Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Frycek
Nie Sty 07, 2007 12:59
HISTORIA NAJWIEKSZYCH POLSKICH KLUBOW PILKARSKICH !!
Autor Wiadomość
wabene 
Wysłany: Czw Gru 28, 2006 21:14   HISTORIA NAJWIEKSZYCH POLSKICH KLUBOW PILKARSKICH !!  


Dołączył: 28 Gru 2006
Skąd: bytom
GORNIK ZABRZE !!
TO NAJWIęKSZY, NAJBARDZIEJ UTYTU?OWANY I NAJBARDZIEJ ZAS?UŻONY POLSKI KLUB- KLUB LEGENDA! Pamiętam inne czasy! Gdy Górnik tylko wygrywał! Grał ofensywnie, strzelał masę goli! To były czasy, kiedy się Górnika w Europie bardzo obawiano! Nie chciano wylosować tej drużyny- zdawano sobie świetnie sprawę z klasy piłkarzy, sily drużyny i popularności Górnika! Gornik Zabrze to pierwszy polski klub, ktory wdarl sie do czolowki europejskich rozgrywek pucharowych! A nie byla to droga latwa! Sedziwie sprzyjali zdecydowanie druzynom z zachodu! W 1962 roku w swoim debiucie pucharowym w PUCHARZE EUROPEJSKICH MISTRZOW KRAJOWYCH mistrzowie Polski trafili na jeden z najsilniejszych zespolow Europy tamtych czasow, faworyta rozgrywek, mistrzow Anglii, zaprawiona w europejskich bojach druzyne Totenham Hotspurs! Zarozumiali i butni angole przybyli na Slask pewni swego, zeby rozjechac Gornika, dopelniajac oczywistej formalnosci! 10 wrzesnia czekal na nich na Stadionie Slaskim swiadomy swoich umiejetnosci Gornik Zabrze i 100 tysiecy wierzacych w jego sile kibicow! Ci kibice wiedzieli, ze ofensywnie grajacy pilkarze KSG zrobia potworny kociol pod bramka Totenhamu od pierwszych minut spotkania! Nie zawiedli sie! Po 45 minutach gry bylo 4-0 dla zabrzan! To tak jakby dzis na Legie przyjechal Bayern Monachium i po 45 minutach przegrywal 0-4?!! Absurd! Slynny Totenham, mistrz uwazanej wtedy za najsilniejsza lige swiata Premier Ligue lezal na deskach! Bez zadnego gadania!! Bo moglo byc 8-0 i nikt by nie mial pretensji! Dwa slupki i kilka niewykorzystanych setek przez zawodnikow mistrza Polski! 100 tysiecy ludzi szalalo! Szalalo z radosci! To za takie mecze Polacy kochali Gornika! Nigdy wczesniej i nigdy potem zadna druzyna mistrza Anglii nie zostala tak upokorzona w przeciagu 45 minut! Pilkarze angielscy i dzialacze byli przerazeni! To nie byly zarty! Miala byc wycieczka i spacerek a szykowala sie niewyobrazalna kleska! O awansie w swietle tego co dzialo sie na boisku nie bylo wogole mowy!! Starzy europejscy wyjadacze zrobili jedyna rzecz jaka mogli zrobic! W 47 i 53 minucie dwa ordynarne wejscia na nogi zabrzanskich pilkarzy i tylko zolte kartki! Wtedy nie mozna bylo jeszcze wymieniac zawodnikow! Gornik musial grac w dziewiatke! Ostatecznie bardzo oslabiony Gornik wygrywa tylko 4-2! Do rewanzu na wyspach ekipa Totenhamu byla juz doskonale przygotowana! Tym razem to "zoltodzioby" z Zabrza byly zszokowane! Trybuny metr od lini bocznej ( tego w Polsce nie bylo ), kibice prawie na plycie boiska, plucie, rzucanie monet i przedmiotow w pilkarzy druzyny przyjezdnej! I ostatni trick, murawa stadionu totalnie zlana woda tuz przed meczem! Pilkarze Gornika jezdzili na niej jak na lyzwach! Totenham wygrywa 8-1! I pomimo tej kleski, Gornika na wyspach zapamietano! Gornik tez zapamietal ta lekcje, nauka nie poszla w las! To w takich meczach zabrzanska jedenastka nabierala doswiadczenia! To zaprocentowalo w przyszlosci! Górnik Zabrze to jedyny polski klub, który grał w finale europejskich rozgrywek pucharowych w FINALE PUCHARU ZDOBYWCOW PUCHAROW w 1970 roku! Kazdy stary kibic wie jak ciezko bylo sie przebic do ostatecznej rozgrywki ktoregokolwiek z pucharow europejskich! Jak bardzo kazdy klub europejski chcial miec w swojej kolekcji ktorykolwiek z pucharow: PEMK, PZP, PUEFA! Jaka to byla nobilitacja i splendor! Jak w krajach europejskich tlumy fanow witaly zwyciezcow kontynentalnych rozgrywek! Mecze finalowe ogladala cala Europa! Gornik Zabrze byl tego najblizszy! Nikt nie gral w finale! Tylko Gornik z polskich klubow dotarl do finalu! I to jak najbardziej zasluzenie! To nie byl absolutnie zaden przypadek! Przypadkiem bylo to, ze Gornik tego finalu nie wygral! Tak jak przypadkiem byla wygrana Manchesteru United z Gornikiem w 1968 ROKU! Gornik Zabrze to jedyny polski klub, który przez " dłuższy czas" był w absolutnym czubie Europy zespołów klubowych! W LATACH 1968-1971 GÓRNIK BUDZI? WIELKI SZACUNEK W EUROPIE! W 1968 roku Górnik jako pierwszy polski klub w historii przebil sie do cwiercfinalu PUCHARU EUROPY MISTRZOW KRAJOWYCH (odpowiednik dziesiejszej LIGI MISTRZOW )! W cwiercfinale na drodze zabrzan stanal po raz kolejny mistrz Anglii, tym razem Manchester United. To w Manchesterze gral trzon reprezentacji Anglii, ktora zdobyla mistrzostwo swiata w 1966 roku! W Manchesterze zabrzanie przegrali 0-2, tracąc drugą bramkę w 90 minucie gry. W 60 minucie sedzia nie uznal prawidlowo zdobytej bramki dla zabrzan! Warunki gry w rewanzu byly bardzo trudne! W Polsce panowal mroz i codziennie padal gesty snieg dlatego pomimo pracy masy ludzi zdolano odsniezyc tylko jedna czesc boiska slaskiego kolosa! Pomimo tego na rewanż na Stadionie Slaskim stawilo po raz enty ponad 100 tys kibicow Gornika! Cala pierwsza polowe Gornik atakowal w sniegu co bardzo ulatwialo obrone graczom angielskim i szalenie komplikowalo poczynania zabrzan! Dopiero drugie 45 minut naporu na odsniezonej polowie boiska przynioslo efekty! W 70 minucie Górnicy zdobyli gola! Trwał jeszcze wiekszy napor na bramkę Anglików! Ostatnie 18 minut to juz rozpaczliwa obrona mistrza Anglii z wykopami na oslep! Przyznał to sam trener Manchesteru mówiąc, że to był cud, ze pilka drugi raz nie wpadla do angielskiej bramki i że nie doszło do dogrywki, a ten mecz był przedwczesnym finałem! Górnik był jedynym zespołem, który ograł w tych rozgrywkach zdobywcę PUCHARU EUROPY- MANCHESTER UNITED! W finale MANCHESTER rozbil 4-1 silna BENFICE LIZBONA ze slynnym Eusebio w skladzie! W 1970 ROKU GÓRNIK BY? W FINALE PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW!! W 1/8 finalu pokonany zostaje Lewski Sofia! W ćwierćfinale dwa razy po 3-1 odprawiony zostaje GLASGOW RANGERS! Potem wspaniałe, pełne dramaturgii półfinałowe mecze z AS ROMA! W zespole wloskim grali zawodnicy z reprezentacji Italii, ktorzy na Mistrzostwach Swiata w 1970 roku w Meksyku zdobyli wicemistrzostwo globu! W Rzymie na Stadio Olimpico w obecnosci 70 tys. kibicow bylo 1-1, zabrzanie strzelaja gola ale wlosi w koncowce wyrownuja! Na rewanz czekal caly kraj! To mial byc final, musieli awansowac! Byli juz druzyna doswiadczona, ograna, znana i swiadoma swej ogromnej sily! Kostka i Oslizlo byli u szczytu i przy koncu swojej wspanialej kariery pilkarskiej! Gornik mogl przegrac na wyjezdzie ale w slaskim kotle zawsze wygrywal, wiedziano o tym w Europie i w Rzymie! Wlosi przyjechali grac "catenaccio"! Wszyscy Polacy ogladali ten mecz! Wszedzie gdzie byly telewizory i odbiorniki radiowe, u sasiadow, w swietlicach studenckich miejsca zajmowano kilka dni przed meczem! Cała Polska za Górnikiem, puste ulice, ponad 100 tys. kibiców na Stadionie Sląskim, autentycznie ponad milion chętnych na bilety, miliony przed telewizorami i odbiornikami radiowymi!! Zaraz na poczatku rzymianie strzelaja gola z kontry, Gornik ze zdwojona sila atakuje, atak za atakiem, wlosi mistrzowie obrony muruja bramke (slynne catenaccio), minuty uciekaja, coraz mniej czasu, slabnie nadzieja, ostatnie 20 minut Gornik w zasadzie nie schodzil z polowy rzymian! Byli juz tacy kibice, ktorzy zeszli z korony stadionu! Jedna z ostatnich akcji ofensywnych w 89 minucie i pilkarz wloski fauluje w polu karnym Romy zawodnika polskiego! Rzut karny pewnie wykorzystuje Lubanski 1-1! Stadion eksploduje! A chyba cala Polska! Wszyscy ogladali ten mecz! Ludzie szaleja! Ogromna radosc! Gornik idzie za ciosem! Zaraz na poczatku dogrywki w 93 minucie Lubanski strzela gola na 2-1! Euforia! Szal radosci! W 121 minucie dogrywki strzal rozpaczy wlochow z 25 metrow i 2-2! Trzeci mecz w Austrii! Wlosi przed spotkaniem w porozumieniu z organizatorami stosowali roznego rodzaju sztuczki zwiazane z dowozem zabrzan na mecz z hotelu! Znow 1-1! 330 minut walki na pelnych obrotach! Losowanie! Nic nie bylo widac! Stanislaw Oslizlo, kapitan Gornika unosi rece w gore! Wygrywa Gornik! Trzeba bylo slyszec ten glos radosci Jana Ciszewskiego krzyczacego "Polska, Gornik Zabrze, polska druzyna w finale europejskiego pucharu" i trzeba bylo widziec twarze Polakow w nastepnych dniach! Los oddaje zabrzanom to co zabieral w przeszlosci w meczach z Manchesterem, Dukla Praga (3-0, 1-4, 0-0 i zabrzanie przegrali losowaniem) i CSKA Sofia ( Gornik przegral na wyjezdzie po beznadziejnej jak mowili sami pilkarze grze 0-4, w rewanzu na slaskim po 37 minutach bylo 3-0 dla zabrzan, potem byl slupek, niewykorzystany przez E.Pohla karny i kilka wysmienitych sytuacji) ! Awans do finału po wielkich meczach byl pierwszym z tych autentycznie najwiekszych sukcesow polskiej pilki noznej! 29.04.1970 w Wiedniu Gornik staje jako pierwszy i ostatni jak dotychczas polski klub do finalowej walki o zdobycie europejskiego pucharu z Manchesterem City. Od rana leje! Boisko jest ciezkie! Anglicy strzelaja gola, Gornik atakuje, naciska i nadziewa sie na kontre! 0-2! W drugiej polowie zabrzanie stawiaja wszystko na jedna karte! W 68 minucie Stanisław Oślizło strzela kontaktowego gola, potem dwa razy piłka o centymetry mija angielską bramkę a golkeeper Manchesteru nawet się nie ruszył! W chwili,gdy Lubański strzela wyrównującego gola, na stadionie gaśnie światło- chwila przerwy, gol nieuznany! Niestety porażka 1-2! W 1971 ROKU GÓRNIK po raz kolejny w tak krotkim czasie wchodzi do ćWIERćFINALU PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW!!! ZNÓW MANCHESTER CITY zatrzymał zabrzan: 2-0 na śląskim, 0-2 w Manchesterze! W meczu w Manchesterze Anglicy graja bardzo ostro! Trener Gornika wykorzystuje limit zmian juz 55 minucie! W 64 minucie Lubanski sygnalizuje kontuzje, zostaje jednak na boisku jako statysta chodzacy po boisku! Gornik broni sie do konca w 10tke- kibce Gornika nie mogli potem dlugo wybaczyc Lubanskiemu sposobu w jaki gral w tym spotkaniu! Wszystko to bylo dosc dziwne! Zaczynaja sie tarcia i klotnie, nie wszyscy ciagna juz wozek w tym samym kierunku z jednakowa sila! To pierwszy zwiastun upadku wielkiej druzyny! Trzeci mecz w Austrii minimalnie przegrany! TO BY?Y WIELKIE LATA GÓRNIKA I POLSKIEJ PI?KI KLUBOWEJ! GÓRNIK PRZEGRYWA? Z PÓ?NIEJSZYMI TRIUMFATORAMI ROZGRYWEK! Nie leżały niestety zabrzanom zespoły angielskie, ktore graly bardzo ostro i bezpardonowo na pograniczu ciezkich wielomiesiecznych kontuzji (w tamtym czasie sedziowie nie chronili jeszcze tak bardzo nog pilkarzy a angielscy pilkarze to byli prawdziwi kosiarze, w 73 roku faul angielskiego obroncy w meczu Polska - Anglia eliminuje Lubanskiego na wiele miesiecy z gry )! Mecze cwiercfinalowe odbywaly sie tez w marcu gdy murawa Stadionu Slaskiego byla zmrozona co bardzo oslabialo najlepsza ceche Gornika- szybka kombinacyjna gre ofensywna! Ale kilkanaście lat później pomscil Gornika WIELKI WIDZEW ?ÓD?- ta druzyna miala patent na wyspiarzy, lodzianie nigdy nie cofali nog, kosci trzeszczaly ale oni nie ustepowali nawet o metr: oni za faul oddawali dwa faule, kosa za kose, atak za atak! Gornikowi brakowalo wlasnie tej twardosci! Górnik Zabrze to jedyny klub, który zdobyl 14 razy mistrzostwo Polski ( w 1939 roku sezon przerwano a tytul przyznano zdobywcy Pucharu Polski Ruchowi Chorzow, dlatego Ruch ma tez 14 tytulow), to jedyny klub który zdobył 5 razy z rzędu mistrzostwo Polski, 8 razy mistrzostwo Polski w dekadzie, 16 razy z rzedu stawal na podium rozgrywek ligowych! I ostatnia ale najwazniejsza rzecz, Gornik Zabrze to jedyny Polski klub, który rozegrał wiele porywajacych spotkań przy ponad 100 tysięcznej widowni na Stadionie Śląskim w Chorzowie! Były to mecze pucharowe z AS ROMA, OLLIMPIC MARSYLIA , DUKL? PRAGA, LEWSKIM SOFIA, DYNAMEM KIJOW, SPART? PRAGA,TOTENHAMEM HOTSPUR, ASTON VILLA, AUSTRIA WIEDEN (120 000 -rekord wszechczasów), MANCHESTEREM CITY, CSKA SOFIA, MANCHESTEREM UNITED i ligowe ( z RUCHEM CHORZOW, LEGI? WARSZAWA, POLONI? BYTOM )! I co najważniejsze- wygrywał te mecze! I te wielkie masy kibiców przychodziły tam właśnie dla Górnika! Ci kibice przyjeżdżali z Poznania, Krakowa, Wrocławia, Krosna, ?odzi, ze wszystkich stron Polski! Ci kibice wiedzieli, ze na wlasnym terenie ich ukochany Gornik byl w stanie pokonac kazdy zespol! Taka była magia Górnika! Nie liczyły się odległości, liczył się Górnik. Jak Górnik grał, jak zagra?! I NIC TEGO NIE ZMIENI, ŻE ŻADEN Z POLSKICH KLUBOW NAWET W U?AMKU SIę DO TEGO NIGDY NIE ZBLIŻYL I CHYBA JUZ NIGDY NIE ZBLIZY! Przy takich tlumach kibicow swoje mecze rozgrywaly jeszcze tylko kadry narodowe reprezentacji Polski trenerow Górskiego i Piechniczka! I TO JEST DOWÓD NA TO, ŻE JEST TO NA RAZIE NAJWIęKSZY Z POLSKICH KLUBÓW! To obrazuje jak Polacy uwielbiali ten klub! Górnik miał kibiców w całej Polsce, na mecze przyjeżdżali z całej Polski! Piszę to do tych,którzy opowiadają głupoty o komunistycznym klubie PRL-owskim ( szczególnie w Warszawie )! To był klub kochany! Cała Polska mu kibicowała! I Polonia za granicą! ?ączył Polaków! Ulice były puste, gdy Górnik grał! W przeciwieństwie do popieranych przez Komitet Centralny klubów milicyjnych i wojskowych, tak nielubianych! I trzeba jasno powiedzieć młodym sympatykom i kibicom Legii Warszawa! To nie Górnik był dzieckiem komunistycznej Polski - PRL (co warszawka wmawia Polakom po 89 roku , odwracając kota ogonem), to CWKS Legia ( Centralny Wojskowy Klub Sportowy- resortów siłowych komunistycznej zniewolonej Polski ) był dzieckiem PRL- nielubianym przez Polaków. Każdy totalitarny kraj socjalistycznego bloku wschodniego miał swój sztandarowy stołeczny klub wojskowy! I w każdym z tych państw wojsko oraz te sztandarowe kluby były na pierwszym miejscu (w ZSRR byl to CSKA Moskwa, w Bulgarii CSKA Sofia, w Jugoslawii Crvena Zvezda Belgrad, w Rumunii Steua Bukareszt itd.)! Warszawę, Komitet Centralny, komunistycznych warszawskich kacyków i generałów bardzo bolało, że jest taki klub, który zabiera stolicy rokrocznie mistrzostwo i zbiera laury w Europie! W pewnym momencie popularność, siła i sława Górnika były juz tak wielkie, że nic nie pozwalało tego zmieniać poprzez zakulisowe sterowanie socjalistycznych warszawskich dygnitarzy komunistycznej Polski! Silne górnictwo w owym czasie, które od pewnego momentu miało możliwość reklamowania piłkarzy od służby wojskowej tez broniło Górnika przed zawiścią komunistycznej Warszawy i beszczelnoscią Legii- inne kluby, nie miały takiej możliwości obrony przed drenowaniem składów! W kapitalistycznych krajach demokratycznych zachodu takze byly i sa do dzisiaj silne kluby funkcjonujace pod parasolem gornictwa! Górnik był lepszy na boisku, miał piłkarzy tworzących wielki zespól, miał kibiców w całej Polsce i za granicą. Dlatego wymyślono bajkę, mającą autorów i szczególny posłuch w Warszawie, że Górnik był pupilem PRL-u. Ta bajka wyjaśniała i usprawiedliwiała brak sukcesów wojskowego nielubianego klubu, który pomimo, że kradł ciagle przez 45 lat PRL ile się dało najlepszych mlodych polskich zawodników (albo będziesz grał w Legii, albo będziesz zapychal na poligonie- to dzialalo), to tworzył z nich zaledwie zbieraninę bez charakteru, bez sukcesów na miarę oczekiwań i czesto był gorszy! W Gorniku pilkarze najczesciej chcieli grac natomiast generalom wojskowej Legii lepiej bylo nie odmawiac, bo trafialo sie na poligon bez mozliwosci kontynuowania kariery pilkarskiej ( trzy lata na poligonie dla mlodego pilkarza to byla katastrofa )! Taki delikwent po kilku tygodniach poligonowej lekcji najczesciej sam przychodzil do generalow i blagal o pozwolenie gry! I ten dziejacy sie non stop swiezy doplyw znakomitej mlodej krwi pilkarskiej do wojskowego klubu pozwalal Legii bez przerwy byc w czolowce polskiej ligi bez zadnych kryzysow przez 45 lat PRL! To bylo zapewnione, ciagle i stale silne wzmacnianie skladu wojskowego klubu! Nikt nie mial takiego przywileju przez 45 lat socjalizmu! Pamiętne lata, gdy Legia powołała do wojska najlepszych zwodników POLONII BYTOM, momentalnie niszcząc potęgę tego klubu ! Pamietny rok 53 gdy to prowincjonalny klub wojskowy spod Kopca Kosciuszki Wawel Krakow zdobywajac wicemistrzostwo Polski osmielil sie byc lepszy w tabeli od " centralnego " skupiska gwiazd jakim byla CWKS Legia! Ministerstwo obrony dokonalo wtedy historycznego wyczynu i postanowilo usunac z ligi wszystkie regionalne kluby wojskowe! Wawel rozwiazano natomiast Legia od tej chwili mogla juz byc totalnie bezkonkurencyjna a wszystkie talenty plynely wprost do koszar w jednym miescie, ktore miescily sie pod trybunami Stadionu Wojska Polskiego! To przeciez dwoch wybitnych pilkarzy z Zabrza ( Ernest Pohl i Roman Lentner ), ktorzy odrabiali w niej sluzbe wojskowa wraz z powolanym do wojska swietnym Lucjanem Brychczym z Rudy Slaskiej wygrali dla Legii mistrzostwo Polski w latach 1955 i 1956! Brychczy pomimo, ze planowal powrot na slask zostaje juz do konca kariery w Legii natomiast Pohl i Lentner w 57 roku wracaja do Zabrza, graja juz u siebie w Gorniku i zdobywaja z nim mistrzostwo! A potem jeszcze 7 nastepnych! Po PRL bylo 17 lat afer III RP! Warszawka znow byla na gorze, to tam byl najwiekszy biznes i najwieksze inwestycje! Gdy inne kluby ledwo wiazaly koniec z koncem i ledwo staly na nogach w wyniku transformacji to dla sztandarowego klubu stolecznego zawsze znalazl sie jakis sponsor i pieniadze ( a jak sie nie znalazl to sprowadzono go z Korei )! Generalowie, prominenci PRL oraz ci ktorzy palowali zmienili sie w biznesmenow i autorytety moralne! Ci, ktorzy pracowali w TV peerelowskiej oraz w stanie wojennym otworzyli w III RP prywatne telewizje! I ostatnia rzecz, też bardzo ważna, ktora decydowala o sile Górnika! Jego potege stanowili świetni piłkarze z charakterami z Zabrza i okolic: Lentner, Wilczek, Banas, Pohl, Oślizło, Kostka, Kwasny, Florenski, Kowalski w latach 57 do 69 i Lubański, Gorgon, Deja, Gomola, Musiałek, Szołtysik w latach 65-77! To oni stanowili trzon i sile tego klubu! Gdy w 77 roku skonczylo sie to pokolenie wspanialych zabrzanskich pilkarzy, Gornik spadl do drugiej ligi w 78 roku! Milicyjne i wojskowe kluby zawsze podbierały zawodników innym klubom! Ci zawodnicy nawet nie chcieli udawać tego , że się z tymi klubami w jakikolwiek sposób identyfikują! Dlatego np. Legia wielokrotnie była zbieraniną bardzo dobrych zawodników bez ducha i dlatego nie miało to przełożenia na oczekiwane w Warszawie wyniki! POWTÓRZę TO JESZCZE RAZ! ŚMIEM TWIERDZIć, ŻE ŻADEN POLSKI KLUB NAWET NA U?AMEK NIE ZBLIŻY SIę DO TEJ PRZEOGROMNEJ POPULARNOŚCI JAK? MIA? GÓRNIK W LATACH SWOJEJ ŚWIETNOŚCI I CHWA?Y! I NIE ZDOBYTE MISTRZOSTWA, PUCHARY POLSKI, OSI?GNIęTE RUNDY EUROPEJSKICH PUCHARÓW, POKONANE DRUŻYNY, ALE TE WIELKIE MASY KIBICÓW NA MECZACH GÓRNIKA, TO JEST TO, CO WYRÓŻNIA TEN KLUB NA ZAWSZE SPOŚRÓD INNYCH KLUBÓW! I jeszcze jeden znamionujący fakt- na porządku dziennym w owym czasie było, że w samej Warszawie olbrzymia rzesza warszawiaków kibicowała właśnie Górnikowi a nie wojskowej Legii! Wojskowa Legia, jej patroni to nie był ich klub! PZPR często sięgał po pomoc ojców Legii w PRL-u. To często byli kibice tego pokolenia tak poranionego przez wojnę, Niemców, Sowietów i komunistów! Ich przedwojenne kluby, które kochali: Polonia Warszawa( patriotyczna antykomunistyczna Warszawa bardzo plakala gdy Polonia spadala z ekstraklasy), Marymont, Cracovia, kluby lwowskie zostały specjalnie z premedytacją zniszczone przez komunistów! W tej sytuacji swoją sympatię przenieśli na WIELKIEGO Górnika! I było ich wielu. I kibicują mu do dzisiaj! Faktem jest, ze to pokolenie kibicow Gornika juz wymiera! Ci młodsi w Warszawie, którzy rodzili się po wojnie, w sercu mieli juz najsilniejszy w owych czasach klub stołeczny- Legię. Zapytajcie staruszkow komu kibicuja, czesto odpowiedz biedzie brzmiala, ze kochaja Gornika!! Znamienny fakt! W Warszawie był i jest wielki stadion na ponad 100 tys. ludzi! Legia na nim nie grała! Nie miała tylu sympatyków! Nawet gdy w 1972 roku do Warszawy przyjechał słynny AC MILAN i zdecydowano się rozegrać mecz na tym stadionie , wypełnił się on tylko 70 tys. kibicami. Górnik miał takich spotkan przy ponad 100 tys. widowni wiele. Wiele!! I to jest ta subtelna ale jakże olbrzymia przepaść- różnica, która pokazuje jak zupełnie inaczej postrzegano te dwa kluby! To jest ten fakt, który obala całkowicie te półprawdy, stereotypy, kłamstewka i wygodne wersje głoszone w Warszawie na temat Legii, Górnika i PRL! Dobrym przykładem tych "wymyślonych prawd" jest też film Zaorskiego "Piłkarski poker". Totalnie kłamliwy, wybielający wojskowy klub (tak nielubiany przez Polaków ) i szkalujący Górnika (klub, któremu kibicowały miliony Polaków i polonusów)! A na koniec dodam jeszcze, że ten wielki warszawski stadion zamieniono na największy targ Europy- taka była i jest popularność Legii! Nie atakuję Legii! To WIELKI KLUB- mistrz Polski, obecnie budujący swój bardzo pozytywny wizerunek! Obalam tylko kłamstwa i piszę prawdę o przeszłości! W warszawce do dzis popularne jest twierdzenie, ze Gornik wygrywal bo pompowalo sie pieniadze w Slask! Bzdura! W PRL górnictwo było silne, bo było źródłem dewiz! Doilo sie wiec Slask z wegla, który slazacy wydobywali ciezko pracujac! Grabilo sie slask! Oczywiscie dewizami rozporzadzali ojcowie z Warszawy! Dewizy za sprzedany wegiel przeznaczali na utrzymanie miedzy innymi tego wojska, które patronowalo Legii i które wprowadzalo stan wojenny w 81 roku! Tylko czastka dewiz wracala na Slasku ( dzis warszawka bierze wszystko co wypracowuje, o dzieleniu nie ma mowy, liczy sie rachunek ekonomiczny a nie dobro ogolu)! To byl ten ochlap rzucony gornikom za ich ciezka prace przez wladze w postaci przywilejow i karty G oraz sklepow pewexowskich! Gdyby 100 procent srodkow uzyskanych ze sprzedazy wegla zostalo na Slasku to ten region dzis wygladalby zupelnie inaczej! Chwala slazakom, ze zbudowali taka druzyne jak Gornik Zabrze za ten ochlap, który zostawila im warszawka! W Warszawie z tych pieniedzy, ktore dzisiaj maja i z tych zawodnikow, ktorych nagminnie kradli latami, powinni zbudowac kilka takich druzyn! A nie stworzyli nigdy takiej jak Gornik lat 58- 75! Taka jest roznica miedzy Gornikiem i Legia oraz miedzy warszawka i slaskiem! Jeszcze inna bzdura powtarzana w warszawce to twierdzenie, ze Gornik musial wygrywac dla Gierka !?? -))) Gierek byl z Sosnowca! To wtedy kwitlo Zaglebie Sosnowiec! Sekretarzowal PZPR w latach 70 tych a to byly juz lata schylku wielkiego Gornika zakonczone spadkiem tej druzyny do II ligi w 78 roku (uratowano najstarszego ligowca Ruch Chorzow , kosztem Gornika )! Faktem jest, ze w pewnym momencie skonczyla sie koniunktura na wegiel, padło górnictwo, Górnik też jest na łopatkach! Tym tekstem oddaje hold wspanialemu klubowi ze slaska GORNIKOWI ZABRZE, przypominam autentyczne fakty z przeszlosci ( bez zadnego koloryzowania ) i przypominam tylko te najwspanialsze ( gdybym chcial opisac wszystko, nie skonczylbym tego tekstu ) mecze najlepszej druzyny klubowej jaka posiadala polska pilka, ta druzyna nigdy nie schodzila ponizej pewnego wysokiego poziomu czesto spychajac najsilniejsze druzyny europejskie do rozpaczliwej obrony, wyrazam szacunek i podziekowanie dla tych pilkarzy, ktorzy dostarczyli nam tych niezapomnianych emocji i radosci oraz przypominam o tych nieprzebranych tlumach kibicow tego wielkiego klubu ciagnacych w dniu meczu ze wszystkich stron w kierunku slaskiego kolosa zawsze gdy jedenastka Gornika miala tam grac - byli to kibice praktycznie z calej Polski! Prostuje klamstwa na temat Slaska i jego mieszkancow! Legia jest na szczycie, a Górnik odchodzi i sie zwyczajnie kończy- to agonia (BÓG i tak jest kibicem tego klubu, tyle razy w ostatnich latach Górnik balansował na krawędzi drugiej ligi ). Ale ta przeszłość sportowa była piękna i na niej współcześni piłkarze powinni się wzorować! Takie rzeczy warto przypominać dla wszystkich: kibice, działacze, kopacze, piłkarze, młodzież, interesujący się futbolem i ci, którzy nie mają o tym pojęcia, starsi i młodsi! Oby młodsi grali kiedyś przy takiej publice i na tym poziomie rozgrywek, żeby czuli to oczekiwanie na mecz, tę rozpacz kibiców, dla których zabrakło biletów, te puste ulice, żeby czuli ten ryk z trybun 120 tys. kibiców i milionów (autentycznie całej Polski) przed telewizorami i przy odbiornikach radiowych, ten strach czołowych drużyn europejskich, które doskonale wiedziały, że tutaj o awans będzie bardzo, bardzo ciężko, żeby czuli ta atmosferę, ten ciąg do zwycięstwa i te wielka radość Polaków ze zwycięstw Górnika, ta walkę, emocje, mecze z AS Roma- losowanie! Warto było na tych meczach być, tego się nie zapomina,"to se ne wrati "! Życzę polskim piłkarzom, żeby zagrali jeszcze takie spektakle jak grał Górnik, potem Legia, potem WIELKI Widzew i Wisła! Chociaż mecze Górnika były z tego wszystkiego zdecydowanie największymi widowiskami gromadzacymi i jednoczacymi najwieksza ilosc Polakow! Oby polskie kluby zagrały jeszcze takie spotkania! W latach 84-93 odbudowano Gornika po spadku do drugiej ligi w 78 roku. Gornik zdobyl 4 tytuly mistrza Polski pod rzad, potem do 95 roku zajmowal miejsca w czubie tabeli! Ale to juz nie bylo to co kiedys! To byl taki sam mistrz jak ci mistrzowie Polski z lat 89-2006, bez wiekszej charyzmy i tego niezbednego do ogrywania futbolowej Europy pilkarskiego super charakteru! Wszystkich tych mistrzow laczylo to, ze jak mieli szczescie, ulozyl im sie lub wyszedl im jakis przypadkowy mecz to cos tam pojedynczego wygrali ale w nastepnej rundzie dostawali bezdyskusyjne baty potwierdzajace ich prawdziwy obraz czyli wielka slabosc! Jeszcze w 1987 i 1988 roku, gdy Górnik grał pucharowe mecze, na śląski przyszło po 70 tys. ludzi! W tym samym czasie grały RUCH CHORZÓW i GKS KATOWICE i przyszło po 10 tys.kibiców! Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby ktoś przywrócił Górnikowi Zabrze jego blask, gdyby Górnik zagrał w pucharach, to mimo tego całego piłkarskiego bagna w tym kraju, Górnik Zabrze rozgrywałby swoje mecze przy wielkiej liczbie kibiców. Jest w zasadzie kilka mozliwosci: Gornik Zabrze najwiekszym z polskich klubow, Legia Warszawa najwiekszym z polskich klubow! Obydwa twierdzenia maja swoje niepodwazalne argumenty! O Gorniku napisalem! Legia? Miala wspaniale wystepy w pucharach - szczegolnie te gdy gral maestro srodka pola Kazimierz Deyna! Najdluzej gra w ekstraklasie, jest liderem tabeli wszechczasow, zawsze gra o najwyzsze cele, zdobyla mistrzostwa i puchary Polski, ma wielu kibicow i miala wybitnych pilkarzy! I ostatnia rzecz, ktora potwierdza jej wielkosc! Ma wielu przeciwnikow, kibicow ktorzy twierdza, ze Legii nie lubia, ze ten klub ich nie interesuje! Gdy przyjezdzaja inne kluby- siedza w domu! Ale gdy przyjezdza Legia wtedy zawsze ida na stadion! To tez bardzo wiarygodny miernik wielkosci klubow! Inne wielkie polskie kluby, ktore spokojnie pretenduja do miana najwiekszego z polskich klubow to na pewno: Ruch Chorzow (stary klub, 14 krotny mistrz Polski) i Wisla Krakow ( 10 tytulow, wspaniale pokolenie mlodych krakowskich pilkarzy konca lat 70tych- Kapka, Nawalka, Kmiecik, ktore ogrywalo Celtic Glasgow i dzisiejsza pozycja tego klubu w polskiej lidze )! Oraz z pewnoscia Widzew Lodz ( wspaniale mecze w pucharach ). Seria Gornika Zabrze lat 68- 71 w pucharach europejskich jest faktem niespotykanym w polskiej pilce klubowej! To Gornik gral najwieksze mecze! W kazdym z tych przegranych z Manchesterami spotkan byl o wlos od wygranej! Natomiast mimo wszystko Legia w pucharach?? Np. tak glosno przytaczany cwiercfinal Ligi Mistrzow osiagniety przez Legie w 1996 roku! Legia dotarla tam cudem! Trzy ostatnie mecze w grupie przegrala ( ze Spartakiem w Moskwie 1-3, ze Spartakiem w Warszawie 0-1 i z Rosenborghiem w Trondhaim 0-4 )! Slabiutki styl z tymi modlami tego znanego komentatora zeby w rownoleglym meczu Blackburn - Spartak padl odpowiedni wynik to bedziemy mieli cwiercfinal Ligi Mistrzow! Hehe - to takie polskie! Mecze Legii z Panathinaikosem w cwiercfinale ( 1-1 w Warszawie i 0-3 juz do przerwy w Atenach???)! Tez bardzo slabiutko!! Polfinal Legii w PZP w 91 roku!-))) Manchester w 1/2 finalu wygral w Warszawie jak chcial 3-1 kontrolujac spotkanie od poczatku do konca! W rewanzu Manchester gral na stojaco! Bylo 1-1! Po meczu pilkarze Legii mieli rece wzniesione do gory z czego smiali sie komentatorzy angielscy, piszac na drugi dzien w prasie, ze pierwszy raz widzieli druzyne, ktora przegrywajac odpadla i sie cieszyla z niewiadomo czego!?? Autentyczne fakty! Warto jeszcze tutaj odniesc sie do mistrzostwa Legii z roku 94. Gdy to Legia grala u siebie w ostatniej kolejce z Gornikiem! Legia musiala przynajmniej zremisowac ten mecz, natomiast zabrzanie musieli ten mecz wygrac zeby zdobyc mistrzostwo. Sedziowal pan Redzynski z Zielonej Gory. Po 50 minutach Legia grala w jedenastu a Gornik w osmiu! -)))! I Legia przegrywala 0-1. W koncu kolo 75 minuty Legia strzelila tego gola na 1-1 dzieki wciaz tendencyjnym decyzjom pana arbitra. Pomimo takiej przewagi ( jedenastu na osmiu ) zabrzanie potrafili podejsc kilka razy pod pole karne Legii! Na cztery minuty przed koncem zawodnik Legii zagral ewidentnie reka w swoim polu karnym! Bylo to widac! Wyraznie! Na zywo i w powtorkach TV! Sedzia Redzynski uciekal wtedy w druga strone boiska. Nic nie widzial. Hehe! Na dwie minuty przed koncem kibice Legii wtargneli na cala murawe boiska przerywajac mecz pomimo, ze mecz byl jeszcze nieskonczony! Oczywiscie oficjalnie wszystko bylo ok! W roku 93 Legia w ostatniej kolejce wygrala z Wisla w Krakowie 6-0 a LKS ( drugi kandydat do mistrzostwa ) chyba z Olimpia Poznan u siebie 7-1! Mistrzostwo Polski miala zdobyc druzyna, ktora bedzie miala lepszy stosunek bramek. To juz byla era komorek! Te brameczki padaly prawie jak na zamowienie! W Krakowie Legia strzelala takie bramki, ze kibice smiali sie do rozpuku ( pokazywano je w TV, wypowiadali sie kibice Wisly i pisaly o tym gazety na drugi dzien )! Cala Polska widziala ten kabaret tylko pan Wojcik ( ktory wtedy byl trenerem Legii a dzis chce uzdrawiac polska pilke) i kibice Legii uwazali, ze wszystko jest ok!? I do dzis uwazaja, ze wszystko bylo ok. Prawdziwe fakty! Ten klub ma jedno szczescie, ze jest ze stolicy gdzie jest najwiekszy biznes ( kazdego rodzaju: tego czarnego tez ) i najwieksze inwestycje. Powtarzam! Gornik tym " NAJ.." z polskich klubow!! Przy calym szacunku ale te wystepy pucharowe Gornika przy 100 tys widowniach trzymajace w napieciu do ostatniego gwizdka a wystepy Legii sa jednak zupelnie nieporownywalne! Seria Gornika z lat 68-71 ( SERIA!!!! !) to byla walka jak rowny z rownym z najsilniejszymi na owe czasy druzynami europejskimi! Czasem po 330 minut ( mecz, rewanz + dogrywka, trzeci mecz + dogrywka )! Widzialem te mecze! W 68 roku Gornikowi w Anglii nie uznano bramki a na slaskim w rewanzu pilka cudem nie wpadla po raz drugi do bramki Manchesteru! Gornik byl lepszy od Manchesteru w tym dwumeczu - nie mial jednak dosc szczescia! Odpadl! Jednak los oddal mu to co nalezne w losowaniu z AS Roma w 1970 roku! Gornik Zabrze 1968 roku to byla jedna z dwoch druzyn w historii polskiej pilki klubowej, ktora byla w stanie zdobyc Puchar Europy! Powinna byla go zdobyc! Druga druzyna byl wielki Widzew Lodz z lat osiemdziesiatych ze Zbigniewem Bonkiem, Wlodzimierzem Smolarkiem i Jozefem Mlynarczykiem w skladzie!! Ta druzyna nabierala doswiadczenia w meczach PUEFA! W kilku edycjach tych rozgrywek pomimo, ze odpadala we wczesnej fazie rozgrywek to wyeliminowala stosunkiem bramek strzelonych na wyjezdzie obydwa Manchestery po dramatycznych remisowych meczach w Lodzi i w Anglii! Ograla w karnych budujacy swoja przyszla potege Juventus Turyn,chociaz zaraz potem zostala rozbita przez angielski Ipswich Town 0-5 i 1-0! Ograla druzyne niemiecka Borussie Menchengladbach po 2-3 i 1-0! I w sezonie bedacym apogeum tej druzyny ograla w pieknym stylu bedacy u szczytu potegi FC LIVERPOOL w cwiercfinale PEMK! W polfinale Widzew przegral dosc wyraznie z Juventusem 0-2 w Turynie i 2-2 w Lodzi! Ale w tych meczach Zbigniew Boniek gral juz w druzynie z Turynu! Gdyby Boniek gral w Widzewie to jestem pewny, ze byloby dokladnie odwrotnie! Potem Juve przegral w finale! ALE TO ZWYCIESTWO WIELKIEGO WIDZEWA LAT 80-tych Z FC LIVERPOOLEM TO JEST NAJWIEKSZE POJEDYNCZE ZWYCIESTWO POLSKIEGO ZESPOLU KLUBOWEGO w historii potyczek pucharowych polskich klubow! Wracajac jeszcze do Gornika! Czemu Gornik Zabrze przegral final PZP z Manchesterem City? Paskudna pogoda ograniczajaca szybka gre zabrzan, fatalny blad doswiadczonego Oslizly po ktorym przegrywajacy Gornik musial sie odkryc! -)) Ale miedzy innymi takze z powodu okropnej polskiej mentalnosci! Awans do finalu ogloszono juz wielkim sukcesem, tzw. prawie zwyciestwem czyli w zasadzie zwyciestwem! To takie polskie, te piekne porazki, te prawie zwyciestwa! Pilkarze pojechali na final do Wiednia z zonami, robili zakupy i zwiedzali miasto miast koncentrowac sie na ostatecznej wygranej! To byl karygodny blad! Ale zostawmy to, to byly piekne chwile! W czasach kiedy Gornik gral na topie o Juventusie, Liverpoolu, Bayernie Monachium jeszcze malutko w Europie slyszano! Liczyly sie Manchestery, Nottingham forest, Totenham, druzyny wloskie Inter I Milan, silne Dynamo Kijow, portugalska Benfica!! Tamte czasy, inni mistrzowie! Czolowka Europy zespolow klubowych w latach gdy Widzew wygrywal w Europie jest juz zdecydowanie bardziej zblizona do dzisiejszej! I sedziowie zdecydowanie wlasciwiej reagowali juz wtedy na rzeznickie faule! Gdy Widzew wygrywal z Manchesterami, chylily sie one ku szarzyznie! Wschodzil powoli Liverpool i Juventus!! Przypominam te rzeczy! Przypominam wspaniale lata i najwspanialsze mecze WIELKIEGO GORNIKA nie z powodu kompleksow co na pewno kilku ignorantow mi wytknie! DZIS RZECZYWISTOSC KLUBOWA W POLSCE JEST ZALOSNA! W Zabrzu, Lodzi i Chorzowie jest bardzo zalosna! A w Warszawie i Krakowie tylko zalosna! Z ta roznica ze w Zabrzu za pojedyncze miliony a w Warszawie i Krakowie za ciezkie miliony! Niech Cupial wydaje kase! Szczerze mowiac to troche jednak trafia kula w plot! Ci kopacze z Krakowa beda kasowac ile sie da i beda przegrywac z byle kim! A ci naiwni mlodzi kibice serio wierza, ze oni sa gwiazdami!?-))) To samo Legia przegrywajaca ze Stala Sanok!! Pojedynek Legii z Szachtarem o Lige Mistrzow to byla kompromitacja a Szachtar jest kompromitacja w Lidze Mistrzow!-))) Smutna prawdziwa prawda! Ale oby sie to zmienilo!!! Przypominam o Gorniku lat 60-tych i poczatku 70-tych bo warto o tym przypominac w tej polskiej klubowej beznadziei dnia dzisiejszego! Moze mlodzi to przeczytaja i beda chcieli to powtorzyc w obojetnie jakim polskim klubie! I ostatnia sprawa! Gornik jak wiele instytucji w tym kraju na przestrzeni wielu lat PRL i III RP mial niestety ogrom szczescia do zwyklych i beszczelnych pasozytow, ktorzy traktowali ten klub jako swietne koryto do napelniania wlasnych sakiewek!!!
Profil
PW Email Cytuj
kisia 
Wysłany: Czw Gru 28, 2006 22:17     



