Otwarty przez: kisia Sro Sty 10, 2007 15:47 |
ADOPCJA |
Autor |
Wiadomość |
tuchałowa
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 15:12
|
Dołączyła: 17 Cze 2006 Skąd: Gliwice
|
Aither napisał/a: | poza tym teraz medycyna poszla tak do przodu.. | Słyszałam o takich przypadkach, że kobieta z góry skazana jest na bezpłodność i nie może się nawet leczyć :( Na pewno też w takich momentach przychodzi chwila załamania, bo przecież dla każdej kobiety to olbrzymi cios, tym bardziej podziwiam osoby, które mimo to, albo walczą, a jak nie, decydują się na adopcję.
Aither napisał/a: | przeliczaja dochody rodziny | Na szczęście istnieje też system pomocy dla takich rodzin, wszak ilość pieniędzy nie świadczy o wielkości serca :D |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 15:15
|
Smoczyca
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
tuchałowa, zgadzam sie pieniadze nie sa tutaj przelicznikiem milosci jaka chce sie dziecko pobdarowac... patrza na to z punktu widzenia mozliwosci utrzymania odpowiedniego poziomu materialnego. Nie powinno miec to wplywu ale jednak ma... dziecka nie zaadoptuje rodzina ktora ma dochod na czlonka rodziny np 300 zl... nie wiem ile trzeba min zarabiac... ale sadze ze warunki domu do jakiego dziecko trafi sa doglebnie sprawdzane :) |
|
|
|
|
Dorotka
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 15:16
|
Dołączyła: 25 Maj 2005 Skąd: ...
|
Aither napisał/a: | procedura jest dosc skomplikowana... nie wystarcza - chciec ale trzeba tez miec do tego odpowiednie warunki... przeliczaja dochody rodziny sa jakies spotkania z psychologami ktorzy oceniaja czy to przemyslana decyzja czy wybryk... chodzenia i zalatwiania jest bardzo duzo | no takie są krążące na ten temat legendy a tak narawdę nie jest :) chodzenie i załatwianie kończy się na złożeniu wniosku w Ośrodku Adopcyjnym, a spotkania z pychologami odbywają się równocześnie z warsztatami dla przyszłych rodziców - prowadzą je psycholog i pedagog, którzy cząc obserują równocześnie ludzi i ich reakcje na różne rzeczy. Odpowiednie warunki to w sumie jakiś staż małżeński i tyle - nie ma żadnych wygórowanych wymagań dochodowych ani mieszkaniowych. W grupie warsztatowej, w której ja byłam byli ludzie mieszkający w wynajętych kawalerkach, o niezbyt wielkich dochodach, był co było dla mnie miłym zaskoczeniem nawet jeden tatuś jeżdżący na wózku inwalidzkim. I w sumie z "dziesięcioparowej" grupy tylko jedna para nie przeszła kwalifikacji - ale tu powodem nie była ani zamożność ani warunki mieszkaniowe tylko charakterek niedoszłego tausia.
Myślę czasem, że paradoksalnie ludzi odstraszają wyobrażenia o tym jaka ta procedura jest straszna - wszędzie słyszy się jakie to skomplikowane i długotrwałe i przez to nawet nie próbują dowiedzieć się jak jest naprawdę, bo boją się że nie dadzą rady. |
|
|
|
|
Szamanka
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 15:22
|
Zaproszone osoby: 2
Imię: Beti( dla znajomych)
Dołączyła: 22 Lip 2005 Skąd: kiedys Gliwice
|
Dorotka napisala Cytat: | paradoksalnie ludzi odstraszają wyobrażenia o tym jaka ta procedura jest straszna - wszędzie słyszy się jakie to skomplikowane i długotrwałe i przez to nawet nie próbują dowiedzieć się jak jest naprawdę, bo boją się że nie dadzą rady. |
i tu sie zgodze
Wydaje nam sie, ze trzeba przejsc " pieklo" aby dostac upragnione malenstwo i zastanawia mnie fakt skad sie to bierze.
Niektorzy z gory zakladaja niepowodzenie w takiej sprawie i rezygnuja z posiadania i kochania dziecka.
