:14

Witaj :) :)
of - Sro Cze 01, 2005 09:26

limnea napisał/a:
Ja mam trzech synów i powiem że ich autorytety moralne są dopasowane do ich wieku. Dla tych dwóch młodszych muszą to być rodzice i najbliższa rodzina. Z czasem staną się nimi byćmoże niektórzy nauczyciele.Starszy syn szuka już sobie na własną rękę autorytetów (w końcu wchodzi w wiek samodzielności). Rodzice powinni wtedy pilnie nadzorować aby autorytetem nie stała się jakaś gadzina. Muszą często cierpliwie o tym rozmawiać. Zresztą - rozmowa jest dobra na wszystko. co widać na załączonym obrazku. Lepiej sobie porozmawiać o tym i owym na Forum niż np.:stać po bramach i doić pifko.


i za to kocham mojego brata :D madry chlop! w wiekszosci wypadkow zachodzi sytuacja w ktorej trud (lub jego brak) wychowawczy rodzicow włozony w najmlodszych latach zycia dziecka procentuje na cala pozniejsza egzystencje. Autorytety i wzorce przekazywane w tym wieku zapadaja w osobowosc najmocniej. Pierwotnie uksztaltowene dziecko, kochane przez rodzine nie pojdzie szukac uczuc akceptacji i milosci na ulicy, a jesli czasem wpadnie w klopoty to bedzie na wszystko patrzec z odpowiednim dystansem, bedzie mialo wpojone elementarne zasady moralne i poszanowanie dla innych! Z wiekiem nadchodzi okres, w ktorym ciezko jest zapanowac nad dzieckiem zarowno rodzicom, jak i pedagogom. Nie trwa to jednak dlugo, a sam sposob dorastania jest o wiele bardziej lagodny w "normalnych", kochajacych rodzinach. Po kilkunastu latach przychodzi otrzezwienie i dziecko znowu sie zmienia... tym razem w doroslego czlowieka. Co ciekawe zarowno nadmiar, jak i brak uczuc rodzicielskich wywoluje kryzys i niekorzystne zachowanie u dzieci. Na tym polu kazdy kto chce zostac rodzicem lub nim juz jest bedzie musial sprawdzic sie sam i SAM bedzie ponosil odpowiedzialnosc za ewentualny brak autorytetow wsrod swoich dzieci... Dla mnie napewno przykladem sa moi rodzice oraz rodzina brata. Najstarszy syn brata jest juz naprawde wartosciowym czlowiekiem z co prawda ciagle zmniejacym sie obrazem wzorcow jednak ciagle pod czujnym okiem rodzicow, a mlodsi poprostu posiadaja niepodwazalny autorytet w rodzicach... i moze troszke w dziadkach? :)

kaszanna - Sro Cze 01, 2005 09:45

Osfald, więcej nie muszę pisać choć zaczęłam tworzyć post podobny to Twojego :)
Jako rodzic staram się od samego początku wpajać w Gabę pewne normy które mam nadzieję że w przyszłości zaprocentują. Niestety nie jestem rozumiana przez wielu rodziców, co nie znaczy że zmienię swoje poglądy. Efekty już widzę więc wiem że robię dobrze. Rodzic w pewnym sensie "tworzy" nowego człowieka. I z tego musi sobie zdawać sprawę.

ANIUS - Sro Cze 01, 2005 10:04

zgadzam sie z Toba kaszanna calkowicie ,ja takze uwazam , ze jesli rodzic nie wpoi w mlodego czlowieka od malego, co jest dobre, a co zle, to niestety potem wini sie wszystkich dookola. To tak jak z rzezba, musisz dlugo nad nia pracowac, aby ostatecznie miala ladny ksztalt i mogla sie podobac innym...
Rodzic powinien byc autorytetem dla dziecka, bo jest to pierwszy "wzorzec" z jakim dziecko obcuje, od rodzica uczy sie jak zyc...kiedy ten wskaze niewlasciwa sciezke to naprawde trudno potem naprwowadzic taka osobe na wlasciwy tok myslenia. Kiedy dziecko dojrzewa, zaczyna myslec samodzielnie pojawiaja sie inne autorytety: idole, czy tez osoby, ktore "znamy" tylko z ich zaslug i dzieki tym czynom staja sie dla nas Wielcy (np Ojciec Swiety) . Moim zdaniem kazdy ma swoj autorytet, takze kazdy mlody czlowiek ma taki punkcik, do ktorego dazy.wzorzec , ktory stara sie doscignac... Niestetey czasem sa to niewlasciwie wartosci, gdyz nikt tym mlodym ludziom wczesniej nie pokazal co jest dobre (tu jest wlasnie rola rodzica), a co zle i dlatego biora sobie za autorytet niewlasciwa "osobe" ( kradne, bo moj swietny kumpel jest moim guru, a ten to obrobil juz tyle bryk, ze hoho i jeszcze nie siedzi w kiciu...) ....

of - Sro Cze 01, 2005 10:16

powiem tylko... A NIE MOWILEM? :rotfl:
Aither - Sro Cze 01, 2005 17:30

moje zdanie juz powiedzialam... ale dodam cos jeszcze... drodzy PEDAGODZY czy Wy nie wiecie, ze nauczyciela poznaje sie po jego wychowankach? bo jesli nie to zycze z calego serca kontynuacji zycia pod kloszem ... popatrzcie na mlodziez... rozmawiajcie z nimi... i nie mowie tu o tych na studiach czy w prywatnych szkolach... na tych zwyklych przydupasow co pija za mlodego cpaja i robia burdy... a zadaj pytanie "czemu sie nie uczysz" to Wam powie, ze szkola to "pip" [cenzura] a dlaczego? Bo tak kreuja sobie szkole na podstawie nauczycieli... moga wam wszystko zrobic... poluc, nabluzgac jeszcze nasrac na srodku biurka... i nic nie mozecie zrobic... dlaczego? Bo nie potraficie zdobyc nalezytego szacunku... z jednym sie zgodze.... prawo ucznia skomplikowalo Wam zycie... prawa dziecka jeszcze bardzo... chcieli sfobode dac dzieciom... no to macie...
dla mnie end of topic.