Imię: 2x5,3x7,3x9,4x7,3x4,1x2 :P
Dołączyła: 01 Lip 2004
Skąd: Gliwice
yyyy a tak w ogóle to po co to tutaj napisałeś, jak ktoś będzie chciał poczytac o klubach sportowych to sobie na necie dużo informacji znajdzie
Profil
PW Email Cytuj
wabene 
Wysłany: Czw Gru 28, 2006 22:40     


Dołączył: 28 Gru 2006
Skąd: bytom
A CO CI TEN TEMAT PRZESZKADZA? W GLIWICACH JEST MASA KIBICOW GORNIKA ! TAK DOKLADNEGO OPISU SUKCESOW POLSKIEJ PILKI KLUBOWEJ ( AWANS DO FINALU EUROPEJSKIEGO FINALU ) NIE MA NIGDZIE ! NA PEWNA ZNAJDA SIE TACY , KTORZY TO Z ZAINTERESOWANIEM PRZECZYTAJA ! NAWET JEZELI ZNAJDZIE SIE JEDEN TAKI ! DLATEGO TO NAPISALEM !
Profil
PW Email Cytuj
kisia 
Wysłany: Czw Gru 28, 2006 22:50     



Imię: 2x5,3x7,3x9,4x7,3x4,1x2 :P
Dołączyła: 01 Lip 2004
Skąd: Gliwice
i po co zaraz tak krzyczeć ? :przestraszony:
wabene napisał/a:
W GLIWICACH JEST MASA KIBICOW GORNIKA
czyli to ma być temat o klubie Górnik Zabrze czy
wabene napisał/a:
HISTORIA NAJWIEKSZYCH POLSKICH KLUBOW PILKARSKICH !!
o klubach sportowych ?
Profil
PW Email Cytuj
trunks 
Wysłany: Czw Gru 28, 2006 23:13     



Imię: Jakub Piotr Aleksander :]
Dołączył: 24 Maj 2005
Skąd: z nienacka
Nazwa tematu mówi o najwiekszych klubach, wiec mozna tez o innych. Gornik po prostu (jak wynika z w/w wypowiedzi) jest najbardziej utytuowany, wiec wabene od niego zaczął
Profil
PW Email Cytuj
Krzysio
[Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 00:23     

trunks napisał/a:
wiec wabene od niego zaczął

a zapewne skonczyl :D
Cytuj
wabene 
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 09:15     


