dupiate forum

Z życia wzięte ;) - Płace

Arex30 - Wto Lip 03, 2007 08:07
Temat postu: Płace
W ostatnich dyskusjach- w tematach szukam pracy itp.; przewija się wątek płacy.
"ja płace 5,5 a oni 3,5 ..."
Może czas na dyskusję : " Ila za ile......"
Czy godna płaca to płaca głodowa ?
Ile trzeba mieć by dobrze żyć ?
Czy to prawda że zarabiamy dużo a wydajemy jeszcze więcej ?
Dlaczego wyjeżdżamy za chlebem ?
Czy szanujemy współpracowników, szefów, pracowników ?

Piotrulek - Wto Lip 03, 2007 09:13

Ja w swojej firmie płace jak w unii i wymagam rownież,dlatego nie mam nowych pracownikow... :D :D :D
krystian - Wto Lip 03, 2007 09:34

Piotrulek napisał/a:
Ja w swojej firmie płace jak w unii
buhahaha juz w to wierze, teraz to mnie rozsmieszyles:)rozumiem, ze stawka u ciebie to minimum 4000zl miesiecznie i praca LEGALNA??:)
Arex30 napisał/a:
Czy godna płaca to płaca głodowa
godna placa to taka, ktora jest adekwatna do wykonywanej pracy oraz taka, za ktora da sie przezyc.
Arex30 napisał/a:
Ile trzeba mieć by dobrze żyć
4000 miesiecznie (mowie o sobie) , tak zeby oplacic wszystkie rachunki i zeby na spokojnie te 2500 zostalo w kieszeni
Arex30 napisał/a:
Czy to prawda że zarabiamy dużo a wydajemy jeszcze więcej
oczywiscie, ze wraz z ludzkimi zasobami rosna potrzeby, ale trzeba znac granice...
Arex30 napisał/a:
Dlaczego wyjeżdżamy za chlebem
bo w polsce pracodawca da ci 1300 zlotych i uwaza sie za boga, ale nie pomysli o tym, ze za te 1300 to czlowiek tylko rachunki ureguluje i nic wiecej. wymagan duzo, a zaplaty za te wymagania wcale. dlatego tez tak mnie rozsmieszyl piotrulek:) za granica pewnie jak na ich warunki tez nie wiele dostaniesz, ale przynajmniej stac mnie na oplacenie mieszkania, wyslania pieniedzy do polski i jeszcze normalnego zycia, na takim poziomie jaki mi pasuje.
Arex30 napisał/a:
Czy szanujemy współpracowników, szefów, pracowników
szanujemy wymienionych przez ciebie ludzi tak samo jak oni nas szanuja
praz - Wto Lip 03, 2007 09:43

krystian napisał/a:
bo w polsce pracodawca da ci 1300 zlotych i uwaza sie za boga,

jesli chodzi o prace biurowe dla kobiet to sa stawki 1000 do 1200 brutto , przynajmniej w Gliwicach :( za takie pieniadze ciezko przezyc, najsmieszniejsze sa wymagania pracodawcow , placa grosze a chca za pracownikow najlepiej filologow ze znajomoscia trzech jezykow a i najlepiej zeby nie miec dzieci ,meza itp porazka

katarzyna35k-ce - Wto Lip 03, 2007 10:48

No ja sie musze dołozyc do tego tematu. Pracuje na umowie o prace na najnizszej krajowej czyli obecnie mam 650 zł na reke +150 dodatkowo do łapy czyli w sumie 800zł. Wypłate mam rozłozona na tygodniowki czyli po 200 zł co piatek. Wszysko było by ok gdyby nie to ze umowiłam sie z szefem na prowizje z przyznanych kredytow 50% otrzymanej prowizji, ktora widze bardzo rzadko, niestety praktycznie jej nie widze ( w przeciagu 2 lat mialam tylko 4 razy wypłacona prowizje). W sumie praca mi sie podoba i wszystko byłoby ok gdyby nie pazernosc szefa i moja sytuacja podbramkowo-finansowa. :|
ansc - Wto Lip 03, 2007 14:23

Z moich obserwacji pooooomału się to zmienia a za sprawą między innymi ludzi którzy pracują bądź dorabiają za granicą, zaobserwowałam to np. w branży budowlanej, fachowców brak a Ci którzy zostali nie moga się z robotą uporać gdyż są rozchwytywani, w tej branży pracownicy się cenią a pracodawcy wiedzą, że jeśli poskąpią to zostaną z niczym. A więc płace są prawie unijne. Z brakiem pracowników muszą się borykać również w branży handlowej więc i tam prędzej czy później płace powinny być godne. A na koniec muszę dodać, że jak SIę cenisz tak Ci płacą - i to akurat udało mi się wykorzystać ;)
trunks - Wto Lip 03, 2007 15:45

płace narazie są złodziejskie i tyle....poza w sumie wąską grupą specjalistów (albo tych, co dzieki roznym ukladom sie zalapali na intratne posady).
Mariusz - Wto Lip 03, 2007 17:01

Krystian dobrze pisze ... 1500zł na rachunki i 2500 na życie.
Nic więcej nie chcę ...

Wieczorny - Wto Lip 03, 2007 17:52

krystian napisał/a:
godna placa to taka, ktora jest adekwatna do wykonywanej pracy oraz taka, za ktora da sie przezyc.


właśnie, nie!
to jest chore, że pracując w tym kraju, pracujesz właśnie po to, żeby przeżyć;
a pracując za granicą, pracujesz po to, żeby starczyło na życie, opłaty, zakupy, wakacje, samochód i tym podobne.

stawki w gliwicach są różne. po studiach, myślę, że te 2500k można brutto wyciągnąć -> mam kumpelę, na strefie, w oplu, stanowisko: spec.ds. rekrutacji, właśnie za taką kwotę.

ale generalnie, co do pracy biurowej - zgodzę się, ok 1100-1700 brutto miesięcznie.

i fakt faktem, że to<ciach> jest, a nie pieniądze.

Piotrulek - Wto Lip 03, 2007 18:16

krystian napisał/a:
buhahaha juz w to wierze, teraz to mnie rozsmieszyles:)rozumiem, ze stawka u ciebie to minimum 4000zl miesiecznie i praca LEGALNA??:)



i dalczego sie śmiejesz,jezeli posiadasz kwalifikacje i umiejętności wymagane do wykonywania pracy w wystroju i wykończeniu wnętrz ,to mam dla ciebie robote od teraz z zarobkiem nawet 5000zl miesiecznie przy przepracowanych okolo 192 godzinach miesiecznie...zamiast sie śmiac i szydzić,zapraszam choćby od jutra... :D :D :D

Jacek13 - Wto Lip 03, 2007 18:22

katarzyna35k-ce napisał/a:
czyli w sumie 800zł.
Kasiu za tyle to u nas pracują roznosiciele ulotek. :rozpacz: :rozpacz: :rozpacz:
Bot - Wto Lip 03, 2007 18:47

Piotrulek, jak w końcu skończe ten moj wystrój wnętrza to może i u ciebie się na drugi etat załapie ;)
Piotrulek - Wto Lip 03, 2007 18:51

khaman napisał/a:
u ciebie się na drugi etat załapie


raczej nie masz szans Kamilku,gdyż nie jest to mozliwe czasowo,aby u mnie zarobić 5000zl trza jak napisalem pracować ,zaznaczam pracować 192godziny...

p4cz3k - Wto Lip 03, 2007 19:08

prawda jest taka :) na starcie ciezko cos wiecej zarobic, lecz jesli pracodawca zobaczy ze ma fachowca za pracownika ...i czlek ten zna sie na robocie...bedzie staral sie go zatrzymac...taka filozofia kija i marchewki
Major - Wto Lip 03, 2007 21:51

Wieczorny napisał/a:
myślę, że te 2500k można brutto

To bys niezly majatek robil, chyba w tym przypadku mialo byc bez literki K ;)

Nie ukrywam ze siedziac gdzie siedze apetyt na tyle wysoko urosl, ze minimalna place jaka bym oczekiwal w polsce byloby 4-5tys zl, kwota ktora by mnie w pelni satysfakcjonowala to jakies 8tys zl. Wiem to brzmi smiesznie i nieracjonalnie na nasze warunki, ale to jest wyplata z jaka czlowiek moze zyc normalnie. Moze kiedys w przyszlosci cos sie zmieni.

trunks - Wto Lip 03, 2007 21:57

najgorsze jest to, ze przeszlo 30% tego co sie zarobi pochlaniaja podatki i ZUS....
Major - Wto Lip 03, 2007 22:00

trunks, to dobre co powiedziales. Niestety nie ma tak dobrze, bo nawet jak sie juz to zarobi, to Ci i tak zabiora. Tu w Anglii zauwazylem ze istnieje bardzo duzo sklepow zaraz przy samych hipermarketach. Sklepy kolo sklepow tego samego typu i wszystkie caly czas prosperuja, wiec jakie oni placa podatki, skoro w wielu z nich nawet klientow nie widac, a one dalej egzystuja? A w polsce? Mozesz miec nie wiadomo jak dobrze prosperujacy biznes, a i tak bedzie problem z oplaceniem wszystkiego, bo na kazdym kroku znajdzie sie sposob zeby z nas te pieniadze sciagnac. Wlasnie podatki sa bolaczka naszego kraju, bo gdyby nie one to sadze ze nawet za te 1200zl mozna byloby normalnie zyc.
trunks - Wto Lip 03, 2007 22:18

no ale za cos trza utrzymywac tych darmozjadow przeroznych :)
Gmeras - Wto Lip 03, 2007 23:44

Major, ile w londynie zarabiasz powiedz serio


bo jak piszesz 8000 tys to pokz gdzie chyba w sejmie

katarzyna35k-ce - Sro Lip 04, 2007 09:05

Major napisał/a:
Wlasnie podatki sa bolaczka naszego kraju, bo gdyby nie one to sadze ze nawet za te 1200zl mozna byloby normalnie zyc.
tak jak dodatkowo dostaniesz 1000zł na czynsz i inne opłaty
krystian - Sro Lip 04, 2007 09:28

Piotrulek napisał/a:
zaznaczam pracować 192godziny...
no to nie sa to w takim razie zarobki unijne:) 8 godzin ustawowo, pol godziny przerwy ustawowo i za 5000 zl to by sie w unii nikomu z lozka wstawac nie chcialo, zeby ryc w budowlance. pracowalem w piekarni w londynie i zarabialem wiecej.160 godzin miesiecznie, a reszta godzin to nadgodziny piotrulku:)
Gmeras napisał/a:
bo jak piszesz 8000 tys to pokz gdzie chyba w sejmie
to jest bardzo realna kwota jak na angielskie warunki, powiedzialbym nawet dla kogos kto tam siedzi dluzej niz rok to jest normalny zarobek. w koncu to tylko 1500 funtow
Lama71 - Sro Lip 04, 2007 10:44

p4cz3k napisał/a:
prawda jest taka :) na starcie ciezko cos wiecej zarobic, lecz jesli pracodawca zobaczy ze ma fachowca za pracownika ...i czlek ten zna sie na robocie...bedzie staral sie go zatrzymac...taka filozofia kija i marchewki

to nie do końca tak jest jak piszesz. Nie wiem, jakie są twoje doświadczenia zawodowe, ale powiem Ci, że moje są spore, bo praktycznie całe życie pracowałem, począwszy od końca średniej szkółki. Bo powiem Ci tylko tyle - dlaczego specjaliści są poszukiwani, czemu wieją za granicę, lub często zmieniają pracę? To ile zarobisz, jest często uwarunkowane wieloma badzo dziwnymi względami. Nie bardzo chce mi się o tym pisać, bo ani czasu, ani chęci, bo w sumie wiele zależy od branży, specyfiki stanowiska itd.
Ale... ale bardzo mnie zaintrygował wpis piotrullka
Piotrulek napisał/a:
raczej nie masz szans Kamilku,gdyż nie jest to mozliwe czasowo,aby u mnie zarobić 5000zl trza jak napisalem pracować ,zaznaczam pracować 192godziny...

wiesz.. dwa razy (dosłownie) zdarzyło mi się pracować w firmie, gdzie naprawdę mnie cenili. NIe żebym się nie poświęcał w pracy, żebym się starał kogoś orżnąć, zawsze sumiennie i uczciwie pracowałem, ale zawsze czasowo, nie na stałe. Ale napiszę o jednej. Faktycznie, zarobki jak na tamte czasy były niezłe. Faktycznie, że premie dostałem, i to wyższą niż nawet etatowi. Ale powiem Ci piotrullku gdzie tkwił haczyk, i gdzie on w kraju niewątpliwie tkwi - otórz, praca była od 6 rano, do 6 wieczór, z przerwą na śniadanie. CZasem, trzeba było pracować po godzinach, choć nie zawsze. W sobotę walczyło się od 6 do 14. Pracowałem tak 1 miesiąc. I ten miesiąc, mogę śmiało z życiorysu wypisać. Sprowadził się do pobudki, spaceru porannego z psem, szybkiego śniadania, potem pracy, potem już tylko szybki spacerek, i spanie. I tak od nowa. Niedziela, choć wolna, przelatywała błyskawicznie, bo po tygodniu takiej harówy miałem szczerze dosyć wszystkiego. Mówisz 5000, a ja Ci powiem, że Ci w to uwierzę, jak najbardziej jest to realna stawka, tyle że śmiem twierdzić, że zarabiać będę, tyle że czasu na wydawanie tych pieniędzy mieć nie będę. I tak sobie myślę, że wolałbym już pojechać do GB, zarabiać podobnie, ale żyć, a nie pracować i żyć. Takie mam jakieś przemyślenia :(

krystian - Sro Lip 04, 2007 11:43

Lama71 napisał/a:
Mówisz 5000, a ja Ci powiem, że Ci w to uwierzę
ale ja tez mu w to wierze...ale to jest typ pracodawcy ktory da ci te 5000 pod warunkiem, ze bedziesz pracowal po 12 godzin na dobe, pojdziesz spac do domu na 8 godzin i znowu do pracy. i tak non stop. nie nazwal bym tego praca tylko charowka.typowy przedstawiciel polskiego "malego biznesu", piotrulku wciaz nie odpowiedziales na pytanie czy te 5000 to na reke czy mam odliczyc podatek...bo jak mniemam zatrudniasz legalnie ludzi??:)
Lama71 - Sro Lip 04, 2007 12:15

krystian napisał/a:
bedziesz pracowal po 12 godzin na dobe, pojdziesz spac do domu na 8 godzin i znowu do pracy. i tak non stop.

dokładnie jak mówisz. Ja wiem co to znaczy taka praca. Ale są ludzie, którzy tak właśnie pracują i sobie chwalą. I znałem takich ludzi. Ale na szczęście, tak nie muszę pracować (i nie zamierzam),choć w życiu różnie bywa.
A co do tego, co znaczy te 5000 - myślę że tyle dostają na rękę.

Piotrulek - Sro Lip 04, 2007 13:13

krystian napisał/a:
typowy przedstawiciel polskiego "malego biznesu



co ty mozesz wiedziec o przedstawicielach malego biznesu??

krystian napisał/a:
ale to jest typ pracodawcy ktory da ci te 5000 pod warunkiem, ze bedziesz pracowal po 12 godzin na dobe



tematem rozmowy jest płaca ,a nie to jakim ja jestem pracodawcą,to po pierwsze,a po drugie to pokarz mi pracodawce,ktory za siedzenie i pierdzenie w stolek da ci lekka ręką 5000zł,to po drugie... :D :D :D

katarzyna35k-ce - Sro Lip 04, 2007 13:26

Piotrulek, niestety polacy maja to do siebie ze mało pracowac najlepiej nic ( bo za granicami to zapieprzaja jak dziki choc sie do tego nie przyznaja)a zarabiac kosmiczne pieniadze. Nie ukrywam ze tez bym tak chciała
Lama71 - Sro Lip 04, 2007 14:40

katarzyna35k-ce napisał/a:
Piotrulek, niestety polacy maja to do siebie ze mało pracowac najlepiej nic ( bo za granicami to zapieprzaja jak dziki choc sie do tego nie przyznaja)a zarabiac kosmiczne pieniadze. Nie ukrywam ze tez bym tak chciała

Zupełnie się z Tobą nie zgadzam. Nie jest tak, że nie chcę nic robić i zarabiać ogromnych pieniędzy. Chcę pracować uczciwie i zarabiać adekwatnie. Powiedz, czy czasem nie bywa tak, że pracodawca nawet i zapłaci Ci sporo, ale w związku z tym traktuje Cię, jak swoją własność, i nawet nie chodzi też o to, że zapieprzasz jak zajączek, bo na to bym się w zasadzie nawet pisał, ale o traktowanie jak wyrobnika/niewolnika. Nie piję tu broń Boże do Piotrullka, bo ani z nim wódki nie piłem, ani u niego nie pracowałem (tak myślę). ALe jednego jestem pewien że przy takiej stawce, wymagania są ogromne.

krystian - Sro Lip 04, 2007 14:49

Piotrulek napisał/a:
a po drugie to pokarz mi pracodawce,ktory za siedzenie i pierdzenie w stolek da ci lekka ręką 5000zł,to po drugie...
moge ci go nawet przedstawic, nie tylko pokazac.:)
katarzyna35k-ce napisał/a:
niestety polacy maja to do siebie ze mało pracowac najlepiej nic ( bo za granicami to zapieprzaja jak dziki choc sie do tego nie przyznaja)a zarabiac kosmiczne pieniadze
praca a charowka to 2 rozne sprawy. nie wymagam kosmicznych pieniedzy ale ucziwych, dla mnie 800 zarowbku to zlodziejstwo i skandal. kazda wyplata ponizej 2500 zloty to wyplata glodowa. niestety taka jest prawda. jak to jest, ze za granica chleb kosztuje 2 zlote wiecej niz u nas a pracownicy piekarni potrafia zarabiac ponad 5000zl?? to skad te pieniadze u pracodawcow sie biora?
Lama71 - Sro Lip 04, 2007 14:52

Jeszcze jedno Ci katarzyna35k-ce powiem - w życiu, chodzi o coś więcej niż tylko praca i pieniądze. Chodzi o to, że by godnie żyć, a nie orać jak wariat za jakąś tam stawkę. Tak, za granicą Polacy zapieprzają ale mają za ten zapieprz nieporównywalnie większe pieniądze oraz poważanie ludzi, z którymi pracują. Za granicą nie mamy opinii nierobów, nieudaczników, lecz solidnych i uczciwych ludzi, ludzi nie roboli. Mówię tu oczywiście o ludziach, którzy jadą za granicę, aby żyć godnie, a nie kombinować.
Ale jest i inna sprawa - prowadzenie firmy w naszym kraju to też niezły pasztet, bo spójrzcie na to w ten sposób - jeśli Piotrullek płaci swoim ludziom po 5000 miesięcznie, to jeśli jakiś klijent mu nie zapłaci np. za miesiąc czy dwa, on swoim pracownikom pensję musi dać, bo oni sobie znajdą innego. WIęc i zabezpieczenie finansowe mieć musi. DLatego rozumiem, jeśli pracodawca wymaga. ALe też jest i tak że wymaga bo może wymagać. Bo i przyznać trzeba, że nieuczciwi bywają zarówno Ci, którzy zatrudniają pracowników jak i Ci, którzy zlecenia dają.

p4cz3k - Sro Lip 04, 2007 15:18

Lama71 napisał/a:
Chodzi o to, że by godnie żyć, a nie orać jak wariat za jakąś tam stawkę.


hmmm zalezy :P kiedys pracowalem na 2 etatach ... w nocy i w dzien ... a tylko po to aby pojechac na wakacje :) wiec jesli cel jest to przez jakis czas mozna nawet zapier...jak dziki osiol...

Mariusz - Sro Lip 04, 2007 17:17

Piotrulek napisał/a:
a po drugie to pokarz mi pracodawce,ktory za siedzenie i pierdzenie w stolek da ci lekka ręką 5000zł

No chociażby MY ... jako całe społeczeństwo :)
Mamy nasz Parlament ... ich członków my zatrudniamy :)
No i zarabiają więcej :-)

Major - Sro Lip 04, 2007 19:56

Gmeras nie bede podawal konkretnej stawki, ale w przeliczeniu zarabiam w okolicach 5000zl do tego mam cale weekendy wolne i pracuje tylko po 8h + 30min doliczone na przerwy. Nie pracuje ciezko, a pieniadze sa i tak nizsze jakby placili Angolowi, ale narzekac nie moge, bo nie jest to minimalna krajowa. Druga sprawa moge czasem robic nadgodziny do ktorych nikt mnie zmusic nie moze. Jakbym pracowal w jakiejs fizycznej pracy to z pewnoscia zarobilbym wiecej, tylko musialbym sobie odpuscic powyzsze wygody.
Gmeras - Sro Lip 04, 2007 20:24

ale po co przeliczać na polskie skoro tam sie płaci euro
wiem fajnie tak zarobić 5000tys zł ale ile musisz tych złotych wydać na utrzymanie sie tam ;)

trunks - Sro Lip 04, 2007 22:10

jedzenie drozsze, ale w marketach sa i tansze produkty w stylu 'tesco value' :)
Szamanka - Sro Lip 04, 2007 22:19

Gmeras kurna kolejne piwo Ci stawiam nastepnym razem :padam:

Pomyslal ktos, ze utrzymanie za granica tez kosztuje.
Zarobi moze i taki jakies w miare pieniadze, ale przeciez mieszkanie trzeba oplacic ( no chyba ze warunki barakowe sa ok), trzeba jesc i pic i nikt mi nie powie, ze rezygnuje z przyjemnosci.

trunks - Sro Lip 04, 2007 23:48

heh no a utarł sie taki stereotyp Polakow w Londynie, w którym to śpią oni w 5 osob w małej klitce, ukrywając funciaki w foliowym woreczku w prowizorycznej skrytce za rurami z PCV i bijących sie o przeterminowane produkty wywalane pod koniec dniówki z marketów :P
p4cz3k - Czw Lip 05, 2007 04:04

trunks napisał/a:
heh no a utarł sie taki stereotyp Polakow w Londynie, w którym to śpią oni w 5 osob w małej klitce, ukrywając funciaki w foliowym woreczku w prowizorycznej skrytce za rurami z PCV i bijących sie o przeterminowane produkty wywalane pod koniec dniówki z marketów :P


dziwne...ale ja na pewnoe nie zamierzam sie tak zachowywac...jesli opcja pracy sie uda...to zamierzam...zobaczyc...choc odrobine...tego co londyn ma do zaprezentowania...

krystian - Czw Lip 05, 2007 10:52

trunks napisał/a:
heh no a utarł sie taki stereotyp Polakow w Londynie, w którym to śpią oni w 5 osob w małej klitce
taki stereotyp utarl sie przez masowo tam przyjezdzajacych studentow, ktorzy chcac duzo zarobic a malo wydac spali po 10 na 12 metrach kwadratowych i codziennie pili wieczorem. niestety ale taka jest prawda. w 70% to przez studentow mamy opinie pijakow na wyspach. w dzien pracowali a w nocy imprezowali
Szamanka - Czw Lip 05, 2007 12:12

krystian napisal
Cytat:
w dzien pracowali a w nocy imprezowali


dobrze, ze im sie chcialo pracowac po tej imprezie :hyhy:

Nie tylko studenciki zyja w takich warunkach, mozna zobaczyc na wielu budowach baraki, tam lozka pietrowe, gazetki na scianie i wychodek na dworze....taniej a nizeli wynajac sobie jakies mieszkanko.

kaszanna - Czw Lip 05, 2007 13:40

OT: W Londynie jedzenie moim zdaniem jest tańsze, jeśli nie przelicza się na złotówki, ciuchy zresztą też ;)

Co do płac: Wszystko zależy od punktu widzenia. Jedynym 1000 zł wydaje się przyzwoitą stawką, jedynym i 5000 zł nie wystarczy. Trzeba też patrzeć realnie na swoje możliwości, wykształcenie, staż zawodowy itd. Niektórym wydaje się, że za samo przyjście do pracy, za to że rano wstał należy się 2000 zł :suchy:

krystian - Czw Lip 05, 2007 14:46

kaszanna napisał/a:
za to że rano wstał należy się 2000 zł
generalnie 2000 w polskich warunkach to powinna byc stawka podstawowa. nie wazne jest wyksztalcenie w tym momencie. kazdy musi zyc. a ze jeden ma studia a drugi podstawowke to nie powinno robic roznicy. od 2000 powinny sie dopiero place zaczynac. w londynie tak jak i w kazdym innym miescie swiata kupisz ciuch za 20 zl jak i za 2000 wiec tego nie ma sensu przeliczac. wszystko zalezy gdzie i co kupujesz.
kaszanna - Czw Lip 05, 2007 15:07

krystian napisał/a:
a ze jeden ma studia a drugi podstawowke to nie powinno robic roznicy.

Ale wytłumacz mi dlaczego? Dlatego, że jednemu się nie chciało uczyć, mam zarabiać tak samo jak on? :zdziwko:

Piotrulek - Czw Lip 05, 2007 15:19

kaszanna napisał/a:
Niektórym wydaje się, że za samo przyjście do pracy, za to że rano wstał należy się 2000 zł


masz racje ,wlasnie takich "pracowników" jest najwiecej w naszym kraju

Lama71 - Czw Lip 05, 2007 15:38

kaszanna napisał/a:
Ale wytłumacz mi dlaczego? Dlatego, że jednemu się nie chciało uczyć, mam zarabiać tak samo jak on? :zdziwko:

w życiu różnie bywa. Nie koniecznie nie chciało się uczyć, czasem sytuacja w życiu jest taka a nie inna, i uczyć się nie da (choć wiem, że raczej jest to kiepski argument).
Są jeszcze ludzie mniej zdolni, którzy nie są w stanie skończyć studiów, bo po prostu się nie nadają, itd.
Myślę, że krystianowi bardziej chodzi o to, że takie jest w naszym kraju minimum, że mając tyle na wstępie dało by się jakoś tam żyć. I uważam że po części ma on rację, jeśli oczywiście nie patrzeć na realia naszego rynku. W każdym razie faktem jest, że za minimum socjalne wyżyć się u nas nie da, natomiast w GB za minimum socjalne, można żyć lepiej, niż u nas pracując na etacie.

trunks - Czw Lip 05, 2007 15:45

krystian napisał/a:
taki stereotyp utarl sie przez masowo tam przyjezdzajacych studentow, ktorzy chcac duzo zarobic a malo wydac spali po 10 na 12 metrach kwadratowych i codziennie pili wieczorem.

no nie tylko studentów, bo wiekszosc tzw fizioli (bez urazy), ktorzy tam wyjechali chyba tak sie zachwywalo....pamieta ktos ten program co na TVN leciał "bitwa o Anglie" :) ?

Arex30 - Czw Lip 05, 2007 17:37

Ja powiem tak:

Podstawowym produktem jest bochenek chleba.
Koszt takiego podstawowoego produktu to 1 jednostka monetarna.
żeby było godnie to zarabiać należy ok 1700 jednostek monetarnych. Minimum egzystancji to 500 jednostek monetarnych.
Takie jest moje zdanie.

krystian - Czw Lip 05, 2007 20:42

kaszanna napisał/a:
Dlatego, że jednemu się nie chciało uczyć, mam zarabiać tak samo jak on?
praca to praca. tak samo ja wykona ktos kto ma wyzsze jak i ten co ma podstawowke. dlaczego uwazasz, ze twoja praca jest lepsza? jesli sa 2 wakaty w formie na identyczne stanowiska, dostanie ja ktos kto ma wyzsze i ten co ma srednie to kto powinien dostawac wyzsze zarobki i dlaczego? wg ciebie ten co ma wyzsze?bo wg mnie powinni dostawac dokladnie tyle samo.
Piotrulek napisał/a:
masz racje ,wlasnie takich "pracowników" jest najwiecej w naszym kraju
zle rozumujesz...ludzie nie chca ale musza pracowac za te marne grosze i to jest problem. nie chce im sie wstawac do pracy, nie chce im sie pracowac tylko dlatego, ze wiedza, ze sa wykorzystywani a nic z tego nie maja. dlatego obijaja sie w pracy...wroc...chcialem powiedziec pracuja tyle za ile im placa. jesli ktos uwaza, ze daje pracownikowi 1000 zl wyplaty i to juz jest dobrze...to niech sie 2 razy zastanowi...albo lepiej 5 razy, bo tyle wlasnie ten zarabiajacy 1000 pracownik musi sie zastanawiac czy kupic sobie buty w tym miesiacu czy kurtke
Krzysio - Czw Lip 05, 2007 21:46

kaszanna napisał/a:
krystian napisał/a:
a ze jeden ma studia a drugi podstawowke to nie powinno robic roznicy.

