Przesunięty przez: kisia Pon Sie 14, 2006 13:52 |
Toksyczne związki |
Autor |
Wiadomość |
ansc
Wysłany: Sro Paź 01, 2008 20:31
|
Dołączyła: 10 Mar 2005 Skąd: Trachy
|
dziękuję za rady, są mądre ale trudne do zrealizowania, własciwie mam wszystko - czego ona jeszcze chce, już słyszę w głowie. Narazie jakos leci, czytam mądre książki itp ;) |
|
|
|
|
shad_ow
Wysłany: Pon Gru 21, 2009 12:24
|
Imię: Monika
Dołączyła: 13 Sie 2006 Skąd: Polska,Holandia
|
Czasami wydaje nam się, że mieszka w nas dwóch różnych ludzi. Jeden, który wszystko doskonale czyni i tego człowieka prezentujemy światu. Jest też i ten drugi, którego się wstydzimy, i tego ukrywamy. W każdym człowieku istnieje coś takiego jak wewnętrzny dysonans i niespójność. Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów, których sam często nie rozumie. [ ... ]
Phil Bosmans |
|
|
|
|
zbyszek02
Wysłany: Pią Gru 25, 2009 12:26
|
Imię: Zbigniew
Dołączył: 26 Lip 2009
|
Osoby które ze sobą chodzą,spotykają się od czasu do czasu,randkują.Uważają się za zakochanych nie widząc świata poza sobą .Powinni zamieszkać w jakimś pokoiku najlepiej 15m2 ze wspólną łazienkom i wpólną kuchnią.A najlepiej z kochaną rodzinką,która wie lepiej wszystko.I jak wytrzymają rok ze sobą bez kłótni o cokolwiek,wtedy prosze bardzo niech się żenią, najlepiej też żeby mieli już dobre rozeznanie o sobie .Wtedy będą widzieli co to znaczy prawdziwe życie.Jeszcze dotego jak się nałożą zawodowe i zdrowotne problemy i to wszystko przetrwają.Sukces murowany.100% że nie będzie to związek toksyczny.) |
|
|
|
|
Lama71
Wysłany: Pią Gru 25, 2009 16:02
|
Dołączył: 29 Sie 2006 Skąd: Gliwice
|
Oj zbyszek52 ... naprawdę tak myślisz?
Czy naprawdę uważasz, że jeśli:
zbyszek02 napisał/a: | .Powinni zamieszkać w jakimś pokoiku najlepiej 15m2 ze wspólną łazienkom i wpólną kuchnią.A najlepiej z kochaną rodzinką,która wie lepiej wszystko.I jak wytrzymają rok ze sobą bez kłótni o cokolwiek,wtedy prosze bardzo niech się żenią, |
to to gwarantuje nietoksyczność związku? Żeby coś wiedzieć o sobie, trzeba mimo wszystko wiedzieć, jak się zachowujemy w tzw. trudnych sytuacjach, i nie mam tu na myśli mamusi która wie lepiej jak pościelić łóżko, albo co kochana córeczka powinna mieć za status, ale trudnych w sensie właśnie kłótni. Umiejętności porozumienia, rozwiązywania problemów, a nie bawienie się bezduszną istotę, której nic nie rusza.
Zauważ, że wiele toksycznych związków zaczyna się od ... choćby karczemnej awantury, albo z pozoru niewinnego strzału w twarz, lub gdzieś indziej. Generalnie przekroczenia bariery. I tego, co zrobi druga strona. Przemocowcy często oplatają ofiarę, zanim pokarzą prawdziwe oblicze. Są mili, sympatyczni, ale krok po kroku zamykają ofiarę w czymś w rodzaju niewidzialnej klatki.
To, że ktoś sie nie wkurzy, mieszkając w takim ścisku, biorąc pod uwagę tę jak to nazwałeś "rodzinkę kochaną" powinno być raczej sygnałem alarmowym. No. chyba że to jakiś ideał. |
|
|
|
|
katarzyna35k-ce
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 12:58
|
Dołączyła: 09 Sie 2006 Skąd: katowice
|
Przemocowcy często oplatają ofiarę, zanim pokarzą prawdziwe oblicze. Są mili, sympatyczni, ale krok po kroku zamykają ofiarę w czymś w rodzaju niewidzialnej klatki.
