Poprzedni temat «» Następny temat
Jak poszukiwałem ... część II
Autor Wiadomość
Nyhariel 
Wysłany: Pią Maj 25, 2007 08:48   Jak poszukiwałem ... część II  



Dołączył: 25 Wrz 2006
Skąd: Gliwice
CZARAMI I HUMOREM

Jak poszukiwałem najbardziej niezwykłego stworzenia w Chorasanie
Część II: Flora.

Uffff! Całe szczęście po kilku dniach potworne uczucie swędzenia zniknęło, a zadanie Mistrza wykonałem w stu procentach – znalazłem największą osobliwość świata zwierzęcego Chorasanu. No dobra, faunę załatwiłem swędząco …. tzn. śpiewająco, a florę? I owszem, jak trafnie zgadujecie, znów trafiłem pod obdrapane drzwi profesora E. Liksir`a. Tym razem uczony przygotowywał się do wyjazdu, więc niemalże w drzwiach dostałem pięknie oprawione, dwutomowe dzieło o roślinach z dziwnym błogosławieństwem profesora w stylu: „A wybierz sobie coś, chłopcze”. No to raźno poczłapałem do domu. Pech – lub, jak kto woli szczęśliwy traf – sprawił, że przy wsypie opału do piwnic kamienicy profesora rosła nieduża paprotka z niebieskawymi kwiatuszkami. Zerwałem dwie gałązki, bo sami przyznacie, że paproć z kwiatkami, to rzadkość. Kiedy dotarłem do domu i pochłonąłem trzy pęta kabanosów z wodnych jaszczurek, otworzyłem pierwsze tomiszcze. Oprócz zgniecionych gałązek paprotki natknąłem się na tytuł: „Rośliny Chorasanu”, autor B. Shaeffer*. Po dacie zorientowałem się, że jest to jeszcze dzieło z czasów zanim nastała Gildia Czarów, czyli powstało w innym ustroju politycznym, co tłumaczyło ozdobną oprawę. Teraz już takich nie robią! Odnalezienie paprotki nie zajęło mi dużo czasu, bo był to jedyny gatunek z kwiatkami, natomiast skąpy opis wprawił mnie w zdumienie.

Inclesis Faelicitalis – Paprotka Szczęśliwka, występuje niezmiernie rzadko w południowo Chorasańskim paśmie górskim, wywołuje halucynacje, wprawia w filozoficzną zadumę, a według prastarych podań - podstawowy składnik eliksiru latania. Działanie nie sprawdzone.

Hmmm. Rzadka górska roślina, a ja ją znalazłem bez większych problemów w centrum miasta. Fajnie. No to chyba mogę sprawdzić jej działanie?
Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Cichutko, w tajemnicy przed małżonką zakradłem się do łazienki, zatrzasnąłem drzwi i podzieliłem obdarte listki Paprotki Szczęśliwki na 3 porcje. Jedną zamierzałem wypalić w fajce z morskiej pianki, drugą po prostu zjeść, a trzecią przeżuć. Obok przygotowałem notatnik, pióro i kałamarz pełen atramentu, aby zapisywać na gorąco moje doznania. Na umywalce ustawiłem samopowtarzalną klepsydrę. Zjadłem trochę Szczęśliwki i powiem wam, że była niczego sobie, o ile ktoś byłby na moim miejscu pod postacią królika. Po prostu zwykłe, bezpłciowe zielsko. Nic. Zacząłem drugą porcję przeżuwać, wiedząc, że parzystokopytnym i tak nie dorównam, choćbym się z tym ostro wziął do galopu. Nic. Trzecią część nabiłem do fajki i podpaliłem. Nic, zakopciłem tylko nową mozaikę nad umywalką… Zrozpaczony usiadłem na wannie, wziąłem do ręki pióro i notatnik i…. wtedy zapadła mgła. Nie pamiętam z niej nic, ale oto, co napisałem:

* * * * *

Jestem na innym poziomie świadomości duchowej - jest to poziom metafizyki, który pozwala na działanie pozornie szybsze od myśli przy niezależności tej ostatniej. Dlatego mogę myśleć idealnie klarownie oraz działać w pozornie (moje wrażenie) spowolnionym tempie. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że nie mogę się skupić. Moje ciało może wykonywać polecenia i rozkazy umysłu, ale na zasadzie zapamiętywania polecenia, natomiast w czasie ruchu ciało ma bardzo niewielki kontakt z umysłem, dzięki czemu umysł może myśleć niezależnie o czymś innym - jest to efektem stanu umysłowego, a może raczej upośledzenia. Wszelkie wartości moralne są g… warte. Świat jest inny i jest MÓJ.