Ale wytłumacz mi dlaczego? Dlatego, że jednemu się nie chciało uczyć, mam zarabiać tak samo jak on? :zdziwko:

I to jest śmieszne w tym kraju, że ludzie mający różne wykształcenia maja często te same zarobki.

Przyznaję racje, że 800 zł miesięcznie, a nawet 1200 zł, to pensja głodowa. Ja pracując i zarabiając 900 zł, będą na utrzymaniu rodziców, nigdy tak naprawdę nic nie odłożyłem ze swojej wypłaty. No może te 200 zł. Które i tak potem wydałem na coś większego ;) Większość moich wydatków to były bieżące rzeczy jakieś rachunki, komórka internet, tu hala, tam piwko :P
W końcu i tak rzuciłem tą prace, bo traktowali tam ludzi jak szmaty.
Mariusz może Wam więcej opowiedzieć o tej firmie ;)

Być może mam lekką rękę do wydawania, naprawdę podziwiam ludzi, którzy potrafią się utrzymać za taką wypłatę, ja bym tak nie potrafił. Przecież za te pieniądze sie nie da żyć. To gehenna a nie życie.

trunks - Czw Lip 05, 2007 22:56

racja Krzysio racja :/
chaoss - Czw Lip 05, 2007 23:44

kaszanna napisał/a:
a ze jeden ma studia a drugi podstawowke to nie powinno robic roznicy.


Ale wytłumacz mi dlaczego? Dlatego, że jednemu się nie chciało uczyć, mam zarabiać tak samo jak on?

a ja sie z tym w pelni zgadzam bo...
a moze zaczniemy nie wyrywac pojedynczych zdan z kontekstku bo gubi sie ich sens?
krystian napisał/a:
powinna byc stawka podstawowa. nie wazne jest wyksztalcenie w tym momencie. kazdy musi zyc. a ze jeden ma studia a drugi podstawowke to nie powinno robic roznicy. od 2000 powinny sie dopiero place zaczynac.

jak juz ktos opisal wczesniej w tej calej wypowiedzi powinno o place minimalna, gdzies gdzie dajmy tutaj od 2000 zaczynaja sie place. Oczywistym z tej wypowiedzi jest, ze placa minimalna jest wposlna dla absolwentow podstawowki i studiow, ale maksimum juz moze, a i na pewno jest rozne.

Osobiscie w ciagu jakis dwoch miesiecy sam bede chcial wystartowac na "swoim" z narzeczona, gdzie nasza placa dobija czasem do dwoch tysiecy....no zobaczymy...

kaszanna - Pią Lip 06, 2007 07:42

Ale właśnie dlaczego ma być ta stawka minimalna dla wszystkich jednakowa? Ja tak to rozumiem. Ok, płace minimalne są w Polsce kwota śmieszną, dla mnie wręcz poniżającą, ale jestem przeciw ujednoliceniom. Ja rozumiem, że moja praca, którą wykonuję osobie pracującej fizycznie, po podstawówce czy zawodówce, wydaje się łatwa i prosta (phi, w końcu ja siedzę przy biurku). Ale ode mnie zależy wiele rzeczy, między innymi to, że te człowiek będzie miał co robić i z tego będzie miał wypłatę. I dlatego nie zgadzam się, żeby zarabiał tyle samo co ja. Nie uważam, że jest gorszy bo nie skończył studiów, ktoś musi wykonywać pracę fizyczną, ale to był jego wybór.

I druga sprawa: w miarę jedzenia apetyt rośnie. Teraz dobre jest 2000 zł, masz -cieszysz się, a za chwilę to bedzie za mało. Wszyscy chcą kupować taniej produkty ale gdy płace wzrostą to i produkt będzie droższy.

Lama71 - Pią Lip 06, 2007 08:24

kaszanna napisał/a:
I druga sprawa: w miarę jedzenia apetyt rośnie. Teraz dobre jest 2000 zł, masz -cieszysz się, a za chwilę to bedzie za mało. Wszyscy chcą kupować taniej produkty ale gdy płace wzrostą to i produkt będzie droższy.

nie do końca tak jest, bo w ten sposób ceny nigdy by się nie ustabilizowały. Zawsze będzie to pewien kompromis, pomiędzy tym, ile chcesz zarobić jako pracodawca, a ile chcesz zapłacić komuś za jego pracę. Tak to przynajmniej rozumiem.

kaszanna napisał/a:
Ok, płace minimalne są w Polsce kwota śmieszną, dla mnie wręcz poniżającą, ale jestem przeciw ujednoliceniom. Ja rozumiem, że moja praca, którą wykonuję osobie pracującej fizycznie, po podstawówce czy zawodówce, wydaje się łatwa i prosta (phi, w końcu ja siedzę przy biurku). Ale ode mnie zależy wiele rzeczy, między innymi to, że te człowiek będzie miał co robić i z tego będzie miał wypłatę. I dlatego nie zgadzam się, żeby zarabiał tyle samo co ja. Nie uważam, że jest gorszy bo nie skończył studiów, ktoś musi wykonywać pracę fizyczną, ale to był jego wybór.


Myślę że mylisz pojęcia. Jeśli pan/pani X i pan/pani Y wykonuje daną pracę, wykonują ją dobrze, sumiennie, zgodnie z wymaganiami to to, ile zarobią nie ma prawa być funkcją ich wykształcenia. Jeśli ktoś po zawodówce będzie prowadził firmę budowlaną i będzie w niej zatrudniał ludzi po 6 klasach podstawówki, i ktoś z doktoratem również się taką działalnością zajmie i będzie zatrudniał doktorów i magistrów, to ten z wykształceniem ma się bardziej cenić bo ma wykształcenie, niezależnie od tego, że obie formy robią to samo i tak samo? Oczywiście zakładając że jakość w obu jest jednakowa? Powiem Ci po sobie jedną rzecz - klient czasem zatrudni tych bardziej wykształconych, bo błędnie będzie rozumował, że zrobią mu coś lepiej. A czasem dlatego, że sam ma 6-8 klas, i stać go na zatrudnienie kogoś wielokrotnie lepiej od siebie wykształconego.

kaszanna - Pią Lip 06, 2007 09:57

Chodzi mi również o rodzaj stanowiska, odpowiedzialność itd. Nie mam możliwości rozbudować tego co chcę powiedzieć, może kiedy indziej coś obszerniej odpowiem.

Jeśli chodzi o produkty: na ich cenę wpływaja wszystkie koszty, a wynagrodzenie jest kosztem. I wierz mi, gdybym podwyższyła płace pracownikom do ich wymagań to jednocześnie musiałabym podwyższyć cenę produktu. Nikt nie dołoży do interesu ze swojej kieszeni.

krystian - Pią Lip 06, 2007 10:12

kaszanna napisał/a:
Ale ode mnie zależy wiele rzeczy, między innymi to, że te człowiek będzie miał co robić i z tego będzie miał wypłatę
a ja to widze inaczej (przy zalozeniu, ze firma w ktorej pracujesz to firma uslugowa)...to ta osoba fizyczna, ktora tam ciezko pracuje, generuje pieniadze na to zebys ty wlasnie mogla siedziec za biurkiem i dostawac swoja wyplate. zwroc uwage jak wiele od nich wlasnie zalezy. jak ty rzucisz swoja prace to nic sie nie stanie. przyjdzie nastepna. ale jak oni przestana pracowac...i stwierdza, ze nie chce im sie przychodzic do pracy albo beda zle wykonywac swoja prace. to zgadnij co sie z toba stanie...nie ma pracy, nie ma klientow to i nie ma wyplaty bo nie ma tez kasy.

ja wychodze z zalozenia, ze praca to praca. nie istotne kto ja wykonuje ani jakie ma wyksztalcenie. a jesli jest sytucaja, ze na tym samym stanowisku pracuje osoba z wyzszym i osoba po podstawowce i oboje wykonuja tak samo swoja prace to uwazam, ze system nauczania wyzszego ma jakies braki.
kaszanna napisał/a:
Ja rozumiem, że moja praca, którą wykonuję osobie pracującej fizycznie, po podstawówce czy zawodówce, wydaje się łatwa i prosta
uwazasz, ze ktos bez wyksztalcenia by sobie z nia nie poradzil??

sorki ale moje zdanie jet takie a nie inne... ostatnia osoba, ktora bym zatrudnil w swojej firmie byla by osoba z wyzszym wyksztalceniem. no chyba, ze przedstawiciel handlowy...dostal by auto i niech jezdzi. studenci to teoretycy, wiedza tylko to, co bylo w ksiazce napisane. a mnie nie interesuje, ze oni sa mgr inż. dla mnie wazne jest to, ze maja 25 lat i czasem nawet 3 miesiecy doswiadczenia zawodowego nie maja. innymi slowy nie splamili swoich rak praca. a takich ludzi nikt nie potrzebuje

kaszanna - Pią Lip 06, 2007 10:18

Jak rzucę pracę to wierz mi, że stanie się bardzo dużo, min. to, że Ci pracownicy fizyczni nie będę mieli co robić i będą już niepotrzebni ;) A jak będzie trzeba to i ja mogę iść na linię produkcyjną, nic mi się nie stanie. Tak - uważam, że osoba bez wykształcenia nie poradzi sobo w tym co robię.
Najlepiej zamknijmy wszystkie szkoły, po co się uczyć. W końcu praca to praca, nieważne kto ją wykonuje, prawda? Nieważna jest wiedza, poziom kultury człowieka (pod razu proszę nie łapać mnie za słowa, nigdzie nie piszę że człowiek po podstawówce kultury nie ma).

Arex30 - Pią Lip 06, 2007 10:28

krystian napisał/a:
generuje pieniadze na to zebys ty wlasnie mogla siedziec za biurkiem i dostawac swoja wyplate. zwroc uwage jak wiele od nich wlasnie zalezy.
:szok:
Przykro mi bardzo ale nie zgadzam sie z tym rozumowaniem

krystian - Pią Lip 06, 2007 10:29

kaszanna napisał/a:
Jak rzucę pracę to wierz mi, że stanie się bardzo dużo, min. to, że Ci pracownicy fizyczni nie będę mieli co robić i będą już niepotrzebni
nie powiesz mi, ze twoja firma jest na tyle nieodpowiedzialna, ze caly zakres prac oparla na twoich barkach. poza tym zufaj mi, ze nie ma osob niezastapionych. wez 2 tygodnie urlopu od jutra, a sama zobaczysz. nie mowie, ze studia sa niepotrzebne. mowie tylko, ze powinny byc bardziej nastawione na praktyke, a nie na teorie. szczegolnie w tych czasach, swiat i interesy za szybko ida do przodu i ktos z brakiem doswiadczenia jakiegokolwiek nie ma szans. bo wlasciciele firm nie maja czasu na przyuczanie do zawodu.
kaszanna - Pią Lip 06, 2007 10:36

Na urlop mogę iść na tydzień najwyżej :P Nie mówię, że nie ma osób niezastąpionych. A po podstawówce to myślisz, że człowiek wie więcej ode mnie? Będzie miał większą praktykę? W czym? Bo ja swoją wiedzę potrafię bez problemu wykorzystać w praktyce i nikt mi nigdy nie zarzucił, że jestem po studiach a niczego nie potrafię. Mam wiedzę, teorię której po podstawówce czy zawodówce się nie ma. I ciekawe kto szybciej przyuczy się do mojego stanowiska?
krystian - Pią Lip 06, 2007 10:50

kaszanna napisał/a:
A po podstawówce to myślisz, że człowiek wie więcej ode mnie?
oczywiscie, ze nie kazdy. uogolnilem przeciez. bo sa tcy i tacy. czasem nawet jak slucham ludzi z wyzszym to zastanawiam sie, czy ci ludzie te swiadectwa sobie w domu wydrukowali albo dali gruba koperte komu trzeba na uczelni. ja bardziej cenie ludzi z praktyka niz z wyksztalceniem. i to wszystko
kaszanna napisał/a:
I ciekawe kto szybciej przyuczy się do mojego stanowiska?
zbyt duza pewnosc siebie potrafi zgubic.
kaszanna - Pią Lip 06, 2007 10:57

Kochany, to nie zbyt duża pewność siebie tylko fakty. Ja z zakresu prawa wiem sporo, a osoba po podstawówce co wie? Czy w zawodówce jest przedmiot prawo cywilne czy ochrona baz danych itd. itp.? Ja wiem, że na spawacza się nie nadaję, bo nei potrafię spawać, nie uczyłam się tego więc się nie pcham na takie stanowisko, prawda?
Piotrulek - Pią Lip 06, 2007 12:22

krystian napisał/a:
ostatnia osoba, ktora bym zatrudnil w swojej firmie byla by osoba z wyzszym wyksztalceniem



nawet nie wiesz jak bardzo Ci zyczę ,abyś kiedykolwiek otworzył SWOJ? firmę :super: ,byłbyś w niej wlaścicielem,kadrowcem,radca prawnym,majstrem,sprzedawcą,menadżerem,sekretarką,behapowcem i na koniec niejednokrotnie pracownikiem fizycznym... :hurra: wtedy bedziesz mial 100% mozliwość decydowania o tym co sie bedzie dzialo w TWOJEJ firmie,kto bedzie pracował,a kto nie,za ile bedzie robil fizol,a za ile pracownik biurowy. :D...z tego co mowisz powyzej wynika,ze jestes bardzo ambitny i pracowity...wierze w to ,ze kazdy pracownik byłby zadowolony z wyplaty i socjala w TWOJEJ firmie,a i tobie na koniec miesiaca zostałaby sumka wystaraczajaca na zaplacenie podatków,pokrycie kosztów uzyskania przychodu i naturalnie sumka na godne przezycie miesiąca...

kaszanna - Pią Lip 06, 2007 12:33

krystian napisał/a:
ostatnia osoba, ktora bym zatrudnil w swojej firmie byla by osoba z wyzszym wyksztalceniem


Mam nadzieję, że w swojej firmie nie będziesz potrzebował prawnika na przykład. Bo nie wiem czy wiesz, prawnik musi mieć wyższe wykształcenie ;)

krystian - Pią Lip 06, 2007 12:47

Piotrulek napisał/a:
byłbyś w niej wlaścicielem,kadrowcem,radca prawnym,majstrem,sprzedawcą,menadżerem,sekretarką,behapowcem i na koniec niejednokrotnie pracownikiem fizycznym...
i rozumiem, ze w twojej firmy wszystkie wymienione przez ciebie osoby sa:)
kaszanna napisał/a:
Mam nadzieję, że w swojej firmie nie będziesz potrzebował prawnika na przykład
ja tez mam taka nadzieje:D
Piotrulek napisał/a:
jak bardzo Ci zyczę ,abyś kiedykolwiek otworzył SWOJ? firmę
nie zycz mi nic lepiej, bo po takich "zyczliwych" to moj dziadek na koń wsiadal.
Piotrulek napisał/a:
za ile bedzie robil fizol
rozumiem, ze miales na mysli pracownika fizycznego??
HELGA - Pią Lip 06, 2007 12:54

A moze porostu zostawmy stranowiska fizyczne osobom z niskim wykształceniem a stanowiska gdzie pracujesz mózgiem ( bez urazy ) tym którzy maja odpowiednią wiedze i wykształcenie w tym kierunku czyli jakby każdy na swoim miejscu i po problemie.
kaszanna - Pią Lip 06, 2007 13:01

Stawki minimalnej nie da się ustalić, bo dla każdego oznacza ona coś innego. Jedni chcą po prostu żeby na chleb im starczyło do końca miesiąca, inni żeby z wypłaty dało się kupić samochód.
Różnice w płacach muszą być, i również powinny zależeć od wykształcenia. Oprócz innych oczywiście czynników jakim jest doświadczenie, skuteczność itd. Nie dam nowemu pracownikowi 2000 zł, bo nie wiem jaki jest. Może po 3 miesiącach okaże się kompletnym antytalentem we wszystkich dziedzinach. Może być i po podstawówce - okaże się dobry - dam więcej. Ale mimo wszystko jeśli chciałabym go jednoczeście awansować, bo widzę że warto - wyślę do szkoły. Bo chciałabym mieć pracownika nie tylko dobrego w pracy, ale takiego który może i raport napisze z sensem, klienta zachęci, porozmawia o polityce, prawie, książce, filmie.

katarzyna35k-ce - Pią Lip 06, 2007 13:07

kaszanna, wydaje mi sie ze im chodzi o to by kazdy z nas miał na starcie 2000 zł a ten co jest po studiach oczywiscie zarobi z 3 razy tyle , ale te 2000 to powinna byc podstawa zebysmy mogli normalnie wszyscy egzystowac w tym panstwie.
Ja mam te moje marne 800 zł i trzymam sie nogami i rekami chociaz mam srednie wykształcenie i dosc obszerna wiedze. Niestety nie stac mnie teraz na utrate mojej pracy a na zmiane nie mam co liczyc bo w Katowicach jest ciezko z praca. :/

Piotrulek - Pią Lip 06, 2007 13:36

krystian napisał/a:
rozumiem, ze w twojej firmy wszystkie wymienione przez ciebie osoby sa:)
krystian napisał/a:
byłbyś w niej wlaścicielem,kadrowcem,radca prawnym,majstrem,sprzedawcą,menadżerem,sekretarką,behapowcem i na koniec niejednokrotnie pracownikiem fizycznym...
i rozumiem, ze w twojej firmy wszystkie wymienione przez ciebie osoby sa:)



przeczytaj uwaznie co napisalem a potem zrozum to co przeczytałeś...


krystian napisał/a:
rozumiem, ze miales na mysli pracownika fizycznego??


fizol to fizol i rozum jak chcesz

Lama71 - Pią Lip 06, 2007 14:15

krystian napisał/a:
ja bardziej cenie ludzi z praktyka niz z wyksztalceniem. i to wszystko

Widzisz, trochę to naiwne co piszesz. Praktyka, to jest to, co w każdym dosłownie każdym, nawet umysłowym pracowniku jest najwartościowsze, i na dodatek najdroższe i najtrudniejsze do uzyskania. Problem w tym, że uzyskać doświadczenie np. w kopaniu rowów, albo w montażu instalacji wodnej, kanalizacyjnej, tynkowaniu ścian itd jest w zasadzie do uzyskania dla każdego, kto chce, gdyż taka praktyka po pierwsze nie wymaga w zasadzie żadnych nakładów ze strony pracodawcy, potencjalny błąd jaki popełnisz zwykle da się łatwo usunąć, a szkody jakie wyrządzisz, raczej niewielkie. ALe teraz pytanie dla Ciebie - czy jako właściciel firmy, która robi aplikacje np. na obiektach przemysłowych, przypuśćmy na jakichś sterownikach programowalnych, sterujących procesami technologicznymi, pozwolisz jakiemuś chłopaczkowi, który miał problem ze skończeniem podstawówki, popróbować poeksperymentować z programowaniem, bo powie Ci, że ma chęci, że się nauczy itd? Człowieku, aby zająć się czymś takim, MUSISZ mieć wiedzę nie tylko praktyczną, ale i teoretyczną, choćby o procesie, który jest nadzorowany przez taki system. NIKT, dam sobie głowę uciąć że NIKT nie pozwoli Ci, bez odpowiedniego wykształcenia zrobić czegokolwiek na takim sprzęcie. Nawet nie dopuszczą Cię do skasowania ostrzeżenia, bo nie zrozumiesz, co takie ostrzeżenie znaczy dla procesu,czemu się pojawiło, i jakie może mieć skutki.
kaszanna napisał/a:
Stawki minimalnej nie da się ustalić, bo dla każdego oznacza ona coś innego.

to akurat jest bzdura. Jeśli już chcesz tu problemy wynajdywać, to problemem jesy nabywcza siła pieniądza w danym regionie kraju (inne ceny na śląsku, inne na mazurach)
kaszanna jedno proste pytanie - masz dwóch ludzi, jeden po studiach, drugi po 6 klasach, na dodatek szkoły typu 25 (hilwka) - obaj zajmują identyczne stanowisko, obaj równie dobrze wykonują swoją pracę, mają identyczny staż pracy, zakres obowiązków. Każdy wyrabia swoją normę. Czy będą u Ciebie zarabiali różnie?

Piotrulek - Pią Lip 06, 2007 17:39

Lama71 napisał/a:
kaszanna jedno proste pytanie - masz dwóch ludzi, jeden po studiach, drugi po 6 klasach, na dodatek szkoły typu 25 (hilwka) - obaj zajmują identyczne stanowisko, obaj równie dobrze wykonują swoją pracę, mają identyczny staż pracy, zakres obowiązków. Każdy wyrabia swoją normę. Czy będą u Ciebie zarabiali różnie?


wybacz ,ale to jest nie mozliwe,aby sie taka sytuacja pojawiła,gdyż dzieki mądrości mądrych,świat pracy jest podzielony na stanowiska,ktore wymagaja kwalifikacji i tak lekarz musi ukończyć studia,aby leczyć ludzi,nie moze tego wykonać gostek po 6 klasach szkoły zimowej,podobnie jak radca prawnym nie moze byś spawacz po zawodówce...ale zawsze lekarz i radca moze zostać fizolem i to jest ciekawe,hahahahaha


krystian napisał/a:
nie zycz mi nic lepiej, bo po takich "zyczliwych" to moj dziadek na koń wsiadal.



hahaah :D ,dzieki za wyjaśnienie...teraz wiem kto to był ten koniuszy w stajniach mojego dziadka o ktorym dziadek mi tyle opowiadał...hahahaha :hurra: :hurra: ,ale mnie ubawileś...

Lama71 - Pią Lip 06, 2007 18:03

Piotrulek napisał/a:
ale to jest nie mozliwe,aby sie taka sytuacja pojawiła

filozofem mówisz? No to przykład z życia, jak najbardziej prawdziwy i szczery. Dwa przykłady:
1) Primo - facet po wyroku (nie wiem za co) i student 2 roku elektrotechniki, z całkiem niezłą średnią kopiący rowy pod kabel elektryczny. Obaj mają taki sam odcinek do wykopania, położenia kabla i zasypania, w tym samym czasie. Dla uproszczenia obaj mają taki sam grunt.
2) Primo - ekipa półalkoholików żyjąca od poniedziałku do piątkowego popołudnia (reszta tygodnia spędzana na wlewania w siebie różnych substancji (zwało się to wódką, ale jakąś czeską, której nikt normalny by nie wypił, z racji zapachu chociażby), i studenci elektrotechniki (4 i 5 rok) malujący słupy wyskoiego napięcia. WYpłata jest za metr kwadratowy konstrukcji pomalowanej (jak ktoś nie wie, jak się wyznacza, mogę wyjaśnić), a w praktyce płacone od słupa. NIe da się więcej jak jeden na dwóch w czasie dniówki. NIezależnie czy zrobisz to w 3 godziny, czy w 6.
I ponawiam pytanie - czy z racji wykształcenia, studenci powinni zarabiać więcej? To to Piotrulku teraz do Ciebie osobiście pytanie, jeśli odpowiesz mi, że jednak z racji wykształcenia powinni więcej zarabiać, ale się to w praktyce nie zdarza - czy jak się u Ciebie zatrudnię, będę wykonywał to samo, co Twoi pracownicy, zapłacisz mi więcej niż te 5000, a może za normalną dniówkę (8 godzin) mi tyle zapłacisz, bp te 5tys. o których pisałeś było za 182 godziny (jak pamiętam).
to bynajmniej nie filozofowanie, tylko normalne życie. A dziwnych przykładów pracy ludzi, mam na poczekaniu znacznie więcej, choć może niekoniecznie w dziedzinie prac fizycznych./

Lama71 - Pią Lip 06, 2007 18:08

he... i jeszcze jedno. Tak na marginesie. To, że w avatarze mam Giertycha, i że w pewnym sensie go podziwiam (a raczej podziwiam to, że coś takiego funkcjonuje jak Roman (zwany WIelkie G)) nie znaczy, że jestem w pewnych aspektach filozofem, czy durniem. Może po prostu sporo w życiu widziałem.
Major - Pią Lip 06, 2007 18:14

Denerwuje mnie jedno stwierdzenie "ja mam wyksztalcenie wiec powinienem zarabiac wiecej". Moim zdaniem najglupsze co mozna myslec po skonczeniu studiow. Studia moga ulatwic zarabianie wiekszych pieniedzy, ale przede wszystkim powinny sluzyc rozwojowi wlasnej osoby. Sa rozne drogi ku temu i kazdy dazy innym sposobem i do innych celow. To ze ktos nie ma tytulu naukowego nie znaczy ze jest gorszym pracownikiem lub specjalista w danej dziedzinie. Wybaczcie to stwierdzenie, ale w obecnym stanie naszego wyksztalconego kraju polowie absolwentow wyzszych uczelni odebralbym prawo do poslugiwania sie tytulem magistra czy czegos pokrewnego. Dlaczego, bo skonczyli wydzialy i uczelnie stworzone tylko po to zeby wyciagnac kase, a z drugiej strony stwozyc sztuczny wizerunek wyksztalconego spoleczenstwa.
Co mi sie w Anglii podoba i o czym rozmawialem z roznymi osobami, rowniez tam urodzonymi to to, ze oni maja w karierze zawodowej rowny start. Brzmi utopijnie ale taka jest prawda. Do sukcesow zawodowych mozesz dojsc roznymi drogami i nikt na starcie nie pyta Ciebie czy masz studia. Jesli wykarzesz sie odrobina sprytu i checi i pokazesz, ze wiesz jak pracowac i chcesz sie rozwijac to czesciej przyjma rownie chetnie taka osobe co ze studiami. a place sa wyrownane dla obu warstw, bo najwazniejsze jest doswiadczenie, ktorego w polsce zwykle sie nie otrzymuje.

Piotrulek - Pią Lip 06, 2007 18:45

Lama71 napisał/a:
studenci powinni zarabiać więcej



ależ studenci powinni sie uczyć a nie zarabiać...to po pierwsze...a po drugie to powiem tak...trudno sobie wyobrazić bystrego radce prawnego,potrafiącego czytać przepisy prawne z zawodowym wykształceniem... i tylko o to mi chodziło... :D :D :D

Arex30 - Pią Lip 06, 2007 20:18

Czy polacy nie mają ambicji ......
Krystian piszesz dużo ale niestety niewiele z tego wynika. W swoim zawodowym życiu pracowałem w różnych miejscach i na różnych stanowiskach.
Ostatnimi czasy zrezygnowałem z kierowania działem na rzecz pracy jako szeregowy pracownik innego działu.
A po co ?
Bo chce sie rozwijać a co za tym idzie więcej zarabiać.
Jak zaczynałem prace to zarabiałem na dzisiejsze ( w 90 r ) 200 złoty.
A dzisiaj ..... w roku

Wieczorny - Pią Lip 06, 2007 21:05

ja powiem tak:

to nie do końca powinno być tak, że ocenia się człowieka pod kątem wykształcenia.


just because. znam takich ludzi, którzy ledwo pokończyli zawodówki, a potrafią sobie radzić w życiu bez kombinowania jak mało kto.
i znam też takich ludzi - z tych po studiach - wykształceni, ale... no właśnie, klapki na oczach. jedna wąska specjalizacja i nic poza tym. nawet typ jeden z drugim gniazdka wymienić w domu nie potrafi.

poza tym, nie oszukujmy się - wielu ludzi na studia najzwyczajniej w świecie nie stać.

ja np. pracuję od prawie dziesięciu lat, pewnie poszedłbym na zaoczne, albo na wieczorowe, ale najpierw był dylemat: studia, czy mieszkanie, a teraz jest dylemat: nauka, czy rachunki.

pozdr.

Kalka - Pią Lip 06, 2007 23:49

Wieczorny napisał/a:
just because. znam takich ludzi, którzy ledwo pokończyli zawodówki, a potrafią sobie radzić w życiu bez kombinowania jak mało kto.
i znam też takich ludzi - z tych po studiach - wykształceni, ale... no właśnie, klapki na oczach. jedna wąska specjalizacja i nic poza tym. nawet typ jeden z drugim gniazdka wymienić w domu nie potrafi.

Też tak myśle, papierek o niczym nie świadczy choć może być przydatny na początek, ale ważniejsza jest chyba chęć poznawania, rozwoju i stawianie sobie coraz to nowych zadań.