Dołączył: 28 Gru 2006
Skąd: bytom
WIDZEW LODZ !!!
?rodło: w w w widzewiak, p l
Początek działalności klubu datuje się na 5 listopada 1910 roku, kiedy to w Piotrkowie Trybunalskim w rejestr zostało wpisane Towarzystwo Miłośników Rozwoju Fizycznego w Widzewie, a tydzień później tzn. 12 listopada 1910 r. Statut klubu został podpisany przez carskiego gubernatora. Piłkarski zespół TMRF brał udział w mistrzostwach miasta ?odzi w których nie odegrał poważniejszej roli. W swym inauguracyjnym meczu przegrał 0:1 z ekipą łódzkiej Victorii. Z chwilą wybuchu I wojny światowej działalność klubu została zawieszona. Obecna nazwa pochodzi z 24 stycznia 1922 roku kiedy to grupa działaczy widzewskiej PPS zwołała walne zgromadzenie założycielskie Robotniczego Towarzystwa Sportowego Widzew. W statucie klubu podkreślono wyraźnie, że jest on kontynuatorem i spadkobiercą oraz nawiązuje do działalności TMRF. Prezesem klubu wybrany został Bolesław Świerożewicz. Początkowo klub posiadał dwie sekcje: lekkoatletyczną i piłkarską, która od samego początku skupiała w swych szeregach dużo młodzieży zwłaszcza z kręgów klasy robotniczej. W swym pierwszym meczu w historii pod nową nazwą piłkarze RTS Widzew ulegli 2 kwietnia 1922 r. rezerwom ?KS 2:4. 30 marca 1930 roku zapisał się w historii klubu otwarciem własnego boiska znajdującego się przy ulicy Rokicińskiej (obecna Piłsudskiego). Aż do wybuchu II wojny światowej piłkarze Widzewa grali głównie w łódzkiej klasie A, na ogół bez większych sukcesów. Wynikało to głównie z problemów finansowych, które skutecznie uniemożliwiły rywalizację z możnymi klubami fabrycznymi. Jako ciekawostkę tego okresu można podać fakt zdobycia przez Widzew mistrzostwa Polski klubów robotniczych. Stało się to po wygraniu 3:2 (w pierwszym meczu - 3:3) w finale mistrzostw z Zagłębiem Dąbrowa Górnicza. Działo się to 20 listopada 1932 roku.
WIDZEW PO WOJNIE
Data 25 marca 1945 roku zaczyna powojenną oficjalną historię Widzewa. Wtedy to utworzono komitet organizacyjny dla reaktywowania działalności klub. Już dwa lata później RTS awansował do I ligi. Po wygraniu klasy A i pierwszych eliminacjach strefowych, w drugiej zajął 4 miejsce, jednak dzięki rozszerzeniu ekstraklasy z 12 do 14 zespołów Widzew mógł świętować awans. Debiut w I lidze przypadł na 14 marca 1948 roku. Mecz rozegrany został na stadionie ?KS-u a przeciwnikiem była drużyna ZZK Poznań (dzisiejszy Lech) i zakończył się zwycięstwem RTS-u 4:3 a pierwszą, historyczną bramkę w pierwszej lidze dla Widzewa zdobył w 10 minucie Bolesław Fornalczyk. Niestety pierwszy sezon w ekstraklasie zakończył się spadkiem. Powodem tego nie była młodość i brak doświadczenia zespołu, ale jak podają niektóre źródła, trzon kadry tworzyli piłkarze "wiekowi", zmęczeni doświadczeniami wojennymi, uważani na terenie łódzkim za piłkarzy drugiej klasy. W drugiej lidze Widzew grał aż do 1952 r. Kiedy to po przegranych barażach z Kolejarzem ?ódź spadł do III ligi. W tej lidze i klasach niższych RTS grał przez następne 20 lat. Przełomowy dla klubu był rok 1969 kiedy to do klubu przenieśli się z łódzkiego Startu dwaj działacze: Ludwik Soboleski i Stefan Wroński. Byli to główni twórcy późniejszych sukcesów Widzewa. Obaj mieli wizje stworzenia drużyny która funkcjonowałaby według zasad przyjętych w Europie Zachodniej. Jesienią do Widzewa przyszedł wyrzucony z drugoligowego ?KS-u Leszek Jezierski. Zaowocowało to awansem z ligi okręgowej do drugiej ligi gdzie Wdzew grał już w 1972 r. Po awansie nastąpił 3-letni okres drugoligowej kwarantanny podczas którego przygotowywano się do występów w I lidze.
POWRÓT W SZEREGI NAJLEPSZYCH
Działacze Widzew zdawali sobie sprawę, że zespół trzeba wzmocnić aby z powodzeniem mógł grać w najważniejszej lidze. Do klubu sprowadzono m.in. Tadeusza Gapińskiego, Wiesława Surlita, Zdzisława Kostrzewińskiego, Pawła Janasa, Tadeusza Błachno, Andrzeja Pyrdoła. Na koniec sezonu 1974/75 awans (po 27 latach gry w niższych ligach) stał się faktem. Awans ten rozpoczął nową epokę w historii klubu jak również całej polskiej piłki. W pierwszym sezonie po powrocie do ekstraklasy zespół wzmocniony Zbigniewem Bońkiem zajął 5 miejsce. Pozyskanie Bońka do łódzkiego klubu było zasługą "obrotności" i wielkiej dyplomacji marzącego o "wielkiej drużynie" Sobolewskiego, choć pomógł w tym również przypadek. Po jednym ze słabszych występów w brawach Zawiszy brak ambicji ulubieńcowi bydgoskich kibiców zarzucił mistrz olimpijski w biegach z przeszkodami Krzyszkowiak. Jeden z najlepszych polskich piłkarzy odpowiedział mu w kilku mocnych słowach co myśli o jego wypowiedzi. Jak po latach wspominał piłkarz: "Mogłem grać słabiej, ale ambicji nigdy mi nie brakowało". Nieznająca sprawy piłkarska Bydgoszcz była oburzona zachowaniem piłkarza, który przyjął wtedy ofertę łódzkiego klubu. W następnym sezonie Widzew wzmocniony wszechstronnym Mirosławem Tłokińskim zdobył wicemistrzostwo kraju awansując tym samym do rozgrywek o Puchar UEFA. W swym debiutanckim występie na międzynarodowej arenie RTS zremisował na wyjeździe z Machesterem City 2:2 po dwóch bramkach Bońka - bohatera meczu. W rewanżu, na stadionie ?KS-u padł remis 0:0 co dało sensacyjny awans do następnej rundy łódzkiej jedenastce. Jako ciekawostkę można podać fakt pobicia się trenera Widzewa - Bronisława Waligóry i angielskiego masażysty. W kolejnej rundzie RTS grał bez powodzenia z PSV Eindhoven, przegrywając dwa razy: 3:5 i 0:1. Na pocieszenie zostaje fakt późniejszego zdobycia przez holenderski klub Pucharu UEFA. W kolejnym sezonie (1977/7Cool klub zajął dopiero 10 miejsce. To samo miejsce Widzew zajmował po rundzie jesiennej następnego sezonu. Wtedy to Sobolewski i Wroński postanowili dokonać kolejnych zakupów. RTS wzmocnili Piotr Romke i Włodzimierz Smolarek. Z tym ostatnim, "jednym z najlepszych futbolistów w historii Widzewa" - jak mawiał o Smolarku prezes Sobolewski wiąże się ciekawa historia. Działacze Legii gdy tylko dowiedzieli się, że Smolarek po odbyciu służby wojskowej w warszawskim klubie nie ma zamiaru w nim pozostać tylko wrócić do Widzewa powierzyli mu obowiązki... stajennego. Jak twierdzą naoczni świadkowie Smolarek, aby nie stracić szybkości i formy ścigał się z wypuszczonymi ze stajni końmi. Tak wzmocniony Widzew skończył rozgrywki na drugim miejscu. W sezonie tym karierę piłkarską zakończył Tadeusz Gapiński późniejszy trener a obecnie działacz łódzkiego klubu. Mało kto pamięta, ale popularny "Gapek" jest autorem pierwszego, bezpośredniego ligowego gola z rzutu rożnego dla Widzewa. Było to w listopadzie 1977 r. W meczu przeciwko krakowskiej Wiśle. Karierę zakończył również Stanisław Burzyński, który jako pierwszy rozegrał 100 meczów w barwach Widzewa, ten setny zagrał 28 października 1978 przeciwko Pogoni Szczecin. Miejsce zajął pozyskany z Odry Opole - Józef Młynarczyk.
PIERWSZE SUKCESY
W sezonie 1979/80 Widzew zdobył kolejne wicemistrzostwo Polski. Z drużyną pożegnali się tacy piłkarze jak Tadeusz Błachnio czy też Ryszard Kowenicki, odszedł także Paweł Janas który wybrał grę w Legii. Jednak rok 1980 rozpoczął marsz Widzewa po najwyższe laury. Jesienią RTS odniósł kolejne sukcesy w pucharze UEFA. Po wyeliminowaniu europejskiej sławy jaką jest Manchester Utd (1:1 na wyjeździe i 0:0 u siebie) widzewiacy w drugiej rundzie trafił na kolejną słynna ekipę - Juventus Turyn. Po zasłużonym 3:1 przed łódzką publicznością w rewanżu łódzcy piłkarze ulegli w takim samym stosunku, a wiec o awansie miały zadecydować karne. W karnych lepsi okazali się widzewiacy wygrywając je 4:1. Cichym bohaterem łódzkiej jedenastki stał się Józef Młynarczyk, który obronił strzały z jedenastki Causio i Cabriniego. Niedoceniany, mimo wyeliminowania dumnych anglików z Manchesteru Widzew z dnia na dzień wyrósł na europejskiego potentata. Wyeliminowanie Juventusu było już sensacją na skalę europejską. "Można podjąć rywalizację z najlepszymi, trzeba tylko uwierzyć w swe możliwości" - mówił po meczu Ludwik Sobolewski. Były to jednak miłe złego początki ponieważ później przyszło załamanie formy i sromotna porażka w walce o ćwierćfinał 0:5 z Ipswich Town na wyjeździe. Mimo zapowiedzi Bońka, że "W rewanżu pokażemy na co nas stać" nie udało się odrobić strat z pierwszego meczu (zwycięstwo 1:0) i Widzew odpadł z Pucharu UEFA. Jesienią 1980 roku miała miejsce słynna "afera na Okęciu", która w grudniu - pozbawiła Widzew 4 najlepszych piłkarzy. Zbigniew Boniek i Józef Młynarczyk zostali zdyskwalifikowani, natomiast Władysław Żmuda i Włodzimierz Smolarek zostali ukarani dyskwalifikacją w zawieszeniu. Mimo tak znacznego osłabienia składu, Widzew zdobył w sezonie 1980/81 pierwsze, historyczne mistrzostwo Polski. Wiosną 1982 roku ogłoszono fakt podpisania kontraktu przez Zbigniewa Bońka z Juventusem Turyn za astronomiczną wówczas kwotę 1.8 mln dolarów. W swym ostatnim występie w łódzkiej jedenastce Boniek strzelił dwie bramki w wygranym 2:0 meczu z Arką Gdynia. Była to przedostatnia kolejka sezonu 1981/82. Aby zdobyć mistrzostwo Polski Widzew musiał liczyć na wygraną Wisły w meczu rozgrywanym we Wrocławiu ze Śląskiem, co też się stało, a sukces RTS-u - drugie mistrzostwo Polski stał się faktem. Latem 1983 roku Sobolewski sprowadził do klubu Dariusza Dziekanowskiego, który miał zastąpić Bońka. Kosztował on aż 21 mln złotych, co w tamtych czasach było kwotą ogromną. Piłkarz ten był bardzo zadufany w sobie, nie odpowiadała mu atmosfera w zespół, jak później mówił o nim ówczesny prezes - "Nie przypuszczałem, że mój pupil ma nienajlepiej ułożone w głowie". Mimo, że przez dwa sezony był najlepszym strzelcem RTS-u odszedł do Legii. Oprócz Dziekanowskiego klub wzmocnili: Jerzy Wijas i Dariusz Marciniak - złote dziecko piłki jak o nim mawiano. Ten ostatni zapisał się w kronikach Widzewa jako najmłodszy ligowiec. W debiucie miał 17 lat. Wijas po dobrych występach w łodzkim klubie został powołany przez Legię do odbycia służby wojskowej a ponieważ odmówił zabroniono mu grać nawet w A-klasie co praktycznie oznaczało koniec jego piłkarskiej kariery. Do zespołu doszli również Wiesław Wraga i Mirosław Myśliński. Po drugim mistrzostwie przyszły kolejne sukcesy w europejskich pucharach. W Pucharze Mistrzów Widzew po wyeliminowaniu Hiberniansu F.C. Paola i Rapidu Wiedeń trafił na sławny angielski Liverpool. Po wygraniu w ?odzi 2:0, na wyjeździe łódzki klub przegrał 2:3, lecz wynik ten dał mu awans do półfinału Pucharu Mistrzów, gdzie niestety uległ Juventusowi (z Bońkiem w składzie - 0:2 w Turynie i 2:2 w ?odzi). Sezony 1982/83 i 83/84 to kolejne wicemistrzostwa Polski dla łódzkiego klubu. Jesienią 1984 roku Widzew dotarł do 1/8 finału pucharu UEFA, natomiast w 1985 po pokonaniu kolejno: Jadowniczanki, Piasta Nowa Ruda, Lecha Poznań, Górnika Zabrze i w meczu finałowym GKS-u Katowice łódzki klub zdobył Puchar Polski. Kolejne lata nie były udane dla klubu. Powodem tego była zmieniająca się sytuacja gospodarcza i polityczna w kraju oraz coraz gorsza kondycja finansowa przedsiębiorstw, które sponsorowały RTS. W czerwcu 1987 roku z fotelem prezesa pożegnał się Ludwik Sobolewski, twórca potęgi Widzewa. W tym okresie piłkarzem Widzewa został dzisiejszy największy rekordzista w dziejach klubu - Tomasz ?apiński. Nie uchroniło to jednak (podobnie jak powrót Soboleskiego na fotel prezesa) przed spadkiem RTS-u do drugiej ligi w sezonie 89/90. Był to wynik głębokiego kryzysu w łódzkim klubie. Na szczęście na powrót w szeregi ekstraklasy nie trzeba było długo czekać. Już w następnym sezonie Widzew zameldował się w pierwszej lidze zajmując na "dzień dobry" 3 miejsce.
LIGA MISTRZÓW
Latem 1991 roku w klubie pojawili się, za namową Sobolewskiego łódzcy biznesmeni aby sponsorować jeden z najważniejszych klubów Polski. Jednak część z tych ludzi na skutek własnych kłopotów finansowych musiał się wycofać. "Liczą się praktycznie libańczyk Koussan i Pawelec, pojawił się Andrzej Grajewski" - pisała Gazeta Wyborcza. W klubie pojawili się w tym czasie Paweł Miąszkiewicz, Marek Bajor, Piotr Wojdyga a przede wszystkim jeden z najlepszych snajperów w ekstraklasie, piłkarz który zdobył najwięcej bramek dla klubu w jego historii - Marek Koniarek. We wrześniu 1992 Widzew doznał największej porażki w historii pucharowych występów - 0:9 w wyjazdowym meczu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt. "To był szok. Szok podwójny, sportowy i moralny. Na szczęście Pawelec, Grajewski i Koussan okazali się przyjaciółmi Widzew z prawdziwego zdarzenia" - mówił po meczu Sobolewski. W sezonie 1992/93 RTS zajął 5 miejsce w lidze co przyjęto jako porażkę. Podziękowano Władysławowi Żmudzie, rekordziście jeśli chodzi o ilość meczy w których prowadził Widzew. Rezygnację z fotelu prezesa złożył Sobolewski, a jego następcą został Grajewski. Jak się okazało po 98 dniach - 10 grudnia 1993 roku nowym prezesem został Andrzej Pawelec. Nowym trenerem Widzewa został Władysław Stachurski, który jednak z sezonie 93/94 zdobył ledwie szóstą lokatę. W następnym sezonie piłkarzami RTS-u stali się Grzegorz Mielcarski, Andrzej Jaskot i długo wierny widzewskim barwom Mirosław Szymkowiak, a w końcówce sezonu Widzew objął wtedy nikomu nie znany - Franciszek Smuda - twórca wielu sukcesów łódzkiego klubu. Jako jeden z nielicznych polskich trenerów potrafił odpowiednio zmobilizować drużynę, ustawić piłkarzy na właściwych dla nich pozycjach, nauczyć walczyć do samego końca meczu a przede wszystkim dotrzeć do psychiki piłkarzy. Na koniec sezonu 94/95 Widzew zdobył kolejne wicemistrzostwo Polski. Kolejnymi wzmocnieniami byli: Rafał Siadaczka i Marek Citko. Choć w swoim debiucie w pucharach Smuda odpadł po pierwszej rundzie, jednak już na koniec sezonu 1995/96 Widzew znowu był pierwszy w końcowej tabeli, zdobywając trzecie w historii mistrzostwo Polski. Sukces ten został odniesiony po pasjonującej walce z warszawską Legią. Cały sezon drużyny szły "łeb w łeb" i o mistrzostwie miało zadecydować bezpośrednie starcie dwóch kolosów. Mecz ten, rozegrany w Warszawie na stadionie Legii Widzew wygrał 2:1 po bramkach Piotra Szarpaka i Marka Koniarka. Był to chyba najlepszy sezon w historii klubu Widzew wygrał 27 razy, 7 razy remisował i ani razu nie schodził z boiska pokonany. Królem strzelców został, zdobywający bramki na zawołanie Marek Koniarek z 29 golami. Perspektywa gry w Lidze Mistrzów spowodowała kolejne wzmocnienia. Do klubu przyszli: Radosław Michalski i Maciej Szczęsny z Legii, Paweł Wojtala i Jacek Dębiński z Lecha oraz Sławomir Majak i Marcin Zając. W rundzie wstępnej Ligi Mistrzów walczył z duńskim Broendby IF Kopenhaga. W ?odzi po dobrym meczu łodzianie wygrali 2:1. W meczu rewanżowym piłkarze Widzewa choć przegrywali już 3:0 po raz kolejny pokazali na czym polega "widzewski charakter" zdobywając dwa gole po bramkch Marka Citko i Pawła Wojtali (ta ostatnia w 89 minucie) i awansowali do elitarnych rozgrywek Champions League. Piłkarze, działacze, trenerzy i kibice nie kryli po meczu łez w oczach!!! Meczami w Lidze Mistrzów łódzcy piłkarze, choć nie udało się awansować do dalszej części rozgrywek, wstydu nie przynieśli. Grą przeciw europejskim tuzom: Borusii Dortmund i Atletico Madryt pokazali, że można walczyć jak równy z równym z każdym przeciwnikiem. Na łódzkim obiekcie uległa Steaua Bukareszt. Szczególnie w pamięci zostanie dwumecz z Niemcami. W mecz w Dortmundzie Widzew narobił niezłego stracha faworyzowanym gospodarzom, przegrywając nieznacznie 2:1 po bardzo dobrej grze, natomiast w rewanżu zremisował u siebie 2:2. Po tych meczach ówczesny trener Borusii Ottmar Hitzfeld (podobnie jak jego piłkarze i całe niemieckie media) wychwalał postawę łódzkich piłkarzy, podkreślając fakt znakomitej gry Widzewa. Jako ciekawostkę można podać fakt, że Borusia Dortmund - późniejszy triumfator tej edycji Ligi Mistrzów wygrała wszystkie wyjazdowe mecze oprócz wspomnianego meczu z Widzewem w którym padł remis. Sezon 96/97 to znowu walka do samego końca o mistrzostwo Polski pomiędzy Widzewem i Legią. Wyścig ten trwał do przedostatniej kolejki kiedy to spotkali się obaj potentaci. W meczu który przeszedł do historii polskiego futbolu łódzki zespół dokonał niebywałej rzeczy. Jeszcze 6 minut przed końcem meczu wynik brzmiał 2:0 dla warszawskiego klubu. Wtedy to najpierw bramkę zdobył Sławomir Majak, a 3 minuty później Dariusz Gęsior doprowadził do remisu (jego radość po tej bramce na zdjęciu po lewej), a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Andrzej Michalczuk zadał decydujący cios przesądzający o zwycięstwie RTS-u 3:2. Wynik ten niezależnie od rezultatów ostatniej kolejki dawał kolejne, czwarte mistrzostwo Polski łódzkiemu klubowi. Tytuł ten uczcił w swoisty sposób Jacek Dembinski strzelając w ostatniej kolejce rekordową liczbę 5 bramek w spotkaniu przeciwko Rakowowi Częstochowa. Tak więc latem 1997 roku Widzew rozpoczął kolejną batalie o Ligę Mistrzów. W rundzie wstępnej łodzianie wyeliminowali azerskie Neftczi Baku. Na uwagę zasługuje tu wynik drugiego spotkania - 8:0 , było to najwyższe zwycięstwo Widzew w historii gry w europejskich pucharach. Kolejnym przeciwnikiem była włoska AC Parma, której łodzianie nie dali rady przegrywając dwa razy: 1:3 i 0:4. Nowe przepisy UEFA mówiące o tym, że przegrywający w decydującej rozgrywce o Champions League będzie grał w Pucharze UEFA pozwoliły RTS-owi na dalszą grę w pucharach. Przeciwnikiem Widzewa było włoskie Udinese, któremu łodzki klub także nie sprostał wygrywając u siebie 1:0 lecz przegrywając w rewanżu 0:3. Po nieudanym starcie w europejskich pucharach z klubem pożegnali się Bajor, Miąszkiewicz, Wyciszkiewicz oraz najlepszy strzelec zespołu Dembiński. Pojawiły się w klubie nowe twarze m.in. Artur Wichniarek, Andrzej Kobylański czy też mistrz Europy juniorów - Maciej Terlecki. W następnym sezonie po rundzie jesiennej Widzew zajmował pierwsze miejsce lecz klub coraz bardziej dotykał kryzys finansowy czego dowodem była porażka na własnym boisku z Dyskobolią Grodzisk na inaugurację rundy wiosennej. Ostatecznie na koniec sezonu Widzew zajął 4 miejsce nie awansując do europejskich pucharów. Następny sezon (1998/99) to dobra gra, mimo ogromnych kłopotów finansowych. Z klubem pożegnali się twórca sukcesów na stałe zapisanych w historii klubu - Franciszek Smuda. Odszedł również Rafał Siadaczka. Narastał zaległości wobec piłkarzy i trenerów. Na porządku dziennym stały się problemy ze spłatą rat za dokonane transfery. Sytuację pogorszył fakt konfliktu pomiędzy Grajewski z Pawelcem. Mimo tych kłopotów drużyna wywalczyła wicemistrzostwo Polski, a ponieważ krakowska Wisła została ukarana przez UEFA odsunięciem z pucharów Widzew po raz kolejny mógł walczyć o Ligę Mistrzów. W rundzie wstępnej RTS grał z bułgarskim Litexem ?owecz. Po przegranej na wyjeździe 1:4 w takim samym stosunku łódzki klub wygrał u siebie a ponieważ dogrywka nie przyniosła zmiany wyniku o awansie do dalszej rundy decydowały karne. Te po pasjonującej rozgrywce wygrał Widzew. W następnej rundzie przeciwnikiem łodzian była włoska AC Fiorentina. Niestety włoski klub okazał się za silny dla naszych piłkarzy. Po przegranej na wyjeździe 1:3 łodzianie przegrali również u siebie 2:0, odpadając tym samym z rozgrywek Ligi Mistrzów, lecz awansując do pierwszej rundy Pucharu UEFA. Pierwszym przeciwnikiem Widzewa było Skonto Ryga. Po porażce 0:1 na wyjeździe łodzianie wygrali u siebie 2:0. W kolejnej rundzie los przydzielił łodzianom AS Monaco. Po remisie u siebie 1:1 Widzew przegrał mecz rewanżowy 0:2 i zakończył rozgrywki o europejskie puchary. Runda jesienna kolejnego sezonu (1999/2000) to jeden z trudniejszych okresów w historii łódzkiego klubu. Poziom sportowy drastycznie obniżył się głównie z powodów kłopotów finansowych. Na koniec rundy klub zajmował dopiero nastąpiła z konieczności wyprzedaż najlepszych zawodników. Z klubem pożegnali się: wielce zasłużony dla Widzewa - Tomasz ?apiński, Radosław Michalski, Marek Citko. Według doniesień prasowych pozwoliło to spłacić wszelkie zobowiązania klubu wobec Andrzeja Grajewskiego. Odmłodzony i ambitny skład, mający dobrego trenera w osobie Oresta Lenczyka zaczął piąć się w ligowej tabeli zajmując ostatecznie na koniec sezonu 7 miejsce. Sukcesem dla klubu jest fakt wyremontowania (m.in całkowitego zakrzesełkowania) stadionu, który w chwili obecnej spełnia wszystkie europejskie wymogi.
LIGOWA SARZYZNA
Sezon 2000/2001 był dla wszystkich niewiadomą. Z klubem pożegnał się Dariusz Gęsior, przyszli natomiast: Augustyniak, Urbaniak, Kryger czy też obiecujacy, młody napastnik Morawski. Przyszedł również nowy trener: ukrainiec Piotr Kuszłyk. Mimo to, runda jesienna znów nie była udana dla Widzewa. Pomimo, że udało się ściągnąć do klubu sponsora (niemiecki browar Hasseroeder) klub w dalszym ciągu borykał się z kłopotami finansowymi. Było to powodem przymusowego odejścia najlepszego ówczesnego piłkarza Widzewa - Mirosława Szymkowiaka do Wisły na koniec rundy. Odszedł też wypożyczony do końca roku najlepszy strzelec zespołu w rundzie jesiennej Litwin Robert Poskus. Po 14 kolejce nowym trenerem RTS-u został najlepszy strzelec w historii Widzewa - Marek Koniarek. Popularny "Koniar" osiągnął cel jaki postawili przed nim działacze, obronił ligowy byt, ale udało mu się to po bardzo nerwowej końcówce sezonu i w ogóle dziwnej rundzie. Wszystko bowiem zaczęło się bardzo dobrze, w 3. kolejce widzewiacy nawet rozgromili mistrza Polski - Wisłę Kraków 3:0. Mówiono już nawet o narodzinach nowego zespołu, który w kolejnym sezonie będzie walczył o mistrzostwo, tymczasem łodzianie nie potrafili wygrać żadnego z pięciu ostatnich meczów sezonu. Ligowy byt, wydawałoby się już pewny, musieli pieczętować w ostatniej kolejce remisując ze Śląskiem Wrocław 0:0. Po tym meczu PZPN starał się zakwestionować wynik, twierdząc, że obie drużyny ustaliły go już przed meczem. Bardziej jednak prawdopodobne jest, że piłkarze zwyczajnie nie chcieli zrobić sobie krzywdy i zagrali na remis, który obu drużynom gwarantował utrzymanie... Kolejny sezon zaczął się od prawdziwej rewolucji. Tuż po wznowieniu treningów z drużyny wyrzucono połowę zawodników pierwszego składu i zwolniono trenera. Braki uzupełniono piłkarzami przypadkowymi, którzy mieli swoje karty zawodnicze na ręku i dodatkowo nie chcieli dużych pieniędzy. Trenerem został mało doświadczony Marek Kusto, który na dodatek przed rundą miał okazję tylko kilkanaście dni przebywać z drużyną. To wszystko złożyło się na fatalną postawę łodzian w rundzie jesiennej. Widzewiacy większość meczy przegrali i zajęli ostatnie miejsce w swojej grupie będąc głównym kandydatem do spadku. Działacze jednak wyciągnęli wnioski ze słabej postawy zespołu jesienią. Wymieniono niemal całą drużynę, zatrudniając kilku doświadczonych i renomowanych piłkarzy, w pierwszym meczu rundy wiosennej w porównaniu z pierwszym meczem rundy jesiennej w podstawowym składzie nie pozostał ani jeden zawodnik. Jeszcze na ostatnie jesienne mecze zatrudniono także nowego szkoleniowca - Dariusza Wdowczyk, który miał to czego nie miało wielu jego poprzedników - możliwość spokojnego pracowania z zespołem przez cały okres przygotowawczy. Rundę wiosenną widzewiacy zaczęli pomyślnie, od zwycięstw w dobrym stylu. W kolejnych spotkaniach łodzianie radzili sobie równie dobrze. Jedyny słaby występ zanotowali w Radomsku gdzie przegrali 1:0. Piłkarze wywalczyli drugie miejsce w grupie spadkowej. Przed kolejnym sezonem działacze obiecywali że łodzianie będą znowu walczyć o mistrzostwo nawiązując do chwil dawnej chwały Widzewa. Miał być silny sponsor i wielka drużyna. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Fiaskiem zakończyły się rozmowy z ITI, co spowodowało że na dzień przed inauguracyjnym spot-kaniem zaszła zmiana na stanowisku trenera. W miejsce Wdowczyka, wrócił do ?odzi Franciszek Smuda. Jednak nawet taki fachowiec nie potrafił stworzyć szybko drużyny z piłkarzy, których zostawił mu jego poprzednik. W lidze zespół spisywał się fatalnie, wygrywając zaledwie dwa spotkania przez co po rundzie jesiennej łodzianie byli na 15. miejscu. Dużo lepiej wiodło się widzewiakom w Pucharze Polski, gdzie póki co awansowali do półfianłu. Prócz piłkarzy zawiedli również działacze. Mirosław Czesny, który był wielkim optymistą przed sezonem, został zwolniony i ustąpił miejsca Jackowi Dzieniakowskiemu. Również po zakończeniu rundy jesiennej klub rozstał się z trenerem Smudą. Nowym szkoleniowcem został Czech, Petr Nemec. Poprowadził on jednak Widzew tylko w czterech spotkaniach. Potem ogłosił swoją rezygnację, gdy z klubu odszedł menadżer Andrzej Grajewski. ?odzianie pilnie potrzebowali trenera, miał nim zostać Janusz Wójcik, który pomógł Tomaszowi Muchińskiemu prowadzić zespół w meczu z Amiką. Jednak ostatecznie powrócił Franciszek Smuda. Mimo że rozpoczął prowadzenie drużyny od porażki z Lechem, potem było już znacznie lepiej i Widzew pod jego dowództwem udanie finiszował na 9. miejscu w ekstraklasie.
SPADEK i II LIGA
Sezon 2003/2004 zaczął się od ciężkiej walki o licencje na grę w ekstraklasie, spowodowanej głównie przez długi łódzkiego klubu oraz od kolejnej zmiany trenera. Szkoleniowcem został Andrzej Kretek, który praktycznie nie wiedział jakimi piłkarzami będzie dysponował w meczach ligowych. Bój o licencje sprawiła że sprawy kontraktowe zostawiono na później. Udało się jednak skompletować drużynę, w której znalazło się kilku wychowanków. Niestety jesień w wykonaniu łódzkiego zespołu okazała się nienajlepsza. W pierwszych meczach sezonu pod przywódctwem Kretka, łodzianie pechowo tracili punkty. Po trzeciej kolejce, byłego szkoleniowca RKS-u Radomsko zastąpił Tomasz ?apiński (na jedno spotkanie - z powodu braku uprawnień trenerskich), ale i jemu nie udało się zmienić oblicza i stylu gry drużyny. Nadzieją na lepszą grę było zatrudnienie Jerzego Kasalika, trenera o silnej ręce, który potrafi dobrze ułożyć zespół. Pierwsze trzy spotkania wydawały się to potwierdzać, gdyż widzewiacy zdobili w nich siedem punktów, jednak w kolejnych sześciu już tylko dwa oczka. Częściowo dlatego że pod koniec rundy łodzianie grali z zespołami czołówki, choć do uzyskania punktów w tych meczach nie brakowało wiele, jak i pechowy występ w Płocku, gdzie w bramce Widzewa musiał przez 30. minut stać obrońca, Bogdan Zając i dwukrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki w doliczonym czasie gry. Ostatecznie klub z al. Piłsudskiego musiał przezimować na miejscu barażowym, a wiosną walczyć ponownie o utrzymanie w ekstraklasie. Świetne warunki podczas zgrupowań nie przełożyły się na wyniki w rundzie rewanżowej. Sytuacja z każdym kolejnym meczem zaczęła wyglądać tragicznie. Po raz kolejny jedyną nadzieją kibiców na uratowanie I ligi był Franciszek Smuda, który zastąpił Kasalika. I choć na początku wyglądało na to że zespół zaczyna grać lepiej, to potem było już tylko gorzej. ?ódzką drużynę upokorzyła Amika i Legia, a PZPN jeszcze przed zakończeniem sezonu odmówił wydania licencji na grę w I lidze. Decyzja piłkarskiej centrali mogła podłamać zawodników, ale w niczym to nie usprawiedliwia ich braku walki i ambicji. W fatalnym stylu zespół z al. Piłsudskiego spadł z ekstraklasy. Dzięki pomocy Zbigniewa Bońka i Wojciecha Szymańskiego klub otrzymał licencje na grę w drugiej lidze. Trenerem został Stefan Majewski. Zbudowana szybko, praktycznie od nowa drużyna grała z początku niezbyt szczęsliwie, ale po kolejnych wzmocnieniach z każdym meczem spisywała się coraz lepiej. Po rundzie jesiennej zeszłego sezonu łodzianie plasowali się w czołówce. Wiosną było już różnie, ale widzewiakom sprzyjało szczęście i na koniec sezonu zajęli czwarte miejsce dające prawo gry w barażach o I ligę. Niestety ulegli w nich Odrze Wodzisław i od nowa trzeba było walczyć o awans do ekstraklasy. W zakończonym sezonie zespół choć miał lepsze i gorsze chwile nie miał sobie równych i prowadząc przez większość sezonu w tabeli pewnie awansował do ekstraklasy. Swoją misję zakończył Stefan Majewski, którego zastąpił Michał Probierz. Młody trener ma zaszczepić drużynie ambicję i walkę do końca, taką jaką sam prezentował gdy był piłkarzem.
ŻYWA LEGENDA!
Kibice Widzewa znów mogą oglądać swój ukochany zespół w pierwszej lidze, ale chcieliby także by ich klub walczył o najwyższe cele w ekstraklasie, a także w europejskich pucharach. A tam lista przeciwników RTS-u jest imponująca: Manchester City, Manchester United, Juventus, Liverpool, Parma, Anderlecht, Fiorentina, Borussia Dortmund itd. Mecze te na zawsze zapisały się w historii polskiej piłki. Nie zawsze kończyły się zwycięstwami, ale zawsze były emocjonujące i trzymające do końca w napięciu. Pozwoliły one mówić o "Drużynie z Charakterem", tak jak zwykle nazywano łódzki zespół.
Profil
PW Email Cytuj
frohike 
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 09:30     



