Poprzedni temat «» Następny temat
Kombinat Fabryka Snów
Autor Wiadomość
Nyhariel 
Wysłany: Pią Maj 25, 2007 08:34   Kombinat Fabryka Snów  



Dołączył: 25 Wrz 2006
Skąd: Gliwice
CZARAMI I HUMOREM

Kombinat Fabryka Snów

Rok 197 nowej ery zaowocował wieloma ciekawymi wydarzeniami. Spółdzielnia Czarownicza „1001 Życzeń” przekształciła się ze spółdzielni w spółkę, prezydentem został Myamyan Lipido, a zbrodnicza korporacja Mardi rosła w siłę. Jednakże działo się to w nie tak odległej przyszłości i nie miało absolutnie żadnego wpływu na to, co zdarzyło się tej nocy.
W teraźniejszości.
Tu i teraz…
Był już bardzo późny wieczór, w domostwach powoli zaczęły wygasać światełka okien, aż pozostały tylko pojedyncze punkciki na mapie bezsenności.
W kombinacie Fabryka Snów trwał conocny dyżur.

Jakieś tajemnicze cienie przemykały korytarzem. W bladym świetle księżyca, przenikającym przez wielkie okno zwieńczone witrażem wyobrażającym węża owiniętego wokół buławy, posadzka ułożona z jasnoszarych płytek szkliła się niczym tafla srebrnego jeziora. Białe ściany odbijały resztki refleksów światła wyławiając z mroku trzy sunące po posadzce bose postacie ubrane w zwiewne, białe szaty. Trzy duchy przemknęły kuląc się przy ścianach tak, aby nikt ich nie zauważył. Powoli, acz systematycznie zbliżyły się do wielkich, rzeźbionych drzwi i zniknęły za masywnymi skrzydłami. Po chwili drzwi uchyliły się ponownie ukazując bladą, kościstą rękę, która na klamce powiesiła ręcznie opisaną tablicę informacyjną: „Kombinat Fabryka Snów. Nie przeszkadzać”.