Arex30 - Sob Lip 07, 2007 08:54

W Polsce sie jest studentem
Na świecie się studjuje.........
Więc wg mnie ( bez generalizowania ) 70% studentów jest tylko studentami. Szkoły wyższe nie przygotowują do pracy .
Co nie znaczy że należy zarabiać niewiadomo ile..

krystian - Sob Lip 07, 2007 09:23

Piotrulek napisał/a:
teraz wiem kto to był ten koniuszy
hmmm czytanie ze zrozumieniem piotrulku..."...jak to powiedzial wielki pisarz Sofronow...madremu wystarcza 2 slowa a glupiemu to i referatu malo" :P
veronica - Sob Lip 07, 2007 09:47

poza tym student studentowi nie równy, tak samo zresztą jak pracownik pracownikowi
Lama71 - Sob Lip 07, 2007 11:04

Wieczorny napisał/a:
a np. pracuję od prawie dziesięciu lat, pewnie poszedłbym na zaoczne, albo na wieczorowe, ale najpierw był dylemat: studia, czy mieszkanie, a teraz jest dylemat: nauka, czy rachunki.

:super: czy wiesz, ile razy słyszałem to zdanie będąc jeszcze studentem i pracując z różnymi ludźmi? I powiem Ci jeszcze, choć jak przypuszczam sam wiesz o tym dobrze - zdanie to słyszałem, jak ktoś z ludźmi z którymi pracowałem, dowiadywał się że studiuję. Ja się tym nie przechwalałem, nie przechwalam i nie zamierzam przechwalać. W 100% zgadzam się z tym, co pisze Major (wcale nie z racji swego moderatorstwa). Ja to tak dla własnego użytku nazwałem "kompleksem braku studiów". Nic mi do tego, czemy ten czy ta czegoś tam nie pokończyli. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Moja sprawa to to, że mam z kimś współpracować, i współpracuję, i widzę, czy jest do rzeczy, czy nie jest. ALe nie patrzę na to, jaką miał średnią, czy był grzeczny, karany itd. Tego mnie życie nauczyło, i to moja mądrość życiowa. A tak jeszcze w temacie kosztów studiów. Studiował ze mną chłopaczek, bez ojca, z chorą matką i rodzeństwem, którym się opiekować musiał. Matka miała tylko rentę i nic więcej. Przez 5 lat chodził w garniturach, które z kolei dostawał (jak się kiedyś pracowało na kolei, albo do kolejwoej szkółki chodziło, dostawało się mundur). Ten gagnol był takim konduktorskim garniturem, niebieski, biała koszula (choć raczej niebieskawa i niebieski krawacik). 5 lat miał te same zimowe buty (Relax). W lecie "adidasy". To samo pióro. Pamiętam go, bo , no nie ważne, nie mam aż tyle czasu żeby się rozpisywać. Zeby się utrzymać, musiał mieć wysoką średnią. I rył bracie, rył jak opętany, aby mieć naukowe. 5 lat tak rył, i skończył. Ale chiał do czegoś dojść, a nie użalał się nad sobą, jaki to on biedny.
Arex30 napisał/a:
Więc wg mnie ( bez generalizowania ) 70% studentów jest tylko studentami. Szkoły wyższe nie przygotowują do pracy .

nawet więcej niż 70%, ale to ludzie, którzy idą na studia, podobnie jak idą do szkółki. Z jednym hasłem - ale mnie tak zależy, ja bym tak chciał. I dostają te dyplomy, idą na pierwszą lepszą rozmowę kwalifikacyjną, i pierwsze co ich szokuje, to to, że rozmawia z nimi np. szef działu, jakiś inny inżynier, i jeszcze ktoś. I po krótkim gadaniu o niczym, przechodzą do szczegółów, dot. tego, co napisał w CV. A jaki efekt? Cóż, :idiota:

Kalka - Sob Lip 07, 2007 22:53

Lama71 napisał/a:
Moja sprawa to to, że mam z kimś współpracować, i współpracuję, i widzę, czy jest do rzeczy, czy nie jest. ALe nie patrzę na to, jaką miał średnią, czy był grzeczny, karany itd. Tego mnie życie nauczyło, i to moja mądrość życiowa.

To masz super podejście i tak powinno być :ok:
Ja zaczynałam w pracy od zera i kompletnie nie jest ona związana z moim wykształceniem - więc wiem że nie chciałabym aby jedyną wykładnią mojej wypłaty było ukończenie jakiejś tam uczelni czy szkoły.

kaszanna - Nie Lip 08, 2007 13:50

Różnice w płacach muszą być, i również powinny zależeć od wykształcenia. Oprócz innych oczywiście czynników jakim jest doświadczenie, skuteczność itd. - powtarzam po raz kolejny.
W życiu codziennym nie zwracam uwagi kto jakie na wykształcenie. W pracy już tak. Wtedy liczy się dla mnie wszystko: doświadczenie, chęci itd. Na stanowisko prawnika nie zatrudnię przecież kogoś po zawodówce, prawda?
I nie rozumiem tej "nagonki" na ludzi po studiach. I po zawodówce są ludzie którym odebrałabym świadectwo. Nie rozumiem stwierdzeń typu klapki na oczach czy nieumiejętność wymiany gniazdka. Pewnie, wrzućmy wszystkich do jednego wora.

trunks - Nie Lip 08, 2007 14:57

na niektore stanowiska po prostu musi byc tytuł mgr lub inz zeby wogle gadac chcieli...dlatego oczywiste, ze lepiej miec jakis papierek niz go nie miec prawda ?
Arex30 - Nie Lip 08, 2007 15:55

kaszanna, "Różnice w płacach muszą być, i również powinny zależeć od wykształcenia." ..jeśli dotyczą równorzędnych stanowisk to ....... więcej zarabia osoba z wyższym wykształceniem.
:padam:

Harcerka - Nie Lip 08, 2007 16:13

hmm Arex30 no chyba nie bardzo:)))

nie widze problemu w wyrównaniu stawek jesli na rownorzednych stanowiska pracuja dwie osobyz ktorych jedna ma wyksztalcenie wyzsze a druga srednie;) jesli robia to samo to nalezy sie ta sama stawka...:) - stawka powinna byc okreslona do stanowiska...

jednoczesnie patrzac z drugiej strony jezeli osoba z wyzszym wyksztalceniem pracuje na stanowisku przeznaczonego dla osoby z wyksztalceniem niekoniecznie wyzszym.. i robi to samo co inne osoby ze średnim np. to dlaczego ma dostac wiecej???
jezeli chce wiecej to wymagajmy wiecej inicjatywyi ambicji - inny stołek i trudniejsze zadania.. wtedy mozna pogadac o kasie:))

inie mowie tu ze osoba ktora wiecej zarabia ma siedziec 10-12 godzin zamiast 8 (chociaz w praktyce wyglada to nieco inaczej:)))) ale niechw czasie pracy wykonuje trudniejsze zadania na poziom magistra:)

w moim zawodzie wyzsze wyksztalcenie jest koniecznoscia (bez papierka nie masz pracy) :) ale jak widze w praktyce nie wszyscy magistrowie wytrzymuja tempo pracy i presje czasu... wiec sam papierek tez nie specjalnie wystarcza:) potrzebna jest jeszcze psychika:), spryt i samozaparcie:)

Kalka - Nie Lip 08, 2007 16:29

Harcerka napisał/a:
ednoczesnie patrzac z drugiej strony jezeli osoba z wyzszym wyksztalceniem pracuje na stanowisku przeznaczonego dla osoby z wyksztalceniem niekoniecznie wyzszym.. i robi to samo co inne osoby ze średnim np. to dlaczego ma dostac wiecej???
jezeli chce wiecej to wymagajmy wiecej inicjatywyi ambicji - inny stołek i trudniejsze zadania.. wtedy mozna pogadac o kasie:))

zgadzam się, płaca powinna zależeć od tego co i jak się robi! Jeśli ktoś jest fachowcem w swojej dziedzinie to powinno być to doceniane nawet jeśli ma zajęcie nie wymagające studiów, ale jednocześnie pamiętajmy, że są stanowiska, czy profesje które wymagają ukończenia studiów o określonym kierunku.

Harcerka - Nie Lip 08, 2007 16:34

ok zgadzam sie :) sa profesje wymagajace skonczenia studiow;)

ale wtedy twoje pieniadze powinny zalezec od twojego wkladu pracy...i poziomu trudnosci nalozonych na pracownika zadań:)
a poza tym to w przypadku np. wspomnianego wczesniej prawnika nie mowimy o 800 PLN:))))

p.s. powyzsza dyskusja jest zasadna w przypadku wykluczenia zatrudniania pociotkow i inych rodzajów koneksji:))

krystian - Nie Lip 08, 2007 22:30

oczywistym jest, ze jesli bym mial prace dla prawnika to nie zatrudnie pana Henia co wiecznie dokrecal rury pod zlewem itd. itd. wydawalo mi sie to logiczne...ludzie z wyzszym wyksztalceniem powinni od razu to skojarzyc:D ale....stawka podstawowa nie powinna zalezec od wyksztalcenia, jesli startujemy z tego samego stanowiska to nie powinno nikogo interesowac moje wyksztalcenie. placa powinna byc adekwatna do wykonywanej pracy a nie wyksztalcenia. bo mozesz miec wyzsze, a nie wiedziec najwazniejszego czego ucza na studiach np. na budowie maszyn w czestochowie...dlaczego trawa jest zielona??:) (pytanie jest autentyczne, zadane przez jednego z profesorow na egzaminie) i wlasnie takiego inteligentnego studenta...z taka ogromna wiedza....z tytulem mgr inż. zatrudniamy u nas w firmie...i on wie wszystko i powinien dostac 2 razy wiecej niz inni bez wyzszego :rotfl: :rotfl: jesli kiedykolwiek mialbym zatrudnic absolwenta studiow wyzszych...jesli takowy bylby mi potrzebny, to zaczyna od zera. jak pozna prace, pozna maszyny wtedy awansuje i dostanie podwyzke, jesli okaze sie matolem z papierkiem to zostanie tam gdzie jest a awansuje kogos innego...chocby nawet byla by to osoba po zawodowce. ale jesli by pokazala, ze wie co robi to bez problemow bym taka osobe awansowal. wszystko co mowie to czysta teoria bo niestety nie mam wlasnej firmy i nie wiadomno kiedy bede mial. i czy w ogole bede mial. ale na dzien dzisiejszy mam takie wlasnie zdanie
Solid_Wood - Nie Lip 08, 2007 22:52

Ważne, żeby robić to, na czym się człowiek zna i co lubi. A pieniądze. No cóż, nie da się ukryć, że ważne są...
trunks - Nie Lip 08, 2007 22:59

krystian napisał/a:
jesli kiedykolwiek mialbym zatrudnic absolwenta studiow wyzszych...jesli takowy bylby mi potrzebny, to zaczyna od zera. jak pozna prace, pozna maszyny wtedy awansuje i dostanie podwyzke

no tak bardzo czesto jest - to normalne, bo na studiach jest ino teoria, a prakty to raczej sciema :P

kaszanna - Pon Lip 09, 2007 07:24

Taaa, a po podstawówce to praktykę ma :P
Lama71 - Pon Lip 09, 2007 08:50

Kalka napisał/a:
To masz super podejście i tak powinno być :ok:

no.. ale czasem zdarzają się tacy, co się nie nadają i wtedy co?

krystian - Pon Lip 09, 2007 09:05

kaszanna napisał/a:
Taaa, a po podstawówce to praktykę ma
nie wiem czy ma czy nie ma. ale jesli zakonczyl edukacje na poziomie szkoly zawodowej lub liceum to raczej praktyke w wieku 25 lat bedzie mial....a student wiadome....on ma papierek, ktorym moge sobie nos wytrzec. rzadko sie zdarza aby ktokolwiek zatrudnil "swierzaka" z papierkiem. chyba, ze po znajomosci...to wtedy z tym sie zgodze.
super_sonic - Pon Lip 09, 2007 09:28

"2) Primo - ekipa półalkoholików żyjąca od poniedziałku do piątkowego popołudnia (reszta tygodnia spędzana na wlewania w siebie różnych substancji (zwało się to wódką, ale jakąś czeską, której nikt normalny by nie wypił, z racji zapachu chociażby), i studenci elektrotechniki (4 i 5 rok) malujący słupy wyskoiego napięcia. "

to proste - alkoholicy nie powinni lazic po slupach wysokiego napiecia a ten kto ich tam wpuscil powinien za to odpowiadac

"Więc wg mnie ( bez generalizowania ) 70% studentów jest tylko studentami. Szkoły wyższe nie przygotowują do pracy . "

zgadzam sie z powyzszym, nasze uczelnie, w tym niestety politechnika slaska laduja nam do glow szetki stron przestarzalej lub calkowicie niepotrzebnej wiedzy, a jesli juz mamy laboratoria to na nieraz 30 letnim sprzecie ktory predzej spotkamy w muzeum techniki niz w przyszlym miejscu pracy. z drugiej strony na niektorych kierunkach gdy student dojdzie do 3, 4 lub 5 roku moze to byc pewna gwarancja dla przyszlego pracodawcy ze czlowiek ten ma leb na karku, potrafi ciezko pracowac i przyswoi niezbedna w pracy wiedze w krotkim czasie

katarzyna35k-ce - Pon Lip 09, 2007 09:52

Major napisał/a:
Do sukcesow zawodowych mozesz dojsc roznymi drogami i nikt na starcie nie pyta Ciebie czy masz studia. Jesli wykarzesz sie odrobina sprytu i checi

mam tego przykład u moim gronie znajomych. Kumpel po zwykłej zawodowej szkole zawsze tak kombinuje ze spadnie na 4 łay i to nie ze mu ktos pomoze , sam potrafi dojsc do grubej kasy. Pracowałam kiedys u niego i powiem krotko : człowiek ma łeb na karku i jest super szefem bez wyzszego wykształcenia!


A teraz z innej beczki. Jezeli chodzi o pracodawcow przyjmujacych do pracy to niestety sama sie przekonałam na własnej skórze ze patrza i to bardzo na wykształcenie. Chciałam sie swego czasu dostac do pracy w 1 banku, niestety pomimo tego ze jestem dobra w tym co robie ( swiadcza o tym opinie klientow i szefa) nie dostałam tej pracy .Powod-wykształcenie! :/

kaszanna - Pon Lip 09, 2007 09:58

Przecież nie powiedziałam, że człowiek po zawodówce jest do bani itd. Ale w pewnych zawodach ważne jest wykształcenie, wiedza, której nie ma się kończąc zawodówkę czy liceum.
Krystian, a po liceum to co? Nie świeżak?
Nie wrzucajmy wszystkiego do jednego wora, sytuacje są różne. Przykładów można przytaczać tysiące.
A chcę wrócić do kwoty płacy minimalnej. Dlaczego 2000 zł a nie np. 3500 albo 1500?

katarzyna35k-ce - Pon Lip 09, 2007 10:09

kaszanna napisał/a:
Dlaczego 2000 zł a nie np. 3500 albo 1500?

bo za 2000 jakos wyzyjesz z opłatami i w miare normalnie egzystujesz. Oczywiscie i 5000 było by dobre ale te 2000 powinno byc podstawa!

kaszanna - Pon Lip 09, 2007 10:28

Wszystko zależy od punktu siedzenia.
Jakie kryteia przyjmiemy: mieszkam w 3-pokojowym mieszkaniu na niezłym osiedlu czy w kawalerce na peryferiach? Na kolację jem krewetki czy chleb z twarogiem? Lubię ubierać się w Monnari czy na bazarku? Jestem samotna czy mam trójkę dzieci?
Wg. mnie określenie minimalnej kwoty jest ciężkie, bo ciężko obliczyć kwotę dzięki której mogą ludzie egzystować. Nie da się jego ujednolicić.

katarzyna35k-ce - Pon Lip 09, 2007 10:47

kaszanna napisał/a:
mieszkam w 3-pokojowym mieszkaniu na niezłym osiedlu czy w kawalerce na peryferiach? Na kolację jem krewetki czy chleb z twarogiem? Lubię ubierać się w Monnari czy na bazarku? Jestem samotna czy mam trójkę dzieci?
ja piszac 2000 mowie o osobie samotnej normalnie zyjacej bez jakis szalenstw. Prezeciez opłaty nawet za kawalerke na peryferiach nie sa mniejsze niz 700zł miesiecznie z mediami liczac! zostaje Ci 1300 na ubranie , odłozenie na "cos" lub pujscie na impreze, na zywnosc i dojazdy do pracy!
kaszanna - Pon Lip 09, 2007 10:58

Tu zależy: czy mieszkanie wynajmujesz czy masz swoją kupioną/podarowaną/skądś tam. Koszty wtedy inaczej liczysz, prawda? Dlatego tak podkreślam te różnice.
A koszty typu wyjście na imprezę mnie nie interesują, bo to nie jest sprawa od której zależy moja egzystencja.

katarzyna35k-ce - Pon Lip 09, 2007 11:02

kaszanna napisał/a:
A koszty typu wyjście na imprezę mnie nie interesują, bo to nie jest sprawa od której zależy moja egzystencja.

Twoja nie ale moze innych tak!
Czy chcesz mi powiedziec ze te 2000 to jest za duzo jezeli jest mowa o minimalnej kwocie?

Ja tylko mowie ze przynajmniej powinnismy zarabiac te 2000 na reke zeby mozna było powiedziec ze jest to minimalna kwota do zycia.

kaszanna - Pon Lip 09, 2007 11:11

Chodzi mi o zinterpretowanie co to jest kwota minimalna: czy to kwota która zapewnia życie bez głodu, czy to kwota która ma starczać na "zachcianki".
Ja nie piszę o tym, że nie powinno być tych 2000 zł, ciekawa jest skąd ta kwota się wzięła. Wiem, że ta ustalona kwota przez Ministerstwo jest śmieszna, ale patrzę też z drugiej strony.

krystian - Pon Lip 09, 2007 11:27

kaszanna napisał/a:
Chodzi mi o zinterpretowanie co to jest kwota minimalna
co w tym stwierdzeniu jest trudnegop bo ja nie wiem...placa minimalna...wynosi ile?? 650 zl o ile sie nie myle...albo 700. a mi chodzi o to, ze placa minimalna powinna wynosic 2000 co w tym trudnego do zrozumienia
kaszanna napisał/a:
ale patrzę też z drugiej strony
z ktorej? bo ja nie widze drugiej strony. to powinna byc wlasnie ustalona przez ministerstwo najnizsza pensja osoby pracujacej. bez wzgledu na wyksztalcenie. bo tyle wlasnie jest potrzebne, zeby normalnie przezyc
kaszanna - Pon Lip 09, 2007 11:34

Dla Ciebie jest kwotą minimalną 2000 zł - jak to wyliczyłeś? Ot tak sobie podałeś? Wyliczyłeś? Jakie dane wziąłeś do obliczeń? Co to znaczy normalnie przeżyć? W podkarpackim to kwota olbrzymia, bo i żywność tania, na mazowszu to kwota śmieszna bo wszystko o dużo droższe.
A z jakiej strony patrzę? Ze strony makroekonomicznej.

krystian - Pon Lip 09, 2007 11:48

kaszanna napisał/a:
makroekonomicznej
no to ty chyba raczej patrzysz ze strony mikroekonomicznej, bo zwracasz uwage tylko na jakis maly procent gospodarki, jak i ludzi, ktory to zapotrzebowanie ma o wiele wieksze. jednak to minimum musi byc. bo jednak stawka minimalna wynoszaca dla CALEGO kraju okolo 700 zl nie jest wystarczajaca. a 2000 patrzac makroekonomicznie jest stawka uczciwa i sadze, ze wielu osobom wystarczyla by w zupelnosci. i nie dzielmy kraju na regiony, bo to bzdura. roznice w cenach nie sa az tak duze zeby mowic, ze dla gorala to kwota olbrzymia a dla warszawiaka to kwota mala. bez przesady. na mazowszu pieniadze nie leza na ulicach, ceny nieruchomosci maja wyzsze ale my tez niskich nie mamy. chleb u nich kosztuje tyle samo. i przezycie jednego miesiaca rowniez. wiec 2000 to taka optymalna kwota. ja z mieszkanie place miesiecznie z mediami itd okolo 700 zl. wiec 1300 na zycie sadze, ze to jest tak w sam raz. pod warunkiem, ze zarabialbym minimalna kwote, ktora ustalilo ministerstwo
kaszanna - Pon Lip 09, 2007 11:55

Piszę ogólnie: makro to ogół, zbiór; mikro to indywidualna jednostka ;)
Płacisz 700 zł z mediami, na podkarpaciu byłaby to może kwota ok. 400 zł, na mazowszu gdzieś 1500 zł. Podaję bardzo ogólne kwoty, niczym nie badane, takie kwoty które mi parę osób podało z tych regionów. Dlatego dzielenie na regiony bzdurą nie jest.
Ale wyobraź sobie: kwota minimalna zostaje ustalona na kwotę 2000 zł i jestem zmuszona dać pracownikom podwyżki. To koszt, duży koszt. Jak już wcześniej pisałam płace są kosztem produktu więc jestem zmuszona podnieść ceny. I tak robią prawie wszyscy. Ceny w sklepach idą w górę i kwota 2000 zł okazuje się za mała.
Nie piszę tego po to, że jestem przeciw podwyższeniu kwoty minimalnej. Chcę żebyś zobaczył to z innej strony.

krystian - Pon Lip 09, 2007 12:06

kaszanna napisał/a:
mikro to indywidualna jednostka
no brawo. dlatego napisalem, ze piszesz w skali mikro. czyli patrzysz na jakies male jednostki, na procent zaledwie a nie na ogol. oczywiscie, ze to bedzie reakcja lancuchowa. to jest normalne. ale jakos to musi isc do przodu prawda?? nie mozemy miec wiecznie minimalnego zarobku miesiecznego w kwocie 150 euro miesiecznie. bo w tym momencie stajemy sie taka bialorusia albo daleka rosja dla zachodu. bez przesady. nasz kraj zyje w zacofaniu przez takie wlasnie myslenie...lepiej zarabic mniej bo jak bedziemy zarabiac wiecej to wszystko zdrozeje. i to jest bzdura. kiedys ceny jak i wypplaty beda musialy sie unormowac. poki co unormowaly sie na poziomie lekko smiesznym. a najsmieszniejsze jest to, ze nikomu to nie pasuje ale tez nikt nie chce tego zmienic. w fabryce fiata w tychach zwiazki zawodowe zazadaly prawie 70% podwyzki, tak aby nasze place zrownaly sie chociaz z placami fabrykantow wloskich. i nikt inny jak polacy stwierdzili....po co tak podskakuja, jeszcze wlosi sie zdenerwuja i zamkna ta fabryke bo nie bedzie sie oplacalo...i to jest wlasnie chora mentalnosc. niech minimalna dalej bedzie na poziomie 700 zl...jasne...tylko powiedz kaszanna tym ludziom co tyle zarabiaja, ze jest super...niech sie ciesza, ze nie zarabiaja wiecej bo by wtedy dopiero mieli przechlapane:P
kaszanna - Pon Lip 09, 2007 12:10

No właśnie nie patrzę na jednostki tylko na ogół, co będzie jak wszyscy będą zarabiać powyżej 2000 zł ;)
Jakiś czas temu zarabiałam właśnie tą najniższą kwotę, wtedy to było jakoś 500 zł na rękę. I postanowiłam coś z tym zrobić. Nie zgodziłam się na to, nie chciałam zarabiać takiej żenującej kwoty. I wiesz? Dało się coś z tym zrobić. Skończyłam studia, pokazałam co potrafię, zwolniłam się z pracy, poszukałam innej.

krystian - Pon Lip 09, 2007 12:58

kaszanna napisał/a:
Dało się coś z tym zrobić. Skończyłam studia, pokazałam co potrafię, zwolniłam się z pracy, poszukałam innej.
i dlatego usprawiedliwisz to, ze rzad ustalil taka smieszna kwote jako podstawowa?? jedynym rozwiazaniem jest ukonczyc studia? a co bedzie jak wszyscy beda mieli studia (wiem, ze to utopia, ale zalozmy...) nikt nie chce zarabiac 600 zl miesiecznie i wszyscy ida na studia...to tak samo jak z podwyzka placy minimalnej. reakcja lancuchowa...kazdy by chcial rzadzic a nie bylo by komu pracowac, i sila rzeczy nawet sprzataczka w markecie by musiala miec wyzsze . niestety sa ludzie ktorzy te studia maja, i sa tacy ktorzy ich nie maja. ale kazdy zyc musi. to, ze ktos nie ma studiow to od razu ma byc skazany na smierc przez zaglodzenie z powodu braku funduszy? bo tak rozumiem twoje slowa. "malo zarabia to niech skonczy studia, a jak nie skonczy studiow to niech dalej zarabia 600 zl. miesiecznie..."
katarzyna35k-ce - Pon Lip 09, 2007 13:09

kaszanna napisał/a:
Jakiś czas temu zarabiałam właśnie tą najniższą kwotę, wtedy to było jakoś 500 zł na rękę. I postanowiłam coś z tym zrobić. Nie zgodziłam się na to, nie chciałam zarabiać takiej żenującej kwoty. I wiesz? Dało się coś z tym zrobić. Skończyłam studia, pokazałam co potrafię, zwolniłam się z pracy, poszukałam innej.