Dołączył: 21 Lis 2004
Skąd: Gliwice
a kiedy bedzie o Piaście?
Profil
PW Email Cytuj
Krzysio
[Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 12:37     

wabene, nie lepiej opisac to w skrocie ? :|

Cytat:
a kiedy bedzie o Piaście?

w ogole :rotfl: bo od kiedy to piast jest jednym z najwiekszych polskich klubow ? :D
Cytuj
frohike 
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 13:18     



Dołączył: 21 Lis 2004
Skąd: Gliwice
Bzyki napisał/a:
Cytat:
a kiedy bedzie o Piaście?

w ogole bo od kiedy to piast jest jednym z najwiekszych polskich klubow


:zawstydzony:

to moze o szakalach cos napiszemy , co bzyk?
Profil
PW Email Cytuj
Krzysio
[Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 13:24     

Cytat:
to moze o szakalach cos napiszemy , co bzyk?

szakale to wyzsza polka polskiej pilki :D
Cytuj
frohike 
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 13:31     



Dołączył: 21 Lis 2004
Skąd: Gliwice
Bzyki napisał/a:
Cytat:
to moze o szakalach cos napiszemy , co bzyk?

szakale to wyzsza polka polskiej pilki :D


zapomnialem ze szakale nie maja czym sie pochwalić :P oprocz tego ze są
Profil
PW Email Cytuj
Frycek 
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 17:12     


Zaproszone osoby: 1
Imię: Mariusz
Dołączył: 25 Maj 2004
Skąd: Zabrze-Gliwice
Po co kopiowac teksty z innych stron....
daj odnosniki do poszczegolnych stron to sobie ludzie przeczytaja
Profil
PW Email Cytuj
Krzysio
[Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 29, 2006 22:43     

frohike napisał/a:
oprocz tego ze są

to tak jak piast, tylko z ta roznica ze na nasze mecze przychodzi wieciej kibicow :D
Cytuj
efen 
Wysłany: Wto Sty 02, 2007 21:43     


Dołączył: 18 Wrz 2006
Skąd: Gliwice
to jest GLIWICKIE forum więc po co wypisywać tu o innych drużynach/miastach/ wydarzeniach lub informacjach które sie tutaj wydażyły/wydażą? bezsens...
Profil
PW Email Cytuj
Talleyrand 
Wysłany: Sro Cze 24, 2009 11:31     


Dołączył: 24 Cze 2009
Zabawna jest opowieść niejakiego wabene, szkoda tylko, że oprócz typowo żabolskiego naburmuszenia i nadęcia wynikającego z przekonania o własnej niezwykłości nic z niej nie wynika. Mija się z faktami w bardzo wielu miejscach, zacznijmy jednak od fragmentów zwyczajnie nielogicznych.

Cytat:
Nie chciano wylosować tej drużyny- zdawano sobie świetnie sprawę z klasy piłkarzy, sily drużyny i popularności Górnika!

- Tak najbardziej ta popularność mroziła krew w żyłach działaczy europejskich klubów…

Cytat:
mistrzowie Polski trafili na jeden z najsilniejszych zespolow Europy tamtych czasow, faworyta rozgrywek, mistrzow Anglii

- Nieprawda. Tottenham nigdy nawet nie grał w finale Pucharu Mistrzów. Europejski przeciętniak. Ale skoro piszesz o Górniku, że nie chciano wylosować tej drużyny- zdawano sobie świetnie sprawę z klasy piłkarzy, sily drużyny i popularności, to chyba Tottenham miał pecha w losowaniu a nie Górnik? Gdzie logika?

Cytat:
Zarozumiali i butni angole przybyli na Slask pewni swego, zeby rozjechac Gornika, dopelniajac oczywistej formalnosci!

- zarozumiali i butni?: łączyło ich więc coś z kibicami Górnika.
- To jak, Górnik taki silny a oni przyjechali go rozjechać i dokonać formalności? Przecież gryźli paznokcie ze strachu dlatego, że go wylosowali

Cytat:
Totenham, mistrz uważanej wtedy za najsilniejsza lige swiata Premier Ligue

- Zwykłe parszywe kłamstwo. Liga angielska kompletnie się wtedy nie liczyła – wystarczy spojrzeć na wyniki drużyn angielskich w Pucharze Mistrzów (5 lat wstecz i 5 lat wprzód: 1956-1966). Katastrofa.

Cytat:
ordynarne wejscia na nogi zabrzanskich pilkarzy

- na temat rzekomego barbarzyństwa pisała wyłącznie prasa komunistyczna., nie potwierdzają tego sami zawodnicy Górnika, uczestnicy meczu

Cytat:
ostatni trick, murawa stadionu totalnie zlana woda tuz przed meczem! Pilkarze Gornika jezdzili na niej jak na lyzwach!

- a mnie się wydaje, że warunki były IDENTYCZNE dla obydwu ekip!

Cytat:
Przypadkiem bylo to, ze Gornik tego finalu nie wygral! Tak jak przypadkiem byla wygrana Manchesteru United z Gornikiem w 1968 ROKU! G

- sporo tych przypadków…

Cytat:
Cala pierwsza polowe Gornik atakowal w sniegu co bardzo ulatwialo obrone graczom angielskim i szalenie komplikowalo poczynania zabrzan!

- To pewnie wina Anglików, że na Ślasku nie odgarnięto stadionu?

Cytat:
Górnik Zabrze to jedyny klub, który zdobyl 14 razy mistrzostwo Polski ( w 1939 roku sezon przerwano a tytul przyznano zdobywcy Pucharu Polski Ruchowi Chorzow, dlatego Ruch ma tez 14 tytulow),

- Pomijając kolejny brak elementarnej logiki jest to kolejne ewidentne kłamstwo. Nikt Ruchowi Chorzów mistrzostwa, za 1939 nie przyznał – poza autorem tego postu… :wstyd:

Cytat:
To nie Górnik był dzieckiem komunistycznej Polski - PRL (co warszawka wmawia Polakom po 89 roku , odwracając kota ogonem), to CWKS Legia ( Centralny Wojskowy Klub Sportowy- resortów siłowych komunistycznej zniewolonej Polski ) był dzieckiem PRL- nielubianym przez Polaków. Każdy totalitarny kraj socjalistycznego bloku wschodniego miał swój sztandarowy stołeczny klub wojskowy!

- Górnik był w większym stopniu dzieckiem komunistycznej Polski – PRL, niż Legia – niestety. Każdy totalitarny kraj bloku wschodniego miał dwa wiodące kluby, w PRL tym drugim był Górnik. Nie był centralnym klubem armii, był za to centralnym klubem resortu górnictwa.

Cytat:
Silne górnictwo w owym czasie, które od pewnego momentu miało możliwość reklamowania piłkarzy od służby wojskowej tez broniło Górnika przed zawiścią komunistycznej Warszawy i beszczelnoscią Legii- inne kluby, nie miały takiej możliwości obrony przed drenowaniem składów!

- Nie silne górnictwo, a silny minister górnictwa, stojący za Górnikiem. Inne kluby nie miały możliwości obrony przed CWKS-em - to nareszcie celna i prawdziwa uwaga. Nie miały bo nie były sztandarowym klubem górnictwa! Górnik i Legia to była wielka dwójka PRL-owskiej piłki. Z ich wpływami nie mógł się równać nikt.

Cytat:
Dlatego wymyślono bajkę, mającą autorów i szczególny posłuch w Warszawie, że Górnik był pupilem PRL-u

- To nie była bajka. Górnik był takim samym pupilem jak Legia, różniły ich tylko metody działania.

Cytat:
Pamiętne lata, gdy Legia powołała do wojska najlepszych zwodników POLONII BYTOM, momentalnie niszcząc potęgę tego klubu !

- UWAGA: tymczasem z Górnika nie dała rady powołać nikogo.

Cytat:
To przeciez dwoch wybitnych pilkarzy z Zabrza ( Ernest Pohl i Roman Lentner ), ktorzy odrabiali w niej sluzbe wojskowa wraz z powolanym do wojska swietnym Lucjanem Brychczym z Rudy Slaskiej wygrali dla Legii mistrzostwo Polski w latach 1955 i 1956! Brychczy pomimo, ze planowal powrot na slask zostaje juz do konca kariery w Legii natomiast Pohl i Lentner w 57 roku wracaja do Zabrza,

- Znowu kłamstwo. Obydwaj piłkarze nie pochodzili z Zabrza i nie mieli z nim wcześniej nic wspólnego. Górnik wyrwał ich z CWKS-u, nikt inny nie był w stanie tego dokonać.

Cytat:
Milicyjne i wojskowe kluby zawsze podbierały zawodników innym klubom!

- Tak samo jak Górnik.

Cytat:
przypominam autentyczne fakty z przeszlosci ( bez zadnego koloryzowania )

- Niedoczekanie. Ogólnie jest to chyba najzabawniejszy fragment :rotfl:

Cytat:
BÓG i tak jest kibicem tego klubu

- To rzeczywiście autentyczny fakt. Te pechowo i przypadkowo przegrane europejskie boje świadczą o tym jednoznacznie.

Cytat:
ALE TO ZWYCIESTWO WIELKIEGO WIDZEWA LAT 80-tych Z FC LIVERPOOLEM TO JEST NAJWIEKSZE POJEDYNCZE ZWYCIESTWO POLSKIEGO ZESPOLU KLUBOWEGO w historii potyczek pucharowych polskich klubow!

- To nareszcie prawda. Co ciekawe Górnik nigdy nie pokonał w europejskich pucharach tak wielkiego i jednoznacznego faworyta. :P
Profil
PW Email Cytuj
Talleyrand 
Wysłany: Czw Lip 16, 2009 17:25     


Dołączył: 24 Cze 2009
Górnik Zabrze – symbol komunizmu

Dlaczego 31 maja 2009 po spadku Górnika zapanowała na Górnym Śląsku wielka, spontaniczna radość? Jeśli nie rozumiecie, to tutułem przypomnienia:

Górnik powstał 14 grudnia 1948 roku, dzień później powstała PZPR. Powstała ze „zjednoczenia PPR i PPS czyli w wyniku wcielenia siłą PPS do PPR-u. Zjazd zjednoczeniowy, który utworzył równie legendarną co Górnik PZPR został zapowiedziany już 10 marca 1948. Termin zjazdu unifikacyjnego był zatem znany 9 miesięcy przed stworzeniem w Zabrzu pierwszego Koła Sportowego Zrzeszenia Górnik. Datę zjazdu zjednoczeniowego nowej komunistycznej partii wyznaczono dokładnie na 15 XII tegoż roku, twórcy Górnika doskonale wiedzieli jaki mogą zbić kapitał na utworzeniu klubu w przeddzień tej daty!!! W ten sam dzień utworzyć Górnika nie można było, bo kolidowało by to z tak zacną datą. 15 grudnia wszystkie informacje poświęcone były w ludowej Polsce utworzeniu nowej przewodniej siły narodu – PZPR.

Powstanie wzorcowego socjalistycznego molocha sportowego o wdzięcznej radzieckiej nazwie Górnik miało być preludium dla tego wielkiego wydarzenia. Podobnie zresztą powstał sam Górnik, do klubu Zjednoczenie wcielono przymusowo wcześniej niezależne kluby: Skrę, Concordię i Pogoń. Wcielenie takie oznaczało po prostu ich brutalną likwidację! Ta data i okoliczności to nie przypadek. Przy zakładaniu Górnika uczestniczył zresztą delegat PPR – towarzysz ?ączyński. Dlaczego tak wszystko łączono? To było podstawowe założenie stalinizmu: unifikacja i ujednolicenie społeczeństwa i wszelkich organizacji celem ułatwienia sprawowania nad nim ścisłej kontroli. Zbrodniczy zamysł zbrodniczego systemu. Dlaczego wcielano do Zjednoczenia? Bo była to sportowa komórka wytworu komunizmu – tzw. zjednoczeń węglowych, czyli państwowych kombinatów czuwających nad wydobyciem węgla, powstałych po wywłaszczeniu poszczególnych kopalń od prywatnych właścicieli i skomasowaniu ich w przemysłowe, prawdziwie stalinowskie megakombinaty.

Tak przedstawiają się „zaszczytne” i jakże romantyczne początki tego tworu! Nie mają w Polsce analogii. Tej szukać trzeba w ZSRR, tam już w latach 30. powstawały przy kombinatach górniczych tzw. Szachtiory (czyli Górniki), będące ich sportowymi komórkami. Pełna unifikacja sportu ze strukturą totalitarnego państwa. Reasumując, akt stworzenia „wielkiego Górnika” nie miał nic wspólnego z niepokalanym poczęciem, przypominał raczej brutalny gwałt. Był owocem przestępstwa – sowietyzacji polskiego sportu. Na koniec cytat z książki pt. O tytuł mistrza Polski, encykl. Fuji, s. 80:
„Gdy pamiętać, że za fuzją 4 liczących się klubów, które w końcu 1948 dały początek Górnikowi, stały niemałe środki finansowe i sprzyjające propagandowym celom partyjne decyzje polityczne, rozwój zabrzańskiego klubu nie może dziwić”.

Nie dziwicie się, że pomysłodawcą przeszczepienia tych wzorów do Zabrza był pół-Rosjanin i komunista – Gajdzicki. Później był za to znienawidzony i musiał ukrywać się przed kibicami klubów, które zniszczył. Z tego propagandowego kombinatu uciekali piłkarze wcielonych do niego klubów. Zjawisko było o tyle dotkliwe, że kluby te prezentowały przed wcieleniem ich do Zjednoczenia znacznie wyższy poziom sportowy. Początki klubu nikną więc w oparach absurdu: piłkarze nie chcieli grać w Górniku a kibice nienawidzili twórcę tego tworu. Takie są jego groteskowe początki: kombinat państwowy, nie dość, że bez kibiców to jeszcze traktowany wrogo przez mieszkańców miasta w którym powstał.

Wrogość wobec pomysłodawcy, nieukrywana awersja piłkarzy i kibiców do nowego tworu jest faktem historycznym. Nie dziwcie się, że w Zabrzu nie wiedzą gdzie i z kim Górnik rozegrał swój pierwszy mecz – to nie było ważne, nikt tego nie notował, nikogo to nie obchodziło. Liczyło się ile Górnik wyrobił % sportowej normy i czy piłkarze pilnie uczestniczyli w wykładach z marskizmu i leninizmu. Wiemy natomiast, że pierwszy mecz międzynarodowy drużyna Górnika rozegrała z Armią Czerwoną, ale domyślaliście się chyba?

Zaraz po powstaniu Górnik otrzymał od władz prezent – wybudowany jeszcze przez nazistów stadion na 12000 miejsc. Zaplecze zostało ufundowane, trzeba było zacząć werbować ludzi (normalny klub powstaje w odwrotny sposób: najpierw zdobywa popularność i miłość kibiców a dopiero ewentualnie potem wsparcie władz).
Nie pytajcie się też skąd wzięły się egzotyczne w polskiej przedwojennej piłce nazwy typu: Górnik, Stal, Gwardia, Kolejarz, CWKS (W ZSRR: Szachtior, Metalurg, Dynamo, Lokomotiw, CSKA) itd. To tylko zwykłe kopie „doskonałych” rozwiązań radzieckich. Trudno doszukiwac się w Polsce klubów o równie jednoznacznym powiązaniu ich narodzin ze stalinowską zagładą przedwojennych struktur piłkarskich. W marcu zapowiedziano na grudzień 1948 roku utworzenie jednej jedynie słusznej partii (PZPR), we wrześniu usunięto od władzy Gomułkę za odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne a w październiku 1948 roku rozpoczęto aresztowania przedwojennych działaczy piłkarskich którzy nie wstąpili do PPR, lub krytykowali komunistyczne porządki. W grudniu 1948 istniało już 60 nowych państwowych kombinatów sportowo-zakładowych.

Ciekawostką jest fakt, że nigdzie na zachodzie Europy nie powstał klub o odpowiedniku nazwy „Górnik”, w Polsce zaś nazwa ta pojawiła się dokładnie w chwili rozpoczęcia reorganizacji polskiego sportu na wzór radziecki. Nie trzeba chyba dodawać, że nazwa ta pojawiła się znacznie wcześniej niż w Polsce na obszarze ZSRR. Co ciekawe klub z Zabrza gra pod tym szyldem do dzisiaj, chociaż przygniatająca większość klubów pozbyła się stalinowskich, narzucanych odgórnie nazw.

Reorganizacja sportu na wzór radziecki to było zniszczenie wszystkiego, całego dorobku przedwojennego piłkarstwa. W latach 1948-1949 zlikwidowano w Polsce autonomiczne kluby piłkarskie, podporządkowując je państwowym zrzeszeniom. Doszło do olbrzymiej nacjonalizacji klubów piłkarskich. Kluby zostały po prostu zagrabione przez państwo. Można było zatrzeć niewygodne przedwojenne nazwy klubów, to co dla jednych było tragedią dla innych stało się jednak radością i źródłem powstania – narodził się Górnik, towarzysz Górnik! O okolicznościach tych wydarzeń nie dowiecie się jednak w ugładzonych notkach dziennikarskich o „wielkim” Górniku. Prawda jest politycznie niepoprawna. Już kilkanaście lat po powstaniu fałszowano w Górniku jubileusze istnienia, wymazano też nazwisko pierwszego prezesa i nikt z kibiców ani klubowych działaczy nie znał prawdy. Odkryto ją dopiero przy powstawaniu monografii klubu w latach 90. To daje do myślenia.

To niestety tylko wierzchołek góry lodowej. Można by się rozpisywać na temat wyznaczenia Górnika do roli sztandarowego koła zrzeszenia Górnik, analizować sylwetki pierwszych prezesów z których jeden był działaczem Niemieckiej Partii Komunistycznej a drugi przodownikiem pracy awansowanym w błyskawicznym tempie, po kilkudniowym kursie (!!! Słynne hasło: nie matura, lecz chęć szczera), na stanowisko dyrektora kopalni. Rozwodzić się dlaczego mieszkańcy Radlina nie chcieli mieć u siebie centralnego klubu - wizytówki górnictwa, w efekcie czego sztandarowe koło zrzeszenia Górnik postanowiono przenieśc do Zabrza. Można wymieniać aparatczyków którzy wspierali go w komunie, a byli to ludzie z najwyższych szczebli władzy. Komu i dlaczego zależało na tym by stworzyć wizytówkę hołubionego przez władze zawodu. Przypominać, że wśród najwybitniejszych piłkarzy lat 50., 60. i 70. nie ma ani jednego wychowanka, że Górnik słynął z pasożytowania na innych śląskich klubach, które zwyczajnie okradał, łamiąc niejednokrotnie statuty PZPN-u i posiłkując się przy tym oferowaniem znakomitych sztygarskich pensji. Okoliczności transferów niektórych piłkarzy do Górnika mają iście mafijną genezę i zamieszani w nie byli najważniejsi decydenci PRL-u. Rzadko kto dziś pamięta, że Górnik nigdy nie stracił piłkarza na rzecz CWKS-u Legii. Wręcz potrafił wyciągnąć z Legii takich asów jak Kowala czy Pohla, wykradzionych wczesniej przez wojskowych z małych śląskich klubów. To jedyny taki przypadek w PRL-u: całkowita odporność na zabiegi potężnych ponoć wojskowych patronów Legii.

Do historii komunistycznej propagandy przeszły prasowe relacje z kompromitacji Górnika w Londynie, kiedy został ośmieszony przez Tottenham wynikiem 8:1. Prasa lamentowała nad okrucieństwem barbarzyńskich Anglików. Nie można było pisać o kompromitacji wizytówki górnictwa – nie wypadało. W rzeczywistości piłkarze Tottenhamu, który nigdy nie zawojował Pucharu Mistrzów grali po prostu swoje – angielską piłkę. Gwiazdorzy z Górnika nie podołali presji i byli po prostu znacznie słabsi piłkarsko, przyzwyczajeni do tego, że nikt w kraju nie był w stanie stawić im oporu. Wzorowi socjalistyczni górnicy zostali po prostu stratowani na Ścieżce Białego Jelenia (White Hart Line). Czytając jednak relacje o tym meczu w komunistycznej prasie można było pomyśleć, że Górnik powinien awansować dalej, jedynie kapitalistyczny spisek powstrzymał jego marsz ku zwycięstwu… Jan Kowalski, jeden z gwiazdorów tamtej drużyny, ogłoszony przez komunistyczną prasę ofiarą Anglików analizował sytuacje po upadku komuny: „Owszem odniosłem kontuzję, ale nie było to wynikiem jakiejś szczególnie brutalnej gry Anglików. Mieli taki styl, grali po prostu zdecydowanie i tyle. Oni nie byli złośliwi, nie byli chamscy”.

Zabawnym jest fakt, że przygoda Górnika z Pucharem Mistrzów zaczynała się jednak pod hasłem zatarcia „niechlubnych wyników poprzedników”. Wydawane w olbrzymich nakładach ulotki propagandowe (w formie książeczek) zawierały informacje, że wielki Górnik idzie na podbój Europy. Po klęsce w Londynie i kilku dalszych niepowodzeniach wizytówki górnictwa, jedna z kolejnych „ulotek” wydana we wrześniu 1964 nie zaczynała się już od buńczucznych zapowiedzi tylko od usprawiedliwień: „wyniki górników byłyby lepsze gdyby sprzyjało im szczęście w losowaniu”. Do potęg które złośliwy los postawił na drodze „wiecznego pechowca” – Górnika, zaliczone zostają: Tottenham (europejski średniak), Austria Wiedeń (mniej niż średniak) i Dukla Praga. Za komentarz do największej klęski polskiej drużyny w dziejach Pucharu Mistrzów/Ligi Mistrzów poza pokaźnym zestawem usprawiedliwień służy krzepiące stwierdzenie, że „nie był to mecz do jednej bramki”. Cieżkie zmagania Górnika z Austrią (1963) kwitowane są słowami, iż zabrakło „łutu szczęścia” (na temat 1:0 na Stadionie Śląskim). Arcydziełem kłamstwa jest zaś relacja o autentycznie szczęśliwym awansie po dodatkowym meczu z Austrią. Po zdobyciu w I połowie dwóch bramek, w II połowie tego meczu trwał nieustanny szturm bramki Górnika, a Górnik całą druga połowę się bronił, stracił jednak tylko jedną bramkę i wygrał ostatecznie awans 2:1. Fatalna postawa zespołu przedstawiona została jednak jako efekt „niefortunnej taktyki”. Wysoka porażka Górnika w następnej rundzie, na wyjeździe w Pradze (Dukla-Górnik 4:1) określona jest po raz kolejny jako „ogromne szczęście” Dukli. Dotkliwa porażka dokładnie w takim samym wymiarze (znów lanie 4:1!) rok później określona jest jako „jeszcze bardziej pechowa”. Nad losem Górnika mścił się zapewne jakiś demon-reakcjonista, bo cóż innego mogło spowodować taką niekończąca się serię potwornego pecha? W 1967 roku Górnik dał kolejny popis ulegając w II rundzie Pucharu Mistrzów CSKA Sofia 0:4.

