|
|
dupiate forum
|
 |
Z życia wzięte ;) - Postępowanie w sytuacji zagrożenia.
manexxl - Nie Sie 20, 2006 13:40 Temat postu: Postępowanie w sytuacji zagrożenia. Tak sobie dyskutujemy w temacie "Trójkąt Bermudzki" no i zeszło na bezpieczeństwo i otarliśmy się o temat sytuacji zagrożenia na ulicy.
Wiadomo że każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji, i to zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie.
A może ktoś znalazł się w takim położeniu kiedyś, ma swoje przeżycia i podzieli się nimi z nami. Gdzie jak, kto i co? I jak się skończyło?
Drugie pytanie. Jak postępować kiedy już znajdziemy się w takiej sytuacji?? Uciekać, zostać, dyskutować??
Czekam na opinię i ciekawą dyskusję.
ziutek997 - Pon Sie 21, 2006 23:13
:) Sądzę że nie ma na to jednej skutecznej recepty :) Może czasami skuteczne będzie wziąść nogi za pas :) a czasami snanąć oko w oko :) Nie liczy się metoda tylko jej skuteczność :)
Innym problemem może być to że raczej ryzykownym będzie postawić się tawardo w miejscu przez które codziennie jesteśmy zmuszeni przechodzić do pracy... teraz nam się uda ale jutro przyjdzie ich dwa razy więcej. Ewentualnie można spróbwać dyplomacji...
trunks - Pon Sie 21, 2006 23:41
zgadzam sie z tym co napisał ziutek, bo to wszystko zalezy od sytuacji i okolicznosci
manexxl - Wto Sie 22, 2006 00:49
Dokładnie. Sytuacja sytuacji nie równa. Nieraz lepiej jest dać nogę, nieraz spróbować pogadać a nieraz dać w gębę.
Napewno nie należy, panikować w takiej sytuacji i starać się oanować strach. Strach jest złym doradcą i powoduje wzrost agresji. Należy zawsze starać się trzeźwo logicznie myśleć i oceniać sytuacje i podjąć właściwą decyzję.
ziutek997 - Wto Sie 22, 2006 20:23
Sporo prowokuje się też swoim wyglądem i zachowaniem. O wszystkim decyduje wiele czynników. Napewno niezmiernie ważna jest pewność siebie.
manexxl - Wto Sie 22, 2006 21:38
Prowokuje i wygląd, fryzura, ubranie, zachownie jak najbardziej. Ale czasami można poprostu znaleźć się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, bo akurat jakiś 2 oprychów chce szybko zarobić. I co wtedy?
Większość z nas nie była nigdy w takiej sytuacji i oby nie była.
Wiele osób kiedy już dojdzie do czegoś takiego nie wzywa pomocy, nie krzyczą, nie wołają. A to też jest jakaś forma obrony. Zawsze może ktoś usłyszy i pomoże. Chociaż z tym to też ciężko. Kiedyś jakieś 3 lata temu widziałem scenkę jak 3 chłopaków kopało jednego. Przed McDonaldem. Nikt nie zareagował.
ziutek997 - Wto Sie 22, 2006 22:01
Psychologia tłumu. Jeśli ktoś Cię zaczepia, chce zabrać telefon etc zaczepiasz kogoś przechodzącego i pewnie nie prosisz tylko mówisz: Pan/ Pani mi pomoże - powinno poskutkować. Jak się woła bezimiennie mało kto zareaguje każdy bedzie liczył że zrobi to kotś inny.
manexxl - Sro Sie 23, 2006 10:05
ziutek997 napisał/a: | Psychologia tłumu. Jeśli ktoś Cię zaczepia, chce zabrać telefon etc zaczepiasz kogoś przechodzącego i pewnie nie prosisz tylko mówisz: Pan/ Pani mi pomoże - powinno poskutkować. Jak się woła bezimiennie mało kto zareaguje każdy bedzie liczył że zrobi to kotś inny. |
No nie wiem czy to poskutkuje. Wątpie czy taka osoba pomoże. Przejdzie udając że nie słyszy, albo powie: a co ja mogę. Ludzie się boją. W ostateczności ta osoba zadzwoni na policję, tak pomoże.