Jeden z odzianych na biało osobników z rozczochraną czupryną zamknął drzwi i oznajmił z dumą:
- Zaczynamy!
Po chwili na rozłożonym ręczniku w centrum prawie pustej sali z wielkim wyjściem na taras zamajaczyła metalowa, biała miska z mętną cieczą. Wokół miski rozsiadły się trzy wychudzone osobniki w białych, długich, powłóczystych szatach. Bose nogi skrzyżowali po turecku i po chwili skupienia nad misą rozpoczęli obrady.
- Dobra panowie, front robót gotowy! - zaczął pierwszy. - Czym się dzisiaj zajmiemy? Koszmary? Erotyki? Proroki? Bzdurniki? A może Mix Chybił - Trafił?...
- Nie pędź tak Nocniku - przerwał wyliczankę drugi poprawiając szlafmycę. – Doceniam twój zapał, ale nie możemy działać pochopnie! Z tego pośpiechu mogą nam wyjść tylko bzdurniki!
- Szlafmycek ma rację. – dodał milczący dotąd trzeci z nocnych spiskowców. - Obejrzyjmy najpierw, co wymyśliła wczorajsza zmiana.
- Tak, to dobry pomysł. Unika się wtedy dubli i posądzeń o manipulację ze strony siły wyższej. Poza tym to zawsze jest ciekawe. - poparł go Szlafmycek. – Piżamku, zechcesz pełnić honory Mistrza Ceremonii?
Zapytany skłonił się w milczeniu, co zapewne oznaczało „tak” i wszyscy trzej nachylili się nad tajemniczym naczyniem z niemniej tajemniczym płynem. Prowadzący wykonał rękami układ skomplikowanych gestów i zebrani zaczęli przeglądać sny.
- Patrzcie na ten.- Nocnik aż podskoczył z wrażenia. - Już się całują!
- Pokaż! – Szlafmycek nachylił się nad miską, w której majaczyły rozmyte obrazy. - Gdzie?
- Tam, u tego dziadka. – Nocnikowi wyszły aż wypieki z podniecenia. – Hej, ja znam tą babeczkę!
- No, faktycznie, niezły jest staruszek! Patrzcie zaczyna ją rozbierać.
Piżamek nachylił się nad miską i ze zdumienia przecierał oczy. W lustrze sennej esencji majaczyła rozpięta, biała bluzka uchylająca widok fantastycznie krągłej piersi zakończonej bardzo zgrabnym, ciemnobrązowym sutkiem.
- A niech to lewatywa! Mi też ta wybiustowa blondyna wydaje się znajoma… zaraz! To siostra Basia! Tylko tu w miejsce nieśmiertelnego koka ma długie blond włosy! Śliczne piersiątka!
- Cholera! – warknął Nocnik widząc w lustrze cieczy skaczące pasy, które pojawiły się dość niespodziewanie. - Żona go obudziła.
- Koniec filmu. – Piżamek wyprostował plecy. - Coś czuję, że Kondomik maczał w tym palce. Mam rację? To on miał wczoraj dyżur?
- Jak zwykle masz rację! - podsumował Nocnik.
- Pewnie tak. – chudzielec w białej szacie nachylił się nad misą. - Spójrzcie na tego bezdomnego śpiącego pod mostem. Ale projekcja!
Spiskowcy znowu pochylili się nad miską.
- Choróbcia, kurczak z rożna, góra frytek, pyszne flaczki i buraczki... – skrzywił się spiskowiec zwany Szlafmyckiem. – Tyle razy mówiłem, żeby odsunąć Złośnika od dyżurów! Taki sen dla bezdomnego jest nieludzki!
- Masz rację! - stwierdził Piżamek z bardzo poważną miną. - Taki złośliwy może być tylko Złośnik. Poinformuję Snów Kreatora, aby mu przydzielał do obsługi samych sukinsynów.
- Masz rację. Kiedyś dzięki niemu pewnemu beznogiemu facetowi przyśniło się, że wygrał maraton! - potwierdził Szlafmycek. – Zaiste nieludzkie!
Tymczasem prowadzący seans wykonywał coraz to nowe gesty. Obrazy odbite w lustrze cieczy przesuwały się jak w kalejdoskopie. Po chwili ciecz ponownie zmatowiała.
- Nie wiem jak wy, ale ja nie widzę już nic ciekawego.
- No, same Mixy Chybił-Trafił. – potwierdził Nocnik z kwaśną miną. – Nic ciekawego. Bierzmy się do roboty, może nam wyjdzie coś fajniejszego.
- Szlafroczku, podaj buteleczkę z senną esencją.
- Nie mów do mnie "Szlafroczku". – warknął sam zainteresowany. – Swoje imię mam i proszę mi go tu nie przekręcać! Inaczej poczuję się pomylony!
- I tak jesteś już nieźle pomylony! – stwierdził Nocnik.
- Wrrrrrrr!
- Dobrze, dobrze, nie złość się tak Szlafroczku!
- Ku@#$ ja p*&^%$#@!... – wycharczał czerwony na twarzy Szlafmycek.
- No dobra! – zachichotał Piżamek. - Już nie będę. Masz tą flaszkę?
Szlafmycek wciąż mamrocząc pod nosem wiązanki rymowane przysunął do siebie miskę, odkorkował tajemniczą butelkę z brązowego szkła i wlał odrobinę do miski z mętną cieczą.
- Mieszamy, mieszamy, do snu układamy! – mamrotał zaklęcie. - Dla kogo to ma być?
- Dla tego grubasa z hemoroidami.
Faktycznie – w cieczy ukazał się obraz przedstawiający bardzo grubego jegomościa chrapiącego na wznak, odzianego w pasiastą piżamę sprzed dwudziestu lat.
- To niech sobie polata trochę, to mu ulży. He, he!...

„Trochę pierza,
trochę soli,
niech go (...)
już nie boli!”

Wszyscy trzej roześmieli się na widok lewitującego grubasa.
- Coś otyły ten twój Piotruś Pan! – wykrzyknął Piżamek, chyba o pół tonu za głośno. – Ups! Zapomniałem o ciszy nocnej! Teraz ja: coś specjalnego dla tej pani – koszmarek!

„Kamień, olej, trochę śmieci
już babiszon w przepaść leci!”

- Nieźle! – skwitował Nocnik. – Kobieta będzie miała piżamę do wymiany, prześcieradło do zmiany! Czyżby to był sen dla teściowej?
Chichot spiskowców przeszedł w cichy rechot. Tymczasem w zwierciadle cieczy ukazał się nowy petent…
- Teraz ten dryblas, który tak smacznie chrapie!