Z doswiadczenia Dorotki widzimy, ze wcale tak to nie wyglada..
powiedz mi jeszcze jak dlugo czekalas na to zeby Twoj syn pojawil sie w domu? |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 15:32
|
Smoczyca
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
Dorotka, nie neguje tego jednak z opowiadan osoby ubiegajacej sie o adopcje wynika ze wniosek o adopcje zostal odrzucony bo nie spelniali wymogow materialnych. U niej maz tylko pracuje i zarabia ok 700 zl w uzasadnieniu napisali prosto ze nie bedzie ich stac na utrzymanie dziecka. Nie wiem ja osobiscie uwazam ze to jakis wplyw na pewno ma ale nie powinno to na pewno byc przeszkoda do sfinalizowania akcji adopcyjnej :) |
|
|
|
|
Dorotka
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 15:39
|
Dołączyła: 25 Maj 2005 Skąd: ...
|
Szamanka napisał/a: | powiedz mi jeszcze jak dlugo czekalas na to zeby Twoj syn pojawil sie w domu? | procedura w ośrodku do czasu kwalifikacji trwała pół roku. Do wniosku trzeba było załączyć trochę dokumentów - część dla ośrodka, część do wniosku o rzysposobienie do sądu (wniosek przygotowywał ośrodek, żeby rodzice nie musieli się tym martwić). Potem czekaliśmy aż znajdzie sie nasz Misiek - w sumie po dziewięciu miesiącach (zbieg okoliczności? :) ) Matik zamieszkał z nami. Był na początku "urlopowany" z domu dziecka do nas do czasu wydania postanowienia o przysposobieniu. Czas oczekiwania po kwalifikacji na maluszka zależy od wielu rzeczy - m.in. od tego na jakie maleństwo się czeka - jeżeli we wniosku do ośrodka napisało się, że chce się niemowlaczka to czeka się na niego dłużej. Ja nie określiłam ani płci ani wieku - jedyna prośba jaką miałam była taka, żeby o ile t możliwe było to rodzeństwo (dwójka na przykład). Ośrodki niechętnie patrzą na wnioski, w których ludzie określają wiek, płeć - czasem są i tacy, którzy stawiają więcej "warunków" do spełnienia przez przyszłe dziecko. |
|
|
|
|
Szamanka
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 15:41
|
Zaproszone osoby: 2
Imię: Beti( dla znajomych)
Dołączyła: 22 Lip 2005 Skąd: kiedys Gliwice
|
Dorotka i jeszcze jedno pytanie...w jakim byl wieku gdy go adoptowalas? |
|
|
|
|
Dorotka
Wysłany: Sob Sty 06, 2007 21:52
|
Dołączyła: 25 Maj 2005 Skąd: ...
|
Szamanka, miał dwa i pół roku - straszna słodzizna to była :) wceśniej pół roku mieszkał w domu małego dziecka na Jagiellońskiej a dwa lata w miejscu, w którym nie powinien był spędzić ani pół dnia :kwasny:
Aither, bardzo możliwe, że tak było - największy jak na mój gust problem polega na tym, że nie ma szczegółowych przepisów określających kryteria kwalifikacji. W zasadzie decyzja o tym to subiektywna sprawa pracowników ośrodka adopcyjnego. Stąd mogą brać się różne dziwne przypadki. Wiadomo, są ośrodki i "ośrodki", ludzie i "ludziska". Niewykluczone, że jakiejś tam babie się ubździło, że od wielkości serca ważniejszy jest dochód i podjęła taką a nie inną decyzję :( Miejmy nadzieję, że to sporadyczne przypadki. A w zasadzie od decyzji o niezakwalifikowaniu nie ma się jak i gdzie odwoływać. Ja szczęśliwie trafiłam na bardzo fajny ośrodek i super ludzi - fachury z sercem na dłoni. |
|
|
|
|
p4cz3k
Wysłany: Wto Sty 09, 2007 15:12
|
Imię: Marcin
Dołączył: 08 Lip 2005 Skąd: Gliwice - Asnyka
|
znam rodzenstwo ktore zostalo adoptowane, mieli wowczas moze po 4 - 5 lat, dzis majac prawie 20 lat mysla o pracy / studiach itd itp :) rodzice ktorzy zaopiekowali sie nimi mieli juz swoje dziecko :) udalo im sie - tworza szczesliwa rodzine :)
--- |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Wto Sty 09, 2007 15:16
|
Smoczyca
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
wszystko zalezy od rodzicow. Moja kolezanka ze sredniej tez byla adoptowana ale po smierci Matki Ojcu nie bardzo szlo wychowywanie... byla bardzo mila dziewczyna ale byly widoczne spore uchybienia w wychowaniu. sadze ze wszystko zalezy od rodzicow obojga. Bo dziecko winno miec i Ojca i Matke gdyz kazdy z nich wnosi w zycie dziecka inne wartosci. Nie mowie ze dzieci z patologicznych rodzina sa zle... ale juz na starcie maja zly przyklad :/ |
|
|
|
|
Olaa
Wysłany: Wto Sty 09, 2007 16:27
|
Dołączyła: 31 Lip 2005 Skąd: Obrońców
|
mysle ze adopcja to naprawde dobra rzecz, na ktora czesto sie ciezko zdecydować- jest jedna z najodpowiedzialniejszych decyzji w zyciu, jesli na takowa sie decydujemy.