Też tak może być , najczęściej jednak polega to na psychicznym uzależnianiu od swojej osoby, czesto tacy ludzie mowia ći ze jestes nikim , ze do niczego sie nie nadajesz tylko po to by za chwile Cie przytulic i powiedziec ze " ja Ci pomoge , tylko ja Cie rozumiem, tylko ze mna bedzie Ci najlepiej" Czesto tez manipuluja .Co do rękoczynów - tez są i takie osobniki. Wszystko jednak sprowadza sie do gry psychologicznej. Wyrwać sie ofiarom z takiego związku jest strasznie trudno . |
|
|
|
|
zbyszek02
Wysłany: Sro Lut 10, 2010 10:29
|
Imię: Zbigniew
Dołączył: 26 Lip 2009
|
:P :P Życie to nie pomidory,które zjesz i wydalisz,życia nie wydalisz.Znaleść dobrą partnerkę,patnera,to trzeba zjeść kilo soli,a i tak się nie znajdzie.Prędzej wygra się w totka niż znajdzie się doskonałego partnera do życia,który będzie wzorem cnót.Każdy ma swoje drugie ja,jeden mniej drugi więcej.Ale najlepszym sprawdzianem jest trudne życie,gdzie człowiek potrzebuje drugiego człowieka w doli i nie doli.Jak to mówią przyjaciół poznaje się w biedzie. |
|
|
|
|
Lama71
Wysłany: Czw Lut 11, 2010 00:39
|
Dołączył: 29 Sie 2006 Skąd: Gliwice
|
Monique napisał/a: | potrafia sprowadzic czlowieka do bagna.. po to zeby zbudowac swoje szczescie |
i tu się grubo mylisz. Oni nie wiedzą czym jest szczęście. CHoć pozornie wydaje się, że właśnie to. Ale cała ta gra bardzo często wynika z ukrytych lęków. |
|
|
|
|
katarzyna35k-ce
Wysłany: Pią Lut 12, 2010 20:34
|
Dołączyła: 09 Sie 2006 Skąd: katowice
|
Lama71 napisał/a: | Monique napisał/a: | potrafia sprowadzic czlowieka do bagna.. po to zeby zbudowac swoje szczescie |
i tu się grubo mylisz. Oni nie wiedzą czym jest szczęście. CHoć pozornie wydaje się, że właśnie to. Ale cała ta gra bardzo często wynika z ukrytych lęków. |
Bardzo dobre spostrzeżenie, tacy ludzie nie są nigdy szczęśliwi! |
|
|
|
|
ziutek997
Wysłany: Sob Lut 13, 2010 09:54
|
Dołączył: 25 Cze 2005 Skąd: Obrońców Pokoju
|
Mnie najbardziej drażni jak słyszę jak kobiety spotkają się i narzekają na swoich "chłopów": bo on taki, śmaki czy owiaki!
Naprawdę ideały nie istnieją, i nie znaczy to wcale że życie jest do dupy. Bycie razem nie polega tyko na czerpaniu ze związku, ale także wzajemnym zrozumieniu swoich potrzeb i daniu również czegoś od siebie. W życiu nie można wciąż tylko oczekiwać i mieć postawy roszczeniowej, nie na tym polega miłość.
Podobnie wygląda oczywiście sprawa u mężczyzn bo nie można generalizować... chociaż z własnych doświadczeń uważam że kobiety wiodą w tym prym. |
|
|
|
|
rainman
Wysłany: Sro Lut 17, 2010 01:26
|
Dołączył: 17 Lut 2010
|
Monique napisał/a: | Kasia masz racje.. tak wlasnie dzialaj podstepni manipulatorzy :( tacy sa najgorsi.. potrafia sprowadzic czlowieka do bagna.. po to zeby zbudowac swoje szczescie |
Skąd takie wnioski? Budowa szczęścia na cudzej krzywdzie nigdy nie wychodzi. Co innego gdy ta osoba została wcześniej zmanipulowana przez kogoś... Wtedy to raczej wygląda na uwolnienie się z "wirtualnego świata" który nie istnieje... |
|
|
|
|
Lady Nyks
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 13:26
|
Dołączyła: 21 Sie 2008
|
Zaraz zaraz. Przychodzi sobie pan i władca do domu. Nie musi sprzątać. Nie musi prać, myć, nic nie musi, nawet nie musi się dziećmi zajmować. W pewnym sensie jest wolny. Od wszelkich obowiązków. Zamiast kuchni, ma restaurację, nawet widelca sobie nie przynosi, bo żonę ma od tego. A jak mu się postawi zupę przed nosem, to wiecie co mówi w tej sytuacji. Za dużo soli.