NIC TYLKO POGRATULOWAC . tEZ BYM CHCIA?A SKONCZYC STUDIA I ZARABIAC WIECEJ NIZ 800ZL
niestety nie stac mnie na te studia przy takim dochodzie. Mam jeszcze na utrzymaniu córke na ktora dostaje alimenty bogu dzieki bo gdyby nie to to chyba nie mialybysmy za co zyc!
wiec wejz pod uwage ze nie kazdy ma rodzine składajaca sie z 2 osób dorosłych ,gdzie sa 2 dochody!
kaszanna napisał/a:
czy to kwota która ma starczać na "zachcianki".

przepraszam Cie bardzo ale nie wiem czy z tych 2000 starczyłoby na zachcianki! :/
kaszanna napisał/a:
na mazowszu to kwota śmieszna bo wszystko o dużo droższe
no tak ale i płace sa tam lepsze!
HELGA - Pon Lip 09, 2007 13:26

Ja uważam, ze wynagrodzenie powinno byc adekwatne do wykonywanej pracy do odpowiedzialnisci jaka ciąży na danym stanowisku. Bo przepraszam sunjaca sie w letargu laska w sklepie z ciuchami z nudów grzebiaca w nosie nie powinna zarabiac tyle co osoba od której zalezy praca zespołu, firmy, której niekompetencja mogłaby powaznie zaszkodzic w firmie.
katarzyna35k-ce napisał/a:
NIC TYLKO POGRATULOWAC . tEZ BYM CHCIA?A SKONCZYC STUDIA I ZARABIAC WIECEJ NIZ 800ZL

Wszystko jest wykonalne tylko trzeba zabrać sie za realizacje , prace mozna zmienic przynajmniej próbowałabym a teraz z tego co widze jest łatwiej, wiele firm wysyła pracowników na studia oplacjac nauke sa róznego rodzaju dofinansowania dla pracodawców z UE własnie na dokształcanie pracowników.

krystian - Pon Lip 09, 2007 13:31

katarzyna35k-ce napisał/a:
niestety nie stac mnie na te studia przy takim dochodzie
HELGA napisał/a:
Wszystko jest wykonalne tylko trzeba zabrać sie za realizacje , prace mozna zmienic przynajmniej próbowałabym a teraz z tego co widze jest łatwiej, wiele firm wysyła pracowników na studia oplacjac nauke sa róznego rodzaju dofinansowania dla pracodawców z UE własnie na dokształcanie pracowników
widzisz katarzyna35k-ce jakie to proste??:P a my narzekamy. kurcze...bede musial to gdzies w telewizji oglosic bo jakies 35% ludnosci naszego kraju tez narzeka na zbyt niskie a wrecz glodowe stawki. alez oni sa zacofani...a rozwiazanie jest tak banalne :rotfl: :rotfl:
HELGA - Pon Lip 09, 2007 13:38

krystian napisał/a:
my narzekamy

Niestety to jedyne co nam świetnie wychodzi narzekać na swój los ale pomysleć o zmianie o to juz zaczyna sie problem.

krystian - Pon Lip 09, 2007 13:57

HELGA napisał/a:
ale pomysleć o zmianie
niektorzy juz nie moga nic zmienic i to jest wtedy problem...ale masz racje...pozostaje im tylko o niej pomyslec bo na realizacje nie ma szans. skoro katarzyna35k-ce, mowi ci, ze ma na utrzymaniu corke, i nie ma drugiej osoby doroslej aby pomoc w uterzymaniu, to wytlumacz mi jak ona ma sie dokwalifikowac? jak ma zaczac studia? rozumiem, ze zaoczne...ale jak ma na nie chodzic jesli pracuje? jak ma rzucic ta prace skoro musi za cos zyc. za co ma oplacac te studia? kazdemu sie wydaje, e zawsze jest jakies rozwiazanie...dopoki sam sie nie przekona, ze takowego nie ma.
HELGA - Pon Lip 09, 2007 14:09

Zaoczne studia to zjazdy co 2 tydzień w weekendy to po pierwsze prawie wszyscy na zaocznych pracuja mało tego znam taki przypadek gdzie koleś pracuje i studiuje na dwuch uczelniach. I znam takich co mogliby byc pewnie twoim ojcem a studiują bo im sie chce a to podstawa ! Ja nie pisałam, ze ma rzucic prace ale zdecydowanie pomyslec nad zminą i nie załamywac sie nieudanymi probami bo takie napewno beda ale wkurza mnie to jak nic tylko uzalamy sie nad soba . Sa jeszcze sposoby pozyskania kasy na studia ,sa kredyty studenckie mozna go potem spłacac np przez zdobyte stypendium które równiez funkcjonuje na prywatnych uczelniac ale trzeba ryć i uczyc sie na srednia a to juz nie kazdemu pasuje.
katarzyna35k-ce - Pon Lip 09, 2007 14:12

HELGA napisał/a:
Niestety to jedyne co nam świetnie wychodzi narzekać na swój los ale pomysleć o zmianie o to juz zaczyna sie problem.

niestety nie masz racji!
Nie stac mnie na studia bo sam czynsz mam 450 zł i tak jak mowiłam córke na utrzymaniu! Wiec nie ma mowy o studiach za 1000zł kwartalnie!
HELGA napisał/a:
prace mozna zmienic
wiesz co ja sie modle ze ja mam i zeby jej nie stracic.
HELGA - Pon Lip 09, 2007 14:19

Stypendium niejednokrotnie jest wyzsze od przytoczonej przez ciebie kwoty za semestr. A co do pracy to dziwie sie przyjmujesz postawe zachoawczą , to , ze parcujesz w niczym nie przeszkadza w szukaniu nastepnej , lepiej płatnej.
krystian - Pon Lip 09, 2007 14:22

HELGA napisał/a:
to , ze parcujesz w niczym nie przeszkadza w szukaniu nastepnej , lepiej płatnej.
i z tym sie zgodze. a jesli chodzi o stypendium, to najpierw trzeba wykazac dochody na 1 mieszkanca. jesli dziecko dostaje alimenty to rowniez jest traktowane jako dochod. wiec jesli przekroczy to kwote wykazana w ustawie chocby o 5 zl to o stypendium socjalnym moze zapomniec. a z tego co wiem dochod na jedna osobe nie moze przekraczac 520 zl...czy jakos tak. zalezy chyba od uczelni
katarzyna35k-ce - Pon Lip 09, 2007 14:39

HELGA napisał/a:
ze parcujesz w niczym nie przeszkadza w szukaniu nastepnej , lepiej płatnej.
szukam lepiej płatnej ale niestety nie mam takich ofert ktore by mogły pasowac . Jest bardzo ciezko o normalna prace. A stypendium zeby dostac to trzeba sie albo bardzo dobrze uczyc albo nie wiem co.... bo nawet nie licze na taka dotacje..
krystian napisał/a:
a z tego co wiem dochod na jedna osobe nie moze przekraczac 520 zl...czy jakos tak. zalezy chyba od uczelni
no to niestety ja nie dostane :/
Zafira - Pon Lip 09, 2007 18:08

kaszanna napisał/a:
Ja nie piszę o tym, że nie powinno być tych 2000 zł, ciekawa jest skąd ta kwota się wzięła

a ja jestem ciekawa skad wziela sie kwota 650 zl jako wysokosc płacy minimalnej :/ kto to wyliczyl i na jakiej podstawie?

Arex30 - Pon Lip 09, 2007 18:40

katarzyna35k-ce, A czy praca przedstawiciela ds kredytów/lesingu cię interesuje ?
Krzysio - Pon Lip 09, 2007 19:33

Zafira napisał/a:
kto to wyliczyl i na jakiej podstawie?

Ktoś mądry z ministerstwa gospodarki i pracy :D dokładnie 617 zł netto :zdziwko:
Gdzieś czytałem na jakiej podstawie sie to wylicza :]
O tutaj czytałem :P h t t p;//w w w polityka, p l/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3355142

Zafira - Pon Lip 09, 2007 20:11

Krzysio napisał/a:
Ktoś mądry z ministerstwa gospodarki i pracy dokładnie 617 zł netto

pewnie nie probowal żyć za to w realnym świecie :zdziwko:

trunks - Pon Lip 09, 2007 22:22

Zafira napisał/a:
pewnie nie probowal żyć za to w realnym świecie

no ale nikt nie karze Ci pracoweac za taka kasa, a z drugiej strony jak placa minimalna jest za wysoka to wg ekonomistow tez nie jest dobre, bo jak praca jest mniej warta to pracodawcy sie nie bedzie oplacalo wogle zatrudniac...

Kalka - Wto Lip 10, 2007 00:03

Lama71 napisał/a:
no.. ale czasem zdarzają się tacy, co się nie nadają i wtedy co?

ja osobiście staram się rozmawiać z taką osobą w taki sposób żeby takiej osobie pokazać przynajmniej jakąś najmniejszą rzecz w której jest dobra i jeszcze tak żeby sama do tego doszła, że akurat do tej roboty się nadaje. Wiadomo jednak, że są egzemplarze nie rozumiejące perswazji.........

Arex30 - Wto Lip 10, 2007 07:29

Zastanawiam się:
Jak ocenić czy pracownik nadaje sie na stanowisko i zasługuję na pensję... skoro nie możemy w zaden sposób tego zweryfikować.
Czy w związku ztym propozycja płacy w tym przypadku nie jest ryzykiem pracodawcy?
Czy nie lepiej umawiać się na kontrakty ?
Wydaje mi się że jesli komuś zależy na pracy i potrafi ją bardzo dobrze wykonać to może liczyć na udział w zyskach a to już jest kusząca propozycja ;)

Lama71 - Wto Lip 10, 2007 08:33

krystian napisał/a:
jak ona ma sie dokwalifikowac? jak ma zaczac studia? rozumiem, ze zaoczne...ale jak ma na nie chodzic jesli pracuje? jak ma rzucic ta prace skoro musi za cos zyc. za co ma oplacac te studia? kazdemu sie wydaje, e zawsze jest jakies rozwiazanie...dopoki sam sie nie przekona, ze takowego nie ma

Krystian - zawsze jest rozwiązanie. Tyle że nie zawsze odważysz się je zastosować.

katarzyna35k-ce napisał/a:
wiesz co ja sie modle ze ja mam i zeby jej nie stracic.
- i wiesz co? To wielki błąd. Ja też długo myślałem, że dobrze jest jak jest, że stabilność, że itd. ALe myśląc tak właśnie, sama wpędzasz się w kanał, gdyż nigdy nawet nie spróbujesz nic zmienić. Jak powiedziałem, myślałem podobnie, ale teraz wszystko się zmieniło. Choć był potrzebny pewien impuls. WIesz, daleki jestem od dawania ludziom rad, ale naprawdę zmień sposób myślenia o pracy. Módl się, żebyś miała zdrowe dziecko, żebyś na drodze nie spotykała skur... nów, a praca... I mówię to nie jako słodziusi chłoptaś, coto ma rodziców i teściów z kasą przeogromną. ALe jako facet w 100% na własnym rozrachunku. NIkt nam nie pomaga, a czasem wręcz przeciwnie.

Kalka napisał/a:
ja osobiście staram się rozmawiać z taką osobą w taki sposób żeby takiej osobie pokazać przynajmniej jakąś najmniejszą rzecz w której jest dobra i jeszcze tak żeby sama do tego doszła, że akurat do tej roboty się nadaje. Wiadomo jednak, że są egzemplarze nie rozumiejące perswazji.........

zgadzam się, tyle że od Twojej decyzji zależy, czy dalej będzie pracował/ła czy też nie. Egzemplarze hehehe... Gro ludzi, absolwentów myśli, że ta książeczka (dyplom) otwiera wszystkie drzwi. I w wielu wypadkach otwiera. Ale poza samymi studiami, istnieje jeszcze coś takiego, jak zaangażowanie. DOtyczy to zarówno studiów, jak i każdej, zaznaczam każdej pracy. Elementarna uczciwość. Ktoś mnie przyjmuje, płaci mi miesiąc, dwa, czasem dłużej, a ja się ucze danego stanowiska. ALe uczę, nie siedzę na (...) i marudze, jaki to ja urobiony jestem. A dokumentacja po angielsku. A z ebookow to się źle czyta...

Arex30 napisał/a:
Zastanawiam się:
Jak ocenić czy pracownik nadaje sie na stanowisko i zasługuję na pensję... skoro nie możemy w zaden sposób tego zweryfikować.
Czy w związku ztym propozycja płacy w tym przypadku nie jest ryzykiem pracodawcy?
Czy nie lepiej umawiać się na kontrakty ?

Kontrakty, hm, nie do końca. Jeśli szukam pracy, w pierwszej kolejności szukam ofert, gdzie pracodawca mnie na stałe zatrudni. Kontrakt jest dobry, jako fucha, a nie jako główna robota. Chyba że to są takie naprawdę "kontrakty".
A jak sprawdzić... cóż, nie jest prosto, ale jest możliwe. W niektórych firmach, idziesz na cały cykl rozmów, nie jedną, o pogodzie, zainteresowaniach, i jaktobardzo chcesz, ale najpierw Cię troszkę rozluźnią, właśnie taką rozmową o niczym, a potem sruu.. pytania szczegółowe, presja itd. Gadasz np. 3 godziny z kilkoma ludźmi na raz, o kilku różnych rzeczach, nierzadko w kilku językach (jak byłeś przezorny i cv napisałeś, że masz jakiś komunikatywny, a jakiś rozumiesz). Jak stwierdzą, że mniej więcej pasujesz, negocjujecie kasę, ale dwojako. Po pierwsze, np. mówią Ci,że będziesz zarabiał tyle a tyle, że możesz dostać tyle a tyle, ale że załóżmy przez miesiąc, dostaniesz tylko 70%, 50% albo ileś tam stawki swojej, gdyż jest to próbny okres. I teraz najlepsze. Umowa jest tak skonstruowana, że po tym miesiącu mogą ci podziękować, albo zwiększają Ci stawkę do iluś tam, znowu na jakiś okres, po którym dostajesz 100%. Próbny okres polega na tym, że dostajesz jakiś tam problem do rozwiązania, ale ściśle powiązany z Twoim miejscem pracy. Moduł do napisania, sterownik do uruchomienia, dobranie kompletnego napędu. NIeważne. Ważne, że jak zawalisz, z firmą się nic nie stanie (przeważnie tak jest, choć nie zawsze, szczególnie jak mają ważny kontrakt). I zależy, co tydzień, dwa, składasz ustnie takie krótkie sprawozdanie, co robisz.

katarzyna35k-ce - Wto Lip 10, 2007 10:36

Lama71 napisał/a:
To wielki błąd

moze i bład ale starałam sie o prace w innych miejscach i wszedzie te same słowa : prosze załozyc działalnosc gospodarcza, lub słyszałam dziekujemy zadzwonimy...

Lama71 - Wto Lip 10, 2007 14:53

katarzyna35k-ce napisał/a:
moze i bład ale starałam sie o prace w innych miejscach i wszedzie te same słowa : prosze załozyc działalnosc gospodarcza, lub słyszałam dziekujemy zadzwonimy...

znam to. Kiedyś szukałem roboty przez miesiąc. Dzień w dzień, miałem taki kalendarzyk z telefonami firm, które mnie interesowały. I też słyszałem, że może jutro, jak szef przyjdzie, itd. Ale dzień w dzień, była powiedzmy 10 rano, brałem telefon, i od nowa. I od nowa i tak w kółko. Jak coś może, to zaraz się umawiałem, że z szefem pogadam. Hehe, i łgałem jak diabli, gdyż doświadczenia wówczas nie miałem w wysokościowych pracach. Ale w końcu znalazłem.
Ale nie łam się tym, że mówią "zadzwonimy" no problem... dzwońcie. Ale sama zadzwoń. e.. z resztą, to troche takie gadanie. NIe znam Cię, nie wiem co umiesz, jak szukasz itd. Ja nie szukałem strasznie dawno (może zbyt długo jak ostatnio myślę), więc to trochę z mojej strony takie filozofowanie. keep the faith

Krzysio - Wto Lip 10, 2007 19:40

katarzyna35k-ce napisał/a:
prosze załozyc działalnosc gospodarcza

Zawsze to jakieś wyjście, po co na kogoś robić skoro można na siebie ? ;)

Yeti - Sro Lip 11, 2007 08:23

Myślę, że to jest tak... Wszyscy chcieliby zarabiać wiecej!... Przy okazji dostrzegają też powody, dla których niektórzy mają mieć mniej od nich, ale już to że ktoś inny zarabia więcej niż oni sami, to na ogół spotyka się z dezaprobatą,... a wartość "papierka" najchętniej kwestionują ci, którzy go nie mają... :/

Czemu nie?... 2 tys. płacy minimalnej na rękę!... Ja wtedy mógłbym mieć dobre 10 kawałków.... Czemu nie?... :rotfl:
Szkoda tylko, że jakoś niektórzy nie dostrzegają związku naszych wynagrodzeń z poziomem gospodarczym naszego kraju!... Ba!... Jakoś tak się składa, że najbardziej domagają się gwarancji tych lepszych wynagrodzeń ci, którzy nie ukrywają, że rozwój polskiej gospodarki mają gdzieś... Czy to przypadek? :niepewny:
Trzeba mieć wyjątkowe klapki na oczach, żeby nie widzieć, że to o czym niektórym tu sie marzy, jest osiągalne tylko dla garstki krajów na świecie, które o ten rozwój gospodarczy zadbały zawczasu... i to w większości przypadków opierając się o praktyki dalece niemoralne (nieuczciwe, bezwzględne, bandyckie) historycznie rzecz biorąc.

Moje zdanie jest proste:
...potrafisz coś?... szyj garnitury, projektuj ogrody, naprawiaj buty, układaj kafelki albo sprzedawaj wycieraczki na parkingu... jak trzeba, to zatańcz przy rurce!... i zarabiaj 5 tysięcy albo i więcej!...
...potrafisz coś innego?... bierz pracę za co najmniej dwa tysiące na rękę (przecież są takie!), a potem rób karięrę jak ci tak zależy i zarabiaj jeszcze więcej!...
nie potrafisz takiej pracy zdobyć?.. to bierz taką za półtorej albo tysiąc!... a jak nawet takiej nie potrafisz, to ciesz się że są takie za 600 czy 800 zł, bo nie biorąc jej, nie miałbyś żadnej!...

Rząd ma ustalić taką wysoką płacę minimalną?... Świetnie!... Najwyraźniej nikogo nie martwi, że wtedy ta skromnie zarabiająca część społeczeństwa nie dostanie większej wypłaty, tylko wcale jej nie dostanie, bo wielu pracodawców padnie po prostu... a reszta będzie mogła jeść nawet margarynę sprowadzaną z Azji...

2 tysiące minimum?... Proponuję tym, którzy uważają, że tak powinno być (i że to tylko głupie przepisy rządowe pozwalają na płace niższe), żeby założyli własny interes i tyle właśnie płacili swoim pracownikom (tym niewykwalifokawanym lewusom, bo fachofcom i pracowitym trzeba dać wiecej)!... Oczywiście, żeby nie zapomnieli o umowie o pracę, uczciwie opłaconym ZUS-ie, płatnym urlopie, chorobowym, wczasach pod gruszą i takich tam drobiazgach!... Sami jako prezesi tych firm mieliby przecież krocie!...
...nie macie pomysłu na biznes plan?... To może kupcie kawałek pola, nasadźcie truskawek, a potem przy zbiorach płaćcie najemnikom tyle ile sie dostaje w Holandii za tą robotę!... Ciekawe tylko, po ile będziecie te truskawki sprzedawać i kto je od was kupi... :/

to tyle!...

ps.: Piotrulek, Arex30!... Stare konie!... Ależ mnie ubawiliście!... :rotfl:

krystian - Sro Lip 11, 2007 11:43

Yeti napisał/a:
Czemu nie?... 2 tys. płacy minimalnej na rękę!... Ja wtedy mógłbym mieć dobre 10 kawałków.... Czemu nie?...
a co...nie chcesz?
Yeti napisał/a:
Szkoda tylko, że jakoś niektórzy nie dostrzegają związku naszych wynagrodzeń z poziomem gospodarczym naszego kraju!...
dostrzegam...i uwazam, ze 2000 to stawka ktora jest realna do osiagniecia. poziom gospodarczy stoi dobrze...tylko podatki leza. i to jest glowny problem polski, zeby u nas zarabiac 2500 na reke to pracodawca musi brutto dac 3800/4000 i to jest paranoja.
Yeti napisał/a:
które o ten rozwój gospodarczy zadbały zawczasu... i to w większości przypadków opierając się o praktyki dalece niemoralne (nieuczciwe, bezwzględne, bandyckie) historycznie rzecz biorąc.
np.?
Yeti napisał/a:
Moje zdanie jest proste:
...potrafisz coś?... szyj garnitury, projektuj ogrody, naprawiaj buty, układaj kafelki albo sprzedawaj wycieraczki na parkingu... jak trzeba, to zatańcz przy rurce!... i zarabiaj 5 tysięcy albo i więcej!...
...potrafisz coś innego?... bierz pracę za co najmniej dwa tysiące na rękę (przecież są takie!), a potem rób karięrę jak ci tak zależy i zarabiaj jeszcze więcej!...
nie potrafisz takiej pracy zdobyć?.. to bierz taką za półtorej albo tysiąc!... a jak nawet takiej nie potrafisz, to ciesz się że są takie za 600 czy 800 zł, bo nie biorąc jej, nie miałbyś żadnej!...
z jednym z twoich zdan musze sie zgodzic...niestety...twoje zdanie jest bardzo proste!! a powiedz mi yeti cos takiego...nie jestem krawcem, nie potrafie malowac, spiewac, tanczyc...to co ja mam zrobic? mam zarabiac 617zl.?? nawet na to, zeby umrzec mnie nie stac bo pogrzeb kosztuje 963zl.
Yeti napisał/a:
Najwyraźniej nikogo nie martwi, że wtedy ta skromnie zarabiająca część społeczeństwa nie dostanie większej wypłaty, tylko wcale jej nie dostanie, bo wielu pracodawców padnie po prostu...
a kto mowi, ze to ma sie stac z dnia na dzien?? yeti...przeciez to logiczne. chodzi mi tylko o to, ze stopniowo stawki mogly by sie zaczac podnosic. bo poki co tkwimy w tych glodowych stawkach od kilku lat. czy naprawde ty tez uwazasz, ze potrzebne sa strajki zeby cos sie w koncu ruszylo? jak to jest, ze jak ludzie zaczynaja strajkowac to nagle pieniadze sie znajduja i rzad stwierdza...dogadamy sie. dlaczego tak jest? musi tak byc?
Yeti napisał/a:
żeby założyli własny interes i tyle właśnie płacili swoim pracownikom (tym niewykwalifokawanym lewusom, bo fachofcom i pracowitym trzeba dać wiecej)!... Oczywiście, żeby nie zapomnieli o umowie o pracę, uczciwie opłaconym ZUS-ie, płatnym urlopie, chorobowym, wczasach pod gruszą i takich tam drobiazgach!... Sami jako prezesi tych firm mieliby przecież krocie!...
no widzisz...sam szydzisz z polskich przepisow, a innym zarzucasz olewanie poslkiej gospodarki. jest jak jest...polska to bardzo chory kraj, ktory trzeba by zbudowac od podstaw, bo za sto lat nawet z biedy nie wyjdzie.
Arex30 - Sro Lip 11, 2007 13:21

nie kumam czaczy ale dobrze
Yeti napisał/a:
ps.: Piotrulek, Arex30!... Stare konie!... Ależ mnie ubawiliście!...
bo smiech to zdrowie.
katarzyna35k-ce - Sro Lip 11, 2007 14:49

Arex30, napisałam Ci na PW informacje ale nie odpisujesz .



Krzysio napisał/a:
Zawsze to jakieś wyjście, po co na kogoś robić skoro można na siebie

oczywiscie tylko nie wiadomo czy zarobisz!

Yeti - Sro Lip 11, 2007 15:40

Arex30 napisał/a:
nie kumam czaczy

Arex30, chodzi o twój przykład z bochenkami chleba... :)
Jeśli masz rację, to wystarczy wprowadzić subwencje dla piekarzy, żeby chleb mógł być sprzedawany po złotówce,.... i wszyscy będą szczęśliwi! :]

krystian napisał/a:
uwazam, ze 2000 to stawka ktora jest realna do osiagniecia.
Zapewne masz jakieś opracowania ekonomistów, które to potwierdzają... :mur:
krystian napisał/a:
poziom gospodarczy stoi dobrze...tylko podatki leza. i to jest glowny problem polski, zeby u nas zarabiac 2500 na reke to pracodawca musi brutto dac 3800/4000 i to jest paranoja.
No jasne, że paranoja!... Trzeba więc wystrzelać emerytów i rencistów, zlikwidować płatne chorobowe i macierzyńskie, zredukować prawo do świadczeń zdrowotnych i nieodpłatnego szkolnictwa, a ludzie sami zaczną zarabiać tyle, że na wszystko będzie ich stać!... Jak nie wszyscy, to chociaż Ci zdrowi i zdolni, a ci mniej sprawni powymierają z głodu i po problemie!... To przypomina poglądy lansowane przez UPR, tyle że oczekiwanie minimum gwarantowanego (i to dobrego) raczej już nawiązuje do poglądów skrajnie odmiennych, czyli komunistycznych... Krystian, Ty się określ jakoś!... :P

Żeby u nas dostawać 2500 na rękę, pracodawca ponosi koszty rzędu 5000 zł. Prawdopodobnie zapomniałeś o drugiej połówce ZUS-u (~23%) z której większość pracowników jakoś nie chce sobie zdawać sprawy nawet! Do tego należałoby doliczyć koszt płatnego urlopu, badań i szkoleń jakie odbywają się na koszt pracodawcy, płatnego urlopu oraz ewentualnego pierwszego miesiąca chrobowego, który to koszt również obciąża pracodawcę, a nie ZUS. Jak sie to pozlicza, to wychodzi na to, że za miesiąc pracy, za którą ktoś ma dostać na rękę 2500, jego pracodawca musi wydać koło 6 tysięcy. No cóż!... To ci nie przeszkadza uważać, że minimum na poziomie 2000 jest realne... A ja uważam, że wprowadzenie tak wysokiego progu minimalnego wynagrodzenia spowodowałoby więcej szkody, niż korzyści na rynku pracy. A jakbyś już miał tą pracę, to nie wiem, jakim sposobem chciałbyś skłonić pracodawcę, żeby to nie było na umowę-zlecenie... Tylko kiedy na emeryturę zarobić?...

krystian napisał/a:
a powiedz mi yeti cos takiego...nie jestem krawcem, nie potrafie malowac, spiewac, tanczyc...to co ja mam zrobic? mam zarabiac 617zl.?? nawet na to, zeby umrzec mnie nie stac bo pogrzeb kosztuje 963zl.
To naucz się wreszcie coś robić dobrze, zamiast marudzić!... Naprawdę nic nie potrafisz, co komuś mógłbyś sprzedać i uważasz, że należy Ci się dobra płaca?... To za co Ty chcesz te pieniądze?... :/
A o pogrzeb sie nie martw!... Z tych podatków, co płacisz, ZUS zabezpiecza środki na tyle wystarczające, że jeszcze co pazerniejsi członkowie rodziny będą się kłócić, kto ma ten pogrzeb wyprawić.

krystian napisał/a:
Yeti napisał/a:
które o ten rozwój gospodarczy zadbały zawczasu... i to w większości przypadków opierając się o praktyki dalece niemoralne (nieuczciwe, bezwzględne, bandyckie) historycznie rzecz biorąc.
np.?
Zdaje się, że historia Cię interesuje,... coś mi sie o uszy obiło... A nie słyszałeś chociażby o kolonialiźmie?... o handlu bronią na dużą skalę, o bratniej pomocy przynoszącej wymierne korzyści, albo zawłaszczeniu majątków rodzin żydowskich wymordowanych podczas wojny?... o zalążkach kapitalizmu, gdzie ludzie z głodu zdychali i nikt się tym nie martwił, ale to pozwalało na kolejne stopnie rozwoju gospodarczego?... Serio nic o tym nie wiesz? :/

krystian napisał/a:
sam szydzisz z polskich przepisow, a innym zarzucasz olewanie poslkiej gospodarki. jest jak jest...polska to bardzo chory kraj, ktory trzeba by zbudowac od podstaw, bo za sto lat nawet z biedy nie wyjdzie.
Broń Boże!... Gdzieś Ty się doszukał szydzenia z przepisów?... Ja szydzę z tych, co im się wydaje, że mozna płacę minimalną na 2000 ustawić! :)
Polska to kraj taki sobie!... ale społeczeństwo mamy dosyć chorowite... a to kosztuje!
Ja szydzę z tych, co nie chcą ponosić kosztów tworzenia czegoś lepszego, ale pierwsi się dopominają prawa do korzyści, jakie to mogłoby przynieść :/


ps.: wszystkim, którzy nadużywają pojęcia godności podczas kwestii finansowych, polecam bajkę o Kopciuszku!... może sobie przypomną, co to słowo oznacza!... :)

Arex30 - Sro Lip 11, 2007 16:12

katarzyna35k-ce, wiem czytałem i rozmawiałem z kilkoma znajomymi co to sie takimi tematami zajmują.
Niestety ja wyjeżdżam na urlop wiec bede znał odpowiedzi najwcześniej pod koniec lipca.

A wracając do tematu
Yeti napisał/a:
wystarczy wprowadzić subwencje dla piekarzy, żeby chleb mógł być sprzedawany po złotówce

A dlaczego ? co ma piekarz wspólnego z .....
nic
jesli kpisz z podstawowego produktu jakim jest chleb to niezmiernie mi przykro.
Wiele krajów na świecie głoduje li i tylko dla tego że nie mają chleba.
A przelicznik jest prosty
1 bochenek = 2 PLN = 1euro
2000 bochenków = 4000 PLN = 2000 euro

Czy uważasz i że to godna płaca czy tez nie.
Bo niebałdzo Cie rozumiem.


I wcale nioe mam na myśłi że podstawowa pensja ma wynosic 2000 bochenków.
Płaca sie należy za pracę a nie za samo przyjście do niej jak uważa znacząca część naszego społeczeństwa.

Yeti - Sro Lip 11, 2007 16:37

Arex30 napisał/a:
jesli kpisz z podstawowego produktu jakim jest chleb

Arex30, jestem ostatnim, co by to mógł zrobić!... Zapewniam Cię!...