Moi rodzice chcieli kiedys, dosc dawno temu adoptowac dzieciatko, ktore trafilo do szpitala, do mojej mamy, ale niestety tak sie nie stalo- wowczas stanely na drodze dosc powazne klopoty finansowe, a prognozy na nastepne lata nie wydawaly sie optymistyczne, wiec pomimo wielkich chęci nie mogli podjac takiej decyzji, mieli juz mnie i siostre na utrzymaniu i przy trzecim dziecku moglo by juz nie byc kolorowo- a przeciez chcieli dla niego najlepiej- wkrotce potem na adopcje dzidziusia zdecydowala sie inna pani pielegniarka i malenstwo trafilo do szczesliwego domu.
Niestety znam tez przyklad pary, która bardzo się kochała, chcieli mieć dzieci, ale nie mogli. Zaadoptowali chlopca, geny nie mialy znaczenia przy adopcji, ale te geny co nieco im tez w zyicu pozniej zepsuly :kwasny: . Gdy chlopak dorastal zaczely sie z nim powazne problemy, zaczely sie ujawniac pewne niezbyt przyjemne cechy charakteru i negatywne skłonności- pomimo tego, iz bardzo duzo milosci mu ofiarowali i wychowywali jak normalna rodzina, to w nim jakby 'siedzialo' co innego :kwasny: w sumie do konca sama nie rozumiem czemu tak sie czasem dzieje. W malzenstwie tej pary tez zaczely sie problemy- wiadomo!- problemy z dziecmi zawsze w pewien sposob przekladaja sie na rodzicow- Mam nadzieje ze moze sie jeszcze im ulozy..
Apropo tego czy dzieci swoje sie bardziej kocha niz adoptowane...Sadze ze kocha sie tak samo mocno- poniewaz tak samo mocno pragnie sie je miec. Z wlasnymi dziecmi moze laczyc rodzicow dodatkowa wiez, co nie oznacza ze sie je wyroznia i bardziej kocha niz dzieci z adopcji. |
|
|
|
|
stasia
Wysłany: Wto Sty 09, 2007 20:31
|
Dołączyła: 27 Gru 2006 Skąd: gliwice
|
mysle ze jezeli chodzi o geny to nie mozemy byc pewni named do przez nas splodzonych dzieci!! znam ludzi ktorzy sa bardzo dobrzy i maja dwujke dzieci jedno studiuje i jest chodzacym idealem a drugie ledwo skonczylo podstawowke i naprawde to diabel wcielony!!! a pzreciez rodzice tacy sami !!! jesli chodzi o to jakie dzieciaki beda jak dorosna TO NIGDY NIE MAMY PEWNOSCI JESLI CHCEMY JE MIEC MUSIMY RYZYKOWAC!!! :rekin: |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Wto Sty 09, 2007 20:37
|
Smoczyca
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
stasia napisał/a: | jedno studiuje i jest chodzacym idealem a drugie ledwo skonczylo podstawowke i naprawde to diabel wcielony!!! |
no tez znam taki przypadek :) to nie o geny chodzi ale o wlasna osobowosc :) lazdy ma inna na pewno jest ona jakos ksztaltowana przez rodzicow ale nie jest ona wola rodzicow :) ryzyko jest i w przypadku wlasnych i adoptowanych dzieci :)
Mnie jedynie martwi rzecz... ze bywa iz rodzice starajacy sie o adopcje czesto "falszuja" stan faktyczny, moze i nawet ukrywaja wiele rzeczy, ktore mialyby jakis wplyw na to ze zostanie odrzucony wniosek o adopcje... a potem co... dziecko tylko niepotrzebnie cierpi... :zdegustowany: |
|
|
|
|
Yeti
Wysłany: Sro Sty 10, 2007 08:42
|
Dołączył: 17 Sie 2005 Skąd: Gliwice
|
1) Wydaje mi się, że wychowując dzieci adoptowane, trzeba się zmagać z takimi samymi problemami, jak przy wychowywaniu własnych (biologicznych) i tyle samo miłości można mieć dla nich!... Natomiast fakt adopcji bywa tym kozłem ofiarnym, na który zwalić można niepowodzenia wychowawcze w razie czego,... a przecież one się zawsze mogą pojawić.
