dupiate forum

Z życia wzięte ;) - co sadzicie o zdradzie

darkenstein - Nie Sie 22, 2004 22:25
Temat postu: co sadzicie o zdradzie
oczywiscie jesli druga strona nic sie nie dowie taki skok w bok.
kisia - Nie Sie 22, 2004 23:27

No mówią że mały skok w bok cementuje związek ;), ale czy zawsze??
oaza - Pon Sie 23, 2004 20:42
Temat postu: skok w bok
mysleze to niezla mysl i napewno nie szkodzi
darkenstein - Pon Sie 23, 2004 22:09

oaza podobasz mi sie tak dalej
darkenstein - Pon Sie 23, 2004 22:12

kisia ma pewnie racje cementuje zwiazek ale i rozpala nowe uczucia
kisia - Wto Sie 24, 2004 00:38

darkenstein napisał/a:
i rozpala nowe uczucia




no to wtedy może być problem i stary związek może tego nie wytrzymać.

Frycek - Wto Sie 24, 2004 06:52

A ja sie nie wypowiem na ten temat bo to studnia bez dna :)
kisia - Sro Sie 25, 2004 19:58

Frycku dlaczego się nie wypowiesz??? A może Twoja ...... chciałaby wiedzieć ;) :)
darkenstein - Pią Sie 27, 2004 22:10

frycek cos masz do ukrycia??
Frycek - Sob Sie 28, 2004 06:29

Ja ?? eno co ty , jestem wierny jak piesek :)
darkenstein - Sob Sie 28, 2004 14:52

"piesek" no to jestes wierny -:)
kisia - Sob Sie 28, 2004 23:51

no ja nie wiem czy pieski są tak całokowicie wierne, znam jednego, który jak pobiegł za suczka tak już nie wrócił :P
darkenstein - Nie Sie 29, 2004 20:35

kisia wlasnie mialem to na mysli frycek cos kreci
kisia - Nie Sie 29, 2004 22:50

nooo Frycek i co masz na swoja obrone??
oaza - Wto Sie 31, 2004 00:12

frycek robi boki to pewne
kisia - Wto Sie 31, 2004 20:11

Frycek czyba masz przechlapane;)
Frycek - Wto Sie 31, 2004 22:50

Nie macie sie kogo czepić :)
Fenix - Wto Sie 31, 2004 23:19

To zależy co rozumiecie pod pojęciem ZDRADA....
kisia - Sro Wrz 01, 2004 01:33

oooooooooooo Fenix miło zobaczeć Twą bu?kę :) nareszcie prawdziwy mężczyzna pojawił się na forum :)

[ Dodano: 2004-09-01, 01:48 ]
Fenix a czym dla Ciebie jest zdrada??

[ Dodano: 2004-09-01, 01:49 ]
test

[ Dodano: 2004-09-01, 01:49 ]
ble ble

Fenix - Sro Wrz 01, 2004 08:05

Zdrada jest czymś złym ale zależy w jakim związku z kimś jestem....



Jeżeli zdradziłbym dziewczynę z jej przyjaciółką wolałbym by ona się o tym dowiedziała odemnie niż od przyjaciółki .



Ale gdyby to była całkiem obca osoba to bym sie zastanawiał lecz co by dla mnie znaczyłaktualny związek napewno ja bym się z tym ?le czuł...

oaza - Sob Wrz 04, 2004 21:23

frycek zachowuj sie jak prawdziwy facet wpadles i tyle robisz swej panience boki ale spoko prawdziwi faceci nigdy sie nie kabluja a zreszta nie znam twojej panienki :547:

[ Dodano: 2004-09-04, 21:24 ]
a zreszta dla mnie boki to prawdziwe zycie bez tajemnic dla tych numerkow warto zyc :547:

Frycek - Nie Wrz 05, 2004 12:24

Nie no, zaginacie mnie :548:



Nie mam panienki :) mam dziewczyne a juz niedlugo narzeczoną :D

luciddreamer - Nie Wrz 05, 2004 18:53

a ja mam zone :P tylko co z tego, tak naprawde jesli facet mowi ze nie ma ochoty zdradzac to klamie i taka jest prawda. sa tacy ktorzy sie od tego powstrzymuja (i chwla im za to), lecz dzialaja wbrew naturze.
oaza - Nie Wrz 05, 2004 19:47

masz racje facet to facet lata i juz bo tak musi reszta to prawdopodobnie choruja na cos tylko na co???

[ Dodano: 2004-09-05, 19:48 ]
frycek do czasu slubu to pełen legal no a potem to zapraszamy do podziemia :547:

akicia83 - Sro Wrz 08, 2004 16:47

ciekawy temat a co do pieskow to wlasnie one wcale nie sa takie wierne :)
darkenstein - Nie Wrz 12, 2004 12:34

zdrada jest potrzeba chwili tylko ze czasami ta chwila trwa bardzo długobo bo sa to zwiazki bez tajemnic i jakich kolwiek kombinacji
frodo - Pon Wrz 13, 2004 10:00

darkenstein, :564: w stu procentach się z Toba zgadzam

[ Dodano: 2004-09-16, 16:57 ]
jeżeli miałbym zdradzić to na dzień dzisiejszy marzy mi sie Kisia. Skarbie mam u Ciebie szansę? Bardzo seksi wyglądasz w tych nowych bucikach i nie przejmuj się fryzurką w każdej Ci pięknie w tej też :D

kisia - Sob Wrz 18, 2004 02:36

Frycek chciałabym prosić o :ban: dla froda :twisted:
Frycek - Sob Wrz 18, 2004 07:32

Frodo wydaje mi sie ze przeginasz i to dos ostro. Osobiscie mi sie nie podoba takie zachowanie na forum, nie po to ono powstalo, Bana nie daje ,jednak dostajesz ostrzezenie.
Asia_:) - Sob Wrz 18, 2004 09:39

akicia83 napisał/a:
ciekawy temat a co do pieskow to wlasnie one wcale nie sa takie wierne :)




masz racje nie sa taaakie wierne

nie mam pieska, wiec moge byc spokojna ale czy na pewno??

[ Dodano: 2004-09-18, 09:41 ]
kisia napisał/a:
Frycku dlaczego się nie wypowiesz??? A może Twoja ...... chciałaby wiedzieć ;) :)




moze i wolalaby ale czy na pewno??



z nami kobietami jest tak, musicie mi to przyznac, ze lubimy zyc w swoim swiatku

jestem realistka ale nie wszystko musze wiedziec, teraz bym chciala a potem to tylko bol



taak...

[ Dodano: 2004-09-18, 10:22 ]
a kobiety??

nie czepiacie sie kobiet

to dziwne bo wydaje mi sie ze na forum przewaza plec meska...



wiec.........

jak one zdradzaja??

nie jestem przeciwko wlasnej plci ale feministka tez nie jestem

sadze ze kazdy moze zdradzic

ale sadze tez ze kazdy moze nad soba zapanowac

to kwestia wlasnego morale, sily uczucia do obecnego partnera

sily pozadania nowego"obiektu" i poczucia wlasnej wartoscie calej trojki zainteresowanych

wszystko sprowadza sie do matematyki...

True - Sob Wrz 18, 2004 13:52

akicia83 napisał/a:


a kobiety??

nie czepiacie sie kobiet

to dziwne bo wydaje mi sie ze na forum przewaza plec meska...



wiec.........

jak one zdradzaja??

nie jestem przeciwko wlasnej plci ale feministka tez nie jestem

sadze ze kazdy moze zdradzic

ale sadze tez ze kazdy moze nad soba zapanowac

to kwestia wlasnego morale, sily uczucia do obecnego partnera

sily pozadania nowego"obiektu" i poczucia wlasnej wartoscie calej trojki zainteresowanych

wszystko sprowadza sie do matematyki...




sam bym lepiej tego nie powiedział :brawo:

Bea.tka - Sob Paź 02, 2004 02:45

>> Zdrada ... hm ... jeste osoba impulsywna ... a pod wpływem emocji wiele głupst zdzarza mi sie narobic ... Ale nigdy moja zdrada nie siegła dalej niz obdarowanie pocałunkiem : P
Asienka - Sob Paź 02, 2004 08:07

ja mysle że duzo zależy od tego co uważa za zdradę, czasmi myslimy jesli cosik poczujemy do kogos to juz zdrada, czasmi ze pocałunek......... :D
Bea.tka - Sob Paź 02, 2004 08:09

:P no jesli masaz to zdrada to tez mi sie zdarzyło ...
Jolka - Sob Paź 02, 2004 10:37

Zdrada :roll: moze fajnie by było spróbowac :wink:Moim zdaniemto glownie emocje jedni potem czują niesmak ,innym sie podoba i kontynuują znajomosc....a moze Ci ktorzy zdradzaja nie sa szczesliwi w swoich zwazkach i szukaja tylko potwierdzenia tego ze jeszcze sa ok a moze to chec sprobowania tego z inna osoba ja poprostu nie wierze w to ze sa ludzie tak bezgranicznie wierni .Jedni przynajmiej o tym mysla moze tylko poprostu boja sie a inni nie tylko mysla ale to nawet czynią...człowiek jest tylko człowiekiem i to jak sie z tym czuje ,z tym ze zdradzil powinno sie zostawic tylko jego sumieniu przezylam zdrade(mnie zdradzono) bylo ciezko ale da sie z tym zyc,Znaczy z ta swaidomoscia bo z facetem raczej nie :) :) :) no i to by bylo na tyle :P glupot napisalam sie co niemiara ale cóz :( wybaczcie....mam dość wysoką gorączkę :P :wink:
kazidelko - Pon Paź 11, 2004 10:46

Zgadzam się z Tobą Jolu.Nic dodać,nic ująć...
darkenstein - Pon Gru 06, 2004 00:50

o zdradzie nie ma pojecia ten ktory jej nie zaznal
Mariusz - Pon Gru 06, 2004 22:05

Jolka napisał/a:
Zdrada :roll: moze fajnie by było spróbowac :wink:




Czytał ktoś książkę z epoki romantyzmu :"Cierpienia Młodego Wertera" Johanna Wolfganga Goethe ?

Przeczytajcie i wtedy oceńcie zdradę. Co prawda nie chodzi tu o samą zdradę, jednak coś w tym jest ...

frohike - Wto Gru 07, 2004 18:00

Cytat:
o zdradzie nie ma pojecia ten ktory jej nie zaznal




ja sie z tym zgadzam w pelni.

nie zanzalem wiec sie nie wypowiadam.

i nie chce zaznać

akicia83 - Wto Gru 07, 2004 18:40

true--> to co skopiowales i wkleiles to nie ja pisalam,chyba cos ci sie pomylilo.... :)
ANIUS - Wto Gru 07, 2004 18:41

uwazam, ze zdrada to jest najgorsze swinstwo, jakie mozemy zrobic partnerowi



kiedy wyobrazam sobie, ze ja moglabym byc zdradzona i wyobrazam sobie jaki bol to by mi sprawilo to tym samym uzmyslawiam sobie jak moja zdrada zranilaby partnera



kiedy sie kocha nie ma miejsca na zdrade

nawet kiedy przychodza pochmurne dni w zyciu trzeba to jakos razem przejsc, przetrzymac, a nie rzucac sie w ramiona innego/innej

to jest dla mnie dziecinne, niepowazne, niedorosle



jesli ktos zdradza to znaczy,ze nie dorosl do prawdziwego zwiazku i nie wie on czym taki zwiazek jest i na czym powinien sie on opierac

frodo - Sro Gru 08, 2004 13:37

ne wim czy juz się w tym temacie wypowiadałe ale uwazam że zdrada czasami jest potrzebna by dać drugiej stronie do zrozumienia że jak nie bedzie się starać o zwązek to on sie ropadnie
akicia83 - Sro Gru 08, 2004 14:48

frodo----> mam nadzieje,ze facetow z takim mysleniem jest malo...



ja uwazam ze jesli ktos zdradza to nie kocha prawdziwie drugiej osoby.

W 100 % zgadzam sie z wypowiedzia ANIU¦.

ANIUS - Sro Gru 08, 2004 18:01

frodo! PUKNIJ SIE W G?ÓWKę! :lol:



jak komus w ten sposob pokazesz... to wierz mi, ze szybk sie Ciebie pozbedzie:)

bedzie bolalo i ją i Ciebie, a napewno nie poskutkuje w sposob w jaki Ty myslisz!

Asienka - Czw Gru 09, 2004 12:45

frodo napisał/a:
ne wim czy juz się w tym temacie wypowiadałe ale uwazam że zdrada czasami jest potrzebna by dać drugiej stronie do zrozumienia że jak nie bedzie się starać o zwązek to on sie ropadnie


:shock: :shock: :shock: :shock: :shock:

kisia - Pią Gru 10, 2004 01:23

frodo, :szok: skąt wziąłes taka teorię ???

Z takimi poglądami nie wróżę Ci długiego związku

Mysza - Sob Gru 11, 2004 21:45

Frodo - Twoja teoria padnie w gruzach jak tylko poznasz kogos na kim bedzie Ci zalezalo. I tylko miej wtedy nadzieje, ze ta osoba bedzie miala troche innytok myslenia.

Poza tym chcialam wspomniec ze zdrada to najbardziej fatalna rzecz jaka moze przytrafic sie w zwiazku. Niszczy go i strasznie duzo zmienia. A jesli mowimy oprawdziwych uczuciach to boli nie tylko ta osobe zdradzana ale takze ta ktora zdradzila.

ANIUS - Nie Gru 12, 2004 18:07

jak tylko "zdrada" ma miejsce w zwiazku to jest to juz dla niego koniec. nawet jesli Ci ludzie nadal ze soba zostana to juz na calkiem innych warunkach...traci sie to pierwotne zaufanie, ktore nigdy juz w calosci nie wroci, a to jest jedna z wazniejszych skladowych udanego zwiazku, a moze i najwazniejsza!
darkenstein - Sro Gru 29, 2004 23:32

dlaczego w zdradzie widzicie tylko same negatywy?? troche wyobrazni
Dana - Czw Gru 30, 2004 00:22

Właśnie wyobrażnia stoi na przeszkodzie w pozytywnym myśleniu o zdradzie :!:
ANIUS - Czw Gru 30, 2004 10:16

nie ma pozytywow w zdradzie...
Dana - Czw Gru 30, 2004 21:18

nie ma pozytywow w zdradzie..
Właśnie nic nie przychodzi mi do głowy :?

darkenstein - Czw Gru 30, 2004 23:10

rodzi sie nowe uczucie czy to nie wystarczy???
Asienka - Czw Gru 30, 2004 23:27

hmm :?
Dana - Pią Gru 31, 2004 11:55

darkenstein napisał/a:
rodzi sie nowe uczucie czy to nie wystarczy???


"Nigdy nie rozcinaj tego, co można rozwiązac"
nowe uczucia każdy jest żądny nowych uczuć ale po co zdrada jeśli można inaczrj :wink:

ANIUS - Pią Gru 31, 2004 12:29

czy pozytywnem jest fakt (???????), ze rodzi sie nowe uczucie, kiedy stare na tym cierpii, rozpada sie...przynajmniej ta zdradzona strona napewno nie zobaczy tego w rozowych barwach...
darkenstein - Nie Sty 02, 2005 01:30

rodzimy sie tez w cierpieniach
ANIUS - Nie Sty 02, 2005 13:55

fantastyczne porównanie :|
h0lek - Nie Sty 02, 2005 15:12

zdrajcy !! :lol:
ANIUS - Nie Sty 02, 2005 17:01

hmmmmmmmmm no jak zdradza to napewno jest zdrajca...
ale czy o to Ci chodzilo? :P

h0lek - Nie Sty 02, 2005 18:55

ANIU¦ napisał/a:
hmmmmmmmmm no jak zdradza to napewno jest zdrajca...
ale czy o to Ci chodzilo? :P


uderzylem tym pociskiem w przestrzen. dotkie on tylko tych w ktorych byl wycelowany. a w ktorych? oni wiedza :)

ANIUS - Nie Sty 02, 2005 20:08

hmmm:) no niech tak bedzie
Fenix - Nie Sty 02, 2005 20:10

Zdrada jest ok puki nie wyjdzie na jaw HehE
frohike - Nie Sty 02, 2005 20:14

czasami jest tez tak ze zdradza sie gdy np w zwiazku nie układa sie zbyt dobrze
moze byc tak ze i tak ten zwiazek by nie przetrwal a zdrada nie jest przyczyna rozstania

ANIUS - Pon Sty 03, 2005 13:15

zgadzam sie z Toba frohike, aczkolwiek uwazam, ze warto zawsze dac szanse... zwiazkowi :wink:
Moooni001 - Pon Sty 03, 2005 14:32

Cytat:
czasami jest tez tak ze zdradza sie gdy np w zwiazku nie układa sie zbyt dobrze
moze byc tak ze i tak ten zwiazek by nie przetrwal a zdrada nie jest przyczyna rozstania


A czasem może ktoś szuka czegoś innego, chce coś zobaczyc, przekonąc sie i wtedy może zdrada pomaga zrozumiec czy sie kocha naprawde te osobę z którą się jest, czy nie.

Ale jeszcze trzeba powiedzieć kiedy można zacząć mówić o zdradzie. Tzn kiedy doszlo do zdrady...

ANIUS - Pon Sty 03, 2005 14:58

Uwazam, ze jesli czlowiek jest z ta wlasciwa osoba to po prostu to czuje i o tym wie, wcale nie musi sie przekonywac "probojac" z inna (nie wazne jaki jest to sposob)
ponny - Pią Sty 07, 2005 13:32

Nawet jak sie w związku nie układa, to zdrady nie można tym tłumaczyć.
ANIUS - Pią Sty 07, 2005 13:45

dokladnie ! nie ma lepszej, gorszej - po prostu jak do niej dojdzie, to diabelnie boli.
Dana - Sro Sty 12, 2005 10:25

zdrada boli za pierwszym razem a potem ma się pecha
:evil: :twisted: :evil: :twisted:

Moooni001 - Sro Sty 12, 2005 11:35

Wydaje mi się, że zawsze boli zarówno osobę zdradzaną, jak i osobę, która zdradza. Chyba, że ta osoba niema uczuć i jej partner jest jej zupełnie obojętny.
kisia - Sro Sty 12, 2005 18:19

A kiedy według Was dochodzi do zdrady??
darkenstein - Sro Sty 12, 2005 23:04

feniks powiedzial
Cytat:
Zdrada jest ok puki nie wyjdzie na jaw HehE
i ma racje i jak sie wyda to tez nie koniec swiata w koncu cos kieruje do zdrady?
ponny - Czw Sty 13, 2005 10:27

Cytat:
A kiedy według Was dochodzi do zdrady??


Psychiczną zdrade pewnie bym jeszcze wybaczył,w zależności od konkretnego przypadku, ale przy zdradzie fizycznej - dla mnie to koniec związku :!:

frohike - Czw Sty 13, 2005 11:36

fizyczna to jest chyba wtedy jak o tym myslimy,
psychiczna - nie do wybaczenia.

ZERO TOLERANCJI DLA ZDRAJCÓW

Moooni001 - Czw Sty 13, 2005 11:39

A jaka to psychiczna???
frohike - Czw Sty 13, 2005 12:19

PSYCHICZNA TO TAKA JAK SOBIE MYSLIMY O TYM ABY ZDRADZIC ALE NIE ZDRADZAMY BO CIAGLE NAS COS POWSTRZYMUJE
Asienka - Czw Sty 13, 2005 18:19

hmm ja mam troche innę spojżenie na to od ponny, ponieważ ja uważam że najsilniejsza zdrada to jest ta psychicznaj jesteś z kimś a ta osoba darzy uczuciem inna osobę, a taki fizyczny sko w bok (jesli zdarzy sie to max 1 raz) czesto nic nie znaczy dla osoby "skaczącej".
Ale najlepiej jest kiedy wogóle sie nikogo nie zdradza :)

betina - Czw Sty 13, 2005 19:51
Temat postu: Zdrada
Jestescie bardzo mlodzi.Mam nadzieje ze nie doswiadczyliscie zdrady osobiscie, czego Wam życzę. Mnie się chyba udało.Nie wiem co to zdrada iJestem wiele lat w związku :D i myślę, że tak zostanie i naprawdę do niczego się nie zmuszam. Tak chcę i myślę, że druga połówka myśli tak samo jak ja
stif - Czw Sty 13, 2005 21:32

Zdrada jest zdradą i nie można jej niczym wytłumaczyć! :cry:
Dana - Czw Sty 13, 2005 23:48

Okazuje się że zdrada dla każdego z nas ma inne znaczenie,jesli jesteśmy w stałym związku to wiemy co znaczy zdrada dla drugiej osoby
Więc jeśli zrobimy to co jest zdradom dla naszego partnera-nie ma związku :roll:

darkenstein - Czw Sty 13, 2005 23:57

zdrada jest zdrada ,ale w koncu jest jakis powod dla ktorego zdradzamy to nie sa zakupy w markecie.
ponny - Pią Sty 14, 2005 01:06

Cytat:
najsilniejsza zdrada to jest ta psychicznaj jesteś z kimś a ta osoba darzy uczuciem inna osobę, a taki fizyczny sko w bok (jesli zdarzy sie to max 1 raz) czesto nic nie znaczy

ok dla mnie jednak psychiczna zdrada jest do wybaczenia,a jak sobie bym pomyślał że moja druga połówka 'była" z kimś innym...nie mógł bym być dalej z tą osobą,tak wogóle to :
Cytat:
najlepiej jest kiedy wogóle sie nikogo nie zdradza

kisia - Nie Sty 16, 2005 01:35

Cytat:
A kiedy według Was dochodzi do zdrady??

np czy pocałunek jest ju z zdradą??

LuKaSh - Nie Sty 16, 2005 09:16

Zależy jaki :P
h0lek - Nie Sty 16, 2005 17:31

LuKaSh napisał/a:
Zależy jaki :P


w pupe ? ;)

betina - Nie Sty 16, 2005 19:15

A co sądzicie o zdradzie w internecie.Czy taka jest a jeśli tak to kiedy się zaczyna? Gdzie jest granica wierności partnerowi właśnie w takim miejscu? :roll: :?:
Dana - Pon Sty 17, 2005 18:03

Niebardzo wiem kto to jest "partner internetowy"?
kaszanna - Wto Sty 18, 2005 07:50

Hmmm zdrada w internecie...
Swojego męża poznałam na gg gdy byłam zaręczona z kimś innym. Nie uważałam tego za zdradę skoro tylko rozmawiałam. No ale potem gdy pojawiła się miłość...
Uważam że taka zdrada jest możliwa. Skoro ludzie potrafią uprawiać seks przez internet :]

Asia_:) - Czw Sty 27, 2005 17:09

frohike napisał/a:
czasami jest tez tak ze zdradza sie gdy np w zwiazku nie układa sie zbyt dobrze
moze byc tak ze i tak ten zwiazek by nie przetrwal a zdrada nie jest przyczyna rozstania


jeśli w związku się nie układa i jest to jasne, to nie znaczy, że można zdradzić
nie ma przyzwoleń
istnieje jeszcze fakt, iż zdrada jest oszustwem
jeśli się nie układa i zdradzisz, to oszukasz człowieka
człowiek ma prawo do szacunku nawet bez miłości!!!!
jeśli nie kochasz rozstań się, pójdÄ? do osoby, która cię zauroczyła i spróbuj z nią coś zbudować
ale nie buduj rujnując kogokolwiek!!!!!

Demmo - Czw Sty 27, 2005 20:02

dobrze godo! wódki jej dać! :lol:

na zdradę nie ma żadnego wytłumaczenia..

frohike - Czw Sty 27, 2005 20:07

wytłumaczeniem moze byc "BO chciałem"
a to ze jest to nieetyczne to juz inna sprawa

kaszanna - Pon Sty 31, 2005 08:13

Dla mnie zdrada jest niewybaczalna. Bo jak można kochać kogoś i zdradzić? Jeśli się zdradziło to znaczy że się swojego partnera nie kochało. Proste. Skoro się czuje że miłości już nie ma to trzeba coś ze związkiem zrobić. Próbować naprawić bądÄ? się rozstać. Po co ranić?
Ilonka - Sob Lut 05, 2005 09:19

A ja powiem o sobie.
Nikomu nie powiem, ze go biore na powaznie, dopoki nie bede chciala z nim spedzic zycia. Nie ma sensu "chodzic" z kims i sie pilnowac/starac/powstrzymywac od skoku w bok. To nie jest satysfakcjonujace. Chodzi o to, zeby nie czuc potrzeby damsko-meskich kontaktow, poza ta jedna osoba. Wiernosc nie jest wyrzeczeniem, ale przyjenoscia.
Ja jeszcze nie jestem na takim etapie ;P;P;P :twisted:
Wiec jesli jestesmy z kims i czujemy jakies pociagi do innych dziewczyn/chlopakow, to na pewno nie jestesmy z wlasciwa osoba 8) Jesli jestesmy mlodzi, to zdrowe i nie ma sie czym przejmowac :D

Dana - Sob Lut 05, 2005 14:57

Cytat:
Wiec jesli jestesmy z kims i czujemy jakies pociagi do innych dziewczyn/chlopakow, to na pewno nie jestesmy z wlasciwa osoba Jesli jestesmy mlodzi, to zdrowe i nie ma sie czym przejmowac


dla mnie to jest tz.zaliczanie bo pociąg do innych jest rzeczą naturalna
a to czy jesteśmy z właściwą osobą jest sprawą wielu , bardzo wielu cech naszych i tej osoby,z wiekiem pociagdo do dziewczyn/chłopaków jak klikłaś,wcale nie zanika :D

w związku WIERNO¦ć jest b/ważna jest filarem na którym budujemy związek więc warto powstrzymywać swoje instynkty

Ilonka - Sob Lut 05, 2005 17:15

Dana, spoko, ja mowie o tym, jak to widze.
Nigdy nie moglabym byc z kims i wiazac z nim przyszlosc myslac sobie, ze powstrzymuje swoje instynkty dla zasady wiernosci. To trzeba poczuc, ze sie nie ma ani checi, ani ochoty na innych. Nie ma juz potrzeby uznania i podziwu w oczach innych, dowartosciowywania sie kolejnym samcem, ktoremu sie podobasz, nie ma potrzeby przygod, bo wiesz, ze masz cos o wiele lepszego i nie warto tego tracic dla chwilowego uniesienia. To sie czuje. Nawet jesli ktos sie podoba, to nie przychodza Ci do glowy mysli o flirtowaniu, ani fantazje seksualne, bo nawet Ci sie tego nie chce. A wiekszosc wchodzi w niby powazny zwiazek i powstrzymuje instynkty, pozniej jest slub, a jeszcze pozniej zaczyna sie zdejmowanie obraczek na wychodnym.. Moze gdyby wiecej osob zwracalo na to uwage, byloby mniej rozwodow z powodu niewiernosci wspolmalzonka :/
Ja nie czuje nic takiego do nikogo. Dlatego ja sie 'spotykam' z chlopakami, spedzam czas, ale nie zwiaze sie, dopoki sama od siebie nie poczuje, ze wlasnie on jeden mi wystarcza. Oczywiscie, mozna sie pomylic, cos sie moze zepsuc i tak, bo oczywiste jest, ze nie wszystko w zwiazku opiera sie na wiernosci :-) Ludzie mowia: chodze z Toba, zobowiazuja sie do wszystkich tych wiernosci, walentynek, tlumaczenia sie, trzymania za rece bo tak sie robi w chodzeniu ;P A to naprawde trzeba tego chciec, a nie wymuszac cos i powstrzymywac sie..
Moje zdanie. Moj wybor pogladu na zwiazek. Moze z takimi ideami nigdy nikogo nie znajde sobie, ale trudno ;P Na razie sie bawie, bo mloda jestem. Nie zwodze chlopakow i nie zobowiazuje sie do czegos, kiedy nie odczuwam takiej wewnetrznej, nieprzymuszonej potrzeby :]

Dana - Nie Lut 06, 2005 12:02

Ilonka, spoko ja wyklikałam jak ja to widze :)
darkenstein - Nie Lut 20, 2005 02:12

ogladalem film i padlo tam stwierdzenie ze jesli jest inna strefa numeracyjna to nie jest to zdrada mnie to odpowiada :lol:
kisia - Nie Lut 20, 2005 04:44

że co?? jaka strefa numeracyjna ??
darkenstein - Nie Lut 20, 2005 23:14

no wtedy gdy jest inny numer kierunkowy :)
frohike - Nie Lut 20, 2005 23:16

darkenstein, dobry tok myślenia
Piotrulek - Pon Lut 21, 2005 07:41

Demmo, Mając 20 lat co Ty możesz wiedzieć o zdradzie(oczywiście bez urazy).
Piotrulek - Pon Lut 21, 2005 07:43

kaszanna, Pomimo młodego (Twojego)wieku gratuluję praktycznego podejścia do życia.Zgadzam się z Tobą w całości,chociaż...
kaszanna - Pon Lut 21, 2005 14:01

Chociaż...
Jestem ciekawa co dalej.
Dla mnie w związku nie ma żadnych ale. Jest miłość albo jej nie ma. Skoki na bok? Zdrada? Jakie są powody? Jeśli powód jest, jeśli oczywiście tylko w głowie się zrodzi, to znaczy że trzeba działać. Naprawiać, leczyć.

Demmo - Pon Lut 21, 2005 16:48

piotrmp napisał/a:
Demmo, Mając 20 lat co Ty możesz wiedzieć o zdradzie(oczywiście bez urazy).


hmm.. a mając 41 lat co Ty możesz wiedzieć o tym czego nie wiem a co wiem? ;) temat jest chyba po to, żeby się w danej kwestii wypowiedzieć...
no więc ja sobie piszę jakie jest moje podejście do sprawy, czyli że nie ma wytłumaczenia zdrady, "bo mnie zanidbywałeś/zaniedbywałaś", "bo coś nam się nie układało akurat" czy inne takie z pewnością nie są wytłumaczeniem zdrady, no chyba że komuś to wystarcza i wtedy czuje się ok, no bo rzeczywiście sie nie postarał :P
dla mnie po prostu nie istnieje powód, który byłby w stanie wytłumaczyć zdradę.. nie ma chyba takiego argumentu, z powodu którego przyznałbym komuś rację, że w takim razie nic dziwnego że zdradził(a) itd.
bo jezeli coś jest nie tak w związku, to albo się rozstań, albo próbuj wszystko naprawić... bo co to ma być za "skok w bok" bo akurat się nadarzyła okazja, a moja żona/mąż ostatnio tak niemiło się do mnie odnosiła...

jezeli ktoś ma odmienne zdanie w tej kwestii, to już jego sprawa.. moze komuś się zdarzyło zdradzić i patrzy teraz na to przez pryzmat własnego postępowania, starając się po częsci je usprawiedliwić..

nie mówię że absolutnie nie powinno się zdrady wybaczyć.. wszystko zalezy od sytuacji, charakterów ludzi i takich tam innych... to jakim uczuciem darzysz drugą osobę tez jest bardzo wazne.. bo gdy kogoś bardzo kochasz, to tym bardziej zdrada boli i więcej czasu zajmie naprawienie sytuacji... a gdy Ci to lotto, to po co być z tą osobą? po co być z kims na kim Ci nie zalezy?

nie chce mi się dokładnie tego wszystkiego opisywac, bo chyba moje podejście do sytuacji jest jasne?

Piotrulek - Pon Lut 21, 2005 18:08

Demmo, Jasne i masz rację ,bo to jest podejście własnie człowieka ,który ma 20 lat,czyli w niczym się nie pomyliłem i nie potrzebnie się unosisz(prosilem bez urazy).Jak mialem 20 lat to slużylem w LWP(Ludowe Wojsko Polskie)nie bylo wtedy forum,komórek,sms-ów,a o telefonach TP w domu mogła marzyć tylko elita.Mój pogląd na życie był tak samo wyidealizowany jak Twoj.Miłość to miłość,seks to seks,szczęście to szczęście,rodzina to rodzina,ale życie okazało się inne,bardziej złe i drastyczne.Dlatego nie kwestionuję Twoich ideałów,wręcz je szanuję ale nie życzę ci w takim razie,abyś musial się przekonać o tym na własnej skórze i dlatego pogadamy za jakiś czas o tym,dobra??
darkenstein - Pon Lut 21, 2005 21:45

a ja mam 39 lat
Dana - Wto Lut 22, 2005 00:00

Piotrmp -jesli tak stawiasz sprawe
Cytat:
nie życzę ci w takim razie,abyś musial się przekonać o tym na własnej skórze i dlatego pogadamy za jakiś czas o tym,dobra??

To obawiam sie ze taki czas nie nastąpi ,bo albo Demmo nie zazna smaku zdrady,albo ciagle bedzie za młody żeby z tobą dyskutować -różnica wieku bedzie przeszkodą w waszej swobodnej dyskusji a nie powinno tak być nie zawsze trzeba być doświadczonym lub mieć odpowiedni wiek aby wypowiadać sie na tematy życia :wink:

darkenstein - Wto Lut 22, 2005 00:33

a ja nie wyobrazam sobie zebym mogl zdradzic kochanke to juz by byla przesada :)
Demmo - Sro Lut 23, 2005 23:20

piotrmp napisał/a:
Demmo, Jasne i masz rację ,bo to jest podejście własnie człowieka ,który ma 20 lat,czyli w niczym się nie pomyliłem i nie potrzebnie się unosisz(prosilem bez urazy).Jak mialem 20 lat to slużylem w LWP(Ludowe Wojsko Polskie)nie bylo wtedy forum,komórek,sms-ów,a o telefonach TP w domu mogła marzyć tylko elita.Mój pogląd na życie był tak samo wyidealizowany jak Twoj.Miłość to miłość,seks to seks,szczęście to szczęście,rodzina to rodzina,ale życie okazało się inne,bardziej złe i drastyczne.Dlatego nie kwestionuję Twoich ideałów,wręcz je szanuję ale nie życzę ci w takim razie,abyś musial się przekonać o tym na własnej skórze i dlatego pogadamy za jakiś czas o tym,dobra??



dostrzegam najwyraÄ?niej pewną róznicę w pojmowaniu tego o czym piszemy... bo np jak dla mnie z Twojej wypowiedzi wynika, że kiedyś to było fajnie, miałeś ideały, ale że życie jest okrutne, no to cóż.. trzeba było się przyzwyczaić do zdrady, kłamstwa, oszustwa i innych takich? :|
no bo ja piszę, że jak dla mnie nie ma dobrego wytłumaczenia zdrady.. tzn nie ma takiego powodu, który usprawiedliwiał by zdradę osoby którą się kocha.. bo jak jej się nie kocha to inna bajka i szkoda czasu o tym pisac, bo jak już kiedyś wspomniałem po co się wtedy męczyć? skoro komuś nie zalezy na drugiej osobie to po co z nią jest?
ale wracając do poprzedniego watku, to najwyraÄ?niej sugerujesz, że życie jest złe i drastyczne i w związku z tym jakies wytłumaczenie już się znajdzie... :P
cóż.. cały czas podkreślam, że coś takiego jak zdrada istnieje, niektórym się zdarza, świat jest brutalny i takie tam, co chyba wcale nie wyklucza stwierdzenia, że nie jest to dobre i jezeli naprawdę kochasz drugą osobę, to żadne głupie argumenty nie są w stanie usprawiedliwić oszustwa i ranienia drugiej osoby...

i nawet zakładając, że coś takiego by mi się przytrafiło (czego mi nie życzysz ;) - rozumiem że nie życzysz mi być zdradzonym? czy nie zyczysz mi zdradzać? bo sam nie wiem o czym dokłądnie piszesz.. załóżmy że to pierwsze..) to dlaczego miałbym zmienić mój "wyidealizowany" pogląd? :|

trochę bez sensu jak dla mnie...bo to tak jakbym np uważał, że.. hmm.. kradziez mojego samochodu jest czymś na co nie ma usprawiedliwienia, a po kradzieży miałbym zmienić zdanie i szukac jakiegoś logicznego wytłumaczenia, dlaczego ktoś zwinął mi auto?
po incydencie tak czy siak uwazałbym dokładnie tak samo i moje poglądy na ten temat by się nie zmieniły...
może przykład nieco groteskowy, ale cóż.. przybyłem tutaj z FSO Car Team :]


więc jeżeli masz jakieś konkretne argumenty, dlaczego niby moje podejście jest wyidealizowane, to je przedstaw, dokłądnie opisz, a nie kwituj stwierdzeniem że porozmawiamy za jakiś czas, bo tym samym unosisz się wiekiem.. a na temat wieku mógłbym coś napisac, ale po co? :arrow: sprawa oczywista...

Frycek - Sro Lut 23, 2005 23:57

Cytat:
ale cóż.. przybyłem tutaj z FSO Car Team

przybyles tutaj bo jestes z Gliwic

Demmo - Czw Lut 24, 2005 00:06

eee.. nie do konca.. mimo ze z Gliwic jestem od zawsze, to przybyłem tutaj, bo przed imprezą sylwestrową byłem u Pana Admina i mi pokazywał wprowadzone zmiany itd ;) a wspomnianą osobę znam z FCT.. czyli jakby nie było przybyłem z FCT :lol:
Piotrulek - Nie Lut 27, 2005 19:55

Dana, Zaczekamy zobaczymy
Piotrulek - Nie Lut 27, 2005 19:58

darkenstein, Kochankę zdradzisz z następną kochanką,to tylko kwestia czasu.
Dana - Nie Lut 27, 2005 21:00

piotrmp napisał/a:
Dana, Zaczekamy zobaczymy


Lubie czekać i obserwować ale bardziej lubie dyskutować
może to jest wada moja a może zaleta
zalezy jak kto mnie odbiera

zdanie zawsze można zmienić z biegiem czasu i wydarzeń
a milczenie jest nudne- dla mnie strata czasu :D

Demmo - Nie Lut 27, 2005 23:45

hmm.. widzę że jednak nasz wyniosły wiekiem i doświadczeniem kolega nie podejmie tematu.. trudno.. czyli jednak poczekamy i zobaczymy.. czy wymyśli jakieś argumenty ;) czy jednak pozostanie "no bo tak" :P
darkenstein - Pon Lut 28, 2005 00:18

piotrmp, mozliwe narazie nie mam takiej potrzeby
Dana - Sro Mar 02, 2005 20:46

Darkenstein a jak przyjąłbyś zdrade kochanki ? :mg:

Jestem dość ciekawa twojej odpowiedzi - jeśli moge :?: :roll:

ANIUS - Sro Mar 02, 2005 20:59

tak sobie mysle teraz przekornie:) z jednej strony zdrada boli...., ale co Cie nie zabije, to Cie wzmocni :lol: :lol:
LuKaSh - Sro Mar 02, 2005 21:18

Może jest wszystko ok póki Ty zdradzasz ..
a jak jest kiedy ktoś Cie zdradzi ? :P

darkenstein - Czw Mar 03, 2005 00:49

Dana, prawdopodobnie bylbym zalamany bo uwazam ze zwiazki pozamalzenskie sa najbardziej wartosciowe jesli chodzi o uczucia .
oczywiscie nie mam tu na mysli zwyklego rzniecia.

kisia - Czw Mar 03, 2005 01:28

Cytat:
Darkenstein a jak przyjąłbyś zdrade kochanki ?
Jestem dość ciekawa twojej odpowiedzi - jeśli moge


haaa bardzo dobre pytanie :spoko:

Frycek - Czw Mar 03, 2005 06:36

Cytat:
Dana, prawdopodobnie bylbym zalamany bo uwazam ze zwiazki pozamalzenskie sa najbardziej wartosciowe jesli chodzi o uczucia .
oczywiscie nie mam tu na mysli zwyklego rzniecia

a tu mamy odpowiedz

kaszanna - Czw Mar 03, 2005 08:13

darkenstein napisał/a:
Dana, prawdopodobnie bylbym zalamany bo uwazam ze zwiazki pozamalzenskie sa najbardziej wartosciowe jesli chodzi o uczucia .
oczywiscie nie mam tu na mysli zwyklego rzniecia.


:shock: :shock: :shock:
O czym Ty mówisz/piszesz?? W jakim sensie są bardziej wartościowe jeśli chodzi o uczucia??