Tylko nie rozumiem, co to ma do rzeczy!... Napisaleś o minimum na poziomie 500 bochenków. Tak przeliczać można sobie tylko w konkretnych realiach, kiedy w gruncie rzeczy wcale nie o chleb chodzi!... bo z jednej strony, po co Ci tyle chleba?... No a z drugiej... jaką wartość mialoby tak naliczane wynagrodzenie, gdyby np. czynsz za najmarniejsze mieszkanie miał wynosić równowartość tysiąca bochenków?... :zdegustowany:

Arex30 napisał/a:
Czy uważasz i że to godna płaca czy tez nie.
Bo niebałdzo Cie rozumiem.
Jak dla mnie, to pieniądze niewiele mają wspólnego z godnością, a często potrafią być jej zaprzeczeniem...
4000 zł, to w naszych warunkach dobre a nawet bardzo dobre pieniądze, oczywiście zależy za co się je dostaje... Czy jeżeli tyle zarobi podrzędny alfons, można mówić o godnej płacy, albo godnym życiu?... :niepewny:

Arex30 napisał/a:
Płaca sie należy za pracę a nie za samo przyjście do niej jak uważa znacząca część naszego społeczeństwa.
Mi się wydaje, że już tylko mniejszość ma takie poglądy,... że nie jest aż tak źle! A większość wie, że trzeba zasuwać, jak się chce mieć pieniążki! :) Natomiast zawsze tak było i jest, że grupa krzykaczy potrafi narobić takiego rumoru, jakby wszyscy wrzeszczeli... no a łyżka dziegciu... ;)
krystian - Sro Lip 11, 2007 23:52

Yeti napisał/a:
Zapewne masz jakieś opracowania ekonomistów, które to potwierdzają...
nie potrzebuje ekonomistow, zeby zauwazyc, ze to stawka glodowa.
Yeti napisał/a:
To naucz się wreszcie coś robić dobrze, zamiast marudzić!...
czy ja marudze? ja zarabiam bardzo dobrze. z tego co pamietam to ty mowiles o tym, zeby polksa byla lepsza itd. itp. wiec dlaczego nie chcesz zeby status spoleczny choc troche sie podniosl?
Yeti napisał/a:
Z tych podatków, co płacisz, ZUS zabezpiecza środki na tyle wystarczające, że jeszcze co pazerniejsi członkowie rodziny będą się kłócić, kto ma ten pogrzeb wyprawić.
tylko najpierw ktos te pieniadze na ten pogrzeb musi wylozyc. nie ma o co sie bic, to tylko 5000 zl z czego 4 trzeba dac na pogrzeb.
Yeti napisał/a:
Zdaje się, że historia Cię interesuje
nawet bardzo.
Yeti napisał/a:
A nie słyszałeś chociażby o kolonialiźmie?... o handlu bronią na dużą skalę, o bratniej pomocy przynoszącej wymierne korzyści, albo zawłaszczeniu majątków rodzin żydowskich wymordowanych podczas wojny?... o zalążkach kapitalizmu, gdzie ludzie z głodu zdychali i nikt się tym nie martwił, ale to pozwalało na kolejne stopnie rozwoju gospodarczego?...
ladnie to wszystko brzmi...powiedzialbym demagogia. ale ja jednak poprosze cie o nazwy tych krajow i powiedz mi co one z tego maja na dzien dzisiejszy.
Yeti napisał/a:
Ja szydzę z tych, co im się wydaje, że mozna płacę minimalną na 2000 ustawić!
aha...no to tez fajnie. przez takich jak ty ten kraj bedzie wiecznie z bieda zwiazany. bo sami sie boimy podwyzek. nie sadzilem, ze jeszcze takie osoby sie zdarzaja a tu prosze...:) hehehe chcesz kogos wystraszyc?? daj mu podwyzke:P
Yeti napisał/a:
Tylko nie rozumiem, co to ma do rzeczy!
Yeti napisał/a:
bo z jednej strony, po co Ci tyle chleba?...
chleb byl tylko wyznacznikiem...rownie dobrze nmozna by to bylo przeliczyc na litry paliwa. w anglii zarabialem 1400 litrow benzyny, w polsce....niecale 400;/ i juz mi nie mowcie, ze zycie tam jest o wiele drozsze i tym podobne bzdury, nie chce mi sie nawet odpisywac na tego typu posty
Yeti napisał/a:
Czy jeżeli tyle zarobi podrzędny alfons, można mówić o godnej płacy, albo godnym życiu?..
sam wczesniej pisales o tym, ze jesli ktos potrafi tanczyc na rurce to ma to robic. a jesli alfons tylko to potrafi??:)
trunks - Czw Lip 12, 2007 00:13

krystian napisał/a:
ze jesli ktos potrafi tanczyc na rurce to ma to robic. a jesli alfons tylko to potrafi??:)

alfons raczej tego nie potrafi bo zajmuje sie stręczycielstwem a to jest karalne :oczami: Nawet jak zarabia w ten sposób tzw "godne" pieniądze to sam godnosci nie ma...

krystian - Czw Lip 12, 2007 09:11

trunks napisał/a:
alfons raczej tego nie potrafi bo zajmuje sie stręczycielstwem a to jest karalne
jak to nie potrafi? przeciez zajmuje sie tym. ja bym nie potrafil
trunks - Czw Lip 12, 2007 13:10

ano tak niedoczytalem o co chodzi :oczami:
Yeti - Czw Lip 12, 2007 18:19

Krystian!... Czy Ty nie potrafisz dyskutować nie przekręcając wszystkiego?... :/

krystian napisał/a:
uwazam, ze 2000 to stawka ktora jest realna do osiagniecia

yeti napisał/a:
Zapewne masz jakieś opracowania ekonomistów, które to potwierdzają...

krystian napisał/a:
nie potrzebuje ekonomistow, zeby zauwazyc, ze to stawka glodowa

Czy nie odnosisz wrażenia, że mówisz od rzeczy?... Przecież chodziło o ekonomiczne podstawy do wprowadzenia tak wysokiej płacy minimalnej! Tego, że 600 złotych to za malo, nie trzeba udowadniać!... Naprawdę świat by się nie zawalił, gdybyś nic na to nie powiedział,... skoro nie masz nic rzeczowego do powiedzenia!

krystian napisał/a:
czy ja marudze? ja zarabiam bardzo dobrze. z tego co pamietam to ty mowiles o tym, zeby polksa byla lepsza itd. itp. wiec dlaczego nie chcesz zeby status spoleczny choc troche sie podniosl?
Skoro zarabiasz tak dobrze, to już w ogóle nie rozumiem, dlaczego tyle marudzisz!... A zauważ, że nie tylko w tym temacie to robisz,... psioczysz na Polskę gdzie sie da i jak się da, ale przede wszystkim tak jak się nie godzi!...

Napisałeś mi: "nie jestem krawcem, nie potrafie malowac, spiewac, tanczyc...to co ja mam zrobic?..." więc ja odpowiedziałem Ci utrzymując konwencję twojego przykładu, a teraz się czepiasz...
Dlaczego wmawiać chcesz innym, jak to jest źle u nas, skoro Ty potrafisz tak dobrze zarabiać?... skoro nawet Ty potrafisz dobrze zarabiać...
Tak to prawda, ja chcę żeby Polska była lepsza!... ale to trzeba wypracować! Słuchaniem, a tymbardziej realizacją twoich pomysłów, niczyj status się nie podniesie!... podobnie jak jakąś bzdurną decyzją administracyjną, która tych najmniej zarabiających pozbawiłaby pracy w ogóle, a wielu innym nie pozwoliłaby być może nigdy zobaczyć umowy o pracę, co w przyszłości stworzyłoby niewyobrażalną rzeszę nędzarzy. Za przeproszeniem, pociskaniem pierdół, których efektem jest tylko i wyłącznie rozsiewanie niechęci wobec naszego kraju, Ty z pewnością się do poprawy niczyjej stopy życiowej nie przyczyniasz!...

Co do pogrzebu...
krystian napisał/a:
tylko najpierw ktos te pieniadze na ten pogrzeb musi wylozyc. nie ma o co sie bic, to tylko 5000 zl z czego 4 trzeba dac na pogrzeb.
To nieprawda!... Ale żeby to wiedzieć, trzeba najpierw czegoś samemu doświadczyć!... i nie ma nic złego w tym, że Ty, jako młody człowiek, tego doświadczenia nie masz!... Szkoda natomiast, że nie masz odwagi i godności, aby to uznać, a nie za wszelką cenę udawać, że wszystkie rozumy pozjadałeś!...
Cytat:
ladnie to wszystko brzmi...powiedzialbym demagogia. ale ja jednak poprosze cie o nazwy tych krajow i powiedz mi co one z tego maja na dzien dzisiejszy.
"Demagogia", to mądre slowo. Mam nawet podejrzenia od kogo je slyszałeś :P
...a to co ja napisałem, wcale nie brzmi ładnie!... Pozostaje mi ponownie wyrazić ubolewanie, że próbujesz ze mnie debila robić... Jeśli sam nie widzisz związków, albo nie znasz pewnych faktów, to wyrażę również poważne wątpliwości, co do twojego zainteresowania historią :/ (jak powstanie właściwy ku temu topik, a Ty nadal będziesz utrzymywał swoją niewiedzę, to tam spróbuję Ci wyjaśnić). Wiedza o historii, to nie tylko ołowiane żołnierzyki! :/

krystian napisał/a:
przez takich jak ty ten kraj bedzie wiecznie z bieda zwiazany. bo sami sie boimy podwyzek. nie sadzilem, ze jeszcze takie osoby sie zdarzaja a tu prosze...:)
Z tą histoią, to już wolę się nie zastanawiać, ale ekonomia z pewnością twoim konikiem nie jest... Ty po prostu nie masz pojęcia o czym mówisz!... :( Dopisz sobie zero do paska od wypłaty i możesz myśleć, że masz dziesięć razy tyle!... Co to za problem wygadywać bzdury, kiedy nie musi się brać żadnej odpowiedzialności za swoje słowa!...

krystian napisał/a:
chleb byl tylko wyznacznikiem...rownie dobrze mozna by to bylo przeliczyc na litry paliwa. w anglii zarabialem 1400 litrow benzyny, w polsce....niecale 400
Akurat przeliczając wynagrodzenie conajmniej na niektóre gatunki pieczywa, wyszłoby, że w Polsce jest lepiej niż w niejednym kraju zachodnim :] Dlatego zarówno chleb, jak benzyna, jak i każdy inny pojedynczy towar nie jest właściwym wyznacznikiem stopy życiowej!... i nie wiem, po co takie zaciemnianie obrazu!... Ocenić tą stopę można realnie tylko mierząc ją w pieniądzach! (no są jeszcze teorie z takim... koszykiem, ale - broń Boże! - nie pełnym chleba!)

krystian napisał/a:
i juz mi nie mowcie, ze zycie tam jest o wiele drozsze i tym podobne bzdury
No to weź tą swoją bardzo dobrą polską wypłatę i jedź do Londynu żyć za nią!... (znowu mieszasz i tyle!)

krystian napisał/a:
sam wczesniej pisales o tym, ze jesli ktos potrafi tanczyc na rurce to ma to robic. a jesli alfons tylko to potrafi??:)
Taniec przy rurce, to uczciwa praca! Obrażasz osoby, które to robią, przyrównując je z alfonsami!... Nawet tego nie rozumiesz?... :/


Cóż, Krystian,... kolejny raz to samo... pasuję!...
Nie odpowiada mi, kiedy ktoś ze mnie stara sie zrobić idiotę, a już z pewnością nie Ty!...
Być może dla Ciebie to frajda... wiec niech Ci będzie!...

krystian - Czw Lip 12, 2007 21:31

Yeti napisał/a:
To nieprawda!... Ale żeby to wiedzieć, trzeba najpierw czegoś samemu doświadczyć!...
mialem nic nie odpisywac ale akurat tym mnie rozbawiles...akureat na "sprawach pogrzebowych" znam sie dosc dobrze:)
Yeti napisał/a:
"Demagogia", to mądre slowo. Mam nawet podejrzenia od kogo je slyszałeś
musialem je gdzies uslyszec zeby go teraz uzywac:) rozumiem, ze ty wiekszoswc slow ktore uzywasz wymysliles sam:P
Yeti napisał/a:
Pozostaje mi ponownie wyrazić ubolewanie, że próbujesz ze mnie debila robić...
to zadanie zostawiam tobie
Yeti napisał/a:
Akurat przeliczając wynagrodzenie conajmniej na niektóre gatunki pieczywa, wyszłoby, że w Polsce jest lepiej niż w niejednym kraju zachodnim
heh a tobie znbowu zarty w glowie;) najlepszym wyznacznikiem stopy zyciowej jest wlasnie przeliczenie...na co moge sobie pozwolic za swoja wyplate. sam pieniadz nic nikomu nie mowi.
Yeti napisał/a:
No to weź tą swoją bardzo dobrą polską wypłatę i jedź do Londynu żyć za nią!... (znowu mieszasz i tyle!)
yeti sam nie wiesz o czym mowisz...wystarczylo chwile pomyslec i juz bys wszystko wiedzial. i znowu musze ci tlumaczyc...albo nie...pozostawie cie w nieswiadomosci:P
Yeti napisał/a:
Nie odpowiada mi, kiedy ktoś ze mnie stara sie zrobić idiotę, a już z pewnością nie Ty!
a ja caly czas odnosze wrazenie, ze wcale nie musze robic z ciebie idioty. a jesli nawet przez przypadek to robie to przychodzi i to dosc latwo poniewaz opieram sie tylko i wylacznie na twoich slowach
Yeti napisał/a:
Ty po prostu nie masz pojęcia o czym mówisz!... :( Dopisz sobie zero do paska od wypłaty i możesz myśleć, że masz dziesięć razy tyle!...
mieszasz hostorie z moimi zarobkami...o co ci w ogole chodzi??!!co do mojej wiedzy z historii...moze nie mam obszernej tej wiedzy ale jednak chce sie sprawdzic...zaskocz mnie:P ... jak zwykle rzuciles jakims haslem i nie potrafisz go poprzec dowodami...o jakich krajach to mowiles i jaka pozycje maja one teraz, we wspolczesnym swiecie.
Yeti napisał/a:
Czy nie odnosisz wrażenia, że mówisz od rzeczy?... Przecież chodziło o ekonomiczne podstawy do wprowadzenia tak wysokiej płacy minimalnej
a czy nie wystarczy, ze za te pieniadze nie da sie przezyc??ze pracodawcy czesto wlasnie tyle placa pracownikom?? ze pracodawcy poprzez tak niska place minimalna niejednokrotnie okradaja skarb panstwa poniewaz fikcyjnie zanizaja wyplaty?? co ja ci bede dalej mowil...ty i tak masz swoj swiat.
kaszanna - Pią Lip 13, 2007 07:45

Krystian, przeczytaj wszystko za jakiś czas, bez emocji. Pewnych rzeczy albo nie rozumiesz, albo nie chcesz zrozumieć. Ja już spasowałam jakiś czas temu, bo na razie nic logicznego nie potrafię Ci odpowiedzieć, bo wiem, że i tak odbijesz piłeczkę, podając jakie nielogiczne (dla mnie) argumenty. Poczytaj książki z dziedziny ekonomii, zrób sobie jakiś biznes plan, może jakoś Ci się rozświetli. Nikt Ci nic nie wytyka, po prostu Twoje argumenty są takie jakieś nieskładne.
katarzyna35k-ce - Pią Lip 13, 2007 08:13

prawda jest taka ze zeby zyło nam sie lepiej i zeby wzrosły zarobki trzeba by rewolucji w Panstwie. Pracodawcy nie powinni płacic za pracownika tak wysokich opłat ( zus) i powinny byc ogolne podwyzki płac , co z tym sie wiaze podniasa sie ceny w kraju... niestety cos za cos
Arex30 - Pią Lip 13, 2007 08:21

kaszanna, argumenty są jakie są ale naprawde nikt nie podał jeszcze w jaki sposób widzi swoje dochody i jak do nich chciałby dojś Samo mówienie "CHAłWA CHAłWA"nie przynosi słodyczy. Yeti, podaj prosze jesli możesz twój sposób na życie ( i pieniądze ) . Jesli uważasz że przeliczanie nie ma najmniejszego sensu to czekam na twoją wypowiedz w temacie a nie wytykanie ....
odpowiedz przeczytam po powrocie z wpoczynku.

kaszanna - Pią Lip 13, 2007 08:48

Arex, ale takiej kwoty podać się nie da. Ja na kolację jem chleb z pomidorem a ktoś inny homara, co to za liczenie i porównywanie.
Ja chciałabym za wypłatę opłacić rachunki, mieć na jedzenie, na jakieś ubrania (nie muszę mieć 10 par butów), i na książki, czy jakieś drobne przyjemności, plus jakąś kwotę którą mogłabym odłożyć na czarną godzinę. Dla innych to mało, chcieliby mieć na samochód, co rok nowy (ja wolę poruszać się na nogach), najnowsze tv, itd.

Lama71 - Pią Lip 13, 2007 09:03

krystian napisał/a:
mieszasz hostorie z moimi zarobkami...o co ci w ogole chodzi??!!co do mojej wiedzy z historii...moze nie mam obszernej tej wiedzy ale jednak chce sie sprawdzic...zaskocz mnie:P ... jak zwykle rzuciles jakims haslem i nie potrafisz go poprzec dowodami...o jakich krajach to mowiles i jaka pozycje maja one teraz, we wspolczesnym swiecie.

tu chyba wiedzy wielkiej nie trzeba. Niemcy. USA. Francja. Tak pierwsze z brzegu. Japonia. kolejny. O, a Chiny? Tak sobie po świecie skaczę. Ja tam historykiem nie jestem, ale to jakieś minimum wiedzy chyba posiadam.
krystian napisał/a:
sam wczesniej pisales o tym, ze jesli ktos potrafi tanczyc na rurce to ma to robic. a jesli alfons tylko to potrafi??:)

Yeti napisał/a:
Taniec przy rurce, to uczciwa praca! Obrażasz osoby, które to robią, przyrównując je z alfonsami!... Nawet tego nie rozumiesz?... :/

myślę, że trochę za szybko piszesz. Znaczy zrozumienie nie podąża za szybkością pisania.
Yeti napisał/a:
Ocenić tą stopę można realnie tylko mierząc ją w pieniądzach! (no są jeszcze teorie z takim... koszykiem, ale - broń Boże! - nie pełnym chleba!)

co to znaczy - zmierzyć realnie w pieniądzach? Przyznam, że ta koncepcja mnie też intryguje. Jak to widzisz? Chcesz wypłatę na jakąś umyśloną, fikcyjną jednostkę monetarną przeliczał, i porównywał? Nie widzę kryterium.

kaszanna - Pią Lip 13, 2007 09:09

Szkoda, że ekomonia nie byla jednak moim konikiem ;) Ale pomiętam coś o nieograniczności potrzeb ludzkich. To chyba dużo wyjaśnia.
Yeti - Pią Lip 13, 2007 09:33

krystian napisał/a:
akureat na "sprawach pogrzebowych" znam sie dosc dobrze:)
No cóż!... Ja nie aż tak dobrze!... Współuczestniczyłem w ostatnich latach w organizacji tylko dwóch, a mimo to, bez tej superspecjalistycznej wiedzy, w obydwu przypadkach nie trzeba było grosza wyłożyć "do przodu". ...zresztą, nie tylko na tym przykładzie odnoszę wrażenie, że my chyba w innych państwach żyjemy :niepewny:
krystian napisał/a:
najlepszym wyznacznikiem stopy zyciowej jest wlasnie przeliczenie...na co moge sobie pozwolic za swoja wyplate. sam pieniadz nic nikomu nie mowi.
...ale nie przeliczenie na jeden towar!
W takim razie, bez problemu Ci mogę udowodnić, że w porównaniu z latami 80-tymi, za przeciętną wypłatę dziś można kupić 10 razy tyle cukru, 10 razy tyle wódki, 20 razy tyle tabliczek czekolady!... 10-krotnie mniejszą część dochodów trzeba wydać na zakup porównywalnego samochodu, albo na markowe jeansy... Czy to oznacza, że stopa życiowa polskiego społeczeństwa wzrosła 10-krotnie, czy 20-krotnie?... Przeliczając to na bochenki chleba, wyjdzie że nie wzrosła wcale, a na bułki - że mniej więcej 3 krotnie. Więc które przeliczenie mówi prawdę?... :niepewny: ...a co zrobić z faktem, że przeliczając wypłaty na czynsze, wychodzi że ta stopa spadła?...
Sam pieniądz nic nie mówi, bo trzeba do niego dodać trochę mózgu!... Jak sie to zrobi, to już nie problem wyobrazić sobie, że jeśli np. osobie samotnej na życie potrzeba minimum 900 zł, to wypłata rzędu 600,- nie zapewnia mu na to środków!
krystian napisał/a:
yeti sam nie wiesz o czym mowisz...
Ależ doskonale wiem! Tylko że wydaje mi się, że nikogo tu nie trzeba traktować jak dzieciaka i udowadniać, że żyjąc i pracując w Anglii można uzyskać wyższą stopę życiową, niż robiąc to samo w Polsce!... Ale nieprawdą jest, że kiedy wypłata angielska (sprowadzjąc wszystko do euro) jest np. pięciokrotnie wyższa, to na tyle samo razy wyższą stopę życiową tam pozwala!
krystian napisał/a:
a ja caly czas odnosze wrazenie, ze wcale nie musze robic z ciebie idioty. a jesli nawet przez przypadek to robie to przychodzi i to dosc latwo poniewaz opieram sie tylko i wylacznie na twoich slowach
Krystian, nie pochlebiaj sobie!... :) Ty tego nie robisz!... Ty tylko próbujesz to robić!... Wcale nie opierasz się na moich słowach!... Przekręcasz, omijasz sens, manipulujesz!... Jedyne, co Ci sie udaje, to pokazanie lekceważącego podejścia, a nawet bezczelności. Tego Ci odmówić nie można! :)
krystian napisał/a:
mieszasz hostorie z moimi zarobkami...o co ci w ogole chodzi?
Wątek, do którego nawiązałeś nie dotyczył historii!... Może spróbuj jednak najpierw rozważyć o czym ja chcę Ci napisać, zanim uznasz, że koniecznie trzeba trzeba atakować!... Dopisanie sobie zera do wypłaty, to symbol działań tak samo nic nie dających, jak ogłoszenie przez rząd dwa razy wyższej płacy minimalnej!... a raczej - nie dających nic pozytywnego w sytuacji, kiedy nie ma gospodarczych podstaw ku temu.
krystian napisał/a:
zaskocz mnie:P ... jak zwykle rzuciles jakims haslem i nie potrafisz go poprzec dowodami...o jakich krajach to mowiles i jaka pozycje maja one teraz, we wspolczesnym swiecie.
myślałem, że jak Cię historia interesuje, to nie trzeba Cię niczym zaskakiwać :) A zdaniem, które napisaleś, próbujesz najzwyklej w świecie mnie oczernić!...
O robieniu interesów przez ludzi mówi się, że ten pierwszy milion trzeba ukraść, a potem, to już wszystko się kręci... Tak sama prawidłowość, tyle że na większą skalę, funkcjonuje w gospodarce światowej! Jeśli tego nie dostrzegasz, mówiąc, że interesujesz sie historią, to cóż mogą zmienić moje słowa?... Po pierwsze, tak samo, jak w antyku rozwój myśli filozoficznej był mozliwy dzięki korzyściom czerpanym m.in. niewolnictwa, tak samo rozwój myśli technicznej, zwłaszcza od XVIII wieku, nie przypadkiem był możliwy w krajach, które gospodarczo mogły stworzyć zaplecze sprzyjające temu, korzystając na ogół z korzyści czerpanych z kolonializmu. Nie wymyślił ani maszyny parowej, ani lasera ktoś, co od świtu do nocy tyrał za miskę zupy i dach nad głową! Naprawdę trzeba Ci mówić, jaka jest pozycja chociażby uwielbianej przez Ciebie Anglii? Naprawdę nie widzisz wpływu tak długo utrzymywanego niewolnictwa, wykorzystywania potęgi militarnej i "wojennego handlowania" na rozwój USA? Naprawdę trzeba Ci udowadniać, w bankach którego kraju znalazły się "niczyje" pieniądze żydowskich rodzin wymordowanych do pnia podczas wojny, a które kraje splądrowały Europę w ciągu ostatniich powiedzmy dwustu lat?... Oczywiście nie widzisz też, że Polska w tym czasie była na ogół okupowana i niszczona... Demagogia?... Rzucam hasła bez pokrycia?... Jakim prawem mnie tak traktujesz?... Prowokujesz, żebym wypisywał rzeczy, o których wszyscy doskonale powinni wiedzieć, a już z pewnością Ci, co twierdzą, że ich historia interesuje! :(
krystian napisał/a:
a czy nie wystarczy, ze za te pieniadze nie da sie przezyc??ze pracodawcy czesto wlasnie tyle placa pracownikom?? ze pracodawcy poprzez tak niska place minimalna niejednokrotnie okradaja skarb panstwa poniewaz fikcyjnie zanizaja wyplaty?
A kto powiedział, że próg płacy minimalnej, to jest coś, za co ma sie dać wyżyć w pojedynkę lub z rodziną?... Przecież to jest tylko pewien wypadkowy kompromis, wynikający z naszego konkretnego poziomu gospodarczego, który ma zapewnić choćby minimalne zabezpieczenia tych najuboższych,... chorobowe, rentowe, emerytalne, a jednocześnie nie spowoduje lawinowej plajty pracodawców, ani nadmiernego przerostu tzw. szarej strefy!
Może porozmawiaj sobie z kimś, co jest po tej drugiej stronie, jak to wygląda!... Jakie znaczenie na tworzenie miejsc pracy ma nawet ta dzisiejsza płaca minimalna!... dowiedz się, ile osób na "umowę o pracę na czas nieokreślony" czeka niczym na cud!... Dowiedz się, a potem spróbuj wrócić do tezy o 2 tysiącach!

...i to nie Skarb Państwa jest okradany przede wszystkim, ale Ci ludzie, czego nawet przy rozsądnych wypłatach, doświadczają gdy idą na urlop, chorobowe, rentę, emeryturę....

