dupiate forum

Z życia wzięte ;) - Smierc-starosc

Szamanka - Pią Sie 05, 2005 22:26
Temat postu: Smierc-starosc
Smierc jest nieodlaczna czescia ludzkiej egzystencji.Zblizamy sie do niej juz od chwili przyjscia na swiat.Czesto boimy sie o niej myslec.Nie jest nawet obecna w naszych codziennych rozmowach.Niestety,w zyciu kazdego z nas nadchodzi moment,kiedy to stajemy z nia twarza w twarz.I nie koniecznie my sami z nia walczymy,ale walcza z nia osoby ktore kochamy.W takich momentach dochodzi do nas,jak bardzo jestesmy bezradni....
Tak bardzo chcielibysmy miec wplyw na to,by bliska nam osoba wygrala ze smiercia...niestety jedynie co mozemy zrobic, to modlic sie i ufac..czekac....To straszne.Chwilami napewno chcielibyscie byc daleko by tego nie widziec....Z drugiej strony jednak chcemy byc przy bliskiej nam osobie,trzymac ja za reke i dodac wiary w to,ze sie uda.....Powstrzymujemy wtedy lzy ktore naplywaja do oczu.....walczymy.
Najgorsze jest to ze w takich momentach mamy sobie tyle do zarzucenia...zalujemy ze nie poswiecalismy bliskiej nam osobie wiecej czasu...ze nie powiedzielismy tej osobie,jak bardzo ja kochamy bo zylismy w przekonaniu,ze ona i tak zdaje sobie z tego sprawe i nie czulismy potrzeby mowienia o tym...
To niesamowite jak najbardziej docenia sie o co sie traci..
Pewna osoba powiedziala Spieszmy sie kochac ludzi bo tak szybko odchodza wezmy te slowa sobie gleboko do serca



...ks. Jan Twardowski,

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie ze nagle się staje
potem cisza normalna wiec całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny ze czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzic się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza

kisia - Pią Sie 05, 2005 23:30

To bardzo przykre gdy umiera bliska osoba, wtedy dopiero dociera do nas jak bardzo była nam bliska i jak bardzo bedzie nam jej brakować. Eh gdyby tak miłość uzdrawiała, a łzy wskrzeszały

O własnej śmierci jakoś nie myśle, o starzeniu się tak, ale nie o śmierci i nie przeraża mnie ona - przecież śmierć to nie koniec drogi.
Starości też się nie boję. Sama buduję swoją przyszłość, mam na nią wpływ teraz, otaczam się dobrymi ludźmi i z nimi lub z innymi, którzy później staną na mojej drodze, będę starała się budować pogodną starość :)

trunks - Pią Sie 05, 2005 23:35

:(
Szamanka - Pią Sie 05, 2005 23:50

Kisiu moge cos obalic?..cos co napisalas?

Starosci nie da sie budowac...ona nadchodzi nawet nie wiemy kiedy,a co gorsza z nia choroba.To wspaniale ze masz kolo siebie tylu serdecznych ludzi i kochajaca rodzine....napewno wiele daje to i pomaga gdy czlowiek jest skazany na czyjas pomoc

Dzis bylam na pogrzebie osoby,ktora zyla wsrod obcych ludzi 10 lat Zlamala ja ciezka choroba,paraliz.Piekna mowa ksiedza spodowala ,ze poleciala lza...zawsze poleci gdy odchodza ci z ktorymi sie opiekuje.Ksiadz dodal,ze mimo iz miala rodzine,bliskich.....to ostatnie lata choroby spedzila wsrod obcych dla niej ludzi
Ja tak tego nie widze,bo wiem ze czasami takie osoby nie pamietaja imion swoich dzieci a pamietaja nas,poznaja po glosie,po dotyku i tak cieplo sie robi na sercu gdy widzi sie usmiech i ciche...."dziekuje siostro za okazane serce"

pozdrawiam....

Dana - Sob Sie 06, 2005 01:43

Szamanka ja myśle że starość trzeba budować jak powiedziała kisia bo to kawał życia który trzeba przezyć a nie tylko przeczekać i na starość życie może być pełne życia takiego jakiebyśmy sobie życzyli a nie takie jakie przyniesie nam kolejny dzień nie można biernie przeżywać starości :) radość życia w każtym jego etapie jest budująca i tak do śmierci :]
Piotrulek - Sob Sie 06, 2005 07:27

kisia napisał/a:
O własnej śmierci jakoś nie myśle, o starzeniu się tak



Pamiętaj,że starzeje się cialo,a nie dusza i najważniejsze,zeby ulożyć się z tym tracaniem na atrakcyjności,urody,seksowności,bo w innym wypadku można popaść na chorobę psychiczną,ale dusza,wyobraźnia,to jest to co nadaje życiu sens,energię,witalność.Bo można mieć 35 lat i być zgnuśnialym,młodym czlowiekiem,a można mieć ich 65 i być duszą towarzystwa.Czas mija bardzo szybko,nawet się nie odwrocisz i 40 za tobą,dlatego warto się czasem zastanowić nad swoją obecną sytuacją i żyć pełną gębą,brać z życia wszystko co się da,wtedy na starsze lata pozostaną wspomnienia czyli coś co pozwala napędzać te smutniejsze dni.