ziutek997 - Sro Sie 23, 2006 13:10
manexxl masz racje... gdy to będzie banda kibiców to nikt nam raczej nie pomoże ale są styułacje gdy szukamy takiej pomocy i jej nie dostajemy. Wtedy właśńie zwracamy się do określonych osób i mówimy w trybie rozkazujący np: państwo mi pomogą, etc. Krzyczenie w tłum raczej nie poskutkuje.
manexxl - Sro Sie 23, 2006 13:54
A jednak odnosze wrażenie że jak powiem do kogoś: państwo mi pomogą w trybie rozkazujacym to dostanę odpowiedź: spier...... , albo spieszę się bo mi autobus odjedzie. idt.
Dobrze jest być przygotowanym że zawsze coś takiego może mieć miejsce. Napastnicy tak jak lwy na pustynni wybierają zawsze osobę słabszą. Jeżeli ktoś idzie, niepewnym krokiem ze spuszczoną głową daje im sygnał. Taka osoba nie ma pewności siebie.
Ja mam taki odruch że zawsze gdziekolwiek idę obserwuję wszystko. Obserwuję osoby, miejsca, często odruchowo oglądam się za siebie. Nie dopuszczam do sytuacji żeby ktoś stał blisko bezpośrednio za mną. W pewnym sensie jest to jakieś działanie prewencyjne. Poprostu na pewne rzeczy trzeba byc wyczulonym.
Major - Sro Sie 23, 2006 16:40
manexxl napisał/a: | Ja mam taki odruch że zawsze gdziekolwiek idę obserwuję wszystko. Obserwuję osoby, miejsca, często odruchowo oglądam się za siebie. Nie dopuszczam do sytuacji żeby ktoś stał blisko bezpośrednio za mną. W pewnym sensie jest to jakieś działanie prewencyjne. Poprostu na pewne rzeczy trzeba byc wyczulonym. |
Podobnie robie. Kiedyś za młodu miałem bardzo dużo takich sytuacji, że mnie zatrzymywano chciano kase itp. Wtedy byłem mało pewny siebie. Teraz tak jak napisałeś zawsze obserwuje otoczenie i staram się jako tako przeciwdziałać dziwnym sytuacjom. Wbrew pozorom nie polecam przechodzenia na drugą strone ulicy gdy jest grupka gdzieś obok siedząca i może widzieć, że się zeszło. To może dość negatywnie zadziałać.
ziutek997 - Sro Sie 23, 2006 23:32
Na szczęście nie mialęm takich przykrych styułącji jak Major zbyt wiele i ze wszystkich wyszłem bez szfanku i bez strat. Nie wiem czy dzięki przezorności i ostrożności czy poprostu mam na tyle szczęścia.