Piotrulek - Sro Cze 01, 2005 18:43

kaszanna napisał/a:
Niestety nie jestem rozumiana przez wielu rodziców, co nie znaczy że zmienię swoje poglądy



Nie musisz zmieniać zdania,ale warto się zastanowić ,dlaczego większa grupa innych ludzi(również rodzicow)patrzy inaczej na twoje poczynania,to jest zwykła analiza...można się rownież od tych ludzi czegopś nauczyć,o tym warto pamiętać... :) :)

ANIUS - Sro Cze 01, 2005 20:43

Aither napisał/a:
Bo tak kreuja sobie szkole na podstawie nauczycieli... moga wam wszystko zrobic... poluc, nabluzgac jeszcze nasrac na srodku biurka... i nic nie mozecie zrobic... dlaczego? Bo nie potraficie zdobyc nalezytego szacunku... z jednym sie zgodze.... prawo ucznia skomplikowalo Wam zycie... prawa dziecka jeszcze bardzo... chcieli sfobode dac dzieciom... no to macie...

Aither , moze Ty wywodzisz sie ze szkoly, gdzie dano taka swobode, ze ludze skonczyli cpajac pod budka z piwem... piszesz o marginesie!



Aither napisał/a:
popatrzcie na mlodziez... rozmawiajcie z nimi...

no takich rzeczy to nam nie zarzucaj, ze my nie rozmawiamy, my wlasnie chcemy i to robimy i nasi uczniowie nie (...) nam na biurka, (za przeproszeniem...)

Aither - Sro Cze 01, 2005 22:59

ANIUS nie no teraz to przebilas sama siebie.... a przerpaszam a ten [jak to nazwalas] margines to juz nie zasluguje na to aby nazywac ich "mlodzieza polska" ? Nie no laska i tutaj widac juz wszystko... skoro uczysz tylko i wylacznie ELITE to my nie mamy o czym rozmawiac. Widac ze po prostu malo wiesz to tym "marginesie" a to on stanowi najwiekszy procent naszej mlodziezy... i ponownie powiem EOT
kaszanna - Czw Cze 02, 2005 07:47

Piotrulek napisał/a:
Nie musisz zmieniać zdania,ale warto się zastanowić ,dlaczego większa grupa innych ludzi(również rodzicow)patrzy inaczej na twoje poczynania,to jest zwykła analiza...można się rownież od tych ludzi czegopś nauczyć,o tym warto pamiętać... :) :)


Jestem na nie jeśli chodzi o klapsy. Jestem na nie jeśli chodzi o wrzeszczenie na dzieci. Jestem za rozmową z dzieckiem. Uważam że dziecko to człowiek który myśli. I tak dalej. Nie zmienię swoich poglądów nigdy.
Po dogłębnej analizie ;)

ANIUS - Czw Cze 02, 2005 11:53

Aither napisał/a:
skoro uczysz tylko i wylacznie ELITE to my nie mamy o czym rozmawiac.

Ty to powiedzialas:)

of - Czw Cze 02, 2005 12:48
Temat postu: !
Aither napisał/a:
moje zdanie juz powiedzialam... ale dodam cos jeszcze... drodzy PEDAGODZY czy Wy nie wiecie, ze nauczyciela poznaje sie po jego wychowankach? bo jesli nie to zycze z calego serca kontynuacji zycia pod kloszem ... popatrzcie na mlodziez... rozmawiajcie z nimi... i nie mowie tu o tych na studiach czy w prywatnych szkolach... na tych zwyklych przydupasow co pija za mlodego cpaja i robia burdy...


to prawda, swoje bledne zdanie juz powiedzialas... nie doszukalem sie jeszcze topicu gdzie obiecalem sie wypowiedziec na temat nauczycieli tak ochoczo pomiatanych przez Aither, a widze, ze pomimo usilnych prosb dyskusja nie zakonczyla sie tutaj! Droga Aither czy Ty nie wiesz, ze konstruktywna krytyke rozpoznaje sie po sposobie rozwazania i doboru argumentow? Mam nadzieje, ze pragniesz takiego rozsadnego konstruktywizmu? Jesli to prawo, o ktorym piszesz jest prawda to na podstawie szkolnego profilu Einstein'a mozna by powiedziec ze jego nauczyciele to jakies niemoty! A tu prosze wyrasta geniusz! Nie dostrzegasz tego, ze dziecko ktorego w 80% nie ma w szkole, jak i kazde inne podlega wplywom znacznie silniejszym niz pedagogiczny???? Mijasz sie z prawda o cale lata swietlne! Kto nie rozmawia z mlodzieza? POD JAKIM TY KLOSZEM ZYJESZ???? To, ze nauczycielowi wsadzono kosz na glowe czy zadzgano siekiera zapewne bylo wina tegoz nauczyciela i TYLKO jego?! Zabojstwa, rozboje, burdy tez wszczynaja ofiary?!!! Zadna rozmowa nie zmieni DEGENERATA!!! To musi byc cos niebo mocniejszego!!! I napewno w rekach ani mozliwosciach przecietnego nauczyciela nie lezy TAKA inicjatywa! Poza tym trzymasz sie kurczowo jakiejs mlodziezy z marginesu... rozumiem, ze zajmowalas taka mlodzieza ale to NIE DAJE CI ZADNEGO PRAWA oceny szkolnych pedagogow, a juz napewno ich pracy!!! TO SA DWA ROZNE SWIATY... chyba, ze ktos mial pecha i uczy samych zwyklych przydupasow co pija za mlodego cpaja i robia burdy...



Aither napisał/a:
a zadaj pytanie "czemu sie nie uczysz" to Wam powie, ze szkola to "pip" [cenzura] a dlaczego? Bo tak kreuja sobie szkole na podstawie nauczycieli...