Szamanka - Czw Sie 25, 2005 01:29

Czlowiek do szczescia nie potrzebuje sprawnosci fizycznej ani dobrej pamieci. "Madrosc jest tym co zostaje kiedy zapomnimy o wszystkim czego nas nauczono". Nie przekreslajmy starszych osob bo mimo ze wiele juz utracili, to jeszcze pozostaje im dusza i serce i chocby dlatego zasluguja na szacunek.

Nie wesole jest zycie ludzi starszych. Wbrew slowom znanej piosenki, ktorej autor zapewnial ustami zwawego staruszka, ze „swiat smieje sie don: haha...". Zyje sie im zle, nie tylko dlatego, ze zdrowie szwankuje, a z leczeniem jest coraz gorzej. I nawet nie dlatego, ze znajomych ubywa i coraz trudniej znalezc przyjazne dusze, ktore rozumialyby ich problemy. Bo wiekszosc z nich wie, iz uplyw czasu zadnymi sposobami powstrzymac się nie da.

Admike - Czw Sie 25, 2005 07:48

To jest temat,o którym wielu ludzi boi się rozmawiać...
Nie wiem czy ktoś z Was zwerócił uwagę na mój post w temacie o marzeniach,jakie mamy.Napisałem,że nie jest moje marzenie takie "przyziemne"... Myślę,że tutaj mogę wyjaśnić o co mi chodzi...

Pewien sp. ksiądz kanonik,którego bradzo szanowałem i szanuję nadal,opowiadał kiedyś na kazaniu,że odwiedzając jakiś cmentarz zwrócił na niego uwagę pewien pomnik,a na nim napis "TO BY? DOBRY CZ?OWIEK".To mnie ruszyło.Postanowiłem,że będę tak żył,żeby,gdy już pożegnam się z tym światem,ktoś na mojej płycie nagrobkowej mógł szczerze tak napisać,tzn. że byłem dobrym człowiekiem :zawstydzony: Dlatego staram się tak żyć.Nie zawsze mi wychodzi,ale przynajmniej się staram...

Podpis pod moimi postami jest fragmentem tekstu mojej ulubionej piosenki (cały tekst przetłumaczony przeze mnie znajdziecie w "ulubionych tekstach").To moje drugie wielkie marzenie. Gdy już nadejdzie czas pożegnania,pragnę odwrócić się za siebie i móc powiedzieć,że ten świat był piękny;chcę móc spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że godnie spędziłem te krótkie chwile tutaj na tej cudownej planecie...

Szamanka - Sro Sie 31, 2005 21:06

Zycie najpiekniejsza podroz. Ma swoj poczatek i koniec, ale najwazniejsza jest droga pomiedzy. Droga do celu, do ktorego wszyscy podazamy. Jak nasza podroz minie? Wiele zalezy od nas. Mozna liczyc na szczescie i wybrac droge na skroty, mozna wziasc zycie w swoje rece, szukac jego sensu i piekna, odkrywac powoli wszystkie jego uroki. Zwolnic. Rozkoszowac sie kazda chwila. Nie bac sie porazek. Probowac, poznawac, cieszyc sie Zyc,
by potem tak jak napisal Admike,
Cytat:
Pewnego dnia będę musiał na zawsze odejść,chcę wtedy powiedzieć,że "ten Świat był piękny"

morigan - Czw Wrz 01, 2005 08:44

Szamanka starosci nie musi byc taka zła, też sądze ze to my ja tworzymi i budujemy. Jasne, rozumie ciałko nam obumiera bo taki jest los każdego zwierzęcia ale cóż z tego. Mówisz o chorobach, eh czasami mysle że wiecej chorych rodzi się teraz dzieci niż umiera starych, niestety taki świat. Starość moze być piekna nawet peikniejsza od młodosci, zalezy jakie mamy wartości, do czego dążymy i czy nasze cele zostały zrealizowane, a smierc... to normalna kolej rzeczy, rodzisz się by umierać, nie ma nieśmiertelności. Każdy wierzy w inną smierć dlatego też jedni się jej boją inny wyczekują na nią z usmiechem. Ile jest ludzi tyle starości i tyle śmierci. Jeżeli będziemy bac sie tego to znaczy że ogólnie boimy się życia.
Szamanka - Czw Wrz 01, 2005 10:11

morigan, moja droga,nie o strachu przed staroscia chce mowic.....ale przed samotnoscia
Widze jak wiele ludzi,ktorzy kiedys sprawnie fizycznie mieli zapewnie znajomych,przyjaciol,swoja rodzine....dzis gdy leza w lozkach,pod kroplowkami,niesprawni....nie maja nikogo.....zostali sami
Dla nich chyba wybawieniem bylo by odejscie z tego swiata....niestety smutne to,ze niektorzy czekaja na "swoja podroz" miesiacami,latami
Ja wiem,ze powiecie......to normalna rzecz

nie dla mnie
probuje wtedy w jakis sposob wywolac lekki usmiech,jakies male chwile szczescia u tych ludzi aby gdy odchadzac wiedzieli ze nie sa sami,ze jestesmy my

