TANSPLANTACJE czyli przeszczepy narządów. |
Autor |
Wiadomość |
Aither
Wysłany: Pon Paź 30, 2006 12:38
|
Smoczyca


Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
Jacek13 napisał/a: | skoro nie było odmowy pobrania to lekarze powinni bez pytania pobierać. |
nie iwem czy tak bez pytania... jesli nie bylo odmowy to znaczy ze pytanie musialo pasc... w stosunku do rodziny lub dawcy. Jednakze bywa, ze dawca przed smiercia wyraza zgode a po smierci rodzina nie... przeciez rodzina nie uwierzy na slowo "lekarzowi" ze pacjent przed smiercia wyrazil zgode. Po to sa oswiadczenia. Jesli go nie ma a rodzina sie nie zgadza lekarz nie ma prawa pobrac narzadow.
Dziwnie zabrzmi ale pobieranie narzadow bez wiedzy i tym bardziej zgody rodziny to dla mnie pospolite "zlodziejstwo".
Yeti napisał/a: | A co do kwestii moich własnych organów, to uważam, że nie tylko stosowny papierek jest ważny, ale (być może przede wszystkim) świadomość bliskich, że taka właśnie jest moja ostatnia wola |
zgadzam sie... sadze ze to przede wszystkim rodzina powinna wiedziec czy ktos sie zgadza czy nie. Bo w koncu do nich lekarze sie zglosza po smierci a nie do "mnie - trupa" To ciezka decyzja. Teraz sie wszyscy zgadzaja... ale w naplywie smutku i rozpaczy pasc moze rozna odpowiedz... gorzej jesli rodzina sie zgodzi a pacjent przed smiercia nie wyrazil na to zgody... sadze ze kara bedzie nawiedzanie... zart zartem... ale w zyciu roznie bywa |
|
|
|
|
tuchałowa
Wysłany: Pon Paź 30, 2006 17:35
|

Dołączyła: 17 Cze 2006 Skąd: Gliwice
|
Aither napisał/a: | rodzina powinna wiedzieć | Tylko problem w tym, że o takich rzeczach rzadko się rozmawia, no bo w końcu nie wiadomo kto zginie w wypadku...Na szczęście ja już nie mam tego problemu od kiedy noszę oświadczonko :D |
|
|
|
|
Yeti
Wysłany: Pon Paź 30, 2006 17:54
|


Dołączył: 17 Sie 2005 Skąd: Gliwice
|
tuchałowa, niektórzy jednak rozmawiają...
... i nie wszyscy mają już po 19 lat!... :]
tuchałowa napisał/a: | Na szczęście ja już nie mam tego problemu od kiedy noszę oświadczonko |
Oby nigdy nie musiało zostać wykorzystane!...
...ale jeśli traktujesz sprawę poważnie i chcesz, by to oświadczenie było potraktowane (w razie czego) poważnie, to dobrze byłoby jednak porozmawiać na ten temat z tymi, których, w razie czego lekarze zapytają o przyszłość twoich organów... (oczywiście odpukuję!...)
------------------------------------
Z innej beczki... Wczorajszy wieczorny seans filmowy w Jedynce, tzn. "21 gramów", był akurat całkiem na czasie... |
|
|
|
|
tuchałowa
Wysłany: Pon Paź 30, 2006 18:14
|

Dołączyła: 17 Cze 2006 Skąd: Gliwice
|
Nie kumam aluzji do wieku, zwłaszcza, że sam cwaniakujesz ukrywając swój :)
Owszem, w mojej rodzinie były rozmowy na ten temat, ale przy okazji, gdy coś się usłyszało w tv, nie natomiast na zasadzie jakichś deklaracji...a to też tylko z mamą, bo z ojcem się nie da..dlatego wydaje mi się, że w wielu domach odbywa się to podobnie, no jednak wciąż jest to rozmowa teoretyczna. |
|
|
|
|
Yeti
Wysłany: Pon Paź 30, 2006 19:56
|