LuKaSh - Czw Mar 03, 2005 08:24

To po co wogóle się żenić ? skoro związki po za małżeńskie są najbardziej wartościowe ??
Asienka - Czw Mar 03, 2005 08:43

Cytat:
To po co wogóle się żenić ? skoro związki po za małżeńskie są najbardziej wartościowe ??
moze i wartościowe ale wiesz jakby jednej osobie sie cos stało to jesli nie ma małżeństwa ta druga zostaje z niczym :)
LuKaSh - Czw Mar 03, 2005 08:51

Ale takie małżeństwo nie ma sensu .. gdzie tam miłość ? :P
darkenstein - Czw Mar 03, 2005 14:32

ale sie narobilo
LuKaSh - Czw Mar 03, 2005 17:37

Sam do tego doprowadziłeś .. :P
Demmo - Pią Mar 04, 2005 09:22

no wiesz.. jezeli żenisz się z pierwszą lepszą lub tylko dlatego że wpadłeś, no to rzeczywiście może to nie być to czego oczekujesz i wtedy szukasz sobie czegoś poza.. ale sam przyznasz że w takiej sytuacji jest to wyłącznie twoja wina.. :P
no chyba że uczuciem nazywasz dreszczyk emocji czy uda ci się zranić żonę swoim postępowaniem czy nie :| ale to raczej odczucie, a nie uczucie...

Dana - Pią Mar 04, 2005 15:51

darkenstein napisał/a:
Dana, prawdopodobnie bylbym zalamany bo uwazam ze zwiazki pozamalzenskie sa najbardziej wartosciowe jesli chodzi o uczucia .
oczywiscie nie mam tu na mysli zwyklego rzniecia.


Po przeczytaniu tego myśle sobie że jeśli żona miałaby kochanka to ty spokojnie przy kawie opowiadałbyś co u twojej kochanki a ona tobie co robiła z kochankiem i natym polega twoje partnerskie małzeństwo bo innych zasad trwania takiego związku nie moge sobie wyobrazić.
Mam małą wyobrażnie czy się myle ? 8)

darkenstein - Pią Mar 04, 2005 23:22

Dana, nie mylisz sie bylo by milo tak sobie pogadac z zona :)
kisia - Pią Mar 04, 2005 23:41

darkenstein, chyba cie pogięło. Dlaczego uważasz że, miłość małżonków nie jest wartościowa ??? dlaczego
Cytat:
zwiazki pozamalzenskie sa najbardziej wartosciowe

Cytat:
prawdopodobnie bylbym zalamany
???
czyli zdrada nie jest wcale taka fanja ???

darkenstein - Nie Mar 06, 2005 01:01

chyba sie zmienie przekonaliscie mnie dzieki.
LuKaSh - Nie Mar 06, 2005 08:28

a może znowu żartowałeś, żeby sprawdzić naszą reakcje :>
darkenstein - Nie Mar 06, 2005 23:02

LuKaSh, teraz mowie powaznie koniec z tym
kisia - Pon Mar 07, 2005 01:16

Cytat:
teraz mowie powaznie koniec z tym
darkenstein,
z czym koniec, ze zdradzaniem żony/kochanki ???

Piotrulek - Pon Mar 07, 2005 19:13

kisia, Nie wypada nawet na forum o wielu rzeczach mowić,ale ja naprawdę wiem jak smakuje zdrada.
darkenstein - Nie Mar 13, 2005 19:31

kisia,
Demmo - Czw Mar 17, 2005 00:50

Piotrulek napisał/a:
kisia, Nie wypada nawet na forum o wielu rzeczach mowić,ale ja naprawdę wiem jak smakuje zdrada.


w Twoim czy czyimś wykonaniu?

Dev - Czw Mar 17, 2005 18:04

hmm zdrada..... jesli dziewczyna by mnie zdradzila to rzucilbym ja od razu, bez dwoch zdan . Potrafila zdradzic raz, bedzie potrafila i nastepne..
Piotrulek - Czw Mar 17, 2005 19:30

Dev, Tylko,żę dziewczynę dzisiaj masz tą jutro inną i bez problemu,natomiast gdy jesteś po ślubie i masz dzieci,wspólnotę majątkową i wiele innych wspólnych kwestii,to slowo "rzucić"przybiera diametralnie inne znaczenie.
ANIUS - Czw Mar 17, 2005 21:47

ojjjjjjjjjjjjjj....a co zostajesz w tym zwiazku tylko dla majatku wspolnego? i udajesz ze bardzo sie kochacie nawzajem, a rzeczywistosci ta osobka przyprawia ci rogi za kazdym razem, jak raz zdradzila, przewaznie robi to drugi raz...
dla mnie taki skok przekresla wspolne zycie, skoro kiedys zdecydowales sie na slub, kochales i zrobiles to swiadomie na zawsze " w zdrowiu i w chorobie" ...to zdrada przekresla wszystko...nie ma na nia miejsca w takim zwiazku, a jak sie pojawi to jest to koniec...i nic mnie nie obchodzi!
nawet jesli dziecko potrzebuje pelnej rodziny, zeby sie prawidlowo rozwijac....pelnej, ale kochajacej, a nie propagujacej wzorce niewiernosci...

darkenstein - Czw Mar 17, 2005 22:41

lepiej nie bede sie odzywal
Dev - Czw Mar 17, 2005 22:45

Cytat:
Dev, Tylko,żę dziewczynę dzisiaj masz tą jutro inną i bez problemu,natomiast gdy jesteś po ślubie i masz dzieci,wspólnotę majątkową i wiele innych wspólnych kwestii,to slowo "rzucić"przybiera diametralnie inne znaczenie.


dlatego slubu nie wezme gdy nie bede jej pewny..wiem ze latwo sie pisze/mowi ale mam nadzieje ze wszystko bedzie okej, a zdrada nie bedzie miala miejsca :)

kisia - Pią Mar 18, 2005 01:31

Cytat:
dlatego slubu nie wezme gdy nie bede jej pewny
tak naprawde to nigdy nie będziesz pewien
Piotrulek - Pią Mar 18, 2005 07:15

kisia, Masz całkowitą rację,trudno tutasj mówić o pewności .
kaszanna - Pią Mar 18, 2005 07:53

Co ciekawe jesli facet zdradza jest to dosc czesto bagatelizowane przez otoczenie. Twierdzi sie ze facet musial, albo ze bo to byla chwila i tym podobne durne tlumaczenia. Jesli zdradzi kobieta jest najczesciej skreslana przez otoczenie. Dlaczego
Frycek - Pią Mar 18, 2005 17:19

juz nie ma wspolnoty majatkowej po slubie chyba ze spisze sie intercyze przed malzenska. :roll:
tak wiec co sobie kupisz jest twoje :)

Piotrulek - Pią Mar 18, 2005 17:46

kaszanna, Masz rację,ale faceci też zdradzają żony z mężatkami,więc one świete i napiętnowane też nie są,prawda??
darkenstein - Pią Mar 18, 2005 23:30

Piotrulek, swiete napewno nie ale z pewnoscia doswiadczone :D
Dana - Sob Mar 19, 2005 00:32

darkenstein napisał/a:
Piotrulek, swiete napewno nie ale z pewnoscia doswiadczone :D


zapewne wiesz to z autopsji że doświadczone a nie święte :evil:
no ale ty święty - cel cię uświęcił :lol:

kisia - Sob Mar 19, 2005 20:05

Frycek, właśnie po ślubie jest współnota majątkowa, a intercyza jest po to by ja ( ta wspólnote) znieść :)
Demmo - Nie Mar 20, 2005 02:07

Frycek, z tego co wiem jest tak jak pisze Kisia.. hmm.. ale piszesz że "już nie ma" czyli może jest coś o czym ja nie wiem? ;)
AgnieszkaL - Wto Mar 22, 2005 20:43

dziewczynkii wiecie wszystko dokładnie co prawda zmienił się nam troszeczkę kodeks rodzinny i opiekkuńczy po 20.01.2005 ale nie znosi on wspólnoty majątkowej . wiecej nie powiem bo to temat do topicu porozmawiajmy na tremat prawa
darkenstein - Wto Mar 29, 2005 23:29

nikt tu jeszcze nie wypowiedzial sie pozytywnie o zdradzie no moze ja wszyscy jestescie tacy swieci????????
kisia - Sro Mar 30, 2005 00:40

darkenstein, zastanów się dobrze , jak zdrada może być czymś dobrym. NIGDY nie jest czymś dobrym dla wszystkich osób , których to dotyczy, nie rozumiem jak możesz tego nie pojmować w wieku 39 lat ;/
Moze nie wszyscy sa święci ale zeby od razu zdradzać ??? Jest wiele innych sposobów żeby nie byś świętym i nie sa one bolesne dla tej drugiej połówki :P :twisted:

darkenstein - Sro Mar 30, 2005 01:20

jak sama napisalas zdrada jest zla tylko w polowie
kisia - Sro Mar 30, 2005 08:33

darkenstein, i obyś nigdy nie znalaż się w tej właśnie połowie bo to nie jest nic miłego
Piotrulek - Sro Mar 30, 2005 09:33

Cytat:
Jest wiele innych sposobów żeby nie byś świętym i nie sa one bolesne dla tej drugiej połówki


Jakie sposoby masz na mysli,z chęcią poslucham.

ANIUS - Sro Mar 30, 2005 13:56

pomimo Waszych ZA i PRZECIW ja nadal uwazam, ze zdrada jest najwiekszym swinstwem jaka mozna zrobic partnerowi.... i nigdy nie ma zmiluj...ani powodow do wybaczenia :!:
nieodwołalnie i na zawsze zmienia psychike i uczucia kobiety-zdrada boli na zawsze, bo kiedy tylko ona sobie przypomni, ze kiedys jakis facet (nawet dawno temu) ja uszukal, nie potrafi juz na sto procent zaufac, nawet jak tak mowi, jak mowi, ze ufa, zawsze w sercu zostaje te ziarno niepewnosci, czy aby przypadkiem ten teraz bardzo kochajacy mezczyzna kiedys tez nie zepchnie jej na bok, nawet jak bardzo sie bedzie starac i o to dbac...

Piotrulek - Sro Mar 30, 2005 15:09

ANIU¦, Oczywiście do zdrady potrzebny jest chłop i baba.Już wiemy co ty byś rozbila z chłopemm,a co powiesz o takiej babie??
ANIUS - Sro Mar 30, 2005 15:39

Piotrulek, wyrazasz sie niejasno!
odorf - Sro Mar 30, 2005 16:37

zdrada jest parszywa doświadzczyłem jej niestety.
Piotrulek - Sro Mar 30, 2005 18:21

ANIU¦,powiem tak,do zdrady jest potrzebna ona i on,prawda??Z menem wiem co byś poczęla po dokonaniu zdrady,a co powiesz o kobiecie która się tego dopuścila??Jak mężczyzna ma się czuć jak zostal zdradzony.W twoich słowach byla tylko zawarta złośliwość w stosunku do mena(bo to najlatwiej).Czyżby twoja "sprawiedliwość dziejowa"jest jednostronna??
ANIUS - Sro Mar 30, 2005 22:09

Nie Piotrulek- jestem kobieta, wiec obwiniam faceta, wiem jak czuje sie kobieta, nie wiem jak facet...ale nie watpie, ze jego takze to boli.
darkenstein - Sro Mar 30, 2005 23:32

ja juz bylem po jednej stronie i po drugiej i zyje i mam sie dobrze zycie jest wazne jak ktos zdradza to ma powod a jak ma powod i nie zdradza to sie meczy tak zle i tak niedobrze.
Nelvana - Sro Mar 30, 2005 23:38

Otwarcie przyznaję (wam, mamie bym nie powiedziała), że czasem zdradzam swojego męża . Wiem, że on mnie również zdradza. Nie są to stałe związki i nie są oparte na uczuciach. Czysta fizjologia. Baaardzo to lubię. Niestety z czasem krucho. ;/
Możecie linczować. :P

Nelvana

kisia - Czw Mar 31, 2005 00:56

Nelvana, myśle że żadnego linczowania nie będzie, robicie z mężem to co robicie i to Wasza spawa, Wasz związek, Wasze życie i Wasze sumienie. Jesteś pewna ze na forum nie ma Twojej mamy ??? :wink: :lol:
Cytat:
ja juz bylem po jednej stronie i po drugiej
darkenstein, więc wiesz ze zdrada wcale nie jest czymś dobrym.
darkenstein - Czw Mar 31, 2005 01:00

kisia, tego nie powiedzialemdarkenstein, więc wiesz ze zdrada wcale nie jest czymś dobrym.
Nelvana - Czw Mar 31, 2005 01:07

kisia napisał/a:
Jesteś pewna ze na forum nie ma Twojej mamy ??? :wink: :lol:


W 100%. :) Poza tym moja mama nie wie, że Nelvana to ja. :P

Nelvana

Piotrulek - Czw Mar 31, 2005 08:39

Nelvana, Jak ja mialem 27 lat to bylem mężem najświętszym z najświętszych,szybko zaczynasz nie ma co, :lol: :lol: :lol:
kaszanna - Czw Mar 31, 2005 09:44

No ale niech ktoś mi wytłumaczy, tak łopatologicznie, powody zdrady.
Nelvana - Czw Mar 31, 2005 10:07

Moje powody mogę owszem. Ogólnie powody zdrady nie. No i nie teraz bo mąż kraży w pobliżu. ;)
Nelvana - Pią Kwi 01, 2005 09:58

kaszanna napisał/a:
No ale niech ktoś mi wytłumaczy, tak łopatologicznie, powody zdrady.

Bardzo proszę:
rozbiezność potrzeb moich i mężowych, chęć spróbowania czegoś (kogoś) nowego, chęć odegrania się na mężu, który też zdradza (i wydaje mu się że ja o tym nie wiem :lol: ), ADRENALINA.

Dana - Pią Kwi 01, 2005 16:52

Cytat:
i wydaje mu się że ja o tym nie wiem


Mało cię ceni ,wątpi w twoją inteligęcje czy taki głupiutki ?

Cytat:
chęć odegrania się na mężu


A może lepiej go zmienić .... poglądowo a jak się nie da to wymiana na nowego
Cytat:


ADRENALINA.

czy jest tylko w zdradzie ? :?

Nelvana - Pią Kwi 08, 2005 08:41

Dana, pozwól że odpowiem jak już forum będzie pewne. Odpowiadałam jużdwa razy i nie chciałabym pisać na darmo. Gimnastyka z cytowaniem już mi się znudziła. :hyhy:
frohike - Pią Kwi 08, 2005 15:45

Nelvana a ja myslałem o Tobie dzisiaj, zastanawialem sie czy po tych problemach z forum dalej bedziesz pisala u nas, no a dzis sie zjawilas, jak milo
Aither - Pią Kwi 08, 2005 15:46

A wiecie... co do zdrady to nie mam swojego zdania :) dlatego popatrzę sobie, poczytam i może coś wymóżdźę :D
espi - Pią Kwi 08, 2005 22:05

:)
Dana - Sob Kwi 09, 2005 00:17

Nelvana czesc miło ze jestes z nami
nie mecz się z odpowiedziami to pytania retoryczne- moim zdaniem znam odpowiedż :P
.....Albo napisz może się myle lub inaczej myśle..... zobaczymy :]

Nelvana - Sob Kwi 09, 2005 01:14

Dana napisał/a:
Cytat:
i wydaje mu się że ja o tym nie wiem


Mało cię ceni ,w±tpi w twoj± inteligęcje czy taki głupiutki ?


Ceni mnie i jest inteligentny, ale wydaje mu się, że bardziej niż ja.


Dana napisał/a:
Cytat:
chęć odegrania się na mężu



A może lepiej go zmienić .... pogl±dowo a jak się nie da to wymiana na nowego


Pod wieloma względami on mi całkiem odpowiada i nie zamierzam go zmieniać.


Dana napisał/a:
Cytat:
ADRENALINA.

czy jest tylko w zdradzie ? :?


Ja jej gdzie indziej jeszcze nie spotkałam, ale kto wie... ;)

Dana - Sob Kwi 09, 2005 01:28

Pomylilam się co do ostatniego pytania / adrenalina, dla mnie w zdradzie jej nie ma za to w innych przypadkach ;) /

Wiedziałam ze męża nie wymienisz- gdybys chciała to zrobić to nie wspominałabyś o nim :]

Piotrulek - Sob Kwi 09, 2005 20:02

Dana napisał/a:



Adrenalina występuje tylko przy pierwszym razie potem jest tylko ...kolejny raz...

kisia - Sob Kwi 09, 2005 20:18

Piotrulek napisał/a:
Adrenalina występuje tylko przy pierwszym razie potem jest tylko ...kolejny raz...

czyli trzeba zmieniac kochanków częściej niż rękawiczki :rotfl: :rotfl: :rotfl:

Piotrulek - Sob Kwi 09, 2005 20:24

kisia napisał/a:
Piotrulek napisał/a:
Adrenalina występuje tylko przy pierwszym razie potem jest tylko ...kolejny raz...

czyli trzeba zmieniac kochanków częściej niż rękawiczki :rotfl: :rotfl: :rotfl:



kisiu zdrada to naprawdę jest fatalna rzecz,ale jest i tyle....

Demmo - Nie Kwi 10, 2005 00:25

Nelvana napisał/a:

Dana napisał/a:
Cytat:
ADRENALINA.

czy jest tylko w zdradzie ? :?


Ja jej gdzie indziej jeszcze nie spotkałam, ale kto wie... ;)


to poskacz sobie na bungee albo coś.. :rotfl:

Piotrulek - Nie Kwi 10, 2005 11:17

to poskacz sobie na bungee albo coś.. :rotfl:[/quote]



Może rzeczywiście słowo adrenalina jest nie na miejscu w kwestii zdrady w związku. :kwasny: ,ale jakoś to trzeba nazwać przecież,można powiedzieć,że ciśnienie wzrasta lub coś podobnego(wzrasta)...

Dana - Nie Kwi 10, 2005 11:56

Co sądzicie o zdradzie?

Nie chce
Nie może się zdarzyć że będe zdradzona
Nie przyjmuje do wiadomości że zdrada moggłaby mnie dotyczyć

No i tym razem to tyle na temat zdrady ! :mad:

frohike - Nie Kwi 10, 2005 18:27

o jak dobrze pojdzie to za tydzien znowu sobie skocze na bungee, ale to sie jeszcze zobaczy :rotfl: wiem wiem off topic :P
kaszanna - Pon Kwi 11, 2005 07:45

Powody nie przemówiły do mnie. Odegranie się? Za co? Andrenalina? Powód żaden.
Aither - Pon Kwi 11, 2005 10:01

może podowem zdrady jest "nuda"?
kaszanna - Pon Kwi 11, 2005 10:04

No ale co za problem to zmienić? Jeśli w stałym związku wkrada się nuda to co za problem odkryć siebie na nowo? Czy od razu trzeba zradzać? Więcej wyobraźni.
Aither - Pon Kwi 11, 2005 10:15

kaszanna nie wiem... raz nie jestem w typowym stałym związku dwa ja się nigdy nie nudzę :)
Piotrulek - Pon Kwi 11, 2005 10:45

Aither napisał/a:
kaszanna nie jestem w typowym stałym związku :)



I powinnaś się z tego cieszyć w swoim wieku.

Aither - Pon Kwi 11, 2005 10:47

Piotrulek to, że nie jestem jest podyktowane przeszłością... po prostu jestem bardziej niż ostrożna... albo sama nie wiem czego chcę.
kisia - Wto Kwi 12, 2005 01:52

Aither napisał/a:
może podowem zdrady jest "nuda"?

Często powodem zdrady jest nuda, rutyna, przyzwyczajenie i cheć przżycia czegoś nowego.
kaszanna napisał/a:
No ale co za problem to zmienić? Jeśli w stałym związku wkrada się nuda to co za problem odkryć siebie na nowo?
do tego trzeba chęci obu osób i obie osoby musza zauważyć ta nudę. Poza tym co to znaczy odkryć sie na nowo?? Niestety obojetnie ile razy odkrywałoby się siebie na nowo to zawsze po kilku latach trwałego związku kontakt z obcą osoba dostarcza dużo więcej "motylków w brzuszku" :)
Piotrulek - Wto Kwi 12, 2005 08:38

kisia napisał/a:
Poza tym co to znaczy odkryć sie na nowo?? Niestety obojetnie ile razy odkrywałoby się siebie na nowo to zawsze po kilku latach trwałego związku kontakt z obcą osoba dostarcza dużo więcej "motylków w brzuszku" :)




Tak te "motylki" są najlepsze,masz racje,a zauważylaś,że przestalem zabierać głos w tym temacie tylko czytam i czytam i się dziwię,a czasem za głowę się łapię i nie wierzę w to co czytam,ale nic piszcie dalej...to jest prawdziwa niekończąca się opowieść przeciwniczek zdrady,zdradzonych i zdradzanych...,a życie i tak wygląda inaczej

kaszanna - Wto Kwi 12, 2005 08:49

Nie wiem czy dla tych motylków zaryzykowałambym rozpad mojego małżeństwa...
Po prostu nigdy w życiu jeszcze nie odczuwałam potrzeby (?) zdrady. W żadnym z moich dotychczasowych związków.

Aither - Wto Kwi 12, 2005 13:07

No ja jakoś nie wiem... potrzeba zdrady ? Hmm... amoże to się już przeradza w "modę" ? No jakby nie patrzeć coraz więcej małżeństw się z tego powodu rozpada... kiedyś była moda na długie włosy i dzwony teraz przychodzi czas na zdradę.
frohike - Wto Kwi 12, 2005 15:15

nie no wolne zarty, zdrada jest efektem mody, nie rozsmieszac mnie prosze.
zdrada wynika z tego ze ludzie zyja coraz szybciej i...
...nie do konca zenia sie z odpowiednimi osobami
...za krotko sie znaja
...teraz latwiej zdradzic niz kiedys bo nad zdradzajacymi troche poplotkuja i tyle, a kiedys to ojejciu ukamieniowanie :P

Piotrulek - Wto Kwi 12, 2005 15:33

kaszanna napisał/a:
Nie wiem czy dla tych motylków zaryzykowałambym rozpad mojego małżeństwa...
Po prostu nigdy w życiu jeszcze nie odczuwałam potrzeby (?) zdrady. W żadnym z moich dotychczasowych związków.



Bez urazy,ale ja rownież w 2 lata po ślubie widzialem tylko same superlatywy i jasne strony związku...

Piotrulek - Wto Kwi 12, 2005 15:35

frohike napisał/a:
nie no wolne zarty, zdrada jest efektem mody, nie rozsmieszac mnie prosze.
...nie do konca zenia sie z odpowiednimi osobami




Też nie zgodzę się z modą,ale popieram twoją teorię dot.braku znajomości partnera.

kaszanna - Sro Kwi 13, 2005 08:22

Niestety nie widzę tylko jasnych stron. Ale nie widzę też powodów do zdrady. Za bardzo cenię przede wszystkim siebie.
Aither - Sro Kwi 13, 2005 11:12

frohike to ja już wiem, że za Ciebie nie wyjdę :P
ROTFL :D wszystko wszystkim ale masz rację... po części bo nie zawsze chodzi o to, że za mało się znają... jeśli w związek wkrada się rutyna to jest źle... a człowiek obojętnie czy to kobieta czy mężczyzna... niestety ale od rutyny ucieka... i tu się pojawiają ramiona zdrady :) To tylko moja opinia :) jak kogoś zdradzę to wam powiem jaki ma smak :) póki co nie jestem mężatką i nawet jakby... to nie byłaby taka zdrada o jakiej tu mowa.

frohike - Sro Kwi 13, 2005 14:23

najlepiej jak ludzie sie tak dobiora w zwiazku ze ciagle na nowo sie zakochuja w sobie :P
Piotrulek - Sro Kwi 13, 2005 14:25

frohike napisał/a:
najlepiej jak ludzie sie tak dobiora w zwiazku ze ciagle na nowo sie zakochuja w sobie



Z tych co piszą na tym temacie to chyba tylko jedna para jest najszczęśliwsza pod slońcem,tak mi się wydaje,oby tak dalej ;) :niepewny:

frohike - Sro Kwi 13, 2005 14:59

ja poki co jestem wolny, ale moze i ja znajde kiedys super zonke :)
Aither - Sro Kwi 13, 2005 15:16

frohike no jasne :) Taki facet jak Ty ma tę szansę :)
Piotrulek - Sro Kwi 13, 2005 15:29

frohike napisał/a:
ja znajde kiedys super zonke



Życzę ci tego z całego serca :)

kaszanna - Czw Kwi 14, 2005 07:44

Mąż powiedział że najwyżej go sklonuję. A mnie jako super żonkę też :rotfl: :rotfl: :rotfl:
kisia - Czw Kwi 14, 2005 10:23

Piotrulek napisał/a:
Z tych co piszą na tym temacie to chyba tylko jedna para jest najszczęśliwsza pod slońcem,tak mi się wydaje,oby tak dalej

ja nie byłam ,a le sobie zmieniłam conieco i tez jestem :D

frohike - Czw Kwi 14, 2005 14:50

kisia heh zmienilas meza na nowszy model?
Piotrulek - Czw Kwi 14, 2005 18:48

kisia napisał/a:
a le sobie zmieniłam conieco i tez jestem



Moje gratulacje kisiu,mi się to nie udalo.

ANIUS - Czw Kwi 14, 2005 22:37

kisia z tym Twoim " zmienilam conieco" zabrzmialo jakbys zrobila operacje plastyczna twarzy, nowy nosek, biuscik, i inne zabiegi i teraz wszyscy sie kochaja:) podaj nam recepte na sukces :D
kisia - Czw Kwi 14, 2005 22:53

Nie mam recepty na sukces, ja poprostu miałam szczęscie ( pukam w niemalowane, żeby nie zapeszyc ;)) w moim przypadku decyzja jaka podjęłam i zmiana jakiej dokonałam była słuszna, mi sie udało, ale niestety nie zawsze tak jest.
ANIUS nie robiłam żadnej operacji plastycznej i nigdy nie zrobiłabym jej po to by ktos mnie pokochał, jeżeli już to tylko po to by poprawić sobie samopoczucie jeżeli miałabym jakiś kompleks że np mam coś za duże , za małe czy krzywe. Jeżeli sie kogoś naprawde kocha to kocha sie rownież i niedoskonałości ciała tej osoby jeżeli w ogóle je ma :D

ANIUS - Czw Kwi 14, 2005 23:22

tak kisia masz racje kochamy kogos takim jakim jest i kiedy kochamy nie widzimy wad, nie widzimy za duzych odstajacych uszu, czy krzywych kolanek i to w prawdziwe milosci jest piekne! Ja takze nigdy nie zrobilabym operacji po to, aby mnie ktos bardziej kochal. Ma kochac taka , jaka jestem. A poza tym, gusta sie zmieniaja. Dzis facet chce duza cycata blondyne:P a za jakis czas bedzie wolal czarna, drobniutka a z duzym tatuazem...i co? Mialabym sie przefarbowac, spuscic powietrze z biustu zeby zostac czarnula wg "widzi mi sie"! a figa z makiem! Kochajmy sie takimi, jakimi jestesmy!
kisia - Pią Kwi 15, 2005 01:06

Zdrada w dzisiejszych czasach , jest tak rozpowszechniona, ze powstała firma, która zajmuje się dawaniem profesjonalnego alibi osobie zdradzającej :szok:
Na ich stronie można przeczytać m.in.:
...Ty zdradzasz my zapewniamy Ci alibi
Zdrada nie jest niczym strasznym. Wielu ludzi zdradza, nie widzi w tym nic zdrożnego. My ułatwiamy proces zdrady. ...
...Zawiadamiamy klientów o sympozjach, zjazdach, szkoleniach. Zapewniamy obsługę telefoniczną podczas ich nieobecności....

Pewnie zbijają na tym niezłe kokosy

ANIUS - Pią Kwi 15, 2005 06:16

Musze sie zapoznac z oferta, zeby byc na biezaco :P
a tak na powaznie :) nie zamierzam jej potzrebowac, mam nadzieje, ze moj maz tez nie bedzie jej potrzbowal:) a feeeeeeeeee

Aither - Pią Kwi 15, 2005 11:32

Prawdę mówiąc to coś słyszałam o takiej firmie co się zajmuje właśnie alibi... ale teraz tak z punktu widzenia rozsądnego człowieka... po co zdradzać skoro taki "jeden" wypad ma kosztować więcej niż to wszystko jest warte? Hyh odzywa się we mnie chyba sknera...
edit...
bo nie czarujmy się kochani... zdrada ma może słodki smak... ale słono kosztuje.

kazidelko - Pon Kwi 18, 2005 20:59

...i ma gorzkie konsekwencje...
Piotrulek - Pon Kwi 18, 2005 21:12

Ale głupoty piszecie... i w dalszym ciągu nic nie wiecie i nie rozumiecie...istniejecie tylko wy ,kisia,ANIUSIA,kaszanna i kazidełko,każdy inny kto dopuścil się zdrady lub zostal zdradzony jest zly,bydle i barbarzyńca,oby nigdy wam się nic takiego nie przytrafiło...
Nelvana - Pon Kwi 18, 2005 23:45

Ok. Jestem i mogę się wypowiedzieć. Mój związek z mężem trwa ponad 10 lat. Małżeństwo trochę krócej. Mąż ma dużo mniejsze potrzeby w tej materii niż ja, ale w innych sprawch się zgadzamy, więc nie widzę powodu zmiany męża. Od jakiegoś czasu, może od początku ,mąż miewa tzw. skoki w bok. Dlaczego miewa? Może z powodu okazji, może nudów, nie wiem. Ja ze swojej strony staram się urozmaicać nasze pożycie (łe co za słowo :orany: ), ale co żona to żona, a co świeże mięsko to wiadomo. :P Na początku cierpiałam, płakałam, usiłowałam zrozumieć. ?le mi z tym było. Aż w końcu mnie nadarzyła się okazja. Przestałam cierpieć i płakać. Teraz po prostu korzystam. :)
Być może on wie, że ja wiem o jego skokach. Być może on wie o moich, ale nie rozmawiamy na ten temat. Jest dobrze. :)
Zostałam zdradzona nie raz i nie dwa. Sama zdradzam.
Nie uważam siebie za bydlę i babarzyńcę.

darkenstein - Wto Kwi 19, 2005 00:18

calkiem niezly tekst :)
kisia - Wto Kwi 19, 2005 00:34

Piotrulek akurat mi sie trafiło i jedno i drugie. jako osoba zdradzona, uważam nie nie jest to nic przyjemnego, a jako osoba, ktora zdradziła potrafie zrozumiec mechanizm zdrady i nie wydaje mi się bym kogoś nazwała bydlakiem.
kazidelko - Wto Kwi 19, 2005 06:55

Nie zdradzilem...a bylem.Do dzisiaj o mojej poprzedniej malzonce nie mowie zle.
kaszanna - Wto Kwi 19, 2005 07:53

Czy jakoś nazwałam barbarzyńcą??
Również jak kisia byłam po obu stronach (chodzi o poprzednie związki). I dlatego uważam że najważniejszy jest szacunek dla siebie samego i dla partnera. Zdrada jest dla mnie właśnie brakiem szacunku.

Aither - Wto Kwi 19, 2005 11:01

ciekawe ciekawe... ale nie przecze, że smak zdrady jest kuszącą zachętą do degustacji :)
ANIUS - Wto Kwi 19, 2005 11:23

ja sie tez muszę zbuntować, nikogo nie nazwalam bydlakiem, ani barbarzynca z powodu jak w w temacie! Piotrulek
rzecz w tym , ze sie cierpi (tak jak Nelvana powiedziala) - jedynie nazywam "świnkami" takie osoby, ktore innym sprawiaja ból:) :rotfl: :rotfl: :rotfl: ;)

Nelvana - Wto Kwi 26, 2005 10:12

Piotrulek napisał/a:
Ale głupoty piszecie... i w dalszym ciągu nic nie wiecie i nie rozumiecie...istniejecie tylko wy ,kisia,ANIUSIA,kaszanna i kazidełko,każdy inny kto dopuścil się zdrady lub zostal zdradzony jest zly,bydle i barbarzyńca,oby nigdy wam się nic takiego nie przytrafiło...


Kisia, Kaszanna, ANIUS wy nie, ale Piotrulek i owszem. Nie mam mu tego za złe. Widocznie tak go życie doświadczyło. Ma prawo wyrażać swoje opinie, a że ja mam na ten temat inne zdanie? Tak bywa. Na tym właśnie polega idea forum dyskusyjnego. A moze się mylę? ;)

Aither - Wto Kwi 26, 2005 10:25

tak tak :) ale nie slodzmy sobie i nie wmawiajmy ze ktos jest "barbarzynca" czy "bydlakiem" :) poza tym nigdzie nie odnotowalam takiego oswiadczenia :)

Zdrada... byla... jest i bedzie zawsze... bo to po prostu slabosc do czegos nowego... a jak wiemy ludzie [i tutaj mowie ogolnie jako kobiety i mezczyzni] maja swoje slabosci :) a to juz pierwszy stopien do zdrady :)

Piotrulek - Wto Kwi 26, 2005 15:21

Nelvana napisał/a:
Kisia, Kaszanna, ANIUS wy nie, ale Piotrulek i owszem. Nie mam mu tego za złe. Widocznie tak go życie doświadczyło. Ma prawo wyrażać swoje opinie, a że ja mam na ten temat inne zdanie? Tak bywa. Na tym właśnie polega idea forum dyskusyjnego. A moze się mylę?



Jak to dobrze i trafnie zauważylaś ,że to jest forum,nareszcie... ;) :)

ANIUS - Wto Kwi 26, 2005 15:25

ahhhh, no właśnie kazdy pisze, co uwaza:) tylkoooo błagam o bycie tolerancyjnym dla wypowiedzi innych ....i bardzeij skupionym przy ich analizie :hyhy: :P
frohike - Wto Kwi 26, 2005 15:34

ja nigdy nie bylem w sytuacji ze moglbym zdradzic kogos, i tym samym nie wiem co bym zrobil w takiej sytuacji
Aither - Sro Kwi 27, 2005 13:20

Mnie nie raz kusila zdrada bedac z kims jakies dwa lata temu... ale uczucie bylo znacznie silniejsze. Znam smak zdrady z tej drugiej strony... wiec wiem, ze to bardzo nieprzyjemna sprawa... poza tym... teraz mnie tez kusi :D ale... ze wzgledu na te druga osobe... nie ma sensu zdradzac... dla przyjemnosci tym bardziej co innego jesli wchodza w gre uczucia... zdrada to indywidualna sprawa kazdego. Ja jestem szczera i mowie sowjemu partnerowi co i gdzie w trawie piszczy. Bo zwiazek buduje sie na szczerosci i zaufaniu.
Piotrulek - Czw Kwi 28, 2005 15:18

Aither napisał/a:
zdrada to indywidualna sprawa kazdego.



I po tych,nareszcie mądrych słowach ,powinno się temat zamknąć ,bo już nic mądrzejszego nie można wymyśleć i napisać...brawo Aither... :) :) :)

ANIUS - Czw Kwi 28, 2005 15:24

a czemu przecież fajnie się jest pokłócić co do punktu widzenia ;)
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;)
ja siędzę na zielonym krześle, więc w ramach przeciwieństw - jestem przeciw wszelkim zdradom:)

Demmo - Czw Kwi 28, 2005 23:56

o kurde.. ja też siedze na zielonym krześle :przestraszony:

:rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:

ANIUS - Pią Kwi 29, 2005 09:50

demmo zielony działa relaksacyjnie i wpływa dobrze na myślenie:)
Aither - Pią Kwi 29, 2005 11:27

co i tak nic nie ma wspolnego ze zdrada :)

Piotrulek wiesz, ze my to jakos mamy za bardzo podobne zdanie na wiekszosc tutaj powstalych tematow :) nie zostanie on zamkniety poniewaz nowoprzybyli moga cos dodac od siebie :) Ja juz skonczylam tutaj pisac :) dla mnie jest
E.O.T :)

Demmo - Pią Kwi 29, 2005 17:55

ANIUS napisał/a:
demmo zielony działa relaksacyjnie i wpływa dobrze na myślenie:)

nie no to ja mam jakiś zepsuty ten zielony kolor.. jak nie myslałem tak nie myślę.. :rotfl: :zawstydzony:

ANIUS - Pią Kwi 29, 2005 21:42

:przestraszony: ejjjj moj zielony naarzie działa:) a jak przestanie? myslisz, ze moge skonczyc tak jak Ty? :D :P ;)
darkenstein - Sro Maj 04, 2005 00:13

zdrada ludzka rzecz przynosi wiele przyjemnosci.
kisia - Sro Maj 04, 2005 00:30

darkenstein nie dla wszystkich , dla osoby , która dowiedziała się że jest zdradzana napewno nie jest to przyjemne
darkenstein - Sro Maj 04, 2005 23:01

kisia ktos musi byc po drugiej stronie wtedy nie byla by to zdrada i nie byla by tak kuszaca :)
Aither - Wto Maj 10, 2005 08:17

zdrada ma slodki smak :) ale czasem mdli :]
darkenstein - Pią Maj 13, 2005 00:27

Aither napisał/a:
zdrada ma slodki smak ale czasem mdli

wystarczy wlozyc palec albo cos innego..... i po problemie zwymiotujesz albo poczujesz przyjemnosc :rotfl:

Nelvana - Pią Maj 13, 2005 00:35

Mnie nie mdli. :P
Aither - Pią Maj 13, 2005 11:20

darkenstein :) spokojna glowa :) jak juz wloze to nie w takim celu :P
Piotrulek - Sob Maj 14, 2005 11:45

Aither napisał/a:
jak juz wloze to nie w takim celu



Aither dziecino a w jakim celu się wklada ten palec??

Demmo - Nie Maj 15, 2005 11:50

żeby przeczyścić ucho jak się nie ma akurat patyczków kosmetycznych :rotfl: :hyhy:
Piotrulek - Nie Maj 15, 2005 12:41

Demmo napisał/a:
żeby przeczyścić ucho jak się nie ma akurat patyczków kosmetycznych



To bardzo cienki musi być ten palec lub wielki otwor w uchu i jedno i drugie jest nie możliwe,chyba ,że ucho jest od słonia...Przypuszczam,że nie to miala Aither na myśli... :) :)

Demmo - Nie Maj 15, 2005 13:52

:rotfl: :rotfl: :rotfl:
Aither - Pon Maj 16, 2005 13:22

ech faceci :P tylko o jednym myslicie :P nie powiem co mialam na mysli bo to nie na temat :P
Piotrulek - Pon Maj 16, 2005 18:35

Aither napisał/a:
nie powiem co mialam na mysli bo to nie na temat




troszkę szkoda,kurde,no nie??