Dlatego nie smierc jest nam straszna...dla niektorych to wybawienie,ale samotnosc

pozdrawiam

morigan - Czw Wrz 01, 2005 10:17

niestety całej ludzkosci porzed nią nie uratujesz, zaledwie mały jej odłamek. Staorsc nie zawsze oznacza samotnosc, niektorzy ludzie przez całe zycie są samotni, nawet jezeli maja w ogole siebie tłumy ludzi. No ale zgadzam sie z toba ze w niektorych wypadkach śmierc jest wybawieniem, takim lepszym życiem, dlatego tez zawsze uwazałam ze każdy ma prawo w pewnym momecie zadecydować o włanej smierci.
Aither - Czw Wrz 01, 2005 14:24

nie boje sie i nie uciekam przed smiercia... robie czasem na prawde extramalne rzeczy, jezdze ostro samochodem... i tak umre... teraz pytanie w jakich okolicznosciach.
ziutek997 - Czw Wrz 01, 2005 14:32

Aither, ostrą jazdę samochodem wybierają MORDERCY a nie ludzie ze skłonnośćiami samobójczymi... :!:
jak spowodujesz wypadek to o Ciebie jako o ostatnią będą się martwić :)

Aither - Czw Wrz 01, 2005 14:44

ziutek997, spoko jeszcze mysle... :P zapakowanym samochodem nie szaleje.... ale jak sama jezdze to co innego :] i nie boje sie bo nie mam czego :P
morigan - Czw Wrz 01, 2005 14:48

Aither, za[pakowany byc nie musi by kogos zabic :] Wystarczy przejechac pieszego lub uderzyc w inne auto. Jak dla mnie osoby które ostro jezdzą bo lubią to osoby bez obrazu lekceważace innych.
Aither - Czw Wrz 01, 2005 15:30

morigan, zgadza sie... i ja to robie :)
Piotrulek - Czw Wrz 01, 2005 19:35

morigan napisał/a:
Starość moze być piekna nawet peikniejsza od młodosci


Nie ma takiej możliwości,starość to zbior chorob i niemocy...bez względu na to co dyktuje serce i dusza,gdyż tio nie dusza choruje,a choruje cialo i na to nie mamy7 żadnego wpływu,taka jest kolej losu i życia... :zdegustowany: :zdegustowany:

Aither - Czw Wrz 01, 2005 20:27

wszystkiego sa plusy i minusy....
morigan - Czw Wrz 01, 2005 23:09

Cytat:
starość to zbior chorob i niemocy

jasne, co niektorzy mają takie całe życie niestety. Nie mozna patrzec na starosc jak na jakies przeklenstwo, są przypadki niemocy są i przypadki lepszego zycia, jest pełno za i przeciw które mimo wszytsko się równoważą. A dlaczego uważam że starośc tez może być super? Po moich dziadkach, nadal są pełni zycia, energii, nadal kochają, chcą coś robić i to robią. Moja babcia przezywa drugą lepszą młodosc, bo życie jej nie rozpieszczało, teraz sobie odbija. oczywiscie przypadków choroby i niemocy też jest wiele, nie mowie ze nie, jednak staorsc ro nie czysty pesymizm, chyba ze sami satrzy ludzie chcą by tak wyglądało.
Nie raz spotka się w autobusie jakiąś zgrzybiałą staruszke ktora nienawidzi młodych bo są młodzi i chce by ludzie w niej widzili biedną, chorą, która nie poradzi sobie bez innych. Takie zachowanie pozwala sądzić że im cżłowiek starszy tym bardziej jest zgrzybiały, egoistyczny i niemrawy, a tak naprawde starośc zależy tylko od nas samych.

Dana - Czw Wrz 01, 2005 23:20

Moja babcia napawa mnie optymizmem ,ma 85 lat jeszcze na" chodzie " i pełna dobroci i radosci pomimo ze dotknieta czasem starości i swoje w zyciu przeszła

Chciałabym na starosc być taka jak ONA - nie wiem czy się mi to uda :]

Aither - Pią Wrz 02, 2005 10:40

Dana, jak nie wykonczysz sie przy frohike to tak bedzie :) dowiedzialam sie ze go lekko poturbowalas :] hhehehheeee oby tak dalej :D
ziutek997 - Pią Wrz 02, 2005 14:09

Aither, no prószę nie jesteś pierwszą osobą która tak mówi... ale to nie chodzi tylko o niebezpieczeństwo ludzi w twoim samochodzie...

A odwróć sytułącję:
np. ty możesz jechać bezpiecznie a jakiś cymbał bez umiaru wyjedzie Ci na czołowe... wszyscy zginą w twoim samochodzie... a on jechał sam i twierdził ze zagraża tylko sobie.... :kwasny:

Aither - Pią Wrz 02, 2005 15:51

ziutek997, jestem odpowiedzialna i wiem gdzie moge sobie pozwolic na szalenstwo :) na pewno nie w miescie :)
Szamanka - Sob Paź 29, 2005 11:25
Temat postu: Stara nieznośna pani
Czasami wydaje nam sie,ze ludzie starsi,schorowani nie maja nie pamietaja juz swojego zycia....Zadowoleni z tego,ze dostaja dobra opieke,pomoc podczas posilkow

Gdy obserwujemy ich ,sprawiaja wrazenie bezbronnego dziecka,ktore probuje na wszystkie sposoby sobie pomoc ale bez skutku

...jak bardzo sie mylimy..

O to list pewnej starszej pani




Na nocnym stoliku starszej kobiety przebywającej w domu starców, w dzień po jej śmierci, znaleziono pewien list. Był on zaadresowany do młodej pielęgniarki z oddziału.
Co widzisz ty, która się mną opiekujesz? Kogo widzisz, kiedy na mnie patrzysz? Co myślisz, gdy mnie opuszczasz? I co mówisz, kiedy o mnie opowiadasz?

