|
|
dupiate forum
|
 |
Z życia wzięte ;) - Pod jednym dachem z tesciami
ANIUS - Pon Sie 15, 2005 22:32 Temat postu: Pod jednym dachem z tesciami Dzis pytam Was o zdanie co do mieszkania z rodzicami meza/zony czyli naszymi tesciami.
Co sadzicie o takiej decyzji, kiedy jestescie w stanie pozwolic sobie na odzdzielne mieszkanie (wynajem, kupno) , a jednak decydujecie sie zamieszkac pod jednym dachem z tesciami. Dlaczego?
Bo jest tak latwiej?Bo tak "kochacie sie"? Czy kieruja Wami inne wzgledy? No wlasnie jakie?
A moze uwazacie, ze jest to nierozsadna decyzja. Jesli tak, dlaczego?
Czarnulka - Pon Sie 15, 2005 23:07
Ja nie wiem co kieruje tymi co zamieszkują ze swoimi teściami,ale...
zozważając przykład mojego taty siostry i jej męża,którzy mieszkają wraz z babcia uważam,ze jest to..błędne.
Mamusia lubi wtracać sie w sprawy swoich dzieci to jest raz,dwa-zazwyczaj mieszkanie uważa tylko za swoje i mogą wyniknąć problemy.A może zależy to od charakteru...nie wiem.
Ja patrze na ten przykład i aż mnie skręca od tych wiecznych kłótni :kwasny:
Dorotka - Wto Sie 16, 2005 14:14
Mieszkalam z teściami pół roku po ślubie, bo tyle czasu zajęło nam szukanie czegoś odpowiedniego do zamieszkania dla siebie (odpowiedniego czyli najtańszego :) ) Moi teściowie są całkiem fajnymi ludźmi, dogadujemy sie od ponad 10 lat bardzo dobrze, ale tamten okres, kiedy mieszkałam z nimi wspominam koszmarnie. Przede wszystkim zawsze jest tak, że nowa osoba (zięć, synowa) wchodzą do domu, w którym panują jakieś tam utarte zwyczaje a ta osoba ich nie zna - co więcej ze swojego domu wyniosła zupełnie inne nawyki i zachowania, musi więc zatem dojśc do zderzenia tych przyzwyczajeń. Nowa osoba może czuć się obco, nie na swoim miejscu. W zasadzie przez cały czas mieszkania u teściów miałam cały czas świadomość tego że to ich dom, że nie jestem u siebie. To bardzo mało komfortowe uczucie. Poza tym myślę sobie że młode małżeństwa potrzebują zcasu, żeby się dotrzeć, nauczyć siebie nawzajem i prowadzić partnerski podział domowo-rodzinnych obowiązków a dosyć trudno jest to zrobić jak małżonkowie nie są nigdy sami bo po domu szwenda się mamusia, tatuś a jeszcze do tego nie daj bób braciszkowie i inne siostrzyczki. Tak naprawdę nasze żcycie razem zaczęło się w momencie kiedy zamieszkaliśmy sami. Bywamy u teściów bardzo często, lubimy się ... ale mieszkać z nimi - nigdy w życiu. Dokładnie tak jak z rodzicami, widywac się z nimi mogę często gęsto, ale mieszkać.... nigdy. Młodzi ludzie powinni mieszkać sami i układac sobie po swojemu swoje nowe domowe życie.
ANIUS - Wto Sie 16, 2005 14:28
Dorotka
masz calkowita racje, podoba mi sie to co napisalas:)
zastanawiam sie dlaczego niektorzy sami ida na taki uklad? Ida na jakas latwizne?Czy jak..
Aither - Wto Sie 16, 2005 19:10
hm.... nie z wlasnego doswiadczenia... ale nie wyobrazam sobie aby moja bratowa zyla pod jednym dachem z moja Mama... ja z Tatkiem z nia nie wytrzmujemy co dopiero Ewa moja bratowa...
Asienka - Wto Sie 16, 2005 19:30
ja zacze od tego , że bez mieszkania nawet bym nie zaczynałła rozmowy o ślubie :) Wiem że mam mieszkanie lub chce je kuppić bo mam prace za którą moge spłacić kredyt, chyba że uda mi sie dostać z mieszkaniówki.
Moich przyszłych teściów uwielbiam - ale tylko na niedzielnych obiadkach :D
Aither - Wto Sie 16, 2005 19:48
hehehehe cos w tym jest :)
morigan - Wto Sie 16, 2005 20:14
uuuu az mnie zatrzesło na sama mysl z mieszkaniem z moimi przyszłymi tesciami :przestraszony: :przestraszony: :przestraszony: Lubie ich, są ok, ale... tesciowa ma straaaaasznie głosny charakter ;) Braciszek mojego mezczyzny działałby mi na nerwy - sero prywatnosci... a nawet nie wyobrazam sobei zycia z moimi rodzicami :przestraszony: :przestraszony: :przestraszony: moja mama nie dałaby mu zycia ;)
Demmo - Wto Sie 16, 2005 21:36
hmm.. myślę że Dorotka bardzo dobrze wytłumaczyła sprawę i ja jak najbardziej podzielam.. każdy ma swoje zwyczaje, każdy też chce mieć swój kąt, a nie żeby się ktoś wałęsał i narzucał swoje zasady..