Czyli co? Od dzis niczego nie wymagamy, za to prowadzimy doglebne studia i rozmowy z przydupasami??? Aither!!! Grupy czy klasy maja teraz po 35 osob!!! Ja mam np. okolo 20 grup!!! Nawet gdybym byl Swietym Nauczycielem nie znajde czasu dla kazdego!!! Majaczysz na temat jakis idealow ktorych nigdy nie bylo i nigdy nie bedzie... o ile dobrze pamietam sama to napisalas w innym topicu! Jedyna szansa na jakas poprawe to zmiana calego systemu! Zastanow sie!

Aither napisał/a:
moga wam wszystko zrobic... poluc, nabluzgac jeszcze nasrac na srodku biurka... i nic nie mozecie zrobic... dlaczego? Bo nie potraficie zdobyc nalezytego szacunku...


Tu juz kluseczko przegielas i to na calej linii!!! Bzdurzysz na temat, ktory znasz przez pryzmat swoich policyjnych wychowankow! Brak mi slow w odpowiedzi na tak bezmyslne stwierdzenie! Gdyby cos takiego mnie spotkalo ze strony ucznia to zareczam Ci ze szybko zostalby nauczony szacunku! A jesli nauka nie poskutkuje to szybko trafi albo do specjalisty psychologa, a jesli i to nic nie da pozostaje Twoja dzialka dla zwyklych przydupasow co pija za mlodego cpaja i robia burdy. Nawet nie moge wyobrazic sobie takiej sytuacji by dopuscic do podobnych zachowan!

Aither napisał/a:
z jednym sie zgodze.... prawo ucznia skomplikowalo Wam zycie... prawa dziecka jeszcze bardzo... chcieli sfobode dac dzieciom... no to macie...


no i nagle odkrywasz druga strone medalu! Brawo! Jednak mozna!

of - Czw Cze 02, 2005 12:52

Aither napisał/a:
ANIUS nie no teraz to przebilas sama siebie.... a przerpaszam a ten [jak to nazwalas] margines to juz nie zasluguje na to aby nazywac ich "mlodzieza polska" ? Nie no laska i tutaj widac juz wszystko... skoro uczysz tylko i wylacznie ELITE to my nie mamy o czym rozmawiac. Widac ze po prostu malo wiesz to tym "marginesie" a to on stanowi najwiekszy procent naszej mlodziezy...


ucze w publicznej szkole WSZYSTKICH! elite i margines... i kompletna bzdura jest stwierdzenie, ze to on stanowi najwiekszy procent naszej mlodziezy... masz jakies zwichrowanie na tym punkcie... WIEKSZOSC JEST ZLA? To zamknac normalne szkoly i otworzyc specjalne, ze specjalnym tokiem nauczania, psychologami i przeszkolonymi pod katem marginesu nauczycielami!

Aither - Czw Cze 02, 2005 14:36

osfald O_o nie no chyba masz przestarzale dane...
jak juz powiedzialam wyzej... dla mnie rozmowa na ten temat jest zakonczona.

ANIUS - Czw Cze 02, 2005 16:55

zauwazylam Aither, ze kiedy brak Ci argumentow masz taki ulubiony tekscik
zacytuje
Aither napisał/a:
dla mnie rozmowa na ten temat jest zakonczona.



Aither napisał/a:
nie no chyba masz przestarzale dane...


[Widac ze po prostu malo wiesz to tym "marginesie" a to on stanowi najwiekszy procent naszej mlodziezy...] - gdzie to wyczytalas?
z jakiego zrodla pochodza twoje dane? napewno sprawdzonego? :]

Aither - Pią Cze 03, 2005 10:57

ANIUS znam to z kartotek prowadzonych przez policje... to glownie statystyki policyjne
ANIUS - Pią Cze 03, 2005 11:17

Aither :)
najwiekszy procent naszej mlodziezy z margines - przeciez to stwierdzenie jest idiotyczne...


Aither napisał/a:
znam to z kartotek prowadzonych przez policje... to glownie statystyki policyjne

no bo w kartotekach policyjnych o porzadnej mlodziezy nie ma... haaaa :]

poszukaj w innych zrodlach ...jaki procent polskiej mlodziezy to margines, a jaki porzadni ludzie, aczkolwiek obawiam sie, ze moglby sie tu pojawic problem dotyczacy nazewnictwa, co takowe kategorie zawieraja, zreszta niewazne...

suma sumarum, nie moge sie z Toba zgodzic:)


i chyba zeszlismy z tematu:)

Aither - Pią Cze 03, 2005 11:47

ANIUS slowo "przadna mlodziez" jest pojeciem wzglednym... czasem mozna sie zdziwic czyje "dzieciaki" sa notowane za rozboje i inne wykroczenia... i nie sa to na pewno rodziny patologiczne.
limnea - Pią Cze 03, 2005 11:52

Anius mam pytanko: napisz mi bo nie jestem zorientowany: Ty uczysz w szkole, ale w jakiej (SP, Gimnazjum, LO, szkoła wyższa...)? To tylko informacyjnie.
Moim skromnym zdaniem, jeżeli mogę coś wtrącić do wypowiedzi sz.p. pedagogow nasza młodzież najgorsza jest w wieku gimnazjalnym i może licealnym. Pozostali są albo za młodzi na "walkę" z nauczycielami, albo zbyt poważni na agresję wobec profesorstwa na uczelniach.Wiek gimnazjany, dojrzewanie itp prowadzi do olbrzymiego "szumu " w głowie. Próby pokazania co to ja potrafię oraz pokazania się przed kolegami prowadzą właśnie do takich wynaturzeń które opisywaliście wyżej (ja jeszcze dodam od siebie rzekome podłożenia łądunków wybuchowych w szkołach). Tutaj potrzebnajest racjonalna współpraca na linii rodzice- szkoła.Ale nadal twierdzę że to głównie rodzina wychowuje. Szkoła raczej uczy i trochę stara się wychować. Jeżeli rodzice pozwolą dziecku na nudę po szkole, nie będą się nim zajmować i rozmawiać dojdzie do chęci zaistnienia w grupie rówieśniczej w całym złym tego słowa znaczeniu. Rodzice nie róbcie jak w tej reklamie gdzie ojciec z nosem w gazecie pyta: co tam w szkole?, a syn znudzony odpowiada :dobrze. Po czym w najlepsze "rządkuje" narkotyk. :(