W 1968 w kolejnej broszurce czytamy zaklęcie by górnicy zagrali tak wspaniale jak gdy „przed laty rzucili na kolana Tottenham”. W tymże 1968 roku, w pierwszym meczu Górnik przegrał w Manchesterze tylko 2:0 jednak komunistyczna prasa znowuż rozpatrywała niezwykły pech czempiona…. W tym samym czasie brytyjski Times wytypował 6 rozpaczliwych obron Huberta Kostki do tytułu „nie z tego świata” i zastanawiał się nad tym jakim cudem Manchester United nie strzelił Górnikowi więcej bramek…
Najlepszym przykładem propagandy systemu była zbiorowa histeria po dotarciu wizytówki socjalistycznego górnictwa do finału najsłabszego z pucharów europejskich – Puchary Zdobywców Pucharów (nie bez powodu został zlikwidowany 10 lat temu!). W finale Górnik przegrał z przeciętnym Manchesterem City, który nigdy później nie sięgnął już po europejskie trofeum. Do finału dostał się dzięki… szczęśliwemu losowaniu. „Pokonanym” rywalem w losowaniu była słabiutka Roma, przedstawiana w komunistycznej prasie jako potentant europejskiej piłki! Tymczasem klub w dziesięcioleciu 1965-1975 ani razu nie zajął nawet miejsca na ligowym podium, niejednokrotnie kończąc rozgrywki w drugiej połowie tabeli. Z Górnikiem grał tylko dlatego, że udało mu się zdobyć krajowy puchar. Mimo, że faktycznym faworytem spotkania był Górnik (znajdujący się co roku na ligowym podium i grający niemal corocznie w Pucharze Mistrzów), nie zdołał ani razu pokonać włoskiego średniaka. Awansował dopiero dzięki szczęśliwemu rzutowi monetą.

W finale gwiazdorzy z Górnika przestraszyli się stawki meczu i tradycyjnie w decydującym starciu polegli. W kraju odtrąbiono jednak wielki sukces! Świętowanie klęski było możliwe tylko w PRL-u. Próbowano w oparciu o te smutne wydarzenie dowodzić wybitności klubu… Przecież żaden inny nie dotarł… Zapominano tylko dodać, że żaden inny nie miał takich warunków w PRL-u. To Górnik był hegemonem politycznym, sportowym i dodatkowo najbogatszym klubem. Któż inny miałby więc wyręczyć krezusa? 1957-1972 rok w rok na podium; 1963-1972 rok w rok z jakimś trofeum a mimo to reprezantacyjny klub gomułkowszczyzny nie sięgnął w przeciwieństwie do innych socjalistycznych kombinatów typu Steaua, Crvena Zvezda, Dinamo Zagrzeb, Dynamo Kijów, Dinamo Tibilisi, Slovan Bratysława czy nawet biedniutki Magdeburg, po europejski puchar.

W Pucharze Mistrzów, który był zawsze najlepszym miernikiem wartości klubów Górnik grał fatalnie. Wystąpił w nim 12 razy (!) i 6-krotnie odpadł w pierwszej rundzie. Na 12 występów najbogatszy klub PRL-u jedynie jeden raz dotarł do ćwierćfinału! Lepszy bilans mają: Legia, Widzew, Ruch, Wisła. W Pucharze UEFA Górnik grał pięciokrotnie i jego największy sukces to 1/16. Poza sezonami 1968 i 1970 wyniki Górnika w pucharach są dramatycznie słabe, a biorąc pod uwagę fakt, że klub w latach 1957-1972 cały czas był na szczycie (zdobywając 10 mistrzostw i 6 pucharów, zasiadając 16 razy pod rząd na podium MP) i nie notował żadnych kryzysów formy wyniki te są kompromitujące. Dzięki usilnej propagandzie udało się jednak zatrzeć takie wrażenie. Udało się tym łatwiej, że olbrzymie środki inwestowane w Górnika przynosiły oczywiście efekt na krajowym podwórku, gdzie najsilniejszy składowo i finansowo Górnik nie miał żadnej poważnej konkurencji.

Pomimo tych faktów wielu prostym ludziom, wychowanym w systemie komunistycznym, Górnik kojarzy się jeszcze dziś z olbrzymimi sukcesami międzynarodowymi! Komunistyczna ideologia skolonizowała więc skutecznie proste znaczenie sportu. Sportu, który na ogół nie jest związany z polityką, a nawet – zgodnie z olimpijską tradycją – powinien być apolityczny. W komunistycznym państwie sport miał jednak ściśle wyznaczoną rolę (zjawisko to występowało w każdym totalitarnym ustroju, wystarczy wskazać przykład III Rzeszy), należał do tych form oddziaływania na społeczeństwo, o których Lenin pisał, że są „pasami transmisyjnymi partii do mas”. Opisy „dramatycznych” i „zwycięskich” bojów Górnika pozostaną na zawsze zabytkiem komunistycznej propagandy i przyczynkiem do badań nad skutecznością manipulacji opinią publiczną w epoce komunizmu.

Można by jeszcze dodać jak po tej klęsce z londyńskimi kogutami i przegraniu w 1962 tytułu mistrzowskiego z biedną Polonią Bytom, o mało nie zachwiała się pozycja zabrskiego Górnika (pojawił się pomysł zbudowania sztandarowego klubu górnictwa gdzie indziej – w Sosnowcu). Jak dla celów propagandowych organizowano mecze Górnika na Śląskim, rozdając za darmo bilety na kopalniach. Władza pragnęła sukcesów sportowych, sukcesy repreznetantów PRL były sukcesami władz PRL! Propagandzie sukcesu sport służył przez cały okres Polski Ludowej.

Górnik powstał, na Śląsku, w Polsce, ale pomysł i sam założyciel przybyli ze wschodu. Ze wschodu przybył też reżim polityczny, który umożliwił dokładne skopiowanie rozwiązań radzieckich i powstanie tego tworu. W propagandzie komunistycznej klub pełnić miał rolę piłkarskiego odpowiednika mocarza pracy i bohatera socjalizmu – górnika. Pompowano w sztandarowy klub górnictwa duże pieniądze, bo odpowiednik czołowej klasy robotniczej Polski na piłkarskich boiskach także miał wyrabiać 200% normy.

Górnik w niepodległej Polsce to prawdziwy zabytek komuny. Najprawdziwszy relikt zniewolenia, pozostałość stalinizmu, jak pomniki ku czci Armii Czerwonej czy Pałac Kultury. Olbrzymie pieniądze na odrestaurowanie tego komunistycznego dinozaura wyłożył niemiecki koncern Allianz, mający równie nieciekawą proweniencję. Współudział w dojściu Hitlera do władzy (był sponsorem nazistów jeszcze przed 1933 rokiem) i współudział w holocauście, z czerpaniem z niego wielkich profitów. Dzięki ubezpieczaniu życia gazowanych Żydów, jednoczesnym ubezpieczaniu obozów koncentracyjnych i zagrabieniu pięniędzy z polis zagazowanych, stał się po wojnie, właścicielem olbrzymiego kapitału. Tym samym mógł zdobyć pozycję hegemona na rynku ubezpieczeń. Dziś utopił w ten spróchniały komunistyczny twór miliony złotych a Górnik mimo 4 budżetu w ekstraklasie (30 milionów zł. na sezon 2008/2009), wydaniu dużych pieniędzy na transfery i na olbrzymią gażę Kasperczaka (2 razy wiecej niż Maciej Skorża!) zakończył rozgrywki na ostatnim miejscu. Okazał się być piłkarskim PGR-em, olbrzymie nakłady nie pomogły, produkcja była niedochodowa i cały proces zakończył się katastrofą.

Na zakończenie trochę propagandowej poezji, jeśli ktoś dalej nie wierzy, ten wiersz powstał naprawdę i na zamówienie władz a autorem był niejaki Broniewski:

„Zabrze”
Prędzej, górniku, głębiej, górniku,
węgla pokłady rąb,
w twojej kopalni, na twym chodniku
staje ojczyzny zrąb.

Pod twym oskardem padł kapitalizm,
nadszedł wolności czas.
Więcej żelaza, węgla i stali
dla robotniczych mas!


Węgiel ogrzeje, węgiel nakarmi,
z węgla nasz Wspólny Dom,
węgiel - to siła Ludowej Armii,
droga ku jasnym dniom.

Nie dla bogaczy-wyzyskiwaczy
dzisiaj wyciskasz pot:
Polska robocza czeka i patrzy,
czeka i pług, i młot.

Prędzej, górniku, śmielej, górniku,
w przyszłość twą jasną idź,
dąż zastępami współzawodników,
w trudzie pierwszeństwo chwyć.

Twoja ta ziemia, twoja na zawsze
węgiel, żelazo, stal!
Zabrze na przedzie, prowadzi Zabrze
w socjalistyczną dal.


Tradycje to mogą miec kluby przedwojenne ale nie komunistyczny twór stworzony na potrzebę resortu górnictwa i partyjnej propagandy. Dorośnijcie i przestańcie wierzyć w bajki o wielkim Górniku – legendzie polskiego futbolu.
Profil
PW Email Cytuj
MajkeL 
Wysłany: Pią Lip 17, 2009 11:08     



Dołączył: 28 Wrz 2004
Skąd: Gliwice - peryferia
wabene i Talleyrand, Wy chyba nie możecie bez siebie żyć.....
Już na kilku formach widziałem wasze teksty (czysty Ctrl+C Ctrl+V).
Trochę inwencji..... :looka:
Profil
PW Cytuj
nowy 
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 11:19   Pogoń Lwów  


Dołączył: 27 Wrz 2009
Skąd: Bytom
POGOń LWÓW

Kilka lat wcześniej niż w Krakowie, zorganizowało się piłkarstwo lwowskie. Z inicjatywy prof. Eugeniusza Piaseckiego powstają pierwsze drużyny piłkarskie rekrutujące się z uczniów IV Gimnazjum. Właśnie prof. Piaseckiemu zawdzięcza początek lwowski futbol. W 1899 objął on funkcje nauczyciela gimnastyki w IV Gimnazjum, zachęcając uczniów do uprawiania piłkarstwa, którego sam był wielkim entuzjastą. W roku 1904 utworzył on reprezentacyjny zespół pod nazwą Klub Gimnastyczno - Sportowy IV Gimnazjum. W tym czasie istniał już we Lwowie LKS ,,Czarni" założony w 1903 r. , oraz lwowska ,,Lechia" założona w 1905. Prof. Piasecki był wraz z dr H. Jordanem z Krakowa, jednym z współzałożycieli Towarzystwa Zabaw Ludu i Młodzieży w roku 1904, które w dwa lata później zostało przemianowane na Towarzystwo Zabaw Ruchowych. Z inicjatywy tego Towarzystwa nastąpił w Zielone Święta wyjazd uczniów IV Gimnazjum do Krakowa, gdzie w Parku Jordania rozegrali oni z krakowskimi studentami zawody w piłce uszatej przegrywając 0:3.


W 1906 roku po eliminacyjnym meczu z Czarnymi zakończonym remisem 1: 1, uczniowie IV Gimnazjum wraz z Czarnymi wyjeżdżają znów do Krakowa, tym razem na rozegranie dwóch spotkań piłkarskich z drużynami krakowskimi, złożonymi z uczniów szkół średnich i wyższych. Kontakt ten dał początek zorganizowanemu ruchowi piłkarskiemu w Krakowie. W jesieni, 30.IX.1906 Roku nastąpiła rewizyta krakowian we Lwowie. Biało-czerwoni pokonali wówczas Czarnych 1:0. W listopadzie odbył się we Lwowie turniej piłkarski pod patronatem Towarzystwa Zabaw Ruchowych, na którym klub Gimnastyczno- Sportowy pokonał Lechitę 2:1, zremisował z Czarnymi 1:1, którzy rówież wygrali z Lechią II 2:0, remisując z Lechią 1:1. Dalsze mecze zostały odwołane na wskutek złych warunków atmosferycznych.

Na wiosnę 1907 roku, istniejący już od 3 lat Klub Gimnastyczno- Sportowy IV Gimnazjum postanowił wyodrębnić się od Towarzystwa Zabaw Ruchowych, a dla wzmocnienia sił i rozszerzenia działalności, padła myśl fuzji z istniejącą od 1905 roku Lechitą i utworzenia klubu pod nową nazwą. Po kliku zebraniach przedstawicieli obu stowarzyszeń zapadła decyzja połączenia się obydwu klubów. Nazwa ,,Pogoń" nasunęła się jednemu z delegatów Lechici Maksymilianowi Dudykowi. Biało-czerwono-niebieskie barwy powstały z połączenia barw obu klubów: Klub Gimnastyczno Sportowy miał czerwono- niebieskie, a Lechia biało-czerwone. Pierwsze koszulki Pogoni były w połowie białe, w połowie czerwone, spodenki niebieskie. Na marginesie dodajmy, że na pierwszych odznakach klubowych, jako data założenia klubu, figurował rok 1907. Dopiero później, jako datę powstania klubu przyjęto rok powstania Klubu Gimnastyczno Sportowego tj. 1904.

Prezesem klubu wybrano prof. Piaseckiego. Pełnił on tę godność przez następne dwa lata. W latach 1907-1908 opracowany został statut klubu, w tym też czasie Pogoń otrzymała własne boisko.

Działalność twórcy Pogoni prof. Piaseckiego nie ograniczała się jedynie do pracy w tym klubie. Z jego inicjatywy powstał w 1909 roku Polski Związek Sportowy we Lwowie, a w 1911 roku prof. Piasecki był współorganizatorem pierwszego na ziemiach polskich związku sportowego - Związku Polskiego Piłki Nożnej z siedzibą w Krakowie.

Z powstaniem Pogoni, oprócz prof. Piaseckiego, łączy się ściśle nazwisko rodziny Kucharzów Ludwika i Ludwik Kucharowie, rodzice 6 synów, którzy w późniejszych latach rozsławili nie tylko macierzysty klub, ale i cały sport polski- od samego początku istnienia Pogoni nie szczędzili trudu i wysiłków dla umiłowanego klubu. Z matczyną troskliwością Ludwiki Kucharowej, która opiekowała się sportowcami Pogoni a jej mąż, wchodzący w skład zarządu klubu, nieraz wybawiał piłkarzy z opresji, nie szczędząc grosza na wyjazdy czy zakup sprzętu.
Najstarszy syn, Tadeusz był jednym z współzałożycieli Pogoni w 1907 roku i przez kilka lat zawodnikiem w tym klubie. Oprócz niego aktywnymi sportowcami byli również Karol i Władysław oraz najsłynniejszy z całego rodzeństwa - Wacław, następnie najmłodsi - Mieczysław i Zbigniew.

W ciągu 35-lecia działalności tego zasłużonego klubu lwowskiego funkcje prezesów pełnili:

-1907-1909 prof. Eugeniusz Piasecki,
-1910 bsp; dr. Jan Lubicz-Woytkowski,
-1910-1914 dr Stanisław Miziewicz,
-1914-1921 prof. Rudolf Wacek,
-1921-1923 Ludwik Koziebrodzki,
-1924 inż. Tadeusz Kuchar,
-1925 inż Michał Parylak,
-1926-1932 dr Włodzimierz Dzieduszyński,
-1933-1934 ppłk Ludwik Lepiarz,
-1935 dr Romuald Klimow,
-1936- Kazimierz Protassowicz,
-1937-1938 Eugeniusz Ślepecki,
-1938-1939 inż. dr Jerzy Kozicki.



W początkowej fazie swojego istnienia Pogoń rozgrywała zawody piłkarskie jedynie z lokalnymi przeciwnikami. W 1907 roku zaangażowano trenera czeskiego Karola Vopaleckyego za Slavii, który młodym piłkarzom Pogoni wpajał podstawowe arkana futbolu. Barwy klubu reprezentowali w r.1907 następujący piłkarze: Rysiak, Marion, Kawecki, (pionierzy klubu z roku 1904), następnie Harasymowicz, Spanring, Rzadki, Pirożyński, Kleban, Dudryk, Karasiński, Zausner. W roku 1908 po raz pierwszy zespół lwowski zmierzył się w oficjalnych meczach z przodującymi krakowskimi drużynami: Cracovią i Wisłą. Z pierwszym zespołem uzyskał 26 IV w Krakowie remis 1: 1 a rewanż we Lwowie wygrała Pogoń 1:0.Druga drużyna Pogoni przegrała w maju z Wisłą w Krakowie 0: 2, a w czerwcu we Lwowie zremisowała 3: 3, natomiast w październiku tego roku grała z Wisłą pierwsza drużyna Pogoni przegrywając 1:2 na swoim boisku.

Pierwszy międzynarodowy kontakt piłkarzy Pogoni nastąpił w maju 1909 roku. Lwowianie grali wówczas w Koszycach z mistrzem północnych Węgier Kassai AC, przegrywając 0:5 i w rewanżowym meczu we Lwowie we wrześniu 1:4. W rok później Pogoń wstąpiła do Austriackiego Związku Futbolowego, co poszerzyło jej kontakty międzynarodowe. W sezonie tym grała wprawdzie tylko jeden międzynarodowy mecz z KAC Koszyce (przegrała 1:2), ale już w 1911 roku poważnie wzrosła ilość zawodów z drużynami austriackimi i węgierskimi. Najwartościowszym wynikiem jest zwycięstwo Pogoni w stosunku 6:1 nad reprezentacją Wiednia, które odczytano, jako sensacje w krajach monarchii austriackiej. Pogoń zyskała nadto inne wartościowe jeszcze wyniki: 1:3 i 1:4 z Victorią Wiedeń, 3:0 i 4:2 z węgierskim Ungvari, jak również 4:2 z niemieckim klubem Dianą z Katowic, dalej dwukrotnie 2:3 z Budapesti FAC, 4:6 z Kassai AC, 0:4 i 1:4 z Herthą Wiedeń, 1:5 i 1:1 z Simmeringiem. Pierwsze kontakty z klubami innych dzielnic Polski, będących pod zaborem rosyjskim nawiązali lwowianie w r. 1912 poprzez wizytę w Warszawie, gdzie pokonali reprezentację tego miasta 6:2. W tym samym roku Pogoń grała jeszcze z Budapesti FAC (2:2 i 1:0), Debreceni TE (8:3 i 4:1) ,Ungwari AC (5:0), i Magyar AC (1:3 i 0:1).

W latach 1191-1912, występowali w drużynie następujący zawodnicy : Steifer i Reiner w bramce, Karasiński, Rzadki i Solecki w obronie, T. Kuchar, Piotrowski, Kleban, Misiński, Moeller w pomocy, oraz Kawecki, Karol Kuchar, Bodek, Romanowski, Marion, Bedlewicz i Władysław Kuchar w ataku. Na uroczystość otwarcia nowego boiska, 1 maja 1913 roku zadebiutował w wygranym przez Pogoń meczu z Cracovią Wacek Kuchar wszechstronny sportowiec lwowski, będący podobnie jak Kałuza w Cracovii czy Reyman w Wiśle , synonimem świetności swego klubu. W tym roku Pogoń została zaliczona przez Austriacki Związek Futbolowy do klubów I klasy. W pierwszych mistrzostwach Galicji zajęła drugie miejsce za Cracovią, a ponadto uzyskała w międzynarodowych meczach następujące wyniki : 3:2 i 1:0 z Budapesti FAC, 1:3 i 0:4 z Wiener SC, dwukrotnie 1:2 z Magyar AC.

Wybuch I wojny światowej przerywa II mistrzostwa Galicji w roku 1914. Na wiosnę gościły we Lwowie jeszcze dwie drużyny węgierskie: Toerekves, z którym Pogoń przegrała dwukrotnie 1:4 i 0:2 oraz Budapesti TC, który wygrał dwa razy z zespołem lwowskim 2:0 i 5:0. W 1916 r. mimo powołania do wojska wielu piłkarzy Pogoni i przejściowym zajęciu Lwowa przez Rosjan, dzięki inicjatywie prof. Rudolfa Wacka, Pogoń wznawia swą działalność piłkarską, montując dwa silne zespoły : Pogoń ,,cywilną" złożoną z uczniów lwowskich szkół średnich, oraz ,,wojskową”, w której grali zawodnicy Pogoni odbywający służbę w armii austriackiej lub w polskich legionach. Poza meczami z lwowskimi zespołami Pogoń w tym roku gra dwa spotkania z Cracovią przegrywając 1 października we Lwowie 0:2 i tydzień później w Krakowie 0:7.

W 1917 r. gościły na boisku Pogoni wojskowe zespoły przyjeżdżające do Lwowa lub stacjonujące w tym mieście. Grała tu stanisławowska Rewera, a nawet węgierski Vasas, który wygrał z Pogonią ,,cywilną" 6:0 a z ,,wojskową" 4:1. Piłkarze obu zespołów Pogoni wyjeżdżali też poza Lwów, głównie do Stanisławowa i Przemyśla. Grali też w Krakowie gdzie drużyna ,,wojskowa" zremisowała z Cracovią 1:1 a ,,cywilna" przegrała 1:5. Kontakty piłkarskie nie osłabły i w ostatnim roku pierwszej wojny światowej. Były one nawet dość urozmaicone i bogate.

Mecz z budapeszteńskim Magyar Ac w lipcu przyniósł Pogoni zwycięstwo 4:2. Wielkim wydarzeniem była również wizyta silnej reprezentacji Wiednia w dniach 3-4 sierpnia we Lwowie. W pierwszym spotkaniu pokonała ona Pogoń 5:2, ale w drugim Austriacy doznali nieoczekiwanej porażki 1:2, co najlepiej świadczyło o dużej klasie, jaką mimo warunków wojennych przedstawiał zespół lwowski.

Trwające jeszcze w 1919 r. działania wojenne na terenie Lwowa i okolicy spowodowały konieczność wyjazdów Pogoni na szereg spotkań do innych miast niepodległej już Polski. Drużyna grała w Poznaniu, Warszawie, ?odzi, Krakowie, Przemyślu, Stanisławowie, Stryju i Rzeszowie. W powojennym okresie występowali w Pogoni najczęściej następujący piłkarze: Mieczysław Kuchar w bramce, Piotrowski i Wójcicki w obronie, Fluhr, Owsionka, Kusionowicz w pomocy, Juras, Dobrzyński, Wacek Kuchar, Garbień a z młodszych - ,,wschodząca gwiazda" ataku lwowian Batsch oraz skrzydłowy Słonecki.

W czerwcu 1920 roku miał miejsce wyjazd Pogoni na Górny Śląsk. W okresie poprzedzającym plebiscyt miał on na tym obszarze wyjątkowe znaczenie nie tylko sportowe, ale i polityczne. Chodziło o zamanifestowanie wobec Niemców siły polskiego sportu a zarazem przyjście z moralną pomocą rdzennej polskiej ludności Śląska w walce z niemieckim zaborcą. Doniosłą rolę propagandową w tym względzie spełniał lwowski klub, dzięki swym cennym sukcesom sportowym i patriotycznej postawie. Pogoń wygrała wówczas z niemiecką Dianą w Katowicach 5:0 , w najważniejszym meczu z niemieckim mistrzem Bytomia, silnym Beuthen 09, Pogoń odniosła cenne zwycięstwo 3:2. Po tej wizycie na Śląsku zaczęły powstawać liczne polskie kluby sportowe. W lipcu gościła z rewizytą we Lwowie reprezentacja polskich klubów Śląska przegrywając z reprezentacją Lwowa 1:5.

Następny rok przyniósł już pierwsze rozgrywki o tytuł mistrza Polski, poprzedzone towarzyskimi meczami międzynarodowymi z węgierskim III Kerulet 3:2 i 3:3 i wiedeńskim Wackerem 2:0. Po zwycięstwach nad lokalnym rywalem - Czarnymi 2:1 i 5:0 Pogoń, jako najlepsza drużyna okręgu startowała w gronie 5 mistrzów pozostałych okręgów w rozgrywkach o tytuł mistrza Polski. Chwiejna forma piłkarzy nie pozwoliła na nawiązanie równorzędnej walki z rywalami i w rezultacie mistrz Lwowa uplasował się w tabeli dopiero na 4 miejscu z 6 pkt., przy 15 pkt. mistrzowskiej jedenastki Cracovii, 10 Polonii Warszawa, i 8 Warty Poznań.

Ale już rok 1922 jest początkiem ,,złotej ery" Pogoni w polskim piłkarstwie. Wywalczyła ona po raz pierwszy w swej historii tytuł mistrzowski. Niemały wpływ na ten sukces, obok utalentowanych zawodników, którzy w tym czasie występowali w drużynie, miał nowo pozyskany trener austriacki K. Fischer, który zaszczepił zawodnikom Pogoni nowoczesny, ofensywny styl gry. Pogoń zdobyła wówczas mistrzostwo okręgu lwowskiego bez straty punktu. Również w finałowej puli w grupie południowej drużyna odniosła 5 zwycięstw: 12:0 i 6:0 z Ruchem, 11:0, i 4:0 z WKS Lublin oraz 3:2 z Cracovią. Drugi mecz z Cracovią Pogoń przegrała 1:4, ale zdobyła mistrzostwo grupy lepszym stosunkiem bramek. Finałowe mecze Pogoni z mistrzem grupy północnej - Wartą zakończyły się remisem 1:1 w Poznaniu i zwycięstwem 4:3 we Lwowie, co zapewniło gospodarzom tytuł mistrzowski.