To oczywiście pewne przejaskrawienie, ale taki tyran robi w domu to co chce, bo sobie to wywalczył. biciem, krzykiem, alkocholem, nie ważne czym. I niech ktoś mi powie, że on nie czuje się szczęśliwy! Przyłazi do domu, je ciepły obiad, idzie na kanapę, ogląda tv i czyta gazetę, potem w nocy gwałci żonę, bo żona mu przecież pozwala nie z chęci a ze strachu. Niektórzy z was uważają, że szczęście, to stan jasny, czysty, niewinny, że szczęście nie może wynikać z czyjegoś nieszczęścia? Bzdura. Może. Jest to szczęście patologiczne, fakt, ale dlaczego ci panowie potem skomlą, przepraszają albo dźgają nożem, kiedy żona powie: dość! Odchodzę!
Ze strachu, że ich szczęście zostanie zachwiane. Obiecują poprawę. Żona się godzi. Wszystko zaczyna się od nowa. |
|
|
|
|
Lama71
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 14:14
|
Dołączył: 29 Sie 2006 Skąd: Gliwice
|
Lady Nyks napisał/a: | Ze strachu, że ich szczęście zostanie zachwiane. |
nie szczęście. Kontrola, zależność. Odchodząc, dostaje kopa - jednak jesteś nieudacznikiem, patrz, daję radę bez Ciebie. Przeczy wszystkiemu, co jej wmawiał przez tygodnie, miesiące, lata. Czasem i dziesięciolecie. To nie jest szczęście, to ciągły strach, o utratę pozycji. O utratę kontroli, zależności. O zobaczenie siebie innym, słabszym, gorszym. Odeszła, nie ja ją wywaliłem, ale sama odeszła. |
|
|
|
|
Lady Nyks
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 14:28
|
Dołączyła: 21 Sie 2008
|
No, tak, ale dzięki zależności i kontroli, jest szczęśliwy. Ja jestem szczęśliwa dzięki wsparciu rodziny. Musi być czynnik wywołujący szczęście. Dla innych to jest niezaleźność, dla drugich - przemoc. Każdy radzi sobie jak może.
Każdy się boi stracić te czynniki. Ja się boję, że mojej rodzinie może się coś stać. Wypadek, nie wiem, cokolwiek. Tytan boi się utraty kontroli. Poza tym nie sądzę, żeby zrozumiał, jak podły jest, niewielu doznaje oświecenia. |
|
|
|
|
trunks
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 23:03
|
Imię: Jakub Piotr Aleksander :]
Dołączył: 25 Maj 2005 Skąd: z nienacka
|
ale czy to nie swiadczy o naiwności tych kobiet ? Sygnały jakies pewnie sie pojawiały przed slubem. |
|
|
|
|
Lady Nyks
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 23:26
|
Dołączyła: 21 Sie 2008
|
trunks, napisał:
Cytat: | ale czy to nie swiadczy o naiwności tych kobiet Sygnały jakies pewnie sie pojawiały przed slubem. |
Jeżeli facet/babka (kobiety też biją!), są już tacy, bo są, to oczywiście sygnały widać. Często więc rzeczywiście kobiety takie są naiwne, i tłumaczą sobie agresję chłopaka tym, że po ślubie będzie inaczej, albo są w fazie zakochania, zauroczenia, a wówczas człowiek przestaje myśleć rozsądnie. Uważają, że chłopak jest macho. Że silny i tak dalej, a w ogóle jeśli się od niego odejdzie, to "będą się ze mnie śmiali, bo że stara panna, a koleżanki: że jeszcze nie spałam z nikim i uznają, że jestem jakaś niezbyt atrakcyjna".
Czasami bywa tak, że utrata pracy, niepowodzenia w pracy, alkocholizm wywołują agresję. Wtedy myślę, kobieta ma w pamięci obraz tego dawniejszego męża, i tym bardziej trudno jej odejść, skoro kiedyś było lepiej, może jakoś jeszcze możliwe jest wrócenie do tego, co było... |
|
|
|
|
Lama71
Wysłany: Pią Lut 19, 2010 00:51
|
Dołączył: 29 Sie 2006 Skąd: Gliwice
|
nie koniecznie cokolwiek musi się przed ślubem pojawić.