Dev - Pon Maj 16, 2005 18:52

no kurde... no tak.. :hyhy:
Aither - Pon Maj 16, 2005 23:16

no no no zachowywac mi sie tutaj chlopcy... byle jak ale sie zachowywac :P powrot do tematu ZDRADY :P
darkenstein - Pią Maj 20, 2005 00:55

Aither a ja wiem co mialas na mysli :hyhy:
Aither - Nie Maj 22, 2005 01:58

darkenstein no dzis nie mielismy za duzo czasu na "pozdradzanie sie" :D ale da sie nadrobic :P szkoda ze uciekles tak wczesnie :) moze byc mnie podszkolil w tym temacie co ? :hyhy: :D :hyhy: :rotfl:
Appo - Nie Maj 22, 2005 16:14

w temacie zdrady? :D spoko ;)
Tylko z kim on ma Ciebie zdradzić :P

Aither - Nie Maj 22, 2005 21:57

Appo nie no on mnie nie moze zdradzac... ja tylko jako uczen :) poza tym.... no nie wiem tez z Ciebie smaczne miesko :P a tak serio zabawa fajna rzecz... ale zdrada ma cudownie cierpki smak :evil:
ANIUS - Pon Maj 23, 2005 12:41

"zdrada
ada to nie wypada
bo taka zdrada
to ciezki grzech" :P

Aither - Pon Maj 23, 2005 14:16

grzech... e tak teraz wszystko zalezy jak kto podchodzi do zdrady jako grzech... ja mam sceptyczne podejscie do kosciola jako instytucji... wiec... sie nie wypowiem. Zdrada... chcesz zdradzaj nie chcesz badz wierny i tyle... nikt Ci za to skory nie zloi.
ANIUS - Pon Maj 23, 2005 14:43

Aither sumienie kiedys sie odezwie :P chyba, ze jest sie typem "z kwiatka na kwiatek" , a ja takich nie uznaje!
Aither - Pon Maj 23, 2005 22:23

ANIUS i tutaj Cie mam gwiazdeczko... ja nie mam czegos takiego jak sumienie... moje decyzje sa wielokrotnie przemyslane i zaplanowane... wiec "sumienie" jest mi zbedne... poza tym taka "pszczolka" tez ma dobrze... tylko, ze przypadku takiego owada nie ma mowy o zdradzie bo sie nigdy nie wiaze na stale :)
ANIUS - Wto Maj 24, 2005 09:56

Aither napisał/a:
ja nie mam czegos takiego jak sumienie


co za herezje Aither opowiadasz ?!?, musialabys siebie slyszec!!!
zadam Ci banalne pytanie:

podczas klotni uderzylabys matke w twarz - nie odezwalyby sie w Tobie pozniej wyrzuty sumienia ? , ze to zrobilas, ze to twoja matka, ze nie powinnas, ona nie chciala zle, jest doswiadczna bardziej, moze jednak miala racje, a ja ja uderzylam , wyciagnelam reke na kogos, kto mnie przez lat 20 wychowywal, karmil..itd..


(...) przemilcze - bo tu jest Twoja odpowiedz.

Aither - Wto Maj 24, 2005 12:55

ANIUS nie wiem jak Ty ale ja nie uzywam przemocy w stosunku do swoich rodzicow... i nigdy nie mialam takiej checi... jesli kloce sie z moja Mama i nie chce jej powiedziec za duzo to po porstu koncze klotnie slowami "wyrazilam swoja opnie" i wychodze z pokoju lub kuchni...
Poza tym to topic o zdradzie a nie o tym czy uzywam przemocy w stosunku do rodzicow czy tez nie... a sumienia serio nie mam... jak to powiedzial kiedys moj nauczyciel z liceum na zakonczenie roku... cytuje Pana dr z matematyki [nazwisko specjanlie pomine] "Takiej znieczulicy nigdy w zyciu jeszcze nie spotkalem" i powtorze te swiete slowa.... mam znieczulice i nie mam zamiaru tego zmieniac... tak mi sie podoba.

ANIUS - Wto Maj 24, 2005 13:02

Aither, no w tym rzecz:) Nie mysl, ze ja leje wszystkich dookola!!! Zapytalam w takiej formie, zebys sobie odpwiedziala, ze masz sumienie i by Cie ono napewno gryzlo w takiej sytuacji.

Fakt, troche zeszlismy z tematu, ale wszystko to mialo zwiazek z tematem zdrady...

Aither - Wto Maj 24, 2005 14:06

ANIUS :) hmmm.... dalej nie widze sensu po prostu nie czuje sie zabligowana do tego aby miec poczucie winy, ze kogos zdradzilam czy tez nie... jesli mam ochote na zdrade to moj partner na pewno sie o tym dowie... i nie dlatego ze bedzie mnie sumienie gryzlo... ale tylko dlkatego ze mimo znieczulicy wiem co to jest jeszcze "szacunek" :) a do co do zdrady... to przyziemna rzecz... nie da sie przed nia uchornic obojetnie czy sie zdradza czy jest zdradzanym.
ANIUS - Pon Maj 30, 2005 15:57

Aither napisał/a:
wiem co to jest jeszcze "szacunek"

jesli wiesz, to nie zdradzisz :]
w innym przypadku to sie wyklucza:)


Aither napisał/a:
jesli mam ochote na zdrade

oczywiscie - to zdradzasz:) masz swoje zdanie.

mamy chyba troszke inne moralne regulatory :P

darkenstein - Pon Maj 30, 2005 19:16

ja jestem porzadny i zdradzam ale tylko z jedna kochanka bo ja kocham. :)
ANIUS - Wto Maj 31, 2005 10:04

:P
Aither - Czw Cze 02, 2005 15:04

darkenstein :) nie no tak prawde mowiac... to co to za "porzadnosc" skoro sie i tak zdradza ? :)
darkenstein - Sob Cze 04, 2005 23:12

Aither zartowalem :hyhy:
Aither - Nie Cze 05, 2005 11:34

darkenstein zartowales ze jestes porzadny czy ze z jedna ? :) bo troszke sie zgubilam :)
darkenstein - Pon Cze 06, 2005 01:07

Aither bez komentarza.
Aither - Pon Cze 06, 2005 11:44

no taaa jak czlowiek sie zgubi w myslach to momentalnie wszyscy twierdza ze koniec gadki... no ale jesli chcesz :)

to teraz inne pytanie ... uwazacie ze zdrada w jakis sposob uzaleznia czy tez nie ?

kisia - Pon Cze 06, 2005 21:09

Aither czy chodzi Ci o to czy jak się już raz zdradziło to będzie się to robić juz zawsze :?:
Aither - Pon Cze 06, 2005 21:57

kisia no w pewnym stopniu chyba o to mi chodzilo :)
kisia - Wto Cze 07, 2005 01:09

Aither kiedys pewien koles mający na mnie chrapke tak uważał. Twierdził , że skoro zdradziłam byłego z obecnym to juz tak mi zostanie. I bardzo sie pomylił. Ale to pewnie zależy od człowieka
Ischtwan - Wto Cze 07, 2005 07:22

zgadza się, że to zależy od człowieka, jednak to wielka rzadkość żeby ten kto raz przekroczył tę granicę nie zrobił tego ponownie. Nawet gdy zdradzający (kobieta czy mężczyzna) pomny jest następstw takiego czynu (strata lub prawie utrata osoby, z którą pozostawał w związku) to i tak przychodzi moment, w którym jakby o tym zapomina i robi to ponownie. Powtarzam, to wielka rzadkość żeby ktoś zapamiętał raz na zawsze, że w ten sposób czyni zło przede wszystkim temu komu na codzień powtarza, że go kocha jak również sobie chociaż z tego akurat sobie nie zdaje sprawy. Do zdradzania trzeba, myślę, posiadać odpowiednie predyspozycje.
Aither - Wto Cze 07, 2005 12:20

Ischtwan oooo :zdziwko: ja sie przyznaje ze nigdy jeszcze nie zdradzilam nikogo... ale skoro predyspozycje... to myslisz ze to jest jakos uwarunkowane "genetycznie" czy mozna sie po prostu nauczyc ? I zastanawiam sie... jak sobie argumentuje osoba zdradzajaca fakt, ze wlasnie zdradzila.... nie wiem jakies wyrzuty sumienia, wstyd czy cos w tym stylu... jak taka osoba sie broni przed samoosadem ?
Ischtwan - Wto Cze 07, 2005 12:45

ja również mogę się przyznać, że jeszcze tego nie zrobiłem ;) , a tu chodzi mi raczej o predyspozycje natury mentalnej, gdyż ludzie, których mam na mysli raczej żadnych wyrzutów nie mają z tego tytułu i raczej nie może być tu mowy o samoosądzie czy kacu moralnym, jak już to satysfakcja wynikająca z zaliczenia kolejnego partnera (ki)
Ludzie Ci po prostu lubią ten sport (bo kto nie lubi) i przede wszystkim to się liczy, a On czy Ona, dobrze jak się nie dowie

Aither - Wto Cze 07, 2005 13:00

Ischtwan nie wiem bede musiala kiedys tego sporobowac :) moze lepiej zrozumie istote zdrady :)
kisia - Wto Cze 07, 2005 13:09

Ischtwan napisał/a:
Powtarzam, to wielka rzadkość żeby ktoś zapamiętał raz na zawsze, że w ten sposób czyni zło przede wszystkim temu komu na codzień powtarza, że go kocha jak również sobie chociaż z tego akurat sobie nie zdaje sprawy.

Ischtwan to tez zależy dlaczego ktoś dopuścił się zrady.

Ischtwan - Wto Cze 07, 2005 13:11

jak chcesz, w każdym razie podziel się odkryciami ;)
kisia - Wto Cze 07, 2005 13:16

ja mogę jedynie mówić na swoim przykładzie :)
Aither - Wto Cze 07, 2005 14:04

Ischtwan u mnie chyba zdrada nie lezy w naturze... mam to do siebie ze o wszystkim mowie partnerowi... nawet o propozycjach innych facetow ;) :hyhy:
frohike - Wto Cze 07, 2005 16:09

Aither to jak to z toba w koncu jest,
raz piszesz ze nie potrafisz byc wierna a za chwilke ze nie lezy w twojej naturze ? ;)

Aither - Wto Cze 07, 2005 16:12

frohike bo wiernosc wiernosci nie jest rowna... nie potrafie zdradzac fizycznie w stuli "ide z Toba do lozka" [chociaz.... :Evil:] ale nie potrafie sie powstrzymac od zaczepiania innych a to w sumie tez swoista zdrada :D
Piotrulek - Wto Cze 07, 2005 16:26

kisia napisał/a:
ja mogę jedynie mówić na swoim przykładzie



ja też,tylko na swoim przykladzie... :) :) :)

Aither - Wto Cze 07, 2005 16:27

a u mnie to tylko domysly :D
kisia - Sro Cze 08, 2005 00:34

Aither napisał/a:
ale nie potrafie sie powstrzymac od zaczepiania innych a to w sumie tez swoista zdrada

a przepraszam kogo zdradzaz w ten sposób :?:
W zasadzie każdy ma swoje pojęcie zdrady, ja nie uważam żeby zaczepianie, było zdradą :D

Aither - Sro Cze 08, 2005 00:50

kisia nie zdradzam nikogo teraz bo jestem wolna :) ale kokietowanie... wiem lezy w naturze kobiet, ale czasem nie mozna sie oprzec :D
Dana - Sro Cze 08, 2005 01:12

kobieta i kokietowanie to jedno inaczej nie ma kobiety

zdrada strasznie boli tam gdzieś w serduchu

Aither - Sro Cze 08, 2005 01:15

kac moralny :)
kisia - Sro Cze 08, 2005 01:24

mój ojciec kiedyś powiedział że ja kokietowałm lekarzy jak tylko sie urodziłam :rotfl:
Aither - Sro Cze 08, 2005 01:30

kisia i tak CI zostalo do teraz :D
Dana - Sro Cze 08, 2005 01:34

mnie kokietowanie się wyłączyło jakis czas temu i nie wiem czy kiedys się włączy styki się popaliły :rotfl:
kisia - Sro Cze 08, 2005 01:36

Aither :D :hyhy:

Dana na spotkanku wymienimy przewody i znowu będzie działać :D

Aither - Sro Cze 08, 2005 01:36

Dana kazda kobieta kokietuje :] nawet o tym nie wiedzac :) ale czy to jest zdrada ? :D
kisia - Sro Cze 08, 2005 01:38

Aither napisał/a:
kazda kobieta kokietuje ....ale czy to jest zdrada ?

jak już mówiłam każdy ma swoją definicje zdrady, dla mnie to zdradą nie jest :hyhy:

Aither - Sro Cze 08, 2005 01:39

a ja sie coraz czesciej nad tym zastanawiam :D
Dana - Sro Cze 08, 2005 01:39

Nie kokietowanie to zabawa .......daleka droga do zdrady
Ischtwan - Sro Cze 08, 2005 06:30

bardzo, oj bardzo daleka :)
Aither - Sro Cze 08, 2005 12:15

ale od kokietowania sie w sumie wszystko zaczyna wiec mozna powiedziec ze "kokietowanie" to gra wstepna do zdrady :)
Ischtwan - Sro Cze 08, 2005 12:20

no Aither co też opowiadasz? zastanów się jak wielka jest odległość od tego uśmiechu, mrugnięcia do wskoczenia do łóżka
Aither - Sro Cze 08, 2005 12:28

Ischtwan moim zdaniem nie az taka duza... teraz wystarczy sie zastanowic czy ta mrugajaca "kobieta" ma na celu sie TYLKO pobawic czy po prostu spedzic ciekawie noc... jesli to drugie... to wydaje mi sie ze mezczyzna nie ma zbytnio szans jesli dobrze zagra kobita :)
Ischtwan - Sro Cze 08, 2005 12:35

to żmudne bardzo, wiesz. mylimy dwa różne pojęcia, wszystko to zależy od ludzi dokąd się posuną ;) :hyhy: i na czym poprzestaną
w mojej naturze leży nie posuwanie za daleko jeśli wiem, że nie mogę, to wsio, więcej się na temat odległości między jednym, a drugim nie wypowiadam :]

Aither - Sro Cze 08, 2005 12:45

Ischtwan no nie wiem :) i czasem facet zajety i czyjs maz moze sie zapedzic :) kobieta jak chce to potrafi :) w koncu z czegos sie ta zdrada rodzi :) czyz nie ? :hyhy:
Ischtwan - Sro Cze 08, 2005 12:53

ano tak, szkoda mi tylko partnerów (ek) tych zapędzających się osób, jeśli oczywiście sami są uczciwi, bo najlepiej jak nie są, się równoważy :]
Aither - Sro Cze 08, 2005 12:56

Ischtwan no lol czyzbym widziala tutaj teraz namowe do zdrady ? :D nie no spokojnie :) moze i rownowazyloby sie... ale czy to wyjscie? "ON/ONA zdradzil/a to ja zrobie tak samo" ... chyba nie o to chodzi O_o
Ischtwan - Sro Cze 08, 2005 13:03

co się dziwisz? niektórzy akceptują takie luźne związki
Aither - Sro Cze 08, 2005 13:07

Ischtwan luzne ? nie no dobra moze mam po prostu inne wyobrazenie zdrady albo cos... ale nie wydaje mi sie aby takie odgrywanie sie bylo az tak bardzo "partnerskie" O_o
Ischtwan - Czw Cze 09, 2005 06:37

przy takich luźnych związkach nie ma mowy o jakimkolwiek odgrywaniu się na sobie, tam dwoje ludzi po prostu akceptuje taki stan rzeczy, że są ze sobą, przy bardziej zaawansowanych związkach mogą mieć nawet wspólność majątkową, ale przymykają oko (właściwie oka) na wyskoki partnerów - przykładem takiego związku ze świata mediów mogą być Jerzy Urban ze swoją jakąś tam
ja osobiście nie mógłbym brać udziału w czymś takim

Aither - Czw Cze 09, 2005 11:46

no raczej nie... ja chyba tez nie :)
darkenstein - Pią Cze 10, 2005 23:42

Dana napisał/a:
Nie kokietowanie to zabawa .......daleka droga do zdrady

moze i daleka ale wtedy jestes juz w drodze :D

Aither - Pią Cze 10, 2005 23:44

:hyhy: no jasne :D uwazam ze do "gra wstepna" :D
Dana - Sob Cze 11, 2005 01:01

darkenstein napisał/a:
Dana napisał/a:
Nie kokietowanie to zabawa .......daleka droga do zdrady

moze i daleka ale wtedy jestes juz w drodze :D


zawsze mozna zawrócic lub zmienić plany i pójsć inną drogą lub sie zmeczyć i nie dojsć do końca drogi- tu zdrady :P

Piotrulek - Sob Cze 11, 2005 08:40

W jkednym z polskich filmów Boguś Linda wypowiedzial bardzo znane słowa: Co ty ku... wiesz o zabijaniu?!?

A do Aither i Isztwan powiem tak Co wy wiecie o zdradzie?!?

Czarnulka - Sob Cze 11, 2005 10:42

Cytat:
wydaje mi sie ze mezczyzna nie ma zbytnio szans jesli dobrze zagra kobita

Mój chłopak mówi,ze my i tak zawsze rzadzimy i panujemy nad sytuacją.
No bo przecież...czy można się oprzeć kobiecie,którą się kocha :D :P

Aither - Sob Cze 11, 2005 14:52

=CzArNuLkA= mozna :) uwierz mi ze mozna :)
Czarnulka - Sob Cze 11, 2005 15:03

Eeee tam.
To ja nie wiem,bo mój nie potrafi :hyhy: :P

Aither - Sob Cze 11, 2005 15:19

wiec nie bedzie potrafil Cie zdradzic :) ale to tylko teoretycznie :) praktyka wyglada troszke inaczej :)
Czarnulka - Sob Cze 11, 2005 15:47

Heheheeee...no tego,ze mnie w końcu zdradzi to jestem akurat pewna :]
Ale bez szczegółów :niepewny:

darkenstein - Nie Cze 12, 2005 20:34

Piotrulek dowalles z grubej rury teraz tylko czekaj na odwet :)
Aither - Nie Cze 12, 2005 22:17

Piotrulek napisał/a:
A do Aither i Isztwan powiem tak Co wy wiecie o zdradzie?!?


Ja wiem bardzo malo... powiem wiecej nigdy nie zdradzilam i nie znam tego smaku :) ale wszystko przede mna :P

darkenstein spokojna glowa ja i Piotrulek jestesmy na pokojowej sciezce :) nie dogryzamy sobie :P [jeszcze] :D

Ischtwan - Pon Cze 13, 2005 17:59

Piotrulek napisał/a:
W jkednym z polskich filmów Boguś Linda wypowiedzial bardzo znane słowa: Co ty ku... wiesz o zabijaniu?!?

A do Aither i Isztwan powiem tak Co wy wiecie o zdradzie?!?


jako, że nie do końca rozumiem powody kierujące Tobą przy pisaniu tego postu powiem tylko, że sam jej nie spróbowałem, ale wiem, że jest to bardzo powszechne zjawisko w dzisiejszym świecie (chociaż może zawsze)

Aither - Pon Cze 13, 2005 18:09

Zastanawiam sie czy mozna to nazwac "plaga" XXI w ? :)
Ischtwan - Pon Cze 13, 2005 19:13

może raczej koncówki XXw, aids zrobiło swoje
Aither - Pon Cze 13, 2005 19:20

Ischtwan no nie sadze... ale to juz inny temat :)
Piotrulek - Sro Cze 15, 2005 09:06

Cytat:
aids zrobiło swoje



Co ma aids wspólnego ze zdradą??Mówiąc o zdradzie,nie mam na myśli przygodnie poznaną dziwkę na autostrdzie lub brudną i śmierdzącą rumunkę lub ukrainkę na innej drodze... :) :) :)

Dorotka - Sro Cze 15, 2005 09:32

=CzArNuLkA= napisał/a:
Heheheeee...no tego,ze mnie w końcu zdradzi to jestem akurat pewna :]
Ale bez szczegółów :niepewny:


a może by tak z drugiej strony - zamiast zastanawiać się nad tym czy nasz "jedyny" to zrobi i w jakich okolicznościach to zastanówmy się co musiałoby się stać żebyśmy to my się skusiły. Zastanawiam się nad tym, czy gdyby sie zjawił ktoś kto by mnie kosmicznie kręcił i wiedziałabym że ja tez go kręcę to czy potrafiłabym się z nim umówić na taki mały seks bez zobowiązań i czy taka historiamiałaby wpływ na moje małżeństwo. Czy potrafilabym utrzymać taki "mały sekrecik" w tajemnicy przed meżem, czy umierałabym ze strachu że sie wyda.....

ANIUS - Sro Cze 15, 2005 09:35

Cytat:
czy umierałabym ze strachu że sie wyda.....


klamstwo ma krotkie nogi:)

Piotrulek - Sro Cze 15, 2005 16:24

ANIUS napisał/a:
klamstwo ma krotkie nogi



Oj ,ty to zaraz kłamstwo,a może niewiedza lepiej brzmi,prawda??

ANIUS - Sro Cze 15, 2005 19:49

klamstwo jest istotne dla zdradzajacego, a niewiedza dla zdradzanego hahaa :rotfl: :rotfl: :rotfl:
kisia - Czw Cze 16, 2005 02:05

Dorotka czy Ty byś umówiła się z takim facetem nie wiem , nie znam Cię, a czy ktoś by sie potrafił tak spotkać :?: to zależy tylko od człowieka i jego życiowej sytuacji.

Ja na dzień dzisiejszy nie spotkałabym się z takim krecącym mnie przystojniakiem bo wszystko czego potrzebuje mam w domu, a kiedyś kiedy było mi bardzo źle, kiedy czułam się niepotrzebna, niekochana być może tak :)

cinque - Czw Cze 16, 2005 15:16

kisia napisał/a:
kiedy czułam się niepotrzebna, niekochana być może tak

czyli czysto instrumentalne traktowanie tej drugiej osoby? tylko po to, zeby sie lepiej poczuc? ale to zludne, i niesmak do samego siebie jednak zostaje
niezaleznie od motywacji, pozostaje to zdrada, jesli choc jedna ze stron zwiazana bylaby z kims, prawda?

zania - Pią Cze 17, 2005 11:53

zdrata to nic dobrego, z punktu widzenia etyki, lecz moze byc roznie wytlumaczona, wyjasniona, bo zycie zwyczajnie nie jest biale i czarne, dobre i zle, lecz takze szare ( a moze kolorowe) , wiem to ;)
darkenstein - Nie Cze 19, 2005 03:00

zania kolorowe staje sie tylko w zwiazku pozamalzenskim , wiec najpierw trzeba zawrzec zwiazek :D
Aither - Nie Cze 19, 2005 11:26

czuje sie jakbyscie zachecali do tej zdrady :hyhy: :rotfl: heheheheeeee :] no no :] moze byc wesolo :)
darkenstein - Nie Cze 19, 2005 22:05

Aither wyjdziesz za maz to sama sie przekonasz o czym mowie :D
Aither - Pon Cze 20, 2005 00:54

darkenstein jestem konfliktowym czlowiekiem... tu sie przyznaje :) jak jestem wolna nie zaluje sobie niczego :) ale jesli juz mam partnera a co dopiero meza... inni faceci dla mnie nie istnieja :) inaczej mowiac... chyba jestem wierna :]
darkenstein - Pon Cze 20, 2005 01:34

Aither pozyjemy zobaczymy ;)
Aither - Pon Cze 20, 2005 10:40

darkenstein nie obiecuje ze sie o tym pierwszy dowiesz :] ale zobaczymy :]
Aither - Nie Cze 26, 2005 11:59

KHEM... moge przyznac sie ze brac udzial w zdradzie to bardzo eXcytujaca sprawa :D
trunks - Sob Lip 02, 2005 20:56

nie wiem czy ktoś o tym pisał wcześniej bo nie chce mi sie czytać tego od początku :),.....więc:
Mam takie pytanie do dziewczyn - czy jesli facet pójdzie na panienki (chodzi mi o to, że za kase), to uważacie to za zdrade ? Bo to tylko sam sex, a nie zdrada w sensie uczuciowym. Domyślam się, jaka będzie wasza odpowiedź :), ale spotkałem się z takimi poglądami, że gościu mówi, że chodzi "na dziwki" dlatego właśnie, że kocha swoją żone :), ponieważ dzięki temu ma pewne urozmaicenie i lepiej mu się potem z nią kocha, pozatym czuje się dobrze i lepiej mu się pracuje (dzięki temu ma pieniądze na utrzymanie rodziny). Hehe jak dla mnie takie tłumaczenie to z lekka hipokryzja, ale jakby sie zastanowić, to ma to sens. Co sądzicie ?

Aither - Sob Lip 02, 2005 21:04

trunks jako pierwsza cos powiem... mam troszke inne podejscie do tego niz "normalna" kobieta. chodzenie do takich miejsc gdzie oferuja rozkosze za kase... coz... skoro zarabia na dom to niech kase wydaje na dom a nie na "panienki" tu jest pierwsza sprzecznosc... bo zarabia na panny a dom "przy okazji". czy to jest zdrada... ciezko powiedziec. Kobieta jest po to oby byc przy zswoim mezu... jesli szuka "pociech" u innej to niestety kobieta traci na wartosci we wlasnych oczach, a moze i nawet w oczach meza. Wytlumaczenie "bo ja wlasnie kocham" jest absurdalne :)
Krotko... tak to jest zdrada :)

trunks - Nie Lip 03, 2005 00:30

Aither napisał/a:
bo zarabia na panny a dom "przy okazji"


ale jak kogoś stać....

w sumie spodziewałem sie takiej odpowiedzi :oczami:

Aither - Nie Lip 03, 2005 10:09

trunks wytlumaczenie "bo mnie na to stac" jest nie na miejscu... to oczywiscie punkt widzenia tylko i wylacznie moj... ale prowadzac lasny dom wiem, ze to finansowa studnia bez dna... tu zawsze potrzebne sa pieniadze. :) tak wiec... nie rozumuje takiej sytuacji :)
ANIUS - Nie Lip 03, 2005 19:43

trunks napisał/a:
ale jak kogoś stać....


czy faceta stac, czy nie stac na panienki..., jesli idzie na takowe , a jest z jakas kobieta zwiazany na powaznie - to jest to zdrada.
Nie wazne, ze on nie wklada w te akcje swoich uczuc ( bo jak to sie powszechnie przyjelo kobieta potrzebuje (niby) uczucia by sie z kims przespac) - w oczach kobiety jest to jej zniewaga.
Zdrada bez dwoch zdan.

trunks - Nie Lip 03, 2005 23:53

No ale może niektóre kobiety są same temu winne, bo nie spełniają należycie małżeńskiego obowiązku :>
kisia - Pon Lip 04, 2005 01:32

trunks Oczywiście ze jest to zdrada

trunks napisał/a:
No ale może niektóre kobiety są same temu winne,

masz tu troszkę racji. Jeżeli facet idzie na panienki by sobie urozmaicić życie erotyczne może to znaczać, że nie rozmawiają z żoną o swoich potrzebach i pragnieniach.

Aither - Pon Lip 04, 2005 09:16

co dalej nie zmienia faktu ze to zdrada... nawet jesli zona o tym wie... to lepiej w swoim gronie usiasc i pogadac co i jak... a nie od razu wychodzic na kobitki... ide o zaklad ze ten gosc nawet nie wymienil slowa ze swoja zona na ten temat... bo z zalozenia kazdy facet twierdzi, ze zona mawiedziec co robic... a to totalna bzdura.
trunks - Pon Lip 04, 2005 11:00

Rozmowa bez wątpienia jest najlepszym wyjściem, ale niestety wielu facetów jest leniwych i zamiast porozmawiać o tym z żoną, wolą po prostu iść do panienki i zapłacić, a ona juz sama wie co i jak profesjonalnie zrobić... :oczami:
Frycek - Pon Lip 04, 2005 11:46

czytajac to wszystko nasowa mi sie pytanie...
- dlaczego wszystko sprowadzacie do seksu??
- dlaczego to kobieta zawsze jest obwiniana ??

a takze nazówa mi sie taka nieprzyjemna mysl " dlaczego niektorzy traktuja kobiete jak przedmiot" !!
czy kobieta ma sluzyc tylko jako....dziurka i zadowalacz ??

ANIUS - Pon Lip 04, 2005 13:36

Cytat:
czy kobieta ma sluzyc tylko jako....dziurka i zadowalacz ??

podoba mi sie:) no wlasnie, bo wiekszosc facetow to swinki i dlatego takl uwazaja...

trunks - Pon Lip 04, 2005 14:47

Frycek napisał/a:
czytajac to wszystko nasowa mi sie pytanie...
- dlaczego wszystko sprowadzacie do seksu??
- dlaczego to kobieta zawsze jest obwiniana ??


Bo sex jest bardzo ważny w związku (dla Ciebie nie ?). A kto pisze, że kobieta jest zawsze obwiniana ? Każdy przypadek jest inny i winna może być każda ze stron, albo jeszcze lepiej obie po trochu.
BTW mnie też się nie podoba takie przedmiotowe traktowanie kobiet :looka:

kisia - Pon Lip 04, 2005 14:50

Frycek napisał/a:
" dlaczego niektorzy traktuja kobiete jak przedmiot"
Frycuś bo tacy niestety sa faceci :P
Tobi - Pon Lip 04, 2005 16:24

kisia - wierzę, że chciałaś napisać "niektórzy faceci" :)
Aither - Pon Lip 04, 2005 16:36

sex jest wazny w malzenstwie bo to on prawde mowiac caly czas towarzyszy w zyciu obojga... nie ma sexu... nie ma malzenstwa to przeciez normalne...
Frycek - Wto Lip 05, 2005 06:36

trunks napisał/a:
Bo sex jest bardzo ważny w związku

zgadza sie jest wazny ale czy najwazniejszy??
zgadzam sie tez z Aither - jesli sie w lozku nie uklada to sie w zyciu tez nie bedzie. Ale ludzie sa ludzmi i kazdy jest innym przypadkiem.
Jedni sa szczesliwi bo maja siebie , inny traktuja sie tylko jako osobo do seksu , a innym to tito co robia i z kim...mowia Kocham ale czy szczerze ??

kisia napisał/a:
Frycuś bo tacy niestety sa faceci


Tobi napisał/a:
kisia - wierzę, że chciałaś napisać "niektórzy faceci"

a czy kobiety nie traktuja facetow jak zabawki ??czy mam potwierdzic czy zaprzeczyc ??

Aither - Wto Lip 05, 2005 11:57

Frycek oczywiscie, ze traktuja... juz dawno minela era "zdobywania" tylko przez faceta... teraz kobiety rowniez zajely sie ta profesja :) jesli moge to tak ujac :) wiele "wyzwolonych" kobiet traktuje faceta jak swoja zabawke, ktora ma sie zglosic w momencie kiedy ona zadzwoni :) znam osobiscie dwie takie kobitki i prawde mowiac nie uwazam je za zle osoby :) zadajac im pytanie dlaczego ma tak liczna glupe facetow stwierdzily, ze po prostu szukaja... cos w tym chyba jest prawda ? :)
kisia - Sro Lip 06, 2005 08:54

Tobi napisał/a:
kisia - wierzę, że chciałaś napisać "niektórzy faceci

no dobra niech Ci bedzie że niektórzy faceci :P
Frycek napisał/a:
a czy kobiety nie traktuja facetow jak zabawki ??

czasami też tak trkartują :hyhy:

Aither - Sro Lip 06, 2005 14:37

i to nie tylko "czasami" :D :hyhy: :rotfl:
kisia - Sob Lip 09, 2005 03:34

fajnie mi się bawi z urzednikami jak mam cos załatwic w urzędzie :hyhy:
Aither - Sob Lip 09, 2005 13:57

kisia eee co ma zdrada do urzednikow ? :D
Dana - Sob Lip 09, 2005 15:55

urzędaski zdradzają swoje partnerki z petentkami ;) :rotfl:
kisia - Sob Lip 09, 2005 16:16

kisia napisał/a:
Frycek napisał:
a czy kobiety nie traktuja facetow jak zabawki ??

Cytat:
fajnie mi się bawi z urzednikami jak mam cos załatwic w urzędzie

Aither o to mi chodziło :)

Aither - Sob Lip 09, 2005 17:43

kisia hhahahahahahaaaaaaaa :D dobrze ze nie trafilam na Ciebie jak bylam jeszcze takim urzedasem :] ale chyba o facetow chodzi co nie ? :D

Dana powiem Ci, ze blisko jestes :)

kisia - Sob Lip 09, 2005 17:45

Aither napisał/a:
ale chyba o facetow chodzi co nie ?

tak tak o facetów,

Aither - Sob Lip 09, 2005 17:57

I US ma fajnych egzekutorow :D
Piotrulek - Sob Lip 09, 2005 18:43

kisia napisał/a:
cos załatwic w urzędzie



Tak,wejdzie taka kisia do biura,na swoim wysokim obcasie,zakolysze calkiem niezlymi bioderkami,pomruga pięknymi oczkami,zrobi minkę zagubionej petentki,a faceci szjaby dostają i szaleją aby wszystkie pytania kisi znalazły odpowiedź...a jak kisia wszystko zalatwi to faceci do 16 nie wiedzą co mają ze sobą począć i"głupie pomysły" zamiast pracy trafiają do głowy,a potem mówimy o zdradzie...wy damskie prowokatorki...

Aither - Sob Lip 09, 2005 19:24

BUHEHHEHEHEHEHEHEHEEEEEEEE :evil: :zawstydzony: :zawstydzony: :zawstydzony:
kisia - Sob Lip 09, 2005 21:20

Piotrulek :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :hyhy: :hyhy:
trunks - Sob Lip 09, 2005 23:08

Hehe dobre :rotfl:
Szamanka - Pon Sty 23, 2006 21:44

A czym wlasciwie jest zdrada?
Niektorzy uwazaja za niedochowanie wiernosci juz taniec z innym mezczyzna/inna kobieta. Albo pocalunek w policzek.
Inni( i tych jest najwiecej) twierdza zas ze zdrada to kontakt erotyczny.
Trzecia szkola twierdzi zas ze zdrada jest skierowaniem swoich emocji- milosci, czulosci, pozadania-, swojego czasu i uwagi na osobe inna niz partner. I wedlug mnie to najpelniejsze z istniejacych okreslenie zjawiska zdrady.
Chyba nie ma potrzeby komentowac zjawiska patologicznej zazdrosci- "dlaczego tak dlugo na nia patrzyles spodobala ci sie co? Myslisz ze jest ladniejsza ode mnie..." itp.
Jesli zas chodzi o cielesnosc- coz- jesli trzymac sie scisle tej definicji to ja sama zdradzalam i bylam zdradzana fizycznie. Taki opis zjawiska zdrady nie zostawia marginesu dla tzw wolnego zwiazku- zwiazku bez zobowiazania o wiernosci fizycznej.
Jesli natomiast chodzi o emocje- coz mozna powiedziec. Tak pojeta zdrada wedlug mnie nie zostawia zadnego ruchu partnerowi. Nie ma juz zwiazku, nie ma juz milosci.

De_Luca - Pon Sty 23, 2006 22:27

Jak ktoś kiedyś powiedział "kobieta wybaczy ci wszystko, oprócz tego, że jej nie kochasz". Moim zdaniem trafne stwierdzenie
darkenstein - Pon Sty 23, 2006 23:16

De_Luca, to oznacza ze jestem usprawiedliwiony :D :D :D odrazu sie lepiej czuje i nie mam poczucia winy:)
praz - Pon Sty 23, 2006 23:17

nie wiem jak mozna wybaczyc zdrade...
De_Luca - Pon Sty 23, 2006 23:54

to chyba zależy od człowieka- sama się sobie dziwie, ale... gdyby facetowi naprawde zależało i to by nie było chroniczne, mogłabym zdrade wybaczyć. No oczywiście nie od razu- najpierw by dostał nauczke =P
De_Luca - Wto Sty 24, 2006 00:01

może sie po prostu przyzwyczaiłam? =/
Olaa - Wto Sty 24, 2006 00:10

zdrady nie umialabym wybaczyc <tak sadze>
Dorotka - Wto Sty 24, 2006 07:46

De_Luca napisał/a:
może sie po prostu przyzwyczaiłam?

do czego przepraszam, bo nie bardzo rozumiem :zdziwko: szczególnie, że masz całe 19 lat ;)

asik - Wto Sty 24, 2006 08:14

ja też nie umiałabym wybaczyć..
nigdy w życiu.. skoro zdradza raz to i kolejny też może być..

De_Luca - Wto Sty 24, 2006 11:29

Dorotko chodzi o to, że może to tylko ja mam "szczęście" do takich ludzi ale mam dosyć pare znajomych którym "zdarza się" skok w bok, mimo że im na sobie zależy (przynajmniej tak twierdzą).. Ja się dowiaduje o ich niecnych postępkach i potem mam dylemat- powiedzieć tej drugiej osobie czy nie? No właśnie- co wy o tym sądzicie... Ja przeważnie dochodze do wniosku, że lepiej sie nie mieszać..
Dorotka - Wto Sty 24, 2006 11:37

De_Luca napisał/a:
Ja przeważnie dochodze do wniosku, że lepiej sie nie mieszać..

całkiem słuszny wniosek jak na mój gust :) ja szczerze mówiąc wolałabym nie wiedziec a osobę, która przylazłaby i z satysfakcją czy bez obwieściła mi taką rewelację rozmazałabym zapewne na scianie ;)

De_Luca - Wto Sty 24, 2006 11:46

no tak- niby słuszny.. ale co jeśli chodzi o Twoją najlepszą przyjaciółkę? Sprawa się komplikuje.
asik - Wto Sty 24, 2006 11:50

wygodniej jest się nie mieszać ale czy lepiej to nie wiem..
na ogół jest tak że wszyscy wiedzą a najbardziej zainteresowana osoba nie..
i to jest smutne..
gdyby chodziło o moją przyjaciółkę to odrazu bym jej powiedziała a facetowi dała w dziub..

Dorotka - Wto Sty 24, 2006 11:55

rozumiem, że gdyby chodziło o tą samą przyjaciółkę, ale to ona by zdradzała a nie była zdradzana to też byłybyście dziewczyny takie szczere? ;)
asik - Wto Sty 24, 2006 12:00

Dorotka, mam nadzieję że nie będę w takiej sytacji i moja przyjaciółka nie będzie nikogo zdradzać:)
De_Luca - Wto Sty 24, 2006 12:11

a ja byłam w takiej sytuacji- i facet póki co się nie dowiedział o "wybryku" mojej psiapsióły (ale pomimo że żałuje za grzechy, już jest grzeczna i świata poza nim nie widzi- wyrzuty robie jej do tej pory, bo drugiego takiego faceta to ze świecą szukać)
Szaganka - Wto Sty 24, 2006 14:03

Zdrada zdradzie nierówna.... :|
Zależy co bardziej boli po tej zdradzie.... serce :( czy duma... :cenzura:

De_Luca - Wto Sty 24, 2006 14:27

racja racja... Szaganko
no i od samego człowieka- każdy ma swój system wartości

Piotrulek - Wto Sty 24, 2006 18:41

De_Luca napisał/a:
No oczywiście nie od razu- najpierw by dostał nauczke =P



Ty byś go zdradzila,prawda,najlepsza nauczka wet za wet ,oko za oko,ząb za ząb...

De_Luca - Wto Sty 24, 2006 22:10

aa tam ja nie z tych- jak coś komuś obiecam to jestem wierna jak pies (noo prawie- dlatego od sylwestra nie pije w wiekszych ilościach), a pozatym to nie miała być zemsta tylko nauczka
Appo - Wto Sty 24, 2006 23:33

Dla mnie zdrada... to pocałunek, słowa, porządanie, seks... W słowach i uściaskach wiadomo ... zależy od sytuacji ... Zdradzać ... po co ? Przecież powinno się doceniać to co się ma, a jak Ci mało ... to odejdź i nie niszcz 2 osobie życia.
trunks - Wto Sty 24, 2006 23:39

Appo, ładnie napisał, ale czasem taka sytuacja sie wywiązuje i to jest silniejsze, a potem sie żałuje tego :oczami:
De_Luca - Wto Sty 24, 2006 23:40

Appo to wszystko pięknie brzmi, ale jak mi ktoś kiedyś powiedział "życie..."
miriam - Wto Sty 24, 2006 23:42

otóż to!!!...zdrady nie uznaje....jak ktos potrafi zdradzić to niech że tak sie brzydko wyrażę wypiernicza z życia drugiej osoby...i nie ma zmiłuj się....żadna zdrada nie ma wytłumaczenia i mieć nie będzie...:)poza tym zależy kto jak rozumie zdradę bo co dla niektórych zdrada zaczyna sie dopiero w łóżku....a błąd....zaczyna się już w głowie...:)Nie toleruje zdradzających...nie mam dla nich żadnego szacunku....i tak w ogóle....to paskudny temat:):):)
Dorothea - Wto Sty 24, 2006 23:46

miriam napisał/a:
Nie toleruje zdradzających

wszedzie ich pełno niestety

miriam - Wto Sty 24, 2006 23:51

No oczywiście z oczu im tego nie odczytam....:)ale jak jestem świadkiem....albo poprostu wiem ...to mnie szlag jasny trafia.....fuuujj
De_Luca - Wto Sty 24, 2006 23:53

miriam już wiemy skąd się wziął Twój podpis =)
Po głębszym wielogodzinnym przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że macie racje. A ja jestem mała, smarkata, naiwna i mało jeszcze wiem o życiu. :wstyd: W związku z tym zmieniam poglądy- nie ma zmiłuj darkenstein przykro mi... śmiało możesz czuć się winny ;)

miriam - Wto Sty 24, 2006 23:57

De_Luca...he he he:)a czemu niby naiwna masz być:):)naiwni to są zdradzający jak myślą że się nie wyda:):):)
asik - Sro Sty 25, 2006 00:04

dla mnie zdrada to coś obrzydliwego.. a niestety obecnie jest na porządku dziennym..
i coniektórzy traktują to jak coś normalnego..