Aither - Pią Cze 03, 2005 11:59

limnea masz calkowita racje ... rodzic teraz nie ma czasu, albo po prostu nie interesuje sie tym co sie dzieje... zazwyczaj wystepuje konflikt... rodzice twierdza, ze to szkola ma wychowywac a szkolnictwo twierdzi ze rodzice... jeden zwala wine na drugiego... czy wspolpraca bedzie mozliwa... szczerze watpie... rodzce nie maja na to czasu lub nie rzadko po prostu checi.
I z kogo taka mlodziez ma brac przyklad z rodzicow ? ze szkoly ? ten problem nie wystepuje od roku czy dwoch... ale od dawna... i dziwic sie, ze mlodziez nie ma autorytetow... bo nie maja przykladu nawet w najblizszym otoczeniu.

of - Pią Cze 03, 2005 12:03

oboje z Anius nie mamy do czynienia z mlodzieza gimnazjalna (chyba... bo nie wiem jak Anius... moze konsultuje mlodych ludzi)... ja przez kilka miesiecy na poczatku mialem kontakt z mlodzieza licealna...

pisalismy o tym wczesniej bracie... jesli dziecko nie wyniesie z domu szacunku to zadna szkola go tego nie nauczy... a jesli nawet sie uda komus taka sztuka to naprawde sa to wyjatkowe przypadki potwierdzajace regule... srodowisko otaczajace dziecko ma ogromny wplyw w wieku o jakim piszesz... wczesniej to rodzice ksztaltuja (powinni) mlody umysl... nie idealizujmy roli nauczyciela jako mentora, wychowawcy i wzorca... w panujacych warunkach nawet najlepsi szybko musza zweryfikowac swoje poglady tak by podolac obciazeniu praca, rodzina... itd... nie mamy ani narzedzi ani praw (ktore de facto coraz czesciej przyznawane sa dziecku) aby gleboko ingerowac w wychowanie dzieci... napewno MUSI istniec w mlodym wieku wspolpraca nauczyciel-rodzic! bez takiego dialogu beda zawsze wzajemne nieporozumienia, oskarzenia i klopoty :(

frohike - Pią Cze 03, 2005 12:24

tak sobie teraz mysle
rodzice maja co najwyzej kilka swoich dzieci do wychowania
nauczyciel przynajmniej kilkudziesieciu
komu w takim razie uda sie ten zabieg skutecznie
jak dla mnie sprawa wyglada tak jak pisza osfald
rodzice wezcie sie za swoje pociechy

limnea - Pią Cze 03, 2005 12:50

Wracając do tytułu tego topicu należałoby też zastanowić się, czy rodzice tych opisywanych tu dzieci czy młodziezy mieli swoje autorytety, bo mam wrażenie że to przechodzi z ojca na syna a z matki na córkę. Jeżeli rodzice kierowali się w swym życiu sprawdzonymi autorytetami to podobny sposób postepowania przekażą dzieciom. Ktoś może powiedzieć że młodsze pokolenie zdegenerowało się, ale podejrzewam że to właśnie starsze pokolenie pozbawione już autorytetów mu w tym "pomogło". Co Wy na to. :oczami: :oczami:
of - Pią Cze 03, 2005 13:50

sa to naczynia polaczone... wzorce takze przechodza ewolucje wiec moze nie ma takich bezposrednich odniesien rodzic-dzieci ale podstawy powinny pozostac te same... nie szkodzic, kochac, szanowac... itd... mysle ze jednak kazdy czuje to gleboko w sobie tylko ze wielu woli sluchac innych podszeptow... bo jest latwiej, bo jest przyjemniej, bo jest cool... czy co tam jeszcze... ot taka odwieczna gra charakterow... szkoda tylko, ze przechodzimy do coraz bardziej ekstremalnych zachowan w tej grze :(
Aither - Pią Cze 03, 2005 14:43

wydaje mi sie ze nawet jakby objetnie kto czy rodzic czy nauczyciel podjalby sie wyzwania i chcial nauczyc czegos mlodziez czy nawet dzieci to bylaby to syzyfowa praca... poza tym nie sadze aby pokolenie majace swoje zasady monzabylo nauczyc "miec jakis autorytet" tego chyba nie da sie nauczyc... albo sie ma albo nie... uwazam ze to indywidualna rzecz kazdego czlowieka... a moze po prostu nie chca miec autorytetu... bo i po co im?
ANIUS - Pią Cze 03, 2005 15:05

limnea
ja 2 lata pracy z dzieciakami w liceum i w gimnazjum
obecnie studium i dorosli w powaznej firmie... :P


Aither napisał/a:
czasem mozna sie zdziwic czyje "dzieciaki" sa notowane za rozboje i inne wykroczenia... i nie sa to na pewno rodziny patologiczne.

nie to mialam na mysli, mialam na mysli podzial na grupe notowanych (nie wazne z jakiej pochodza rodziny) i na grupe nienotowana, ktora nazwalam sobie porzadna...

ANIUS - Pią Cze 03, 2005 15:07

Aither napisał/a:
wydaje mi sie ze nawet jakby objetnie kto czy rodzic czy nauczyciel podjalby sie wyzwania i chcial nauczyc czegos mlodziez czy nawet dzieci to bylaby to syzyfowa praca...



czy to oznacza, ze wszyscy tj i my nauczyciele i my rodzice mamy zostawiac dzieci na pastwe losu i ich wcale nie wychowywac...?