2) Dlaczego tak często pary o wątpliwych zdolnościach prokreacyjnych wolą stawać na głowie zamiast pomyśleć o adopcji?... Chyba jednak najczęściej powodem jest psychika kobieca... pragnienie osobistego doświadczenia cudu macierzyństwa...
3) Trudności proceduralne?... Powinne w pewnym stopniu istnieć, bo adopcja, to nie zakup pieska!... A procedura pozyskania własnego potomka też, w najlepszym przypadku, trwa ok. 9 miesięcy.
4) Aither napisał/a: | wniosek o adopcje zostal odrzucony bo nie spelniali wymogow materialnych. U niej maz tylko pracuje i zarabia ok 700 zl w uzasadnieniu napisali prosto ze nie bedzie ich stac na utrzymanie dziecka. Nie wiem ja osobiscie uwazam ze to jakis wplyw na pewno ma ale nie powinno to na pewno byc przeszkoda do sfinalizowania akcji adopcyjnej | Przepraszam, że się wychylam, ale ja uważam, że słusznie ten wniosek został odrzucony!... Gdyby takiej parze urodziło się własne dziecko, to biadoliliby na pół powiatu, że żyć nie mają teraz z czego, że im państwo perspektyw nie daje i takie tam...
Jak kończyłem studia, to miałem już dwójkę dzieci i praca dla absolwenta była mniej więcej właśnie za takie głodowe pieniądze... Więc nie było dla mnie problemem zatrudnić się pod ziemię na kopalni, żeby więcej zarobić, bo rodzinę utrzymać trzeba!... Niech ten facet najpierw zmieni pracę lub zacznie dorabiać, żeby udowodnić, że jest w stanie utrzymać swoją rodzinę, a potem niech ponownie wróci po to dziecko!... To oczywiscie tylko moje zdanie... :)
5) Olaa napisał/a: | znam tez przyklad pary, która bardzo się kochała, chcieli mieć dzieci, ale nie mogli. Zaadoptowali chlopca (...) Gdy chlopak dorastal zaczely sie z nim powazne problemy, zaczely sie ujawniac pewne niezbyt przyjemne cechy charakteru i negatywne skłonności- pomimo tego, iz bardzo duzo milosci mu ofiarowali... | Ileż rodziców przeżywa taki właśnie dramat z własnymi dziećmi!... Zwłaszcza, gdy dochodzi w procesie wychowywania do przesadnych prób wynagrodzenia dziecku czegoś rzeczami rozumianymi jako nadmiar miłości... |
|
|
|
|
kobi
Wysłany: Sro Sty 10, 2007 09:47
|
Imię: Bożydar :]
Dołączył: 31 Lip 2005 Skąd: G-ce
|
Yeti napisał/a: | Trudności proceduralne?... Powinne w pewnym stopniu istnieć, bo adopcja, to nie zakup pieska! |
Powinny, ale niestety nie zawsze są :zdegustowany:
Aither napisał/a: | Mnie jedynie martwi rzecz... ze bywa iz rodzice starajacy sie o adopcje czesto "falszuja" stan faktyczny, moze i nawet ukrywaja wiele rzeczy, ktore mialyby jakis wplyw na to ze zostanie odrzucony wniosek o adopcje... a potem co... dziecko tylko niepotrzebnie cierpi... |
Ktoś kto ma problemy i nie potrafi sobie z nimi poradzić, biorąc takie dziecko z góry skazuje je na cierpienie. I to nieważne jakie to by były problemy. Takie osoby po prostu nie myślą o dziecku i może faktycznie traktują to jak "zakup pieska"? :zdegustowany: Często jest tak, że dziecko adoptowane jest już po przejściach więc po co dokładać mu kolejnych? |
|
|
|
|
Dorotka
Wysłany: Sro Sty 10, 2007 10:46
|
Dołączyła: 25 Maj 2005 Skąd: ...