W 1923 r. Pogoń zdobyła mistrzostwo Lwowa, uzyskując w 10 meczach 19 pkt. ( w tym rekordowe zwycięstwo 21:1 z Rewerą),potem bez straty punktu wywalczyła prymat w grupie wschodniej finałów MP, gromiąc m.in. Laudę Wilno 13:0 i WKS Lublin 8:0 i 7:0. Finałowe spotkania z Wisłą- mistrzem grupy zachodniej dały rezultat remisowy. We Lwowie góra była Pogoń wygrywając 3:0, a w Krakowie zaś Wisła, która wygrała 2:1. Dopiero trzeci mecz na neutralnym gruncie w Warszawie zadecydował o mistrzostwie Polski, które uzyskała Pogoń zwyciężając krakowian w dogrywce 2:1.

W lecie mistrz Polski gościł w Jugosławii, gdzie jednak nie odniósł sukcesów. Pogoń przegrała z Concordią Zagrzeb 2:3, z HASK Zagrzeb 0:1, natomiast z Beogradzkim KS odniosła zwycięstwo 5:2, ale z Jugosławią Belgrad znów doznała porażki 0:4. Ponadto lwowianie gościli Admirę Wiedeń (4:6 i 3:3), Eintracht Lipsk (7:1), Kispesti ( 1:1 i 2:2), WAF z Wiednia (3:1 i 2:1) i Hakoah z Wiednia (2:1).

Z uwagi na przygotowania reprezentacji Polski do turnieju olimpijskiego w Paryżu w roku 1924 mistrzostw Polski nie rozgrywano. Pogoń miała, więc wiele wolnych terminów na towarzyskie spotkania z krajowymi i zagranicznymi przeciwnikami. Rozegrała ona ogółem w tym sezonie aż 55 towarzyskich spotkań, w tym 24 z zagranicznymi zespołami, m.in. po raz pierwszy z mistrzem Danii Boldklub Kopenhaga, wygrywając 3:1. Zrewanżowała się wówczas również dwoma zwycięstwami 4:2 i 2:1 zagrzebskiemu HASK-owi, za ubiegłoroczną wysoką porażkę. We Lwowie grał w tym roku również mistrz Austrii słynni Smatorzy, którzy w dwóch meczach z Pogonią wygrali w stosunku 1:0 i 2:0.

W sezonie tym wycofali się z zespołu starsi już wiekiem Innarowicz, Wójcicki, oraz bramkarz M. Kuchar. Miejsce jego zajął pozyskany z IFC Katowice reprezentacyjny ,,goalkeeper" Goerlitz. Szczytowy sezon ,,złotego okresu" Pogoni przypada na rok 1925, w którym Pogoń zdobyła po raz trzeci z rzędu tytuł mistrzowski. Był to naprawdę najwspanialszy okres jej sportowych sukcesów. Nie przegrała Pogoń do września tego roku ani jednego meczu z drużynami krajowymi, uzyskując piękny całoroczny bilans: 39 zwycięstw w 59 meczach ( w tym 20 z zagranicznymi przeciwnikami). Pierwszej porażki na arenie krajowej doznała Pogoń dopiero 13 września z Polonią w Warszawie.

Z zagranicznymi drużynami uzyskała Pogoń m.in. następujące wyniki: 2:1 i 0:2 z Hakoahem Wiedeń, 4:0 i 1:3 z WAC Wiedeń, 3:2 i 1:4 z Amatorami Wiedeń, 3:1 i 2:2 z Simmeringiem, 0:2 i 2:4 ze Spartą Praga , oraz 1:3 i 0:3 z Vienną. W grupie eliminacyjnej do mistrzostw Polski Pogoń wygrała wszystkie 4 mecze ze swą imienniczką z Wilna i Lublinianką, dystansując wyraźnie rywalki w puli finałowej i zdobywając w 4 meczach 7 pkt. Mistrzostwo dla Pogoni wywalczyli w tym roku: Gorlitz w bramce, Olearczyk i Giebartowski w obronie, Hanke, Fichtel, Gulicz w pomocy, Słonecki, Batsch, W. Kuchar, Grabień i Szabakiewicz w ataku.


Po sukcesach w roku 1925 klub znalazł się nieoczekiwanie w trudnych warunkach materialnych, które sprawiły, iż Pogoń nie mogła zakontraktować żadnego międzynarodowego meczu. Walczyła, więc jedynie z dużym powodzeniem z krajowymi przeciwnikami. Po zdobyciu po raz piąty z rzędu mistrzostwa Lwowa grała z kolei w eliminacyjnej puli z Cracovią i Lublinianką, zdobywając komplet punktów. W finale, po dwóch remisach 2:2 z Wartą i Polonią Warszawa i po dwóch zwycięstwach 7:1 i 2:0 nad tymi samymi przeciwnikami, wywalczyła czwarty - i ostatni już w swej historii - tytuł mistrza Polski.

W mistrzowskim zespole w roku 1926 grali: Lachowicz w bramce, Olearczyk, Giebartowski w obronie, Deutschman, Fichtel, Hanke p pomocy, Urlich, Batsch, W. Kuchar, Grabień, Szabakiewicz w ataku. Świetna bramkostrzelna środkowa trójka ataku Pogoni zdobyła w ciągu 4 lat 284 bramek w meczach mistrzowskich, z czego na samego Wacka Kuchara przypadło 125 goli, na Batscha 96 i na Grabienia 63.

Od roku 1927 czterokrotny mistrz Polski grał w nowoutworzonej lidze, nie spadając z niej ani razu, mimo dwóch słabszych sezonów w roku 1929 i 1937. Trzykrotnie tylko punkt dzielił Pogoń od mistrzostwa (1932,1933,1935) co najlepiej świadczyło o wysokiej formie najlepszej drużyny z Lwowa. Duża ilość spotkań ligowych w r. 1927 nie pozwoliła Pogoni na częstsze kontakty międzynarodowe. Grała ona w tym sezonie tylko z rumuńskimi Fulgerulem Bukareszt, wygrywając we Lwowie 4:2. W lidze zajęła 4 miejsce, tracąc w końcowej fazie mistrzostw 6 pkt. walkowerem za towarzyski mecz z Cracovią, która znajdowała się po za ligą w głośnym konflikcie Liga - PZPN. W 1928 roku po odejściu trenera Fischera, Pogoń grała nienadzwyczajnie, plasując się wówczas na 6 miejscu w tabeli ligowej. W drużynie pojawili się wówczas młodzi zawodnicy Albański, przyszły nasz reprezentacyjny bramkarz, parę obrońców tworzyli Fichtel z Maurerem, w pomocy grali: Deutschman, Prass i Hanke, a w ataku Szabakiewicz, Grabień, Batsch, W. Kuchar i Maurer. W dwóch międzynarodowych meczach Pogoń przegrała z Cechie Karlin 1:3 i z Vasasem 0:2.

Ostry kryzys natomiast przechodziła drużyna w 1930 r., kiedy Pogoń uplasowała się na 7 miejscu w ekstraklasie. Znacznie odmłodzony zespół w składzie: Albański, Maurer, Jeżewski, Hanke, W. Kuchar, Deutschman, Nahaczewski, Maurer, Matys II, Zimmer, Szabakiewicz - pod kierunkiem doświadczonych, starszych kolegów jak Kuchar, występujący w tym czasie na pozycji środkowego pomocnika, Hanke czy Szabakiewicz - nabierał z każdym meczem zgrania i rutyny. W międzynarodowych meczach Pogoń wygrała tylko jeden raz z Jahnem Czerniowce 3:0, a przegrała 3 spotkania: z III Kerulet 3:5 i 1:2 oraz z Atillą Miskolc 1:3.

Po wzmocnieniu Kossokiem z Cracovii i skrzydłowym Niechciołem-Majowskim z Katowic w następnym sezonie Pogoń wyraźnie poprawiła się i w końcowej tabeli zajęła 4 miejsce, mając zaledwie 2 punkty mniej od mistrza ligi- Garbarni. Funkcje trenera w tym roku przejął były zawodnik Pogoni dr Hanke. W jedynym międzynarodowym meczu w tym sezonie Pogoń pokonała Hakoah Wiedeń 1:0.

Rok 1932 zaznaczył się dalszą zwyżką formy lwowskich piłkarzy. Byli oni bliscy zdobycia tytułu mistrza Polski, który tym razem uzyskała lepsza o jeden punkt Cracovia. Drużyna Pogoni grała w składzie: Albański, Jeżewski, Kucharski, Hanin, W. Kuchar, Deutschman, Niechcioł, Nachaczewski, Schlaff, Matys II, Zimmer, Matys I. W roku tym piękny Jubileusz 20 - lecia gry w I zespole obchodził wciąż jeszcze aktywny Wacek Kuchar. Ze spotkań z drużynami spoza kraju warto odnotować mecz Pogoni z polonijnym zespołem z Czerniowiec, który Pogoń wygrała 3:1. W dalszych meczach międzynarodowych w tym sezonie poniosła porażkę z Atillą Miskolc 2:4 i wygrała w rewanżu 1:0.

Podobnie jak w roku poprzednim, również i sezon 1933 przyniósł Pogoni tytuł wicemistrza Polski i w tym roku właśnie skończył swą piękną karierę piłkarską Wacław Kuchar, a jego miejsce zajął utalentowany Wasiewicz, który z czasem stał się reprezentantem kraju. Spotkania międzynarodowe przyniosły Pogoni sukces z belgijskim zespołem - Standard Liege, z którym wygrała 3:0; w dwóch meczach ze Spartą Kosire lwowianie przegrali 1:5, a w rewanżu zwyciężyli 5:2, zaś z Hakoahem Wiedeń uzyskali 2:0, a z Hakoahem Czerniowce zremisowali 2:2. Słabszy sezon piłkarski miała Pogoń w 1934 roku , kiedy znalazła się na 6 miejscu w tabeli ligowej. Spowodowała to m.in. dotkliwa kontuzja czołowego napastnika Michała Matyasa, co osłabiło linię ataku. W tym sezonie Pogoń rozegrała dość pokaźną ilość spotkań międzynarodowych. Na wiosnę gościła w Belgii i Francji uzyskując kilka dobrych wyników. Z Olympique-Lille przegrali 0:1, ale pokonali reprezentacje polskiej emigracji w Lens 7:2, potem wygrali wysoko 5:0 z teamem francuskim 3 miast Billy-Montigny, Henin i Drocourt, zwyciężyli wicemistrza Belgii Daring 2:1 i przegrali z Liege 0:1. Jesienią podejmowali we Lwowie czołowy włoski zespół AC Milan, odnosząc cenne zwycięstwo 5:3. Sezon zakończyły spotkania z Brocskayem Debreczyn 0:2 i 1:2 , i z Hapoelem Tel Aviv 2:2.

W lidze po raz trzeci Pogoń zdobyła wicemistrzostwo w roku 1935. Na poprawę poziomu gry wpłynęło m.in. pozyskanie nowego trenera węgierskiego Molnara oraz powrót do gry Matyasa. Z 55 bramek, jakie strzeliła Pogoń w tym roku, popularny ,,Myszka" zdobył sam 22, stając się ligowym ,, królem strzelców". W międzynarodowych meczach lwowianie zremisowali 1:1 i przegrali 0:1 z Szegedem, doznali tez porażki 2:7 z WAC, ale zremisowali w rewanżu 2:2, zaś z Admirą uzyskali wynik 2:2 i 2:6, z Wackerem 0:2 i Hakoahem Wiedeń 0:1 i 2:2. Późną jesienią Pogoń wyjechała do Wiednia. Była to najsmutniejsza wyprawa ze wszystkich dotychczasowych. Wicemistrz Polski doznał tu niestety druzgocących, nienotowanych w kronikach klubowych klęsk 3:13 z Admirą i 2:9 z Rapidem.

Rok 1936 przyniósł Pogoni 6 lokatę w tabeli. W zespole pojawiło się znów kilku dobrych piłkarzy, jak pomocnik Sumara czy Luchter w ataku. Po raz pierwszy podejmowała Pogoń mistrza Bułgarii Levskiego Sofia, wygrywając 1:0. Z Kispesti uzyskała remis 1:1, wygrała z III, Keruletem 2:1, ale mecze z austriackimi zespołami zakończyły się niepowodzeniem. Dwukrotnie lwowianie przegrali wysoko z Rapidem 1:5 i 1:4, z Admirą 1:3 i 2:4, z Wackerem po porażce 0:2, wygrali w rewanżu 3:2.

W kraju w 1937 roku przyszły niepowodzenia. Po pierwszej rundzie znajdowała się ona na przedostatnim miejscu w tabeli z zaledwie 4 pkt. Dopiero jesienna runda przyniosła poprawę i awans drużyny na 6 miejsce w końcowej tabeli. Najcenniejszym z serii zwycięstw odniesionych jesienią było 1:0 nad AKS-em w Chorzowie, które przesądziło o zdobyciu przez Cracovie mistrza ligi. Nic dziwnego, że pierwszym klubem, jaki złożył Pogoni gratulację z okazji tego sukcesu byli ,,biało-czerwoni". W ataku nastąpiło kolejne odmłodzenie i obok Matyasa grała już tylko młodzież z Luchterem, Wolaninem, Jedynakiem i Borowskim.
W międzynarodowych meczach Pogoń uzyskała wyniki : 1:5 i 4;1 z Vienną, 2:2 i 3:1 z Kispesti, z polskim zespołem z Czerniowiec Wawelem 9:1 i Dragosz Voda też z Czerniowiec 0:2, z Hapoelem Tel Aviv 4:2 i 7:2. W ostatnim pełnym sezonie ligowym w roku 1938 Pogoń zajęła 5 miejsce, grając oprócz ligowych spotkań dwa międzynarodowe mecze: z Budafokiem 1:1 i z Kispesti 0:2 i 0:1. Ogółem na przestrzeni 35 lat najsłynniejszy lwowski klub rozegrał 955 meczy, z czego wygrał 557, przegrał 263, a zremisował 135. Zawodnicy Pogoni strzelili swym przeciwnikom 2917 bramek, tracąc 145.


Józef Hałatys - "Polska Piłka Nożna"

W 1939 roku Pogoń świętowała swoje 35 - lecie. Z tej okazji planowano zorganizować we Lwowie międzynarodowy turniej piłkarski, ale niestety nie udało się zrealizować tego planu. W lidze Pogoń grała na dobrym poziomie, nie spadała poniżej 3 miejsca, a przez pewien czas była liderem tabeli, zepchnąwszy z pierwszego miejsca Ruch Chorzów. Na wyjeździe Pogoń z nim przegrała 1:4, ale we Lwowie zwyciężyła 3:2. Pogoń wciąż liczyła się w walce o mistrzostwo, zwłaszcza, że od 20 sierpnia do końca rozgrywek Pogoń miała do rozegrania jeszcze 5 meczów : dwa u siebie z Garbarnią i Warszawianką, i trzy na wyjeździe: drugi raz z Warszawianką , oraz z Wisłą i Wartą - które szanse i apetyt na mistrzostwo miały takie same jak Pogoń i Ruch. Ruch miał przed sobą cztery mecze - w tym rewanżowy po przegraniu z Wisłą. Mógł się jeszcze ewentualnie liczyć chorzowski AKS, ale tak czy owak trzecie miejsce ,,Pogoni" było o tyle niepewne, że mogło być drugie albo pierwsze. Ale jak to wszystko potoczyłoby się - już nigdy się niestety nie dowiemy....


Jacek Bryl - "Wacław Kuchar"

A współcześnie - reaktywowano ten zasłużony dla polskiego sportu klub.

w w w pogonlwow, p l
Profil
PW Email Cytuj
wabene 
Wysłany: Nie Maj 09, 2010 16:30   Panie Telleyrand! No musze te panskie bzdury poprostowac.  


Dołączył: 28 Gru 2006
Skąd: bytom
GORNIK ZABRZE - pojmujesz ta nazwe. Klub gornictwa, klub gornikow, kopalni wegla
kamiennego, gorniczej braci! KLUB GORNICTWA! Gdybysmy sie nazywali RUCH ZABRZE,
PIAST ZABRZE, BALTYK ZABRZE to wtedy sponsoring kopalni bylby dziwny. Bylismy klubem gorniczym, z nazwa Gornik, wiec lozyly na nas kopalnie. Wszystko sie zgadza. Tak samo jak byly fikcyjne etaty na kopalniach, tak samo byly w hutach ( w hutniczym Ruchu ) i zakladach miasta Chorzow, zakladach kolejowych ( stojacych za Lechem , zakladach wlokienniczych Lodzi ( stojacych za Widzewem ), w wojsku ( stojacym za Legia ), czy MO ( stojacym za Wisla ). Zadna roznica. Piast byl tez klubem na ktory lozyly zaklady i huty z Gliwic.


GORNIK ZABRZE! Urodzilismy sie w wiezieniu, w swiecie gorniczym Zabrza, bo
mielismy wegiel i kopalnie. Zabrze przed wojna bylo po stronie niemieckiej. To
zaden grzech ( Duzo gorzej jest sie sprzedac czerwonym, olewajac przy tym swoje
idealy z lat Polski niepodleglej Marszalka do ktorych sie tak chetnie odwoluja
dzisiaj, zdrajca zawsze moze zdradzic jeszcze raz!!!). Dzieki temu i dzieki
wspanialym pilkarzom , ktorzy chcieli u nas w Gorniku grac, stworzylismy
wspanialy klub i najlepsza druzyne klubowa w dziejach naszego kraju. A co wy
mozecie zarzucic Gornikowi, gornikom, dzialaczom Gornika? Ze za wegiel, ktory
mieli w Zabrzu stworzyli wspanialy klub pod patronatem gornictwa odnoszacy
sukcesy w Europie. Skonczcie obrazac Gornika Zabrze i go wyzywac.Co robicie w
wielu postach. Zbudowalismy dzieki wlasnym bogactwom naturalnym w Zabrzu
wspanialy pilkarski klub, ktoremu kibicowala cala Polska i zagranica, ktory ( a
bylo to podwojnie trudne) pierwszy przebil sie w miedzynarodowej pilce,
przynoszac polskiemu futbolowi ogromny szacunek. Zrobilismy to za swoje i swoimi
ludzmi z regionu, ktorzy chcieli w Gorniku grac, kochali ten klub i do dzis sie
z nim bardzo mocno identyfikuja. Nikt Górnikowi nie odbierze zdobytych
tytułów.Wole mistrzostwa Gornika zdobyte w komunie, w czasach gdy na mecze
ligowe przychodzilo po 40-70 tysiecy ludzi, to byly tytuly zdobyte, gdy polski
futbol swiecil triumfy na arenie miedzynarodowej zarowno w pilce klubowej jak i
reprezentacyjnej ( zdecydowanie najcenniejsze trofea w naszej pilce ), to byly
tytuly gdy w slaskich klubach grali slazacy, w krakowskich krakusy a Legia,
Slask czy Gwardia Wawa powolywaly pilkarzy do munduru. Szacuneczek Gornik
Zabrze. Wiec czasy zwyciestw Gornika to byly wspaniale czasy naszego futbolu w
pilce klubowej i reprezentacyjnej w Europie i na swiecie. Gdy na mecze krajowej
ligi i Pucharu Polski przychodzilo po 40 do 70 tysiecy ludzi. A ten okres po 89
lat 1990-2010 ( do dzis ) to byl czas, gdy cala Polska i caly polski futbol byl
zepsuty , przezarty korupcja , sprzedawaniem spotkan , beznadzieja , zenujacym
poziomem, kibolami, zadymiarzami. Gdy wszyscy odrobine myslacy ludzie uciekali
jak najdalej od krajowego futbolu, gdy na mecze pilki noznej z tych wlasnie
powodow przychodzilo (na wszystkie 8 spotkan kolejki ligowej) lacznie po 24
tysiace ludzi ( dopiero od 2007 roku notuje sie wyrazne wzrosty frekwencji i
wyrazne wzrosty nakladow finansowych na kluby ) . Byl to bez zadnej przesady
okres najwiekszej smuty i najwiekszej beznadziei w polskiej pilce. W wielu
klubach byli praktycznie zlodzieje, albo cwaniaczkowie pobierajacy wysokie
pensje, gdy klub zdychal i generowal coraz wieksze dlugi, brali karty zawodnikow
promujac ich w klubach wykorzystujac ich marke a potem ich sprzedawali a kasa do
wlasnej kieszeni. A teraz te kluby sa nagabywane przez rozne instytucje panstwa
o placenie tych dlugow!! Dopiero teraz zaczyna sie budowac stadiony...


Kazdy klub za komuny oczywiscie musial miec resortowego opiekuna, ale bardzo
silnie zwiazanego z danym miastem. Nie bylo tak, ze lodzkie zaklady wlokiennicze
lozyly na Gornika. W komunie kluby graly zawodnikami ze swojego regionu, a o ich
sile stanowily zaklady z danego miasta. W zwiazku z tym, za komuny bylo
wyjatkowo sprawiedliwie, jak nigdy potem. Wszystko bylo, jak najbardziej
prawidlowo. Zabrzanskie kopalnie ladowaly kase w gorniczy klub z Zabrza,
nazywajacy sie Gornik. Tak samo jak teraz donieckie kopalnie w prywatnych rekach
sponsoruja Szachtara Donieck. Czyli gorniczy klub z gorniczego Doniecka.
Absurdem by bylo gdyby zabrzanskie kopalnie ladowaly kase w Piasta Gliwice (
gdzie przemyslu wydobywaczego praktycznie nie bylo ) lub w Wisle z Krakowa. Na
slasku byl wegiel i przemysl wiec byly kluby gornicze: Gornik ( Zabrzanskie
Zjednoczenie Weglowe ), GKS ( Katowickie Zjednoczenie Weglowe ), Polonia Bytom (
miasto Bytom i jego zakłady ) i Szombierki ( Bytomskie Zjednoczenie Weglowe ),
Zaglebie Sosnowiec ( ciagnelo z kopalni z Sosnowca ). Zabrzanskie Zjednoczenie
Weglowe i miasto Zabrze utrzymywalo jeszcze takie mniejsze kluby zabrzanskie,
jak: Walka Zabrze, Sparta Zabrze, Stal Zabrze, itd. Proste.

Uleglych towarzyszy to mielismy w Wisle Krakow, ktora zostala Gwardia i Ruchu,
ktory zostal Unia Chorzow. Charakter pokazaly: Warta Poznan, Polonia Warszawa i
Cracovia. Te wasze zaklecia o kibicach sukcesu teraz i kiedys. Jak Gornik gral w
w II i III lidze w latach 1949-55 to na mecze w Zabrzu przychodzilo po 20-30
tysiecy ludzi. Wiecej niz na taki utytulowany przedwojenny Ruch, o Piascie nie
wspominajac. Oczywista rzecz, ze place byly tu najwyzsze w dobie ogromnej
prosperity na wegiel na swiecie.



I super, ze powstal Wielki Gornik Zabrze. Najwiekszy z krajowych klubow, jak
dotychczas. Przed wojna Zabrze bylo po stronie niemieckiej i dlatego Gornika nie
bylo. Ale w latach najwiekszego stalinizmu to inni swieca sukcesy w krajowym
futbolu. Ludzie w Zabrzu tak samo jak w innych miastach kraju mieli do wyboru:
albo stworzyc silny klub albo dosac sie na socjalistyczne realia, byc gnebionym
przez nowych wladcow kraju i nie miec nic. Na mecze drugoligowego Gornika
przychodzilo ponad 25000 ludzi w roku 50. Chyba tyle samo co na utytulowany juz
wtedy Ruch, zajmujacy pierwsze lub czolowe miejsca w ekstraklasie. "Zalozycielem
Gornika byl Julian Gajdzicki-zapalony turysta i przewodnik tatrzanski. Urodzony
na Syberii w rodzinie polskiego zeslanca.Zapisal piekna karte wojenna w polskim
mundurze, takze pobyt w hitlerowskim stalagu.Po wojnie osiedlil sie w
Zabrzu.Jako czlowiek zwiazany z PPS i srodowiskiem "andersowcow" ( niesamowite,
ze taki czlowiek zakladal Gornika zamiast zapalac jedynie sluszna miloscia do
Unii Chorzow czy Piasta Gliwice), trafil na przesluchanie do UB,gdzie zostal
mocno poturbowany.To on zorganizowal spotkanie zalozycielskie nowego klubu
Gornika Zabrze." W Zabrzu mysleli prawidlowo i przyszlosciowo. Zdawano sobie
swietnie sprawe, ze w Zabrzu jest wegiel, ze potezne kopalnie beda napedzac
zabrzanski sport i futbol wiec z czterech mniejszych i slabych klubow
zabrzanskich stworzono jeden gorniczy bardzo silny- z nazwa Gornik za ktorym
staly kopalnie zabrzanskie. Jasne, ze w jednym klubie jest mniej miejsca dla
dzialaczy niz w czterech klubach, wiec sie to nie podobalo niektorym
stolkowiczom. Trudno. Takie zycie. Jakby w Zabrzu wegla nie bylo to by klubu
silnego tez nie bylo. Komuna nie ma nic do tego. Wszystko bylo prawidlowo.
Zabrzanskie kopalnie ladowaly kase w gorniczy klub z Zabrza. Tak samo jak teraz
donieckie kopalnie w prywatnych rekach sponsoruja Szachtara Donieck. Czyli
gorniczy klub z gorniczego Doniecka. Absurdem by bylo gdyby zabrzanskie kopalnie
ladowaly kase w Piasta Gliwice ( gdzie przemyslu wydobywaczego praktycznie nie
bylo ) lub w Widzewa z Lodzi. Manchester United to tez klub w poczatkowej fazie
dzialajacy na zasadzie czy z pomyslem " zjednoczenia ". Stworzenia silnego klubu
z Manchesteru. Nie rozdrabniac sily na kilka klubow w miescie tylko stworzyc
jeden bardzo silny. To samo Newcastle United, itd!!To była najlepiej
zainwestowana kasa w komunistycznym panstwie. Pilkarze w tym klubie chcieli
grac, na mecze Gornika przychodzilo po 100 tysiecy ludzi.Wszystko bylo
prawidlowo. W gornictwie i partii byla masa przyzwoitych i porzadnych ludzi ,
ktorzy musieli funkcjonowac w represyjnym panstwie.Bylismy klubem gorniczym, z
nazwa Gornik, wiec lozyly na nas kopalnie. Wszystko sie zgadza. GORNIK ZABRZE -
pojmujesz ta nazwe. Klub gornictwa, klub gornikow, kopalni, gorniczej braci!
Gdyby kopalnie ladowaly kase w w kluby o nazwie : Piast, Ruch, Widzew,
Polonia....to wtedy sponsoring kopalni bylby dziwny.