Aither - Pią Cze 03, 2005 15:14

dobrze wiemy ze teraz sie mlodziez sama wychowuje... jak nie sama to ulica je wychowa wiec po co ta cala gadka... ja wiem jedno nie chce dzieci bo nie bede miala czasu ich nie wychowac... jak sie nie ma na cos czasu to sie tego nie "zaczyna".
Nauczyciele tylko teoretycznie wychowuja... a radzice maja do w tyle... wiec kto ma to robic? Oni sami sie zajmuja wlasnych wychowaniem...
a co do notowan... mamy rozne pojecia wiec sie nie dogadamy

of - Pią Cze 03, 2005 16:37

Aither napisał/a:
Nauczyciele tylko teoretycznie wychowuja...



cos w tym jest... ja otwarcie przyznaje ze nie wychowuje studentow w doslownym sensie tego slowa... moja rola w ich wieku sprowadza sie ewentualnie do korygowania jakis postaw... moze w podstawowce czy gimnazjum byloby inaczej... ale raczej tez nie bylbym "wychowawca" z powodow, o ktorych pisalem wczesniej... nie zglebialem pracy nauczyciela w szkole podstawowej wiec nie chce do konca wypowiadac sie w tym temacie

obecnie, na uczelni, staramy sie zaszepic w mlodym czlowieku chec do tworzenia, pracy zespolowej, realizacji celow, metod... ale wszystko to kreci sie wokol podstawowego celu jakim jest przekazywanie wiedzy... tak to odbieram...

ANIUS - Pią Cze 03, 2005 20:18

Aither napisał/a:
Nauczyciele tylko teoretycznie wychowuja...


no gdzies masz racje

Aither napisał/a:
a radzice maja do w tyle...

to dzieki Bogu ja takich nie mialam :D :D :D :D
i stad mam pozytywne podejscie i optymistyczne podejscie do wychowania dziecka i nawet z praca i tysiacem innychspraw na glowie da sie wychowac dziecko na porzadnego czlowieka

Aither - Sob Cze 04, 2005 13:39

osfald no "przekazywanie wiedzy" to nie wychowywanie... tak sie w ogole zastanawiam czy rodzc teraz wie jak zabrac sie do tego... bo jedna strona zwala na druga... rodzice zwalaja ten obowiazek na szkole... a szkola zwala na rodzica... wiec do kogo nalezy rola wychowania dzieci?
wcale bym sie nie zdziwila, jesli w niedalekiej przyszlosci powstana "obozy" wychowawcze... uzylam specjalnie slowa obozy...

ANIUS moi rodzice mnie wychowali jak chceili... ale ja prawde mowiac w wieku 16 przejelam inicjatywe i wychowywalam sie sama... prawde mowiac... dobrze zrobilam... podjecie tej decyzji uratowalo mnie przed totalnym zniewiescieniem... a takich planow w zyciu nie mialam.

of - Sob Cze 04, 2005 15:10

Aither sama wiec potwierdzasz to, ze jesli dany czlowiek nie ZECHCE to nikt mu niczego nie narzuci (przynajmniej normalnymi metodami i w pewnym wieku). Autorytetow, szacunku czy innych pozytywnych cech napewno nie wywoluje sie bijac ucznia, zniewazajac go czy ciagle go karcac. Niektorzy nauczyciele blednie poszukuja przy ocenie negatywnych "osiagniec" ucznia zamiast oceniac jego pozytywy... Czasami nauczyciel wciaga w to wszystko jeszcze osobista sympatie dla danej osoby... Jak chyba kazdy czlowiek uczen takze potrzebuje akceptacji na jakims tam poziomie. Niestety to wszystko musimy godzic z wymogiem EGZEKWOWANIA wiedzy... idealem byloby gdyby taki mlody czlowiek rozumial, ze ocena ma mu wskazac droge rozwoju (intensywniejszej pracy, zmiany podejscia... itd), a nie "dolowac" go. I tu rzeczywiscie wychowanie budowane przez nauczyciela jest konieczne. Jasne reguly gry to podstawa. Ciekawe rzeczy na poczatku staralem sie wyczytac w ksiazkach na temat pedagogiki (np. Rau i Ziętkiewicz pt: "Jak aktywizować uczniów") ale szybko mi przeszlo...

zacutuje tu tez kilka slow z opracowan powstalych na podstawie literatury. Odrazu zaznaczam, ze nie ze wszystkim co jest ponizej napisane zgadzam sie :( Niestety teoria teoria, a zycie i tak weryfikuje te slowa. Sa to nieco wyidealizowane definicje...:

Edukacja

to pojęcie szerokie - oznacza wychowanie - jako kształcenie człowieka (przede wszystkim dziecka do osiągnięcia dorosłości). obejmuje aspekty: intelektualny, psychologiczny, moralny. Celami edukacji są: uczenie przystosowywania do życia w społeczeństwie, kształtowania wolnego i osobistego sądu.

Wychowanie

to całokształt wpływów i oddziaływań środowiska społecznego oraz przyrodniczego człowieka, kształtujących jego rozwój i osobowość przygotowujących go do życia w społeczeństwie.

We współczesnej pedagogice używa się terminu 'wychowanie' w węższym znaczeniu tego słowa i rozumie się przez nie świadome, zamierzone i specyficzne działania osób (wychowawców), których celem jest osiągnięcie względnie trwałych zmian w osobowości jednostki (wychowanka). Zmiany te obejmują zarówno sferę poznawczo-instrumentalną, pozwalającą na poznanie i przekształcanie rzeczywistości, jak i stronę aksjologiczną, kształtującą stosunek człowieka do świata i ludzi, jego przekonania, system wartości itp.

W pedagogice używa się pojęcia wychowania w trzech znaczeniach:

jako proces - rodzaj działalności ludzkiej, polegającej na wywoływaniu zmian w osobowości człowieka,
jako stan - ogół zjawisk określających przebieg, cele, metody, środki i warunki wychowania,
jako wynik - suma następstw wyrażająca się w zmianie osobowości człowieka i w stopniu przygotowania go do życia społecznego.

Do podstawowych dziedzin wychowania zalicza się:

wychowanie umysłowe,
wychowanie moralne,
wychowanie społeczne,
wychowanie estetyczne
i wychowanie fizyczne,
a także samowychowanie.

zródło: newbelfer.papierolot, c o m

Polecam zapoznac sie ze STRATEGIAMI UCZNIÓW i formularzem rozpoznania sytuacji ucznia. Ciekawi mnie czy akceptujecie takie formy (szczegolnie rodzice)?