|
kobi napisał/a: | Ktoś kto ma problemy i nie potrafi sobie z nimi poradzić, biorąc takie dziecko z góry skazuje je na cierpienie | no proszę - eksperta mamy :kwasny: pseudopsychologa zresztą :kwasny: tak się składa że o wiele częściej to biologiczni rodzice potrafią unieszczęśliwić dziecko i całą resztę rodziny - jak się im na to pozwoli. Im wzybciej się kogoś takiego wyeliminuje tym lepiej - dla dziecka głównie. |
|
|
|
|
asik
Wysłany: Sro Sty 10, 2007 10:59
|
Dołączyła: 16 Cze 2005 Skąd: Gliwice - Kopernik
|
stasia napisał/a: | dlaczego tak malo ludzi adoptuje dzieci!!! |
może przez to że tak mało się o adopcjach mówi i społeczeństwo nie jest z nimi "oswojone", rodzicie obawiają się czy ich dziecko nie będzie wytykane, wyszydzane itd.. i myśl o adopcji jest ostatecznością..
ja osobiście chcialabym miec dużą rodzinę i nie mam nic przeciwko adopcji, ciekawe czy moja druga połówka też tak będzie myśleć..
kobi, Dorotka, macie jakieś problemy to załatwcie to na privie..[ (nie chce mi się czytać już tych waszych złośliwości..) |
|
|
|
|
kisia
Wysłany: Sro Sty 10, 2007 15:46
|
Imię: 2x5,3x7,3x9,4x7,3x4,1x2 :P
Dołączyła: 01 Lip 2004 Skąd: Gliwice
|
Dorotkai kobi mam dość sprzątania po Was, forum nie jest miejscem na pranie budów. Jeszcze jeden post nie na temat gdziekolwiek, a dostaniecie ostrzeżenia :zly: |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Sro Sty 10, 2007 16:03
|
Smoczyca
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
Yeti napisał/a: | Przepraszam, że się wychylam, ale ja uważam, że słusznie ten wniosek został odrzucony! |
z Toba sie zgadzam :) to byl tylko przyklad ze sprawdzaja warunki materialne gdyz Dorotka stwierdzila ze to nie jest tak do konca "badane" :) Oni tez nie mieli pretensji do uzasadnienia :)
kobi napisał/a: | Ktoś kto ma problemy i nie potrafi sobie z nimi poradzić, biorąc takie dziecko z góry skazuje je na cierpienie. I to nieważne jakie to by były problemy. Takie osoby po prostu nie myślą o dziecku i może faktycznie traktują to jak "zakup pieska"? Często jest tak, że dziecko adoptowane jest już po przejściach więc po co dokładać mu kolejnych? |
calkowicie sie zgadzam z Tym co powiedziales... jesli rodzina ma jakiekolwiek klopoty czy to finanswoe czy bardziej powazne jak alkoholizm czy tez narkomanizm to takim ludziom nie powinien zostac przydzielony dzieciak... sa po przejsciach czesto bite w rodzinach alkoholikow trafiaja do domow adopcyjnych... szczerze... zatluklabym taka osobe ktora wiedzac o swoich problemach podjela decyzje o adopcji dziecka... a tym bardziej - ukrywajac swoje problemy przed innymi. Taki czlowiek nie zasluguje na szacunek. :mad: |
|
|
|
|
tuchałowa
Wysłany: Pią Sty 12, 2007 14:35
|
Dołączyła: 17 Cze 2006 Skąd: Gliwice
|
No właśnie, ciekawi mnie jak takie rzeczy są sprawdzane? Wywiad środowiskowy? Słyszałam, że odwiedza się sąsiadów, żeby zbadać sytuację. Jednak pewne problemy można zataić do pewnego stopnia np. narkomanię albo alkoholizm, bo czasem takie osoby wyglądają całkiem normalnie, potrafią to ukryć. Zastanawia mnie jednak, co skłania takich ludzi do adopcji dziecka, która powinna mieć na celu wyłączne jego dobro. Niestety często bywa tak, że ktoś adoptuje dziecko, bo myśli, że w jakiś sposób mu ono pomoże, chce ukoić własny ból, ale czy to jest możliwe? Co powiecie o przypadku małżeństwa, które zaadoptowało chłopca, bo bardzo im przypominał ich zmarłego przed kilkoma laty syna lecz w wyniku rozczarowania innym charakterem oddali go po kilku miesiącach |
|
|
|
|
|