Do tego, co napisała Lady Nyks dodałbym inny rodzaj przemocy. Faceta, który partnerkę oplata najpierw delikatnie, podpowiada rozwiązania z pozoru rozsądne, jednak w dłuższej perspektywie wyrządzające szkodę Przykład - nie pracuj na etacie, wyłącznie umowy zlecenia. Albo lepiej, na czarno. Dostaniesz więcej, a na emeryturę zdążysz zarobić. Jeśli trwa to latami, kobieta budzi sie pewnego dnia, i już nikt nie chce jej zatrudnić. Pół biedy, jak pracowała na zlecenia - coś w CV wpisze. Co w sumie i tak nic nie zmienia. Bo wiek już nie bardzo. Jak doda się do tego stopniową obróbkę psychiczną, uzależniającą i/lub mocno łamiącą poczucie własnej wartości. Wcale nie musi być przemocy fizycznej. CHoć z fizyczną jest nawet łatwiej udowodnić. Bo są widoczne ślady. Z psychiczną jest znacznie trudniej. |
|
|
|
|
Lady Nyks
Wysłany: Pią Lut 19, 2010 09:42
|
Dołączyła: 21 Sie 2008
|
Lama71, masz całkowitą rację.
Dlatego martwi mnie sposób, w jaki społeczeństwo postrzega dzieci. Wiecie, te co plują na chodniki, te co rozbijają szyby, te co kradną i tak dalej. /a tym czasem one w przeważającej większości padły ofiarą przemocy psychicznej w domu. Są poniżane, zastraszane, szantażowane, wyzywane. Zamiast umieszczać je w jakiś zamkniętych zakładach poprawczych, gdzie się je izoluje od społeczeństwa, należałoby zadbać o ich samoocenę, bo mają ją wielką jak ziarenko groszku. Należałoby dać im trochę ciepła i pozwolić wykorzystać naturalne talenty. Wiem, że to brzmi jak pobożne życzenie, wiem, że te dzieci, nazywane potocznie a nawet wulgarnie bachorami, gówniarzami i łobuzami proste nie jest. Ale o ile te dzieci sprowadza się do czegoś lepkiego i odrażającego, jakoś zapomina się o przyczynie ich zachowania, a przyczyna tkwi w patologicznej, toksycznej rodzinie, gdzie psychikę tego dziecka zniszczyła przemoc psychiczna i fizyczna. |
|
|
|
|
espi
Wysłany: Nie Maj 16, 2010 08:15
|
Imię: Ania
Dołączyła: 06 Gru 2004 Skąd: z mamy ;)
|
Lama71, szacun :padam:
Czasem też jest tak, że ofiarą w takiej rodzinie jest tylko żona, a przy dziecku wszystko jest cacy i dzięki temu dziecko ma szansę wyrosnąć na fajnego człowieka. |
|
|
|
|
alenda
Wysłany: Sro Maj 19, 2010 21:42
|
Imię: Olcia
Dołączyła: 08 Maj 2010 Skąd: ze wsi
|
trunks napisał/a: | ale czy to nie swiadczy o naiwności tych kobiet ? Sygnały jakies pewnie sie pojawiały przed slubem. |
Zbyt małe, żeby się nimi przejmować.... Jak przed ślubem mówił o mamie to wydawał się rodzinny i troskoliwy, jak po slubie jeździ do niej co 2 dzień zostawiając mie wszystko na głowie to już rodzinny i troskolwiy nie jest...
Tak samo czasme przez parę lat spotyaknai się faceci nie biją, nie krzyczą, a potem... proza życia sprawia, ze wychodzi szydło z worka |
Ostatnio zmieniony przez alenda Sro Maj 19, 2010 21:48, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
alenda
Wysłany: Pon Maj 24, 2010 22:39
|
Imię: Olcia
Dołączyła: 08 Maj 2010 Skąd: ze wsi
|
kisia napisał/a: | [b]
Dla mnie najbardziej toksycznym związkiem jest życie z alkoholikiem, damskim bokserem czy kryminalistą. Nie rozumiem kobiet które latami godza się na życie pod wspólnym dachem z takimi osobnikami :przestraszony: :zalamany: |
Popieram cię, to jest właśnie toksyczny związek, albo tzw życie w złotej klatce, czy w ogóle w "klatce" jakiejkolwiek |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|
|
|
|