Aither - Czw Sie 24, 2006 07:14
z pozoru nie tylko faceci maja klopoty :) u siebie n sosnicy to dwa razy mialam nieprzyjemne sytuacje i sadze ze gdyby pomoc nieznanych mi osob... moglabym miec niezle klopoty. Sadze ze to bylo spowodowane swoja niepewnoscia na ulicy (byl taki czas :niepewny: ) czailam sie jak krolik i to bylo nadwyraz prowokujace :) doszlam do wniosku ze takie zachowanie jest wymowne - "zaczep mnie". Z biegiem czasu zmienialam swoja postawe - fakt na poczatku mialam pietra jak nic - ale potem zauwazylam, ze taka pewnosc siebie dziala. Nie rozgladam sie za siebie, nie obserwuje panicznie otoczenia ani ludzi. Po prostu obieram sobie cel i ide obojetnie czy grupka ludzi stoi czy nie przechodze i nie obracam sie. Pewnosc siebie daje duza przewage... mialam sytuacje ze w sosnicy napadnieto na stacje benzynowa jakis rok temu kolezance skradziono komuenty, ktos zadzwonil do niej i stwierdzil, ze znalazl jej portfel i chce nagrody "znaleznego". A ze Ewa jest mala i dorbna bala sie isc sama :) poszedl moj brat ( prawie 2m ) i ja na doczepke bo chcialam sobie popatrzec :D Przyszedl gosc znany mi :D i stwierdzil, ze czeka na nagorde za znalezienie dokumentow... moj brat jest ugodowy jak kurcze bele... stwierdzil ze zaplaci. Ja taka nie jestem... podeszlam i grzecznie zapytalam czy moge obejrzec dokumenty. Po krotkiej rozmowie stwierdzil ze ich nie ma on tylko jest posrednikiem. Wiec powiedzialam ze zero dokumentow zero kasy... bylo widac ze zalezalo im tylko na kasie... nie lubie takich kretaczy :zdegustowany: Gosc zaczal sie wykrecac... moj brat chcial juz placic, ale ja dalej stanowczo ze chce zobaczyc dokumenty... potem zza sosniczanki wyszlo moze z trzech jeszcze i zaczeli sie naradzac... doszli do wniosku ze przynajmniej na flaszke niech da kase i bedzie spokoj... :rotfl: o nie ma bata :D powiedzialam ze nie zaplacimy... i ze wk prawa to przywlaszczenie sobie cudzego mienia... pogadalam chwile o prawie - o rzeczach praktycznie oczywistych i chlopcy oddali dokumenty bez zaplacenia zlotowki...
Zrobilo mi sie cieplo jak zobaczylam tych gosci bo dostac od nich bym nie chciala... ale pewnosc siebie i ich nieobeznznie w prawie (jak nie mozna znac prawa co do kradziezy? ) dala mi przewage... :padam: potem dopiero do mnie doszly skutki "gdyby mi sie nie udalo". Brat to myslal ze mi wpieprzy na ich oczach bo nie usmiechalo mu sie 4 na 1 :| do tej pory jak przechodze kolo tych kolesi to mi sie smiac chce... trwalo to krotko ale szybko :D a i tak za to dostalam po glowie od Mamy :krzeslem:
manexxl - Czw Sie 24, 2006 09:16
Aither twój brat to nadwyraz spokojny i opanowany człowiek. Aż dziw że ci skóry tam nie przetrzepał.
Z tym gadaniem o prawie to niezły bajer :)
Opowiem przygodę brata od mojej żony. A miał jakieś 16 lat i został pobity w sklepie plus tam pod Biprohutem. Ochroniarz i ludzie nie reagowali. Chociaż w kolejce było kilku mężczyzn. Kasjerki krzyczały żeby ktoś mu pomógł ale nic. 2 typków go pobiło. Potem było pogotowie itd. No i policja. Że był nieletni pojechałem z nim na komisariat numer 3 w Gliwicach. Spotkałem tam dobrego kumpla, akurat miał służbę. Opowiedziałem mu o całym zdarzeniu a on na to:
"To jak robicie?? Zgłaszacie to i my pewnie za jakiś czas umożymy, czy załatwiacie sobie to sami?"
To były słowa stróża prawa :)
Przyjęli zgłoszenie i faktycznie po 1,5 miesiąca umożyli.