Najczęściej widzisz starą nieznośną kobietę, trochę zwariowaną i jej błędny wzrok, który mówi, że nie jest w pełni zdrowych zmysłów. Kobietę, która ślini się podczas jedzenia i nie odzywa się nigdy wtedy, kiedy powinna. Nie przestaje gubić butów i pończoch. Bardziej lub mniej posłusznie pozwala ci podczas mycia i jedzenia robić ze sobą, co tylko chcesz, by tylko wypełnić kolejny długi i smutny dzień.

To jest to, co widzisz!

Ale otwórz szeroko oczy. To nie jestem ja.

Powiem ci, kim jestem.

Jestem ostatnią z dziesięciorga dzieci, co ma matkę i ojca. Braci i siostry, którzy się kochają.

Jestem 16-letnią dziewczyną, co ma skrzydła w nogach i marzy, by móc jak najszybciej spotkać swego ukochanego.

Poślubiłam go wreszcie mając 20 lat, do dziś jeszcze moje serce łomocze z radości na samo wspomnienie tego dnia.

Miałam 25 lat i małego synka przy piersi, który wciąż mnie potrzebował.

Miałam 30 lat a mój synek rósł szybko. ?ączyła nas miłość, której nikt nigdy nie rozerwie.

Gdy skończyłam 40 lat, syn wkrótce mnie opuścił. Lecz mąż wciąż był przy moim boku. Miałam 50 lat, wokół mnie bawiły się dzieciątka. Jak to dobrze było znów znaleźć się pośród dzieci. Ja i mój ukochany mąż cieszyliśmy się z wnuków.

Nieoczekiwanie nastały mroczne dni, zabrakło mego męża. Spoglądam z lękiem w przyszłość. Moje dzieci są pochłonięte, bez reszty, wychowywaniem swego własnego potomstwa.

Z żalem myślę o latach, które minęły bezpowrotnie i doznanej miłości. Jestem stara. Natura jest okrutna, drwi sobie z przyjścia starości. Ciało mnie zapomina, piękno i siły odeszły na zawsze. A w miarę jak przybywa mi lat spostrzegam, że tam gdzie było serce, znajduje się jedynie kamień.

Ale w tym starym wraku jest jeszcze dziewczyna, której serce płonie bez ustanku. Wspominam me radości, wspominam me cierpienia i czuję, jak wzbierają we mnie siły i uczucia.

Powracam myślą do lat, nazbyt krótkich, co tak szybko odeszły. Zgadzam się na to prawo, że "nic nie może trwać wiecznie".

Lecz ty, która troszczysz się o mnie, otwórz przynajmniej twe oczy i spójrz uważnie na nieznośną staruszkę... Spójrz lepiej, by móc mnie dostrzec.

Ileż twarzy, ileż oczu, ileż załamanych rąk każdego dnia. Na co patrzymy? Na zmarszczki, trudności, wahania, zawziętość. Gdybyśmy zamiast tego nauczyli się przyglądać snom, bidom serca i uczuciom tak często starannie ukrytym, o ile mniej byłoby cierpienia, a świat wokół nas stałby się piękniejszy.

ziutek997 - Sob Paź 29, 2005 12:48

Hmm....

Niestety dzisiejszy świat boji się starości i śmierci... Nikt nie chce mieć do czynienia z człowiekiem starszym... często uważany jest za przeszkodę i nawet nie chcemy zauważyć że oni żyją obok nas... odsyłmy ich do domów opieki i czekamy aż umrą... Smierć i starość w czasach komercji i materjalizmu stały się tematem tabu... często zachowujemy się jakby ten temat nas nie dotyczył...

Dana - Sob Paź 29, 2005 14:24

Szamanka, przeczytałam ten list i oczka się mi spociły ,a w głowie pytanie zadzwoniło jaka będzie moja starość :/
Dorothea - Sob Paź 29, 2005 17:28

Ja od dwoch lat zajmuje sie moim dziadkiem, jest to staruszek pełen woli zycia, jest wesoły i zupełnie sprawny(umysłowo i psychicznie).Czasami jak sie nudzi to cos rozwali aby mogł to potem naprawiac, jest poprostu niesamowity.Pamiec ma zaskakujaca, czasami usiadziemy sobie w kuchni przy kawie i wtedy opowiada mi całe swoje zycie.Musze dodac ze ma 94 lata i jest najmłodszy z rodzenstwa, we Francji zyja jeszcze dwie starsze siostry.Jesli mam dozyc starosci to chce byc taka sprawna jak on
Piotrulek - Sob Paź 29, 2005 17:30

Dorothea napisał/a:
Jesli mam dozyc starosci to chce byc taka sprawna jak on



życzę ci tego z calego serducha,ale jak to mowią przyslowia,człowiek ma taką starość na jaką zaslużył

Dorothea - Sob Paź 29, 2005 17:34

I to jest prawda Piotrulku......, i jakie zycie taka smierc
Szamanka - Sob Paź 29, 2005 18:26

Niestety nie kazdy ma takie szczescie jak dziadek Dorothea, i niech mu zdrowie dopisuje przez wiele jeszcze lat

Piotrulek, napisal
Cytat:
człowiek ma taką starość na jaką zaslużył
...dziwne troche to przyslowie

bo wychowuje sie dzieci,stara sie by nic im nie zabraklo...a potem rzadko sie widuje ich twarze( czy na to ktos zasluzyl?)

czlowiek,zyje jak kazdy porzadny obywatel kraju,placi podatki,pracuje.....a potem nie stac go nawet na lekarstwa( czy na to zasluzyl?)