Dołączył: 17 Sie 2005 Skąd: Gliwice
|
tuchałowa napisał/a: | Nie kumam aluzji do wieku... |
Nie miałem nic złego na myśli!... Wręcz przeciwnie!... :)
Rzeczą zupełnie naturalną jest, że w rozmowach osób nastoletnich, temat śmierci (a z tym się to przecież wiąże, prawda?...) jest raczej rzadkością...
W ogóle mogę Cię podziwiać, że w tak młodym wieku już pomyślałaś o stosownym oświadczeniu,... przypuszczam jednak, że wśród swoich rówieśników należysz raczej do mniejszości...
tuchałowa napisał/a: | zwłaszcza, że sam cwaniakujesz ukrywając swój | W życiu bym nie pomyślał, że może to zostać tak odebrane ;) ... zwłaszcza, że - prawdę mówiąc - nie ukrywam, a jedynie niezbyt chętnie się tym chwalę (no bo czym?... ;) )
Nie brakuje jednak postów, z których ten mój wiek wynika (ale to przecież nie na temat ;) ).
tuchałowa napisał/a: | w mojej rodzinie były rozmowy na ten temat, ale przy okazji, gdy coś się usłyszało w tv, nie natomiast na zasadzie jakichś deklaracji... | Wydaje mi się, że warto, aby członkowie rodziny wzajemnie wiedzieli, jakie kto ma poglądy w tej kwestii, bo nigdy nie wiadomo, kto może się okazać potencjalnym dawcą, a kto osobą zapytaną o stosowne decyzje... (czy można było tą sugestię napisać jeszcze delikatniej?... ;) )
Moja opinia wynika z tego, że wyobraźnia po pierwsze podpowiada mi, że w pewnych dramatycznych sytuacjach stosowna karteczka może w ogóle nie zostać na czas odnaleziona, a po drugie, to nie jestem pewien, gdy co innego jest na takiej karteczce, a co innego mówią zdruzgotani cierpieniem bliscy, jak postąpi lekarz... (z tego, co mi wiadomo, to raczej szacunek wobec cierpienia tych żyjących jest brany pod uwagę).
Można więc sobie zadać pytanie, czy noszona przy sobie deklaracja jest środkiem na uspokojenie własnego sumienia, czy też świadomą chęcią udzielenia komuś pomocy, gdy dla nas samych na tą pomoc jest już za poźno...
tuchałowa napisał/a: | a to też tylko z mamą, bo z ojcem się nie da..dlatego wydaje mi się, że w wielu domach odbywa się to podobnie | Hmmm.... A ze mną się da!... (ps.: jedna z moich córek jest twoją rówieśniczką).
Ale masz rację!... Nie z każdym można o tym porozmawiać i to z różnych względów...
tuchałowa napisał/a: | no jednak wciąż jest to rozmowa teoretyczna | ... i oby zawsze pozostała tylko taka! |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Pon Paź 30, 2006 21:42
|
Smoczyca


Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
rozmowa tylko "teoretyczna" nie ma sensu :) bo przeciez to tylko rozmowa i powinna byc praktyczna bo czesto bywa, ze potem juz nie ma na to czasu. Ja przyznaje ze u mnie w rodzinie sie o tym w ogole nie rozmawia... nawet nikomu z domownikow nie przyszlo cos takiego do glowy... czemu? nie wiem moze dlatego ze jestesmy przygotowani na ewentualna smierc... w koncu to jest cel naszego zycia :) Dziwne moze to jest myslenie... ale przeciez nikt nie zna dnia ani godziny :) |
|
|
|
|
tuchałowa
Wysłany: Pon Paź 30, 2006 22:39
|

Dołączyła: 17 Cze 2006 Skąd: Gliwice
|
Yeti napisał/a: | Moja opinia |
Twoja opinia jest całkiem ok, ale rzeczywistość wygląda inaczej, nie wszyscy o tym rozmawiają, a tak jak napisałeś nie wiadomo kto jest potencjalnym dawcą i w tym cały problem...ideałem byłoby(pewnie za jakieś 50 lat tak będzie), że przeszczep jest rzeczą w oczywisty sposób dobrą, że nie trzeba pytań, rozmów itd. itp.... |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Wto Paź 31, 2006 10:27
|
Smoczyca


Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
tuchałowa napisał/a: | .ideałem byłoby(pewnie za jakieś 50 lat tak będzie), że przeszczep jest rzeczą w oczywisty sposób dobrą, że nie trzeba pytań, rozmów itd. itp.... |
mam troszke inne zdanie sadze ze za 50 lat to glownym nurtem bedzie klonowanie komorek macierzystych z czego beda "rodzic" sie potrzebne narzady :) i w tym momencie pobieranie narzadow od osob trzecich nie bedzie konieczne :) |
|
|
|
|
Jacek13 [Usunięty]
Wysłany: Czw Lis 02, 2006 15:38
|
|
Aither napisał/a: | nie wiem moze dlatego ze jestesmy przygotowani na ewentualna smierc.. | Niema ludzi przygotowanych na śmierć.Trzeba najpierw o nią się choćby otrzeć a potem można pisać na ten temat. :zakrecony: :zakrecony: |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Czw Lis 02, 2006 16:35
|
Smoczyca


Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
Jacek13, tak sie sklada ze stycznosci ze smiercia mi nie brakuje. Moje cale zycie jest pod znakiem zapytania... czy to dzis czy jutro. Wiec wiem co pisze ... ja jestem gotowa w kazdej chwili to kwestia indywidualnego podejscia do sprawy. |
|
|
|
|
Yeti
Wysłany: Czw Lis 02, 2006 17:52
|