Gornik mial w tamtych czasach tak silna druzyne, ze nie musial niczego
zalatwiac, niczego kupowac. Wygrywal lige z ogromna kilkunasto punktowa
przewaga. Mozna sprawdzic. O jego sile stanowili zawodnicy ze Slaska, chcacy
grac w Gorniku i calkowicie sie z tym klubem identyfikujacy. Tajemnica
pantoflowej poczty bylo, ze pilkarzom Gornika te tytuly tak spowszednialy, ze im
sie przykladac nie chcialo. Dlatego zdobywali tytuly tylko co drugi rok. A gdyby
jeszcze nie kontuzja Lubanskiego w 1973 roku to Gornik mialby tych tytulow
jeszcze wiecej. Calkowicie zasluzenie! Ruch Chorzow-Histria klubow FUJI podaje,
ze w czasie eliminacji do Mistrzostw Swiata w RFN w 1974 roku, żaden zawodnik
Ruchu Chorzow czyli najlepszej druzyny w kraju nie bral udzialu w meczach
eliminacyjnych z Walia i Anglia. Najlepsi zawodnicy Ruchu Chorzow ( Marx i
Maszczyk obydwaj przewidywani do kadry ) odniesli kontuzje w meczu z Gwardia???
Kierownictwo Ruchu bylo oskarzane o namowienie obu pilkarzy do sfingowania tych
urazow, aby ci nie musieli grac w ramach eliminacji do mundialu z bardzo ostro
grajacymi Anglikami i Walijczykami. Ruch zdobywa w tym okresie dwa mistrzostwa
kraju i Puchar Polski. Gornik ( tez walczacy o mistrzostwo ) i inne kluby w
odroznieniu od Ruchu wystawia bez wahania swoich najlepszych zawodnikow na
potrzeby reprezentacji, Lubanski odnosi w meczu z Anglikami bardzo ciezka
kontuzje. Gornik traci na dlugi czas swojego najlepszego napastnika. Tylko
dlatego przegrywa walke o tytul z Ruchem. Tak to bylo.



Gornik drogi kolego nie grabil zawodnikow innym klubom. Taki Szoltysik i Oslizlo ( obydwaj wybitni gracze Gornika) mieli grac w Ruchu,ale ich tam niepowaznie potraktowano,dlatego przyszli do Gornika.

Zygfryd Szoltysik podpisal jedynie wstepna karte zgloszenia do Ruchu. Sam Szoltysik o dzialaczach Ruchu powiedzial:"ze potraktowali go niepowaznie"! W Chorzowie "skapili Szoltysikowi na garnitur, jaki zazyczyl sobie mikroskopijny junior"! W Zabrzu garnitur Szoltysikowi dali i chlopak wybral Gornika. A po latach stwierdzil wprost: " to byla najlepsza decyzja jaka moglem podjac"! Mlody, zdolny wiec niebiescy
mysleli, ze i tak bedzie musial grac u nich, jak wszyscy zaraz po wojnie.

Stanislaw Oslizlo:
"Do Wisły Kraków poszedł... sam. Był rok 1955. 18-letni maturzysta chciał zdawać do Wyższej Szkoły Rolniczej w Krakowie. Jeszcze wcześniej zgłosił się do klubu z Reymonta. Nikt go nie przyjął. Ostatecznie został studentem pierwszego roku Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Katowicach. I trafiłem do miejscowego Kolejarza...." "W 1959 roku Oślizło był już gwiazdą. Jak sam twierdzi, Pogoń Szczecin oferowała kapitalne warunki. Było jednak daleko. On sam chciał grać w Ruchu Chorzów. Miałem już wtedy używanego Moskwicza. Pojechałem na Cichą i nic z tego nie wyszło. Przyjął mnie jakiś magazynier, odesłał do niby-członka zarządu, a ten stwierdził, że nie bardzo może pomóc. Kazał przyjechać w innym terminie. I pojechałem do Chorzowa, już jako gracz Górnika."

Cytat ludzi górnictwa :„.....pracownicy kopalń byli dumni z Górnika. Każdy chciał mieć jakiegoś piłkarza na fikcyjnym etacie na swoim oddziale. Nigdy nie zapomnę, jak Alojzy Piontek, który po zawale w kopalni Rokitnica siedział siedem dni pod ziemią, pierwsze o co zapytał to; jak grał Górnik". Nie obchodziło go, że właśnie uratowano mu życie. Jego interesował wynik ukochanej drużyny. Miłość górników do Górnika nie była wymuszona, ale szczera, autentyczna.”

Antoni Piontek, gornik uratowany po siedmiu dniach przebywania pod ziemia, pierwsze pytanie jakie zadal ratownikom brzmialo: „A jak grol mój Gornik…”

Pilkarze o grze w Gorniku:

Marek Majka, jeden z najsłynniejszych wychowanków gliwickiego klubu, był w latach 80.członkiem złotej zabrzańskiej jedenastki. Z Górnikiem sięgnął po cztery tytuły mistrza Polski pisze Gazeta Wyborcza. Wiadomo, że piłkarze, którzy odchodzili z Piasta do Górnika,przestawali być wielkimi przyjaciółmi gliwickich kibiców. Mój transfer to była jednak normalna kolej rzeczy. Ci, którzy krytykują piłkarzy szukających szansy na swój rozwój, nie znają się na sporcie. Oceniam swoje przejście z Gliwic do Zabrza jako najlepszy krok w moim życiu. Życzyłbym każdemu piłkarzowi, aby osiągnął takie sukcesy jak ja w Górniku. Cztery tytuły mistrza Polski z rzędu to przecież rzadkość i nigdy bym nie przypuszczał, że to może spotkać akurat mnie - mówi Majka.

Komornicki Ryszard"
"Przypomina przykład sprzed ćwierć wieku. - Swego czasu rewolucję w składzie Górnika zrobił trener Kostka. Sprowadził młodych piłkarzy z klubów drugiej czy trzeciej ligi. Wtedy m.in. i ja trafiłem do Górnika. Trener w ciągu dwóch lat zrobił z nas gwiazdy polskiej piłki, zbudował zespół, któremu w kraju nikt nie potrafił zagrozić - opowiada Koko."

Jerzy Gorgon o spadku Gornika z ekstraklasy w 1978: „…Po naszym spadku wiele osób pytało mnie, czy odejdę z Zabrza. Nie odszedłem, bo cenię przywiązanie do barw klubowych.”

Wlodzimierz Lubanski w wywiadzie o grze w Gorniku: "....Nasza rodzina mieszkała na osiedlu górniczym, zaś na stadion Górnika Zabrze czasami chodziłem piechotą!!!....Ja w żadnym wypadku nie żałuję, że w tak młodym wieku znalazłem się w Górniku Zabrze. To był znakomity wybór, Górnik dał mi możliwość zrobienia kariery, pokazania się w Europie .." W swojej biografii Lubanski powiedzial, ze decyzja o grze w Gorniku byla najlepsza decyzja jaka podjal w swoim zyciu!
Ojciec Lubanskiego byl gornikiem. Wiec napisz mi, jakbys sie zachowal na miejscu dzialaczy Gornika? "Lubanski przeciez byl z Sosnicy,ktora jest dzielnica Gliwic graniczaca bezposrednio z Zabrzem, praktycznie rzecz biorac Stadion Gornika jest 300 metrow od granicy Sosnicy i Zabrza, wiec o co chodzi? Praktycznie cala Sosnica i jej mieszkancy od lat sa zwiazani tylko i wylacznie z Gornikiem Zabrze. Sosnica jest,jak gdyby oderwana od reszty Gliwic dzielnica tego miasta, sasiaduje z Zabrzem a do reszty Gliwic prowadzi 5 kilometrowy pas pustych terenow (w latach PRL byly tototalne pustostany terenowe, dopiero po 89 roku zaczeto cos tam budowac i robic ) przez ktory przebiegaja dwie drogi laczace te dwa oderwane od siebie organizmy : Gliwice i Sosnice- wiec powiedzcie gdzie wychowany na potędze Gornika Lubanski miał grac? Nikt nikogo nikomu nie podkradal. Zwyczajnie tak jak teraz pilkarze szli do lepszych klubow, bogatszych gdzie lepiej placono, gdzie mogli przebic sie do reprezentacji.

Zacytuje tez encyklopedie pilkarska FUJI- Liga Polska: " Do sekretariatu Gornika przy ulicy Roosevelta nadchodzily regularnie tysiace listow od mlodych pilkarzy z calego kraju, ktorzy snili o wielkiej pilce w barwach tego slaskiego giganta. Tylko niektorym udawalo sie spelnic ambitne wizje. "Koniec kropka.

Adam Topolski, były zawodnik Legii a obecnie trener GKP Gorzow o Gorniku Zabrze: Mecz z Górnikiem to będzie mecz podwyższonego ryzyka. Ale nie tylko. - To także spotkanie podwyższonego bicia serca. Dla starszych kibiców Górnik Zabrze to niesamowita marka. Sam pamiętam, jak za dzieciaka wszyscy na podwórku chcieli być drużyną Górnika, nikt za to nie chciał być Legią. Zabrzański klub to był symbol wielkich czasów dla polskiej klubowej piłki. Wielu fanów pewnie myśli podobnie.

Brychczy, ktory jest legenda Legii sam w jednym z ostatnich wywiadow mowil, ze chcial wrocic na Slask do Gornika Zabrze w 1956 ale generalowie nie pozwolili. Brychczy w tym wywiadzie mowi , ze chcial wriocic na Slask w 1956, ale..." Niby wszystko było dogadane, ale w Warszawie, jak się o tym dowiedzieli, to zaraz była interwencja na wysokim szczeblu. I się ucięło."....a z wojskowymi nie bylo zartow.

"W Świnoujściu mecz na szczycie! Kto by się tego spodziewał, że po pięciu seriach Flota będzie na czele tabeli, a zabrzanie na drugiej pozycji. - A ja, jeszcze kilka lat temu, nie spodziewałem się, że małej "Flocince" przyjdzie zagrać z wielkim Górnikiem - podkreśla Leszek Zakrzewski, kierownik świnoujskiego zespołu. Sam Zakrzewski chętnie wspomina młodzieńcze lata i "związki z Górnikiem": - Byłem na kilku meczach zabrzan z ich najlepszych lat. Widziałem mecze z Manchesterem City, Romą, Rangersami, Dynamem Kijow na Stadionie Śląskim. To było wielkie przeżycie, 100 tys. ludzi i my, "Chłopcy z Wybrzeża", którzy kilkanaście godzin jechaliśmy na Śląsk, by zobaczyć górników w akcji. Nie było luksów, a stołowaliśmy się u tamtejszych gospodyń. Chleb ze smalcem wystarczył, liczyła się piłka - opowiada. Tak utytułowanego zespołu w Świnoujściu nie było. 14-krotny mistrz Polski,6-krotny zdobywca Pucharu Polski. Od tego sezonu szkoleniowcem zespołu jest Ryszard Komornicki, który w latach 80. należał do gwiazd Górnika. Ale wyspiarze nie lękają się przed markowym przeciwnikiem. - Mobilizacja jest ogromna, wszyscy chcemy sprawić sobie i kibicom niespodziankę - zapewnia Zakrzewski. Klub podniósł ceny biletów (do 30 zł), ale i tak może liczyć na dużą frekwencję."

Po raz pierwszy w Kluczborku spotkanie będą mogli obejrzeć kibice przyjezdni. Z Zabrza przyjedzie grupa 500 fanów,bo tyleotrzymali biletów. Przedsprzedaż biletów na sobotnie starcie z Górnikiem rozpoczęła się we wtorek. - Zainteresowanie jest ogromne - mówi wiceprezes MKS-u, Wojciech Smolnik. - Już sprzedaliśmy ponad 500 biletów i przypuszczam, że w dniu meczu nie będzie już po co przychodzić do kas. Spodziewamy się oczywiście kompletu, ok. 3 tyś osób, wliczając w to 500 kibiców z Zabrza. Co prawda faktyczna pojemność "klatki" wynosi 300 osób, a musimy upchnąć w niej o 200 więcej, do soboty zostało jednak jeszcze trochę czasu i na pewno będziemy się nad tym wszystkim zastanawiać.


Dwumecz Gornik - Totenham z 1961 to nie byla, to zadna kompromitacja. To bylo chamstwo i rzeznia przygotowana przez Anglikow, cwaniakow, swiadomych co mozna zrobic gdy nie ma telewizji, jest sie znanym klubem ze slynnej ligi, ktory gra z debiutantami grającymi pierwszy raz w pucharach, nie swiadomymi co ich spotka ,gdy cos bedzie nie po mysli wladcow futbolu. To byl pierwszy mecz Gornika w pucharach i pierwszy mecz polskiej druzyny w Anglii. To bylo super doswiadczenie dla wszystkich Polakow, którzy potem grali z druzynami z Wysp, czy tez dla druzyny Kazimierza Gorskiego, która walczyla z Anglia na Wembley o mundial w RFN w 1974. I były to doświadczenia bezcenne. W 1961 roku Gornik najpierw gral na Slaskim z Totenhamem- zdobywca mistrzostwa Anglii i Pucharu Anglii z poprzedniego sezonu. Byl to pierwszy mecz Gornika w pucharach. Po 48 minutach Gornik prowadzil 4-0 z mistrzami Anglii, ktorzy widzac ze szykuje sie pogrom w 51 i 54 minucie doslownie skosili przy pelnej akceptacji sedziego Kowalskiego i Kowala. 100 tysiecy ludzi na Slaskim sie kotlowalo. Poniewaz w tamtych czasach nie mozna bylo dokonywac zmian wiec Gornik gral w 9 do konca meczu i skonczylo sie tylko 4-2. Anglicy zrobili to z premedytacja. Po meczu Kowalskiemu i Musialkowi wsadzono nogi do gipsu na poltora tygodnia. Zaraz po zdjeciu gipsu obaj pilkarze polecieli na rewanz do Londynu z Gornikiem ( musieli leciec bo wladza ludowa nie potrafila w tak krotkim czasie wyrobic paszportow dla innych zawodnikow Gornika - takie to byly czasy ). Wiec w Londynie obaj ci zawodnicy praktycznie tylko stali na boisku. 11 na 9 to ogromna przewaga. A skopano jeszcze Franosza w Londynie, który zostal zniesiony z boiska. Totenham zszokowany sila zabrzan z pierwszego meczu był bardzo dobrze przygotowany do rewanżu. Pilkarze Totenhamu na wlasnym boisku przy swojej publicznosci ( trybuny byly metr od lini bocznej, kibice angielscy rzucali w zawodnikow zabrzanskich roznymi przedmiotami ) i przy pelnej przychylnosci sedziego grali bardzo brutalnie. Bramkarz Gornika Hubert Kostka zostal trzy razy doslownie wepchniety do bramki z pilka. Murawa stadionu pomimo tego, ze padal mocno deszcz była caly czas przed meczem specjalnie dodatkowo polewana duza iloscia wody przed meczem, zeby zupełnie nieprzygotowani sprzetowo pilkarze Gornika sie na niej slizgali. I tak było. Bylo 8-1 dla Totenhamu. To pierwszy wystep zabrzan w pucharach gdzie trafili na starych angielskich rzeznikow i wyjadaczy. W tym dwumeczu musial wygrac mistrz Anglii. I z przebiego obu spotkan zrobil to srodkami calkowicie pozasportowymi. To byly czasy bez relacji telewizyjnych wiec takie rzeczy przechodzily choc nie powinny. Sami zawodnicy Gornika mowili, ze to co sie dzialo bylo niepojete to byl dla nich szok, zostali doslownie zmiazdzeni!!! Ale byla to tez swietna lekcja na przyszlosc dla pilkarzy i dzialaczy Gornika, ktorzy kilka lat pozniej jako jedyny polski klub awansowali do finalu superprestizowych rozgrywek europejskich.
Stanislaw Oslizlo o meczach z Totenhamem:
"Dziewięć lat wcześniej Oslizlo grał tez w pierwszych meczach zabrzan w Pucharze Europy z Tottenhamem.W Chorzowie 100 tysięcy ludzi przecierało oczy. – Było już 4-0 dla nas, a byłoby 6-0. Wtedy znokautowali Musiałka i Kowalskiego. Kończyliśmy w „9”, wygraliśmy 4-2. Już na bankiecie w Monopolu, gdzie dziś mieszka Belgia, pokazywali nam, że w rewanżu strzelą dziesięć goli. Górnik w Londynie przegrał 1-8, na 1-3 trafił do siatki Pohl. – Trenowaliśmy w parku, nie wpuścili nas na stadion. W tunelu walili w ściany, kopali, warczeli... Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Padał deszcz, a oni jeszcze lali boisko. Porządne buty miał może dwóch z nas, reszta jakieś poklejone... Ślizgaliśmy się, a oni toczyli wojnę. Dziś taka gra nie ma prawa przejść, wtedy sędzia przymykał oko na wszystko. Zostaliśmy zmiażdżeni."
Moze troszke cytatow, jak pilkarze Gornika ( Oslizlo, Pohl, Florenski, Wilczek ) komentowali mecz z Totenhamem w Chorzowie na Slaskim:
"....Anglicy w obawie przed kompromitacja zaczeli brutalnie faulowac. Najpierw David MacKay skosil Kowalskiego, ktory wrocil wprawdzie na boisko, ale juz tylko na nim statystowal, a chwile pozniej z rozerwana lydka zszedl z murawy Jerzy Musialek. Zmian nie wolno bylo dokonywac."
i mecz rewanzowy w Londynie:
"...Mimo, ze padal deszcz Anglicy caly czas przed meczem polewali boisko woda z hydrantow (z lekcji szybkiego kombinacyjnego futbolu z Chorzowa wyciagnieto wnioski ).....w tych warunkach gospodarze czuli sie znacznie lepiej,...oni juz wtedy mieli nowoczesne buty,...a u nas odpowiednie obuwie do gry na mokrej trawie mialo moze dwoch z nas, reszta jakieś poklejone ( Oślizło )...przed spotkaniem stalismy dlugo w betonowym korytarzu prowadzacym na boisko, Anglicy zachowywali sie bardzo agresywnie ...Smith uderzyl bez przyczyny Staszka Oslizle w twarz, czekalismy, ze sedzia odgwizdze faul. Rzeczywiscie odgwizdal, ale okazalo sie, ze nie wolnego dla nas, tylko karnego dla Anglikow. Nie moglismy w to uwierzyc. Zreszta po faulach na bramkarzu i obroncach stracilismy jeszcze cztery bramki. Hubert Kostka nie potrafil wtedy jeszcze grac na przedpolu, a to gospodarzom odpowiadalo.......Anglicy grali bardzo ostro, Kostke cztery razy wrzucali do bramki razem z pilka. I sedzia gole uznawal. Skopali Franosza, ktorego zniesiono na noszach z boiska, niestety nie wolno bylo dokonywac zmian.. Ślizgaliśmy się, a oni toczyli wojnę. Dziś taka gra nie ma prawa przejść, wtedy sędzia przymykał oko na wszystko. Zostaliśmy zmiażdżeni.….”
-tyle pilkarze Gornika
Futbol angielski w tamtych czasach nie przebieral w srodkach, delikatnie rzecz ujmujac. Przekonal sie o tym Gornik w meczach z Totenhamem, gdzie anglicy grali bardzo brutalnie przy pelnej akceptacji sedziego, w rewanzu nie udostepniono murawy do treningu, polewano murawe duza iloscia wody pomimo padajacego deszczu przed meczem w Londynie, walono i kopano w sciany, kibice byli agresymni, rzucali roznymi przedmiotami w pilkarzu Gornika, a trybuny byly tuz przy lini bocznej, co dla naszych pilkarzy bylo ogromnym zaskoczeniem, wcale nie takim prostym do przeskoczenia. Potem byly mecze Gornika z Manchesterem United i Manchesterem City. Gdzie zespoly angielskie rowniez graly ostro ( te rzeczy sa szczegółowo opisane we wspomnieniach pilkarzy Gornika ). Anglicy zawsze uwazajacy sie za bogow futbolu, mieli jeszcze troche szacunku dla utytulowanych pilkarsko nacji. Ale dla nikomu nie znanych Polakow, ktorzy niczego nie osiagneli w klubowej pilce noznej do 1970 roku i reprezentacyjnej do 1973, nie mieli zadnego szacunku. I na ich agresje ( ta z trybun, z szatni, na murawie ), sztuczki działaczy, sposób gry ( chamskie faule, wysokie wrzutki i dośrodkowania - wazna gra naszego bramkarza na przedpolu - gra glowa naszych obrońców )trzeba bylo byc w 1973 ( eliminacje do mundialu w RFN w 1973 z Anglia ) roku bardzo dobrze przygotowanym. To doswiadczenie zdobywala wlasnie ekipa pilkarzy i dzialaczy Gornika Zabrze. Pierwszej polskiej druzyny przebijajacej sie w tych rzeczywiscie superprestizowych rozgrywkach europejskich. Pierwszej polskiej druzyny, która nadziala się na futbol angielski w pelnym tego slowa znaczeniu. Sami zawodnicy Gornika mowili, ze to co sie dzialo bylo niepojete to byl dla nich szok, zostali doslownie zmiazdzeni!!! To był pierwszy wystep zabrzan w pucharach, gdzie trafili na zaprawionych w miedzynarodowych bojach, angielskich rzeznikow i wyjadaczy. W tym dwumeczu musial wygrac mistrz Anglii- dla marketingu Totenhamu ewentualna utrata wpływów finansowych do budżetu klubu, spowodowanych wyeliminowaniem przez nowicjuszy z Gornika była bardzo duza strata. I z przebiego obu spotkan Totenham zrobil to srodkami calkowicie pozasportowymi, byle tylko awansowac.



Sila tamtej druzyny Totenhamu w sezonie gdy Totenham wygral z Gornikiem? Totenham był mistrzem Anglii i zdobywca Pucharu Anglii. Totenham przegral potem w polfinale minimalnie 2-1, 1-3 po dogrywce z Benfica Lizbona, która potem zdobywa Puchar Europy. Rok wczesniej Benfica tez samo zdobywa Puchar Europy. Wiec byl to zdecydowanie
najlepszy zespol Europy tamtych czasow, z ktorym Totenham minimalnie przegral. W 1963 roku Benfica jest znow w finale Pucharu Europy, trzeci raz z rzedu, gdzie przegrywa minimalnie z AC Milan 1-2. Benfica byla wtedy najlepszym klubem Europy. Totenham , ktory w edycji 1961/62 po skandalicznych meczach ogrywa Gornika 2-4, 8-1 i przegrywa w tej samej edycji minimalnie w polfinale z Benfica ( najlepszym zespolem Europy ) w nastepnym roku wygrywa Puchar Zdobywcow Pucharow. ( w finale wygrywa 5-1 ). Totenham z czasow meczow z Gornikiem to absolutny top europejskiej pilki, ktory przegral tylko minimalnie z najlepszym zespolem Europy tamtych czasow czyli z Benfica Lizbona, ktora jest pierwszym zespolem przebijajacym dominacje Realu Madryt w Pucharze Europy lat 1955-60, Benfica wygrywa w 1961, 1962 a w 1963 jest w funale. I z tym zespolem po zacietych meczach, Totenham przegrywa w 1962 roku w polfinale Pucharu Europy 2-1 i 1-3, a rok pozniej to zero wygrywa bez gadania PZP!!!!