Dorothea, napisala
Cytat:
jakie zycie taka smierc
...jakos tego przelknac nie moglam...przepraszam...i jakos ciezko rozumie

Co chcialas przez to powiedziec?...ze czlowiek zly umiera inaczej niz dobry?

Piotrulek - Sob Paź 29, 2005 18:40

Szamanka napisał/a:
dziwne troche to przyslowie



dziwne,pewnie,że dziwne,ale sprawdza się naprawdę wielokrotnie :niepewny: :niepewny:

Dorothea - Sob Paź 29, 2005 20:18

Szamanko nic nie chciałam przez to powiedziec......, tak sie mowi, ludzie tak mowia.Nie wiem jak umierają ludzie żle ani nie wiem jak umierają dobrzy, to samo sie tyczy biednych i bogatych.Pewnie kazdy swoją smierc przechodzi inaczej, naprawde trudno mi jest cokolwiek powiedziec na ten temat.........Jedno jest pewne,wszyscy kiedys tego doznamy.....
Szamanka - Pią Mar 10, 2006 17:36

Wiem, ze ja patrze na to wszystko z innej strony.Jestem z tymi ludzmi zwiazana przez kilka godzin w tygodniu....mijaja miesiace i lata.
Widze zmiany jakie sie w tych schorowanych organizmach nastepuja.

Czasami nachodza mysli o wlasnej starosci i pytanie...." jaka bedzie.....czy tez bede uzalezniona od innych...czy moj dzien i moja noc bedzie tylko czekaniem?

Staram sie jak najlepiej wykonywac obowiazki, poniewaz pamietam slowa pewnej pielegniarki, ktora podczas zajec powiedziala, ze " mamy traktowac tych ludzi tak, jak bysmy chcieli byc traktowani"...zapamietalam i wykonuje.

Dorothea - Pią Mar 10, 2006 17:39

Szamanka napisał/a:
ze " mamy traktowac tych ludzi tak, jak bysmy chcieli byc traktowani"...zapamietalam i wykonuje.


Bardzo mądre słowa i takie szlachetne, szkoda tylko,ze niewielu jest takich ludzi jak ty Szamaneczko :D

Aither - Sob Mar 11, 2006 00:11

tematyka smierci jest moja ulubiona :) czesto ten motyw wykorzystuje w wierszach i utworach :)
Szamanka - Wto Gru 19, 2006 12:15
Temat postu: Nie ma w tym milosci....
Byl to jeden z kolejnych pracowitych dniu na moim odziale....przygotowanie pokoi do swiat, strojenie dlugich, szarych korytarzy.....rozmowy z podopiecznymi....gdzies bylo slychac czyjs bol, strach, smiech....
Przychodza codziennie paczki od rodzin ( jakie to smutne)
Robilam jak zwykle obchod....do pewnego pokoju gdzie mieszka sam starszy, inteligentny pan, przyszla kilka minut temu paczka.Dlatego nie zdziwilam sie, gdy nie dostalam odpowiedzi na moje pukanie....no tak pewnie cieszy sie paczka, jak kazdy z reszta. Po chwili uslyszalam "prosze"....zobaczylam tego starszego czlowieka przed otwarta paczka.....dosyc bogato zapakowana....uslyszalam, ze otrzymal ja od swojej bogatej corki, ktora jest zapewne jakas bizneswommen.
Opowiadal o tym jaka mial biede po drugiej wojnie, jak czesto musial glodowac, ale staral sie oddac swym dzieciom wszystko
Zauwazylam, ze w paczce byly papierosy,cognac, czerwone wino, cieple papcie oraz ubrania-wszystko, czego by sobie czlowiek mogl zazyczyc.
Niestety na twarzy tego czlowieka nie zobaczylam radosci ani usmiechu. Spytalam wiec, dlaczego sie nie cieszy z takiego swiatecznego prezentu, przeciez tam sa same wspaniale rzeczy.
Starszy pan odpowiedzial, ze nie ma w tej paczce milosci.....i zaczal opowiadac mi o swojej corce.Paczke zlecila komus by ja zapelnil, zapakowal i wyslal....w srodku znalazla sie tez, tania wydrukowana kartka swiateczna, na ktorej widnialo tylko" Twoja corka i ziec"....nic wiecej....zadnych zyczen pisanych od serca.....zadnych odwiedzin.....zadnego zaproszenia " Tato, spedz te swieta z nami".
Najgorsze bylo jeszcze to, ze prezenty mialy nalepki z cena, zeby ten straszy, schorowany czlowiekk wiedzial, ile zostalo na niego wydane....
tak mial racje " tam nie bylo ani odrobiny milosci"
Prezenty, te bogate, te najpiekniesze nie sa nic warte nie przyniosa radosci, jesli nie znajdzie sie w nich milosc