De_Luca - Sro Sty 25, 2006 00:08

bo jestem chyba najbardziej łatwowierną osobą jaką znam. Mi można byle głupote "sprzedać".
MiriamMasz racje- prawda zawsze w końcu wyjdzie na jaw. Czasem barrrrrrdzo pokrętną drogą.. zdradzacze chyba nie zdają sobie sprawy jaki ten świat mały... Sama sie ostatnio niefajnych rzeczy dowiedziałam i wszystkie miłe wspomnienia związane z tamtą osobą poszły sie ...... no wiecie. :kwasny:
I wolałabym się tego dowiedzieć od kolesia a nie od koleżanki z Katowic...

miriam - Sro Sty 25, 2006 00:10

ups....no to niezbyt fajnie miałaś....ale się nie martw....zapłaci sobie sam za to:):)
De_Luca - Sro Sty 25, 2006 00:19

miriam on nie wie, że ja wiem.. żyje w błoooooogiej nieświadomości <na razie>
darkenstein - Sro Sty 25, 2006 00:34

lepiej sie tu nie odzywac bo mozna dostac w rylo :D :D :D
Dorothea - Sro Sty 25, 2006 00:38

:D
Uriel - Sro Sty 25, 2006 00:38

Jedno jest pewne:zdrada jest jak łańcuszek.... na jednej się to nie kocńzy. Nie warto wierzyć, choćby nie wiem jak ten ktoś się zapierał, że "to się już nie powtórzy"
darkenstein - Sro Sty 25, 2006 00:49

Uriel, masz racje to wciaga tylko ze ja mam wade wrodzona :D
Dorothea - Sro Sty 25, 2006 00:50

darkenstein napisał/a:
mam wade wrodzona

A kiedy to sie ujawniło??? :D

darkenstein - Sro Sty 25, 2006 00:54

Dorothea, jakos tak jak mialem 7 lat odrazu sie pokapowalem do czego to moze sluzyc :P :D
Dorothea - Sro Sty 25, 2006 00:58

darkenstein, to dobrze,ze to zrozumiałes, żle by było gdybys zył w błogiej nieswiadomosci :D :rotfl:





Wywala nas zobaczysz :offtopic:

Szaganka - Sro Sty 25, 2006 02:43

miriam napisał/a:
nie ma zmiłuj się....żadna zdrada nie ma wytłumaczenia i mieć nie będzie...
Nie toleruje zdradzających...nie mam dla nich żadnego szacunku....
jak jestem świadkiem....albo poprostu wiem ...to mnie szlag jasny trafia.....fuuujj
naiwni są zdradzający jak myślą że się nie wyda


miriam los bywa zwykle przewrotny... zwłaszcza dla tych najmniej tolerancyjnych.... :kijemgo:

asik napisał/a:
dla mnie zdrada to coś obrzydliwego


asik nic co ludzkie nie jest nam obce.... czyżbyś była zdradzona, że tak sie tym brzydzisz? :/

darkenstein napisał/a:
lepiej sie tu nie odzywac bo mozna dostac w rylo


darkenstein ja dostanę albo w twarz, albo mi w nią zaraz naplują... :)

Dorotka - Sro Sty 25, 2006 07:54

zadziwiające dla mnie jest to że akurat na temat zdrady tyle mają do powiedzenia i tak radykalnie osiemnasto i dziewiętnastolatki. Jeden "odejdź i nie niszcz drugiej osobie życia" druga "zawsze wyjdzie na jaw bo świat jest mały" - a przepraszam najmocniej o jakich Wy zdradach opowiadacie?? o zabraniu zabawek i wyniesieniu się do innej piaskownicy i innym kolegą?? Bo się spotykaliście z kimś tam okazyjnie na randeczkach a potem ten ktoś się tam pocałował z kimś innym? A może z punktu widzenia kogoś, kto przeżył u boku drugiego człowieka dziesięć czy piętnaście lat, dzień po dniu 24 godziny na dobę to nie jest takie proste. Może przez jeden skok w bok nie warto przekreślać wielu lat lojalności, oddania i tego czego się razem dokonało?
Nawiasem mówiąc - jako że ważniejsze u mojego partnera jest to co od pasa w górę niż to co od pasa w dół - to o wiele bardziej byłabym skłonna wybaczyć zdradę polegającą na tym że się z komś przespał, niż na tym że był wobec mnie nieuczciwy i nielojalny, nie miał do mnie szcunku.

De_Luca - Sro Sty 25, 2006 10:00

Dorotka czyżbyś była wyznawcą zasady: dzieci i ryby głosu nie mają? Jesteśmy jeszcze mali to mamy siedzieć cicho? :niepewny:
Dorotka - Sro Sty 25, 2006 10:08

jak czytam niektóre Twoje posty - szczególnie jak starasz się wykreowac na znawcę tematu takiego jak ten - to rzeczywiście mam ogromną ochotę zostac wyznawcą pewnej zasady, której nie nzawę żeby Cię nie urazić. Jak na mój gust, to akurat na temat zdrady (prawdziwej a nie widzianej oczami infantylnej nastolatki) nie możesz wiedziec szczególnie dużo.
De_Luca - Sro Sty 25, 2006 10:11

zauważyłam, że szczególnie mnie się uczepiłaś
Szaganka - Sro Sty 25, 2006 10:13

Dorotka, ja Cię po prostu koffam... :]

Jak to dobrze posłuchać mądrego... :padam:


De_Luca napisał/a:
dzieci i ryby głosu nie mają? Jesteśmy jeszcze mali to mamy siedzieć cicho?


Nie De_Luca, ale są rzeczy, o których nie powinny wypowiadać się ludzie, którzy nie są tym problem dotknięci, którzy sami tego nie przeżyli.

Poza tym jest jakaś skala "istotności kłopotów". Nie porównasz chyba takiej sytuacji w wieloletnim "dzieciatym" związku (niekoniecznie przecież małżeństwie, bo to nie obrączkę się zdradza), do kilkumiesięcznego (o ile było tak długie) "chodzenia". :|

To równie nie na miejscu jak to, że o aborcji najwięcej do powiedzenia mają siedemdziesięciolatki... :kwasny:

Dorotka - Sro Sty 25, 2006 10:16

De Luca - widać ilość a szczególnie jakość Twoich wpisów do tego skłania
De_Luca - Sro Sty 25, 2006 10:17

Szaganka Ty w ogóle nie sypiasz??? :szok:
Szaganka - Sro Sty 25, 2006 10:20

De_Luca napisał/a:
Szaganka Ty w ogóle nie sypiasz??? Szok



Ponieważ to topic o zdradzie, więc ZDRADZę Ci sekret: :luka:



jestem cyborgiem.....
:oczami:

Dorothea - Sro Sty 25, 2006 11:06

Szaganka, :D :rotfl:
Szaganka - Sro Sty 25, 2006 11:26

Dorothea, no so? :| :dontgetit:

Nie wiedziałaś? :zdziwko: :) :P :D :rotfl:

Dorothea - Sro Sty 25, 2006 11:27

Szaganka, jak juz tak "zdradziłas" to tylko upewniłas mnie w moich domysłach :D
Aither - Sro Sty 25, 2006 13:48

uo jezu... co za wyznania...
albo jest lesba albo uzywa cyborga... poza tym les to fajne dziewczyny :D heheheheheeee wiecej nie powiem :P
Zdrada... byla jest i bedzie... jestesmy zdradzane i same zdradzamy... to lezy w ludzkiej naturze jak agresja czy zadza krwi :P

Szaganka - Sro Sty 25, 2006 13:57

Aither napisał/a:
uo jezu... co za wyznania...
albo jest lesba albo uzywa cyborga...



:/ Aither, maleńka :/ nawet jeśli..... :dontgetit:

NIE JESTEŚ W MOIM TYPIE :dontgetit: chyba już wolę cyborga :cwaniak:

Aither - Sro Sty 25, 2006 13:59

Szaganka, zle interpretujesz moje posty... ja Ci nie skladam porpozycji... i bynajmniej nie ubiegam sie o Twoje wzgledy wiec podaruj sobie takie hasla :)
Szaganka - Sro Sty 25, 2006 14:18

:orany:
uufff.... już sie wystraszyłam, ze coś mi grozi z Twojej strony....

ale skoro mogę się czuć bezpieczna..... to może :offtopic: :)

Aither - Sro Sty 25, 2006 14:33

poza tym na forum mam juz swoje ulubienice :serce: i nie bede ich zdradzac :super:
asik - Sro Sty 25, 2006 17:48

Dorotka napisał/a:
to o wiele bardziej byłabym skłonna wybaczyć zdradę polegającą na tym że się z komś przespał, niż na tym że był wobec mnie nieuczciwy i nielojalny, nie miał do mnie szcunku.

Dorotka, to że ktoś się z kimś przespał to akurt jak dla mnie oznaka że ten ktoś jest nieuczciwy i nielojalny i nie ma szacunku do osoby z którą jest..i nie jestem w stanie tego wybaczyć..

Czarnulka - Sro Sty 25, 2006 17:51

Czytam posty 29 i 32letnich babek i yślą,że wszystkie rozumy pozjadały...
że jak się ma 18,19 lat to jest sie na etapie zabawek...płakać się chce...nie ze śmiechu niestety a z żalu.De Luca radze omijać te posty wiekkim łukiem i nie zawracać sobie nimi głowy.

asik - Sro Sty 25, 2006 17:56

=CzArNuLkA=, mam podobne zdanie jak ty i każdy ma prawo się wypowiedzieć bez względu na to ile ma lat i jakie ma doświadzczenie w tym akurat temacie..
Dorotka - Sro Sty 25, 2006 17:57

asik, to akurat było skierowane do osób, którym się wydaje że zdrada oznacza koniec wszystkiego i wydaje im się że najlepiej by było nigdy więcej takiego człowieka na oczy nie oglądać. Jeżeli dla kogoś związek opiera się tylko i wyłącznie na seksie to oczywiście przespanie się jednego partnera z kimś innym oznacza koniec takiego związku, jeżeli natomiast w związku są ważne inne sfery (emocjonalna, uczuciowa, wspólne wychowywanie dzieci, planowanie przyszłości) to uważam że jest skłonny taką zdradę wybaczyć, w imię lat spędzonych razem i wszytskiego dobrego co się przez te lata wydarzyło. Poza własnymi odczuciami w grę w wieloletnich związkach wchodzą też uczucia na przykład dzieci - trochę to nie fair wobec nich że nagle mamusia zbiera zabawki i wynosi się wywracając im życie do góry nogami - bo tatusiowi się zdarzyła chwila zapomnienia.
Aither - Sro Sty 25, 2006 17:58

tutaj nie chodzi o to kto ile ma lat... zdrada tak samo boli bez wzgledu czy nma sie 18 lat czy 35
asik - Sro Sty 25, 2006 18:00

Dorotka, rozumiem ale ja jakoś nie umiałabym się z tym pogodzić i udawać że nic się nie stało..dobro dzieci jest najważniejsze ale jakim kosztem.. wychowywania ich w kłamstwie? poza tym jaką masz gwarancję że to się nie powtórzy?? żadnej..
szanuję twoje zdanie i ok.. ja na to bym się nie zgodziła..

Dorotka - Sro Sty 25, 2006 18:01

Aither napisał/a:
zdrada tak samo boli bez wzgledu czy nma sie 18 lat czy 35

niekoniecznie, mając osiemnaście lat spotyka się z facetem okazjonalnie a mając 35 bywa, że spędziło się z nim już wiele lat pod jednym dachem i ma się rodzinę - boli może tak samo, ale motywacje do odejścia lub pozostania są bardzo różne. Jak się z kimś spędziło parę randek to może się jest nim zauroczonym, jak się z kimś mieszkało 10 czy 15 lat to mam wrażenie że się go kocha - wtedy boli jeszcze bardziej a odejść jest o wiele trudniej

asik - Sro Sty 25, 2006 18:03

jasne że nie jest łatwo i każda sytuacja musi być rozpatrzona indywidulanie..
nie ma reguły jak postąpić itd

Aither - Sro Sty 25, 2006 18:05

Dorotka, nie chodzilo mi o to czy wybor jest latwy czy motywacja itp kazdy przezywa zdrade indywidualnie... wszystko zalezy od czlowieka
trunks - Sro Sty 25, 2006 18:25

zgadzam sie tutaj z tym, co piszeDorotka
Szamanka - Sro Sty 25, 2006 18:46

Dorotka, dobrze mowi.
Napewno jest ciezko zrozumiec czlowieka z ktorym przezylo sie kilka lat i nagle...bum...dowiadujemy sie, ze zdradzil.Nastepuja wtedy pytania..dlaczego?.Slyszy sie wytlumaczenia, ze....zdarzylo sie....ze nigdy wiecej....Zostaje wybaczone,...dla dobra rodziny, dla lat spedzonych razem, dla tego co sie tak dlugo budowalo....wybaczone, lecz nie zapomniane.
Napewno ciezej wtedy o zaufanie....i nie wazne jaka strona zdradzila.

Latwiej jest odejsc mlodej,jeszcze wolnej osobie....bo tak naprawde co takie pary laczy? Milosc?....o czort z nia...bedzie nastepna?
Wiadomo, pozostanie zal i uczucie niesmaku....w nastepnym zwiazku obawa, ze moze znow....
W zwiazkach, gdzie jest zbudowana rodzina, takie odejscie potrzebuje przemyslenia.Gdyby za kazdy blad, pakowane byly by walizki....adwokaci mieli by wiecej kasy, niz ostatnio slawny Norris.
Zycie...a ono uczy nas przebaczania i pokory

Czarnulka - Sro Sty 25, 2006 18:52

Dorotka napisał/a:
skierowane do osób, którym się wydaje że zdrada oznacza koniec wszystkiego i wydaje im się że najlepiej by było nigdy więcej takiego człowieka na oczy nie oglądać. Jeżeli dla kogoś związek opiera się tylko i wyłącznie na seksie to oczywiście przespanie się jednego partnera z kimś innym oznacza koniec takiego związku, jeżeli natomiast w związku są ważne inne sfery (emocjonalna, uczuciowa, wspólne wychowywanie dzieci, planowanie przyszłości) to uważam że jest skłonny taką zdradę wybaczyć, w imię lat spędzonych razem i wszytskiego dobrego co się przez te lata wydarzyło. Poza własnymi odczuciami w grę w wieloletnich związkach wchodzą też uczucia na przykład dzieci - trochę to nie fair wobec nich że nagle mamusia zbiera zabawki i wynosi się wywracając im życie do góry nogami - bo tatusiowi się zdarzyła chwila zapomnienia

Z ta wypowiedzią Doroty się zgadzam.nie mówię,ze nie.
Ale jak sie czyta,ze taka ja mysle tylko o zabawkach i go*** wiem o zyciu,miłości i zdradzie to robi się przykro...poprostu..

Dorotka - Sro Sty 25, 2006 19:05

=CzArNuLkA= napisał/a:
taka ja mysle tylko o zabawkach i go*** wiem o zyciu,miłości i zdradzie
tego, to ja akurat nigdzie nie napisałam - może wyczytałas to co chciałaś wyczytać, a nie to o czym pisałam.
Major - Sro Sty 25, 2006 19:08

Bo moim zdaniem problem tkwi w naturze człowieka. Ludzie są "zwierzętami stadnymi". Zawsze żyli w grupie i mieli więcej partnerów niż jeden. Chyba, że był to słaby osobnik. W pewnym momencie rozwoju cywilizacji nastąpiło coś jak przymuszone uporządkowanie społeczeństwa. Ludzie już od dawna żyją w związkach monogamicznych, ale gdzieś tam cały czas w podświadomości i instynktach są pierwotne rządze. To głupio może brzmi, ale czasem wystarczy jakiś impuls i człowiek może mieć duży problem z opanowaniem się... Niby zabijać ludzie też nie powinni, ale czasem się włączy zezwierzęcenie i bach wszystko co unormalizowane pada w jednej sekundzie.
Dorotka - Sro Sty 25, 2006 19:15

Major, o choroba.... :zdziwko: trudno w sumie odmówić racji tej teorii, ale od czasu życia w stadzie to jakiś postęp cywilizacyjny chyba nastąpił, przynajmniej powinien był.
A nawiasem mówiąc z jednej strony teoria tamte czasy mogły być całkiem niezłe (te rządze :hyhy: ) ale z drugiej.... jak sobie pomyślę o gotowaniu dla stada i sprzątaniu po stadzie.... już przy moich dwóch facetach wymiękam a co dopiero mówić o ich stadzie ;)

Szamanka - Sro Sty 25, 2006 19:21

Gdzies kiedys wyczytalam, ze czasami zdrada pomaga.....( prosze nie bic za mocno)
Jakis madry czlowiek wypowiedzial sie, ze nie ma zwiazku, w ktorym nie ma ryzyka zdrady.Moze sie zdarzyc w malzenstwie, ktore uchodza za idelane.Wiadomo, ze nikt nie bedzie na to przymykac oczy, ale czy nie warto zastanowic sie czasami, dlaczego tak sie dzieje i co popycha dana osobe do zdrady?
Zastanawia mnie z jakich powodow zdradzaja mezczyzni a z jakich kobiety?

Jestem zdania, ze zamiast skupiac sie na wlasnej osobie i bolu i krzywdzie jaka spotkala, lepiej skupic sie na zwiazku.Wspolnie zastanowic sie dlaczego tak sie stalo i czy to moze sie powtorzyc?

miriam - Sro Sty 25, 2006 19:37

szaganka...mojaaaa kochana:)ano przewrotny bywa....:):)i tak obrzydzenie mam i mieć będę:)

Dorotka....ano ja należe raczej nie zupełnie do nastolatek....i uwierz mi że w sprawach małżeńskich mam nieco więcej doświadczenia...mimo tej tak ogromnej :) różnicy wieku między nami(2 lata?)......

Olaa - Sro Sty 25, 2006 19:42

Dorotka, masz racje nie mozemy mowic o zdradzie w takim wymiarze jak Wy to juz widzicie- nie przezylismy jeszcze malzenstwa i powaznych spraw zwiazanych z wlasna rodzina- to dopiero nas czeka- mnostwo doswiadczen przed nami i z pewnoscia masz wiele racji w swoich wypowiedziach :)
My <mlodsi> wypowiadamy sie w kwestii takiej jak 19-latek moze widziec zdrade ( a przeciez 19-letnia osoba tez musi to zjawisko na swoj sposob, czasem jeszcze moze zbyt nastoletni, przezywac)- poniewaz problem dotyczy ludzi w roznym wieku- mozemy mowic tylko o "zdradzie" tak jak to widzimy- dlatego faktycznie posty w tym temacie 19-latkow moga byc dla osob, ktore maja juz wiekszy bagaz doswiadczen, infantylne- ale kazdy chyba moze sie tu wypowiedziec tak jak to widzi, odczuwa :) - Trzeba byc wyrozumialym :)

A wiec ja powiem- mam 19 lat- nigdy mnie nikt nie zdradzil w zaden sposob <jesli chodzi o sprawy damsko-meskie> i mam nadzieje ze nie bede musiala tego nigdy doswidczac, bo wydaje sie to trudne do wybaczenia. Tyle - i uciekam stad bo juz wiecej nie mam w tym temacie nic do powiedzenia :) :)

Szaganka - Sro Sty 25, 2006 19:49

:) najfajniejsza 19-stka na forum :calus:

To moja prywatna opinia... nie pytam czy się z nią zgadzacie czy nie :)

Dorotka - Sro Sty 25, 2006 20:09

miriam napisał/a:
i uwierz mi że w sprawach małżeńskich mam nieco więcej doświadczenia...mimo tej tak ogromnej różnicy wieku między nami(2 lata?)......

Miriam - jaśniej kochanie, bo chyba nie zrozumiałam :niepewny:

Olaa - wieeelki szacunek za Twoje słowa - rozumiem, zgadzam się. Może gdyby dziewczyny napisały to ładnych parę postów temu w taki sposób, to nie byłoby żadnych kwachów :)

miriam - Sro Sty 25, 2006 21:14

Dorotka...a to my już w większej zażyłości jesteśmy???:)...nie przesadzaj bo którąś z nas o zdrade oskarżą:):):)wyjaśnie kiedys osobiście:)
Dorotka - Sro Sty 25, 2006 21:41

miriam, spoko - nie ma sprawy - poprostu Twoja matematyka mi się w żaden sposób nie zgadza ;)
Szamanka - Sro Sty 25, 2006 21:58

Dorotka, nie umiesz liczyc :hyhy:




dobra wiem :wsciekly: ...sama na siebie krzycze :mur:

Dorotka - Sro Sty 25, 2006 22:02

Szamanka, zastąpię "tłukących krzesłem" - :krzeslem: ale tak poważnie, to ja naprawdę nie zrozumiałam o co Miriam chodzi
Szamanka - Sro Sty 25, 2006 22:04

Dorotka ja tez probuje ta zagadke rozwiazac, jak dojde do odpowiedzi dam Ci znac :]
Dorothea - Sro Sty 25, 2006 22:06

no nie wiecie ,ze 25 dodac 2 to wychodzi 30 :hyhy:
miriam - Sro Sty 25, 2006 22:37

dziewczyny ale powinno wyjść 32:):)nie 30:)jak już.....a poza tym zwracam honor co do rozliczeń.....(nigdy matmy nie lubiałam):)....ja żle spojrzałam na wiek...wcześniej odpisywałam u asik...a ona ma 27 i się mi że tak powiem...po...:)no......a wracając do zdrady....któraś z obrońców zdradzających zdradziła już????albo była zdradzona???
Piotrulek - Sro Sty 25, 2006 22:41

Aither napisał/a:
zdrada tak samo boli bez wzgledu czy nma sie 18 lat czy 35



boli może tak samo tylko efekty są diametralnie inne,a to ma wielkie znaczenie...

Piotrulek - Sro Sty 25, 2006 22:42

=CzArNuLkA= napisał/a:
Ale jak sie czyta,ze taka ja mysle tylko o zabawkach i go*** wiem o zyciu,miłości i zdradzie to robi się przykro...poprostu..



przykro może i się robi,ale prawda jest to nie odpatra...

darkenstein - Sro Sty 25, 2006 22:46

oj panienki widze tu wielki spor , rozwiazanie jest proste przyznajcie ktora ile razy zdradzila i odrazu bedzie wiadomo ktora ma wiecej do powiedzenia :D
praz - Sro Sty 25, 2006 22:51

Piotrulek napisał/a:
=CzArNuLkA= napisał/a:
Ale jak sie czyta,ze taka ja mysle tylko o zabawkach i go*** wiem o zyciu,miłości i zdradzie to robi się przykro...poprostu..



przykro może i się robi,ale prawda jest to nie odpatra...

wiecie co może ja mloda i głupia ale nie znosze takich gadek, co ma wiek do przeżyć? samo to że macie więcej lat od nas nie oznacza że macie większe doswiadczenie zyciowe, napewno w niektórych dziedzinach tak, ale w innych to ja moge wiedziec więcejale dla starszch ode mnie to zawsze bedzie tak ze ja mam mniej lat czyli za przeproszeniem g... wiem

miriam - Sro Sty 25, 2006 23:01

ooo coś mi kurde maszyna nawala....(.????)
De_Luca - Sro Sty 25, 2006 23:05

ejjj no może zostawmy to dziewczyny? Chyba nie warto się denerwować. Jak ktoś chce sie doczepić to mu sie to zawsze uda (jak widać), po prostu no coments :...:
Szaganka - Czw Sty 26, 2006 00:50

Piotrulek napisał/a:
przykro może i się robi,ale prawda jest to nie odpatra...


o to to to... Panie Generale :padam:


De_Luca napisał/a:
po prostu no coments ...


masz rację De_Luca, tu już powinien nastapić :offtopic:

chyba, ze wywołujemy małą wojnę domową..... ;) :hyhy:


:kijemgo: :zabawa: :krzeslem: :idiota: ............................ :help:

Dorotka - Czw Sty 26, 2006 07:08

jeżeli chodzi o rozważania na temat wieku i jego wpływu na doświadczenia w zdradzaniu i byciu zdradzanym to myślę sobie, że wszystko jasno na ten temat napisała Olaa - nic dodać, nic ująć. Boli inaczej, skutki diametralnie różne... każdy sobie to przezywa na własny, właściwy dla swojego wieku sposób.

A jeżeli chodzi o przyznawanie się do tego, kto został zdradzony a tym bardziej ile razy sam zdradził..... to coś mi mówi, że nikt się nie będzie rwał do takich wyznań ;)

miriam - Czw Sty 26, 2006 09:49

to jeszcze jedna poprawka.......co do wieku.....jak dla mnie sytuacja kiedy facet zdradzający żonę np.20-letnią która ma juz dwu-letnie dziecko....jest identyczna kiedy facet zdradza 35-letnią żonę która również ma 2-letnie dziecko.......nie sądzicie????
Piotrulek - Czw Sty 26, 2006 13:29

praz napisał/a:
wiecie co może ja mloda i głupia ale nie znosze takich gadek, co ma wiek do przeżyć? samo to że macie więcej lat od nas nie oznacza że macie większe doswiadczenie zyciowe, napewno w niektórych dziedzinach tak, ale w innych to ja moge wiedziec więcejale dla starszch ode mnie to zawsze bedzie tak ze ja mam mniej lat czyli za przeproszeniem g... wiem



Pozwol,że po troszę ci wyjaśnie co ma wspólnego wiek do przeżyć.Przyjmijmy temat zdrady,więc jeśli ma się naście lat i naraz chłopak zrobi skok na bok to panienka się na niego obrazi i znajdzie sobie innego na pocieszenie,natomiast gdy taka sama sytuacja zdarzy sie w rodzinie to nmastępstwa są zdecydowanie innne,tu nie można zabrać swoich zabawek i iść bez konsekwencji do innej piaskownicy,mam rację,czy nie?

A jeśli o doświadczenie chodzi nie będziemy chyba porównywali 18 latka z 35 latkiem,przeżyty czas,dziesiątki sytuacji ,miliony podjętych decyzji,setki okoliczności powodują to tak zwane doświadczenie i czy się to komuś podoba,czy nie to prawda wlaśnie jest taka,że w miarę przeżytych lat doświadczenie jest większe,jeśli to cię nie przekonuje to popatrz na inne porównie,jesteś mlodą stażęm pracownicą ,jakie jest twoje doświadczenie zawodowe w stosunku do pracowniczki na tym samym stanowisku,ale z 20 letnim stażem pracy,chyba nie bedziesz z nią konkurowala tylko dlatego,że to ci się podoba lub nie.Też kiedyś mialem nascie lat i szlag mnie trafiał gdy moi rodzice lub inni starsi mówili,że jestem żółtodziobem,mi wydawało się,ze zjadlem wszystkie rozumy,a te stare ramole nic nie wiedząale prawda byla inna i niestety trzeba się z nią pogodzić...

Dlatego tak gorący temat jak zdrada rownież opinie bęa podzielone na te z doświadczenie i te z jego brakiem...

trunks - Czw Sty 26, 2006 14:44

racja Piotrulek, tutaj dobrze napisałeś
praz - Czw Sty 26, 2006 15:17

Cytat:
Też kiedyś mialem nascie lat i szlag mnie trafiał gdy moi rodzice lub inni starsi mówili,że jestem żółtodziobem,mi wydawało się,ze zjadlem wszystkie rozumy,a te stare ramole nic nie wiedząale prawda byla inna i niestety trzeba się z nią pogodzić...

może ty sie pogodziłes a ja nie, nie uważam że ludzi po 30 maja monopol na racje, chocby i mieli wieksze doświadczenie, dla mnie gadki w stylu ze mam wiecej lat i wiecej wiem sa dobre wtedy jak sie wyczerpuja sensowne argumenty
Piotrulek napisał/a:
Dlatego tak gorący temat jak zdrada rownież opinie bęa podzielone na te z doświadczenie i te z jego brakiem...

obym nie miala doswiadczenia w tej kwestii
i szczerze mówiąc to uważam " ze ci wielce doświadczeni" którzy się wypowiadaja w tym temacie, sa równie teoretykami jak ja, może nie wszyscy ale częśc, a jeśli sie myle to współczuje jeśli byliście zdradzani , a jeśli zdradzaliście to juz nie komentuje

p.s i na tym skoncze mój udzial w dyskusji bo juz mnie męczy, konfliktu pokoleń sie nie przeskoczy

Major - Czw Sty 26, 2006 15:22

Piotrulek napisał/a:
,jakie jest twoje doświadczenie zawodowe w stosunku do pracowniczki na tym samym stanowisku,ale z 20 letnim stażem pracy,chyba nie bedziesz z nią konkurowala tylko dlatego,że to ci się podoba lub nie


Z tym argumentem się akurat nie zgodze. W zasadzie to też zależy od dziedziny, ale to nie o tym mowa. Doświadczenia nie liczy się tylko w stażu, ale w ilości pracy i jakości prac jakie się wykonało. Można mieć mały staż, ale bardzo wysokie kwalifikacje i duże doświadczenia. Na takie coś nie ma reguły.

Czarnulka - Czw Sty 26, 2006 18:01

Ale my do jasnej cholery nie mówiliśmy teraz o doświadczeniu w zdradzaniu czy byciu zdradzanym tylko o tym jakie to uczucia w nas wywołuje! Piotrulek, jak dostaniesz wpierd**8 i Cie strasznie boli to chociaz masz 4o ileś lat to płaczesz jak 4letnie dziecko.
I tu nie chodzi o mądrośc o doświadczenie tylko o uczucia.

Szamanka - Czw Sty 26, 2006 18:42

Cosik mi sie na moj babski rozum wydaje, ze zle pojmujecie pojecia....albo my ( ci niby doswiadczeni zle formujemy zdanie). :hyhy:

Tu chodzi o doswiadczenie jakie sie ma wlasnie w uczuciach.
Gdy czytam posty, w ktorych sie wlasnie zdrade w pewien sposob toleruje...
stop :!: , wroc szamana => ...
nie toleruje, ale sie ja wybacza...to najczesciej w zwiazkach gdzie uczucie ma juz swoje doswiadczenie, gdzie wie sie, ze mozna na rzecz tego doswiadczonego uczucia pozbyc sie wlasnej dumy i urazy i ratowac i probowac ( jesli oczywiscie sa takie szanse)
Mlode uczucie dopiero zdobywa to doswiadczenie, uczy sie jak byc tolerancyjnym, jak budowac wspolna przyszlosc.Dlatego wtedy, gdy wkrada sie zdrada jest latwiej wszystko rzucic i pojsc precz......doswiadczone uczucie, gdzie wszystko ma swoja stabilizacje i jakies tam zycie, zastanawia sie, potem dziala.

Piotrulek - Czw Sty 26, 2006 18:47

=CzArNuLkA= napisał/a:
Piotrulek, jak dostaniesz wpierd**8 i Cie strasznie boli to chociaz masz 4o ileś lat to płaczesz jak 4letnie dziecko



Ja nie dostaję wpierd**8,to ja go spuszczam innym,to tak nawiasem mówiąc... i proszę wracać do tematu o zdradzie... :wsciekly: :wsciekly: :wsciekly:

ansc - Czw Sty 26, 2006 19:01

Tylko można wyciągac wnioski z doświadczenia lub nie, więc czasem będąc bogatym w doświadczenia ( również wiekiem) wcale nie oznacza iż najpierw się zastanowi a potem działa jak to wyraziłaś Szamanka. Niestety.
miriam - Czw Sty 26, 2006 19:02

Uuuuuuu Piotrulek bije....mam nadzieję że to nie babski bokser....w każdym razie uciekam z przybytku eksponowania siły przez mężczyzn....:)nie ma się co chwalic że sie kogoś bije:).......to co najwyżej świadczy o sile....tylko i wyłącznieP:)
ansc - Czw Sty 26, 2006 19:02

Ups nie wiem czy to co napisałam jest zrozumiałe ;) Czy ktoś wie co mam na myśli ? hahaha
Szamanka - Czw Sty 26, 2006 19:05

ansc, ale bron mnie..oczywscie, ze sa przypadki, ze po uslyszeniu slowa " zdradzilem/ lam" pakuje sie walizki, wywala na korytarz i wnosi sie sprawe o rozwod.
Gdzies tam za sciana slychac placz dziecka, ktore nie rozumie co sie stalo, teskni za ojcem ( podaje ten latwiejszy przyklad), podczas gdy mama ma piane na ustach i obmysla zemste :D

ansc - Czw Sty 26, 2006 19:07

No to jest już działanie "blondynki" ;)
Dorotka - Czw Sty 26, 2006 19:11

przecież różnica wieku we wszytskich postach, w których była poruszona dotyczyła tylko tego, w jaki sposób poradzić sobie z konsekwencjami zdrady a nie tego czy mniej czy bardziej w zależności od wieku boli. Dziewczyny zrozumcie, że temat wieku w tym przyapdku wziął się tylko dla pokazania tego, że młody człowiek rozpoczynający dopiero życie uczuciowe, mieszkający na ogół jeszcze z rodzicami albo sam o wiele łatwiej może unieść się jako zdradzony honorem, trzasnąć partnera, któy zdradził w dziób, zerwać z nim i nigdy więcej go nie oglądać. A ktoś kto ma z osobą zdradzającą długi staż małżeński, wspólnie z nim wychowuje dzieci i ma wspólne zobowiązania finansowe sobie na to nie pozwoli, a przynajmniej będzie mu zdecydoanie trudniej i jest gwarancja że i tak będzie się musiał dalej widywać z osobą, która zdradziła.

Pokażcie mi jeden post, w którym ktokolwiek z nas napisał, że nie macie prawa się wypowiadać czy nie wiecie co to jest zdrada czy też że Was ona nie boli - bo dokładnie to mi dzisiaj zarzucono, że kolejny raz uważam, że jak ktoś jest młodszy to nie ma prawa o czymś pisać.

Czarnulka - Czw Sty 26, 2006 19:13

Piotrulek, no jasne,Starszy Pan moze przytoczyć przykład pracy,ale ja nie moge innego :zdegustowany: I kto tu pozjadal wszystkie rozumy...
Dorothea - Czw Sty 26, 2006 19:15

Dorotka napisał/a:
Pokażcie mi jeden post, w którym ktokolwiek z nas napisał, że nie macie prawa się wypowiadać

Dorotko kochana wyluzuj, bo i tak cos znajdą aby Ci udowodnic,ze sie mylisz i takie tam, szkoda zdrowia..........

Czarnulka - Czw Sty 26, 2006 19:24

Dorotka napisał/a:
o jakich Wy zdradach opowiadacie?? o zabraniu zabawek i wyniesieniu się do innej piaskownicy i innym kolegą?? Bo się spotykaliście z kimś tam okazyjnie na randeczkach a potem ten ktoś się tam pocałował z kimś innym? A może z punktu widzenia kogoś, kto przeżył u boku drugiego człowieka dziesięć czy piętnaście lat, dzień po dniu 24 godziny na dobę to nie jest takie proste. Może przez jeden skok w bok nie warto przekreślać wielu lat lojalności, oddania i tego czego się razem dokonało?

Zarzuca się "młodym",ze niepotrafią czytać pomiedzy wierszami.Ten tekst brzmi tak jakbyś chciała powiedzieć"mow sobie swoje zdanie.I tak Cię wyśmieję,bo nic nie wiesz."
Chyba,ze źle interpretuje tomnie popraw.

Piotrulek - Czw Sty 26, 2006 19:32

miriam napisał/a:
mam nadzieję że to nie babski bokser



ależ oczywiście ,że nie ,kobieta to dla mnie świętość...

Dorotka - Czw Sty 26, 2006 19:33

=CzArNuLkA=, no przepraszam Cię bardzo ale to "zabranie zabawek i wyniesienie się do innej piaskownicy" miało oznaczać właśnie to, że łatwo z kimś zerwać jak się z nim ma niewiele wspólnego - nie mieszka się razem, nie ma się wspólnych dzieci ktore ucierpią. Nie chodziło o to że "młodzi ludzie" mają się zabierać z tematu bo nic o nim nie wiedzą tylko o to, że łatwo im mówić o kategorycznych i ostatecznych rozwiązaniach bo wracają do domu, do swojego pokoju, swoich rodziców i oczywiście że cierpią, ale dla nich to jest koniec związku z niegodnym zaufania partnerem a dla osób mających rodzinę początek koszamru związanego z rozwodem, dzieleniem majątku i płaczem dzieci że tatuś już z nimi nie mieszka.

tylko tyle :) nie wiem, jakim cudem wyczytałaś tam to "i tak Cię wyśmieję bo nic nie wiesz" - takich intencji nie było w tym poście, naprawdę :)

Szaganka - Czw Sty 26, 2006 19:35

Szamanka napisał/a:
nie toleruje, ale sie ja wybacza...


I to zdanie jest kwintesencją tego, do czego prowadzi doświadczenie.

Zdrada jest zawsze zdradą. Boli każdego i jest paskudna. Nikt, ani "młody", ani "stary", ani zdradzany, ani zdradzający tego stwierdzenia zapewne nie podważy. Niemniej jednak podejście do tego tematu zmienia się z wiekiem. I jeśli ktoś nie chce zgodzić się z tym, iż jest to wynikiem zdobytych doświadczeń, to ma do tego oczywiście prawo. Młodość ma swoje prawa... w tym prawo do naiwności.
Człowiek jest zdradzany przez całe życie. My w tej dyskusji rozpatrujemy tylko aspekt zdrady partnerskiej. A przecież zdradzić może również przyjaciel, rodzina, ktoś na kogo liczymy w taki czy inny sposób. Każda taka zdrada, którą zostaniemy dotknięci powiększa bagaż naszych życiowych doświadczeń. Człowiek uczy się całe życie. Także pokory, tolerancji, wybaczania. I w tym względzie nie ma mądrych i głupich. Są tylko bardziej i mniej doświadczeni. Faktycznie może to nie mieć wiele wspólnego z wiekiem. Być może są osoby, które pomimo osiągnięcia dojrzałego wieku średniego, nie zostały nigdy zdradzone. Im zapewne też brak doświadczenia w tym względzie. Ale to są przypadki jeden na ........ nie wiem ile....... ale zapewne jast ich niewiele. I bardzo, ale to bardzo, takim ludziom zazdroszczę. Bo są naprawdę szczęściarzami.
Dlatego proponuję zakończyć wątek "zdrada kontra wiek". Bo tak naprawdę nie dyskutujemy o tym kogo bardziej boli. To oczywiste, że boli każdego. Sedno tkwi jedynie w tym, że z wiekiem rośnie poziom tego, jak wiele jesteśmy w stanie wybaczyć.....

ansc - Czw Sty 26, 2006 19:36

=CzArNuLkA= napisał/a:

Chyba,ze źle interpretuje

Chyba tak. Ja niestety nie wyczytałam nic takiego między wierszami. Chyba że cos ze mną nie tak ;)

Dorothea - Czw Sty 26, 2006 19:38

Szaganka, WOW, normalnie mi zaimponowałas.... :D
Piotrulek - Czw Sty 26, 2006 19:38

Dorotka napisał/a:
"zabranie zabawek i wyniesienie się do innej piaskownicy" miało oznaczać właśnie to, że łatwo z kimś zerwać jak się z nim ma niewiele wspólnego - nie mieszka się razem, nie ma się wspólnych dzieci ktore ucierpią. Nie chodziło o to że "młodzi ludzie" mają się zabierać z tematu bo nic o nim nie wiedzą tylko o to, że łatwo im mówić o kategorycznych i ostatecznych rozwiązaniach bo wracają do domu, do swojego pokoju, swoich rodziców i oczywiście że cierpią, ale dla nich to jest koniec związku z niegodnym zaufania partnerem a dla osób mających rodzinę początek koszamru związanego z rozwodem, dzieleniem majątku i płaczem dzieci że tatuś już z nimi nie mieszka.