A teraz, Krystian, proponuję, wróćmy do tematu, albo pozwólmy wrócić innym! :)
Przepraszam!

krystian - Pią Lip 13, 2007 09:46

kaszanna napisał/a:
Krystian, przeczytaj wszystko za jakiś czas, bez emocji
problem w tym, ze dyskusja z wami nie wywoluje u mnie zadnych emocji...no moze jedynie wstyd.
kaszanna napisał/a:
bo na razie nic logicznego nie potrafię Ci odpowiedzieć
zauwazylem
kaszanna napisał/a:
Poczytaj książki z dziedziny ekonomii, zrób sobie jakiś biznes plan, może jakoś Ci się rozświetli
zaufaj mi, ze nie trzeba doktoratu z dziedziny ekonomi, nie trzeba robic biznesplan, zeby zauwazyc, ze te zarobki sa realne do osiagniecia...jak juz wczesniej mowilem....nikt nie mowi, zeby te zarobki skoczyly z dnia na dzien...ale zeby chociaz sukcesywnie rosly co jakis czas...a u nas tak jak 10 lat temu ktos wniosl ta stawke tak do tej pory jej nikt nie zmienil.ale z tego co widze niektorym w naszym kraju to pasuje...wiec rzeczywiscie po co zmieniac cos co jest dobre...wszystko jest kwestia przyzwyczajenia.
kaszanna napisał/a:
Arex, ale takiej kwoty podać się nie da
jak to sie nie da?? rzad podal taka kwote...617 zl miesiecznie.
Lama71 napisał/a:
Niemcy
niemcy i kolonializm?? okradanie zydow moze ok, ale za duzej korzysci z tego nie mieli bo z tego co ja pamietam to mieli ogromne dlugi, z ktorych wyszli jakies 10 lat temu. swoja potege gospodarcza zbudowali na ogromnych srodkach finansowych ktore plynely z glownie z usa w formie pozyczek.
Lama71 napisał/a:
USA
kolonializm tak ale zeby zydow okradali to nie wiem. kolonializm raczej w jedna strone bo to ludzie do nich emigrowali tworzac sile robocza ktora zbudowala ich kraj a nie na odwrot
Lama71 napisał/a:
Francja
przyklad kraju ktory dzieki swoim umiejetnosciom marketingowym wzbil sie na wyzyny. winnice, sery, samochody. rzadko sie tez zdarza, zeby ktos wyjezdzal do francji z chlebem, przynajmniej ja nikogo takiego nie znam, wiec o kolonializmie chyba nie moze byc mowy. chybam, ze bierzemy pod uwage kolonie francuskie z ktorych ludzie emigrowali i wprowadzali sie do francji.np. z algierii.
Lama71 napisał/a:
Japonia. kolejny. O, a Chiny
spojrz na tych ludzi jak oni wygladaja. w wieku 30 lat wygladaja jak staruszkowie. nie wiedza, co to urlop. ani dzien wolny. pracuja jak mrowki. ale co z tego skoro dostaja marne wyplaty. poziom gospodarczy maja na wysokim poziomie, ale wezmy pod uwage liczbe mieszkancow. w rosji poziom gospodarczy sto rowniez na wysokim poziomie nawet na bardzo wysokim.poziom pkb w tamtym roku byl najwyzszy w europie.ale zarobki stoja na bardzo niskim pulapie.
kaszanna - Pią Lip 13, 2007 10:11

Krystian, dlatego piszę Ci, żebyś za jakiś czas przeczytał wszystko na spokojnie, bo pewnych rzeczy już nie widzisz (np. tego że wg. mnie kwota 617 zł jest poniżająca). Czepiasz się i tyle. Gdybyś powiedział: słuchajcie, uważam, że kwota 2000 zł to kwota która powinna być stawką minimalną. Wyliczyłem to tak: ...... (tu podajesz ogólne kwoty za czynsze, jedzenie i te inne sprawy dot. jednej osoby). Wydaje mi się to realne i da się to wprowadzić w życie, bo....., gdyby..... (tu podajesz argumenty). Wtedy rozmowa toczyłaby się inaczej.
krystian - Pią Lip 13, 2007 10:14

Yeti napisał/a:
to nie trzeba Cię niczym zaskakiwać
lubie byc zaskakiwany
Yeti napisał/a:
A zdaniem, które napisaleś, próbujesz najzwyklej w świecie mnie oczernić!...
zachowuj sie czlowieku jak facet a nie co chwile zrzedzisz, ze cie obrazam, traktuje jak idiote, a teraz oczerniam. poplacz sie jeszcze i zacznij tupac nogami.
Yeti napisał/a:
w obydwu przypadkach nie trzeba było grosza wyłożyć "do przodu"
bo pewnie z zakladem pogrzebowym bylo umowione, ze to on zajmie sie sprawami w zusie.wiec to zaklad wylozyl pieniadzem ktore poznbiej odebral sobie z nawiazka.
Yeti napisał/a:
...zresztą, nie tylko na tym przykładzie odnoszę wrażenie, że my chyba w innych państwach żyjemy
moze nie w innych panstwach ale napewno w innych realiach.
Yeti napisał/a:
W takim razie, bez problemu Ci mogę udowodnić, że w porównaniu z latami 80-tymi
ale ja nie zyje w latach 80tych. ja zyje tu i teraz i nic mnie nei obchodzi co bylo kiedys. dzis 13.07.2007 ja tu zarabiam 400 litrow paliwa...chociaz po ostatnich podwyzkach nawet mniej. w anglii w tym samym czasie zarabialbym 1400 litrow paliwa kupujac je tam oczywiscie (nie przeliczajac na zlotowki).
Yeti napisał/a:
Naprawdę trzeba Ci mówić, jaka jest pozycja chociażby uwielbianej przez Ciebie Anglii? Naprawdę nie widzisz wpływu tak długo utrzymywanego niewolnictwa, wykorzystywania potęgi militarnej i "wojennego handlowania" na rozwój USA? Naprawdę trzeba Ci udowadniać, w bankach którego kraju znalazły się "niczyje" pieniądze żydowskich rodzin wymordowanych do pnia podczas wojny, a które kraje splądrowały Europę w ciągu ostatniich powiedzmy dwustu lat?... Oczywiście nie widzisz też, że Polska w tym czasie była na ogół okupowana i niszczona...
rzeczywiscie nie trzeba mi mowic...ale w tych slowach krytyki zapomniales wspomniec o polsce i polakach. naprawde uwazasz, ze bylismy uczciwi podczas wszystkich wojen? ze nie kradlismy? ze nie mordowalismy? ja wiem, ze to byla wojna. ale nie robmy z siebie takich aniolkow bo swoje za paznokciami tez mamy. tylko, ze my tego nie wykorzystalismy i to jest nasz problem. pozwolilismy sie okrasc...przez nikogo innego jak przez "swoich". skoro juz tak wspominasz historie to pewnie wiesz, ze kiedys bylismy potega zarowno gospodarcza, jak i militarna jak rowniez terytorialna. siegalismy od baltyku az po morze czarne.mordowalismy wszystko i wszystkich, grabilismy to co nam wpadlo w rece. i jak to sie skonczylo? jestesmy malym krajem gdzies w srodku europy, ktory nie potrafi nawet zbudowac 1000 km autostrad majac na to 5 lat.a jednym z czynnikow przez ktore nie mozemy tego zrobic jest co??....PLACE. i wyobrazcie sobie moi drodzy...ze jak juz brakuje rak do pracy to nagle znajduja sie pieniadze na wyzsze wyplaty....cuda w naszym kraju sie dzieja.
Yeti napisał/a:
...i to nie Skarb Państwa jest okradany przede wszystkim
no tego to nie wiedzialem....zaskoczyles mnie:d
Yeti napisał/a:
A kto powiedział, że próg płacy minimalnej, to jest coś, za co ma sie dać wyżyć
hehehe no nie moge...a czymze do cholery jest placa minimalna i po co ona jest??!! czyz nie po to, zeby czlowiek ktory zarabia najmniej nie martwil sie o to jak zaplaci rachunki??!! dlaczego w innych krajach placa minimalna pozwala na oplacenie mieszkania i jako takie zycie?? znowu wroce do tej anglii...za place minimalna stac mnie bylo na oplacenie mieszkania i wyzywienie. dostalem podwyzke i potrafilem oplacic mieszkanie wyzywic sie i jeszcze wyslac pieniadze do polski...to jak to jest?? u nas placa minimalna niczego nie MUSI gwarantowac a za granica musi?? dziwne to wszystko jakies takie
Lama71 - Pią Lip 13, 2007 10:19

Yeti napisał/a:
Trzeba mieć wyjątkowe klapki na oczach, żeby nie widzieć, że to o czym niektórym tu sie marzy, jest osiągalne tylko dla garstki krajów na świecie, które o ten rozwój gospodarczy zadbały zawczasu... i to w większości przypadków opierając się o praktyki dalece niemoralne (nieuczciwe, bezwzględne, bandyckie) historycznie rzecz biorąc.

Yeti napisał/a:
Zdaje się, że historia Cię interesuje,... coś mi sie o uszy obiło... A nie słyszałeś chociażby o kolonialiźmie?... o handlu bronią na dużą skalę, o bratniej pomocy przynoszącej wymierne korzyści, albo zawłaszczeniu majątków rodzin żydowskich wymordowanych podczas wojny?... o zalążkach kapitalizmu, gdzie ludzie z głodu zdychali i nikt się tym nie martwił, ale to pozwalało na kolejne stopnie rozwoju gospodarczego?... Serio nic o tym nie wiesz? :/


W mojej wypowiedzi raczej chodziło mi o to, że kraje które wymieniłem, niekoniezcnie dochodziły do tego, co mają obecnie, uczciwie. Każdy je wymienia jako przykład do naśladowania, nic nie mówiąc o korzeniach tych przykładów.

krystian - Pią Lip 13, 2007 10:24

kaszanna napisał/a:
Czepiasz się i tyle. Gdybyś powiedział: słuchajcie, uważam, że kwota 2000 zł to kwota która powinna być stawką minimalną. Wyliczyłem to tak: ...... (tu podajesz ogólne kwoty za czynsze, jedzenie i te inne sprawy dot. jednej osoby). Wydaje mi się to realne i da się to wprowadzić w życie, bo....., gdyby..... (tu podajesz argumenty).
z tego co widze to masz 27 lat...czy naprawde trzeba ci mowic takie podstawy?? ale ok...czynsz w bloku jakies 700zl miesiecznie, media itd razem powiedzmy 1100. jedzenie dla 1 osoby tygodniowo to okolo 100zl. wiec razem juz mamy 1500. o aucie nawet nie wspominam. wiec bilet miesieczny na autobus 100. i juz jest 1600
kaszanna napisał/a:
bo....., gdyby..... (tu podajesz argumenty).
wspomniane skaldki zus (ktore i tak nie wiele daja) wspomniane podatki ktore sa zbyt wysokie. i to sa glowne nasze problemy
kaszanna napisał/a:
bo pewnych rzeczy już nie widzisz (np. tego że wg. mnie kwota 617 zł jest poniżająca).
wiem co piszesz, widzialem te slowa doskonale. ale widze tu tez pewien paradoks- uwazasz, ze stawka 617 zl jest ponizajaca, a gdy ktos mowi, ze powinna wynosic 2000 to sie oburzasz. wiec jak to jest. i zwroccie uwage na slowo POWINNA.
kaszanna - Pią Lip 13, 2007 10:34

Wyobraź sobie, że nie wszyscy na forum mają po 27 lat :hyhy: Niektórzy jeszcze mieszkają z rodzicami i nie interesują się tymi sprawami. Jeszcze. Może w ten sposób ich uświadomisz :P A na na przykład nie mam zielonego pojęcia, że tyle płacisz na czynsz. Ja płacę mniej, i tu moje obliczenia będą inne. Dlatego padła moja propozycja podania co i jak.
Utnij trochę media, za dużo płacisz ;)

Arex30 - Pią Lip 13, 2007 11:22

Może tak z innej mańki
Płaca minimalna winna byc zróżnicowana czy też nie.......
Dla mieszkańca wschodniej polski a mieszkańca warszawy?
Dla mieszkańca miasta i mieszkańca wsi?

Argumenty ( chociaż trudno w tej dyspucie się takowych doszukać ) podawane że w Polsce że w Angli są raczej nie namiejscu.
A co będzie jak wszyscy wyjada z tego kraju........

BTW było juz tak raz w niedalekiej przeszłości o Erisiu H. jak to gasił światło w Berlinie.

kaszanna - Pią Lip 13, 2007 11:26

Arex, już na ten temat pisałam. Ze względu na różnice w cenach żywności, mieszkań itd. uważam, że jednak te płace powinny być podzielone ze wzgledu na region.
katarzyna35k-ce - Pią Lip 13, 2007 11:28

kaszanna napisał/a:
uważam, że jednak te płace powinny być podzielone ze wzgledu na region.

wydaje mi sie ze juz tak jest. np.w Warszawie jest wszystko drozsze ale i płace tez sa wyzsze.

Yeti - Pią Lip 13, 2007 14:18

Arex30 napisał/a:
Yeti, podaj prosze jesli możesz twój sposób na życie ( i pieniądze ) . Jesli uważasz że przeliczanie nie ma najmniejszego sensu to czekam na twoją wypowiedz w temacie a nie wytykanie ....
Arex, przeliczanie może mieć sens, ale nie sprowadzanie do jednego składnika szerszych potrzeb, typu chleb, czy benzyna!
Jedynym składnikiem pojedyńczym, który zawiera w sobie komplet potrzeb bytowych człowieka, może być... pieniądz! Bezsensowne jest przeliczanie dochodów np. na benzynę (użyłem tego przykładu, bo jest wyraźniejszy od bochenków chleba), bo nikt za całą wypłatę benzyny nie kupuje. Dziś w Polsce jakiś tam czynsz stanowi równowartosć 100 litrów benzyny, podczas gdy w innym kraju za takie samo mieszkanie może oznaczać 500 litrów.
Co do mojego sposobu na życie (zarabianie), to jest on dosyć prosty... Odpowiedzialność za swoje czyny i decyzje! :) Jeżeli "zrobiłem" sobie rodzinę, to nie interesuje mnie, jaka jest płaca minimalna, tylko zakładam, że moim zadaniem jest tą rodzinę utrzymać. jak trzeba było, to schowałem dyplom i pracowałem pod ziemią, jak trzeba, to sypiam przez 20 godzin na tydzień, jak trzeba będzie, to zatańczę przy rurce, albo sprzedam nerkę! Moim zadaniem jest coś umieć i robić na tyle dobrze to co robię, żeby ktoś chciał mi za to dobrze zapłacić!
Ale znam ludzi, którym od 15:30 ręce służą już tylko do przekładania pilota i puszki z piwem, a jednocześnie potrafią wylewać morze łez, jak im ciężko... Znam ludzi, którzy wtedy, gdy inni zasuwają (czy to w pracy, czy na uczelni), potrafią tylko roszczenia wysuwać, czegóż to rząd im nie powinien zapewnić...

krystian napisał/a:
naprawde uwazasz, ze bylismy uczciwi podczas wszystkich wojen? ze nie kradlismy?
Ależ nie!... Wtedy, kiedy to robiliśmy, byliśmy potęgą!... Ale potam nas złupiono, okupowano, ubezwłasnowolniono!...
Furtką do współczesnego dobrobytu, była przede wszystkim rewolucja przemysłowa, oraz bezwzględne wykorzystywanie taniej siły roboczej, oraz dostępu do tanich surowców. Jakimi sposobami się to odbywało, napisalem Ci poprzednio, chociaż i tak znowu przekręcasz moje intencje i niby zmagasz się z opiniami, że wszystkie te zjawiska dotyczyły wszystkich tych państw. Nikt tu niczego takiego nie powiedział! Z innych mechanizmów skorzystała Anglia, z innych Niemcy, a z innych Szwajcaria...
Co do Francji, to możesz Sobie uważać, że oni te kolonie mieli z pobudek humanitarnych, żeby oświaty kaganek nieść do ciemnogrodu ;)
krystian napisał/a:
wyobrazcie sobie moi drodzy...ze jak juz brakuje rak do pracy to nagle znajduja sie pieniadze na wyzsze wyplaty....cuda w naszym kraju sie dzieja.
to nie są cuda, tylko normalna i prawidłowa rzecz!... A kto tego nie rozumie, będzie nadal głupoty opowiadał... Dopóki będą chętni, żeby coś robić za 3 zł/godz, to tyle właśnie będą dostawać i nikt im więcej nie da!... Praca na rynku jest swego rodzaju towarem, podlegającym prawom podaży i popytu. I żaden kraj, któremu możemy zazdrościć dzisiaj stopy życiowej, nigdy nie traktował jej inaczej.
a swoją drogą, gdześ Ty przy budowie autostrad widział pracowników budżetowych, co by im rząd zarobki ustalał?...

krystian napisał/a:
a czymze do cholery jest placa minimalna i po co ona jest??!! czyz nie po to, zeby czlowiek ktory zarabia najmniej nie martwil sie o to jak zaplaci rachunki? dlaczego w innych krajach placa minimalna pozwala na oplacenie mieszkania i jako takie zycie?
Przepraszam, a sprawdzałeś, na co wystarcza płaca minimalna w Bułgarii, Rumunii, Albanii, Białorusi,...a może w Indiach, Chinach, czy Argentynie lub Meksyku?... Ta płaca, o której mówisz w Anglii może być taka nie dlatego, że takie są potrzeby Anglików, tylko dlatego, że pozwala im na to ich poziom gospodarczy! A nasz pozwala na 617 zł... to wystarcza dla osobnika, który nie potrafi zarobić więcej, np. na opłacenie kwatery (~300zł), skromne wyżywienie, skromną odzież, czyli wbrew temu, co mówisz, na przetrwanie... a do tego na podstawową opiekę medyczną i parę innych świadczeń, bo taki mamy poziom gospodarczy! Jak się poprawi, to bardzo fajnie! A że to jest tragicznie mało, to każdy wie!
kaszanna napisał/a:
wg. mnie kwota 617 zł jest poniżająca
Jak najbardziej! Dlatego trzeba tworzyć warunki, żeby mogła być wyższa!...
...ale są osoby, które marzą móc dostać chociaż taką,... które zasuwają za 400zł na czarno, bez prawa do urlopu, do chorobowego, bez gwarancji, że w ogóle wypłatę zobaczą!... bo ich pracodawcę zniechęciła właśnie ta "minimalna płaca gwarantowana" :/

Lama71 napisał/a:
co to znaczy - zmierzyć realnie w pieniądzach? Przyznam, że ta koncepcja mnie też intryguje. Jak to widzisz? Chcesz wypłatę na jakąś umyśloną, fikcyjną jednostkę monetarną przeliczał, i porównywał? Nie widzę kryterium.
Prawdę mówiąc, mam nadzieję, że już znalazłeś odpowiedź w tym, co napisałem :) Chcę wypłatę mierzyć w normalnych pieniądzach i przyrównywać do kosztów utrzymania mierzonych w tej samej walucie. to dosyć prosta filozofia i o wiele bardziej obiektywna niż bochenki chleba, litry benzyny, czy np. czynsze (bo w tych licząc, to mam akurat taką samą stopę życiową, jak ktoś z mojej rodziny, mieszkający w Niemczech).
A przy okazji, Lama71, :padam: ...to ukłon dla twojego podpisu! :)

krystian napisał/a:
wspomniane skaldki zus (ktore i tak nie wiele daja) wspomniane podatki ktore sa zbyt wysokie. i to sa glowne nasze problemy
Ach ta twoja ekonomia!... :) Żeby pracownik dostał 1000 zł na rękę, to ZUS-owskie "niewiele" wynosi ~760 zł, a te ogromne podatki aż ~240 zł (z łącznych kosztów ~2000, jakie ponosi pracodawca), więc jakim cudem wyciągasz takie wnioski?...
krystian napisał/a:
dziwne to wszystko jakies takie
Z tym się zgodzę bez zastrzeżeń! :]
Lama71 - Pią Lip 13, 2007 15:38

Yeti napisał/a:
Prawdę mówiąc, mam nadzieję, że już znalazłeś odpowiedź w tym, co napisałem :) Chcę wypłatę mierzyć w normalnych pieniądzach i przyrównywać do kosztów utrzymania mierzonych w tej samej walucie. to dosyć prosta filozofia i o wiele bardziej obiektywna niż bochenki chleba, litry benzyny, czy np. czynsze

Czyli jeśli dobrze rozumiem, minimum musi być ustalane indywidualnie dla danego regionu/kraju, ze względu na to, że koszty w różnych miejscach są różne. Ok.
WIesz, ja i ekonomia to dwa światy. Ale czy takie podejście nie prowadzi do sytuacji, że w dwóch różnych miejscach, za tak samo wykonaną taką samą pracę można dostać dwie różne wypłaty? Ale i to ok.
Zarabiamy ile zarabiamy, i tak zarabiać będziemy tak długo, jak długą będą się znajdowali ludzie, którzy za daną stawkę wykonają daną pracę. Jak ludzi braknie za taką kasę, pracodawcy zwiększą pensje, gdyż nikt nie wykona pracy. Tak sobie myślę, że czegoś tu brak. To, ile ktoś Ci zapłaci z jednej strony jest funkcją wartości samej pracy (zależy od tego, kto za ile ją zrobi), tego, ile dla zleceniodawcy jest ona warta (ile może zapłacić) i ile chce zarobić ktoś, kto zatrudnia pracownika.
Ale popatrz, jeśli pracodawcy nie zechcą zapłacić więcej, bo nie i tyle, to potencjalni pracownicy też nic nie zarobią, zatem oni prędzej czy później zaczną daną pracę wykonywać za mniejsze pieniądze (bo zasada podaży i popytu działa w dwie strony). Jeśli nie ustalisz ustawowego minimum, w danej dziedzinie gospodarki można zmusić pracownika, do pracy poniżej minimum jakiegokolwiek. A jak jest to minimum, to choćby się zes...ć legalnie nie wykona się roboty za mniej, gdyż koszty takie jak pracownik są ustalone. A problem tego minimum... pracodawca chce żeby było jak najmniejsze, pracobiorca jak największe. NA to mają wpływ podatki również. Tak myślę,,że jednak podatki to największy problem, gdyż w dużej mierze idą na nieproduktywne sfery działalności państwa.
dobra, jest późno, piątek, chyba mnie już się white noise włącza.
:piwo:

LemonPL - Pią Lip 13, 2007 23:10

Niestety w Polsce podpisuje sie z mlodymi osobami UMOWY ZLECENIA... A jesli nie wiecie, to taka umowa nie podlega kodeksowi pracy... a jesli nie podlega kodeksowi pracy to nie podlega minimalnej stawce krajowej... Czyste sk....stwo
trunks - Pią Lip 13, 2007 23:16

po prostu takie prawo...
Krzysio - Pią Lip 13, 2007 23:40

LemonPL napisał/a:
Niestety w Polsce podpisuje sie z mlodymi osobami UMOWY ZLECENIA.

Trudno podpisać umowę o pracę kto nie ma żadnego doświadczenia w branży :P
Pracodawca też ryzykuje i nigdzie Ci nie dadzą na dzień dobry umowy o pracę powyżej 1000 netto o_O

LemonPL - Pią Lip 13, 2007 23:48

A moze zastanowiles sie nad tym, ze tak wyglada ten kraj miedzy innymi z powodu takich scen? Wyplata typu 700 zl to jest smiech na sali. I rozumialbym na miesiac umowe zlecenie, a pozniej normalna umowe o prace... ale ludzie robia latami na umowe zlecenie! A czemu? Temu, ze wielu z pracodawcow uwaza pracownikow za szmaty robiace za 3 zl/h.

Kolejny przyklad gnojstwa w Polsce: firma bierze kazdego dnia jednego kandydata na "dzien probny", oczywiscie w pelnym wymiarze godzin... w ten sposob biorac kazdego dnia jednego kandydata, mozna calkiem dlugo pociagnac majac darmowego pracownika (np. w sklepie, gdzie przygotowanie do pracy trwa 10 min). ZA TO POWINNA BYC WYPLATA!

I dla ulatwienia dodam, ze robi tak conajmniej kilka sklepow w centrum Gliwic

Krzysio - Pią Lip 13, 2007 23:59

LemonPL napisał/a:
A moze zastanowiles sie nad tym, ze tak wyglada ten kraj miedzy innymi z powodu takich scen? Wyplata typu 700 zl to jest smiech na sali.

Nie musisz mi mówić, bo sam tyle zarabiałem.
Samym narzekaniem nic nie zdziałasz, mam kilka wyjść:
Poszukać sobie inne pracy;
Nie pracować w ogóle;
Iść kraść, więcej zarobisz ;)

frohike - Sob Lip 14, 2007 12:26

Krzysio napisał/a:
Pracodawca też ryzykuje i nigdzie Ci nie dadzą na dzień dobry umowy o pracę powyżej 1000 netto o_O


na strefie nawet bedac pod firma zewnetrzna zarobisz tyle

Yeti - Pon Lip 16, 2007 16:59

Chyba się trochę pomieszały dwie sprawy :)
Te próby przeliczania dochodów, czy to na bochenki chleba, czy na litry benzyny, czy czego tam jeszcze, nie tyle są związane z określaniem minimum, co z oceną realnej wartości naszych dochodów tak w ogóle, oraz ich porównywaniem, czy to historycznie, czy też regionalnie.

Lama71 napisał/a:
Czyli jeśli dobrze rozumiem, minimum musi być ustalane indywidualnie dla danego regionu/kraju, ze względu na to, że koszty w różnych miejscach są różne. Ok.
(...) Ale czy takie podejście nie prowadzi do sytuacji, że w dwóch różnych miejscach, za tak samo wykonaną taką samą pracę można dostać dwie różne wypłaty? Ale i to ok.

Dokładnie tak!... I tak powinno być, jeśli chcielibyśmy sie dopatrywać w tym wszystkim logiki i choćby namiastki sprawiedliwości...
Gdyby ktoś, robiąc to samo, co ja, ale w Warszawie, dostawał 200zł więcej miesięcznie, podczas, gdy sam czynsz za takie samo mieszkanie byłby tam o 500 zł wyższy, to który z nas realnie więcej zarabia? :niepewny:
(to oczywiście przykładowo napisałem, żeby uwidocznić o co mi chodzi. Natomiast rynek działa w ten sposób, że w Warszawie można za tą "moją" robotę dostać nie o dwieście, ale o 2 tysiące więcej i w sumie osiągać wyższą stopę życiową. M.in. właśnie dlatego nieruchomości są tam aż tak w cenie!)

Cytat:
Jeśli nie ustalisz ustawowego minimum, w danej dziedzinie gospodarki można zmusić pracownika, do pracy poniżej minimum jakiegokolwiek. A jak jest to minimum, to choćby się zes...ć legalnie nie wykona się roboty za mniej, gdyż koszty takie jak pracownik są ustalone. A problem tego minimum... pracodawca chce żeby było jak najmniejsze, pracobiorca jak największe.
Zgadza się!... To minimum powinno być ustalone i ono jest! :)
Chodzi jednakże o to, że jego poziom nie może być oderwany od poziomu gospodarki, bo to jej zaszkodzi, a wtedy najbardziej ucierpią ci najbiedniejsi.

Zjawiska niekorzystne i tak istnieją, ale sprawą rządu jest tak ustalić to minimum, żeby w żadnym kierunku nie posypało się lawinowo. Z jednej strony... emigracja za lepszymi pieniędzmi, ale z drugiej... zatrudnianie na czarno, w tym również imigrantów ze Wschodu.

Traktowanie rządu jako wyraziciela woli pracodawców jest nieporozumieniem. To nie w państwowych zakładach i tzw. "budżetówce" problemem są zarobki na poziomie minimum gwarantowanego. Z takimi zarobkami spotykamy się głównie w prywatnych firmach. W nich również, przede wszystkim, spotykamy się z uchylaniem pracodawcy od zawarcia umowy o pracę, z lekceważeniem prawa pracownika do umowy na czas nieokreślony, z podwójnym rozliczaniem wynagrodzeń z ominęciem ZUS-u, z zatrudnianiem na czarno...

W skrócie można to powiedzieć tak: zbyt niskie gwarancje płacowe zwiększają ilość Polaków-gastarbaiterów za granicą. Ustalenie tej granicy na zbyt wysokim poziomie sprawi, że wielu z nas stanie się gastarbaiterami tu na miejscu!... No i co gorsze?... :/

Cytat:
NA to mają wpływ podatki również. Tak myślę,,że jednak podatki to największy problem, gdyż w dużej mierze idą na nieproduktywne sfery działalności państwa.
Nieproduktywną, to nie oznacza, że niepotrzebną!... :)
Nie wiem, na jakim poziomie są podatki dochodowe w innych krajach. U nas nominalnie 19%, co po uwzględnieniu kosztów uzyskania oraz kwoty wolnej, daje zazwyczaj realny podatek na poziomie 15-16%. (a ci, którzy płacą wyższe, nie muszą sie przejmować płacą minimalną). Jest to oczywiście tylko jeden ze składników systemu podatkowego, który w całości ma znaczenie dla naszego poziomu gospodarczego, przy czym te inne rodzaje podatków bezpośrednio dytykają bardziej pracodawców niż pracowników. Póki co, budżet rok w rok cierpi na deficyt... Myślę, że przynależność do Unii prędzej czy później sprawi, że ta spirala zacznie się napędzać we właściwą stronę,... tzn. nasze dochody zaczną wzrastać, przez co podatki będą mogły procentowo zostać obniżone, a i tak dawać większe wartości.

Porównując nasze podatki, ZUS-y i takie tam, z krajami dobrobytu, trzeba mieć jeszcze świadomość pewnej rzeczy... Tak się nam jakoś przytrafiło, że władze PRL-u dopożyczyły sobie środków finansowych, które miały być emeryturami dla całego jednego pokolenia Plaków. PRL pieniędzy już nie odda, a to pokolenie właśnie teraz pobiera emerytury. Jest to obciążenie dla budżetu tak ogromne, że przy nim np. złożeczenie na poselskie diety staje się czymś śmiesznym.

chaoss - Pon Lip 16, 2007 17:09

a ja sobie napisze pare rozmyslan dotyczacych roznicy plac.
Jest opinia, ze fizyczny i nie wyksztalcony czlowiek ma zarabiac mniej od tego po studiach, bo on sie uczyl. Ja bym sie sklanial aby place placic w zaleznosci od trudow pracy.
Jestem chyba, tak przynajmniej sadze pracownikiem umyslowym, przyjmuje zamowienia, faktury etc etc i zarabiam cos tam, ale Pan na budowie, stojacy na rusztowaniu w taki upal zarabia mniej ode mnie, a praca jego jest o wiele trudniejsza. Mi wystarczylo sie przejsc gdzies dalej w taki upal i mialem dosc, a on pracuje pelny etat na rusztowaniu. Czy mi i innym ludzia w biurach nalezy sie wiecej pieniedzy za to, ze sa wyksztalceniu? Ktos powie, ze moja praca jest skomplikowana i musialem do niej sie uczyc na studiach... Nie prawda, przeszkolenie moje trwalo w sumie dwa dni moze i wszystko umiem, studiow, nawet sredniej czy zawodowej szkoly do tego nie trzeba tylko podstawowej znajomosci komputera, gdzie jest myszka i klawiatura. Systemu windows nawet nie trzeba znac bo wszystko sie robi w wewnetrznym systemie na linuksie, ktorego kazdy pracownik sie uczy szybko.
Ps. dorabialem sobie kiedys za fizycznego robotnika u elektryka, przyszlo mi rowy kopac i to jest straszne, ze za takie pieniadze robi sie taka wyczerpujaca prace.

veronica - Wto Lip 17, 2007 00:14

Yeti, mądrze prawisz, ale z tym co tu jest napisane nie mogę się zgodzić:
Cytat:
Myślę, że przynależność do Unii prędzej czy później sprawi, że ta spirala zacznie się napędzać we właściwą stronę,... tzn. nasze dochody zaczną wzrastać, przez co podatki będą mogły procentowo zostać obniżone, a i tak dawać większe wartości.


faktycznie zakładając wersję bardzo optymistyczną, że dochody wzrosną, wtedy teoretycznie podatki możnaby obniżyć. Konkretnie należałoby tez oddzielić zarobki pracowników sektora publicznego i prywatnego. Więc jeśli zarobki wszystkich pracowników sektora prywantego wzrosną to w sektorze publicznym też będą musiały wzrosnąć, bo tak samo nikt nie będzie chciał pracować jako urzędnik lub lekarz czy pielęgniarka za marne grosze jak wykwalifikowany fachowiec zatrudniony w fabryce, która jest rentowna i przynosi zyski. Zresztą taka sytuacja już ma miejsce. To nie jest żadna odległa wizja. Takie zmiany mają charakter ciągły, można tu przytoczyć przykład jak służba zdrowia (przykładów jest cała masa jednak ten jest wszystkim najlepiej znany), ale nie o to w tym temacie chodzi żeby narzekać na NFZ (w którym zresztą nigdy nie będzie dobrze). Więc teraz kiedy wzrastają płace i możnaby te podatki obniżyć, taka sytuacja wcale nie nastąpi, ponieważ budżet państwa będzie potrzebował nowych środków na zapewnienie sektorowi publicznemu wzrostu płac aby dorównać do prywatnego i tym samym zatrzymać wykwalifikowanych pracowników w kraju.
Tak więc Yeti, z tym się akurat nie zgadzam.