Dołączył: 17 Sie 2005 Skąd: Gliwice
|
Aither napisał/a: | rozmowa tylko "teoretyczna" nie ma sensu |
Aither, chyba nie tak zinterpretowałaś moje słowa...
Wyobraź sobie, że za kilkanaście lat twoje dziecko podejmie z Tobą rozmowę odnośnie jego własnej zgody na pośmiertne oddanie swoich narządów... Zapewniam Cię, że będziesz gotowa oddać wszystko, co masz, żeby tylko ta rozmowa (ta szczytna deklaracja twojej pociechy) pozostała w sferze teorii, której w praktyce nie trzeba będzie nigdy potwierdzić... |
|
|
|
|
Piotrulek [Usunięty]
Wysłany: Czw Lis 02, 2006 20:26
|
|
Aither napisał/a: | Moje cale zycie jest pod znakiem zapytania... czy to dzis czy jutro. |
czyli podobnie jak kazdego z 40 milionow Polakow,a szczęście niczym sie od nas nie rożnisz... |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Czw Lis 02, 2006 22:05
|
Smoczyca


Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
Yeti, no mozliwe ze zla interpretacja :) odebralam to w formie "porozmawiajmy o tym - nie teraz pozniej" teoretycznie "rozmowa" byla :) ale nie wazne :) ja jednak sadze ze za te parenascie lat... to klonowanie bedzie zezwolone w takich wypadkach :)
Piotrulek, nie roznie tylko "teoretycznie" :) |
|
|
|
|
Jacek13 [Usunięty]
Wysłany: Pią Lis 03, 2006 16:25
|
|
Aither napisał/a: | tak sie sklada ze stycznosci ze smiercia mi nie brakuje. | Styczność a być samemu zagrożonym to całkiem inne sprawy.Ja podczas choroby byłem dwa razy w śpiączce,raz 8 dni a drugi 12 dni i nie dawano mi szansy wyjścia z tego.To jest otarcie się o śmierć a nie patrzenie ja inni konają,czyli styczność.!!!!!!!!!!! :oblicze: :oblicze: :oblicze: |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Pią Lis 03, 2006 23:36
|
Smoczyca


Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
nie bede sie tlumaczyc o co dokladnie chodzi w moim przypadku bo nie lubie "litosci". Ty byles w spiaczce i chwala Bogu wyszedles z tego... mnie choroba moze powoli zabijac i z tego wyjsc nie moge. Nie wiem co gorsze mysl ze "bylo minelo" czy swiadomosc ze "dopiero bedzie". Nie jestes jedyny na tym forum, ktory wie co to "otarcie sie o smierc"... ty sie "otarles" ja z nia "zyje".
olewam temat... nie lubie takiego wywalania... ale po prostu troszke sie zirytowalam tym tematem. :zdegustowany: |
|
|
|
|
kisia
Wysłany: Sob Lis 04, 2006 14:18
|


Imię: 2x5,3x7,3x9,4x7,3x4,1x2 :P
Dołączyła: 01 Lip 2004 Skąd: Gliwice
|
chyba za bardzo odbiegliście od głównego tematu TANSPLANTACJE czyli przeszczepy narządów. |
|
|
|
|
Amal
Wysłany: Czw Lis 30, 2006 15:22
|


Dołączyła: 04 Lip 2006 Skąd: Gliwice
|
nieetyczne? o rany co za &^%*$^&*
no więc z tym jest tak, że jeżeli chodzi o stanowisko kościoła do tych rzeczy to sami księżą podpisują zgodę na przeszczepy swych oragnów w razie wypadku śmiertelnego itd., jest to zachowanie bardzo "etyczne" jeżeli już tak to rozpatrywać tylko jeżeli nie wiąże się z jakimiś celami dawcy (np. pieniędzmi itd.)
nieetyczne jest wtedy gdy oddajemy organ dla jakiejś korzyści a nie z miłości, uczuć, chęci pomocy i dobra dla tej drugiej osoby...
pisze z punktu widzenia etyki (mam wykłady i ćwiczenia na studiach z tego przedmiotu więc wiem co piszę) |
|
|
|
|
Aither
Wysłany: Czw Lis 30, 2006 15:59
|
Smoczyca


Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 24 Lut 2005 Skąd: Grottgera
|
nie trzeba miec wykladow i zjec na studiach zeby takie rzeczy wiedziec. Wszystko zalezy od tego co dana osoba uwaza za etyczne kazdy na swoje zdanie, po prostu roznie to bywa :) |
|
|
|
|
Amal
Wysłany: Pią Gru 01, 2006 18:08
|


Dołączyła: 04 Lip 2006 Skąd: Gliwice
|
napisałam to o wykładach żebym nie została posądzona o jakieś fanaberie;/
a co do etyki to jest obiektywna, nie ma subiektywnego pojęcia etyki;/
pozdrawiam |
|
|
|
|
tuchałowa
Wysłany: Pią Gru 01, 2006 22:46
|

Dołączyła: 17 Cze 2006 Skąd: Gliwice
|
Złość urodzie szkodzi :hyhy:
Amira napisał/a: | nieetyczne jest wtedy gdy oddajemy organ dla jakiejś korzyści |
Podobno w internecie jest pełno ogłoszeń typu" sprzedam nerkę". Jest to nieetyczne, pomijając już kwestie prawne, ale zastanawiałam się czy w poszczególnych sytuacjach mogłoby to być pożyteczne. Ale to tylko takie myśli, wcale za tym nie jestem. |
|
|
|
|
|