Final PZP GORNIKA to byl pierwszy wymierny wielki sukces polskiego futbolu na
arenie miedzynarodowej- najwiekszy w historii pilki klubowej. W pelni wymierny i
zauwazalny. Final PZP Gornika z 70 roku jest najwiekszym osiagnieciem w
rozgrywkach europejskich polskiego klubu ! Final zawsze bedzie finalem i zaden
polski klub tego wyczynu pomimo wielokrotnych startow juz nie zdolal powtorzyc !
Poza tym Gornik byl pionierem, a pionierzy zawsze maja najtrudniej, jako
pierwszy przebijal sie wysoko na europejskich arenach pokonujac przeciwnikow i
nieprzychylnych sedziow, polski futbol byl wtedy kompletnie nieznany , bez
sukcesow, klubow zza żelaznej kurtyny starano się za wszelka cene nie dopuścić
do finalu, bo na finaly nie przyjeżdżali ich kibice! Wszystkie inne polskie
druzyny mialy po sukcesach Gornika i reprezentacji Gorskiego na Olimpiadzie i
Mistrzostwach Swiata juz zdecydowanie latwiej od Gornika, bo nasz futbol
zaczynal mieć już renome! Wtedy oczywiście w lata sześćdziesiątych i
seidemdziedziastych, koniec lat osiemdziesiątych to utrata tej renomy. Juz nie
bede przypominal tej euforii po awansie do finalu , wywiadow , radosci Polakow ,
tysięcy na meczach zabrzan, itd. Gornik gral w finale europejskiego pucharu w
1970 roku! Czesto gral dla ponad 100 tysiecy kibicow! To tez pokazuje potege
tych rozgrywek. Jezeli rozpatrujemy sprawe sukcesow polskich klubow w pucharach
europejskich to najpierw nalezy przypomniec historie tych rozgrywek! Co i kiedy
bylo, co sie liczylo! Do 1972 roku byly dwa superprestizowe uksztaltowane juz
puchary europejskie czyli PEMK ( Puchar Europejskich Mistrzow Krajowych ) i PZP
( Puchar Zdobywcow Pucharow ). W tamtych czasach rozgrywki o puchar krajowy we
wszystkich krajach europejskich cieszyly się ogromnym zainteresowaniem w tych
krajach i ogromna ranga, bo to była jedyna możliwość dostania się do rozgrywek
europejskich ( gdy dany zespol nie zdobyl mistrzostwa w danym sezonie w jakims
kraju, to za wszelka cene pilnowal rozgrywek pucharu krajowego) , którymi zyl
caly kontynent. Na mecze przychodzily komplety publiczności. Obydwa puchary
europejskie PEMK i PZP cieszyly sie w tamtych czasach ogromnym prestizem,
uznaniem i szacunkiem. Powiem tylko, ze ewentualna niby wyzsza prestizowosc PEMK
nad PZP byla tylko i wylacznie kwestia czysto umowna! Zwyciezcy obydwoch
pucharow rozgrywali w nastepnym sezonie mecz o Superpuchar Europy. Rzeczywiscie
sposrod rozgrywek europejskich mala range mial np. Puchar Intertoto ( letnia
gierka dla pieniedzy i sparingow, kompletnie bez znaczenia i jakiegokolwiek
prestizu ) i Puchar Miast Targowych ( bo czesto druzyny wystawialy w nim
rezerwowe sklady i nie były to rozgrywki pod egida UEFA ). Dlatego PMT zostal
radykalnie przeksztalcony w 1972 roku w PUEFA przez poirytowana europejska
federacje pilkarska, zmieniono system kwalifikowania do nich druzyn, UEFA wziela
go pod swoje skrzydla! Chociaz pierwsze trzy lata rozgrywek o PUEFA tez
traktowane były z rezerwa. Dopiero po 1975 ten puchar zaczyna rzeczywiście
odpowiednio funkcjonowac w pilkarskiej Europie i w świadomości klubow i kibicow.
Ostatecznie PUEFA takze sie przyjal i jako trzeci europejski puchar od 1972 roku
( po PEMK i PZP ) mial bardzo duza range. Kluby europejskie walczyly w tych
rozgrywkach " na calego ". Wszystkie te informacje i opinie sa dostepne na
stronach Europejskiej Uni Pilkarskiej. Kazdy stary kibic wie, ze bardzo ciezko
bylo sie przebic do ostatecznej rozgrywki ktoregokolwiek z tych trzech
cieszacych sie najwiekszym uznaniem pucharow europejskich: PEMK, PZP, potem
PUEFA. Polskie kluby wielokrotnie probowaly na przestrzeni wielu lat i na
palcach dwoch rak mozna policzyc sezony, gdy udawalo im sie awansowac do
cwiecfinalu lub polfinalu ktoregokolwiek z pucharow! Praktycznie kazdy klub
europejski w latach 1957-1990 chcial miec w swojej kolekcji ktorykolwiek z
pucharow: PEMK, PZP, PUEFA - a najlepiej wszystkie trzy w kolekcji! Wygranie
ktoregokolwiek z tych pucharow to byla nobilitacja i splendor! W krajach
europejskich tlumy fanow witaly zwyciezcow kontynentalnych rozgrywek! Mecze
cwiercfinalowe, półfinałowe i finalowe w TV ogladala cala Europa a czesto takze
widzowie na innych kontynentach! Mecz rewanżowy ze Slaskiego w PEMK
Gornik-Manchester United z 1968 roku był transmitowany w prawie calej Europie (
jako hit druzyny, która wygrala w swojej strefie drabinki rozgrywek rywalizacje
z obronca Pucharu Europy i z Dynamem Kijow ), półfinał PZP z 1970 Gornik Roma ze
Slaskiego i trzeci mecz tych druzyn z losowaniem tez transmitowala prawie cala
Europa, final PZP z 1970 Gornik City również, ćwierćfinał PZP z 1971 roku (
gdzie spotkali się finaliści PZP z 1970 ) Gornik Manchester City tez
transmitowala prawie cala Europa, jako wielki rewanż finalistow z poprzedniego
sezonu. Finaly zudzialem klubow zza żelaznej kurtyny były dla marketingu
futbolowej Europy Zachodniej nieopłacalne, kibice nie przyjeżdżali na finaly z
tych krajow, bo rodzime wladze krajowe na to nie pozwalaly. W Wiedniu na final
Manchesteru City przylecialo 4 tys kibicow tego klubu, samoloty z kibicami z
Anglii ladowaly od rana non stop, utworzono specjalny most powietrzny miedzy
Wyspami a Wiedniem.
I zarowno zwyciezcy jak i finalisci tych trzech pucharow ( PEMK, PZP, PUEFA)
byli zaliczani do scislej czolowki klubow pilkarskich Europy! Ta formula
europejskich rozgrywek pucharowych zaczela sie przejadac pod w polowie i z
koncem lat 80 tych. Już wtedy zaczeto szukac zmian w rozgrywkach europejskich.
Utworzono wtedy elitarna ( szczegolnie pod wzgledem finansowym ) Lige Mistrzow w
1992 roku i od tego momentu zarowno PZP jak PUEFA zostaly w tyle za tymi
rozgrywkami. Najsilniejsze kluby Europy grozily, ze wyjda z UEFA i same stworza
federacje i rozgrywki. UEFA musiala zrobic zmiany. I wlasnie dopiero od tego
momentu!!!!! druzyny z najsilniejszych lig europejskich grajace w PZP czy PUEFA
chcialy za wszelka cene grac w lukratywnych rozgrywkach LM, a to gwarantowalo
tylko ewentualnie drugie lub trzecie miejsce w lidze krajowej! Wynikiem tego
bylo dopuszczenie do rozgrywek LM od sezonu 97-98 wiekszej ilosci druzyn z
najsilniejszych lig europejskich co bardzo utrudnilo zakwalifikowanie sie tam
klubom z Polski, polaczono PZP z pucharem UEFA i stworzono Lige Europejska. Co
nie zmienia oczywistego faktu, ze zarowno zwyciezca jak i finalista PUEFA sa
dzisiaj zaliczani do najsilniejszych klubow europejskich i ciesza sie wielkim
szacunkiem oraz uznaniem! Zaden polski klub wyczynu Gornika z 1970 roku juz
nigdy nie powtorzyl!




Puchar Zdobywcow Pucharow z 1970 roku:

Rangers Glasgow - Gornik Zabrze 1-3 80 tys kibicow Rangersow w Glasgow

Lewski Sofia - Gornik Zabrze 2-2 60 tys kibicow Lewskiego w Sofii

As Roma - Gornik Zabrze 1-1 80 tys kibicow Romy w Rzymie

Puchar Zdobywcow Pucharow z 1971

Manchester City - Gornik Zabrze 2-0 80 tys kibicow Manchesteru

Rzeczywiscie nic nie znaczace rozgrywki! No i nic nie grajacy Gornik?


Gornik rozegral jeszcze kilkanascie spotkan przy publicznosci liczacej ponad
100 tysiecy kibicow. Byly to mecze gdy Stadion Slaski byl calkowicie wypelniony.
Ludzie stali wszedzie: w przejsciach miedzy sektorami, na koronie. Szpilki nie
bylo gdzie wcisnac. Byly to mecze z Totenhamem Hotspurs 1961, dwa razy z Dukla
Praga 1964 i 1965, Sparta Praga 1966, Lewskim Sofia 1970, Glasgow Rangers 1970,
AS Roma 1970, Manchesterem United 1968, Manchesterem City 1971, dwa razy z Dynamem Kijow 1968 i 1973. I ta frekwencja nie byla zadnym przypadkiem. To byla wielka druzyna, wielkie rozgrywki ktorymi zyla cala Europa i wielcy rywale.



Tym, ktorzy pisza tutaj o jakims fuksie Gornika w 1970 chce dosadnie powiedziec.
Panowie!!! Nie osmieszajcie sie. Fuks to moze byc jednosezonowy. Gornik to byla
wielka druzyna. Rzeczywiscie zlozona ze slazakow calkowicie identyfikujacych sie
z Gornikiem. Ci pilkarze chcieli w Gorniku grac, do dzis uwzaja ze to byla
najlepsza rzecz w ich zyciu. Oni stworzyli zdecydowanie najlepsza i
najpopularniejsza druzyne w historii polskiej pilki klubowej. I to nie było tak,
ze Gornik był tylko w finale PZP w 1970 roku. W 1968 roku Gornik jest w
cwiercfinale Pucharu Europy gdzie minimalnie przegrywa z pozniejszy zwyciezca
tych rozgrywek Manchesterem United ( 0-2, 1-0 ). W Manchesterze Gornik druga
bramke traci w 90 minucie, w 60 minucie sedzie nie uznal zabrzanom bramki.
Gornik jest jedynym klubem, z ktorym Manchester przegrywa w calych rozgrywkach.
Bramkarz najlepszej druzyny Europy z 1968 roku, Manchesteru United w rewanżowym
meczu na Stadionie Slaskim musial interweniowac, az 21 razy, ( 20 celnych
strzalow ) bramkarz Gornika tylko 4 razy - non stop atak i 105 tys ludzi.
Wczesniej Gornik ogral Dynamo Kijow czyli praktycznie reprezentacje ZSRR, ktora
zdobyla wczesniej Mistrzostwo Europy. A Dynamo runde wczesniej wyeliminowalo
najlepsza drużynę Europy z 1967 czyli zdobywce Pucharu Europy z 1967 - Celtic
Glasgow ( po tym meczu kibice w calej Europie typowali Dynamo na głównego
kandydata do zdobycia Pucharu Europy ). Potem w finale calych rozgrywek
Manchester United rozwalil 4-1 slynna Benfice Lizbona ze słynnym Euzebio w
skladzie, a Benfica przeciez w dekadzie lat sześćdziesiątych to była wielka
potega, bedaca kilka razy w finale PE,dwa razy wygrala PE. Opinie po meczach
Gornika z Manchesterem United: - Już dawno nie widziałem tak świetnego bramkarza
jak Kostka. Z Anglików wyróżniam Carltona, A Z Polaków obok Kostki, piłkarza z
numerem pięć (Floreński) mówił po meczu sędzia Mendebil.
Matt Busby (trener Manchesteru): -"Jestem szczęśliwy że udało nam się
zakwalifikować do półfinału Pucharu Europy. Przegraliśmy po walce z jedną z
najlepszych drużyn Europy. Górnik grał o wiele lepiej niż w Manchesterze.
Atmosfera na trybunach była wspaniała, a tak fair prowadzonych zawodów jak nasze
dwa mecze już dawno nie widziałem"
Po czasie dodal, ze ten mecz był przedwczesnym finalem rozgrywek o Puchar Europy
z 1968 roku.
George Best: - "Nasza drużyna przeżywała bardzo ciężkie chwile. Sądzę, żę gdyby
Górnik trafił na Real, względnie Benficę, miałby ogromne szanse wyeliminowania
jednej z tych drużyn"
Bobby Carlton: - "Wiedzieliśmy, że przyjdzie nam stoczyć bardzo trudny mecz. Mam
duży podziw dla publiczności, która potrafiła tak długo różnymi instrumentami
dopingować swoich ulubieńców. Ten mecz będę bardzo długo pamiętał. Włodzimierz
Lubański: - "Zbyt szybko chcieliśmy odrobić straty i to wprowadziło w naszym
zespole nerwowość. Teren był bardzo ciężki. Na trawiastym boisku na pewno
wykorzystałbym sytuację, którą miałem w pierwszej połowie"
Ta druzyna Gornika z tamtych czasow miala olbrzymi potencjal. W nastepnym
sezonie polskie kluby zostaly przez wladze panstwowe wycofane z rozgrywek
pucharowych. Szkoda! Wielka szkoda. A w 1970 roku Gornik awansowal do finalu
Pucharu Zdobywcow Pucharow. W półfinale z Roma Gornik strzela 3 bramki z gry, a
Roma trzy bramki z wątpliwych karnych (Sztuczki pilkarzy AS Roma z tego
pamietnego trzeciego polfinalowego meczu PZP, tez opisywal Lubanski w swoich
wspomnieniach. Wlosi to byli pewni swego cwaniacy, wiodaca nacja futbolu od
lat!). Final z Manchesterem City w Wiedniu odbywa się na totalnie zalanym
boisku, pilka non stop zatrzymuje się w kaluzach wody – kluby zachodnie, a w
szczególności angielskie były o wiele lepiej sprzętowo przygotowane do takich
warunkow, taka pogoda na wyspach to norma. W 1971 roku Gornik znow jest w
cwiercfinale PZP, gdzie po dramatycznych meczach 2-0 na Slaskim i 0-2 w
Manchesterze odpada z City. Lubanski ma skrecona kostke. Schodzi po 45 minutch
gry w pierwszym meczu na Slaskim po strzeleniu gola. W zasadzie miał nie grac.
Na rewanż jedzie z ciezka kontuzja, w zasadzie statystuje na boisku. To byla
wielka i swietna druzyna. Grali przez trzy lata na najwyzszym europejskim
poziomie. Slabych lali, sredniakow ogrywali i z najlepszymi walczyli do
ostatniej minuty. Lezka sie kreci w oku na wspomnienie. Gdy do wladzy dochodzi
Gierek, milosnik hutnictwa. Nastepuje era hutniczego Ruchu i Zaglebia Sonowiec,
pupilkow tow. Gierka. Gornik zostaje utracony. Era Gierka to era recznego
manipulowania polska pilka - mowiono o tym na jednym z ostatnich zjazdow PZPN.
Brawo Gornik!!! Zycze jakiemukolwiek polskiemu klubowi takiej serii jaka mial
Gornik w latach 68 - 71 !!
Czyli przyrownujac to do dzisiejszych czasow ( gdy znow sa dwa puchary
europejskie , chociaz powtorze to z calkowitym naciskiem , ze w latach 1954-72
byly dwa rownorzedne pod wzgledem prestizu puchary europejskie : PZP i PEMK !!
Dzisiaj rzeczywiscie elitarnymi rozgrywkami jest Liga Mistrzow a puchar UEFA
zostaje w tyle! ) zeby jakikolwiek polski klub w pierwszym sezonie dotarl do
cwiercfinalu Ligi Mistrzow i minimalnie przegral tam z pozniejszym zwyciezca
tych rozgrywek, zeby byl tez jedynym klubem europejskim , ktory ogral zwyciezce
Ligi Mistrzow w calych rozgrywkach . Przypomne , ze po meczu na Old Trafford w
1968 roku w Manchesterze pilkarze Manchesteru utworzyli szpaler i bili brawo
wraz z wypelnionym kibicami calym stadionem gdy pilkarze Gornika wlasnie przez
ten szpaler schodzili do szatni. Tak kibice najlepszego europejskiego klubu
ocenili gre Gornika, byli to kibice ktorzy znali sie na pilce, bo dwa lata
wczesniej ogladali Mistrzostwa Swiata! Dwa tygodnie pozniej w mrozie na lodzie i
w sniegu na Slaskim Anglicy ledwo dowiezli 0-1 do konca meczu . Rok pozniej zeby
ten sam klub polski wszedl do finalu Pucharu UEFA i minimalnie przegral tam w
ostatecznej rozgrywce, a rok pozniej zeby znow wszedl do cwiercfinalu i tam znow
w stosunku 2-0,0-2 ulegl zespolowi z czolowki europejskiej!! Zaden polski klub
takiego czegos nie dokonal ! BRAWO GORNIK ZABRZE - NAJWYBITNIEJSZY Z POLKICH KLUBOW!
W latach sześćdziesiątych i początek siedemdziesiatych najbardziej znanym naszym
klubem na swiecie był Gornik Zabrze. Potem najbardziej znana była Legia, potem Ruch,
potem Widzew. A teraz Wisla i Legia. Ostatnio Lech. Każdy z tych zespołów był jakos
`znany' na swiecie w czasach swojej świetności, dominacji na krajowym podworku, w
czasach swoich występów pucharowych . I zapewniam was, ze żaden nasz klub nie osiągnął takiego poziomu „znania „-), jaki osiągnął na swiecie Gornik w latach 1967-72.
A mistrzostwa kraju zdobyte w komunie, to byly tytuly mistrza Polski, gdy polski
futbol swiecil triumfy w pilce klubowej i reprezentacyjnej w Europie i na swiecie. Gdy na mecze krajowej ligi i Pucharu Polski przychodzilo po 40 do 80 tysiecy ludzi. Zdecydowanie najbardziej cenne trofea, jak dotychczas.


Sukcesy naszych klubow w Pucharach Europejskich:
1.final Gornika w PZP z 1970
2.polfinal Widzewa w PE z 1983
3.cwiercfina PE Gornika z 1968
4.polfinal PE Legii z 1970
5.cwiercfinal Ruchu w PE z 1974 i cwierfinal Wisly w PE w 1979
6.cwiercfina Ruchu w PUEFA z 1975
7.cwiercfinal Legii w PZP w 1972 i cwiercfinal Gornika w PZP z 1971
8.polfinal Legii w PZP w 1991
9.cwiercfinal Legii w LM z 1996
Mozna jeszcze dywagowac kto byl lepszy, analizujac frekwencje na meczach,
oddzwiek spoleczny, kogo druzyny pokonaly, z kim i w jakim stosunku oraz stylu
przegraly. Da sie to zrobic i nie mozna tego pomijac. I trzeba jasno powiedziec,
ze lata 70te to najwieksze lata naszego pilkarstwa: sukcesy klubowe i na
mundialach. Puchar Rappana i Puchar Intertoto to rozgrywki, do ktorych nie
przywiazywano zadnej wagi w pilce europejskiej. Sorki ale taka jest prawda. Mamy
w sumie tych sukcesikow niewiele na przestrzeni lat, jak na tak duzy kraj i
ambicje z oczekiwaniami. I dlatego, ze jest tego niewiele to trzeba podpierac to
wszystko gierkami Ruchu Chorzow w letnich rozgrywkach, jakiegos nic nie
znaczacego pucharu. Właściwe i największe rozgrywki europejskie zawsze sa i były
w sezonie. Amatorzy Graja latem dla sparingow.
W czasach kiedy Gornik gral w finale PZP to nie byl to zaden puchar drugoligowej
kategorii pucharow europejskich. A wlasciwym porownaniem rozgrywek PEMK i PZP
jest porownanie do dzisiejszych rozgrywek tenisistow, gdzie sa cztery jednakowe
niezwykle trudne turnieje wielkoszlemowe do wygrania w roku( Australia Open,
Rolland Gaross, Wimbledon i US Open ) ale umownie panuje opinia , ze
najwazniejszy jest Wimbledon. Najbardziej prestizowy, wygrana w nim najbardziej
nobilituje, to zwyciestwo jest najcenniejsze. I takie porownanie idealnie pasuje
do czasow, gdy Gornik gral w finale PZP. PEMK to byl taki niby Wimbledon . To
nie zmienia oczywiscie faktu, ze w nastepnych latach rozgrywki europejskie
ewoluowaly, jak wszystko. Ale w 1970 roku to wszystko wygladalo tak jak
napisalem. Koncowka lat 80 to poszukiwanie nowej formuly rozgrywek europejskich,
coraz wieksza kasa, marketing, reklamy. To bylo tym spowodowane.



Z historii Pucharu Miast Targowych:
"Namiastka
Ten właśnie prekursor Pucharu UEFA, Puchar Miast Targowych, został ustanowiony
18 kwietnia 1955 roku, dwa tygodnie po Pucharze Mistrzów. Pierwsza edycja
Pucharu Miast Targowych objęła zespoły z Barcelony, Bazylei, Birmingham,
Kopenhagi, Frankfurtu, Lozanny, Lipska, Londynu, Mediolanu i Zagrzebia. Formuła
turnieju zakładała, że turniej będzie trwał przez trzy lata, a mecze miały
odbywać się w czasie trwania targów. Barcelona, mająca w swym składzie wyłącznie
graczy FC Barcelona, pokonała w finale w dwumeczu reprezentację Londynu 8-2".

Rozgrywki trwaly trzy lata.

"Zaangażowanie klubów
W nastepnych turniejach organizatorzy rozszerzyli liczbę uczestniczących klubów,
ale ciągle musiały one pochodzić z miast-organizatorów targów handlowych. 16
zespołów wzięło udział w edycji 1965/66, po której wprowadzono roczny system
rozgrywania turnieju. Przed 1969 rokiem liczba uczestników wzrosła do 32,
później do ponad 60.......Dopiero w 1973 turniej ten był po raz pierwszy nazwany
Pucharem UEFA. Powodem zmiany była organizacja turnieju przez UEFA i brak
związania go z miastami targów handlowych. "

Dopiero w 1973 roku kuratele nad tym wszystkim przejmuje UEFA. PEMK i PZP byly w
tym czasie juz duzo wczesniej najpierwszymi rozgrywkami Europejskiej Federacji
Pilkarskiej, z regulaminem, transmisjami, itd.


Pamiętajcie. Amatorzy i „kominiarze” graja zawsze latem, gdy inne wielkie kluby
odpoczywaja po wielkich rozgrywkach europejskich toczonych w trakcie sezonu.
Stasunek do Pucharu Intertoto( encyklopedia pilki noznej):
„Niektóre kluby bojkotują ten turniej, uznając że udział w nim przeszkadza w
przygotowaniach do nowego sezonu ligowego. Na przykład w 1995, pierwszym
Pucharze po zmianie formuły, Anglia miała możliwość wystawienia trzech zespołów,
jednak wszystkie kluby Premier League odmówiły udziału. Po interwencji UEFA,
grożącej wyrzuceniem angielskich klubów ze wszystkich międzynarodowych
rozgrywek, Anglicy nominowali ostatecznie trzy słabsze zespoły, z których żaden
nie dostał się do dalszej fazy Pucharu, m.in. dlatego, że wystawiały one
rezerwowy skład (z tego powodu Tottenham Hotspur przegrał 0:8 mecz z 1. FC
Köln). W późniejszych latach UEFA zgodziła się na rezygnację klubów z udziału w
tym turnieju.”. Taka jest wartość tych rozgrywek. Smieszny letni pucharek bez
znaczenia. Pamiętajcie. Amatorzy i „kominiarze” graja zawsze latem, gdy inne
wielkie kluby odpoczywaja po wielkich rozgrywkach europejskich toczonych w
trakcie sezonu.



Dukla Praga to byl wtedy klub w ktorym grali najlepsi czechoslowaccy zawodnicy!
Ktorzy zdobyli wicemistrzostwo swiata. Wszyscy najlepsi czechoslowaccy zawodnicy
byli skoszarowani w dwoch najlepszych klubach Czechoslowacji: Dukli i Sparcie.
Dzisiaj gdy wszyscy odrobine grajacy czescy i slowaccy zawodnicy graja za
granica, polskie kluby nie maja z czeskimi klubami zadnych szans ( to samo sie
odnosilo i odnosi do klubow z panstw bloku socjalistycznego). Przypomne, ze Ruch
po zdobyciu mistrzostwa w 1989 zostal osmieszony przez Sredec Sofia 1-5 i 1-1,
przy smiesznej widowni na Stadionie Slaskim, a najlepsi Bulgarzy juz wtedy
wyjezdzali za granice. A wtedy Gornik gral dwa razy z Dukla Praga naszpikowana
najlepszymi pilkarzami z Czechoslowacji, ktorzy nie mieli prawa wyjezdzac za
granice. Ignorancie. Futbol czechoslowacki z tamtych czasow byl bardzo silny. Na
Stadionie Slaskim w meczach Gornika z Dukla bylo dwa razy ponad 100 tysiecy
ludzi. I mieli co oglądać, maja co wspominac. To były mecze. Na trening mistrzow
Czechoslowacji dzien przed tymi meczami z Gornikiem, przyszlo ponad 10 tysiecy
ludzi. Taka to byla slaba druzyna! Gornik gral dwa razy z Dukla:
- w chyba 64 roku bylo: 2-0 na Slaskim i 1-4 w Pradze ( w tym drugim meczu
Gornik gral od 20 minuty w dziesiatke, bo kontuzji po ostrym faulu Czecha doznaje Lubanski, a w mysl obowiazujacych i niezyciowych przepisow zmian nie mozna bylo dokonywac)
- w 65 roku było: 1-4 w Pradze ( tez od 10 minuty Gornik gral w dziesiatke, tak
uczciwie wtedy sedziowano, wszystko jest zreszta dokladnie opisane w magazynach
" Gornik " i historii naszej pilki ) i 3-0 na Slaskim, potem byl dodatkowy mecz
0-0 i Gornik odpadl losowaniem.
Profil
PW Email Cytuj
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Themes: junFresh & Silk icon

Akcje Charytatywne - Pomogliśmy

Zbiórka dla Domu Dziecka nr 3 w Gliwicach

Sprzęt dla Kliniki Patologii Noworodka w Zabrzu

Zbiórka dla Domu Samotnej Matki w Gliwicach

Zbiórka dla Hospicjum w Gliwicach






Ważne wydarzenia

I Urodziny Forum
II Urodziny Forum
III Urodziny Forum
IV Urodziny Forum
V Urodziny Forum


Jestem w Katalogu Ciekawych Stron - Zapraszamy!
Wyróżnienia
ForumGliwice.com - GWIAZDOR


Objeliśmy patronat Medialny nad:

- Adriatic Express 2006
- Gliwickie Spotkania Dobrych Dusz 2006
- II Gliwicki Piknik Lotniczy 2006
- Biotechnology - the next GENEration 2007
- WOŚP-Gliwice 2008