Dana - Sob Cze 04, 2005 15:53

Po tej lekturze wszystko jasne kto wychowuje ,kto edukuje :)


osfald napisał/a:
kształtowania wolnego i osobistego sądu.


Właśnie - czasami przydałby się mały poradnik jak "wolny i osobisty sąd" lub osąd wyrazić aby nie zadręczyć osoby której zawód,zachowanie,jej
charakter-ją samą oceniamy i zastanowić się po co to robimy czy dla własnej satysfakcji czy ma to służyć jakiemuś celowi -wyjaśnieniu

Aither - Sob Cze 04, 2005 16:40

osfald sama wiem po sobie ze sila nic nie da sie wskorac... poza tym dzieciaki teraz nie chca "dac sie wychowac" kazdy na swoje kopyto... nie wiem czy plakac czy sie cieszyc ze bedzie wiecej takich indywidualistow jak ja.
of - Nie Cze 05, 2005 11:45

Dana napisał/a:
Po tej lekturze wszystko jasne kto wychowuje ,kto edukuje :)


osfald napisał/a:
kształtowania wolnego i osobistego sądu.


Właśnie - czasami przydałby się mały poradnik jak "wolny i osobisty sąd" lub osąd wyrazić aby nie zadręczyć osoby której zawód,zachowanie,jej
charakter-ją samą oceniamy i zastanowić się po co to robimy czy dla własnej satysfakcji czy ma to służyć jakiemuś celowi -wyjaśnieniu


masz racje :) ale wlasnie tu Dana rodzi sie pewne niebezpieczenstwo... zaden czlowiek nie jest doskonaly... mieszaniana psychiki, wychowania, edukacji, preferencji itd. rodzi nasze postawy. Ciezko jest okreslic jakosc/moc wplywu danej sfery zycia czlowieka na niego samego... Szkola ma UCZESTNICZYC w ksztaltowaniu czlowieka i jego wolnego sadu... Podkreslam UCZESTNICZYC. Nie zastepowac DOMINUJACA role rodzica! To nie ta instytucja urodzila to dziecko i wychowywala od poczatku, kiedy bylo ono najbardziej podatne na wplywy. I cale szczescie :) Inaczej "rodzic" ograniczylby sie do slowa "chlebodawca", "darczynca", "sponsor", "administrator mieszkania"... :zdegustowany: Z tego co widze niestety wielu rodzicow zaczyna jednak poruszac sie takimi sciezkami.

Wracajac do wolnego sadu... nie moze on byc oszczerstwem, uogolnieniem czy sterotypem... itd... Ten wolny sad o jakim wspomina ostatnio wielu ludzi musi byc ODPOWIEDZIALNY i oparty na niestronniczym doswiadczeniu czy faktach, tak by osadzani rozumieli cel calej sprawy :) Nie czuli sie szykanowani i nie musieli odrazu chwytac za "siekiere" :) Jednym slowem czym innym jest wyksztalcenie w czlowieku godnosci i zdolnosci do tworzenia wlasnych sadow, a co innego nauka ich wyrazania polaczona ze swiadomoscia, ze ten sad moze byc mylny... Tu upatrywalbym dosc duzych problemow (wrecz namacalnych).

Aither - Nie Cze 05, 2005 14:44

coraz czesciej dochodze do wniosku, ze do wychowywania dzieci trzeba miec "smykalke"... nie kazdy moze byc rodzicem i nie kazdy nim potrafi zostac. to po kiego grzyba takim ludziom dzieci... skoro ich nie beda potrafili wychowac ?
Aither - Sro Sty 03, 2007 23:45

Niegdys bardzo kontrowersyjny temat :)
Sadze ze wypadaloby go odswiezyc i zaczac w nim pisac :) No to jazda :) sadzicie ze w dzisiejszym zabieganym swiecie rzadzonym przez kase jest miejsce na jakikolwiek autorytet ?

krystian - Czw Sty 04, 2007 06:38

Aither napisał/a:
jest miejsce na jakikolwiek autorytet ?
nie ma;)
Merii - Czw Sty 04, 2007 09:38

krystian napisał/a:
Aither napisał/a:
jest miejsce na jakikolwiek autorytet
nie ma;)

ja również moge powiedzieć że nie ma, dzieci naśladują czynności innych osób, co powiecie na dzieci które naśladowały (bawiły) się w śmierć Husajna i zginęły ...
?
do jasnej anieli co na tym świecie może być autorytetem może i się ktoś znajdzie ale dzieci to takie istoty że zaskoczą nawet w najmniej spodziewanym momencie :(

Aither - Czw Sty 04, 2007 11:46

czyli co... owczesny czlowiek pozbawiony jest autorytetow bo nie ma na to czasu? czy po prostu nie chce miec autorytetu? Poza tym czy na posiadanie go trzeba nam czasu? :zdziwko:
nowakm - Czw Sty 04, 2007 12:14

Ja myślę, że dla dzieci autorytetem są rodzice - w zależności czy jest to dziewczynka - to autorytetem jest mama, dla chłopca- tata. I napewno z czasem, w miarę dorastania autorytety się zmieniają, można to zaobserwowac po zachowaniu młodych ludzi, czesto utożsamiają się ze swoimi autorytetami, np. chcą byc tacy jak ich idole - bo to "oni" głównie później są ich autorytetami. Nastolatki szaleją na punkcie gwiazdek muzyki pop, piłkarzy itd. etc. W życiu dorosłym człowiek raczej kieruje się rozsądkiem, z autorytetami chyba jest rówżnie - a przynajmniej u mnie. Chociaz moim największym autorytetem jest moja Mama, i przyznam się, że żeby się o tym przekonac musiałam do tego dojrzeć. Chciałabym być taka jak Ona, w ten sam sposób rozwiązywać problemy. Tego się chyba jeszcze muszę nauczyć.
Oczywiście zdarzają się "wynaturzenia" np. jak to zauważyła Merii,
Cytat:
dzieci które naśladowały (bawiły) się w śmierć Husajna i zginęły ...
, ale to chyba jest wina rodziców, którzy nie wpajają dzieciakom żadnych wartości, niemaja sie na kim wzorować, nie maja żadnego autorytetu, i dlatego zdarzają się takie wypadki, zaczynają się problemy itd. Ale oczywiście nie zawsze tak jest. : :oczami:
Merii - Czw Sty 04, 2007 12:38