Arex30 - Wto Gru 19, 2006 14:13

" 5 PAZDZIERNIKA
dzis zaczelo sie moje zycie .rodzice o tym jeszcze nie wiedza.Jestem mala jak pylek kwiatow
ale to juz jestem ja.Mam byc dziewczynka.
Bede miala jasne wlosy,madre oczy ,wogole to juz wszystko zostalo ustalone,nawet to ze bede kochac kwiaty

19 PAZDZIERNIKA
Troche uroslam ,ale sama jeszcze nic nie potrafie
,prawie wszystko robi za mnie mama dziwne ze dotad nie wie ,ze mnie nosi pod sercem
a juz pomaga nawet karmic
to nie prawda ze jestem czlowiekiem
tak jak kruszynka chleba jest prawdziwym
chlebem ,jest moja mama i jestem ja

23 PAZDZIERNIKA
otwieraja mi sie juzmoje usta ...
za rok bede sie usmiechac ,pozniej zaczne mowic
pierwszym moim slowem bedzie ;MAMA

25 PAZDZIERNIKA
zaczelo mi bic serce
bedzie odtad tak miekko uderzac prez cale
zycie bez chwili wytchnienia a gdy po latach zmeczone ustanie-umre

2 LISTOPADA
ciagle jeszcze rosne zaczynaja mi rosnac moje rece i nogi jeszcze tylko musze poczekac nim te nozki poniosa mnie w ramiona mamy nim rekoma zaczne zdobywac swiat i zawierac przyjazn z ludzmi

20 LISTOPADA
na moich dloniach formuja sie palce
sa smieszne male ,bede nimi dotykala wlosow
bede je brala do buzi a mama powie FE BRZYDKO

22 LISTOPADA
dopiro dzis lekarz powiedzial mamie ze nosi mnie po sercem
takbardzo musi sie cieszyc
CIESZ SIE MAMO


25 LISTOPADA
rodzice wymyslaja na pewno dla mnie moje imie
nie wiedza ze jestem dziewczynka wiec moze mowia;ANDRZEJ
ja chce byc basia jestem juz duza

10 GRUDNIA
rosna mi wlosy
sa takie jasne jak swiatlo
ciekawa jestem jakie wlosy ma moja mama

13 GRUDNIA
juz wnet bede mogla widziec
teraz wokol jest noc
gdy mama wyda mnie na swiat ,ktory bedzie pelen slonca
kwiatow ludzi-bede radosna
nigdy jeszcze nie widzialam kwiatow
ale najbardziej chce zobaczyc moja mame
JAK TY MAMO WYGLADASZ?

24 GRUDNIA
czy tez mama slyszy bicie mojego serca
sa podobno dzieci ktore przychodza na swiat z chorym sercem
wtedy delikatne palce lekarza okonuja cuda
zeby przywrocic zdrowie
moje serce jest zdrowe
tak rowno bije ;lup,lup.lup,lup, lup
bedziesz miala zdrowa corke mamo!!

28 GRUDNIA
dzis moja mama ....ZABILA MNIE!!!!!!!!!!!!! !"



Pozwoliłem sobie to zacytować
Powaliło mnie
Niesamowite
Jak My niewiele wiemy o życiu
A ono jest takie Piękne
Ulotne

Szaganka - Wto Gru 19, 2006 16:00

Śmierć dotyka też dzieci :( nie jest zarezerwowana dla ludzi starych....
Na codzień obcuję z dzielnymi malcami, którzy stawiają jej czoła....
Nie macie pojęcia ile w nich godności umierania. Może dlatego, że nie żałują niczego, co w życiu zrobili.....

nowakm - Czw Sty 04, 2007 10:29

Z mojego życia odeszli już dziadkowie i babcia, a ostatnio rok temu mój bardzo bliski przyjaciel - rówieśnik, prawie rodzina. Znaliśmy się od pieluch, i mogliśmy się znać nadal, ale niestety...życie jest tak cienkie i kruche, że lekkie przeciągniecię w jedną stronę może skończyć się tragicznie, jedna nierozważna chwila i wszystko nagle gaśnie, nie wiedząc dlaczego. Mój przyjaciel się utopił, na basenie krytym, w towarzystwie znajomych i ratowników. O życie walczył 2 tygodnie - nie wygrał :( . Zmarł w szpitalu w Katowicach, bo tam Go przewieźli, przez cały czas leżał na OIOMie podłączony do rozmaitych urządzen i aparatów, i co najważniejsze do respiratora. Przez cały czas rodzice pełnili przy Nim dyzur. Mijały minuty, godziny, dni bezustannego wyczekiwania w napięciu i stresie. Mial silny organizm, jednak z chlorem jego płuca nie mogły sobie poradzić, doszło do zakażenia, obumarcia mózgu, po kolei umierały ważne narządy: wątroba, trzustka, potem przyplątała się niewydolność nerek i to juz byl koniec jego "sztucznego" właściwie już istnienia. Na koniec umarło serce...
Nie można sobie wyobrazić rozpaczy i bólu rodziców. Naszego też, straciliśmy kochanego przyjaciela, kuzyna można by rzec. Wszyscy byliśmy kompletnie bezsilni, jak widać lekarze też... Nasuwało się mnóstwo pytań oczywiście bez odpowiedzi. Młody, zdrowy i silny chłopak - przyjaciel odszedł w atmosferze znaków zapytania. Pozostawił płaczących rodziców, małą siostrę, rodzinę...i nas. I chociaż minał już rok (albo zaledwie) my nadal myslimy o Nim i mówimy jakby był wśród nas. Świadomość tego co się wydarzyło do nas, a przynajmniej do mnie nie dociera. W dalszym ciagu nie mogę w to uwierzyć. Przez cały czas iskrzyla się nadzieja i wiara. Ale wszystko umarło razem z Nim. A my zamiast na Jego weselu, zjawiliśmy sią na Ostatnim Pożegnaniu. To naprawdę przykre. :( :zalamany:

desperado - Pon Lut 12, 2007 22:50

Smierc jest poczatkiem nowego zycia.
Szamanka - Wto Lut 13, 2007 09:35

desperados...a mozesz tak bardziej wyjasnic dlaczego tak sadzisz i co to oznacza wedlug Ciebie? :D
desperado - Wto Lut 13, 2007 10:20