Ja osobiście takich sytuacji miałem 2 w życiu, ale zawsze udało mi się wyjść jak to się mówi obronną ręką. Dobry jest też sposób jeżeli już się widzi grupkę która chce nas zaczepić poprostu do nich samemu podejść i zagadać, jakiś bajer walnąć. Typu:
"panowie nie widzieliście tu takiego gostka w białej kurtce, właśnie 10 minut temu mnie okradł" czy coś w tym stylu. To ich zaskoczy, zdezorientuje.
ziutek997 - Czw Sie 24, 2006 12:47
Paten z paragrafami (nawet wyssanymi z palca) to stara sztuczka psychologiczna działą praktycznie na każdego (no chyba że zna kodeks na pamięc i coś mu niespasuje :) )
manexxl - Czw Sie 24, 2006 12:56
ziutek997 napisał/a: | Paten z paragrafami (nawet wyssanymi z palca) to stara sztuczka psychologiczna działą praktycznie na każdego (no chyba że zna kodeks na pamięc i coś mu niespasuje :) ) |
Chyba że trafisz na recydywistę. Wtedy gadkę na paragrafy masz przegraną a po drugie to i tak mu to lata :)
ziutek997 - Czw Sie 24, 2006 13:11
Teoretycznie to mu to lata :) Ale że tak powiem wtedy wyglądasz pewnie i profesjonalnie :P jeśli wogóle w tej sytułącji można w ten sposób wyglądać no ale powiedzmy.
Aither - Czw Sie 24, 2006 13:17
e tam... wygrac na slowa mozna wystarczy wiedziec co sie mowi :) mi sie udala ta sztuczka... ale sadze ze jesli bede miec okazje na powtorke to wymysle na szybciora cos innego :) czasem sie ciesze ze mialam psychologie na studiach :rotfl: :hyhy:
manexxl - Czw Sie 24, 2006 13:25
Można wygrać na słowa, ale jeszcze to zależy z kim się mówi. Bo są i tacy z któymi nie pogadasz. A zajęcia z psychologii bardzo dużo dają.
Aither - Czw Sie 24, 2006 13:36
zgadza ale w Twoim interesie jest w tempie expresowym rozgryzienie i podejscie do napasnika :) jak sie pomylisz - dostaniesz lomot :D nie na kazdego takie sztuczki dzialaja :) poza tym wszystko zalezy od tego co chce napastnik :)
manexxl - Czw Sie 24, 2006 13:40
O! Dlatego jak jest jeden napastnik i wczuję że on czegoś chce ode mnie i będzize ciepło to nie czekam aż da mi w gębę tylko go uprzedzam. Raz pożądnie żeby szybko nie wstał.
A jak jest dwóch to to samo, bo jak leży pierwszy to został już tylko jeden.
A jak jest ich więcej, no to już trzeba myśleć. Jak się szybo 2 położy to reszta może uciec, odpuszczą. Nieraz dobrze zagrać kompletnego świra, też to nieźle działa.
A nieraz poprostu dać nogę.
Szamanka - Czw Sie 24, 2006 13:46
Najgorzej chyba w takich sytuacjach maja kobiety, dziewczyny, ktore wracaja pozna pora do domu.
Wiadomo, ze sa slabsze fizycznie, niektore tez strasznie wystraszona ( tak jak to napisala Aither)
Jak wtedy sie zachowywac by nie pogorszyc sytuacji gdy juz zostana zatrzymane?
Nie kazda jest mocna w gebie, ma silna reke lub mocne kolano..co wtedy?
Ja bedac jeszcze w Gliwicach wieczorami mialam przy sobie maly pojemniczek z gazem, zawsze trzymany w reku w razie czego...choc nie wiem czy tak naprawde by mi on w czyms pomogl.
Czy sa jednak inne sposoby?