Dzięki Dorotko,własnie w ten sposób należało odebrać moj tekst ,tak jak ty go przedstawilaś,dziękuję bardzo za pomoc w wyjasnieniu klopotliwego zwrotu... :) :) :)

Aither - Czw Sty 26, 2006 19:39

zaraz sie okaze ze wszyscy jestescie "nie tak" bo kazdy rozumie to co chce rozumiec... zreszta to nie nowinka techniczna... sa pewne fakty
1. malzenstwo sie dwa razy zastanowi nim sie rozejdzie... maja duzo do stracenia
2. wolny zwiazek robi wszystko po lebkach nie maja zobowiazan ani wspolnego zycia... im jest latwiej sie rozstac...
i co tu duzo gadac...

Piotrulek - Czw Sty 26, 2006 19:41

Szaganka napisał/a:
Być może są osoby, które pomimo osiągnięcia dojrzałego wieku średniego, nie zostały nigdy zdradzone. Im zapewne też brak doświadczenia w tym względzie. Ale to są przypadki jeden na ........ nie wiem ile....... ale zapewne jast ich niewiele. I bardzo, ale to bardzo, takim ludziom zazdroszczę. Bo są naprawdę szczęściarzami.



ja też im zazdroszczę,kurde... :) :) :) :)

Dorotka - Czw Sty 26, 2006 19:42

Aither, :padam: krótko i trafnie - gdzie byłaś dwie strony temu????? ;)
Aither - Czw Sty 26, 2006 19:47

Dorotka, prawde mowiac to obserwowalam rozmowe ale juz mi nerwy puscily :) bo tor rozmow coraz bardziej kierowal sie w niebezpieczna strone :)
Szamanka - Czw Sty 26, 2006 19:48

Dorotka, czytala i zbierala wnioski :D
Czarnulka - Czw Sty 26, 2006 19:50

Dorotka, no teraz zrozumiałam :] Wiec wybacz napaść.
Szaganka - Czw Sty 26, 2006 19:53

Aither napisał/a:
1. malzenstwo sie dwa razy zastanowi nim sie rozejdzie... maja duzo do stracenia
2. wolny zwiazek robi wszystko po lebkach nie maja zobowiazan ani wspolnego zycia... im jest latwiej sie rozstac...
i co tu duzo gadac...


Aither, jestem mile zaskoczona :) , naprawdę... :) I aż mi wstyd, że po Twoich wcześniejszych wypowiedziach myślała, że Ty też nie rozumiesz o co nam "biega". A tu taka niespodzianka :oczami: Przyjmij przeprosiny :padam:

Dorothea napisał/a:
Szaganka, WOW, normalnie mi zaimponowałas.... :D


Dorothea, czemu sie ze mnie śmiejesz? :rozpacz: Toć chyba nie palnęłam głupstwa? :/ :mur:


Piotrulek napisał/a:
ja też im zazdroszczę,kurde...

kurde le belle, nooo..... :/

Dorothea - Czw Sty 26, 2006 20:12

Szaganka napisał/a:
czemu sie ze mnie śmiejesz?

No wiesz :krzeslem:
Przeciez mowie, ze mi zaimponowałas :D :rotfl:
Chcesz to Ci to zaspiewam :D :rotfl:

Aither - Czw Sty 26, 2006 20:13

Szaganka, hehehehe moja droga te forum znam jak swoja szafke z bielizna :) wiem dobrze co kto ma na mysli i jak kto co moze zinterpretowac :) jesnak mozna sie pomylic :) a przeprosin nie potrzebuje nie czuje sie urazona :)
Dorothea - Czw Sty 26, 2006 20:14

Aither napisał/a:
jak swoja szafke z bielizna

To masz szczescie ..., ja nigdy niczego nie moge znalezc :niepewny:

madziar - Czw Sty 26, 2006 23:15

darkenstein napisał/a:
a ja nie wyobrazam sobie zebym mogl zdradzic kochanke to juz by byla przesada :)


rozbijasz mnie :padam:

madziar - Czw Sty 26, 2006 23:20

Dev napisał/a:
hmm zdrada..... jesli dziewczyna by mnie zdradzila to rzucilbym ja od razu, bez dwoch zdan . Potrafila zdradzic raz, bedzie potrafila i nastepne..


podpisuje sie obiema rękami! Zdradzający to zwykle "recydywiści" :mad:

darkenstein - Pią Sty 27, 2006 23:44

madziar, tylko ze samo bzykniecie to jeszcze nie zdrada.
madziar - Sob Sty 28, 2006 08:29

darkenstein napisał/a:
madziar, tylko ze samo bzykniecie to jeszcze nie zdrada.


Widzę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenie. A co dla ciebie w takim razie jest zdradą, bo widze różnimy się w tej kwestii :looka:

Monique - Sob Sty 28, 2006 09:37

Zawsze tak bedzie ze kazdy czlowiek bedzie mial swoje zdanie na ten temat.. przeciez kazdy traktuje zdrade indywidualnie.. Najgorsze moim zdaniem jest to jak kobieta wie o tym ze facet ja zdradzil.. ale nie chce nic z tym zrobic bo boi sie "samotnosci" to jest okrutne.. albo jak ktos 2 razy do tej samej rzeki wchodzi nawet jak sie juz raz porzadnie sparzyl.. nigdy przenigdy bym tego nie zrobila..
Piotrulek - Sob Sty 28, 2006 09:48

Monique napisał/a:
nigdy przenigdy bym tego nie zrobila..



nigdy nie mow nigdy,to taki slogan ,ale bardzo prawdziwy...

Szaganka - Sob Sty 28, 2006 13:28

Piotrulku, każdy może stać się "mężczyzną z przeszłością" lub "kobietą po przejściach", prawda? :zawstydzony: Nie ma co sie zarzekać :) Zarzekała to się żaba mułu i na co jej przyszło? :zawstydzony:
Piotrulek - Sob Sty 28, 2006 15:51

Szaganka napisał/a:
Nie ma co sie zarzekać



masz całkowitą rację

Major - Sob Sty 28, 2006 16:50

Monique, to prawda co powyżej napisał Piotrulek i Szaganka Stwiedzenie: Nigdy bywa często. Sam też sie w pewnej sprawie zarzekałem, że czegoś nigdy nie zrobie, a stało się i to prędzej niż sie tego spodziewałem.
madziar - Sob Sty 28, 2006 22:43

Każdy z nas może innym radzić jak żyć i jak postąpić gdy ktoś zdradzi, ale prawda jest taka, że i tak każdy uczy się na własnych błędach, a często nic się nie uczy i dalej popełnia te same błędy. Tu możemy jedynie powiedzieć, co wydaje nam się powinno się zrobić, jak sobie z tym poradzić. Często nasze ideały szlag trafia i po prostu jesteśmy bezradni wobec sytuacji, która nas przerasta. Każdy radzi sobie jak potrafi. Najlepiej zdradzającego kopnąć w d... :krzeslem: i żyć dalej. Bo napewno gdzieś jest ta nasza połówka, która czeka tak samo niecierpliwie jak my na nia. :)
Dorotka - Nie Sty 29, 2006 00:43

madziar napisał/a:
Każdy z nas może innym radzić jak żyć i jak postąpić gdy ktoś zdradzi, ale prawda jest taka, że i tak każdy uczy się na własnych błędach, a często nic się nie uczy i dalej popełnia te same błędy.

Caaaałą sobą jestem "za". Tak naprawdę, to dopiero ja człowiek znajdzie się w niecodziennej i dosyć ekstremalnej dla siebie sytuacji, to się okazuje jak postąpi. Wześniejsze gdybania bywają bardzo złudne.

darkenstein - Nie Sty 29, 2006 01:23

madziar, zdrada jest dopiero jak sie wyda :P
madziar - Nie Sty 29, 2006 07:50

darkenstein a zdradzaj i badż zdradzany jeśli to wlaśnie jest twoim szczęściem. mi naprawde nic do tego. Jeżeli ludzie się zdradzają i jest im z tym dobrze, traktują to jak zabawę to ich brocha. Ale jeżeli kogokolwiek spośród uczestników tej "zabawy" to rani to dla mnie już "hawajska zabawa". Nie wiem jak żyć z myślą, że kogoś, kto jest z nami nie szanuje się (zdrada dla mnie to brak szacunku i nie liczenie sie ze zdaniem bliskiej osoby). Nie traktuj to personalnie, nikogo nie zamierzam oceniać. Jestem idealistką i uważam, że należy dążyć do doskonałości. Tego będę się trzymać, niezależnie jak okrutne bywa życie. Już ze mnie taki dziwoląg. ;)
madziar - Nie Sty 29, 2006 08:09

frohike napisał/a:
nie no wolne zarty, zdrada jest efektem mody, nie rozsmieszac mnie prosze.
zdrada wynika z tego ze ludzie zyja coraz szybciej i...
...nie do konca zenia sie z odpowiednimi osobami
...za krotko sie znaja
...teraz latwiej zdradzic niz kiedys bo nad zdradzajacymi troche poplotkuja i tyle, a kiedys to ojejciu ukamieniowanie :P


Popieram tezę aither, że zdrada może być modą. I dodam że zdrada może być też uzależnieniem. Ludzie raz zaczynają zdradzać i jak to u szymona majewskiego w programie :"końca nie widać..."

Frihike uważasz że szybciej żyjemy??? za krótko się znamy??? najlepszy będzie przykład: moi rodzice znali sie przed ślubem pół roku, a w zasadzie 2 miesiące, bo większość narzeczeństwa to korespondencja. Uważam ich za bardzo dobre małżeństwo, pomimo tego że często u nich iskrzy i są spiecia, a , może właśnie dlatego. Ale w tym starszym pokoleniu widze chęć rozwiązywania problemów i ciągniecia wózka w jednym kierunku, a nie jak to robią zdradzający - na boki. Natomiast w tzw "naszych czasach" chodzimy z sobą w nieskończoność, żyjemy na tzw "próbę", więc możemy się przekonać czy ta osoba jest właściwa. Jedno co zauważyłam, że ludziom nie chce się rozwiązywać wspólnie problemów, wolą rzucić wszystko w cholerę i zacząć gdzieś indziej, z kimś innym. A niektórzy po prostu próbują żyć dwa razy i mają kochanki, kochanków. Tylko to dla mnie jakiś obłęd. Ciekawe czym się to skończy. Chciałabym, by ludzie cenili to co mają a będzie znacznie lepiej :ok:

Szaganka - Nie Sty 29, 2006 13:25

madziar, masz taką stuprocentową pewność, że Twoim rodzicom "coś tam" się w życiu nie przytrafiło? (nie obrażając oczywiście ani Ich, ani Twoich uczuć). Może właśnie ONI są doskonałym przykładem tego, że można wiele sobie wybaczyć, by nadal tworzyć rodzinę i by Ich dziecko czuło, że ta rodzina się kocha. Nie zakładaj, że świat jest dokładnie taki, jakim go widzisz. Może mieć drugie, ukryte oblicze. :zawstydzony:
darkenstein - Nie Sty 29, 2006 13:53

madziar, wcale nie jestes dziwolagiem tez tak kiedys myslalem ale kiedys sie obudzilem i stwierdzilem ze cos tu nie tak trzeba zyc w zgodzie z naura i jak mam ochote na cos to robie to w miare mozliwosci i checi i mam gdzies ze tego nie wolno a to nie wypada.
Piotrulek - Nie Sty 29, 2006 16:15

=CzArNuLkA= napisał/a:
Starszy Pan moze przytoczyć przykład pracy



o przepraszam,nie starszy Pan,tylko"Pan w średnim wieku" i tak proszę do mnie pisać ;)

Nika - Nie Sty 29, 2006 17:02

Wydaje mi się, że kiedy podejmujemy decyzje o związaniu się z drugą osobą, to nie to po to żeby ja kiedyś zdradzić. Musimy chcieć i postarać się żeby kogoś zdradzić.
siebawie - Nie Sty 29, 2006 17:18

..... zdrada to nie u mnie ... nie wybaczam
madziar - Nie Sty 29, 2006 22:51

Szaganka napisał/a:
madziar, masz taką stuprocentową pewność, że Twoim rodzicom "coś tam" się w życiu nie przytrafiło? (nie obrażając oczywiście ani Ich, ani Twoich uczuć). Może właśnie ONI są doskonałym przykładem tego, że można wiele sobie wybaczyć, by nadal tworzyć rodzinę i by Ich dziecko czuło, że ta rodzina się kocha. Nie zakładaj, że świat jest dokładnie taki, jakim go widzisz. Może mieć drugie, ukryte oblicze. :zawstydzony:


Przemilczę tą wypowiedź, z szacunku i milości do rodziców. Mój ojciec nadal zachowuje się jak świeżo zakochany, a mama daje się zdobywać. I tego sobie życzę po tylu latach bycia z moim facetem. No i Wam wszystkim też. Kochajmy się. :ok:

ps. wiem, jestem nawiedzona, ale proszę wybaczcie :padam:

frohike - Pon Sty 30, 2006 01:37

ja tez nie wiem czy wybaczylbym zdrade

ciesze sie tylko ze troszke starsze kolezanki praz i asik potepiaja zdrade

puszczanie sie, zdradzanie pokazuje jak slabe umyslowo sa takie osoby

Szaganka napisał/a:
madziar, masz taką stuprocentową pewność, że Twoim rodzicom "coś tam" się w życiu nie przytrafiło?


moze w twoim srodowisku to normalne ale nie wszyscy ludzie sie pieprza na prawo i lewo

frohike - Pon Sty 30, 2006 01:42

tak sobie mysle ze toleruje zdrade (potrafie ja zrozumiec) gdy np komus nie ulozylo sie w malzenstwie, znajduje kochanka/kochanke i po jakims czasie wiaze sie z ta osoba, to oznacza ze zdrada byla ucieczka od malzenstwa
Ana - Pon Sty 30, 2006 04:00

zdrada? jak najbardziej zasługuje na potępienie, wiem, że powinno się wybaczać, lecz nie mam pojęcia czy bym potafiła zdobyć się na coś takiego. Myśle, że nawet jeśli to gdzieś pozostałaby jakaś rysa, przy jakiejkolwiek niepewności robilabym się podejrzliwa, sprawdzałabym :/ zaufanie do końca byłoby potem niemożliwe
Appo - Pon Sty 30, 2006 08:24

siebawie napisał/a:
..... zdrada to nie u mnie ... nie wybaczam


Krótko, treściwie i na temat.

Wiecie zadaję sobie ciągle te pytanie ... czy byłbym w stanie wybaczyć... i ... niewiem , poprostu najzwyczajniej w świecie nie wiem. Wszystko zależy i tutaj rodzi się taki wykres gdybania... a gdyby to , a gdyby tamto. Ale jakbym się dowiedział o zdradzie... nic już by nie było takie samo :/ Jak się jest z kimś w związku (nie wazne jaki stopień tego związku czy wiek tych osób) to wybieramy tą osobę i wyłącznie ją, a nie ją i kilka skoków w bok. to przecież można nazwać zobowiązaniem nie sadzicie? A zabawa w kotka i myszkę jest bez sensu... ranisz kogoś i samemu(samej) dobrze (??) się bawisz. Zdrada... jeżeli jest świadoma... jest była i będzie miała olbrzymi wpływ na przyszłość... umysł może wybaczyć, ale rana na sercu pozostanie.

Monique - Pon Sty 30, 2006 08:57

A ja mam takie pytanie.. jesli facet zdradzi kobiete z inna kobieta kogo bedziecie posadzac za zniszczenie zwiazku?/ kobiete(kochanke) czy faceta?? tak jakos dzisiaj przyszlo mi to do glowy..
Appo - Pon Sty 30, 2006 09:25

odpowiedź jest prosta : faceta

edit :1/2: A ja również mam pytanie : zgodzicie się z tym że wina leży po środku ? Tzn. Wina faceta / kobiety że zdradził/a i wina jego/jej partnera/ki za to że czegoś w związku brakowało?

Ale nadal uważam że to osoba (z związku) która podejmuje się zdrady jest winna rozpadu.

Monique - Pon Sty 30, 2006 14:56

Ja tez tak uwazam.. ze to osoba ktora zdradza jest winna.. nie ma winy po srodku.. wyznaje taka zasade.. jesli ktos w zwiazku zwatpi.. to najlepsza byla by szrzecza rozmowa a nie zdrada.. najpierw jedno zakonczyc a za drugie sie brac:)
madi - Pon Sty 30, 2006 18:05

ja uważam, że nie ma takiego zjawiska jak zdrada ukochanej osoby ... kochanie partnera wyklucza jego zdradę ... zdrada ma prawo zaistnieć w związku bez obustronnego zaufania, szczerości a przede wszystkim wzajemnej miłości ...
Piotrulek - Pon Sty 30, 2006 18:37

madi napisał/a:
zdrada ma prawo zaistnieć w związku bez obustronnego zaufania, szczerości a przede wszystkim wzajemnej miłości ...



masz calkowitą rację madi,podpisuje się obiema lapkami...

Appo - Pon Sty 30, 2006 18:44

zostają Ci jeszcze nogi :P
Szaganka - Pon Sty 30, 2006 20:27

frohike napisał/a:
moze w twoim srodowisku to normalne ale nie wszyscy ludzie sie pieprza na prawo i lewo


fajną masz opinię o mnie :/ ale cóż.... młody jesteś, masz prawo gadać głupoty :/ cieszę się, że nie musisz przebywać w "moim środowisku" :znudzony: jeszcze mógłbyś zostać przep.... :kwasny:

przepraszam za "off topic", ale frohike przegiął... :zdegustowany:

Ps. jakoś bardzo drażliwy temacik.... czyżby odzywały sie w Was jakieś żale do swoich partnerów? A może wyrzuty sumienia? Czy nikt nie może podjąć normalnej, spokojnej dyskusji? Nie trzeba chyba warczeć na innych?

darkenstein - Pon Sty 30, 2006 22:10

Szaganka, :ok:
niech nikt nie wypowiada sie o zdradzie kto nie zdradzil lub nie byl zdradzonym , bo to tak jak ksiadz <ciach> bez sensu o rodzinie i seksie nigdy nie mogac tak naprawde tego posmakowac.


Edit by kobi - nie przeklinać :!:

Monique - Wto Sty 31, 2006 05:54

Zgodze sie.. jesli dla kogos temat jest zbyt drazliwy.. to niech nie bierze udzialu w dyskusji.. bo nie ma sensu sie klocic.. tylko mamy wypowiadac swoje zdania.. wiecie co takl czytam to i czytam.. i przychodzi mi do glowy taka mysl.. ze jeszcze nikt nie postawil sie w roli osoby z ktora ktos tam zdradza.. Nie raz taka "kochanka" taki "kochanek" nie maja wogole pojecia o tym ze sa w takiej sytulacji.. niesety znam taka osobe ktora byla a takiej sytulacji.. jest mi ta osoba bardzo bliska i wiem jak strasznie sie meczyla kiedy dowiedziala sie juz po wszystkim.. kiedy kompletnie zerwala kontakty z ta osoba.. Zawsze miala wyrzuty sumienia.. ze byla "ta druga" w zwiazku.. ze bylo tak ze moga rozwalic czyjs zwiazek.. to tez jest przyjre
Dorotka - Wto Sty 31, 2006 07:23

Monique napisał/a:
Zawsze miala wyrzuty sumienia.. ze byla "ta druga" w zwiazku.. ze bylo tak ze moga rozwalic czyjs zwiazek.. to tez jest przyjre

zgdazam się - o ile nieświadomie ktoś się znajdzie w takiej sytuacji to jest bardzo nie przyjemne. Ale w sporej części przypadków kobiety (albo mężczyźni) zupełnie świadomie pakują się w związek z osobą, o której wiedzą, że ma męża/żonę - i ciekawa jestem czy od początku liczą na to, że rozwalą komuś małżeństwo i będą z osobą, z którą zaczynają sypiać? czy robią to tylko dla seksu, zabawy - bez zamiaru związania się z kochankiem/kochanką na stałe w przyszłości.

frohike - Wto Sty 31, 2006 19:26

Szaganka, no coz zbyt osobiscie do tego podeszlas ale widac ze cos w tym musi byc skoro tak zareagowalas

nie spodobalo mi sie twoje wytykanie madziar na temat jej rodzicow, powinnas zrozumiec ze niekrote milosci sa na zawsze, to ze nie wierzysz w to swiadczy ze jestes zagrozona wysokim ryzykiem zdradzania

Szaganka napisał/a:
fajną masz opinię o mnie ale cóż.... młody jesteś, masz prawo gadać głupoty cieszę się, że nie musisz przebywać w "moim środowisku" jeszcze mógłbyś zostać przep....

no coz ty tez ladne opinie o innych wysuwasz, a aby mnie przep... jestes troszke za stara

ponadto niech mi ktos wyjasni ze z zalozenia mlode pokolenie powinno byc rozbestione i byc zle a tymczasem wychodzi na to ze ci dorosli z ktorych mamy brac przyklad pokazuje nam na forum jakie cudowne jest to nasze starsze pokolenie :rotfl:

Dorothea - Wto Sty 31, 2006 19:29

frohike napisał/a:
jestes troszke za stara

Przeginasz troszke , nie wiem co sie dzieje, ale tak jest juz od pewnego czasu

frohike - Wto Sty 31, 2006 19:32

darkenstein napisał/a:
Szaganka,
niech nikt nie wypowiada sie o zdradzie kto nie zdradzil lub nie byl zdradzonym , bo to tak jak ksiadz <ciach> bez sensu o rodzinie i seksie nigdy nie mogac tak naprawde tego posmakowac.


powiedz mi jak mowiles przy oltarzu ze przysiegales milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska czy dobrze ci sie zyje w grzechu, oklamujac siebie i kobiete ktora kochasz (jesli nie to rozwiedz sie i oszczedz jej cierpienia na przyszlosc)

czas spojrzec w lustro i powiedziec ze "jestem niezlym palantem i jedynym moim cerlem jest zaliczyc kolejna panienke" ??

aha tak btw uwazam ze nie tylko ty powinienes przemyslec swoje podejscie do zycia :)

Szamanka - Wto Sty 31, 2006 19:55

:cisza: :cisza: :cisza:


zmiana tematu.....a te gniewy to prywatnie prosze sobie uregulowac

Piotrulek - Wto Sty 31, 2006 20:11

frohike napisał/a:
jakie cudowne jest to nasze starsze pokolenie



Nie potrzebnie się Krzysiu irytujesz,dowalileś z haslem (w stosunku do Szaganki)jak nieletni,a wymagasz traktowania jak dorosły??Bez przesady,proszę...wiesz,że cię lubię,ale bez takich jaj proszę...

frohike - Wto Sty 31, 2006 20:55

Piotrulek napisał/a:
a wymagasz traktowania jak dorosły??

prosze o traktowanie uczciwe bez wzgledu na to ile mam lat

kobi - Wto Sty 31, 2006 21:39

Spokój :cisza: :cisza: :cisza: :cisza:
Wyluzować mi tu :!: Kolejne posty z wzajemnymi bluzgami będę kasował. Poprzednie też pewnie znikną.
Frohike - nie wywalaj cudzych problemów na wierzch :!:

Dana - Wto Sty 31, 2006 21:47

Dorothea napisał/a:
Zdaje sie ,ze tu jest zupełnie inny temat


właśnie dobrze ,ze zauwazyłaś moze spowrotem wrócisz do swojego błogiego stylu pisania


Zdrada ,okropieństwo dla kogoś zdradzonego- nie da się opisać
Czy da się usprawiedliwić - myśle ,ze pewnie tak ale tylko rozpatrując poszczególne przypadki ,indywidualnie i bardzo wnikliwie

Dorothea - Wto Sty 31, 2006 21:49

Dana napisał/a:
właśnie dobrze ,ze zauwazyłaś moze spowrotem wrócisz do swojego błogiego stylu pisania

postaram sie wrocic i przepraszam,ze musiałas to czytac

p4cz3k - Wto Sty 31, 2006 22:29

pozwolilem sobie na wykasowanie czesci postow...to nie miejsce na awantury i osobiste rozgrywki...
frohike - Wto Sty 31, 2006 22:32

do dupy z forum gdzie nie wolno pisac swojego zdania
p4cz3k - Wto Sty 31, 2006 22:36

frohike wykasowalem czesc postow tylko dlatego...ze bylo w nich bardzo duzo osobistych aluzji...zarowno czytajac to co Ty piszesz...jak i to co pisala Dorotha...bylo widac ze nie do konca podobalo Ci sie w jaki sposob pisze o Twoim wychowaniu...

wydaje mi sie ze jest to temat o zdradzie...a nie o metodach wychowawczych...mimo ze mozna by to bylo jakos polaczyc...ale nei w sposob jaki to bylo tu przedstawione

koLa - Wto Sty 31, 2006 23:18

Zdrada jest doskonalym dowodem na to,jak bardzo ma sie kogos w d....
Potepiam i to w pelnym tego slowa znaczeniu :zly:
Gdyby mojemu mezowi cos takiego sie przydarzylo,nie byloby dyskusji.Najpierw :idiota: a potem wyjazd do mamuski (autobusem!!!)

ziutek997 - Wto Sty 31, 2006 23:33

Hm.. no widzę żę się porobiło w tym temacie :D Chyba faktycznie parę osób się trochę uniosło :) Ale w tym sporze przychylam się do racji Krzyśka... :/ Zgadzam się z tym że nie możemy mówić iz nie istnieje miłość bez zdrady... chm... i jeśli ktoś tak uważa to mu nie zazdroszczę... jaki w takim razie jest sens życia.. miłośći.. zakładania związku czy rodziny?? Może dorazu powinienem uwiązać kamień młyński u szyji i się rzucić z mostu. W końcu niektóre osoby dają mi do zrozumienia że jestem i tak z góry skazany na klęskę, to przykre...
Dana - Wto Sty 31, 2006 23:44

Aither, kogo ty zdemaskowałaś .....kto kogo zdradza ....nie jarze :P
Aither - Wto Sty 31, 2006 23:50

Dana moja droga :) zastanawiam sie wlasnie nad jedna rzeczza... sadze ze na forum wlasnie szerzy sie zdrada zwiazana ze swoboda wypowiedzi wlasnego zdania :) Poza tym uwazam ze ktos ma jakis problem osobowosciowy :) i chyba potrzebuje pomocy :D
ziutek997 - Wto Sty 31, 2006 23:54

Ufff... jednak nie bedę musiał iść do okulisty... :P
Już się bałem że coś nie tak.. a tu faktycznie posty znikają ??

darkenstein - Wto Sty 31, 2006 23:58

frohike, bzykaj sobie jak chcesz jedna panienke widac tylko na tyle Cie stac , moze powiniennes zostac ksiedzem wtedy to zrozumiem.

frohike napisał/a:
jestem niezlym palantem i jedynym moim cerlem jest zaliczyc kolejna panienke" ??

ty debilu wiesz co mowisz gowno Cie obchodzi co robie i kogo bzykam .

Aither - Sro Lut 01, 2006 00:16

hahahahahhahahaa nie no powiem tylko tyle ze cenzura sie wkrada na forum... a szkoda moglo byc tak milo :rotfl: i tutaj widac wyraznie stronnictwo moderatorow :D :rotfl:
p4cz3k - Sro Lut 01, 2006 00:19

Aither czy zawsze szukasz dziury w calym? mam wrazenie ze w przeciagu kilkunastu minut bylem jedynym modkiem na forum...i jakos nie edytowalem posta Darkeinstaina...

podaj mi sensowny przyklad naszej (mojej?) stronniczosci...czy tez moze Twoje texty w tym temacie maja tylko i wylacznie na celu prowokowac?

Aither - Sro Lut 01, 2006 00:22

p4cz3k, zgadza sie :) prowokuje :) w regulaminie nie ma wzmianki ze nie wolno tego robic... a co znudzilo Ci sie juz kasowanie moich postow czy co ? :)
p4cz3k - Sro Lut 01, 2006 00:25

hmmm...nie skasowalem Twojego posta...zazwyczaj kiedy kasuje posty to wyjasniam dlaczego to zrobilem...a tu wyjasnienia kierowanego do Ciebie nie widze...
darkenstein - Sro Lut 01, 2006 00:27

frohike napisał/a:
do dupy z forum gdzie nie wolno pisac swojego zdania

szanuj zdanie innych i pomysl zanim cos napiszesz , tak naprawde to nie znasz tu wszystkich wez sie w garsc czlowieku nie sadzisz ze czas dorosnac i niektore wiadomosci zachowac dla siebie???

ziutek997 - Sro Lut 01, 2006 00:28

Nie mam zamiaru wdawać sie tu w jakieś zagrywki i kłutnie... ale i tak przyjmuję stronę Krzyśka.... bez urazy ale uważam że osoby "które stanęły po drugiej strnie barykady" nie stanowią dla mnie w tej kwestji żadnego autorytetu.. a gadanie że ktoś jest "za młody" itd.... nie skomętuję.... ale czy to znaczy że jako starsi od nas nie zalecacie nam wierności ?? Hę ?? I to znaczy że cobyśmy nie robili to i tak będzie źle... no przepraszam bardzo ale bardzo mi się nie podoba taka postawa... pogratulować dobrych rad starszych kolegów i koleżanek... :P
Aither - Sro Lut 01, 2006 00:28

super mam skrzynke zawalona informacjami o skasowanych postach... pierwszy moj post byl obrysem sytuacji... wiec uwazam ze zostal nieslusznie skasowany... drugi tak samo wiec zaczelam spamowac... a wyjasnienie "nie przeginaj" to dla mnie zadne wyjasnienie....
darkenstein - Sro Lut 01, 2006 00:31

p4cz3k, no jak sadze jeszcze nikogo na tym forum nie obrazilem i chyba tego nie zrobie , nie w tym moj cel.
Dana - Sro Lut 01, 2006 00:33

ziutek997 napisał/a:
.... ale czy to znaczy że jako starsi od nas nie zalecacie nam wierności ??


Ja zalecam - wiek w tej dyskusji nie ma znaczenia ,dyskutować można z każdym niezależnie od lat,doświadczenia są dobrym przykładem w dyskusjach wtedy dodrze się rozmawia mozna wymieniać poglądy ......trzeba umieć je wymieniac :]

Aither - Sro Lut 01, 2006 00:38

Dana, oczywiscie ale z podstawa wojny stala sie jedna wypowiedz, ktora uwazam za niestosowna ale nie bede jej przytaczac... szanuje starszych kolegow czy kolezanki bo nie powiem ze nie... ale wypowiedz owej osoby w tym temacie dala mi do myslenia ze to teraz mlodziez ma jakies wartosci co do wiernosci a Ci starsi od razu twierdza ze nie maja racji bo sa "mlodzi"... wiek nie upowaznia nikogo do negowania czyichs pogladow a tym bardziej ze w tym przypadku to starsi koledzy powinni uczyc sie pewnych wartosci od mlodszych. I o to tutaj caly czas chodzilo a nie o to co pisala Dorothea czy frohike... ona dala sie podpuscic a Krzys to wykorzystal i tyle...
ziutek997 - Sro Lut 01, 2006 00:38

Cytat:
Ja zalecam
:ok: i bardzo mi się to podoba :)
:) Ja nie odmawiam też komuś tego że może być zwolennikiem "wolnej miłości" ale zdaje się że zostało zarzucone Krzyśkowi że jest zbyt młody itd... czyli jednym słowem nasi starsi koledzy wyprowadzają nas z błedu i nastawiają spowrotem na dory tor . Jest to narzucenie mi swojego zdania pod pretekstem większego "doświadczenia życiowego" Na dodatek opinia ta stanowczo mi się nie podoba :zdegustowany:

Dorothea - Sro Lut 01, 2006 00:42

Cytat:
co pisala Dorothea czy frohike... ona dala sie podpuscic a Krzys to wykorzystal i tyle...

czy moglibysmy juz nie poruszac tego tematu???
Piszmy o zdradzie

Aither - Sro Lut 01, 2006 00:46

Pissze caly czas o zdradzie a to byla puenta... pokazaliscie swoje prawdziwe oblicza.

ziutek997, hm... "wolna milosc" ? no sorry chyba wtedy gdy jest sie wolnym a nie w zwiazku :P Sa pewne granice... zaczynam sie zastanawiac teraz nad faktem, ze ten nasz "mlody" wiek nas oglupia... wierzymy w prawosc i szczerosc a potem zycie weryfikuje nasze poglady... tak przeciez tez moze byc... ale z jednym sie zgodze... niech "mlody" sie przekona o tym sam...

Dana - Sro Lut 01, 2006 00:48

może sie niepodobać to ,żę preferuje wierność
ale nie oceniam nikogo za zdrade ,ani za jego poglady na ten temat
pozwoliłabym sobie ocenić tylko i wyłącznie swojego partnera-kochanka ,i o tej ocenie wiedziałby tylko i wyłącznie ON!

....a wiek nadal nie ma tu nic do tego tematu :szok: ....

ziutek997 - Sro Lut 01, 2006 00:50

Aither, masz racje...
napewno bywa tak że nie jest łatwo... niestety człowiek jest tak prymitywną istotą że ulega nawet najmniejszym pokusom... ale to nie znaczy że nie trzeba sie starać dlateg że i tak nic z tego nie będzie etc... zresztą uważam ze tam gdzie jest prawdziwa miłość i szczęście nie ma miejsca na zdradę... i należy starać się aby własnie taki scenariusz się spełnił :)

Aither - Sro Lut 01, 2006 00:56

ziutek997, staraj sie staraj :) :calus:
A ja uwazam troszke inaczej... bo nawet jesli jest milosc czlowiek popelnia bledy bo przeciez jest tylko czlowiekiem i sam napisales ze ulega pokusom... jesli moj partner zdradzil znaczy ze ta druga "ona" miala cos czego ja nie mialam i to go wlasnie skusilo... wiem ze kobiety nie moga byc takie same bo wtedy nie musielibyscie tak wybierac i przebierac :P ale sadze ze zdrada jest wina obojga a nie tylko zdradzajacego. Co do wieku... jak sie jest mlodym to sie ma inne wyobrazenie milosci niz osoba starsza... i tego nie mozna ukryc bo na wlasnym przykladzie wiem ze tak bylo :P moze jestem stara na to ale niepodobaloby mi sie gdybym miala napelniona glowe idealna miloscia a ktos ze starszyzny mowil ze jestem "niedoswiadczona bo jestem mloda a milosc o jakiej marze nie istnieje" sadze ze to male nieporozumienie... nikt nie ma prawa czegos takiego powiedziec...

ziutek997 - Sro Lut 01, 2006 01:04

Aither wiele racji jest w tym co napisałaś :) i także uważam że ludzie znajdują się na różych rozdrożach życiowych... i dlatego nie twierdzę żę również zdradę można wybaczyć gdy miłość jest prawdziwa... ale pamiętajmy także że zdrada zdradzie nie równa... np. co innego gdy ulegnie się pokusie.. pod wpływem okazi etc... a co innego gdy z premedytacją okłamuje się partnera a na boku żyje również z kimś innym...

Aither napisał/a:
wiem ze kobiety nie moga byc takie same bo wtedy nie musielibyscie tak wybierac i przebierac


pamiętajmy jednak że nigdy nie możemy mieć wszytkiego :) Cieszmy się tym co mamy i kożystajmy z tego :D Życie nie jest łatwe ani proste... ale należy dążyć do ideału... nie można na starcie zakłądać porażki i poddawać się...

Major - Sro Lut 01, 2006 01:37

Dana napisał/a:
pozwoliłabym sobie ocenić tylko i wyłącznie swojego partnera-kochanka ,i o tej ocenie wiedziałby tylko i wyłącznie ON!

No to jest jakaś nieskładnia w myśleniu. Skoro ocenisz partnera za takie działania, to i inną osobe też można. Jestem zdania, że po działaniach ludzi można mieć do nich odpowiedni stosunek (i nie mam tu na myśli stosunku płciowego, żeby znowu nie było głupich komentarzy). Jeśli ktoś zdradza własną żone to może i będzie zdradzał mnie w interesach i tu chyba zaczyna się ocena moralności takiej osoby na całej linii myślenia.

frohike - Sro Lut 01, 2006 06:20

darkenstein napisał/a:
frohike napisał/a:
do dupy z forum gdzie nie wolno pisac swojego zdania

szanuj zdanie innych i pomysl zanim cos napiszesz , tak naprawde to nie znasz tu wszystkich wez sie w garsc czlowieku nie sadzisz ze czas dorosnac i niektore wiadomosci zachowac dla siebie???


nie wyjawilem zadnego sekretu, jesli ktos zrozumial jakas aluzje do zycia to znaczy ze wie o co chodzi i tyle, jesli ktos nie wie to z tej rozmowy tez tego sie nie dowie

frohike - Sro Lut 01, 2006 06:28

Major napisał/a:
Dana napisał/a:
pozwoliłabym sobie ocenić tylko i wyłącznie swojego partnera-kochanka ,i o tej ocenie wiedziałby tylko i wyłącznie ON!

No to jest jakaś nieskładnia w myśleniu. Skoro ocenisz partnera za takie działania, to i inną osobe też można. Jestem zdania, że po działaniach ludzi można mieć do nich odpowiedni stosunek


wg mnie danie chodzilo o to ze nie zaglada do niczyjego obcego lozka i bedzie oceniac tylko to co dzieje sie w jej prywatnym, poki jej partner jest wierny to jest ok, jak przekroczy granice wiernosci to wtedy reaguje na to, a gdy np ktos obcy nie jest wierny to nie bedzie oceniala jego dzialania

frohike - Sro Lut 01, 2006 06:48

darkenstein napisał/a:
bzykaj sobie jak chcesz jedna panienke widac tylko na tyle Cie stac , moze powiniennes zostac ksiedzem wtedy to zrozumiem.


czy uwazasz ze czlowiek wierny swojej partnerce jest uposledzony i nie jest w stanie zaznac pelnej rozkoszy?
poki co powiem tyle, znam siebie i wiem ze stać mnie na to aby być wiernym i nie ranić moich bliskich ktorych kocham

Dorotka - Sro Lut 01, 2006 06:49

Ziutek - o ile dobrze umiem czytać - to jak na razie jeden, tak zwany przez Was "starszy kolega" nie zaleca wierności. Pozostali stojący Twoim zdaniem po "drugiej stronie barykady" ( :przestraszony: ) twierdzili poprostu że łatwo jest o kategoryczne i ostateczne osądy i rozwiązania jak się jeszcze nie ma z partnerem wspólnego domu, dzieci i zobowiązań. Nie wprowadzaj więc podziału na tych zalecających wierność i na tych niby propagujących zdradę - bo jest bezsensowny.