Aither napisał/a:
czy na posiadanie go trzeba nam czasu?

nie nie trzeba ...
a jeżeli dziecko nie ma autorytetu to nie uważacie że to jest raczej bardzo złe i coś nie tak skoro dziecku nic się nie podoba ( bo na tym polega autorytet, widzimy kogoś nam się podoba i chcemy być czy roibić tak jak on, czy też brać z niego przykład)
do tego skład się wiele również czynników chocby nawet to że dzieci nie mają wyobraźni i juz w szkołach nie zawsze się tego uczą ...
a co do wczesniejszych postów ... oczywiście rodzice są winni ale nie tylko oni otoczenie również więc całej winy nie możemy zwalać tylko na rodziców

nowakm - Czw Sty 04, 2007 13:43

Ale rodzice są od tego, żeby prostować dziecko, tłumaczyć aż do skutku, jeżeli widza, że cos nie tak jest z dzieckiem, to raczej musza reagować, a nie olewać sprawę i pozostawiać ją, żeby biegła własnym torem, dziecko trzeba naprowadzić na właściwy tor - to jest zadaniem rodzica, a otoczenie zawsze było, jest i będzie różne, bo przecież różnie są ludzie. Dziecko musi miec dobry przykład, i oczywiście autorytet, byle nie zly... :kwiatek:

A poza tym, to wydaje mi się, że sparwa autorytetów ma głębsze korzenie. Bo tak naprawde autorytety są różne, rózniste, wiążą się tez z religią, wyznaniem. Wszystko zależy od tego, co dla nas w życiu naprawdę się liczy, jakie cenimy wartości, i to jakimi ludźmi jesteśmy.
Nie wydaje mi się, żeby osoby które bez skupułów krzywdzą innych ludzi miały jakikolwiek autorytety, a o wartościach już nie wspomnę...

Merii - Pią Sty 05, 2007 09:16

no cóż nigdy tego nie unikniemy zawsze znajdzie się człowiek wychowany na zabójce, na gwałciciela, na terroryste itd itp
moim zdaniej dzieci juz od małych lat powinny przechodzić resocjalizację niestety ja się zastanawiam jakie wartości i autorytety miały dzieci z jednego przypadku jaki miałam możliwość zobaczyć ... szłam kiedyś na zabrzańskiej hałdzie tam jest taki jeden lasek mijaja mnie młodzi chłopcy dwóch wiek w przedziale 9-11 z hasłem dzieńdobry, ładny dzień dzisiaj byłam w szoku nie powiem dzieci w takim wieku i tacy grzeczni? kawałek dalej szłam ja tu patrze a lezy padnięta sarna nie wiadomo od czego a oni dawaj kopią skaczą po niej, nogi jej wyrywaja :cisza: hallo :!: w głowie się nie mieści gdzie ci rodzice, jak ich wychowują że dzieci wpadają na takie pomysły, jest to naprawde przykre

Arex30 - Pią Sty 05, 2007 10:23

Merii napisał/a:
jak ich wychowują że dzieci wpadają na takie pomysły, jest to naprawde przykre


Dziecieca wyobraźnia jest o wiele bardziej kreatywna niż dorosłego.

A co do tematu
To dzisiaj naprawde trudno jest pokazać dziecku autorytet ( rodzica oczywiście ) w pogonia za pieniądzem....

Jak by sie nie obrócić to (...) z tyłu.

Autorytety wokół nas......
Owszem jest kilka a nawet kilkuset ( ludzi , osób ) na całym świecie ale dla nas są onie nieosiągalni. Ksiązka?? A kto dzisiaj z dzieciaków ma czas na książke ( przezcyta HP i Opowieći z Narni - jeśli mu sie bedzie chciało ) jak są filmy i Audio Boxy.

Najczęście j ( a co nie pamieta wół ) ajo "autorytet" obiera sie tego złego.....

I co my rodzice możemy zrobić jak mu sie przeciwstawić?? od 13 lat mam z tym dylemat.

Bo może należy pokazać jako autorytet kogoś kto coś osiągną .... lecz zara wszyscy powiedzą że był z ubekistanu albo TK.

nowakm - Pią Sty 05, 2007 10:29

Hmmm, może to nie miało nic wspólnego z wychowaniem dzieci, mógł to być jakiś głupi pomysł po prostu, zwykły ich kaprys - bo dzieciom czasem strzelają takie pomysły do głowy, że dorosłym włos się na głowie jeży, i nie zawsze ma to związek z wychowaniem, bo jakieś w końcu wychowanie od rodziców dostali, ładnie się ukłonili - chociaż, to w sumie nie musi świadczyć o tym, sama nie wiem, co o tym myśleć, a może jednak kaprys... :oblicze:
Merii - Pią Sty 05, 2007 12:46

też myśle że to był kaprys ale wątpie że dziecko które byłoby dobrze kierowane że bądź dobry, nie zabijaj, miej uczucia, wiedz co dobre a co złe to raczej nie pociągałoby ich do zabawy ze zdechłym zwierzakiem, "normalne" dziecko by zobaczyło zwierze i by mu było smutno, bo ladne a nie żyje, czy ciekawiłoby dlaczego, czy choćby nawet jak się rzokłada heh
nowakm - Pią Sty 05, 2007 13:04

Hmmm, no wiesz, z dziećmi to naprawdę różnie bywa. :rotfl: :rotfl: :rotfl:
tuchałowa - Sob Sty 06, 2007 23:07

nowakm napisał/a:
a myślę, że dla dzieci autorytetem są rodzice


Arex30 napisał/a:
To dzisiaj naprawde trudno jest pokazać dziecku autorytet ( rodzica oczywiście ) w pogonia za pieniądzem....
Nie można wrzcucać wszystkich do jednego worka. Czasami rodzice po prostu nie nadają się do tego, żeby być autorytetem i jeżeli dziecko to zauważy, to chyba lepiej dla niego. Możliwe, że kiedyś tak było, że rodzice byli bez względu na wszystko autorytetem, a teraz młodzież ma bardziej krytyczne myślenie.