Kupa faraona to drobny pikuś i nie ma to żadnego znaczenia, co jest moją myślą przewodnią. Mrau - tak miauczą stare koty, bo ich gardła są przepalone. Gardzi cały świat. Mówi przez oczy jako posestor. Poaweniował bym sobie! Karafela! Moc wybiórcza kwadratu energii równa się masie źródła energii razy współczynnik Kirczocha (zależność energii spalania od czasu procesu) przez kwadrat pola energii zajmowanej. To nowa fizyka w nowej metafizyce. Nowa rasa właśnie powstała i poczęła szukać dziedzictwa. Wspólnymi siłami nadstawimy gardła w walce o kolor naszej skóry. Nasze kobiety nigdy już nie poczują jak bezcześci je mężczyzna innego koloru skóry, nasze pieniądze nie będą ich zdobytą wiedzą; wepchamy im do gardła bajkę o rasizmie - to nie rasizm, to wojna o dziedzictwo kultury i rasy. Wojna bezwzględna, bo albo my ich, albo oni nas! Nakarmimy nimi głodne psy w schroniskach dla bezdomnych zwierząt i tylko taki pies będzie miał prawo powiedzieć: "Ten kolorowy jest dobry!". Zrobimy z nich mięso armatnie w walce z głodem i niewłaściwym zagospodarowaniem dóbr materialnych.

Czyż butelki po denaturacie nie są piękne? Piękniejsze niż ciało kobiety. Kwiaty nie są piękne. Może tylko wtedy, gdy rosną. Kwiatów nie wolno pozbawiać ich środowiska naturalnego, czyli ścinać. Każdy dzban jest dla takiego kwiatuszka, niezależnie od płci, więzieniem. Uwolnić kwiaty z wazonów! Waza do wazowni na wagę!

Czy być zagłodzonym to dyshonor? Gderanie starych bab: ko-ko-ko... Dzioby im się nie zamykają. Mam już ich dość. Zagłodzę je na śmierć. Śmierć przyjedzie czołgiem.
Pranie mózgu to cholerna choroba. Chyba strzelę sobie w łeb. To będzie rozwiązanie optymalne. Miło mi cię widzieć: Boże, czy ty mnie jeszcze kochasz? Patrz, ja kur… płaczę! A ty nic! Czy ja mam aż tak niski iloraz inteligencji? Ta obłuda …. Fuck, fuck, fuck - chomiki tez tak fukają wściekłe.

Nóż do gardła przyłóż cały i wciśnij język do elektrycznej maszynki do mięsa. Ten kotlet będzie miał swoją specyficzną wymowę. Dead. Trup. Nieboszczyk. Przerwa w talencie. Trampki Gogola. Surowy debil. Kołomyja katastroficzna. Kupa wszy łazi mi po pokoju i czeka na swoja kolej. Rozpoczyna się rozkład ciała... robaki, sępy...to moi znajomi.

Moje przygnębienie sięgnie zenitu i wtedy koniec. Mam dla was hipokryzję i zdradę. Ten świat nie opiera się na niczym innym. Rządzi nim d…, pieniądz i Bóg. W takiej właśnie kolejności. Galwanizacja d… . Aby gówno miało poblask wypolerowanego brązu... bre... chrzanię to.