ANIUS - Wto Sie 16, 2005 21:40
Demmo napisał/a: | każdy ma swoje zwyczaje, każdy też chce mieć swój kąt, a nie żeby się ktoś wałęsał i narzucał swoje zasady.. |
DOKLADNIE, dlatego zastanawiam sie jacy ludzie decyduja sie na taki krok z wlasnej woli?
morigan - Sro Sie 17, 2005 09:04
chyba zdesperowani ;) ale tacy co chca przetrzymac okres bez mieszkania lub pracy :]
ANIUS - Sro Sie 17, 2005 12:53
morigan napisał/a: | zdesperowani |
a jak maja prace i stac ich na wlasne?
morigan - Sro Sie 17, 2005 13:30
to widze oto takie mozliwosci:
1. syneczek nie chce sie wyprowadzic od mamusi lub curcia od tatusia,
2. wygodniccy, bo wiedza ze mamusia ugotuje obiadek jakl beda w pracy, zaopiekuje sie dzieciakiem i to wsyztsko za darmo ;)
No do sorki, bezwzglegu jak bardzo byli by ludzie kochani i wspaniali nie wierze ze młodzi nie chca sie usamodzielnic naprawde i ze w zyciu nie dojdze do niemilych scen.
ANIUS - Sro Sie 17, 2005 14:13
Cytat: | to widze oto takie mozliwosci: |
fajne te Twoje mozliwosci:)
bo staram sie zrozumiec decyzje pewnej mojej znajomej, ktora wprowadzila sie do domku meza :orany: :orany: :orany: :orany: :przestraszony: w tydzien po slubie :orany: mogac naprawde pozwolic sobie na niejedna chalupke....
teraz nie wiem, wygodnictwo?!? moze, ale ona ma "ciezki" charakterek, dobrze o tym wie, dlatego chyba zdaje sobie sprawe, ze bedzie jej ciezko... no nie wiem, nie wiem, nie wiem:)
espi - Pon Sie 22, 2005 14:44
Mieszkam w jednym domu z teściami. Mamy osobne mieszkania, nawet wejście do domu z innej strony. Na początku chodzilo glownie o wzgledy finansowe. Pracowalismy dorywczo lub wcale i to oni placili oplaty dla calego domu. Teraz placimy sami i moglibysmy sie przeniesc, ale tez tego nie zrobimy bo na miejscu mamy firme. Po prostu nie warto dojezdzac do pracy.
Teściową mam czasem ochote ukarupic, ale i ja latwego charakteru nie mam wiec trzymam ja na dystans.
ANIUS - Pon Sie 22, 2005 14:50
burek napisał/a: | Mieszkam w jednym domu z teściami. |
burek napisał/a: | moglibysmy sie przeniesc |
w takim razie podziwiam wytrwalosc:) ja bym nie mogla:) nie, nie , nie - nikt mi do garow patrzec nie bedzie :P
espi - Pon Sie 22, 2005 14:55
ANIUS napisał/a: | nikt mi do garow patrzec nie bedzie |
Moja tesciowa byla u mnie ostatnio jak odprowadzała moją córcię jakieś dwa tygodnie temu. Zwykle w ogóle nie wchodzi do domu, a już do kuchni to w ogóle. Do garów nikt mi nie zagląda. :P
Kiedyś, przyznaję, chciała się strasznie przyjaźnić, ale ostudziłam jej zapędy. :hyhy:
Są również plusy takiego bliskiego mieszkania: jak na dłuzej pojade to tesciowa mi kwiatki podleje, przypilnuje dziecka, na obiad zaprosi bez okazji... Długo by wymieniać. :rotfl:
ANIUS - Pon Sie 22, 2005 15:00
no napewno ma to wiele plusow:) ale ja bym umarla muszac sie usmiechac caly czas:) pewnie tez tak jak Ty bym ostudzila wszelakie zapedy zaprzyjazniania sie, gdybysmy musialy zyc pod jednym dachem, bo kiedy jestesmy z dala od siebie Wszyscy sie kochamy i jest milo :hyhy: aczkolwiek mnie ta sytuacja juz nie grozi, wymyslilam ten temat, bo kolezanka z wlasnej woli pojechala na wies by zamieszkac ze swoim lubym i jego familia... grrrrr
[ Dodano: 2005-08-22, 16:01 ]
aha, no musze dodac, ze nie moge jej zrozumiec: dziewczyna po studiach, z miasta pojechala "na kury" :/
Asia_:) - Pon Sie 22, 2005 15:17
plusow :) hihihihi
nie no kazdy ma swoj domek i jest wtedy najlepiej
bo sie niczyjego rytualu nie zaburza
tak powinno byc ze rodzina czyli ta taka podstawowa komorka (maz zona i dzieci) powinni miec mozliwosc stworzenia wlasnego swiatka
bez wiekszych czy mniejszych ingerencji bliskich
ptaszek kazdy z gniazdka musi wyfrunac albo spasc :P :hyhy:
|
|
|