Szamanka napisał/a:
desperados...a mozesz tak bardziej wyjasnic dlaczego tak sadzisz i co to oznacza wedlug Ciebie?
Badz o polnocy porozmawiamy :hyhy:
tuchałowa - Sro Lut 14, 2007 00:08

desperado napisał/a:
Smierc jest poczatkiem nowego zycia.
To bardzo optymistyczna wersja :] Oby tak było :] Jak nieraz pomyślę o swojej starości i niedołężności i śmierci to wcale nie widzę tego różowo. Na szczęście, mam jeszcze trochę czasu, więc wolę nie myśleć i żyć chwilą:)
krystian - Sro Lut 14, 2007 09:27

szczerze powiedziawszy chcialbym umrzec mlodo, tj w wieku okolo 50. nie chce doznawac starosci, chorob. nie chce patrzec na smierc moich rowiesnikow. nie lubie byc sam, a smierci np. mojej przyszlej zony bym chyba nie zniosl. pozniej jest sie taka kula u nogi dla najblizszych. fajnie jest gdy rodzina potrafi sie zajac taka starsza osoba. ale ile razy slyszalo sie o tym, jak osoba starsza zostala sama. schorowana bez nikogo obok. bo rodzina nie ma czasu, pracuje itd. starosc moze byc fajna jesli ma sie sily, ZDROWIE i energie do samego konca. moja babcia ma 84 lata. super sie trzyma jak na swoj wiek. ale jak to sama stwierdzila, wolalaby umrzec wtedy kiedy zobaczyla choc po jednym swoim wnuku od kazdego jej dziecka. czyli generalnie jakies 22 lata temu. owszem cieszy sie zyciem, ale z wiekiem przyszly choroby, wiadomym jest, ze sil tez brakuje to juz nie jest to do czego moja babcia byla przyzwyczajona.widac, ze troche ja to wszystko meczy i przerasta
dade - Sro Lut 14, 2007 09:59

ktos kiedys powiedział że w życiu pewna jest tylko śmierć.. Nie należy jej się bać, taka jest kolej rzeczy ( pomijam apekt religijny śmierci ) ..
Arex30 - Sro Lut 14, 2007 10:49

Doświadczenie wiedza wiara i kilka innych aspektów pozwala wysnuć tezę :
Rodzimy sie po to by umrzeć.
Z chwilą poczęcia sie starzejemy a nasze komurki umieraja. Tak więc proces zycia jest procesem umierania.
Idąc tym tokiem rozumowania, Rodzice tworząc nowe życie w procesie prokreacji de facto stają się przyczynkiem jego śmierci.
Upraszczając sprawę: Rodzice to mordercy.....

dade - Sro Lut 14, 2007 10:58

hmmm zbyt duze uproszczenie jak dla mnie ...
Arex30 - Sro Lut 14, 2007 11:05

dade, przeciez zycie to takie proste zajecie. a z wiekiem nasze postrzeganie wielu spraw zdecydowanie się zmienia i zaczyna nam być wszystko obojętne. Ideały z dzieciństwa raczej sie zdewaluowały i dostosowały sie do naszych rzeczywistych możliwości. Tylko dzieci ( te duże też ) i ci którzy maja zabezpieczenie materialne pozostają przy swoich dziecinnych ideałach.
krystian - Sro Lut 14, 2007 12:28

dade napisał/a:
ktos kiedys powiedział że w życiu pewna jest tylko śmierć
i podatki :p
Arex30 napisał/a:
Rodzice tworząc nowe życie w procesie prokreacji de facto stają się przyczynkiem jego śmierci.
podoba mi sie tytul filmu o ile sie nie myle Jerzego Stuhr pt "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową" cos w tym jest
alenda - Pon Cze 28, 2010 12:20

ja nie czytam, zaraz dół, boję się starości i śmierci
Aither - Pon Cze 28, 2010 12:26

każdego z nas to czeka :] taka kolej rzeczy poza tym co to jest starość? co to śmierć? :) to taki sam element naszej codzienności jak narodziny dziecka, poranna kawa czy obiad :)
Karlus - Pon Cze 28, 2010 21:08

Aither napisał/a:
każdego z nas to czeka :] taka kolej rzeczy poza tym co to jest starość? co to śmierć? :) to taki sam element naszej codzienności jak narodziny dziecka, poranna kawa czy obiad :)

Śmierć napewno, ale czy starość? Napewno nikt tego nie przyjmuje do wiadomości, ale czasem śmierć przychodzi po bardzo młode osoby i one tej starości już nie doczekują.

alenda - Pon Cze 28, 2010 21:28

Niby taki sam element, ale dla kazdego inny. I to jest niefajne. Śmierć: jedych boli, dla innych we śni, jedni po latach cierpień, niektórzy nagle.
To samo starość. Fajnie być staruszką, która ma domek, mały ogródek, starcza jej na witaminki i raz w tygodniu łyka apap na ból krzyża, który przechodzi po pięciu minatach. No i oczywiście każdy ją odwiedza, ona się uśmiecha i o wszystkim pamięta, A dwa razy w roku jeździ na wakacje, rzecz jasna na ciepłeko i do hotelu. Ale już starość gdzie nie ma sie kasy na leki, choruje i siedzi smemeu to gówno. Takiej to się boję. Owszem, dużo zależy od nas, ale niestety nie wszystko...