Aither - Czw Sie 24, 2006 14:05
Szamanka napisał/a: | pojemniczek z gazem |
niestety ale w przypadku uzycia tego gazu jestes zobowiazana udzielic pierwszej pomocy napastnikowi... takie jest to chore... juz slyszalam o przypadku, ze koles napadl na laske - ta potraktowala go jakims gazem - a on ja oskarzyl o to ze nie udzielila mu pomocy... i co? role sie odwrocily to ona byla skazana na jakas tam kare mimo iz zostala zaczepiona pierwsza... nie wiem czego jest to wina... czy prawa czy czego ale takie sa realia... gaz Cie nie obroni... on tylko daje ulamki sekund do tego abys zwiala... bardzo czesto jest tak ze kobiety czuja sie pewnie bo maja gaz i sie obronia... nie ma nic bardziej mylnego... :)
ja osobiscie nie uzywam gazu zreszta ja nie czuje sie zagrozona... :) czy sa inne sposoby... uwazam, ze najskuteczniejszym sposobem jest umiejetnosc obrony tym czym ma sie w danej chwili przy sobie... w przypadku kobiet to torebka, parasolka, buty na obcasie, czasem jakas kurtka czy jak to gdzies kiedys czytalam - hamburger :rotfl: nie pamietam do konca ale kobieta uzyla hamburgera (wtarla mu go w twarz) aby uciec :rotfl: no to juz extramalne narzedzia :D
manexxl - Czw Sie 24, 2006 14:09
Szamanko z tym gazem to do końca nie jest tak jak się wydaje. Węcej można sobie zrobić krzywdy i zaszkodzić. Psikniesz pod wiatr i ty cierpisz a na dodatek jeszcze bardziej rozwścieczysz napastnika. Poza tym np. na gaz pieprzowy można się szybko uodpornić.
Jak powinna zachować się kobieta?? Przede wszystkim nie panikować. Jeżeli jest możliwość to podjąć ucieczkę, krzyczeć, uderzać torebką w okna mieszkań na parterze. Wybiec na ulicę, spróbować zatrzymać jakieś auto.
Jeżeli napastnik już złapał kobietę. Wtedy napewno nie stawiać oporu, gdyż w większości przypadków jest on silniejszy.
Jeżeli próbuje gwałtu. Dobre jest go zagadać: "chcesz sexu?? ja też ale nie tu nie tak, chodźmy gdzieś w jakieś spokojne miejsce...." jeżeli on to chwyci to albo może już dac nogę a jak nie to zyskamy na czasie, i może uda się wybrnąć z sytuacji.
Trzeba spokojnie bacznie obserwować typka. W razie jego nieuwagi wystarczy garść piasku czy ziemi rzucona w oczy i mocny zdecydowany kopniak w kroczę. A potem w nogi. I nigdy nie uciekać w jakieś uliczki. Zawsze tam gdzie jest najwięcej ludzi.
Aither - Czw Sie 24, 2006 14:15
manexxl, jestes ochroniarzem ? :hyhy: bo cos zbyt fachowo mi to brzmi :D jak na zwyklego zajadacza chleba :D
manexxl - Czw Sie 24, 2006 14:25
Aither napisał/a: | manexxl, jestes ochroniarzem ? :hyhy: |
Powiedzmy że też byłem. Tak mniej więcej to od 8 lat w tym siedzę.
Proponował bym także kobietom kurs samoobrony dla kobiet. Nie uczą tam postaw, kopania w powietrze i jakiś trudnych chwytów tylko to co najprostrze.
Po takim kursie kobieta, nabierze pewności siebie oraz zna 3-4 techniki które z powodzeniem może zastosować.
Swego czasu takie kursy organizowała Straż Miejska w gliwicach. Najlepiej przejść się do nich osobiście i popytać.