„Krztyna gruzu, ciutka kitu
i już pomnik ma z granitu.
Jeszcze tylko guana ciutka
Na granicie jest pozłótka!”

- No i popatrz, coś narobił! – zaperzył się Szlafmycek. – Drągalowi śni się, że jest przywódcą partii politycznej i właśnie wybierają go na ministra i wicepremiera! Aleś bigosu nawarzył!
- Szlafmycek ma rację! – dodał drugi konspirator. – Sny polityczne o potędze są bardzo niebezpieczne, zbyt łatwo w nie uwierzyć!
- Ale macie grobowe humory. – Piżamek wzniósł do nieba ręce w wymownym geście, ale był to gest iście teatralny. - Co się z wami dzieje? Bicze wodne wam nie służą? To dla odmiany coś na poprawę humoru: coś o wiele przyjemniejszego. Specjalnie dla tego małego, bojaźliwego chłopczyka.

„Stos żelastwa, odważnik na wagę
i jest wojownikiem o słuszną sprawę.” Poszło!

Obaj pozostali uczestnicy seansu poczęli bić brawo.
- To teraz ja! – Szlafmycek dopchał się do misy. - Widzicie tego biedaka? Poślę mu Proroka.

„Szczypta piachu, kilo gówna
nikt w bogactwie mu nie zrówna
niechaj los go dobry spotka
wygra milion w totolotka!”

- Dlaczego gówna? - oburzył się Nocnik. – To dość śmierdząca sprawa!
Szlafmycek zmarszczył brwi.
- Czy nie uczyli cię, że jak gówno się przyśni, to fortunę przyniesie?
- Prawda! – dodał Piżamek. – Tym bardziej, że pecunia non olet!
- Petunia no omlet? – biedny Nocnik nadal nic nie kumał. – Co mają do tego petunie?
- To po łacinie. – wyjaśnił przewodniczący zboru. – Tłumaczy się jako „pieniądze nie śmierdzą”.
- Acha! – pod kopułką zapaliło się zielone światełko. – Rozumiem! Nie śmierdzą, a szczególnie w takiej ilości!
- Racja! – Szlafmycek postanowił zmienić temat. - A ta nastolatka, która śpi w fotelu? Ledwie jej cycki urosły, a już się za chłopakami ugania! Trzeba jej przypomnieć, że jeszcze jest dzieckiem! Niech sobie popływa!

„Litry wody, kupa drewna
płynie tratwa w morze bez dna!
Piękny strażak patrzy w oczy
Niech sikawka jej nie zmoczy!”

- Oj! - krzyknął Piżamek. - Posikała się!
- I o to poniekąd chodziło, choć nie do końca.- przyznał się sprawca powodzi. - Przyśniła się jej sławojka…
- Czyżby błąd w sztuce? Teraz ja! - upomniał się o swoje prawo do snu dominującego Piżamek. - Widzicie tego gościa, któremu teściowa ostatnio zrobiła awanturę i zafundowała podbite oko?

„Siekiera, kilof, piła, nóż
i teściowa martwa już!”

- Czekaj, esencja się rozwarstwia! – Nocnik pochylił się nad miską. – Dolej trochę! Mieszam, mieszam… będzie dobrze. Teraz kto?
- Ten pijak pod płotem!
- Na pewno śpi?
- Po takiej ilości bryny też byś spał! He, he!
- Niech będzie!

„Wino, piwo, kapka wódki
i na szczury wstretnej trutki…”

No co tak patrzycie? To jego ulubiona mieszanka. Niemarkowy alkohol i markowe sny!

„…We śnie sobie to wypijesz,
a przed żoną nie ukryjesz.”

- Niezłe! – pokiwał z uznaniem Szlafmycek. - I jeszcze coś dla tego końbatanta, co to w życiu prochu nie wąchał, a papiery ZBOWiD-u i rentę szwagier mu załatwił:

„Hełm, karabin, bomba, lont
czeka go dziś wschodni front!”