Nawiasem mówiąć - można popierać czyjąć opinię, ale nie sądzę, że ktokolwiek z nas popiera wyciąganie w dyskusji zamiast rzeczowych argumentów tekstów na temat czyjegoś "środowiska", czyjejś matki czy tym bardziej czyjegoś dziecka :(

Szamanka - Sro Lut 01, 2006 09:03

Ludzie ..litosci...blagam...tego nie da sie juz czytac :mur:

Przynajmniej Dark jest szczery piszac o swoich podbojach, a ile w tym prawdy...nie wie nikt....choc w slowach jest czasem za ostry :wsciekly:

Sprawa wiernosci i zdrady, to dla kazdego inny temat, inne mysli...wiec uszanujmy prosze co maja do powiedzenia.
Gdyby na Forum byla ta "maszynka" do wykrywania klamstw( tudziez zdrady) ( a jeszcze mi niech ktos powie jak to badziewie sie nazywa) :hyhy: , to napewno jakas ilosc z nas poszla by pod mur ( ha ja tez :rotfl: )

Dana - Sro Lut 01, 2006 11:32

MajorSkoro ocenisz partnera za takie działania, to i inną osobe też można - napisał można ,lecz :
frohike napisał/a:
chodzilo o to ze nie zaglada do niczyjego obcego lozka i bedzie oceniac tylko to co dzieje sie w jej prywatnym, poki jej partner jest wierny to jest ok, jak przekroczy granice wiernosci to wtedy reaguje na to, a gdy np ktos obcy nie jest wierny to nie bedzie oceniala jego dzialania

nic dodać nic ująć jeśli chodzi o tę moją wypowiedż
lecz pisałam jeszcze to :
Zdrada ,okropieństwo dla kogoś zdradzonego- nie da się opisać
Czy da się usprawiedliwić - myśle ,ze pewnie tak ale tylko rozpatrując poszczególne przypadki ,indywidualnie i bardzo wnikliwie

Dodam ,ze znam kilka przypadków zdrady i każdy z nich inaczej oceniam sama dla siebie w swoich myślach /byłas słuchaczem a nie sędzią /
Wiem napewno nie zdradze kogoś kogo kocham - i nie chciałabym byc zdradzona
miłość i zdrada nie jest dobrym przeplatańcem :D
Się rozpisałam -kto to przeczyta ? :hyhy:

frohike - Sro Lut 01, 2006 12:10

Dana napisał/a:
Się rozpisałam -kto to przeczyta ?

chyba nikt bo posty tu znikaja :rotfl:

Szamanka - Sro Lut 01, 2006 12:14

Dana, ja przeczytalam
Cytat:
Czy da się usprawiedliwić - myśle ,ze pewnie tak ale tylko rozpatrując poszczególne przypadki ,indywidualnie i bardzo wnikliwie
:ok:

i wierz mi...post nie zostanie usuniety ....

Appo - Sro Lut 01, 2006 12:17

frohike, ja osobiście trzymam Twoją stronę. Też jestem wierny 1 osobie (jak ktoś mi tutaj pojedzie że to nie ten sam wiek to zabiję :P :krzeslem: ) i też uważam że to jest wporządku niż akcja typu "buszujący w łożu" i kilka kobiet pod jednym ramieniem. Jeżeli darkenstein uważa że robi dobrze to ok, ale niech nie mówi że osoby lojalne robią źle. Jest mi dobrze z 1 osobą i nie chcę / nie potrzebuję innych osób. Jestem za lojalnością wobec osób i uczuć, a zdania Darkenstein'a nigdy nie podzielę.
Mariusz - Sro Lut 01, 2006 12:18

Czytaliście "Imię Róży" Umberto Eco ?
Właśnie czuje się tak jak w tej książce.
Nadeszły czasy Świętej Inkwyzycji.
Amen ....


PS.
Mam nadzieje, że ten post nie zniknie.
To nie OT, bo o tym o czym ja tu napisałem można pisać w każdym innym topicu.

Dana - Sro Lut 01, 2006 12:20

frohike, moje NIE :P wiec jest szansa ,że moje forumowanie na temat zdrady ktoś poczyta i zgodzi się z tym lub nie - mam nadzieje ,że jeśli nie to będziemy dalej się wymieniać poglądami i nie wpadne w szał jak inne kobiety i błotem nie będe pluć ....zdrada to jest naprawde cos co boli ,tak piecze w sercu ,ze czasami i zdrowy rozsądek gdzieś się ulatnia ....ważne ,zeby znać swoja wartosć i podnieść się z tej beznadziei...tylko jak ufać ?! Innym ,jak wierzyć ,że się uda kolejny raz :]
Piotrulek - Sro Lut 01, 2006 13:18

frohike napisał/a:
chyba nikt bo posty tu znikaja



glupie i niedorzeczne posty zawsze znikaly i będa znikaly Krzysiu!!!

frohike - Sro Lut 01, 2006 13:44

Piotrulek napisał/a:
frohike napisał/a:
chyba nikt bo posty tu znikaja



glupie i niedorzeczne posty zawsze znikaly i będa znikaly Krzysiu!!!


zdecydowanie skomentuja to jak wroce z pracy :)

Szaganka - Sro Lut 01, 2006 13:53

Gratuluję serdecznie tym, którzy nigdy zdradzeni nie byli i sami też nie zdradzają :ok:
Trafiło się Wam, macie farta, nieźle Wam poszło itd. itd.... :padam:
Niemniej przyjmijcie do wiadomości, że bycie zdradzonym nie oznacza, że przestaje się kochac i w imię tej miłości czasami wiele sie wybacza. W moim mniemaniu (być może błędnym, ale mnie z nim dobrze) dokładnie tak samo jest w sytuacji, kiedy jest się stroną zdradzającą. Jeśli się zdradzi nie znaczy, że sie już nie kocha. Jeśli się wraca, jeśli ukrywa się fakt zdrady, to chyba jednak zależy nam na nie ranieniu uczuć naszego partnera.
I może należałoby ustalić, co kto rozumie pod pojęciem zdrady? Jednorazowy skok w bok, przygodny seks na imprezce czy nawet kilka spotkań to jeszcze nie dramat. Przyjmując, że w małżeństwie można wytrwać kilka dziesięcioleci tych kilka dni staje sie kroplą w morzu. Dla mnie osobiście jest to raczej sposób przekonania się, że jednak partner ma coś czego brakuje wszystkim innym na świecie, i że nikt nie byłby w stanie go zastapić. Nie znaczy to od razu, że polecam taki sposób testowania. Niczego i nikomu nie polecam. Każdy sam musi znaleźć swoją drogę w życiu. I wcale nie oznacza to, ze jest to jedynie słuszna droga. Każdy ma własne sumienie, poglądy i każdy sam wyznacza sobie granice. Jeśli partnerowi osoby zdradzającej z tym dobrze, to co nam do tego? Jakim prawem mamy potępić "zdrajcę"? Jesli ja zostałam zdradzona i toleruję to, albo jeśli to ja zdradziłam, a mimo wszystko nie zostałam odrzucona to jest to tylko i wyłącznie nasza sprawa. I nie tylko umiejętność wystrzegania się pokus jest świadecywem miłości. Wybaczenie jest nim rónież! :...:

Czarnulka - Sro Lut 01, 2006 14:02

Czy całowanie się ze swoim przyjacielem to zdrada względem partnera?
Dana - Sro Lut 01, 2006 14:02

Szaganka napisał/a:
I nie tylko umiejętność wystrzegania się pokus jest świadecywem miłości. Wybaczenie jest nim rónież!

.....zapewne ,lecz to jest końcowy scenarjusz zdrady zaistniałej - jak bardzo trzeba kochac żeby wybaczyć ,czy przypadkiem strach nie jest motywem wybaczenia lub troska o innych /dzieci/nie o siebie - czy z miłości własnej mozna wybaczyc ? :looka:
jeśli nie boimy sie zostać sami ,lub nie rbim tego dla dobra dzieci :/ ?

Dorotka - Sro Lut 01, 2006 14:07

Szaganka napisał/a:
I nie tylko umiejętność wystrzegania się pokus jest świadecywem miłości. Wybaczenie jest nim rónież!

Doskonale powiedziane. :padam: nie wiem czy moujemu mężowi zdarzyło się mnie zdradzić - jeżeli tak to wolę dalej żyć w błogiej nieświadomości. Ale nawet gdybym się o tym dowiedziała o jego skoku w bok to przypuszczam że nie odeszłabym od niego. Byłobymi bardzo źle, byłabym zraniona - ale cały zcas wiedziałabym że mnie kocha - bo okazuje mi to na codzień od 10 lat, że mu na mnie zależy, bo dba o mnie, spełnia moje czasem tak durne zachcianki że sama się dziwię a co najważniejsze jest najcudowniejszym na świecie ojcem dla naszego syna. Nie zaprzepaściłabym tego wszystkiego tylko dlatego że uległ pokusie.

Co wcale nie znaczy że zalecam zdradę, że chciałabym być zdradzona, że uważam że to jest w porządku wobec partnera.

p4cz3k - Sro Lut 01, 2006 14:21

=CzArNuLkA= napisał/a:
zy całowanie się ze swoim przyjacielem to zdrada względem partnera?



rownie dobrze zdrada mozna nazwac wybranie sie z kims na kawe, przytulenie, czy tez spojzenie na ulicy...

choc ja mam wrazenie ze w duzym stopniu ten temat rozwijany przedewszystkim na podstawie zdrady tzw lozkowej... polecam ksiazke Zahir...

ziutek997 - Sro Lut 01, 2006 14:53

Dorotka, nie wiem czemu uważasz że moje osądy są ostateczne... nigdy nie staram się narzucac nikomu swojego zdania bo sam nie lubię gdy jest mi ono narzucane...
Ja ten temat traktuję w taki sposób że zdradzie mówię NIE... nie twierdzę że zdradę w niektórych przypadkach można wybaczyć... ale napewno ważna wted jest skrucha i świadomość popełnienia błędu... a nie podejście typu.. sprawdziłem sobie i okazało się że jednak jesteś lepsza/lepszy wracam do ciebie....

Przedewszystkim należy starać się pozostać do końca wiernym... a nie zakładać że takie żeczy można wybaczyć czy może że to rodzaj pewnego testu etc.. itd... wtedy sami z góry skazujemy się na klęskę :)

Major - Sro Lut 01, 2006 15:16

=CzArNuLkA= napisał/a:
Czy całowanie się ze swoim przyjacielem to zdrada względem partnera?

Zalezy od tego czym jest taki pocałunek dla Ciebie i jak on wygląda. Jeśli masz na myśli pocałowanie sie na przywitanie w usta lub policzek to nie. Jeśli jednak jest on o wymiarze uczuciowym (bo nie wazne co powiesz partnerowi, wazne co czulas w momencie pocałunku) jest juz napewno zdradą.

Dorotka - Sro Lut 01, 2006 15:20

ziutek997 napisał/a:
nie wiem czemu uważasz że moje osądy są ostateczne... nigdy nie staram się narzucac nikomu swojego zdania bo sam nie lubię gdy jest mi ono narzucane...

absolutnie nie o to mi chodziło - chodziło mi o to, że łatwiej jest ostatecznie i kategorycznie potraktować osobę zdradzającą (zerwać i więcej na oczy nie oglądać) jeżeli się z nia nie mieszka, nie ma dzieci i wielu wspólnych zobowiązań. Jeżeli to inaczej zabrzmiało to przepraszam.
Dana napisał/a:
czy z miłości własnej mozna wybaczyc ?
jeśli nie boimy sie zostać sami ,lub nie rbim tego dla dobra dzieci

jeżeli się jest z kimś przez wiele lat to chyba z miłości - bo nie wyobrażam sobie innej motywacji do tego żeby z kimś spędzić tyle czasu, codziennie rano oglądać tą samą twarz, cierpieć i cieszyć się razem. Przynajmniej ja jestem z moim mężem dlatego że go kocham - nie boję się być sama, nie chcę być z nikim innym a dziecko nam się zjawiło jakies osiem lat po ślubie, więc też nie dla niego spędziliśmy razem tyle lat. I przepraszam co z tym uczuciem mam sobie zrobić jak się nagle dowiem przypadkiem, że gdzieś mu się tam udało z kimś przespac na boku? Odkochać się natychmiast? Uznać że to nie była miłość?

Zaznaczam, że nie wiem czy bym przebaczyła i została, czy bym się z aż tak zeźliła że odeszłabym z hukiem - nie wiem i pewnie nikt z nas nie wie i się nie dowie zanim nie zostanie postawiony w takiej sytuacji (oby nie)

frohike - Sro Lut 01, 2006 15:27

Piotrulek napisał/a:
frohike napisał/a:
chyba nikt bo posty tu znikaja

glupie i niedorzeczne posty zawsze znikaly i będa znikaly Krzysiu!!!


glupich postow jest multum na calym forum a za kasowanie bierzecie sie tylko wtedy gdy jest jakas klotnia

Piotrulek - Sro Lut 01, 2006 15:34

frohike napisał/a:
wtedy gdy jest jakas klotnia



Krzysiu i dzięki temu nie ma kłótni,a glupie posty w rożnych tematach są nie do uniknięcia,czasem trzaba by bylo skasować pół forum,czy to jest metoda??

Czarnulka - Sro Lut 01, 2006 15:50

Major napisał/a:
Jeśli jednak jest on o wymiarze uczuciowym (bo nie wazne co powiesz partnerowi, wazne co czulas w momencie pocałunku) jest juz napewno zdradą.

Powiedzmy,ze nic wtedy sie nie czuje.zaspokaja sie swoja ochote,kocha sie partnera i był to jednorazowy wybryk.

Major - Sro Lut 01, 2006 15:53

Chyba bym przetrącił dziewczyne za takie zaspokajanie ochotek :kwasny:
Szaganka - Sro Lut 01, 2006 16:22

=CzArNuLkA=, "ochota", to moim zdaniem, oznaka zdrowia. I nie tylko pocałunek mieści się w mojej definicji tej "ochoty". Ale ja chyba nie jestem do końca normalna (takie wnioski wyciągam z postów szanownych przedmówców).

W moich kryteriach zdrada to nie akt seksualny. To cały zestaw uczuć i zachowań. A jeśli psychicznie oddaję się całkowicie innemu związkowi, ale nigdy sie "nie dotknęliśmy", bo, np. dzieli nas 1000 km - to jest to zdrada czy nie? A jeśli jedno z partnerów, z powodów powiedzmy zdrowotnych, jest całkowicie pozbawionych możliwości doznań cielesnych, to czy druga osoba ma również zrezygnować ze swoich, bądź co bądź, fizjologicznych potrzeb? Czy lepiej, żeby przeobraziła się w jakiegoś frustrata i swoje tłumione żądze zamieniła z czasem w nienawiść do partnera, który nie może dać spełnienia w tym fizycznym aspekcie związku? Dla mnie seks to nie wszystko. Jest istotną składową związku, ale nie jest jego ISTOT?.


Major napisał/a:
Chyba bym przetrącił dziewczyne za takie zaspokajanie ochotek

..... to byś jej dopiero miłość okazał! :/ I dlaczego taka reakcja? Z powodu urażonej dumy? Bo zranione uczucia nie tak dla mnie wyglądają.



Dorotko, jesteś mi pokrewną dusza w tym topicu :) Dziękuję za wszystkie mądre i wyważone słowa :calus: Wypowiadasz moje mysli :padam:

Czarnulka - Sro Lut 01, 2006 16:40

Szaganka, ale ja akurat mówiłam o pocałunku :P
Mówi się też ,że "nawet kot zdechnie przy jednej dziurze".Jak sie jest z jednym partnerem od młodzienczych lat i nie "zasmakowało" sie kogos innego,topotem nawet juz w małzenstwie te osoby rozgladaja sie za innymi ludzmi i pocagaja ich oni.
I dlatego wlasnie jestem przeciwko zbyt wczesnym slubom...

Piotrulek - Sro Lut 01, 2006 16:46

Szaganka napisał/a:
Ale ja chyba nie jestem do końca normalna (takie wnioski wyciągam z postów szanownych przedmówców).



nmie martw się o przedmowcą ,wierz tylko w siebie i swoje ochoty...

Szaganka - Sro Lut 01, 2006 16:47

Ja, Czarnulko, wyszłam akurat za mąż bardzo wcześnie. I też jestem przeciwko takim wczesnym ślubom ;)

A komentarza do twojego poscika nie mogę wstawić, bo nie ma tu emotki "podającej ręki" :niepewny:

To może ci piwko postawię :zdrowko: (18 lat już skończyłaś, co? :luka: )

Piotrulek - Sro Lut 01, 2006 16:51

=CzArNuLkA= napisał/a:
dlatego wlasnie jestem przeciwko zbyt wczesnym slubom...



nie wiem co ma wspólnego wczesny ślub ze zdradą???????

Szaganka - Sro Lut 01, 2006 16:53

Piotrulek, nie ze zdradą tylko z ochotą na popróbowanie czegoś nowego. ;)
Ja tu pewną logiczną zależność jednak dostrzegam. :)

Major - Sro Lut 01, 2006 17:11

Szaganka napisał/a:
Major napisał/a:
Chyba bym przetrącił dziewczyne za takie zaspokajanie ochotek

..... to byś jej dopiero miłość okazał! I dlaczego taka reakcja? Z powodu urażonej dumy? Bo zranione uczucia nie tak dla mnie wyglądają.

Nie no tak bym pewnie nie zareagował, ale nie chciałbym być już więcej z dziewczyną która się w taki sposób zachowuje. Tutaj pocałunek bo miała ochote bardzo się całować to innym razem pójdzie z kimś do łóżka bo miała bardzo ochote na sex. Sorki, ale nie tędy droga.

Czarnulka - Sro Lut 01, 2006 17:13

Szaganka, 18 skonczona :P Ciesze sie,ze sie ze mna zgadzasz.
Piotrulku,bo jak sie za wcześnie weźmie ślub to moze sie to źle skonczyc z tego powodu,ze prawdopodobn jest,ze jeszcze sie ktos nie wyszumiał i moze ma ochote sie jeszcze "bawic".

praz - Sro Lut 01, 2006 17:31

=CzArNuLkA=, dla mnie takie próbowanie z innym itp to trzymanie dwóch srok za ogon, bycie z koms i jednoczesne spotykanie się z innymi, ale tak sie nie da, trzeba się na cos zdecydować, albo na tylko tego jednego partnera , albo na bycie samemu i wtedy można robic co dusza zapragnie, az sie to znudzi
Piotrulek - Sro Lut 01, 2006 17:37

=CzArNuLkA= napisał/a:
moze ma ochote sie jeszcze "bawic".



ależ zdrada,to nie jest zabawa,to jest bardzo poważny i niejednokrotnie przemyślany krok...

Czarnulka - Sro Lut 01, 2006 17:37

No a jak jestesz partnerem długo...a jeszcze dłuzej podobał Ci się inny chłopak i miałaś okazjęw sumie spełnić swoje marzenie.I na tym koniec-tylko pocałunek.To co?
Major - Sro Lut 01, 2006 17:39

To nic. Dla mnie to nie jest usprawiedliwienie. Chłopak o tym wie ?
Czarnulka - Sro Lut 01, 2006 17:42

Piotrulek, no własnie ale tu nasuwa sie pytanie co uwazamy za zdrade.Major, nie mam pojecia.To nie moja sytuacja.Ja jak bede miała kiedys na kogos innego niz Kuba ochote to z nim zerwę.
kisia - Sro Lut 01, 2006 18:45

=CzArNuLkA= napisał/a:
tu nasuwa sie pytanie co uwazamy za zdrade

jak widać każdy ma inne pojęcie zdrady

Dorotka - Sro Lut 01, 2006 20:13

=CzArNuLkA=, tym kotem i dziurą to mnie rozbroiłaś ;) staję w kolejce z browkiem razem z Szaganką :) ale niestety z tymi "ochotami" to zaraz zostaniesz następną ofiarą tego tematu .... nieważne czy Twoje, czy nie - w tym temacie panuje zero tolerancji niestety :niepewny:
Czarnulka - Sro Lut 01, 2006 20:39

Dorotka, a trudno,niech najeżdzają.Tak jest.Zalezy to od czlowieka,ale suma sumarum tak jest...
trunks - Sro Lut 01, 2006 23:15

hmm nie wiem czy to zas jakas klutnia czy nie nie qmam o co teraz chodzi w dyskusji :/ :P
madziar - Sro Lut 01, 2006 23:30

Cytat:
frohike, bzykaj sobie jak chcesz jedna panienke widac tylko na tyle Cie stac , moze powiniennes zostac ksiedzem wtedy to zrozumiem.

frohike napisał/a:
jestem niezlym palantem i jedynym moim cerlem jest zaliczyc kolejna panienke" ??

ty debilu wiesz co mowisz gowno Cie obchodzi co robie i kogo bzykam .


darkenstein napisał/a:
p4cz3k, no jak sadze jeszcze nikogo na tym forum nie obrazilem i chyba tego nie zrobie , nie w tym moj cel.


brak spojności i logiki w tym co piszesz darkenstein, coś ci nerwy puszczają. Dobrze że nigdy nie "dorosnę" mentalnie tak jak ty, bo świat tzw "dorosłych" mnie wogóle nie bawi niestety. Wolę zostać choćby przedszkolakiem. To nie jest kwestia wieku tylko zasad, które niektórzy uznali za niepotrzebne. A może by tak zejść z drzewa, co?

darkenstein - Czw Lut 02, 2006 23:35

Appo napisał/a:
Jest mi dobrze z 1 osobą

no mnie tez jakos jeszcze nie mialem trojkacika :(

darkenstein - Czw Lut 02, 2006 23:37

madziar napisał/a:
brak spojności i logiki w tym co piszesz darkenstein, coś ci nerwy puszczają.

ja nie zaczolem a na obraze reaguje calkiem normalnie

darkenstein - Czw Lut 02, 2006 23:41

Piotrulek napisał/a:
ależ zdrada,to nie jest zabawa,to jest bardzo poważny i niejednokrotnie przemyślany krok...

Piotrulek, i oto wypowiedz prawdziwego i doswiadczonego faceta :ok:

Szaganka - Czw Lut 02, 2006 23:46

darkenstein napisał/a:
oto wypowiedz prawdziwego i doswiadczonego faceta :ok:


czuję się facetem :/

darkenstein - Pią Lut 03, 2006 00:17

Szaganka, no to zapraszam na piwko:)
Szaganka - Pią Lut 03, 2006 00:26

I tu darkenstein, baba ze mnie wyłazi :D Piję tylko wino i słabe drinki ;) :rotfl:
darkenstein - Pią Lut 03, 2006 00:45

Szaganka, ja piwo tez tylko okazyjnie , wino i drinki owszem a szczegolnie sniadania lubie jesc:)
kobi - Pią Lut 03, 2006 08:32

Szaganka, darkenstein, takie pogaduszki to na pw proszę :cisza: :offtopic:
Szamanka - Pią Lut 03, 2006 10:14

kobi, ciii...oni chyba przygotowuja sie do zdrady :rotfl:
Szamanka - Pią Lut 03, 2006 12:01

Ciekaw?­ mnie jakie jest Wasze zdanie na pewien temat..oczywiscie ciagle zdrada.

Czy zastanawialiscie sie nad tym, dlaczego mezczyzna czy tez kobieta zdradzaja, mimo ze sa w zwiazku...co nimi kieruje ze decyduja sie na taki krok?

frohike - Pią Lut 03, 2006 13:26

Szamanka, chyba wczesniej pisalas ze zdradzilas to moze ty nam powiedz dlaczego zdradzilas
Szaganka - Pią Lut 03, 2006 20:37

Szamanka napisał/a:
ciii...oni chyba przygotowuja sie do zdrady :rotfl:


pfff... :suchy:

bardzo śmieszne :/ hahaha :zdegustowany:




:krzeslem: :krzeslem: :krzeslem: Szami - zazdrośnico :P

Szamanka - Pią Lut 03, 2006 21:36

frohike, :przestraszony: :szok: :orany: , ale Ty uwaznie moje posty czytasz :rotfl:

a jasne, ze powiem, przeciez sie nie boje...daj czas do namyslu, bo musze to jakos w jedna calosc uzbierac :hyhy:

madziar - Sob Lut 04, 2006 06:32

Szamanka napisał/a:
Czy zastanawialiscie sie nad tym, dlaczego mezczyzna czy tez kobieta zdradzaja, mimo ze sa w zwiazku...co nimi kieruje ze decyduja sie na taki krok?


No i tutaj zdradzający zamilkli, a szkoda bo czekałam na te rewelacje. Przynajmniej wiadomo byłoby co zrobić , żeby nie być zdradzanym. Podpowiem, bo jeden powód już gdzieś słyszałam : mąż/żona mnie nie rozumie, zaniedbuje :rozpacz: .
No i teraz prosimy o ciąg dalszy. My kursanty czekamy :...:

Piotrulek - Sob Lut 04, 2006 09:31

madziar napisał/a:
wiadomo byłoby co zrobić , żeby nie być zdradzanym


najlepiej zostać singlem i masz po problemie,nikt cię nie zdradzi i ty nikogo również...

natomiast nie wydaje mi się,aby akt zdrady był tematem do instruktażu i wychwalania się,zdrada sama w sobie jest czymś bardzo przykrym dla zdradzonej osoby jak i dla zdradzającej,a za razem jest dowodem na to ,że ten własnie duet nigdy nie powinien być ze sobą razem.

Monique - Sob Lut 04, 2006 10:15

Roze pewnie rzeczy kieruja takimi ludzmi.. z psychologicznego punktu widzenia.. to moze byc.. chwila.. moment, moze partner czuje sie niedoceniani w swoim zwiazku i wtedy zdradza z tym gdzie sie spelnia..Gdzie wie ze doceni sie jej starania.. bo przeciez nie zawsze to musi tylko wiazac sie z lozkiem i jedna noca.. moze to trwac bardzo dlugo moga byc to spotkania..
Szamanka - Sob Lut 04, 2006 10:31

Niestety nie wiem dlaczego zdradzaja faceci....pewnie jakis psycholog cos na ten temat powiedzial.

Stane w obronie kobiet...

Mineloo pare lat. Przestala byc dla niego atrakcyjna lub co najmniej przestal jej to okazywac... odnosi wrazenie, ze traktuje ja mniej wiecej jak ulubiony fotel. Czuje sie niewazna, brzydka, zaniedbana. Sytuacja nieznosna, zwazywszy, ze wiele kobiet buduje poczucie wlasnej wartosci na atrakcyjnosci dla mezczyzn. Jezeli wtedy pojawi sie ktos, kto dostrzeze w niej oprocz cudzej zony interesujaca kobiete....
Kobieta potrzebuje ciepla ....
Jego brak to najczestsza przyczyna kobiecej niewiernosci. Dobry partner to ten, ktory ofiarowuje akceptacje, cieplo, jest oparciem w trudnym dniu. Wiekszosc kobiet lubi ponarzekac, poskarzyc sie tylko po to by partner przytulil, pocalowal,. Romans kobiety w potrzebie moze zaczac sie od poszukiwania przyjaciela. Kogos, kto zrozumie, wyslucha i bedzie adorowal. Seks przyjdzie pozniej.....

Monique - Sob Lut 04, 2006 10:36

Dokladnieo t6ym szamaneczko napisalam.. tyle ze ty to ladnie w slowa ujelas a jak tam ogolnikowo napisalam.. tyle ze tez tak jest z facetami.. ja wiem ze bronisz kobiet ale niektorzy mezszczyzni.. tez tak maja.. ze czuja sie w zwiazkach zle.. lecz prawda jest tak ze w statystykach napisane jest ze to mezszczyzni czesciej zdradzaja..
Major - Sob Lut 04, 2006 11:09

Napewno jednym z powodow zdrady jest żona, która niedopuszcza męża do łóżka. Są kobiety oschłe, nie chcące kochać się z mężami, a potem się dziwią, że są zdradzane.
Piotrulek - Sob Lut 04, 2006 11:29

Major napisał/a:
która niedopuszcza męża do łóżka. Są kobiety oschłe, nie chcące kochać się z mężami


Odpowiedź godna macho,też popieram...


Szamanka napisał/a:
Niestety nie wiem dlaczego zdradzaja faceci


Dlaczego Beatko tak uważasz,że zdradzają faceci,a co jest wtedy gdy dwoje dorosłych ludzi(on żonaty,ona mężatka)decydują się na zdradę swych partnerów??Przecież ci źli faceci nie zawsze zdradzają tą bezbronną kobiete-żonę z młodszą od niej panienką o blond włoskach i niebieskich oczkach??

Major - Sob Lut 04, 2006 11:42

A może Szamanka chciała napisać w podtekscie, że przynajmniej wie dlaczego kobiety zdradzają :hyhy:
Piotrulek - Sob Lut 04, 2006 11:59

Major napisał/a:
chciała napisać w podtekscie


możliwe,że nie dopatrzyłem się podtekstu..

Szamanka - Sob Lut 04, 2006 21:13

Piotrulek, ..jestem kobietka i czuje jak ona...dlatego napisalam o kobietach.

Niestety, probuje sobie wyjasnic dlaczego, zdradzaja mezczyzni...jaki jest powod?

Nie chodzi mi o to, ze tylko oni to robia, bo gdzies przeczytalam, ze kobiety zdradzaja czesciej :D

Major - Sob Lut 04, 2006 21:16

To napisz nam dlaczego kobiety zdradzają. Ja np nie mam pojęcia jakie kierują nimi powody.
Szamanka - Sob Lut 04, 2006 21:17

Major, czytaj wyzej...juz napisalam.... :D
Major - Sob Lut 04, 2006 21:20

Myślałem, że jeszcze są jakieś powody :P
Szamanka - Sob Lut 04, 2006 21:22

Majorku...innych nie znam...no chyba, ze ciekawosc :hyhy:
Szaganka - Nie Lut 05, 2006 11:26

Piotrulek napisał/a:
Przecież ci źli faceci nie zawsze zdradzają tą bezbronną kobiete-żonę z młodszą od niej panienką o blond włoskach i niebieskich oczkach??


To nieprawda, że zdradzone żony są brzydkimi, zaniedbanymi, ogłupionymi obowiązkami domowymi kobietami, a ewentualne kochanki do młode, wystrzałowe sexbomby o inteligencji godnej NASA. Taka reguła nie istnieje.

Nie sądzę, żeby zdrada dotyczła tylko sytuacji, kiedy "ta druga" jest totalnym przeciwieństwem "oklepanej i na codzień dostępnej" żony. Zapewne bywa i tak, że w kochance zdradzający mąż odnajduje to, czym zaimponowała mu kiedyś żona. Tyle, że po latach albo ona zatraca owo "coś", albo on zapomina, że je miała.

Analogicznie.... żona stwierdza, że inni mężczyźni mają coś, czego ona nie dostaje od męża.

Piotrulek - Nie Lut 05, 2006 13:07

Szaganka napisał/a:
że po latach albo ona zatraca owo "coś", albo on zapomina, że je miała.


a może i nigdy tego nie miala...


Szaganka napisał/a:
Analogicznie.... żona stwierdza, że inni mężczyźni mają coś, czego ona nie dostaje od męża


i życie oraz świat kręci się dalej...

Asia_:) - Pon Lut 06, 2006 16:55

czytam i czytam i bija sie w mojej glowce mysli.....

DLACZEGO......
nie lubie tego slowa bo odpowiedzi na zadane przez nie pytanie niczego nie rozwiazuja....
OnA PYTA jEGO : DLACZEGO MNIE ZDRADZILES....
On mowi: nie wiem, przepraszam........ wybaczysz mi ?? kocham cie i nie chce cie stracic....

sytuacja odwrotna..... :/ hmm tu juz nie jest tak latwo chociaz moze byc identycznie....

jesli chcecie znalezc odpowiedz na pytanie dlaczego robia to faceci czy kobiety, to nie wystarczy zajrzec do statystycznych badan i sprawdzic ktora plec robi to czesciej....

ciekawi mnie ktory przedzial wiekowy i z jakim stazem w zwiazku robi to najczesciej....

jesli sa razem od 20 lat, ich zycie stalo sie rutyna... jedna polowka zwolnila tempo druga zaczela sie realizowac, bywa z ludzmi..... zostaje doceniona a w domu slyszy: po co ci to???? :/
idzie w kierunku ktory ja ciagnie....

ale nie zawwsze zdradzaja aktywni zyciowo.... sa i ci ktorzy nic nie robia, nieczego nie zmieniaja..... rutynowo zyja i w ta rutyne wplatuje sie skok w bok, jutro juz nie uswiadamiany.... tu ciezko jest znalezc powod.....
moze to wina tej wlasnie rutyny, znieczulajacej, ona doprowadza do tego ze czkowiek traci swoje idealy, zdradza je..... bo nie ma pasji, zycie go nie kreci, jest jak jest.... bedzie jak bedzie....

inni w dolku psychicznym, pelni watpliwosci czy sa w zwiazku konstruktywnym czy destrukcyjnym szukaja odpowiedzi probujac bokow majacych stac sie wyrocznia....
bo jesli to zrobia maja wiare ze zyskaja odpowiedz, moje zycie ma sens tutaj czy powinnam/ powinienem szukac go tam..... :niepewny:

to mysle ja i wiele innych rzeczy i mysle ze mimo wszelkich licznych roznic plci..... nie mozemy ujmowac ani dodawac ktorejs z nich powodow dla ktorych oszukuja swych partnerow i jak by nie bylo pewnie samych siebie zdradzaja :suchy:

Monique - Pon Lut 06, 2006 17:10

Popieram Ciebie Asiu
darkenstein - Sro Lut 08, 2006 23:24

Są mężczyźni, którzy nie zdradzają swoich żon w czasie dalekich podróży służbowych. Astronauci :D :rotfl:
Dorothea - Sro Lut 08, 2006 23:27

darkenstein napisał/a:
Astronauci



No nie wiem......, a jak są tam razem i astronauci i astronautki to co?????

kisia - Sro Lut 08, 2006 23:32

Astronauta i Astronauta też jest możliwe ,w końcu jak się nie ma co się lubi to sie lubi co się ma :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Dorothea - Sro Lut 08, 2006 23:33

kisia, no nie pomyslałam o tym :D :rotfl:
darkenstein - Sro Lut 08, 2006 23:36

tam nie ma pedalow
sa na wizji
maja kombinezony

Major - Czw Lut 09, 2006 00:18

kombinezony to mają tylko podczas lotu i wychodzenia na zewnatrz. Sam pobyt odbywa sie juz bez kombinezonow :D wiec i jest szansa na sukces ;)
kobi - Czw Lut 09, 2006 00:21

Major napisał/a:
wiec i jest szansa na sukces

Dla jednego sukces, dla drugiego porażka ;)

darkenstein - Czw Lut 09, 2006 00:23

no to moge latac w kosmos:))) tylko nie z pedalami:)
Yeti - Czw Lut 09, 2006 08:25

Kiedyś napisałem tu dość obszernego posta, ale mi się komp zawiesił, więc uznałem, że to znak, aby go nie odtwarzać ponownie. Dziś coś mnie jednak skusiło, żeby ponownie spróbować, tyle, że krócej. Tylko kilka moich myśli rzucę i proszę, żeby nikt nie brał tego do siebie!...

1) Wszystkim młodym ludziom, którzy mówią, że na 100% nigdy nie zdradzą, ja... nie wierzę! To tak, jakby ktoś na starcie do biegu powiedział: "nie potknę się!"...
Można (nawet w dniu swojego ślubu) powiedzieć: "nie chcę zdradzić, nie planuję, nie zamierzam, nie będę szukał okazji". Ale jeśli ktoś, patrząc w przyszłość, mówi, że wie na pewno, że nie zrobi czegoś w ciągu najbliższych trzydziestu lat swojego życia, to ja po prostu w to nie wierzę!

2) Wszystkim ludziom, którzy mówią, że za nic w Świecie, na 100%, nigdy nie wybaczyliby zdrady, ja mówię, że ... nie wierzę w ich miłość!...
Nie kocha się za to, że ktoś jest mi wierny!... Jeśli własna urażona duma i ból, jaki trzeba przełknąć są dla kogoś ważniejsze od miłości, to... cóż jest warta taka miłość?

3) Wiadomo, że zdrada jest czymś negatywnym, bo krzywdzi drugą osobę... Niemniej uważam, że jest wiele innych spraw, które są znacznie istotniejsze dla trwałości i szczęścia związku. Jeśli te inne sprawy są w porządku, to i zdrada takich fundamentów nie zniszczy! Ale lepiej nie sprawdzać!
Miłości i szkła nie należy wystawiać na próby! ;)

To tyle!...

Asia_:) - Czw Lut 09, 2006 10:52

:padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam: :padam:

to tyle :)

Szaganka - Czw Lut 09, 2006 11:53

Yeti, dojrzałe i przemyślane........ kwintesencja moich myśli :padam: :)
Czarnulka - Czw Lut 09, 2006 12:02

Yeti napisał/a:
Wszystkim młodym ludziom, którzy mówią, że na 100% nigdy nie zdradzą, ja... nie wierzę!

Ja tez nie wierze.I to nie tylko tym mlodym.
Yeti, jak zwykle mądrze :)

trunks - Czw Lut 09, 2006 14:30

Yeti, mądrość prze Twe słowa przemawia :ok:
Monique - Czw Lut 09, 2006 17:45

Tez przychyle sie przy wypowiedzi Yeti.. mysle ze ze wszystkich tutaj postow.. . i ma racje.. my mozemy tworzyc rozne teorie na ten temat.. ale to jest ladni sprecyzowane
darkenstein - Pią Lut 10, 2006 01:12

przykladam sie :)
Szamanka - Pią Lut 10, 2006 17:22

Yeti, jestem pod wrazeniem...mistrzowskie podejscie do tematu :ok:




cii...dam Ci za to zdradzieckiego caluska :calus: :hyhy:

Yeti - Pią Lut 10, 2006 18:25

To taki gorący temat przecież!... Ja, pisząc swojego posta, myślałem, że włożę kolejny kij w mrowisko, a tu masz!... Aż mi głupio!... :cisza:

Proponuję wrócić rzeczowo do tematu! ;)

Yeti - Czw Lut 16, 2006 09:26

Spróbuję jednak coś sprowokować...

1) Czy nie uważacie, że najbardziej godni pożałowania są tacy delikwenci, którzy śnią o akcie zdrady (w tym dosłownym, fizycznym wymiarze), ale nie zdecydują się na to nigdy, z powodu nieśmiałości, braku odwagi, albo... własnych kompleksów?... (ja też do nich należę!...)

2) Zapewne niejedna z osób na Forum jest wierzącą... (ja też do nich należę!...). Mam tu na myśli tą dominującą religię...
W takim razie chciałbym zapytać, czy ktoś jeszcze, w dzisiejszych czasach, traktuje poważnie religijne podejście do tego problemu?...
Cytat:
Kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu popełnia z nią cudzołóstwo!
A jeśli tak, to któż z nas nie ma sobie nic do zarzucenia!...
W takim razie:
Cytat:
Kto z Was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem!...
, a Ci, co mają problemy z wybaczeniem, to
Cytat:
nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem!


Przesadziłem, co?...