Krystian, masz tak jak ja. Nie wyobrażam sobie, że rodzina męczy się i łazi do mnie do szpitala zmieniać mi pampersy, no kur...@..... Moja mama pół życia spędziła w szpitalach mojej kochanej babci, która na szczęście zawsze chorowała, ale była przytomna, nie wymagała intensywnej opieki, tylko właśnie odwiedzień, zakupów, czystej pidżamy. A druga babcia, kobieta, która w wieku 40 lat robiła szpagat i całe życie po dyżurze w szpitalu chodziła na pole, była sprawna fizycznie i wygladała młodo, ale niestety starciła pamięć, potem kontrolę nad czynnościami orgzanizmu, mówiła slabami, przestała mówić. Leżała, robiła w papmpersy i otwierała buzię jak małe dziecko, bo po paru tygodnaich umrzeć. Moii rodzice i ja bylismy u niej co dzień, żeby przebrać i nakarmić bo personel czasu nie miał. Nie wyobrażam sobi, że moja trzydziestoletnia, czy tam czterdziesto córka zmienia mi pieluszki zamiast chodzić z dziećmi na spacer. Okropne i niesprawdiedliwe.

W takich sytucajach jak się ma kasę to ma się wszystko: leki, opiekę, matereace antyodleżynowe itd. A jak się nie ma kasy to się siedzi w (...) pieluszcze. Sorry, ze jak tak o tych pampersach, ale jak przywożą nam pacjentów w takich niezmienianych przez cały dzień pilechach z kupą to rzygać się chce i zawsze myślę, żebym ja tak kiedyś nie musiała leżeć we własnych smrodach (to nie wina piguł, dwie na kilkunaścioro ludzi, z których prawie kazdego trza nakarmić i przebrać to za mało)

Aither - Pon Cze 28, 2010 21:34

alenda, no znam inny "widok" starości, w niedzielę opisywał mi teść taką starowinkę po 70 zdrowo ma wielki dom z ogródkiem i wszystko się sypie... płot, dach przecieka, okna w piwnicy butwieją, płot dziurawy zastawiony kijami by pies nie uciekał... starowinka... ktora ma syna w niemczech a jej wnuk nawet nie zna polskiego... jest tu sama bez nikogo, sama "finansuje" remonty domku z ogródkiem... nie chciałąbym takiej starości... moze lepiej jak to Karlus umrzeć za młodu...
alenda - Pon Cze 28, 2010 21:39

Otóż to. Wychodzi na to, że dobra starość = kochająca rodzina i kasa. Chociaż nawet ja ma się tę rodzinę i kupe kasy to zdrowia się nie kupi. Czyli zdrowie, rodzina i kasa. Bez tego niestety starość jest do kitu.
sebek - Pon Cze 28, 2010 23:56

ale się rozdwajacie, ja mam takie powiedzonko:

"jedni się rodzą, drudzy odchodzą"

i taka jest kolej rzeczy, czy się boję starości/śmierci ? nie bardzo, są inne rzeczy które na prawdę powodują we mnie poczucie lęku :ok:

Lama71 - Wto Cze 29, 2010 00:10

Aither napisał/a:
nie chciałąbym takiej starości...

są naprawdę znacznie gorsze rzeczy, niż własny sypiący sie domek z ogródkiem. CHoćby wnuczek menel w tymże domku. Albo lepiej, wnuczek z żoną, która bardzo chce ów domek na własność, aby go "wyremontować i żyć jak ludzie". Tyle że owo wyremontowanie i życie nie koniecznie obejmuje ową babcię. Która jednak chciałaby w owym domu i ogródku spędzić resztę życia.

Lama71 - Wto Cze 29, 2010 00:38

cholera... czasem lepiej się położyć spać, zamiast czytać info.
Tak w kwestii nie tyle starości co śmierci:

Zginęli nurkowie.Instruktor ratował kursanta.Obaj nie żyją.

- pisali o tym na onecie. Własnie czytałem jakieś szczątkowe opisy świadków akcji i normalnie...

"zamierzona głębokość 104m . na tej głębokości jeden zemdlał.zabrali go do 96 m.nic to nie pomogło, na 60 m nie oddychał już i decyzja instruktora o wynurzeniu bez deco"
Bez deco... masakra.
Takie informacje zwalają z nóg.
Ech..

sebek - Wto Cze 07, 2011 16:19

E tam, jakbym miał żyć w nieskończoność to bym zupełnie inaczej sobie życie teraz układał, nie przejmowałbym się niektórymi aspektami życia które należy zacząć już brać pod uwagę itp.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group