Dobrym pomysłem jest też rozpoczęcie treningu jakiejś sztuki walk. I dla zdrówka dobre i pożyteczne :)
Aither - Czw Sie 24, 2006 14:35
manexxl napisał/a: | Dobrym pomysłem jest też rozpoczęcie treningu jakiejś sztuki walk. I dla zdrówka dobre i pożyteczne |
chcialam aikido :) ale sama nie pojde :D Straz Miejsca albo Policja... mnie sie wydaje ze chyba Policja :D ale nie wazne :) co racja to racja :) takie kursy byly kiedys prowadzone czy sie przydaja - nie wiem ale na pewno ucza jak zachowac sie w roznych sytuacjach :) i jest tak jak mowilam ucza uzywania wszystkiego co ma kobieta przy sobie... :) ciezko by miala taka wystrachana kobietka w bezposredniej walce... chyba ze cos trenuje :) ale extramalnie to moze byc tylko wtedy gdy obie strony trenuja... widzialam taka "walke" kyokushin vs aikido... wszystko ladnie wyglada na treningu... ale gdy przychodzi serio do walki... to juz tak rozowo nie jest :zdegustowany:
manexxl - Czw Sie 24, 2006 14:42
To racja. Co innego walka na macie z zasadami a co innego na ulicy bez regół. Do końca tego się nie da nauczyć. Bo by trza było chodzić po ulicach z trenerem i szumieć.
Ja różnych sytuacji miałem naprawdę sporo. Głównie interwencje. Pamiętam 1 raz w Bydgoszczy pojechałem z 1 sierżantem po poszukiwanego typka, bo ktoś dał cynk gdzie on jest. Weszliśmy do domu a tam imprezka i może ze 25 osób. A my we 2. Normalnie nogi mi sie trzęsły, ale właśnie ten sierżant rozwalił wszystkich swoją pewnością siebie, swoim postępowaniem. Wyciągneliśmy tego gostka bez niczego, a w zasadzi sierżant go wyciągnął.
Ale po kilku razach już wiedziałem co z czym się je, co robić jak robić. I tak mi zostało.
Aither - Czw Sie 24, 2006 14:50
manexxl, kiedys Cie pozaczepiam to sie popstykamy :evil:
a tak serio... sadze ze czlowiek uczy sie w miare czestotliwosci zaczepiania :) ja teraz nie mam juz klopotow... ale do niedawna mialam :D to dlatego ze chodzilam podejrzanie ubrana :D zazwyczaj w wojskowo - ochroniarskich ubrankach i to sie rzucalo w oczy... teraz nikt nie zwraca na mnie uwagi :)
manexxl - Czw Sie 24, 2006 15:00
Aither napisał/a: | manexxl, kiedys Cie pozaczepiam to sie popstykamy |
OK, nie ma sprawy :) (ale chyba chodzisz w innej kategorii wagowej, to będzie nie fair :P)
No w miarę częstości zaczepiania człowiek się może uczyć, ale może też sukcesywnie tracić uzębienie.
Aither - Czw Sie 24, 2006 15:41
manexxl napisał/a: | ale chyba chodzisz w innej kategorii wagowej, to będzie nie fair |
mwahahahahahaaaaa dlatego zaproponowalam :P
okejwiecej nie offtopicuje :]
Major - Czw Sie 24, 2006 23:32
Hyh czasem zapomnienie zmienienia koszulki po treningu może pomóc :P
Mnie raz tak zaczepili kolesie i chcieli się tłuc. Po czym jeden zauważył, że mam treningową koszulke. Odskoczył krok i przeprosił mnie, a potem zaczął wychwalać to co ćwiczyłem :rotfl: Do dzisiaj mam z tego ubaw.
manexxl - Pią Sie 25, 2006 09:07
Nieraz może nas uroatować przypadek. Jak napisał Major kolesie zobaczyli że wraca z treningu i poprostu poczuli jakieś zagrożenie. Dowód na to że napastnik zazwyczaj wybiera osobę słabszą. A tutaj się przejechali.
Coyote - Sro Kwi 18, 2007 22:09
Najlepszym najczesciej sposobem jest olanie. Trza tez znac swoje dobrze możliwości- typ biegacz- zwiewanie; typ karateka- trzymajcie pieciu, dziesięciu dam rade; typ mlas- poddaje się. Nigdy nie odpowiadac na pytania dotyczace ulubionego klubu- mozna latwo sie narazic.
|
|
|