Jako przedstawiciel młodzieży mogę powiedzieć, że mam kilka autorytetów i jestem z siebie dumna :D

p4cz3k - Nie Sty 07, 2007 02:36

kurcze dziwne, dla mnie od najmniejszych lat autorytetami byly postacie ksiazkowe - w wiekszosci postacie fikcyjne :) lubilem sie z nimi utozsamiac, wyszukiwac cech ktore pasuja do mojej osoby, moze to i smieszne ... nie bede wymienial postaci bo bedzie duzo smiechu :)

ale czy dzis w XXI wieku autorytet jest w ogole osiagalny ? wezmy prosty przyklad : dziecko zapatrzone w swych rodzicow , ojciec wpaja zasady moralne (w zupelnosci prawidlowe i prawdziwe) a 2 - 3 lata pozniej robi cos zupelnie niezgodnego z tym czego nauczal wczesniej i jak tu isc dalej do przodu ? przeciez swiatopoglad takiego dzieciaka czy tez juz nastolatka - a nawet doroslego czlowieka - moze sie zalamac,

osoba ktora z pozoru moglaby czyms zaimponowac (czyli w zasadzie byc dla dziecka-lecz nie tylko - dla doroslego rowniez autorytetem) moze sie okazac w kazdej chwili jedynie marionetka w rekach tzw czarnego charakteru :)

niejestesmy w stanie udzielic odpowiedzi na zadane w temacie pytanie ... dlaczego ? kazdy z nas jest podatny na cos innego kazdy z nas kieruje sie innymi wartosciami moralnymi/etycznymi ... a bron boze aby kiedykolwiek ktos powiedzial ze jestem dla niego autorytetem ... bo co jesli nagle zrobie cos nie tak ?

nowakm - Pon Sty 08, 2007 13:49

tuchałowa napisał/a:
Jako przedstawiciel młodzieży mogę powiedzieć, że mam kilka autorytetów i jestem z siebie dumna :D
No i BARDZO DOBRZE!!! , że posiadasz takowe, i brawo, że się do tego przyznajesz :D Ja też mam, ale o tym już pisałam.
Hmmm, masz rację, że do jednego worka nie należy wrzucać wszystkich, jednak, tak prawdę mówiąc, miałam na myśli małe dzieci, że dla małych dzieci wzorem do naśladowania są rodzice, albo opiekunowie, bo skądś te wzorce muszą mieć, muszą się przecież od kogoś uczyć, a odnośnie idolów, autorytetów w wieku późniejszym decyduje sam człowiek (nastolatek i nie tylko), wiadomo, że nie wszyscy widzą w rodzicach godny styl naśladowania i utożsamiania się, ale małe dzieci nie znają innego świata poza rodzinnym (i nie mówię tu o dzieciach "porzuconych"), dlatego tak ważne jest, żeby w pierwszych latach życia dziecka rodzice zapewnili mu odpowiednie zaplecze i dołozyli wszelkich starań, do tego, żeby w taki młody człowiek wyrósł na pożądną osobę.
Właśnie dlatego tuchałowa, zgadam sie z toba w 100% ;)

Cytat:
ojciec wpaja zasady moralne (w zupelnosci prawidlowe i prawdziwe) a 2 - 3 lata pozniej robi cos zupelnie niezgodnego z tym czego nauczal wczesniej i jak tu isc dalej do przodu ? przeciez swiatopoglad takiego dzieciaka czy tez juz nastolatka - a nawet doroslego czlowieka - moze sie zalamac,

Wiesz wydaje mi się, ze człowiek dorosły na pewne sprawy patrzy inaczej i do pewnych rzeczy podchodzi z dystansem i rozumem. Ma wykreowany swój własny pogląd na życie, odnośnie autorytetów też. Inaczej zachowa się w danej sytuacji dorosły człowiek, a inaczej zachowa sie dziecko, tak samo jak np. inaczej przeżywa rozwód (rodziców) dorosły człowiek - umie ocenić subiektywnie sytuację, zrozumieć, wziąć wszystkie za i przeciw, podsumować,- a inaczej do rozwodu rodziców podejdzie dziecko, które na dobrą sprawę po prostu się załamie, bo wiele rzeczy i spraw po prostu jeszcze nie zrozumie. Tak samo jest z autorytetami.

tuchałowa - Pon Sty 08, 2007 13:58

nowakm napisał/a:
małe dzieci nie znają innego świata poza rodzinnym
Rzeczywiście, pamiętam, że jak byłam mała to bez mamy ani rusz :D Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle, to zależy jacy są ci rodzice i w jaki sposób wychowują swoją pociechę. Co do autorytetu, każdy człowiek sam sobie go wybiera, bo widzi, że ta osoba ma cechy, które my sami chcielibyśmy mieć, rozwiązuje problemy w sposób, w który my nie potrafimy, i na pewno każdy ma jakieś swoje małe autorytety i kieruje się nimi w życiu. Czy nie jest tak, że po rozmowie z taką osobą, często zmieniasz swoje postępowanie? Niestety coraz częściej autorytet nie idzie w parze z rodzicem czy z nauczycielem. Jest to przykre zjawisko i można się spierać czyja to wina.
nowakm - Pon Sty 08, 2007 14:14

tuchałowa napisał/a:
Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle, to zależy jacy są ci rodzice i w jaki sposób wychowują swoją pociechę
- wiesz jak to jest: "matka, jaka by nie była, to zawsze matka", i chcąc nie chcąc dzieci i tak w najmłodszych latach biorą przykład z rodziców. :suchy:
Arex30 - Pią Gru 14, 2007 21:43

nowakm napisał/a:
tak w najmłodszych latach biorą przykład z rodziców
a potem i tak ulica koledzy znajomi TV .....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group