Natomiast chciałabym dodać, że nie podoba mi się takie podejście do pracy że ktoś mówi: "ja mam pracę umysłową, i dzięki mnie pan Józio na koparce ma pracę" a pan Józio w tym samym czasie myśli "Ja tu haruję a ta krowa cały dzień przez telefon nawija i sapera na komputerze układa". Otóż jak się pracuje w firmie to każdy pracownik wnosi do niej tyle samo (no jasne że jeden nieco więcej inny nieco mniej ale już nie chcę się wdawać w zbędne szczegóły) i praca każdej osoby jest zależna od drugiej. Jasne, że zadania są przydzielane do osób je wykonujących zgodnie z kompetencjami posiadanymi i dlatego drażni mnie takie egoistyczne podejście że tylko ja.... a reszta to jest już zbędna w funkcjonowaniu firmy. No i ludzie powinni szanować swoją pracę na wzajem, bo tak na prawdę to nikt nie pozna uroków pracy kogoś innego dopóki sam nie spróbuje. Jak ktoś nie wierzy to niech sam spróbuje a nie tylko takie czcze gadanie.

kaszanna - Wto Lip 17, 2007 07:45

Veronico, podejrzewam że pijesz do mnie ;) Pewne rzeczy specjalnie koloryzuję, przerysowuję, żeby każdy widział, że nie wszystko jest czarno-białe. Szarości całe szczęście na tym świecie są. Chodziło mi bardziej o to, że różnice w płacach być powinny, a nie każdemu tyle samo i kropka. Ja szanuję pracę pracowników fizycznych w firmie której pracuję i oczekuję tego samego od nich. Nie podobają mi się twierdzenie, że jak ktoś skończył studia to nic nie potrafi/żarówki nie wkręci/jest ogólnie do bani. I wierzę również w to, że jednak warto się uczyć, choćby dla samego siebie ;)
Yeti - Wto Lip 17, 2007 09:06

veronica, dzięki! :) Ja zasadniczo również się zgadzam z tym, co napisałaś, ale pozwól, że dopiszę małe wyjaśnienie, bo nie wiem, czy nie zaszło małe nieporozumienie :)
Chodzi właśnie o to zdanie, z którym się nie zgadzasz :] ...niestety, rzecz dotyczy dosyć nudnych kwestii, których nawet w telewizji to się słuchać nie chce nikomu, gdy o nich mowa... np. wzrost tzw. pkb.
Jasne, że te procesy zachodzą cały czas, ale póki co... przez cały ten czas pozostajemy "poniżej kreski". Dopiero powiązanie naszej gospodarki z unijną daje szanse takiego jej rozwoju, żeby wystarczyło i na lepsze płace w sferze produkcyjnej, i na przyzwoite utrzymanie budżetówki, i na zakończenie epoki deficytów budżetowych. Inaczej mówiąc, wzrost gospodarczy musi być większy od wzrostu naszych wynagrodzeń. To o takiej sytuacji napisałem, że "spirala zacznie się napędzać we właściwą stronę" (tzn. z saldem dodatnim) i tak naprawdę dopiero wtedy będą spełnione warunki na obniżenie podatków, a to z kolei będzie dawała dalszy realny wzrost naszych dochodów. Sytuacja ta nie będzie jednak miała miejsca jeszcze ani w tym roku, ani przyszłym, ale i tak myślę, że niebawem :)
Drugą sprawą jest to, że tak naprawdę, to obniżenie podatków, które wchodzi w rachubę, nie będzie żadną rewolucją, co najmnmiej, jeśli chodzi o ten najniższy próg podatkowy.

chaoss napisał/a:
Jestem chyba, tak przynajmniej sadze pracownikiem umyslowym, przyjmuje zamowienia, faktury etc etc i zarabiam cos tam, ale Pan na budowie, stojacy na rusztowaniu w taki upal zarabia mniej ode mnie, a praca jego jest o wiele trudniejsza.

chaoss, to może Ty za dużo zarabiasz?... ;)
to tak żartem było, ale mówiąc serio, to... nawet w obrębie pracy fizycznej (jak i każdej innej), jeśli istnieją jakieś zależności, to one są takie, że im większy wysiłek, tym mniej pieniedzy. Tak jest na budowie, tak jest w fabryce... ale tak też jest np. w biurze projektowym, banku, jak i minsterstwie... Prawo dosyć brutalne, ale... motywujące! :]

Anula - Wto Lip 17, 2007 09:55

LemonPL napisał/a:
Kolejny przyklad gnojstwa w Polsce: firma bierze kazdego dnia jednego kandydata na "dzien probny", oczywiscie w pelnym wymiarze godzin... w ten sposob biorac kazdego dnia jednego kandydata, mozna calkiem dlugo pociagnac majac darmowego pracownika (np. w sklepie, gdzie przygotowanie do pracy trwa 10 min). ZA TO POWINNA BYC WYPLATA!


nie tylko sklepy, pewna znana kwiaciarnia w gliwicach bierze sobie takich pracowników na "dni pracy charytatywnej" kiedy to nieszczęśnik tyra jak wół 3 dni za darmo a potem szef stwierdzi że niestety nie nadajesz sie nawet do mycia stosu doniczek które stoja na zewnątrz. I tak w kółko po kilku dziennie przychodzi na 3 dni pracy chrytatywnej dla potęznej kwiaciarni. Żenada. :mad:

m.w - Wto Lip 17, 2007 11:29

Być może to, o czym piszecie, jest wynikiem m.in. tego, że dziś pracowników umysłowych jest w Polsce za dużo w stosunku do fizycznych, a to dlatego, że prawie każdy może iść sobie na byle jaką prywatną uczelnię i "kupić magistra na raty". Potem sie nazywa taki ktoś "umysłowy", co nie chce nosić cegieł, choć fachowiec i mysliciel z niego żaden. Dziś każdy musi tu mieć 10 fakultetów żeby się wyróżnić, i i tak g** osiąga nieraz. Np. W krajach bogatych mgr czy ich odpowiedniki to w porównaniu to reszty intelektualna elita, ale nie przeszkadza to chłopaczkowi lat 20 być po zawodówce i jeździć najnowszą BMW X5, dlatego ich tak na studia nie ciągnie a umysłowich jest tyle, co powinno. Tak sobię myslę.
kaszanna - Wto Lip 17, 2007 14:25

Zawsze wydawało mi się, że motywacją pójścia na studia są jednak pieniądze. Te w przyszłości. Ja nie mówię, że ktoś po studiach to alfa i omega, mądry, inteligentny itd. Ale drażni mnie (i to bardzo), mówienie o tym, że po studiach nic się nie potrafi. Przecież i mechanik samochodowy po zawodówce może być kompletnym beztalenciem, a wydawałoby się, że przecież praktykę miał w szkole to powinien umieć naprawić samochód.
krystian - Wto Lip 17, 2007 14:51

kaszanna napisał/a:
Ale drażni mnie (i to bardzo), mówienie o tym, że po studiach nic się nie potrafi. Przecież i mechanik samochodowy po zawodówce może być kompletnym beztalenciem, a wydawałoby się, że przecież praktykę miał w szkole to powinien umieć naprawić samochód.
bo studemt to lewus, ktory wszystko co wie to teoria, a praktyki trzeba go uczyc. z wlasnego doswiadczenia znam absolwenta budowy maszyn w czestochowie ktory twierdzi, ze po zakreceniu wlewu baku w samochodzie, w zbiorniku tym tworzy sie proznia.a drugi...jeszcze uczy sie...na politechnice w gliwicach, wydzial...nie pamietam nazwy ale wiem, ze cos z budowa maszyn medycznych czy cos takiego. glupi chlopak nie jest, z tego co wiem to idzie mu bardzo dobrze, ale nie zna podstaw ortografii.no wybaczcie, ale przyszly pan MGR INŻ. ktory nie potrafi pisac to mala porazka. tak moglbym jeszcze troche wyliczac. oczywiscie ludzie bez wyksztalcenia rowniez maja swoje wady i zalety, ale jednak od tych z wyksztalceniem powinno sie wiecej oczekiwac. podoba mi sie rowniez to, ze ludzie ktorzy nie maja wyksztalcenia, czasem wcale, potrafia miec super dystans do siebie i do tego kim sa i co robia. natomiast ludzie z wyksztalceniem, zazwyczaj zachowuja sie niestety jak ty Kaszanna. (wiem, ze cie nie znam. ale oceniam cie po tym co tu piszesz) uwazaja, ze to oni sa najwazniejsi na swiecie, i kazda firma bez nich by splajtowala,cala reszta sie nie liczy. odrobina pokory i dystansu do siebie to super sprawa.
kaszanna - Wto Lip 17, 2007 14:59

Przecież pozjadałam wszystkie rozumy, nie wiesz? Trochę dystansu Krystian ;)
veronica - Wto Lip 17, 2007 17:11

Yeti napisał/a:
wzrost gospodarczy musi być większy od wzrostu naszych wynagrodzeń

ok teraz jaśniej, z tym się mogę zgodzić ale wizja i tak utopijna

Yeti napisał/a:
im większy wysiłek, tym mniej pieniedzy

no i niestety muszę przyznać rację, takie przypadki są wśród nas i to jest żenujące. Sama znam taki jeden przykład "z własnego podwórka". Koleś siedzi tylko, nic nie robi, p... w stołek i kasuje okrągłą pięciocyfrową sumkę za miesiąc !!!! a wszyscy na około latają z językiem wywalonym do pasa.... Kiedyś kupiłam sobie nawet książkę w której są takie przypadki opisane, oczywiście żeby tą wiedzę wykorzystywać i nawet parę ciekawych rzeczy tam było :] (jakby kogoś to interesowało to tytuł "Władza, pieniądze, sława i seks" autora nie pamiętam, kupione w Empiku)

kaszanna napisał/a:
różnice w płacach być powinny, a nie każdemu tyle samo i kropka.

oczywiście że różnice muszą być, za komuny już tak robili, że tyle samo dostał ten co miał 6 klas podstawówki i ten co skończył studia z wyróżnieniem. No i jak to się dalej potoczyło to wszyscy znają tę historię... chociaż jak się słyszy jak mało ludzie zarabiają to strach się bać. Sama niedawno słyszałam taką rozmowę, gdzie ciągle padała kwota 900 pln wynagrodzenia. I myślałam - 9 stówek to przecież nie jest aż tak tragicznie, a jak się okazało że 900 ale brutto a na rękę 600 z hakiem to szok. Tragedia po prostu, za takie pieniądze nawet mieszkania się nie wynajmie, nie mówiąc już o jego kupnie. Taka pensja jest dobra chyba tylko dla studentów którzy sobie dorabiają, albo dla tych co jeszcze mieszkają na garnuszku u rodziców, bo samemu to można przy takiej pensji tylko do miejsca dla bezdomnych trafić, albo od razu pójść sie pochlastać!

Krzysio - Wto Lip 17, 2007 20:43

veronica napisał/a:
Koleś siedzi tylko, nic nie robi, p... w stołek i kasuje okrągłą pięciocyfrową sumkę za miesiąc !!!!

veronica napisał/a:
seks" autora nie pamiętam, kupione w Empiku)

Alfons :niepewny: :rotfl:

krystian napisał/a:
idzie mu bardzo dobrze, ale nie zna podstaw ortografii.no wybaczcie, ale przyszly pan MGR INŻ. ktory nie potrafi pisac to mala porazka. tak moglbym jeszcze troche wyliczac. oczywiscie ludzie bez wyksztalcenia rowniez maja swoje wady i zalety,

Nie musi być dobry ze wszystkiego :) Tak jak ty znasz się dobrze na autach, a nie znasz się powiedzmy na astrologii (zgaduje, nie wiem jak naprawdę jest).
Wiem, że zasady ortografii to taka, rzecz którą każdy powinien znać. Ale jeśli ktoś jest genialnym matematykiem to nie wymagajmy aby pisał wiersze :)

Major - Wto Lip 17, 2007 23:26

Anula napisał/a:
I tak w kółko po kilku dziennie przychodzi na 3 dni pracy chrytatywnej dla potęznej kwiaciarni.

Dokladnie tez o tym slyszalem. Ciekawe dlaczego nikt tego nie ukrocil, bo tak naprawde jest to niezgodne z prawem. Nawet na dniu probnym powinni Ci placic, moze nie pelna stawke ale chociaz pol.
LemonPL napisał/a:
ale ludzie robia latami na umowe zlecenie! A czemu? Temu, ze wielu z pracodawcow uwaza pracownikow za szmaty robiace za 3 zl/h

Niestety tak jest chyba na calym swiecie. W Anglii tez nie chetnie przerzucaja ludzi na pelne kontrakty, najgorzej jak agencje, ktore zatrudniaja pracownikow na umowy zlecenia przeksztalcaja te umowy na kontrakty i oni sa juz czysci, a Ty robisz za to samo G kolejne miesiace.

Kalka - Wto Lip 17, 2007 23:45

Anula napisał/a:
nie tylko sklepy, pewna znana kwiaciarnia w gliwicach bierze sobie takich pracowników na "dni pracy charytatywnej" kiedy to nieszczęśnik tyra jak wół 3 dni za darmo a potem szef stwierdzi że niestety nie nadajesz sie nawet do mycia stosu doniczek które stoja na zewnątrz. I tak w kółko po kilku dziennie przychodzi na 3 dni pracy chrytatywnej dla potęznej kwiaciarni. Żenada. :mad:

Według mnie jeśli przyszły pracownik zgadza się na darmowy okres próbny to o co potem ma pretensje??? nie chcesz to się nie zgadzaj! Poza tym nie myślisz chyba, że do pracy w kwiaciarni nadaje się każdy, a pojawianie się ciagle nowych osób w firmie to wbrew pozorom też koszty....

m.w - Sro Lip 18, 2007 08:03

Każdy mgr powinien umieć pisać poprawnie po polsku nie zależnie czy jest matematykiem czy historykiem czy poetą.
Anula - Sro Lip 18, 2007 09:32

Kalka napisał/a:
Według mnie jeśli przyszły pracownik zgadza się na darmowy okres próbny to o co potem ma pretensje???

nie napisalam ze ktos ma pretensje tylko że nie podoba mi sie ten sposób wykorzystywania darmowej siły roboczej.
Ten ktoś robi to celowo i nie ma nawet zamiaru kogos zatrudnic , to tylko sposób na to żeby mieć porządek w kwiaciarni bo te osoby to tylko sprzątaja więc twoje odniesienie że :
Kalka napisał/a:
Poza tym nie myślisz chyba, że do pracy w kwiaciarni nadaje się każdy, a pojawianie się ciagle nowych osób w firmie to wbrew pozorom też koszty....

jest błędne bo zamieszczając ogłoszene :"zatrudnie floryste" lub "pracownika do prowadzenia biura" a następnie każdemu pokoleji każa sprzatac, to chyba nie jest dobry sposób żeby sie przekonac czy ktoś sie nadaje czy nie.

No ale wiadomo,że młodziez ucząca sie, która chce pare groszy zarobic na wakacje łapie sie każdej pracy, i jest we mnie dużo podziwu dla tych osób. bo nie jest sztuka siedziec w domu przed kompem i obijac sie przez 2 miesiace.

krystian - Sro Lip 18, 2007 09:39

Krzysio napisał/a:
Ale jeśli ktoś jest genialnym matematykiem to nie wymagajmy aby pisał wiersze
nie wymagam, zeby byl poeta. ale koles tworzy jakby nie bylo polska inteligencje. i zalozmy, ze kiedys bedziesz moim szefem bedzie pisal dla mnie jakies pismo, a ja zobacze bledy no to sorry, ale wysmieje go na miejscu. jak on w ogole mature zdal nie znajac podstaw jezykowych??!!
kaszanna - Sro Lip 18, 2007 09:46

m.w napisał/a:
Każdy mgr powinien umieć pisać poprawnie po polsku nie zależnie czy jest matematykiem czy historykiem czy poetą.

Tu jest błąd w rozumowaniu - wszyscy, niezależnie od wykształcenia powinni umieć pisać poprawnie po polsku.

m.w - Sro Lip 18, 2007 11:22

Jak człowiek ledwo kończy podstawówkę, to cudów od niego nie oczekujmy, ale mgr ..... Przykładowo, czytasz pismo jakieś urzędowe, gdzie jest masę byków, składnia jakaś lewa itp, podpisane jest mgr Kowalski i chociaż go nie znasz, to jakież możesz mieć wyobrażenie o nim :). Nagminne.
kaszanna - Sro Lip 18, 2007 11:25

O ile się nie mylę, właśnie w podstawówce uczy się zasad np. ortografii, prawda? Potem to już kwestia czy ktoś czyta książki, gazety, pisze itd. Po prostu - czy używa języka polskiego nie tylko w mowie.
m.w - Sro Lip 18, 2007 11:51

Tak, jeśli masz 5 na koniec to fajnie, ale nie wszyscy tak mają, czyli są z ortografią na bakier. Takie ludziska potem płacą 400zł miesięcznie czesnego i na koniec dumnie noszą mgr przed nazwiskiem :) No i jeszcze ze 1000 czy wiecej za dyplom, który ktoś im musi napisać.
kaszanna - Sro Lip 18, 2007 11:58

No wiesz, ale jak będziemy tak generalizować to okaże się, że wszyscy z tytułem mgr to tłumoki itd. Nie popadajmy w skajności, bo to przykłady paru osób. To co piszesz pachnie mi dyskryminacją :P
Piotrulek - Sro Lip 18, 2007 17:39

Przypominam ,ze ten temat brzmi P?ACE ,a nie jaki powinien być magister...
Krzysio - Sro Lip 18, 2007 22:47

krystian napisał/a:
bedziesz moim szefem bedzie pisal dla mnie jakies pismo, a ja zobacze bledy no to sorry, ale wysmieje go na miejscu. jak on w ogole mature zdal nie znajac podstaw jezykowych??!!
Jak będzie Twoim szefem to pisma będzie mu pisać sekretarka, której zapłaci 800 zł :P
Ale wątpię, aby człowiek który nie zna polskiej mowy cokolwiek osiągnął :] Więc sie nie martw, Twój szef nie jest debilem :P

m.w napisał/a:
Tak, jeśli masz 5 na koniec to fajnie

Nie mieć 5 w podstawówce to jest dopiero problem o_O Przecież to takie łatwe :D

Piotrulek napisał/a:
Przypominam ,ze ten temat brzmi P?ACE ,a nie jaki powinien być magister...

Serio ? A ja myślałem, ze temat wyczerpał sie już po 3 stronach :zdziwko:

veronica - Sro Lip 18, 2007 22:59

a może ten magister co takie byki ortograficzne strzela ma po prostu dysleksję, dysgrafię lub coś takiego ...
Raz kiedyś w pracy dostałam takiego fax'a w którym było coś tam napisane i gościu użył sformułowania: "termin minoł" a na końcu podpisane: "Prezes ... ..." Po prostu boki zrywałam. Ale wniosek z tego, że albo jest magistrem dyslektykiem albo ma sekretarkę niewykształconą, no albo jest takim właśnie człowiekiem po zawodówce co ma głowę na karku, zna się na wszystkich trikach i sztuczkach no i ma żyłkę do interesów a szkoła studia mu nie potrzebne

Anula - Czw Lip 19, 2007 09:24

czasem mam wrażenie że te studia które kończymy sa naprawde nikomu niepotrzebne. Wszyscy "wielcy" ludzie biznesu których miałam zaszczyt poznać, prezesi i właściciele korporacji które zarabiaja niebotyczne sumy pieniędzy w większości skonczyli jakies technika lub liceum zupełnie nie związane z wykonywana działalnością. Ale za to maja tyle sprytu, wrodzonego talentu do zarabiania kasy i do prowadzenia firm ze naprawde jestem pełna podziwu.
Niektórzy skonczyli jakies zaoczne studia tylko po to zeby głupio nie wygladało ze szef jest mniej "wykształcony" niz pracownicy. Niezłe nie?
Przecież do tego by dobrze zarabiać nie potrzeba nam znać Pana Tadeusza na pamięc czy wnikliwie spogladąc w moralnośc Pani Dulskiej.
Uczymy się dla siebie a pracujemy żeby zarobić pieniądze na życie.
jeśli ktoś ma taki plan by być mechanikiem samochodowym to wystarczy szkola zawodowa i dużo praktyki. Jezeli marzenia sięgaja do zagadnień informatyki genetycznej to niestety wiadomo ze liceum o profilu biologicznym nie wystarczy.
A co do zarobków to myśle ze wybierajac zawód i szkołe jesteśmy świadomi tego ile w danych branżach zarabiaja. Wiec wszelkie roszczenia co do wysokości pensji to tylko do siebie można kierowac.

katarzyna35k-ce - Czw Lip 19, 2007 12:08

Anula napisał/a:
czasem mam wrażenie że te studia które kończymy sa naprawde nikomu niepotrzebne. Wszyscy "wielcy" ludzie biznesu których miałam zaszczyt poznać, prezesi i właściciele korporacji które zarabiaja niebotyczne sumy pieniędzy w większości skonczyli jakies technika lub liceum zupełnie nie związane z wykonywana działalnością. Ale za to maja tyle sprytu, wrodzonego talentu do zarabiania kasy i do prowadzenia firm ze naprawde jestem pełna podziwu.
wiec własnie... zeby zarabiac dobra kase nie trzeba byc magistrem , trzeba tylko umiec myslec! :ok:
Major - Czw Lip 19, 2007 21:33

Anula, w zasadzie w Anglii wiekszosc osob, ktore spotykam na wysokich stanowiskach tak wlasnie zrobilo. Jeden nawet po pytaniu czy cos studiowal odpowiedzial: nie potrzebowalem tego, w zyciu trzeba uzyc troche sprytu, troche nabyc wiedzy i do czegos samemu sie dochodzi; Na to wychodzi, ze studiowanie w niektorych przypadkach jest poprostu strata czasu. Tak naprawde jesli sie czlowiek odpowiednio poustawia w roznych sytuacjach to moze nabyc wieksza wiedze niz na studiach i z odpowiednia inteligencja tak wykorzystac, ze beda nas wszedzie chcieli.
kaszanna - Pią Lip 20, 2007 07:13

Major napisał/a:
Tak naprawde jesli sie czlowiek odpowiednio poustawia w roznych sytuacjach to moze nabyc wieksza wiedze niz na studiach i z odpowiednia inteligencja tak wykorzystac, ze beda nas wszedzie chcieli.

Wszędzie to na pewno nie :P Prawnik, sędzia, lekarz, nauczyciel. Jest jednak masę zawodów w których studia są potrzebne. Nie uważam, że studiowanie to strata czasu, część osób robi to dla siebie. Mój jeden klient jest budowlańcem a studiuje historię. W jego pracy mu się nie przyda a jednak studiuje.
Ciekawi mnie to, że wszyscy mówią o tym jak dobrze zarobić, żeby mieć kupę kasy itd. A czy znajdzie się ktoś kto zarabia te minimum a za nic w świecie nie zmieni pracy, bo po prostu ją lubi?

krystian - Pią Lip 20, 2007 08:58

kaszanna napisał/a:
A czy znajdzie się ktoś kto zarabia te minimum a za nic w świecie nie zmieni pracy, bo po prostu ją lubi?
szczerze watpie. gdyby place byly wyzsze to nie bylo by takiej sytuacji jak dzisiaj, ze schodze rano a w aucie nie mam wkladow lusterek. bo pewnie ktos za malo zarabia zeby bylo go na nie stac
mefkm - Pią Lip 20, 2007 09:17

Major napisał/a:
Anula, w zasadzie w Anglii wiekszosc osob, ktore spotykam na wysokich stanowiskach tak wlasnie zrobilo. Jeden nawet po pytaniu czy cos studiowal odpowiedzial: nie potrzebowalem tego, w zyciu trzeba uzyc troche sprytu, troche nabyc wiedzy i do czegos samemu sie dochodzi; Na to wychodzi, ze studiowanie w niektorych przypadkach jest poprostu strata czasu. Tak naprawde jesli sie czlowiek odpowiednio poustawia w roznych sytuacjach to moze nabyc wieksza wiedze niz na studiach i z odpowiednia inteligencja tak wykorzystac, ze beda nas wszedzie chcieli.



oj jakos tego nie widze, zeby dostac dobre - zaznaczam dobre - stanowisko (mam tu na mysli polskie realia, bo zagranica kazda posada jest lepiej platna niz w PL) trzeba sie wykazac odpowiednim papierem - nizawsze jest czas na zatrudnienie kogos przejsciowo - tzw. na okres probny - bo pracownika trzeba przeszkolic wiec pierwszy stopien selekcji to doswiadczenie i wyksztalcenie. Prosze zwrocic uwage, ze na 1 miejscu jest dosw. ale i tak bywa czesto - np w firmie gdzie ja pracuje przyjmuja do pracy mlode os po studiach ale wylacznie z mgr inz., nawet bylem swiadkiem jak w kadrach gostek z inz. uslyszal, ze z zalozenia przyjmujemy do pracy mgr inz., heh - ale wracajac do tematu - wyksztalcenie zawsze sie bedzie liczyc i nigdy nie bedzie strata czasu.

Nawet jesli 2 osoby 1 z wyzszym i 1 np ze srednim dostana takie samo stanowisko - to pracujac w firmie typu: opel czy tenecco, osoba z wyzyszm dostanie wyzsza stawke (wiem to z opowiesci - mimo iz jest tajemnica zarobkow, ale mam znajomych ktorzy tam pracowali przez pewien czas - teraz siedza w irlandii) i ja uwazam, ze to jest naturalne, zreszta trzeba wziasc to pod uwage, ze osoba z wyzszym moze dalej awansowac

Alinka - Pią Lip 20, 2007 09:23

katarzyna35k-ce napisał/a:
wiec własnie... zeby zarabiac dobra kase nie trzeba byc magistrem , trzeba tylko umiec myslec!


trzeba umiec się ustawić, kombinować, odnalesc sie w kazdej sytuacji, no i czesto pomagaja w tym znajomosci..
wątpie , zeby ktos na uczciwej pracy dorobil się majatku..

m.w - Pią Lip 20, 2007 13:18

Alinka napisał/a:
...wątpie , zeby ktos na uczciwej pracy dorobil się majatku..


czyli wszyscy bogaci są nieuczciwi ? :P IMO można się dorobić, ale przeważnie nie tylko swoimi rękami, tylko również swoich pracowników.

Monique - Pią Lip 20, 2007 13:58

dobrze a zakladajac taka sytulacje..
Ktos idzie na studia zaaoczne.. a wiadomo roznie bywa na takich uczelaniach i niektore oceny wpisywane sa za "piekne oczy" I mozna miec magistra i byc magistrem.. znam wielu ludzi ktorzy wlasnie maja tylko magistra a tak naprawde wiedza teoretyczna to nie wszystko.. wiec nie widze sensu zeby dzielic tutaj ludzi na gorszych i lepszych bo sie ma mgr lub sie go nie ma..