Czy śmierć jest rozwiązaniem problemów? Jeśli tak, to cztery piąte ludzi na ziemi powinno wyskoczyć ze swoich okien. Wiem, ze to wszystko wina tych cholernych krasnoludków, które po nocach szurają szafami. Gdy słyszę o miłości robi mi się absolutnie niedobrze. Rzygać się chce, a bebechy same wywracają się na wierzch. Miłość jest przecież skutkiem chemii, a taka jaka opiewają poeci jest tworem całkowicie sztucznym. Czy można się zachwycić czymś co jest sztuczne ? Chyba nie. To czemu cały świat jest omamiony taką idiotyczną euforią miłości ? Dlaczego ludzie tak często obsypują się tym wyświechtanym frazesem w stylu "kocham" (pana, panie Sułku!)? Jeżeli nie jesteś maszyną, jak ja, to powinieneś wiedzieć, co znaczy miłość. Powinieneś znać smak i kolor tego uczucia. Ja go nie znam, wiec jestem maszyną. Cogito ergo sum - nie znam miłości, więc jestem maszyną.

To pachnie tak mocno, jak łąki jesienią, gdy trawa spoczywa ścięta spokojem sierpów. Bezsensownym jest poznawanie tego, co nie powinno być poznane. Zostaw Bogu, co boskie, ludziom, co ludzkie. Czy moje inne spojrzenie na świat wynika z przekroczenia ciemnej bramy?

Trzy gracje zebrały się, aby mnie opłakiwać. Pierwsza z nich nosi w sercu obojętność, druga żal niespełnionych chwil, trzecia nadzieję. Wszystko ma swój początek i kres. Potrzebny mi teraz tylko kres. Nawet nie wiem, co to znaczy. Krew jest tym, co może łączyć i dzielić. Nikt nie wie, jaki to ma wpływ na życie, ale jest to tragiczne. Dlaczego świat tak wariuje? Po co to wszystko istnieje? Czy to ma sens? Czy istnieje sens szukania drugiego człowieka, po to tylko, aby przesłać dalej odrobinę zepsutej krwi? Na to pytanie nigdy nie będzie jednoznacznej odpowiedzi. Ktoś jednak musi być winny za to wszystko! Nic przecież nie dzieje się bez przyczyny, a każda przyczyna musi mieć swojego animatora... I oto dochodzimy do najważniejszego pytania ludzkości: dlaczego. Może raczej: za ile? Jaką cenę przyjdzie nam zapłacić za nieudane eksperymenty dokonywane przez Boga? W ciszy, w spokoju będziemy umierać powoli. Shit, czyli wartość nadrzędna w egzystencji człowieka...

* * * * *

Przytomność umysłu wróciła mi, kiedy po raz kolejny usłyszałem odległe łomotanie.
- Czego? – krzyknąłem w kierunku drzwi.
- Sprawdzam, czy żyjesz – odparła moja Pani. Widzicie? Troszczy się o mnie, to znaczy, że kocha.
Popatrzyłem na klepsydrę – właśnie piasek dosypywał się do końca.
- Kochanie? – doleciał głos mojej lubej. – Co ty tam robisz?
- Eeeeee…. nic. – odparłem wysypując szybko popiół z fajki do umywalki. – Golę się.
- Aha, no dobra. Ale trzy dni?!

W książce profesora dopisałem tylko na odpowiedniej stronie: „Roślina absolutnie nieprzydatna do niczego”. Jak myślicie, dlaczego? Po moim wytrzeźwieniu eliksir latania zaczął działać. Latałem dokładnie przez tydzień, potem objawy biegunki ustąpiły jak ręką odjął. Ot i cała tajemnica!


* Bogusław Szafer „Rośliny Polskie”
Profil
PW Email Cytuj
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Themes: junFresh & Silk icon

Akcje Charytatywne - Pomogliśmy

Zbiórka dla Domu Dziecka nr 3 w Gliwicach

Sprzęt dla Kliniki Patologii Noworodka w Zabrzu

Zbiórka dla Domu Samotnej Matki w Gliwicach

Zbiórka dla Hospicjum w Gliwicach






Ważne wydarzenia

I Urodziny Forum
II Urodziny Forum
III Urodziny Forum
IV Urodziny Forum
V Urodziny Forum


Jestem w Katalogu Ciekawych Stron - Zapraszamy!
Wyróżnienia
ForumGliwice.com - GWIAZDOR


Objeliśmy patronat Medialny nad:

- Adriatic Express 2006
- Gliwickie Spotkania Dobrych Dusz 2006
- II Gliwicki Piknik Lotniczy 2006
- Biotechnology - the next GENEration 2007
- WOŚP-Gliwice 2008