Nagle, w środku tej wspaniałej zabawy dał się słyszeć odgłos pospiesznych kroków. Po chwili ciężkie, brązowe drzwi otworzyły się jęcząc żałośnie zawiasami. Światło zapalonej lampy rozjaśniło mrok. W drzwiach stanął starszy, łysawy jegomość w okularach, w białym fartuchu i ze stetoskopem zawieszonym niedbale na szyi. Za nim stał ubrany w nieco krótsze fartuchy zespół pierwszej pomocy w sile czterech osiłków.
- Mamy was wreszcie! – wrzasnął właściciel stetoskopu. - Co wy mi tu wyprawiacie? Co to za bałagan? Seansu z duchami wam się zachciało? Co wy mi tu... Już dawno trwa cisza nocna! Jazda do łóżek!
- Ale szefie! – zaoponował chudzielec zwany Piżamkiem. – My tu ważne rzeczy czynimy!
Doktor odwrócił się do pielęgniarzy.
- Tego pyskacza to do kaftana i do izolatki! Posiedzi trochę sam, to może resztki rozumu odzyska! A jak nie, to zawsze mamy lewatywę i bicze wodne…
Po krótkiej szamotaninie dwóch osiłków wyniosło spętanego jak baleron Piżamka do izolatki. Dwaj pozostali spiskowcy potulnie wstali, przy czym Nocnik jakby niechcący przewrócił stopą miskę. Na podłogę wylała się szara, mętna ciecz tworząc niekształtną plamę. Doktor zmarszczył czoło.
- Jutro za karę tu posprzątacie. Panie Rysiu, odprowadzi ich pan do sali i powie siostrze Basi, żeby dała im coś na dobry sen. – doktor pogroził palcem obu delikwentom w koszulach nocnych. - A wy nieźle nabroiliście! Już miałem was wypisać, ale teraz widzę, że terapia była absolutnie nieskuteczna!
Pacjenci posłusznie poszli z panem Ryśkiem. Lekarz chwilę popatrzył na plamę mętnej cieczy dostrzegając jakby odbicie jakiegoś obrazu, ale po chwili odwrócił się i zgasił światło. W świetlicy zapanował mrok. Doktor wyszedł z pielęgniarzem na korytarz i zamknął za sobą ciężkie drzwi.
- Jutro też popracujemy!...- doszedł ich entuzjastyczny okrzyk pacjenta podającego się za Nocnika. Obaj mężczyźni w fartuchach popatrzyli na siebie z lekkimi półuśmieszkami i ruszyli wzdłuż korytarza.
- W którym momencie przerwałem? Całowaliśmy się, i wyobraź sobie, że zacząłem ją rozbierać... rozpiąłem bluzkę… Człowieku, co za piersi! A te rozpuszczone blond włosy!
- I co? – dopytywał się pielęgniarz.
- Samo życie! Żona mnie obudziła...
- O żesz!

W wieży Zamku Wiatrów skrytego pośród chmur opadających na skaliste szczyty gór siedział nad wielką, szklaną kulą Snów Kreator. Wiedział, że Piżamek przez kilka najbliższych wieczorów nie będzie mógł pełnić dyżuru, lecz nie martwiło go to specjalnie. Wspierało go na całym świecie trzydzieści dwa miliony leczonych w niezliczonych zakładach zamkniętych wolentariuszy, którym ta bardzo nietypowa praca sprawiała prawdziwą przyjemność. A tajny agent o kryptonimie „Piżamek” po odbyciu kwarantanny i tak powróci do swojego nocnego hobby.
Na pewno!
Kombinat zawsze pracował pełną parą.

1996 © Tomasz Dudziński
Profil
PW Email Cytuj
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Themes: junFresh & Silk icon

Akcje Charytatywne - Pomogliśmy

Zbiórka dla Domu Dziecka nr 3 w Gliwicach

Sprzęt dla Kliniki Patologii Noworodka w Zabrzu

Zbiórka dla Domu Samotnej Matki w Gliwicach

Zbiórka dla Hospicjum w Gliwicach






Ważne wydarzenia

I Urodziny Forum
II Urodziny Forum
III Urodziny Forum
IV Urodziny Forum
V Urodziny Forum


Jestem w Katalogu Ciekawych Stron - Zapraszamy!
Wyróżnienia
ForumGliwice.com - GWIAZDOR


Objeliśmy patronat Medialny nad:

- Adriatic Express 2006
- Gliwickie Spotkania Dobrych Dusz 2006
- II Gliwicki Piknik Lotniczy 2006
- Biotechnology - the next GENEration 2007
- WOŚP-Gliwice 2008