Alinka - Pią Lip 20, 2007 18:51

m.w napisał/a:
czyli wszyscy bogaci są nieuczciwi

nie o to mi chodzilo... owszem pracownicy pracuja na szefa, potem jest ze on buduje sobie 3 dom, faworyzuje znajomych .. a ci pracownicy ktorzy pracuja najdluzej na tym tylko traca... na szczescie sa jeszcze takie firmy , ktore spełnia wszystkie zachcianki pracownika byle tylko go miec ...:-)

a wracajac do tego co napisala Monique, jesli ktos przeszdl przez studia uczciwie, pracowicie i z bardzo dobrymi wynikami, ma wiele ofert pracy, wiec mozna powiedziec , ze sie o niego bija.. a ktos kto ledwo przebrnal przez studia ciagle narzeka , ze ma magistra a nie ma pracy ani kasy..

Major - Pią Lip 20, 2007 19:56

kaszanna napisał/a:
Wszędzie to na pewno nie

Za bardzo sie uparlas na tych prawnikow i lekarzy. Przeciez to oczywiste ze sa zawody, gdzie bez odpowiedniego wyksztalcenia nie dostaniesz pracy i jest to naturalne. Jednak sa stanowiska, ktore mozna zdobyc bez bycia po studiach, a jedynie wykrozystujac swoja wiedze nabyta podczas pracowania na roznych stopniach. Poprostu do pewnych prac mozna dojsc od pucybuta.
mefkm napisał/a:
oj jakos tego nie widze, zeby dostac dobre

Szczerze? Nie narzekam na swoje stanowisko. Niestety w naszym kraju nie moglem otrzymac takiej pozycji, za normalne pieniadze i z jakimikolwiek perspektywami. Tutaj gdzie jestem mimo ze firma nie oferuje zadnych szkolen, ale mam szanse na zdobycie z samej pracy jakiegos doswiadczenia i w przyszlosci zmiane pracy na lepszych warunkach. Wiem ze w polsce wiele firm rzeczywiscie zatrudnia ludzi tylko i wylacznie po studiach, ale wiem tez ze sa miejsca gdzie mozna otrzymac prace bez studiow i zarabiac dobre pieniadze tylko dlatego ze ma sie doswiadczenie. Zreszta zawsze jest mozliwosc doksztalcenia sie co tez wiele firm umozliwia w miedzyczasie.
Nie uwazam, ze wszyscy bogaci sa kretaczami i nieuczciwi. Wiele osob uwaza wykorzystywanie samych znajomosci za nieuczciwe, ale przeciez w zyciu o to chodzi. Zebym nie byl zle zrozumiany, mam na mysli wykorzystywanie znajomosci jest oznaka dobrej integracji z otoczeniem. Zreszta wyznaje prosta zasade, ktorej staram sie trzymac: jesli mi ktos pomogl to ja ta pomoc odwzajemnie i postaram sie kolejnej osobie rowniez podac dlon.
Oczywiscie nie robie tez zadnej nagonki na ludzi wyksztalconych, bo takim stwierdzeniem wyszedlbym na idiote. Jak najbardziej ich szanuje, jednak troche za duzo tej "inteligencji" narobilo sie w naszym kraju i obecnie trudno tych prawdziwych wyksztalconych ludzi wylapac z tego brzydko mowiac blota.

veronica - Sob Lip 21, 2007 09:25

mefkm napisał/a:
Nawet jesli 2 osoby 1 z wyzszym i 1 np ze srednim dostana takie samo stanowisko - to pracujac w firmie typu: opel czy tenecco, osoba z wyzyszm dostanie wyzsza stawke
znam przypadki, że tak wcale nie jest. Znaczy się jasne że jest to prawda ale to że osoba bez wyższego zarabia więcej niż z wyższym się też zdarzają. Moim zdaniem przede wszystkim tu chodzi o to czy ktoś ma głowę na karku :P i czy umie nią główkować :rotfl:
Yeti - Sob Lip 21, 2007 10:02

Parę rzeczy mi się nasunęło, czytając powyższe posty:

1)
Cytat:
wszyscy, niezależnie od wykształcenia powinni umieć pisać poprawnie po polsku

Powinni! :) Ale język polski do łatwych nie należy!... :) Niestety, muszę przyznać, że skutkiem ubocznym XX-wiecznego systemu prowadzenia studiów (politechnicznego, innych być może także) był zanik poprawności ortograficznej u absolwentów. Setki godzin notowania wykładów w tempie "na oślep" niestety, robiło swoje... Dzisiaj wygląda to trochę inaczej, bo wielu wykładowców udostępnia treść swoich wykładów w formie elektronicznej... ale za to postęp cywilizacyjny to "swoje" z ludźmi robi... niestety!

2)
Cytat:
Wszyscy "wielcy" ludzie biznesu których miałam zaszczyt poznać, prezesi i właściciele korporacji które zarabiaja niebotyczne sumy pieniędzy w większości skonczyli jakies technika lub liceum zupełnie nie związane z wykonywana działalnością. Ale za to maja tyle sprytu, wrodzonego talentu do zarabiania kasy i do prowadzenia firm ze naprawde jestem pełna podziwu.
Cytat:
wiec własnie... zeby zarabiac dobra kase nie trzeba byc magistrem , trzeba tylko umiec myslec!

Zawężając ocenę do tematu "płace", studia stanowią wartość na rynku pracy najemnej, a nie na rynku biznesowym!... (stanowią też wartość dla wewnętrznego rozwoju człowieka, ale tu jest to offtopikiem)
Bill Gates nie musi mieć żadnych studiów (co nie znaczy, że nie ma)!... On nawet nie musi wiedzieć, gdzie jest "Enter" na klawiaturze!... Ale dobierając sztab ludzi, którzy stworzyli podstawy do jego bogactwa, z pewnością częściej sięgał po takich z "papierkiem" :]

3)
Cytat:
...A czy znajdzie się ktoś kto zarabia te minimum a za nic w świecie nie zmieni pracy, bo po prostu ją lubi?
Przy minimum, to raczej mało prawdopodobne, ale z pewnością znajdą się ludzie co zarabiają, ile zarabiają,... mają propozycje i możliwości żeby zmienić pracę na lepiej płatną, ale tego nie robią,... bo lubią swoją pracę!... i ja do nich należę! ;)

4)
Cytat:
gdyby place byly wyzsze to nie bylo by takiej sytuacji jak dzisiaj, ze schodze rano a w aucie nie mam wkladow lusterek. bo pewnie ktos za malo zarabia zeby bylo go na nie stac
Zawsze znajdą się ludzie, którym się spieszy :P ...ludzie, którzy nie chcą tracić pół dnia życia na zdobycie pieniędzy, jeśli mogą je zdobić w pół godziny!... Tacy ludzie są i w Polsce, i w Angli,... i w USA,... w Pakistanie też! :)

5)
Cytat:
wątpie , zeby ktos na uczciwej pracy dorobil się majatku..
Cytat:
czyli wszyscy bogaci są nieuczciwi?
Oczywiście, że nie wszyscy!... Adam Małysz, Jerzy Dudek, Piotr Rubik, Robert Kubica, czy Izabela Skorupko... Trudno kwetionować uczciwość ich dorobku finansowego!... O takich ludziach czyta sie w prasie! :)
Jednakże, jeśli chodzi o tzw. biznes, to... też nie można powiedzieć, że wszyscy "bogacze" są nieuczciwi!... Ale spora większość!... Są też tacy, co uczciwie pomnażają majątki oddziedziczone po nieuczciwym ojcu, dziadku, czy pradziadku! ;)
Z pewnością można powiedzieć, że istnieje taki "nieprzyzwoity" poziom bogactwa, który w sposób etyczny powstać nie mógł! (proszę tego nie mylić z poziomem dostatniej stabilizacji).

6)
Cytat:
...nie robie tez zadnej nagonki na ludzi wyksztalconych, bo takim stwierdzeniem wyszedlbym na idiote.
To już tu zrobiono wcześniej! :] ...i jakoś nie martiono się, czy to oznaka idiotyzmu, czy nie... :P

7)
Cytat:
jednak troche za duzo tej "inteligencji" narobilo sie w naszym kraju i obecnie trudno tych prawdziwych wyksztalconych ludzi wylapac z tego brzydko mowiac blota.
Partaczy i cwaniaczków można znaleźć wszędzie i na każdym szczeblu!... Tragedią jest partacz-hirurg, albo partacz-inżynier, ale jak ktoś musiał skorzystać z usług tzw "fachowców", to niejednego już mdli na samo to słowo. Wystarczy, że chce się zlecić zrobienie remontu w łazience i... nieraz ręce opadają!
A jeśli chodzi o ilość "inteligencji" w Polsce, to wytyczne Unii Europejskiej są jasne: potrzeba więcej! :)

madziar - Sob Lip 21, 2007 10:18

mi się zdaje, że nawet jakby podatki spadły to nasi domorośli biznesmeni i tak nie podzieliliby się z pracownikami i nie podniesli wypłat. O kazdy grosz trzeba się naszarpac z pracodawcą, zamiast robic swoje i byc docenionym.
Major - Sob Lip 21, 2007 13:28

madziar napisał/a:
O kazdy grosz trzeba się naszarpac z pracodawcą, zamiast robic swoje i byc docenionym.

Z tym brakiem docenienia spotykam sie na kazdym kroku. Wszyscy czuja sie niedocenieni i narzekaja jak im zle. Nie ma co czekac, az ktos do nas przyjdzie i powie "stary sluchaj jestes tak genialnym pracownikiem, ze bede Ci placil o kolejne 20% wiecej z twojej wyplaty". Nie ma szans, a moze sa ale nikle. Jesli nie bedziesz wlazic butami na szefostwo, to oni beda poprostu pokazywac Ci, ze masz wiecej pracowac, a widocznie skoro nie skaczesz to znaczy, ze Ci ten pieniadz odpowiada.

madziar - Nie Lip 22, 2007 08:46

Major, właśnie o tym mówię. Niestety trzeba ich za pysk i o ziemię :P
super_sonic - Nie Lip 22, 2007 10:14

"ale jak ktoś musiał skorzystać z usług tzw "fachowców", to niejednego już mdli na samo to słowo. Wystarczy, że chce się zlecić zrobienie remontu w łazience i... nieraz ręce opadają! "

fachowcy?? chyba w sztuce picia :) na warynskim trwa remont elewacji blokow i najbardziej chodliwym towarem w biedronce stalo sie piwo. nieraz o 8 rano juz stoi kolejka do kasy. swoja droga przeraza mnie to bo ci ludzie pracuja na rusztowaniach na 4 pietrze

krzys - Nie Lip 22, 2007 11:33

widocznie sie oni tym nie przejmują, ale tak to juz jest, że budowlańcy to największa, i zarazem najabrdziej rozpita część społeczeństwa. :zdrowko: :mur: :cenzura:
Major - Nie Lip 22, 2007 13:24

super_sonic napisał/a:
swoja droga przeraza mnie to bo ci ludzie pracuja na rusztowaniach na 4 pietrze

ich przeraza wysokosc na jakiej pracuja, wiec pija zeby byc odwazniejszym :P A tak swoja droga to oni calkiem niezle zarabiaja :)

super_sonic - Nie Lip 22, 2007 13:44

ale kupuja najtansze piwo :P
Krzysio - Nie Lip 22, 2007 21:17

super_sonic napisał/a:
swoja droga przeraza mnie to bo ci ludzie pracuja na rusztowaniach na 4 pietrze

Major napisał/a:
ich przeraza wysokosc na jakiej pracuja, wiec pija zeby byc odwazniejszym :P

Kiedyś słyszałem taką opinie, że budowie na trzeźwo po prostu nie da się robić. Czasami coś w tym jest :looka:

vkimi - Nie Lip 22, 2007 21:21

Krzysio napisał/a:
Major napisał/a:
napisał/a:
ich przeraza wysokosc na jakiej pracuja, wiec pija zeby byc odwazniejszym :P


Kiedyś słyszałem taką opinie, że budowie na trzeźwo po prostu nie da się robić. Czasami coś w tym jest :looka:


A ja odnoszę wrażenie (z możliwością podania wielu nazw firm), że nie tylko w budownictwie pije się w trakcie pracy ...

Więc ... cokolwiek robisz, czegoś się boisz i pijesz ?

Krzysio - Pon Lip 23, 2007 00:21

vkimi napisał/a:
Więc ... cokolwiek robisz, czegoś się boisz i pijesz ?

Ja ? Nigdy. Alkohol to mój wróg :P Lubię trzeźwo patrzeć na świat :P

vkimi napisał/a:
A ja odnoszę wrażenie (z możliwością podania wielu nazw firm)

To podaj :D Połowa polaków by chciała mieć prace gdzie można pić i jeszcze dostawać za to kasę :)

kaszanna - Pon Lip 23, 2007 07:37

No tak: magister jest do bani, bo tępak, budowlańcy to partacze i pijacy, bogaci to złodzieje :P
Major, podałam te zawody, bo akurat to przyszło mi do głowy. Mam zacząć wymieniać całą resztę? Zresztą, jestem po studiach zaocznych, więc wiadomo, że za piękne oczy dyplom mam ;)
Ja marzę o takiej pracy do której mogłabym wstawać rano z olbrzymią chęcią, z radością, o pracy z której wychodziłabym z myślą, że jutro czeka mnie znowu coś miłego, że zamknę drzwi i wracam do rodziny i nic mnie nie martwi, w której spełniałbym się itd. I wtedy (szczerze) wynagrodzenie byłoby mniej ważne. Chciałabym w wieku emerytalnym powiedzieć, że lata pracy nie były zmarnowane, że robiłam co co kochałam, chciałabym wspominać te lata z sympatią, bez psioczenia i narzekania. Ech...

katarzyna35k-ce - Pon Lip 23, 2007 09:18

kaszanna napisał/a:
Ja marzę o takiej pracy do której mogłabym wstawać rano z olbrzymią chęcią, z radością, o pracy z której wychodziłabym z myślą, że jutro czeka mnie znowu coś miłego, że zamknę drzwi i wracam do rodziny i nic mnie nie martwi, w której spełniałbym się itd. I wtedy (szczerze) wynagrodzenie byłoby mniej ważne.

widzisz ja mam taka prace , kocham to co robie i oddaje sie bez reszty, lubie pomagac ludziom ale przez to ze nie dostaje normalnie wypłaty i o kazda złotowke musze sie wykłócac z szefem to burzy cała radosc.
I prosze Cie nie pisz tu bzdur ze wynagrodzenie było by mniej wazne bo chyba nie zdajesz sobie sprawy co piszesz( bez urazy) :/

kaszanna - Pon Lip 23, 2007 09:30

Katarzyno, wiem co piszę. Miałam kiedyś taką pracę, i wierz mi, że gdyby nie pewna osoba nadal pracowałbym tam za te pieniądze, które dostawałam. Nie musiałam się wykłócać o pieniądze, bo co miesiąc dostawałam taką samą kwotę na konto (tu już osoba kwestia uczciwości pracodawcy). Obecna praca, mimo, że o niebo lepiej płatna, jednak czasami mnie nuży (chociaż też ją lubię).
katarzyna35k-ce - Pon Lip 23, 2007 09:42

kaszanna, to widac dostawałas dobre wynagrodzenie skoro nie miało to az tak decydujacego znaczenia. Bo ja dostaje 800zł ( jak mi łaskawie szef da) i dla mnie finanse maja znaczenie
kaszanna - Pon Lip 23, 2007 09:50

Katarzyno, napisałam na pw :)
m.w - Pon Lip 23, 2007 10:00

Dla mnie komfort psychiczny, że co miesiąc jednak ta kasa będzie, jest ważny. Pewnie w małej firmie prywatnej dostałbym więcej, ale wolę tak, jak mam :) Siedzę te swoje godziny ustalone a jak wychodze do domu, to mam w mózgu luz, nie muszę sie martwić, czy klient mi zapłaci i pojadę na wakacje, czy nie.
Aither - Pon Lip 30, 2007 12:09

z tym komfortem psychicznym ze kasa bedzie to racja :) mozna zarabiac duzo... ale trzeba zwrocic uwage na jedno od jakiej kwoty odprowadzane sa skladki emerytalne... dlaczego? Przyklad z zycia :) calkiem niedawno spotkalam goscia ktory jest na emeryturze, byl kierowca autokarow turystycznych :) jak jezdzil zarabial krocie ale emeryture ma bardzo mala cos kolo 700 :) wiec poszedl sie zapytac do ZUS dlaczego tak malo mu naliczyli po 30 latach jazdy autobusem turystycznym skoro on zarabial 5 razy wiecej... po czym kobita mu wyjasnila ze on mogl zarabiac tyle ale skladki pracodawca placil zawsze od najnizszej krajowej. I zonk... facet ma kiepska emeryture a jak pracowal to nie oszczedzal... dlatego przy placy trzeba zwrocic uwage z jakiej kwoty beda odprowadzane skladki bo mozna sie na tym przejechac :)
Alinka - Pon Lip 30, 2007 12:19

ale wiekszosc zarabia ta srednia krajowa podstawe 600 zl.. moj tata tez ostatnio skladal papiery na kapital poczatkowy, wyniki dopiero za 3 lata dostanie jakie mu nalicza, ale babka powiedziala, ze oni wybieraja najbardziej korzystny wynik dla klienta.. moj tata najlepiej zarabial w latach 1970-2000 i powiedziala ze z tej kwiaty mu beda naliczac, a pracodawca zawsze bedzie naliczal najnizsze skladki na swoja korzysc.. pewnie.
Aither - Pon Lip 30, 2007 12:23

Alinka, tak ale facet zarabial prawie 3000 a skladki odprowadzane byly od kwoty 700 albo i mniej... wiec warto sie zainteresowac tym z jakiej sumy sa odprowadzane skladki :) moje sa na szczescie od brutto :) ufff :] moze 1000 bede miec emerytury :D
Alinka - Pon Lip 30, 2007 12:39

no u mojego taty jest podobnie w chwili obecnej skladni ma odprowadzane od stawki jakies 600 albo 700 zl. a reszta pensji zalezy od przejechanych kilometrow.. a skladka z 600 zloty to cos kolo 50-100 zl. no to the best emerytura..
Aither - Pon Lip 30, 2007 12:46

w sumie to i tak dorze ze w ogole sa odprowadzane... spotkalam sie z przypadkiem( znajomi znajomych miszung znajomych) ze facet przez 20 lat nie mial odprowadzanej skladki, przyszlo do obliczenia emerytury i nie mieli nawet z czego mu to wyliczac... dobrze ze zona ma wysoka emeryture gornicza :) tak to by facet biede klepal...
Yeti - Wto Lip 31, 2007 09:20

Jeśli chodzi o składki ZUS, to od ładnych paru lat pracodawca ma obowiązek przekazywania pracownikowi co miesiąc informacji o wysokości odprowadzonych składek (bodajże RMUA sie ten formularz nazywa). A jeśli ktoś nie dostaje, to się upomnieć powinien! Tym samym, okres bezwiednego oszukiwania pracowników już minął (przynajmniej w zamysłach prawnych).
Ale omijanie ZUS-u jest w dalszym ciągu dosyć atrakcyjnym procederem dla niejednego pracodawcy, ale i dla niejednego pracownika!... Przy pełnej świadomości po obydwu stronach :]

Za takie same pieniądze z kieszeni pracodawcy można dostawać 1500 zł na rękę z pełnym ZUS-em, albo 2000 zł z ZUS-em odprowadzonym od najniższej stawki. A im większe pieniądze, tym większe korzyści!... Przy wypłacie rzędu 2500 zł na rękę (z pełną składką), ominięcie ZUS-u pozwala brać prawie 3500 zł. Nic więc dziwnego, że niejedna osoba, jeśli ma możliwość wyboru, to nie martwi się zbytnio przyszłą emeryturą, rentą, czy wysokością chorobowego... co najmniej dopóki jest piękna, młoda i zdrowa. :)

m.w napisał/a:
Dla mnie komfort psychiczny, że co miesiąc jednak ta kasa będzie, jest ważny.
...stabilizacja i gwarancja dochodu, to nie tylko komfort psychiczny! To również bardzo wymierna korzyść dla osób, które za zarabiane pieniążki muszą żyć dzisiaj, ale i myśleć o jutrze,... to jest możliwość zakupów ratalnych, przyzwoitych kredytów,... możliwość planowania przyszłości.
Aither - Wto Lip 31, 2007 13:26

Yeti, no wlasnie poki piekna i mloda :) ale potem sie swiadomosc konczy o tym ze skladeknie ma czlowiek sie przyzwyczaja do tego ze "duzo" zarabia i nie mysli o tym ze na emeryturze nie bedzie mial kasy... a potem co ? przychodzi do naliczania podstawy emerytury i sie okazuje ze ledwo na czynsz mieszkania starczy :)
Yeti napisał/a:
obowiązek przekazywania pracownikowi co miesiąc informacji o wysokości odprowadzonych składek

teoretycznie... u nas w zakladzie tego nie wystawiaja, podstawa ma byc pasek... a co gorsze paski nie sa zadnym "potwierdzeeniem" ze skladki zostaly odprowadzone :P i tutaj zonk mozna na wlasna reke dowiadywac sie w ZUS czy sa odprowadzanie :)

trunks - Wto Lip 31, 2007 15:20

do emerytury to pewnie nie dozyje heh....a ZUS i tak za pare lat bedzie bankrutem...to co teraz tam wplacamy to idzie na biezace emerytury
Yeti - Wto Lip 31, 2007 17:14

Aither napisał/a:
no wlasnie poki piekna i mloda ale potem sie swiadomosc konczy o tym ze sklade knie ma czlowiek sie przyzwyczaja do tego ze "duzo" zarabia i nie mysli o tym ze na emeryturze nie bedzie mial kasy... a potem co przychodzi do naliczania podstawy emerytury i sie okazuje ze ledwo na czynsz mieszkania starczy

Żyje w Polsce całe pokolenie ludzi oszukanych!... żyje równolegle z takimi, co ich kosztem biorą emerytury, których oglądać nie powinni!... Wot, pozostalość po czasach, z którymi nasz kraj musi sobie poradzić... Rzeczywistość dramatyczna i oburzająca!...
Jednakże nad tymi, co im się spodobało mieć dużo i nie myślą... ja bym się tam nie użalał! Oni swoje "pięć minut" już mieli!... A niektórzy nie mają ich nigdy!...

Aither napisał/a:
teoretycznie... u nas w zakładzie tego nie wystawiaja...
Jestem wielce zdziwiony... Samego aż mnie to wkurza, bo zbierając to przez kilka lat jest już tego cały segregator, a nie wiadomo po co mi to... Podobnie mają wszyscy członkowie mojej rodziny, jak i kilku znajomych, co zapytałem,... nawet tacy pracujący w bardzo marnych prywatnych firmach. Mało tego, od czasu do czasu dostaję również zbiorcze zestawienie z ZUS-u o wysokości składek, oraz z funduszu emerytalnego. Wydaje mi się więc, że istnieje dzisiaj możliwość pełnej kontroli tych składek przez pracownika. A o ile wiem, Aither, twój pracodawca nie jest z tych ostatnich oszustów... ;)

trunks napisał/a:
do emerytury to pewnie nie dozyje heh....a ZUS i tak za pare lat bedzie bankrutem...to co teraz tam wplacamy to idzie na biezace emerytury
Twoje obawy, niestety, w dużej mierze są uzasadnione, trunks, chociaż aż tak czarno to raczej nie będzie wyglądalo!...
Jak już zostaniesz emerytem, to ZUS nada Ci prawo przechodzenia na czerwonym świetle i... ZUS nie zginie! ;)

Aither - Sro Sie 01, 2007 12:31

Yeti napisał/a:
dostaję również zbiorcze zestawienie z ZUS-u o wysokości składek, oraz z funduszu emerytalnego

zgadza sie ja tez to dostaje :) ale czasem bywa ze na chwile obecna chcesz wiedziec czy splywaja skladki :) wiec wystarczy przejsc sie do zus i zrobia wydruk co i jak bylo placone :)
ZUS nie mzoe zbankrutowac :D moga go jedynie zreformowac :D ale nie padnie to Pnastwowy organ a one nie bankrutuja :)

trunks - Sro Sie 01, 2007 15:51

a jak nie bedzie mial kasy na wyplacanie emerytur to co ?
Major - Sro Sie 01, 2007 18:52

trunks, to znaczy ze panstwo nie ma pieniedzy na wyplacanie emerytur. Jesli chcesz miec pewniejsza emeryture wplacaj na prywatne fundusze i jesli dana firma w przeciagu kilku lat nie padnie, to bedziesz mial to na co sobie zapracowales.
Piotrulek - Sro Sie 01, 2007 20:24

Major napisał/a:
jesli dana firma w przeciagu kilku lat nie padnie, to bedziesz mial to na co sobie zapracowales



a jeśli padnie to obudzisz sie z ręką w nocniku i tak nic nie bedziesz mial z tego.

trunks - Sro Sie 01, 2007 22:09

hmm a z tego co słyszalem, to kasa z II filaru bedzie do ZUS zas wplacana teraz i okazuje sie, ze kasy tym firmom brakuje, bo gdzies zainwestowaly i przepadla....oczywiscie nie wszystkim, ale w sumie jest mniej niz wplynelo :niepewny: nic juz nie wiem kto i ile mi potrąca i co z tego bede mial :zdegustowany: co za padaka, najlepiej zbierac na koncie kase na stare lata
Piotrulek - Sro Sie 01, 2007 22:10

trunks napisał/a:
co za padaka, najlepiej zbierac na koncie kase na stare lata



i tego ci w tym państwie nie wolno...

trunks - Sro Sie 01, 2007 22:16

jescze zobaczycie jak kaczory nas z torbami puszczą, bo zajmuja sie gierkami zamiast gospodarką.....tylko miec nadzieje, ze LiD wygra wybory i wyprowadzi nas z kryzysu...
Major - Sro Sie 01, 2007 22:17

trunks napisał/a:
LiD
??? Chyba zartujesz?
Oni juz pokazali jak sie wyprowadza polske z kryzysu. Tak nas wyprowadzili ze duza czesc mlodych ludzi wolala wyjechac z kraju, zreszta nie tylko mlodych ludzi.

trunks - Sro Sie 01, 2007 23:24

wyjechali z kraju, bo weszlismy do unii i mogli legalnie robic na wyspach i tyle, to nie ma nic wspolnego z rządami sld. Smiem twierdzic, ze jak juz taki ma byc powód, to wiecej osob do wyjazdu skłania obecny rząd, ktory nas osmiesza na arenie miedzynarodowej i nie tylko. LiD zrobi porządki w panstwie jak SLD zrobilo po AWS...
Yeti - Czw Sie 02, 2007 07:23

Dajcież spokój z tym politykowaniem, chłopaki!... Co za różnica, która banda pobiera diety?... Najwyżej taka, że jedni są smutniejsi, a za innych bardziej by się wstydzić trzeba było (bo to w końcu nasi reprezentanci wybrani w demokratycznych wyborach). Tak czy siak, kto by tam nie był, to popłakać się można!...
Na szczęście, gospodarka ma swoje mechanizmy i swoją siłę napędową... polityka zahacza o nią tylko, ale nie kieruje, nie rządzi nią!...
Polityka jest jak wiatr, a gospodarka jak okręt, ale nie żaglowiec! ;) (wiatr może przeszkadzać lub pomagać, ale okręt ma swoje stery, swoje silniki,... i swój kurs!)

Państwo jest gwarantem, że emeryturę dostanie każdy kto w nim zapracował na nią!... A ja mogę zagwarantować, że będzie to emerytura skromna, bo takie - póki co - mamy realia!...
...i wcale sie tym nie przejmuję!... Te lepsze pieniądze potrzebne są przede wszystkim tym, którzy mają rodziny na utrzymaniu, którzy budują i utrzymują swoje gniazda, kształcą się, budują domy, muszą wysłać dzieci na wakacje, itd... a emerytura na znacznie niższym poziomie pozwala na utrzymanie porównywalnej stopy życiowej!

Piotrulek napisał/a:
i tego ci w tym państwie nie wolno...
Ależ wolno, Piotrulku!... Nawet jest zalecane!... Nie wolno jedynie pomijać składek ZUS-owskich, które są gwarancją (między innymi) podstawowego wymiaru emerytury. Częściowo już te środki są przekazywane do funduszu emerytalnego, który można samemu sobie wybrać, a przy tym nie tracić gwarancji państwowych za działania tego funduszu. Można również zadbać o lepsze pieniążki na starość, czy to w ramach systemu emerytalnego (tzw. trzeci filar), czy też w każdy inny (legalny) sposób.

...i Bóg mi świadkiem, nie chciałbym widzieć tego kraju, gdyby jego obywatelom dać pełną swobodę w tym zakresie!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group