De_Luca - Czw Lut 16, 2006 09:44

Yeti- rację posiadasz. W ogóle fajnie to napisałeś- szkoda, że już mało kto patrzy na związek pod kątem religii (a może sie mylę?). wg mnie taka zdrada "w głowie" może sie o wiele gorzej skończyć dla związku niż ta fizyczna, ale to też zalezy czy te "pożadliwe spojrzenia" są sporadyczne, czy dany delikwent ma obsesje na punkcie jednej kobiety. Jakby na to nie spojrzeć każdy przypadek jest inny i nie można wszystkich zdrajców wrzucić do jednej szuflady i wszystkich ocenić tak samo. Jednym się wybacza dosłownie wszystko, innych skreśla za jedno przewinienie- tak to już jest, każda "miłość" (o ile nią jest) jest inna.
ansc - Czw Lut 16, 2006 09:49

:D ale prowokacja ;)
ansc - Czw Lut 16, 2006 09:53

no własnie, czy ktoś kto zdradza, nadal kocha?Myślę że nawet gdyby kochająca go osoba wybaczylaby mu/jej to takie małżeństwo moim zdaniem juz wegetuje, są ze sobą z jakiegoś tam powodu znanego tylko im. Można to porównać do kobiety która jest bita przez męża ale uparcie z nim jest do końca swych dni.
To jest prowokacja ;)

Dorotka - Czw Lut 16, 2006 09:58

ansc napisał/a:
no własnie, czy ktoś kto zdradza, nadal kocha?
bywa, że jedno z drugim nie ma absolutnie nic wspólnego - to znaczy zdradzenie kogoś nie wynika z faktu ani nie oznacza że się tego kogoś przestało kochać
ansc napisał/a:
Myślę że nawet gdyby kochająca go osoba wybaczylaby mu/jej to takie małżeństwo moim zdaniem juz wegetuje, są ze sobą z jakiegoś tam powodu znanego tylko im
nie zgadzam sie ale napisałam to juz w tym temacie jakieś sto dwadziecia razy, więc się nie będę powtarzać ;)
ansc napisał/a:
Można to porównać do kobiety która jest bita przez męża ale uparcie z nim jest do końca swych dni.
:zdziwko: nie - jak na mój gust zupełnie tego nie można porównać
ansc - Czw Lut 16, 2006 10:06

Wszystko zależy jaki jest powód zdrady, a wydaje mi się, że jeżeli cos nie gra w związku to wtedy najłatwiej o zdrawdę( fizyczną czy też inną) to już jest tylko dopełnienie problemów jakie się napiętrzały wcześniej. Wówczas należałoby się zastanowić nad związkiem, co się stało, czy może zaczeliśmy się zaniedbywać, przestaliśmy się kochać( o ile wogóle wcześniej się kochało) itp. itd. Przyczyny są ważne a jest ich tyle ile ludzi na świecie, zdrada to tylko skutek czegoś.
Dorotka - Czw Lut 16, 2006 10:13

ansc napisał/a:
Przyczyny są ważne a jest ich tyle ile ludzi na świecie, zdrada to tylko skutek czegoś.
no tu się akurat zgodzę - jeżeli zdrada jest skutkiem wcześniej istniejących nieporozumień i zgrzytów to chyba nie ma co ratować, ale gdyby to zdrada miała być powodem rozpadu związku w którym wcześniej partnerzy byli szczęśliwi to.... szkoda takiego związku :(
ansc - Czw Lut 16, 2006 10:22

Wtedy nie rozumiem daczego ktoś to zrobił, z głupoty?
Dorotka - Czw Lut 16, 2006 10:25

z głupoty, z chwilowego porywu pożadania (tylko pożądania), dla adrenalinki, żeby zobaczyć jak to jest i najgłupszy z możliwych powodów - bo nadarzyła się okazja :|
ansc - Czw Lut 16, 2006 11:13

hehehehe no cóż i tak bywa, a ja tu tak poważnie podchodzę do sprawy ;)
Ja mojemu ciągle powtazam, jak ma jakieś większe oczekiwania których ja nie chcę spełnić to niech idzie do domu publicznego tylko niech mi żadnych chorób nie przynosi ;)
A tak serio to u nas zdrada byłaby raczej pretekstem to zakonczenia małżeństa, przynajmniej dla mnie.

voyteck - Czw Lut 16, 2006 12:09

Dorotka napisał/a:
z głupoty, z chwilowego porywu pożadania (tylko pożądania), dla adrenalinki, żeby zobaczyć jak to jest i najgłupszy z możliwych powodów - bo nadarzyła się okazja

Dokładnie - ale ludzie którzy tu piszą że nigdy nigdy nigdy tego nie zrobią , nie zdaja sobie sprawy ze przyjdzie taki moment ze nawet nie bedą wiedzieli jak to sie stało że zdradzili .
Chodzi mi o to ze czasami moze byc tak ze nawet nie wiesz kiedy , a oddalasz sie od bliskiej Ci osoby , ale nie myslisz o zdradzie - to moze pojawic sie nagle. Poznajesz kogos , traktujesz to jak zwykłą znajomosc i gdzies , jakos , kiedys - dochodzi do czegos i nie wiesz jakim cudem .
Pewnie ze kazdy nie chce zdradzac - Popieram !

Ale jesli ktos zdradza - bo nadażyła sie okazja - to wogóle powinien sobie darowac Bycie w związku z Kimś !
Chwilowy poryw pożądania ....... hmm trzeba sie kontrolowac - nie jestesmy małpami .
Dla adrenalinki ............. sa inne sposoby na podniesienie adrenalinki .
Z głupoty .......... na to nie ma rady :hyhy:
Zobaczyc jak to jest ............... no tu nie mam pomysłu :zakrecony:

Major - Czw Lut 16, 2006 14:00

voyteck napisał/a:
Zobaczyc jak to jest ............... no tu nie mam pomysłu


Ten przykład moim zdaniem wywodzi się z młodości. Jeśli całe życie miało się tylko i wyłącznie jedną partnerke, w przyszłości ciekawość może wziąść góre i stanie się. Nie dlatego, że się nie kocha tylko dlatego, żeby zobaczeć jak to jest z kimś innnym. Także rada taka użwyać puki młody :wstyd:

Piotrulek - Czw Lut 16, 2006 15:45

ansc napisał/a:
zdrada to tylko skutek czegoś.


i nie trzeba niczego więcej dodawać,ani motywować,bardzo mądre słowa...

voyteck - Czw Lut 16, 2006 16:24

Major napisał/a:
Także rada taka użwyać puki młody

Młody jestes ! - Używaj ! :rotfl:

Major - Czw Lut 16, 2006 16:31

Nie moge :wstyd:
voyteck - Czw Lut 16, 2006 17:52

Major napisał/a:
Nie moge

Możesz :] chyba ze nie chcesz - a to juz cos innego :ok:

madziar - Czw Lut 16, 2006 20:51

A co myślicie o facecie,który od 17 roku życia był ze swoją obecną zoną (teraz ma chyba 26-27 lat) i będac ze swoją dziewczyną zdradzał ją. Wziłą z nią ślub i dalej miał kochankę, żona była w ciązy a on dalej miał kochankę i twierdził ze jest partnerem dla swojej dziewczyny, potem żony i że jej nie zaniedbuje, więc jest w porządku.
voyteck - Czw Lut 16, 2006 21:38

madziar, Koleś jest kretynem ! A to ze jej nie zaniedbuje i jest w porządku to parodia .
Tak mozna powiedziec...... nie wiem ....
np: o aucie - ze sie go nie zaniedbuje i jest sie ok w stosunku do niego - używając innych aut .
albo o pracy - ze jest sie ok i sie nie zaniedbuje a pracuje sie powiedzmy na dwa fronty - gdzies indziej jeszcze .
Ale nie o osobie , dziewczynie , żonie
Skoro ją zdradzał cały czas , czy ogólnie podczas zwiazku - to nie był i nie jest w stosunku do niej OK

Czarnulka - Czw Lut 16, 2006 21:41

madziar, załamałabym się na miejscu tej zony...wóż albo przewóz... :/
voyteck - Czw Lut 16, 2006 21:42

=CzArNuLkA= napisał/a:
załamałabym się na miejscu tej zony

Ja tez

madziar - Czw Lut 16, 2006 21:52

no już myślałam że zwariowałam, albo jestem mało tolerancyjna. Ale miło że są ludzie którzy myślą podobnie. Dla mnie to tchórz, który żyje z dziewczyną, bo mu tak wygodnie. Ona nie jest dociekliwa, więc korzysta i ma boki, a potem usprawiedliwia się, ze jest takim dobrym partnerem.
voyteck - Czw Lut 16, 2006 22:48

madziar napisał/a:
Ona nie jest dociekliwa

Jest naiwna albo za bardzo mu wierzy - fajnie byc z kims kto ci ufa ze nie robisz go na boki - tylko nie którzy to wykorzystują :/

madziar - Czw Lut 16, 2006 22:59

jest strasznie naiwna, albo kocha go i nie dopuszcza myśli że mogłby ją zdradzać. A facet jest cwaniakiem nad cwaniaki. Nie wiem jak można mówić że sie kogoś kocha i robić jednocześmnie ukochanej osobie coś tak obżydliwego. Ale cieszę się że głos męski to potępia. Uważam, ze nie mogę się wtrącać, ale nie zazdroszczę tej dziewczynie przebudzenia z letargu i dnia w którym zda sobie sprawę, ze cały czas jest oszukiwana.
voyteck - Pią Lut 17, 2006 09:25

madziar napisał/a:
Ale cieszę się że głos męski to potępia.

:ok:

krystian - Sob Lut 18, 2006 09:10

juz nie robcie sie tutaj wszyscy tacy swieci. wiekszosc z was choc raz pomyslala o skoku w bok...zdrada to nie tylko kontakt fizyczny. wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada
Szaganka - Sob Lut 18, 2006 09:42

krystian napisał/a:
zdrada to nie tylko kontakt fizyczny. wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada


A jeśli za myślą podąży serce..... to jest to najgorsza ze zdrad, bo zadająca najwiekszy ból.

Kontakt fizyczny mozna sobie jakoś próbować tłumaczyć. Zdrada mentalna nie ma usprawiedliwenia. Co nie zmienia postaci rzeczy, że kochająca osoba i ją potrafi wybaczyć. Choć z całą pewnością nie zapomnieć.

Czarnulka - Sob Lut 18, 2006 13:08

krystian napisał/a:
wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada

Więc chyba nie ma osoby na świecie,która by nie zdradziła :looka:

Szaganka - Sob Lut 18, 2006 13:14

Na to wychodzi =CzArNuLkA=, więc skąd te wszystkie słowa oburzenia? ;)
voyteck - Sob Lut 18, 2006 13:18

=CzArNuLkA= napisał/a:
Więc chyba nie ma osoby na świecie,która by nie zdradziła

Już moze nie przesadzajmy - że jesli ktoś sobie coś tam pomyśli - ze coś z kimś - a nic w tym kierunku nie robi, i nic sie realnie nie dzieje - ze to jest zdrada.
Cos bym jeszcze w tej kwestii napisał ale sobie odpuszcze :P

Major - Sob Lut 18, 2006 13:20

voyteck napisał/a:
Cos bym jeszcze w tej kwestii napisał ale sobie odpuszcze

No tak, kobieta czyta :rotfl:

Czarnulka - Sob Lut 18, 2006 13:32

voyteck, to nie ja powiedziałam,ze nawet myślenie to zdrada.
Szaganka napisał/a:
Na to wychodzi =CzArNuLkA=, więc skąd te wszystkie słowa oburzenia?

Czy ja sie oburzyłam? :zdziwko: :niepewny:

Szaganka - Sob Lut 18, 2006 13:43

=CzArNuLkA=, nie Ty :) Ale sporo innych osób wcześniej tak :)
Piotrulek - Sob Lut 18, 2006 15:02

krystian napisał/a:
wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada


Czysta demagogia i przebarwienie tematu,pomysl...oglądając film,reportaż,czy cokolwiek w TV gdy w "głównej roli"występuje piękną kobietra,aktorka,dziennikarka,nigdy nie pomyślaleś sobie,że chcialbyś taką kobiete dotknąć,pocalować czy najnormalniej się z nia przespać??

madziar - Sob Lut 18, 2006 18:28

Oj krystian , poleciałeś lekko po bandzie. Porównanie kogoś kto pomyślał, że fajną laskę zobaczył, albo przystojnego gościa z takim "szczurem", którego wcześniej opisałam to chyba lekka przesada. Nawet wielka przesada. Gość sam siebie usprawiedliwia i zdradza dziewczyne, potem żonę a potem matkę swojego dziecka. Mógł ją powiadomić o tym jak nie byli małżeństwem, nie mieli dziecka, że ją zdradza i zamierza prowadzić podwójne życie, a ona podjęłaby myślę decyzję, czy chce z nim być czy nie. Wtedy to by było w porządku. Dla mnie to s... :kwasny:
krystian - Sob Lut 18, 2006 23:31

Piotrulek napisał/a:
krystian napisał/a:
wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada


Czysta demagogia i przebarwienie tematu,pomysl...oglądając film,reportaż,czy cokolwiek w TV gdy w "głównej roli"występuje piękną kobietra,aktorka,dziennikarka,nigdy nie pomyślaleś sobie,że chcialbyś taką kobiete dotknąć,pocalować czy najnormalniej się z nia przespać??



jak dla mnie to takie zachowanie jest nie sprawiedliwe. moze ty tak masz. ja lezac obok swojej dziewczyny, zony, partnerki czy jak kto chce ta osobe nazwac nie zastanawiam sie jakby to bylo z inna. nie mysle o dotykaniu kogolwiek. podoba mi sie wiele kobiet, ale od podobania sie do kontaktu fizycznego jest daleka droga. wole byc zdradzony fizycznie, przynajmniej mo9zna to jakos usprawiedliwic...no nagla ochota, czy nie wiem...chwila zapomnienia. w momencie gdy myslisz o kims to oznacza ze ta osoba weszla juz gleboko w ciebie. i to moim zdaniem jest najgorsza ze zdrad

voyteck - Nie Lut 19, 2006 00:19

krystian napisał/a:
w momencie gdy myslisz o kims to oznacza ze ta osoba weszla juz gleboko w ciebie. i to moim zdaniem jest najgorsza ze zdrad

cos w tym jest - dlatego wole myslec np. o kasie uhaha :P

Czarnulka - Nie Lut 19, 2006 09:21

krystian napisał/a:
w momencie gdy myslisz o kims to oznacza ze ta osoba weszla juz gleboko w ciebie

Ale tu chodzi nie tylko o fascynację i bezustanne myślenie o kimś tylko
Piotrulek napisał/a:
oglądając film,reportaż,czy cokolwiek w TV gdy w "głównej roli"występuje piękną kobietra,aktorka,dziennikarka,nigdy nie pomyślaleś sobie,że chcialbyś taką kobiete dotknąć,pocalować czy najnormalniej się z nia przespać??
Po prostu przez chwilę1 Raz,a potem już o tym zapominasz...
voyteck - Nie Lut 19, 2006 11:01

=CzArNuLkA= napisał/a:
Po prostu przez chwilę1 Raz,a potem już o tym zapominasz...
Napewno kazdemu sie zdarzyło - nie wiem w sumie czy zaliczyc to do zdrady - chyba zalezy od podejscia do sprawy :/
ziutek997 - Nie Lut 19, 2006 16:06

Sądzę że nawet myślą lub słowem można zdradzić...
madziar - Nie Lut 19, 2006 16:18

Teraz to popadamy ze skrajności w skrajnośc. A o jakich to wy myślach piszecie. Bo ja jestem grzeczna i tylko seal mi sie podoba jako artysta i jako facet (ale to takie platoniczne). Zresztą moje "Szczęście" to wie, że tylko on jest, a po nim jest seal hehe.
voyteck - Nie Lut 19, 2006 16:48

madziar napisał/a:
Bo ja jestem grzeczna i tylko seal mi sie podoba jako artysta i jako facet

Czyli jednak myslisz o nim - jako o facecie który ci sie podoba - i gdyby , jakos , jakimś cudem - mogłabyś go poznac , isc na kawe , do kina , do ......... OK :) ale jednak cos w tym jest .

Dorothea - Nie Lut 19, 2006 17:29

ale seal ma zone i to w dodatku niemiecka modelke, a z niemcami to lepiej nie zaczynac :D :rotfl: :rotfl: :rotfl:
madziar - Nie Lut 19, 2006 19:38

Kochani, bardzo cenię tego gościa od zawsze (za muzykę, za osobowość, styl i napewno jest ciekawym mężczyzną), heidi jest śliczną kobietą i życzę im szczęscia. Seal okazał się prawdziwym mężczyzną kiedy zajął sie heidi i jej córeczką jako przyjaciel. A że w końcu okazało się ze się pokochali to bardzo się cieszę. Ech, chciałabym robić taką muzę jak seal, a najlepiej z nim ;).

Błagam nie bawcie się we Freuda :)

trunks - Nie Lut 19, 2006 23:17

ta dyskusja to juz wymyslanie rzeczy na sile, moze jak nie ma nic konkretnego do pisania, to lepiej nie pisac nic ? :/
Iza - Pon Lut 20, 2006 00:01

krystian napisał/a:
juz nie robcie sie tutaj wszyscy tacy swieci. wiekszosc z was choc raz pomyslala o skoku w bok...zdrada to nie tylko kontakt fizyczny. wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada

Kytus z doswiadczenia to wiesz? :P
A w myslach to ty chyba czesto zdradzasz :) zwlaszcza jak siedzisz na czatach :D
Ja uwazam ze czesciej to facet zdradza :!: bo oni maja takie jakies dziwne pociagi do kobiet bo czesto sie slyszy jak koledzy chwala sie ile to dziewczyn zaliczyli!to jest okropne!
Zdrada to straszna porazka i cos czego sie nie wybacza takie jest moje zdanie :!:

Major - Pon Lut 20, 2006 00:07

Iza napisał/a:
chwala sie ile to dziewczyn zaliczyli!to jest okropne!

Takie typy to leszcze i śmieje się takim prosto w oczy.

krystian - Pon Lut 20, 2006 10:05

trunks napisał/a:
ta dyskusja to juz wymyslanie rzeczy na sile, moze jak nie ma nic konkretnego do pisania, to lepiej nie pisac nic ? :/

a ty uwazasz to co napisales, ze jest czyms konkretnym?? jesli tak to pozwol, ze zacytuje ci cos...." jak nie masz nic konkretnego do napisania, to lepiej nie pisz nic"

Szaganka - Pon Lut 20, 2006 10:12

Iza napisał/a:
Ja uwazam ze czesciej to facet zdradza :!: bo oni maja takie jakies dziwne pociagi do kobiet


U zdrowego faceta "pociągi do kobiet" nie są chyba czymś dziwnym? :niepewny:
Ale skąd mi to wiedzieć własciwie.... :zdziwko: nie jestem "zdrowym facetem".
Ale jestem jak najbardziej zdrową babeczką i "pociągów do kobiet" nie mam żadnych ;) :rotfl: Za to niektóre osobniki płci przeciwnej..... :oczami: fiu, fiu, fiu.... no, no no... ten tego panie, ten tego... :P

Czy to już ZDRADA ??? :orany: :wstyd:

asik - Pon Lut 20, 2006 10:52

ziutek997 napisał/a:
Sądzę że nawet myślą lub słowem można zdradzić...

pewnie że można ale nie boli jak zdrada fizyczna i prawie nie ma konsekwencji takiej zdrady..

kaszanna - Pon Lut 20, 2006 11:14

Każdy człowiek ma swoją definicję zdrady. Dla jedynych zdradą jest seks, dla innych słowa, myśli, spotkania itd. Więc nie widzę sensu oburzania się czy kłótni. Można podyskutować, wymienić swoje poglądy i to wszystko.
Dla mnie myśl nie jest zdradą. No kurka blada, ja nawet w myślach morduję a przecież mordercą nie jestem ;)

asik - Pon Lut 20, 2006 11:46

kaszanna, zgadzam się z tobą w 100%:)
trunks - Pon Lut 20, 2006 14:48

krystian napisał/a:
trunks napisał/a:
ta dyskusja to juz wymyslanie rzeczy na sile, moze jak nie ma nic konkretnego do pisania, to lepiej nie pisac nic ? :/

a ty uwazasz to co napisales, ze jest czyms konkretnym?? jesli tak to pozwol, ze zacytuje ci cos...." jak nie masz nic konkretnego do napisania, to lepiej nie pisz nic"


lol to dyskutujcie dalej czy zdrada w myslach to tez zdrada :rotfl:

Iza - Wto Lut 21, 2006 23:42

Dla kazdego zdrada oznacza co innego!
trunks napisał/a:
czy zdrada w myslach to tez zdrada

Dla mnie to tez zdrada jest!bo jesli myslisz o kims innym to jak to inaczej nazwac jak nie zdrada :!:

madziar - Wto Lut 21, 2006 23:55

Iza napisał/a:
Dla mnie to tez zdrada jest!bo jesli myslisz o kims innym to jak to inaczej nazwac jak nie zdrada


Myślę że jak się kocha to nie ma się takich dylematów. W każdym razie mówię za siebie. Jestem zdeklarowaną naturalną a nie wymuszoną monogamistka, wierną jak pies ;)

trunks - Sro Lut 22, 2006 14:42

Iza napisał/a:
Dla mnie to tez zdrada jest!bo jesli myslisz o kims innym to jak to inaczej nazwac jak nie zdrada

nie ma sily zeby nie myslac o kims innym, ale zdrada bedzie dopiero jak sie z nim przespisz :oczami:

Czarnulka - Sro Lut 22, 2006 14:57

trunks, a jak z nim nie śpisz,ale się spotykasz,całujesz i obejmujesz to to tez nie jest zdrada?
voyteck - Sro Lut 22, 2006 19:34

=CzArNuLkA= napisał/a:
a jak z nim nie śpisz,ale się spotykasz,całujesz i obejmujesz to to tez nie jest zdrada?

Tez to pytanie bym chetnie zadał

Yeti - Sro Lut 22, 2006 22:11

Jak Kalemu ukraść krowa, to jest zły uczynek, ale jak Kali ukraść krowa, to jest dobry uczynek!

:hyhy: :rotfl: ;) ;) ;)

De_Luca - Sro Lut 22, 2006 23:03

a wiesz- na pożegnanie 8mych klas w mojej podstawówce grałam takiego szkolnego mafioza Pinka (płacił swojemu "ochroniarzowi" za noszenie plecaka- bez jaj :rotfl: ) i byłam właśnie przebrana za Kalego (wysmarowali mnie czekoladą) a kolezanka przykryta zaslona byla krową... Do końca roku byłam przez owego zagranego przeze mnie delikwenta i jego mafijnych kolegów ścigana =P Nie wiem czy chodziło o kradzież krowy , publiczne ośmieszenie, czy o to że jestem czarna ale doszłam do wniosku, że kradzież krowy zdecydowanie nie popłaca =))) Nie wiem co to ma do zdrady, ale poczułam w głębi serca że musze sie wam zwierzyć z traumatycznych przeżyć gimnazjalistki które tak fatalnie mogły wpłynąć na moją psychike...
Titanic - Sro Lut 22, 2006 23:13

Ukamienować?
De_Luca - Sro Lut 22, 2006 23:17

kogo- mnie???? ależ ja nigdy nikogo nie zdradziłam więc za co?
trunks - Sro Lut 22, 2006 23:18

=CzArNuLkA= napisał/a:
całujesz i obejmujesz to to tez nie jest zdrada?

wg mnie jest

krystian - Czw Lut 23, 2006 11:44

trunks napisał/a:
Iza napisał/a:
Dla mnie to tez zdrada jest!bo jesli myslisz o kims innym to jak to inaczej nazwac jak nie zdrada

nie ma sily zeby nie myslac o kims innym, ale zdrada bedzie dopiero jak sie z nim przespisz :oczami:



spoko...czyli jak lezysz obok twojej dziewczyny, i ona mysli o kims innym to ty sie dobrze z tym czujesz i nie uwazasz, ze jestes zdradzany:) hehe dobre. jak juz ma mnie zdradzic to niech zdradzi mnie fizycznie. przynajmniej moze powiedziec, ze w nadmiarze emocji czy cos. ale nic do niego nie czuje. oczywiscie nie mowie, ze to by bylo dla mnie super usprawiedliwienie. bo jednak to tez jest zdrada. ale uwazam ze 100 razy gorsza zdrada jest myslenie o kims i bycie na sile z kims innym.

kaszanna - Czw Lut 23, 2006 12:06

No wybacz, jak sobie tylko pomyslę że jakiś facet jest przystojny itd. to znaczy że zdradzam męża? Na przykład część seksuologów, w razie problemów, radzi żeby pomarzyć sobie (seksualnie ;)) o kimś innym a nie o partnerze. Chyba że chodzi o to że obsesyjnie myśli się o kimś innym a nie o partnerze którego ma się głęboko w nosie. To lepiej się rozstać, nie rozumiem takich sytuacji.
Jeśli rzeczywiście ktoś myśli o zdradzie to najpierw niech się zastanowi nad swoim związkiem. I nad sobą.

trunks - Czw Lut 23, 2006 14:54

krystian napisał/a:
spoko...czyli jak lezysz obok twojej dziewczyny, i ona mysli o kims innym to ty sie dobrze z tym czujesz

a skad mam wiedziec co kto mysli ? Jakbym sie dowiedzial to pewnie, ze niebylbym szczesliwy, ale nie uznalbym tego za zdrade. Jakby nie byla szczesliwa to niech odejdzie i juz.

krystian napisał/a:
100 razy gorsza zdrada jest myslenie o kims i bycie na sile z kims innym.

to po co byc na sile z kims ? Niech odejdzie.

siebawie - Czw Lut 23, 2006 18:49

... oj dzieci, dzieci. Idąc tokiem myślenia paru osób się tutaj wypowiadających musiałbym rzec, że większość męskiego grona forumowiczów zdradza swoje kobiety witając się z Aither czy innymi naszymi, pięknymi forumowiczkami.... :rotfl: :rotfl: :rotfl: ;)
voyteck - Czw Lut 23, 2006 19:56

siebawie napisał/a:
swoje kobiety witając się z Aither czy innymi naszymi, pięknymi forumowiczkami....

Ja sie z nikim nie witam ........... jestem czysty od podejżeń :P

Major - Czw Lut 23, 2006 19:59

To ja jestem beszczelny ch** :P bo wedle myslenia niektorych to chyba nic innego bym nie robił tylko zdradzał :kwasny:
trunks - Czw Lut 23, 2006 23:21

Cytat:
To ja jestem beszczelny ch** bo wedle myslenia niektorych to chyba nic innego bym nie robił tylko zdradzał

dokladnie Major, dlatego pisalem, ze juz popadają w jakies paranoje z tym zdradzaniem w myślach :/

De_Luca - Pią Lut 24, 2006 10:55

z tym myśleniem to jest chyba tak że "zdradzenie w myślach" następuje kiedy jakaś obca kobieta zajmuje w głowie faceta to miejsce które wcześniej zajmowała jego luba... przypomina mi sie pewien cytat z rozmowy dwóch facetów w jakimś filmie (bodajże "ta jedyna") "więc nie chcesz zdradzać kochanki z własną żoną??" Bo jeśli samo pomyślenie o kimś innym w kategorii (no wiadomo) to jest zdrada to TyMajor jesteś bezczelnym ch***, a ja co najmniej Marią Magdaleną w wersji hardcore =P
Yeti - Sob Lut 25, 2006 08:00

De_Luca napisał/a:
...a ja co najmniej Marią Magdaleną...


De_Luca, jeszcze powiedz, że masz,... no te..... kurwiki w oczach, i już mi się podobasz! :P :hyhy: :rotfl:

...........................................................
Żeby nikt nie zarzucał, że tu offtopikuję,
chciałbym niektórym podsunąć nieśmiało,
że w zdaniu powyższym się zdrada szykuje!...
... choć tak niewinnym się wydawało! :przestraszony: :przestraszony: ;)

Gdzie jedni już widzą, że doszło do grzechu,
co zasługuje na potępienie,...
Inni najzwyklej pękają ze śmiechu!
De_Luca, uważaj!... Polecą kamienie! :przestraszony: :hyhy: ;)

madziar - Sob Lut 25, 2006 08:43

Coś nam ten temat wyszedł w pole i rozlazł się jak kapcie ciotki Filomeny haha.
trunks - Sob Lut 25, 2006 14:29

kazdy juz powiedzial swoje trzeba by poczekac az ktos nowy sie pojawi
Krzysio - Nie Lut 26, 2006 19:09

czekacie na mnie ? :P
ogolnie to probowalem ignorowac ten temat bo nie mam zbyt wielu doswiadczen na tym polu, ale jak zaczelem czytac ze myslac o kims moge zdradzic to o malo z krzesla nie spadalem :P smiesza mnie te posty i mysle ze tym optymistycznym akcentem moge zakonczyc mojej wywody tutaj :P

De_Luca - Nie Lut 26, 2006 19:24

Yeti napisał/a:
De_Luca, uważaj!... Polecą kamienie!

:rotfl: BUUUUUUEHEHHEHEHEE jo dupna!! :rotfl: :rotfl: Yeti :ok:
a rzut kamieniem mi niestraszny póki to mój fetysz :rotfl: :rotfl: :rotfl: btw. ma ktoś utworek Speedy'ego prawdopodobnie pod tytułem "sexo quiero yo" mam tylko 15 sek i to w kijowej wersji a klimacik mi sie podoba- koleś ma świetny głos- taki.... rozbrajający =)))

Szamanka - Czw Mar 02, 2006 22:54

Nie chcialam tu wklejac urywkow...zapraszam do przeczytania calosci

h t t p;//kobieta.interia, p l/news?inf=724035

darkenstein - Sob Mar 11, 2006 22:49

Szamanka, a juz myslalem ze z moim zyciem jest cos nie tak dzieki za materialy super wszystko opisane , proponuje sie wziazc do roboty drogie forumki i forumowicze jestesmy na szarym koncu w ankiecie :P
ziutek997 - Pon Mar 13, 2006 09:06

siebawie napisał/a:
dąc tokiem myślenia paru osób się tutaj wypowiadających musiałbym rzec, że większość męskiego grona forumowiczów zdradza swoje kobiety witając się z Aither czy innymi naszymi, pięknymi forumowiczkami....


Czemu akurat Aither ?? :P czy jestem zdradzany przy każdym powitaniu ?? No nie sądzę.. ale oczywiście żę myślami także można zdradzić... I tu nie chodzi o to że ktoś się obejrzy za długonogą blondyną na ulicy itd... Tu chodzi raczej o coś takiego że myślami jest się z kim innym moze nawet wtedy gdy obok jest partner... Gdy pojawia sie coś takiego po co nadal być razem?? W związku nie chodzi tylko o sferę fizyczną, namacalną, najważniejsze są uczucia...
Sądzę że wiele związków isnieje tylko z przyzwyczajenia czy strachu co będzie potem a tak naprawdę partnerzy nie czują się spełnieni w związku więc szukają czegoś co ich uszczęśliwi. Tylko czy da się być szczęśliwym w ten sposób??

Aither - Pon Mar 13, 2006 11:17

No super... jeszcze dostane listy wyklejane z liter gazetowych od zazdrosnych zon, dziewczyn czy kochanek ze ich partnerzy zdradzaja je ze mna w czasie przywitania :P No co... to tylko przywitanie to ze dam cmoka Magdzie Danie czy kisi [o dziwo tylko kobietom :) ] to nie znaczy ze... hmmm... ze co zdradzaja mezow, chlopakow i kochankow ze mna ? :rotfl: spokojnie dzieci z tego nie bedzie :rotfl: :super: a z facetami... nie ze wszystkimi sie "obsciskuje" na dzien dobry sa jeszcze tacy do ktorych nie mam odwagi :P nie uwazam to za zdrade... kazdy ma inne pojecie zdrady i kazdy zdradza inaczej... dla jednych to czysty kontakt fizyczny a dla innych skryte mysli i marzenia... mozna sie teraz klocic czy marzenia to zdrada... wszystko zalezy od indywidualnego pojecia slowa "zdrada".
Patrzac na tok rozmowy... to wyglada na to ze ja na kazdym spotkaniu stokroc zdradzam Pawla... jestem zaczepna ale to nie znaczy ze przez te zaczepnosc zdrada plynie :)

ziutek997 - Pon Mar 13, 2006 14:09

Aither, no nie chodzi o zdradę marzeniami :) bo każdy może sobie pomarzyć... co innego gdy głowę zaprząta nam ktoś inny i nie są to już tylko marzenia...
Aither - Pon Mar 13, 2006 16:51

ziutek997, a jak rozroznisz czy to jeszcze marzenia czy juz nie ? i skad wiesz ze ktos wlasnie marzy o Tobie a nie o kims innym? nie mozna tego stwierdzic... to tak samo jakby kobieta musiala sie rzucac o sny erotyczne swojego partnera w ktorych bardzo czesto NIE wystepuje :P
ziutek997 - Pon Mar 13, 2006 16:57

Tu nie chodz też o dociekanie tego... nie da się sprawdzić co ktoś myśli etc... i poza tym tłumaczę że tu nie o to chodzi...
Aither - Pon Mar 13, 2006 17:20

no to ja juz nie rozumiem o co Ci chodzi
Monique - Sob Mar 18, 2006 01:42

a ogladanie filmow porno.. lub jakis innych rzeczy to zdrada czy nie?
Krzysio - Sob Mar 18, 2006 13:22

Monique napisał/a:
a ogladanie filmow porno.. lub jakis innych rzeczy to zdrada czy nie?

taka sama zdrada, jak czytanie przyjaciolki lub brawo girl :P

trunks - Sob Mar 18, 2006 14:19

Monique napisał/a:
a ogladanie filmow porno..

hehe bez przesady

Dorotka - Wto Mar 21, 2006 21:38

tak sobie jednak myślę - mimo, że wcześniej pisałam różnie - że jak się kogoś kocha, tak najbardziej na świecie, tak że aż czasem boli ... to zdrada jest zupełnie niewyobrażalna. Nie można kogoś takiego zdradzić ani sobie w najśmielszych wyobrażeniach pomyśleć o tym, żeby być zdradzonym.
Yeti - Sro Mar 22, 2006 08:17

Dorotka napisał/a:
... jak się kogoś kocha, tak najbardziej na świecie, tak że aż czasem boli ... to zdrada jest zupełnie niewyobrażalna. Nie można kogoś takiego zdradzić ani sobie w najśmielszych wyobrażeniach pomyśleć o tym, żeby być zdradzonym.

Święte słowa! :padam: ... nie można kogoś takiego zdradzić!

... a tych co pokochali tak, że aż czasem boli, ale niewłaściwą osobę?... odesłać do topiku "Zakazana miłość"!...
...i po problemie! :]

... a dla tych, co gdzieś miłość zagubili, mamy tu temat "Rozwód" oraz alternatywnie "Dlaczego pijecie alkohol?" ;)

Yeti - Pon Mar 27, 2006 06:26

Dorotka napisał/a:
... jak się kogoś kocha, tak najbardziej na świecie, tak że aż czasem boli ... to zdrada jest zupełnie niewyobrażalna. Nie można kogoś takiego zdradzić ani sobie w najśmielszych wyobrażeniach pomyśleć o tym, żeby być zdradzonym.


Święte słowa! ... nie można kogoś takiego zdradzić!

... ale przez kogoś takiego mozna zostać zdradzonym! :(

... czego nikomu nie życzę!

Yeti - Pią Mar 31, 2006 14:41

Dorotka napisał/a:
... jak się kogoś kocha, tak najbardziej na świecie, tak że aż czasem boli ... to zdrada jest zupełnie niewyobrażalna. Nie można kogoś takiego zdradzić ani sobie w najśmielszych wyobrażeniach pomyśleć o tym, żeby być zdradzonym.


Święte słowa! ... nie można kogoś takiego zdradzić!

... ale z kimś takim można zdradzić kogoś innego... :hyhy:

Szaganka - Nie Kwi 09, 2006 11:06

Kod:
Powszechna opinia głosi, że "młodość musi się wyszumieć", a młodzi ludzie skaczą z kwiatka na kwiatek i zmieniają partnerów jak rękawiczki.

Starsi z kolei - według utrwalonego stereotypu - okres burzliwego życia erotycznego mają już za sobą. W kapciach, przed telewizorem, u boku jednego partnera prowadzą spokojne, wręcz nudne życie. "W domach z betonu nie ma wolnej miłości. Są stosunki małżeńskie oraz akty nierządne, Casanova tu u nas nie gości" - śpiewała Martyna Jakubowicz.

Okazuje się, że prawda jest nieco inna. To młodzi Polacy są romantycznie i idealistycznie nastawieni do intymnej sfery życia, a liberalnie do jednonocnych przygód, seksu z nieznajomym czy prostytutką podchodzi starsze pokolenie.

(...)

W niedawno opublikowanym światowym raporcie firmy Durex 2005 największa stałość w związku zadeklarowały osoby w wieku licealnym, czyli 16 - 20-letnie oraz co trzecia z grupy w wieku studenckim, czyli 21 - 24 lata.

(...)

Ale wygląda na to, że starsze pokolenie straciło swoje ideały. Co dziesiąty Polak ma na sumieniu małżeńską niewierność i większość z nich to panowie z najstarszych grup wiekowych. Zwolennikami legalizacji prostytucji są także przede wszystkim starsi Polacy. Powyżej 34. roku życia chce tego 70 proc. uczestniczących w badaniu. Zupełnie niezainteresowani płatnym seksem są głównie młodzi ludzie. Na nietypowy seks, gadżety i inne urozmaicenia łatwiej namówić osobę dojrzałą. Oldboye przejawiają większą skłonność do eksperymentowania w sypialni niż nastolatki.

(...)

Inna rzeczywistość seksualna dotyczy osób już pracujących. Klasyka znana od dawna to niewierność, często romans firmowy. - Nic dziwnego. Spędza się razem pół dnia, ale poznajemy się z zupełnie innej strony. Bardziej pociąga profesjonalistka w pełnym makijażu czy profesjonalista w garniturze niż osoba w kapciach i z maseczką na twarzy.




źródło: Dzień dobry -INTERIA, p l

Yeti - Czw Kwi 13, 2006 17:04

... no i zjadło mi posta! A tak sie naprodukowałem!...

może już po Świętach spróbuję go odtworzyć, bo czytając powyższy artykuł (czy też są to fragmenty szerszego opracowania), jakoś dziwną minę robię... :zdegustowany:

Szaganka - Nie Kwi 16, 2006 08:44

Yeti, to fragmenty. Najciekawsze, moim zdaniem :) Reszta to wypowiedzi naukowców, a zostały one streszczone przez autora artykułu (a te zamiesciłam) :)

Niestety gdzieś mi się link do całego tekstu zapodział :/

Yeti - Nie Kwi 16, 2006 12:12

:)
Szaganko, fragmenty rzeczywiście ciekawe, chociaż ja chętnie bym z tymi rewelacjami wdał się w polemikę!... Czy nie sądzisz, że kierując się podobną logiką możnaby np. wykazać, że w naszym społeczeństwie z pokolenia na pokolenie mamy coraz zdrowsze uzębienie?... (bo dziadek nie ma w ogóle zębów, ojciec ma jeszcze kilka ale wszystkie zepsute, moje są tak na trójkę z plusem, za to moja córka nie ma ani jednego ubytku...)
Cytat:
...największa stałość w związku zadeklarowały osoby w wieku licealnym, czyli 16 - 20-letnie oraz co trzecia z grupy w wieku studenckim, czyli 21 - 24 lata

A jakżeby inaczej!... Tylko o jakim związku tu się mówi?... Tym z marzeń na przyszłość?... No i dlaczego nie wzbudza przerażenia, że 2/3 dwudziestokilkulatków już przestało być idealistami?... (ja w ich wieku jeszcze byłem)
Aż dziw, że spece z firmy Durex (czy to aby nie ci od prezerwatyw?) nie poszli dalej i nie wpadli w euforię nad cnotliwością młodego pokolenia, w oparciu o 100%-towy wskaźnik dziewictwa wśród przedszkolaków!... ;) :rotfl: :)

Yeti - Nie Kwi 16, 2006 16:13

Cytat:
Ale wygląda na to, że starsze pokolenie straciło swoje ideały. Co dziesiąty Polak ma na sumieniu małżeńską niewierność i większość z nich to panowie z najstarszych grup wiekowych.

To nie starsze pokolenie straciło ideały jakoś szczególnie, tylko - rzecz naturalna - traci się je najczęściej wraz z doświadczeniem życiowym, zwłaszcza tym mniej różowym... Wcześniejszy cytat (ten przytoczony w poprzednim poście) - moim zdaniem - właśnie dowodzi, że to młodsze pokolenie traci je znacznie szybciej.
I jestem przekonany, że właśnie ci młodzi idealiści (co dzisiaj w liceum jeszcze) za kilkanaście lat sprawią, że wskaźnik przytoczony powyżej będzie znacznie wyższy. :/ (dzisiaj też zapewne jest wyższy, tylko nie wszyscy się do tego przyznają,... nawet w ankietach).
A może - żeby wyciągać jakieś wnioski - ci "badacze" z Durexu powinni np. zapytać o niewierność w ciągu pierwszych pięciu lat związku?... i wtedy zobaczylibyśmy, czy ten wskaźnik rośnie, czy spada... :/

madziar - Nie Kwi 16, 2006 23:37

Wybaczcie ale Durex nie jest dla mnie obiektywny, poza tym niech się xzajmą sprzedażą prezerwatyw, bo pewnie w tym mają sukcesy, a badania naukowe niech pozostawią NIEZALEŻNYM naukowcom. Wolę indywidualnie traktować człowieka a nie jako masę w wieku od do.
Piotrulek - Pon Kwi 17, 2006 12:21

Yeti napisał/a:
A może - żeby wyciągać jakieś wnioski - ci "badacze" z Durexu powinni np. zapytać o niewierność w ciągu pierwszych pięciu lat związku?... i wtedy zobaczylibyśmy, czy ten wskaźnik rośnie, czy spada...



madziar napisał/a:
Wybaczcie ale Durex nie jest dla mnie obiektywny, poza tym niech się xzajmą sprzedażą prezerwatyw,



Badania Durexu mają tylko i wyłącznie za zadanie opracowanie ile osób zdradza,gdyż to powoduje wzrost zapotzrbowania,a za razem wzrost sprzedaży prezerwatyw...a na reszcie im zapewne nie zależy...

voyteck - Pon Kwi 17, 2006 12:57

Piotrulek napisał/a:
Badania Durexu mają tylko i wyłącznie za zadanie opracowanie ile osób zdradza,gdyż to powoduje wzrost zapotzrbowania,a za razem wzrost sprzedaży prezerwatyw...a na reszcie im zapewne nie zależy...

tu się zgodze , każdy patrzy na swój zysk . Bez potrzeby nie robią tych badań , a napewno nie wydaja kasy na takie ankiety itp bez swojego konkrtetnego celu w tym , i zysku .

Major - Pon Kwi 17, 2006 22:53

To prwada, durex dużo różnych akcji przeprowadza, które służą niby celom edukacyjnym, a tak naprawde są kolejną kampanią reklamową.
Szaganka - Wto Kwi 18, 2006 14:35

Wracając do tematu..... Durex, jakby nie było, często bierze udział w zdradach ;) :D
kisia - Wto Kwi 18, 2006 18:34

Szaganka, jakby nie było masz rację :rotfl:
BlackOnyx - Czw Paź 12, 2006 19:32

Nie cierpie tematu zdrada juz mowie dlaczego.Jesli kogos bardzo sie kocha pracuje sie ciezko na zaufanie wszystko sie uklada i przez jakas pokuse ma sie zwiazek rozpasc!!.Do zdrady dochodzi przewaga na imprezach zakrapianych ale nie zawsze.Teraz pytanie ktore rodzi sie wemnie po co ? bylo komus robic nadzieje by potem bezczelnie mowiac sie puscic bo sie zachcialo.Zdrada to slabosc a ze slabosciami sie walczy :dobani: :cisza: :cenzura:
Szamanka - Czw Paź 12, 2006 20:10

Black czasami do zdrady sie dojrzewa, to rosnie w naszych glowa, w dodatku w takich chwilach kiedy w zwiazku dzieje sie zle.
Nie zawsze jest to pod wplywem alkoholu lub atmosfery imprezy....nie zawsze dzieje pod wplywem chwili....

Wiadomo, ze kazdy z nas uslyszawszy slowa" zdradzilem/am" reaguje podobnie...jednak kazdy inaczej przebacza.....

BlackOnyx - Czw Paź 12, 2006 20:41

Ja mysle ze w tym wypadku gdy zaczyna sie dziac zle to trzeba duzo rozmawiac.Ratowac ile sie da Rozstanie potwornie boli wiem cos o tym.
siebawie - Czw Paź 12, 2006 20:44

BlackOnyx, ... popieram w pełni
BlackOnyx - Czw Paź 12, 2006 20:56

Cieszcie sie ci ktorzy macie szanse przytulenia swojej polowki rozmowy z nia Ja tego nie mialem.Nie stawiajcie na zdrade
Szamanka - Czw Paź 12, 2006 22:59

Black napisal
Cytat:
Ja mysle ze w tym wypadku gdy zaczyna sie dziac zle to trzeba duzo rozmawiac.Ratowac ile sie da


zgodze sie....ale pod warunkiem, ze druga osoba ma ochote na ta rozmowe, ze chce uslyszec co sie dzieje, ze potrafi dostrzec swoj i inny blad, ze chce......wtedy mozna ratowac.....

siebawie - Czw Paź 12, 2006 23:06

Szamanka, ma rację jeżeli nie widać żadnych chęci z drugiej strony nie ma nawet sensu prowadzić jakich kolwiek konwersacji, bo można wtedy doprowadzić do wyciągania kolejnych "brudów", a i tak naszych polityków w tej kwestji nie dościgniemy :)
Yeti - Pią Paź 13, 2006 08:16

Cytat:
Nie cierpie tematu zdrada juz mowie dlaczego. Jesli kogos bardzo sie kocha pracuje sie ciezko na zaufanie wszystko sie uklada i przez jakas pokuse ma sie zwiazek rozpasc!!.

a) zdradzać ukochaną osobę z powodu chwilowego impulsu, wspomaganego przez alkohol, głupotę, ciekawość, itp...

b) zdradzać osobę wobec której jesteśmy zobowiązani do wierności... z osobą, którą się kocha...

... czy w obydwu przypadkach tak samo oceniacie zdradę?...

BlackOnyx napisał/a:
Do zdrady dochodzi przewaga na imprezach zakrapianych...

Osobiscie uważam, że ta "przewaga" nie jest trafnym stwierdzeniem... :]

nisia - Pią Paź 13, 2006 10:41

Nigdy nie zdradzamy osoby, którą kochamy. To jest po prostu niemożliwe. Gdy przychodzi nam chęć na zdradę (bądź zdradzamy) jest to znakiem, że miłość umarła, albo jej nie było. Jest to tak proste, że nie warto nad tym się rozdrabniać.
Yeti - Pią Paź 13, 2006 11:21

nisia napisał/a:
Nigdy nie zdradzamy osoby, którą kochamy.

Czyli, że choćby przypadek, o którym napisał BlackOnyx, jest nieprawdziwy?...

Czyli, że jest tylko białe i czarne?... tylko gorące albo zimne?...

Czyli, że niemożliwym jest np. kochać jednocześnie dwie osoby?...

nisia napisał/a:
Jest to tak proste, że nie warto nad tym się rozdrabniać.

... w takim razie ja jestem... ciemna masa!

Cytat:
Prosty jak zegarek powinien być świat
po każdym "tik", byłoby "tak"...

... ale w praniu to nie zawsze tak wychodzi...

katarzyna35k-ce - Pią Paź 13, 2006 11:28

Ja własnie 3 dni temu dowiedziałam sie o zdradzie mojego partnera :( Miało to miejsce rok temu i wtedy coś przypuszczałam ale sami dobrze wiecie jak to jest jak sie kogoś bardzo kocha. Nie chciałam dopuścic nawet myśli ze ta moja 2 połówka mnie zdradza :( ierwsze uczucie to był ból taki ze myslałam ze zaczne ryczeć jak lew. Nastepnie otłumanienie i myśli.... co ja takieg zrobiłam , albo czego nie zrobiłam..... dałam całą siebie a nawet wiecej... a tu BUM!
Jest to straszne........ niechce juz wiecej tego przeżywać.
Nie jestem już z ta osobą :/

nisia - Pią Paź 13, 2006 17:08

Yeti napisał/a:
Czyli, że choćby przypadek, o którym napisał BlackOnyx, jest nieprawdziwy?...

Czyli, że jest tylko białe i czarne?... tylko gorące albo zimne?...

Czyli, że niemożliwym jest np. kochać jednocześnie dwie osoby?...


1. Jeżeli kocham, to nie myślę nawet o nikim innym, a co dopiero zbliżenie. Ukochana osoba tak zaprząta myśli, że nie mam miejsca dla kogokolwiek innego. Alkohol też nie ma na to wpływu.

2. Jest tylko milość, albo jej złudzenie

3. Można kochać wiele osób jednocześnie np. rodziców, dzieci, przyjaciół, ale seks można mieć tylko z jedną ukochaną osobą

Arex30 - Pią Paź 13, 2006 17:34

nisia napisał/a:
3. Można kochać wiele osób jednocześnie np. rodziców, dzieci, przyjaciół, ale seks można mieć tylko z tą jedną ukochaną osobą

Czyli ??
rodzicami dziećmi przyjaciółmi??

Miłość to chemia
Sex to potrzeba
Jeżeli mozna kochać bez sexu
Można mieć ( robić ) sex bez miłości.
Sprawa zdrady jest skomplikowanym tematem. Bo czyż oglądanie osoby ( idola ) w mediach nie można nazwać zdradą?? Bo przecież zdrada hipotetyczna ( nie cielesna ) to też zdrada.
Tak więc patrząc na nagie ( niekoniecznie ale to w celu uwypuklenia ) ciała niepopełniamy zdrady psychicznej.

Prostytutki często mówią że nie zdradzają swoich partnerów bo tylko uprawiają sex bez uczucia i nawet sie nie całują.
Więc czy zdrada to sex czy uczucie??

nisia - Pią Paź 13, 2006 17:54

Czytaj dokładnie i ze zrozumieniem Napisałam chyba dość wyraźnie
nisia napisał/a:
ale seks można mieć tylko zjedną ukochaną osobą


Arex30 napisał/a:
Miłość to chemia
Sex to potrzeba
Jeżeli mozna kochać bez sexu
Można mieć ( robić ) sex bez miłości.

Typowo męski punkt widzenia. Uwierz, kobiety myślą zupełnie inaczej. Seks jest uwieńczeniem miłości. Seks wcale nie jest potrzebny. Potrzebne jest ciepło :P

Arex30 - Pią Paź 13, 2006 18:01

nisia napisał/a:
Seks wcale nie jest potrzebny.

Typowe kobiecy podejście
nisia napisał/a:
Uwierz, kobiety myślą zupełnie inaczej

Wtyczkę zawsze można wyjąć.
nisia napisał/a:
Potrzebne jest ciepło

No to po co facet jak wystarczy dobry grzejnik

Szamanka - Pią Paź 13, 2006 18:45

nisia napisala
Cytat:
Ukochana osoba tak zaprząta myśli, że nie mam miejsca dla kogokolwiek innego

i tu sie zgodze, bo jesli panuje zwiazek gdzie to uczucie jest dostrzegalne,nawet przez mysl nie przejdzie, ze mozna taka osobe zdradzic...ale nisiu to musi isc w dwie strony...dwie strony musza chciec to samo, czuc to samo i o to samo walczyc.

Jako kobieta chcesz byc tez traktowana jako kobieta a nie pomoc kuchenna i lozkowa, chcesz widziec szacunek do Twojej osoby.Jesli w zwiazku tego nie ma, jedna ze stron ( moze nie szuka na sile), ale gdy nadazy sie okazja, ulega pokusie...chce choc przez mala chwilke poczuc jak to wyglada z innej strony
chwilke, ktora moze tez zniszyczyc wiele ( lecz nie musi)

Dorotka - Pią Paź 13, 2006 19:43

nisia napisał/a:
Jeżeli kocham, to nie myślę nawet o nikim innym
Nisiu, Yeti (skądinąd mój idol) napisał jedno baaardzo ważne zdanie: zdradzać osobę wobec której jesteśmy zobowiązani do wierności... z osobą, którą się kocha... i co wtedy? dochowujesz zobowiązań, mimo że bolą? Kochasz mimo zobowiązań? mimo, że oceniaja Cię źle i się odwracają? czy poprostu chcesz miłości? Odwraca się rodzina, nie rozumieją znajomi - ale jak napisałaś "jeżli kocham nie myślę o nikim innym". A może jdnak dochować zobowiązań bo się kiedyś ich dokonało i zrezygnować z miłości, czułości, pragnień, szczęścia na rzecz wierności mimo wszystko?

mnie podjęcie decyzji zajęło jakieś pół roku ponad - ale ją podjęłam i będę się jej trzymać. żal mi tylko wszystkich, którzy się nie odważyli (być może dlatego, że domyślali się jak to będzie) albo mają to dopiero przed sobą - nie zazdroszczę, deprecha murowana.

Major - Pią Paź 13, 2006 23:26

nisia napisał/a:
Seks wcale nie jest potrzebny.[/quote]
Arex30 napisał/a:
nisia napisał/a:
Uwierz, kobiety myślą zupełnie inaczej
[quote="Arex30"]nisia napisał/a:
Potrzebne jest ciepło.
Cóż moim zdaniem takie stwierdzenie tylko pokazuje oziębłość Twojej osoby, lub co gorsza duży aseksualizm. A może żyjesz w związku gdzie Twój mężczyzna nie ma nic do powiedzenia i dlatego jest tak pięknie i szczęśliwie.
Seks jest potrzebny i wiem to nawet z ust kobiet/y. Bez niego związek może wiele stracić o ile się nie rozsypać. Może jestem głupi i niedojżały w tej kwestii, ale zdaje mi się, że na dobrym pożyciu seksualnym można budować równie dobry związek, bo jeśli ma się to co się pragnie w domu, to nie szuka się tego poza nim. W takim wypadku znajdzie się rónież ciepło. To, że kobiety myślą inaczej to moim zdaniem kpina. Tak naprawde obie strony myślą o tym samym, tylko w inny sposób.

trunks - Sob Paź 14, 2006 00:10

Arex30 napisał/a:
Więc czy zdrada to sex czy uczucie??

zdrada jest wtedy, kiedy komus cos obiecasz i tego nie dotrzymasz. Zdrada moze byc i fizyczna i psychiczna

Dorotka - Sob Paź 14, 2006 00:19

Major napisał/a:
bo jeśli ma się to co się pragnie w domu, to nie szuka się tego poza nim.
i to myślę sobie jest sedno sprawy - zarówno jeżeli chodzi o seks jak i cokolwiek innego (np. przyjaźń, wsparcie, poczucie bezpieczeństwa, bliskość)
BlackOnyx - Sob Paź 14, 2006 18:05

Nisia masz racje jesli sie kogos kocha to mysli sie tylko o tej osobie.To jest milosc prawdziwa a jesli wkradaja sie mysli o kim innym znakiem tego ze jest to chwilowe zauroczenie.Ja tez kiedys kogos mialem i wiem po sobie co znaczy prawdziwa milosc , nie myslalem wtedy o nikim innym niz ta osoba , w szczegulnosci jak miala odjechac bylo najbardziej ciezko rozlaka na nie wiadomo ile.Chialbym tylko zeby ta osoba o ktorej pisze wierzyla w to do samego konca.Bo jak ja to mowie nikt nie potrafi wniknac w nasze wnetrze tak doglebnie zeby sie o tym przekonac. A szkoda bo moze jesli by tak bylo to bylo wtedy prosciej
shayenne - Sob Paź 14, 2006 18:34

Kisiu to prawda jest juz zimniutko :) Dziekuje za cieple pozdrowienia :) Wracajac do tematu:
Tak naprawde mamy różne rodzaje zdrad :) sami to wiecie.. zdrada przyjaciela, zdrada ojczyzny, zdrada kogos bliskigo naszemu sercu. My mowimy o tym ostatnim tak sie jakos zadarzylo...
Zdradzilam i przyznaje sie do tego chociaz... nie moze to nie dokonca byla zdrada ale ja tak to czułam i czuje nadal... Mialam kiedys chlopaka ktory nie pozwalal mi na za wiele. Obraxal sie nawet na to ze ide gdzies z kolezankami na piwko czy tam oderwac sie od rzeczywistosci. Chcial na sile zatrzymac mnie na sile. Tak trwalam przez kilka ladnych lat. Pewnego dnia pojawil sie ktos kto wiedzial co mnie boli wiedzial jak zlagodzic ten bol. Zabieral mnie na male wycieczki np. do kawiarni, potrafil wysluchac i doradzic i to mi wystarczylo... do niczego nie dochodzilo... do czasu. Zwabil mnie pewnegodnia pod pretekstem malej wycieczki do restauracji. Pojechalam, a gdy dotarlismy juz na miejsce okazalo sie ze owszem jest tam i restauracja ale tez pokoje goscinne. Zjedlismy male danie i chcialam juz wychodzic kiedy sciskajac mnie za ramie prowadzil do góry po schodach... a kelner patrzyl w moja strone z takim smutkiem i bezradnoscia w oczach... chyba tez byl przerazony... takjaki ja. Wszyscy sie chyba domyslacie co bylo dalej :(
Ja uwazam to za zdrade i nie potrafie zmyc z siebie tego uczucia. Jak najszybciej potrafilam zerwalam kontakt z tym... nie bede sie wypowiadala. To jednak nic nie zmienialo... Bolalo kiedy spalam obok mojego chlopaka a raczej on spal a ja ryczalam przez wiele nocy. Nie raz wybuchalam placzem prosto w jego twarz - nie wiedzial co mi jest. Zerwalam z nim. Zaczelam nowe zycie. Teraz jestem bardzo szczesliwa i nie zamierzam tego zmieniac. Wiem juz ze nigdy nie zdradze... to bardzo boli... nawet jesli osoba z którą jestes nie jest dla Ciebie taka jaka powinna byc. Warto wtedy zastanowic sie nad swoimi uczuciami... jesli cos jest nie tak - warto zerwac niz zdradzac.

Yeti - Sob Paź 14, 2006 18:57

nisia napisał/a:
Jeżeli kocham, to nie myślę nawet o nikim innym, a co dopiero zbliżenie. Ukochana osoba tak zaprząta myśli, że nie mam miejsca dla kogokolwiek innego

No właśnie!... i co wtedy?... iść za głosem serca, czy dochować wierności?... ;)

shayenne napisał/a:
jesli cos jest nie tak - warto zerwac niz zdradzac.

Jasne!... ale to nie w każdym przypadku jest takie... hop-siup! ;)

shayenne - Sob Paź 14, 2006 19:01

jesli wiesz ze nie ma sensu byc z ta osoba poniewaz nigdy sobie z nia zycia nie ulozysz... no coz wydaje mi sie ze czasem warto pobyc malym samolubem niz potem cierpiec cale zycie
Pozdrawiam Yeti,

Morqana - Sob Paź 14, 2006 19:19

Zdrada?Tylko jedno-Rzecz niewybaczalna. Oczywiście to moje zdanie.Wiem, że ja nie zrobiłabym czegoś takiego.Znam swoje możliwości,ale nie mogłabym zrobic krzywdy komuś kogo kocham i tego samego oczekuje, ze ten kto mnie kocha nie będzie próbował mnie zdradzić.Jeśli coś takiego jest.. to juz wg mnie wiadome, że w związku jest już coś zdecydowanie nietak.Nie ma tego pociągu..,lub po prostu znudzenie partnerem... =/ Szkoda..
Arex30 - Sob Paź 14, 2006 19:41

MorQaNa napisał/a:
Zdrada?Tylko jedno-Rzecz niewybaczalna. Oczywiście to moje zdanie.Wiem, że ja nie zrobiłabym czegoś takiego.Znam swoje możliwości,ale nie mogłabym zrobic krzywdy komuś kogo kocham i tego samego oczekuje, ze ten kto mnie kocha nie będzie próbował mnie zdradzić.Jeśli coś takiego jest.. to juz wg mnie wiadome, że w związku jest już coś zdecydowanie nietak.Nie ma tego pociągu..,lub po prostu znudzenie partnerem... =/ Szkoda..


Trudno
Młoda jesteś a życie nie jest wcale takie proste jak sie wydaje
:taniec:

Morqana - Sob Paź 14, 2006 19:45

Cytat:
Trudno
Młody jesteś a życie nie jest wcale takie proste jak sie wydaje


Młoda :)

To prawda jeszcze jestem młoda.I do końca niewiem co to zdrada :) Po prostu teraz mam takie wyobrażenie tego słowa i tak je odczuwam :)

BlackOnyx - Sob Paź 14, 2006 22:34

Ja mysle ze do zdrady wcale nie trzebe dorastac .Wrecz przeciwnie zdradza osoba ktora nie dorosla to powarznego zwiazku i obowiazki poprostu ja przerastaja .Mowi sie ze nie ma winy
ale prawda jest taka albo wina lezy po srodu lub wina jest brzydka mowiac olewa jednej ze stron .

Morqana - Sob Paź 14, 2006 23:27

BlackOnyx napisał/a:
olewa jednej ze stron .


To było dobre :)

Major - Nie Paź 15, 2006 15:04

shayenne napisał/a:
... to bardzo boli... nawet jesli osoba z którą jestes nie jest dla Ciebie taka jaka powinna byc

Pięknie jeśli osoba zdadzająca tak czuje, gorzej jeśli jej się wydaje, że wszystko jest wporządku i chulaj dusza, zabawa na całego.

shayenne - Nie Paź 15, 2006 17:05

Major Masz racje Pieknie jezeli czuje tak osoba zdradzajaca...
a jesli czuje tak osoba zgwałcona?...

Major - Nie Paź 15, 2006 17:32

shayenne napisał/a:
a jesli czuje tak osoba zgwałcona?...

No to coś innego, odebrałem wcześniejszą wypowiedź jako nie dokońca świadomy stosunek. Przykro mi z tego powodu. Sądze, że głębsze poruszanie tego tematu na forum już nie jest wskazane, dlatego powruce do pierwotnego toru rozmowy.

trunks - Nie Paź 15, 2006 22:36

shayenne napisał/a:
a jesli czuje tak osoba zgwałcona?...

niestety taka osoba czesto sie czuje w jakis sposób winna, ale tak NIE jest !

Anula - Pon Paź 16, 2006 11:33

katarzyna35k-ce napisał/a:
Nie jestem już z ta osobą

Dla mnie zdrada jest definitywnym zakończeneim związku, bez odwołania. Nikt nie byłby w stanie mnie przekonac ze to tylko głupstwo lub ze to przez alkohol czy inne wykręty.
nie potrafiłabym zblizyc sie do mężczyzny który był w międzyczasie z inna kobietą w łózku. Nie ma dla mnie nic bardziej upadlającego.
Sama jestem pewna siebie że 100% nie potrafiłabym zdradzic ukochanego wiec z drugiej strony oczekuje tego samego.

Arex30 - Pon Paź 16, 2006 11:40

Anula napisał/a:
Sama jestem pewna siebie że 100% nie potrafiłabym zdradzic ukochanego wiec z drugiej strony oczekuje tego samego.


Gratuluje pewności.........
ale czy na pewno??
Anula napisał/a:
Nie ma dla mnie nic bardziej upadlającego.

Może masz rację jednak zycie stawia przednami ....
A zresztą
czego oczy nie widzą tego sercu nie zal.

Dorotka - Pon Paź 16, 2006 13:48

shayenne napisał/a:
a jesli czuje tak osoba zgwałcona?...
proponuję nie mieszać pojęcia zdrady ze zgwałceniem bo... to zupełnie inna historia. I myślę sobie, że nikt rozsądny nie porównałby gwałtu na kimś do tego, że ten ktoś przez to zdradził.
Anula, zgadzam się poniekąd - oczywiście jeżeli się kogoś kocha tak najbardziej na świecie to nie ma mowy o zdradzie i jest niewybaczalna, ale dalej pozostaje pytanie, czy jeżeli jesteś w formalnym związku z kimś z kim Cie już nic nie łączay (poza przykrymi doświadczeniami) a pokochasz kogoś innego to czy zdradzasz tego wobec kogo masz zobowiązania? czy na przykład będąc z kimś kogo kochasz zdradzasz tego wobec którego jesteś zobowiązana mimo, że nic do niego nie czujesz? czy będąc z kimś wobec kogo masz formalne zobowiązania zdradzasz tego kogo kochasz? :(

Anula - Pon Paź 16, 2006 14:11

Dorotka napisał/a:
zdradzasz tego wobec kogo masz zobowiązania?

zobowiązania mam wobec osoby która kocham, reszta nie ma znaczenia,
formalny związek to związek uczuciowy i nie dla mnie pojęcie formalne zobowiązania. Chyba moje zycie pokazało mi ze nie warto byc z kims dla formalności. Stawiam na uczucia.
Dorotka napisał/a:
czy jeżeli jesteś w formalnym związku z kimś z kim Cie już nic nie łączay

i w tym momencie to juz nie jest dla mnie zdrada.

ziutek997 - Pon Paź 16, 2006 15:24

A może jednak jest też tak że należy walczyć ze swoimi słabościami... może niektóre decyzje podejmowane są zbyt pochopnie... nie można nagle powiedzieć ja już się "odkochałem" i się zaraz usprawiedliwić. Są decyzje których nie podejmuje się pochopnie... jeśli nie jest się przekonanym że chce się spędzić z kimś reszty życia nie należy się z nim poważnie związywać. Wiem że to łatwo powiedzieć ale czasami można odnieść wrażenie że ludzie o tym nie pamiętają i nie traktują tego poważnie. Oczywiście sprawy nie możemy stawiać tylko w kategorii czarne i białe... ile przypadków tyle możliwości.

Uważam że najgorszą zdradą jest to gdy dowiadujemy się że partner przez dłuższy czas spotykał się z kimś innym i robił "dobre oczy do złej gry". Obdarzyło się drugą osobę wyjątkowym uczuciem, może nawet oddało całego siebie a tu nagle CIACH!! Okazuje się że zostało się oszukanym i zdradzonym i co gorsza przez cały czas oszukiwanym. W ten sposób rani się podwójnie. Jeśli się nie kocha to trzeba mieć odwagę aby o tym powiedzieć.

Yeti - Pon Paź 16, 2006 17:05

Anula napisał/a:
nie potrafiłabym zblizyc sie do mężczyzny który był w międzyczasie z inna kobietą w łózku. Nie ma dla mnie nic bardziej upadlającego.

A dla mnie jest kilka takich rzeczy... :/

... i chętnie "sprzedałbym" 100%-tową wierność mojej żony, gdyby wraz z tą cnotą ona wyzbyła się paru innych cech, poprzez które też można się czuć nieźle upodlonym...

trunks napisał/a:
zdrada jest wtedy, kiedy komus cos obiecasz i tego nie dotrzymasz.

No właśnie!...
Tylko dlaczego... kiedy łamiemy obietnicę wierności seksualnej, to takie halo... ale kiedy się zapomina, żeby partnera traktować po prostu jak człowieka, to wszystko gra... grunt, żeby się nie bzykać na boku, prawda?...

Dorotka napisał/a:
czy będąc z kimś wobec kogo masz formalne zobowiązania zdradzasz tego kogo kochasz?
Też chciałbym się przyłączyć do tego pytania... bo wydaje mi się, że odpowiedź nadal nie padła...
(ja uważam, że to nie jest zdradą, ale czuć można sie przy tym podle...)

Anula napisał/a:
Dorotka napisał/a:
"czy jeżeli jesteś w formalnym związku z kimś z kim Cie już nic nie łączy"

i w tym momencie to juz nie jest dla mnie zdrada.

Hmmm... podoba mi się takie podejście :)... nadal jednak pozostaje poprzednie pytanie... Jeśli np. facet sypia z kochanką, którą kocha, ale robi to również ze swoją żoną, z którą pozostaje w związku np. tylko z uwagi na dzieci,... to kogo on zdradza?...

ziutek997 napisał/a:
Uważam że najgorszą zdradą jest to gdy dowiadujemy się że partner przez dłuższy czas spotykał się z kimś innym i robił "dobre oczy do złej gry". Obdarzyło się drugą osobę wyjątkowym uczuciem, może nawet oddało całego siebie a tu nagle CIACH!! Okazuje się że zostało się oszukanym i zdradzonym i co gorsza przez cały czas oszukiwanym. W ten sposób rani się podwójnie. Jeśli się nie kocha to trzeba mieć odwagę aby o tym powiedzieć.

... a w szególności należy to powiedzieć np. schorowanej pięćdziesięcioletniej żonie, która nadal Ciebie kocha ale już bez wzajemności?... (nie piszę o sobie!...)
ziutek997, czy w takiej sytuacji nie miałbyś żadnych wątpliwości?... :/

ziutek997 - Pon Paź 16, 2006 17:32

Myślę że należy mieć trochę czegoś w rodzaju wewnętrznej dyscypliny. To że coś się dzieje nie tak... że się już zestarzało i nie wygląda się tak jak 30 lat temu nie powinno być powodem do tego aby przestać kochać!!! Zresztą to chyba nie możliwe aby się tak po prostu odkochać... bo to oznacza nic innego że ta miłość nie była prawdziwa!! Przecież ślubujemy sobie że będziemy ze sobą "na dobre i złe" i powinniśmy być świadomi swoich słów, bierzmy odpowiedzialność za swoje słowa.

Ja rozumiem ze miłość może stać się słabsza ale często wygląda to tak że ludzie stwierdzają to dopiero gdy na ich drodze stanie inna kobieta lub mężczyzna. Uważam to za bzdurę...

Yeti napisał/a:
w szczególności należy to powiedzieć np. schorowanej pięćdziesięcioletniej żonie, która nadal Ciebie kocha ale już bez wzajemności?


A czy uważasz że nie mówiąc jej tego oszczędzisz jej przykrości?? Sądzę że będzie przez to jeszcze bardziej nie szczęśliwa, człowiek głupi nie jest i na pewno się domyśla, widzi zmiany i męczy się wewnętrznie, a prawda i tak prędzej czy później wypływa na wierzch a wtedy oprócz zdrady boli także kłamstwo...

Yeti - Wto Paź 17, 2006 07:43

ziutek997 napisał/a:
To że coś się dzieje nie tak... że się już zestarzało i nie wygląda się tak jak 30 lat temu nie powinno być powodem do tego aby przestać kochać!!!
Skąd Ci do głowy przyszło, że to kwestia wyglądu?... :)

ziutek997 napisał/a:
Zresztą to chyba niemożliwe aby się tak po prostu odkochać... bo to oznacza nic innego że ta miłość nie była prawdziwa!!
Piękne, prawda?... Ja jednakże mam nieco inny pogląd na ten problem...
Bierzemy odpowiedzialność za swoje słowa!... i czyny też!... ale...

Miłość jest jak roślinka... Żeby mogła tętnić zielenią i świeżością, wprawiać w zachwyt, gdy kwitnie,... musisz ją stale podlewać!... ale ta druga strona, jak słoneczko, musi jej dawać życiodajne promienie i ciepło... Jeśli tego zabraknie, to - predzej czy później - zamiast zieleni i kwiatów, zaczniesz dostrzegać, że ta roślinka od korzeni gnije... choćbyś nie wiem jak dobrze podlewał...

Książkowy przykład: pijak bijący się w pierś, gdy ze łzami w oczach wyznaje innym, jak bardzo kocha swoją żonę... i ta żona,... przeklinająca przez lata swój los... Przecież ona go kochała!... Dawała wszystko co mogła, choć on i tak tego nie dostrzegał... I niech nikt nie mówi, że jej miłość nie była prawdziwa!... Ale on nie był dla niej jak to słońce!...
To nie jest tak po prostu - odkochać się!... Ale miłość potrafi się w końcu wypalić!... Potrafi wyschnąć jak stara studnia, kiedy zabraknie źródła, które zasilałoby ją w świeżą wodę!...

ziutek997 napisał/a:
Przecież ślubujemy sobie że będziemy ze sobą "na dobre i złe" i powinniśmy być świadomi swoich słów, bierzmy odpowiedzialność za swoje słowa.
Taaak!... Ale już na tym forum zostało to powiedziane kiedyś w innym temacie: czasem, na początku drogi, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, że to "na złe" będzie aż tak złe...

ziutek997 napisał/a:
Ja rozumiem ze miłość może stać się słabsza ale często wygląda to tak że ludzie stwierdzają to dopiero gdy na ich drodze stanie inna kobieta lub mężczyzna. Uważam to za bzdurę...
A moim zdaniem, to nie zawsze jest bzdura!... Wyobraź sobie tą samą kobietę, o której pisałem powyżej!... Przez lata poniewierana i upokarzana,... przez lata słuchania, że jest szmatą,... że jest nikim... i nagle w jej życiu pojawił się ktoś, kto ją dostrzegł,... kto chciał jej dać odrobinę ciepła, za którym ona tęskniła od lat... To wcale nie jest bzdura, ale naturalny moment, kiedy taka kobieta ma szansę podnieść oczy i spojrzeć na swoje życie... i - być może - odmienić je.

Przykład z alkoholem... wiem, że groteskowy, ale wierzę, że potrafiący przekonać do pewnej tolerancji w osądach... do wyobraźni, że w życiu poza czarnym i białym bywają też inne odcienie...

ziutek997 napisał/a:
A czy uważasz że nie mówiąc jej tego oszczędzisz jej przykrości?? Sądzę że będzie przez to jeszcze bardziej nieszczęśliwa, (...) a prawda i tak prędzej czy później wypływa na wierzch a wtedy oprócz zdrady boli także kłamstwo...

Szczerość to piękna cnota!... I pięknie jest tam, gdzie ona może funkcjonować. Niestety, uważam, że bywają sytuacje, kiedy szczerość potrafi być tylko egoistycznym luksusem z którego korzystanie sprawia wyłącznie ból,... czasem niepotrzebnie... Przykład z innej beczki, ale bardzo czytelny: szczerość wobec umierającego lub nieuleczalnie chorego... Chodzi mi tylko o wskazanie przykładu, że kłamstwo potrafi czasem być usprawiedliwione... Uważam, że nie można uogólniać twierdzenia, że lepsza jest ta najgorsza prawda... I już niejedno kłamstwo potrafiło być uczynkiem dobrym i szlachetnym. Oczywiscie tego też nie wolno uogólniać :) ... ale niejedno małżeństwo przetrwało dzięki temu, że nikt nie wysilił się na niepotrzebną szczerość,... i niejedno się rozpadło dzięki szczerości tzw. osób życzliwych.
Niejedna osoba żyła i umarła szczęśliwsza,... w nieświadomości...
... i w sytuacjach, kiedy szczerość niczego nie potrafi naprawić, a jedynie ból sprawia, to - moim zdaniem - nie należy jej nadużywać! (wiem, że to niewzniośle brzmi... :/ )

Dorotka - Wto Paź 17, 2006 08:00

Yeti, jak zwykle bardzo trafnie - zgadzam się w 100%
Yeti napisał/a:
Miłość jest jak roślinka... Żeby mogła tętnić zielenią i świeżością, wprawiać w zachwyt, gdy kwitnie,... musisz ją stale podlewać!... ale ta druga strona, jak słoneczko, musi jej dawać życiodajne promienie i ciepło... Jeśli tego zabraknie, to - predzej czy później - zamiast zieleni i kwiatów, zaczniesz dostrzegać, że ta roślinka od korzeni gnije... choćbyś nie wiem jak dobrze podlewał...
i jak zwykle pięknie :)
Anula - Wto Paź 17, 2006 09:26

Yeti napisał/a:
szczerość potrafi być tylko egoistycznym luksusem z którego korzystanie sprawia wyłącznie ból,... czasem niepotrzebnie...

masz racje nigdy bym nie chciala sie dowiedzieć, że zostałam zdradzona, juz wolałabym żeby ta osoba okłamała mnie po raz drugi mówiąć że poprostu juz mnie nie kocha i odeszła na zawsze.
Nie wiem czemu ale jeśli chodzi o zdrade to nie ma dla mnie nic gorszego, umarłabym z rozpaczy :/

ziutek997 - Wto Paź 17, 2006 10:43

No tak... zgodzę się z Anulom... nie jeśli się z kimś rozstaje to nie musi się mówić się dokładnie co i jak... ale to nie jest kłamstwo bo nie mówi sie nie prawdy... po prostu nie mówi się nic. Inną sprawą jest to gdy się jest oszukiwanym, mówi się jedno a robi się drugie, to jest chyba to czego bym nie chciał nigdy przeżyć. Każdy zasługuje na prawdę o oszustwo uważam za gorsze od zdrady. Może ktoś to odbiera inaczej ale ja osobiście tego najbardziej się boję. Wolałbym aby ktoś powiedział mi że to nie ma sensu, że już nie kocha etc... To potrafię zrozumieć i wybaczyć ale nie potrafiłbym chyba wybaczyć tego że przez wiele lat byłem oszukiwany, traktowany jak zabawka bez uczuć.

Oczywiście też zgadzam się z tezami wysuwanymi przez Yeti - bo świat nie jest prosty i jednoznaczny. Ale jednak istnieją te ideały których nigdy nie osiągniemy ale pomimow wszystko powinniśmy się starać do nich dążyć. Dlatego nie usprawiedliwiajmy się z zbyt łatwo, stawiajmy sobie poprzeczkę coraz wyżej. Wiem że czasami łatwiej jest zacząć coś od nowa ale może też warto poświęcić trochę wysiłku aby znowu było tak jak kiedyś. Wiem łatwo powiedzieć :P ale skoro decyzja została raz podjęta to powinniśmy zrobić wszystko aby utrzymać związek.

W każdym związku nadchodzi gorszy czas, jakiś kryzys... może najłatwiejszą drogą jest szukać ucieczki u kogoś innego tylko czy to jest ta najwłaściwsza droga ?? Moim zdaniem człowiek powinien walczyć "do ostatniej krwi" o to co raz wybrał dopiero później ewentualnie może ratować się ucieczką... (nie koniecznie w ramiona kogoś innego)

Szamanka - Wto Paź 17, 2006 21:03

Yeti napisal
Cytat:
przez lata słuchania, że jest szmatą,... że jest nikim... i nagle w jej życiu pojawił się ktoś, kto ją dostrzegł,... kto chciał jej dać odrobinę ciepła, za którym ona tęskniła od lat


ziutek napisal
Cytat:
Wiem że czasami łatwiej jest zacząć coś od nowa ale może też warto poświęcić trochę wysiłku aby znowu było tak jak kiedyś. Wiem łatwo powiedzieć ale skoro decyzja została raz podjęta to powinniśmy zrobić wszystko aby utrzymać związek.


i Twoim zdaniem, ta kobieta ma sie dalej poswiecac, ma dalej zyc w ponizaniu a moze w zastraszaniu, podczas gdy ktos obok dostrzega w niej to, co ona u boku partnera z ktorym jest, juz dawno zakopala, wpadla w kompleksy....czuje sie upodlona....czy jej zdrada ( tudziez odejscie) nie bedzie usprawiedliwione?

Morqana - Wto Paź 17, 2006 21:38

Szamanka napisał/a:
nie bedzie usprawiedliwione?


Będzie :)

Dobrze prawisz słońce :)

Fenix - Wto Paź 17, 2006 22:10

Kod:
Zazwyczaj idą w parze wtedy, kiedy ludziom robi się już nie do pary.

Kobiety i mężczyźni zupełnie czego innego szukają w seksie. Różni ich sposób nawiązywania kontaktów seksualnych i inne są ich motywy zdrady. Ale zazdrość jest taka sama. Mała zazdrość jest naturalną formą wyrażania swoich emocji (stanowi informację dla partnera, że nam na nim zależy). Nasilona - szkodzi, bo prowadzi do podejmowania pochopnych decyzji życiowych, przeróżnych konfliktów oraz nieracjonalnych, destrukcyjnych zachowań. W związku partnerskim zazdrość wynika zazwyczaj z dużego poczucia niepewności i obawy przed zdradą. Która płeć jest bardziej podatna na zdradę?

Zdawać by się mogło, że kobiety są wierniejsze, bo przemawiają za tym argumenty biologiczne &#8211; ich wierność jest koniecznością związaną z najdłuższym u wszystkich gatunków dorastaniem potomstwa. Małżeństwo jednej kobiety z kilkoma mężczyznami jednocześnie, jest zjawiskiem niezwykle rzadkim, zdarza się jedynie wśród niektórych plemion w Indiach i Tybecie. Większa stałość kobiet w uczuciach i ich wierność jest również uwarunkowana kulturowo. Nasza tradycja społeczna i religia przez wieki bardziej surowo i bezwzględnie piętnowały niewierność kobiet niż mężczyzn. Z badań jednak wynika, że kobiety nie tylko zdradzają, ale nawet częściej niż mężczyźni decydują się na życie w tzw. trójkącie.

Ponad dziesięć procent badanych mężatek utrzymuje stałe, trwające co najmniej od 12 miesięcy kontakty z innym partnerem. Te zaskakujące dane obalają mit kobiety - wiernej Penelopy i westalki domowego ogniska. Z mężczyznami też wcale nie jest lepiej. Ale oni mają nieco inną seksualność - wykazują większą aktywność w przypadku nowych partnerek. Zjawisko takie nazwano "efektem Coolidge'a" (prezydent miał odpowiedzieć swej małżonce, zadziwionej niewyczerpaną energią seksualną pewnego koguta, że jest to możliwe tylko dzięki temu, iż robi "to" co chwilę z inną kurą).

Wśród motywów uprawiania seksu mężczyźni wymieniają najczęściej przyjemność, rozrywkę i osiąganie fizycznej przyjemności, natomiast kobiety wskazują na miłość, zaangażowanie i emocje. Dlaczego więc zdradzają? Często z powodów poza seksualnych: bo chcą zrobić "na złość" innej kobiecie, czasem są rozżalone na cały świat albo odwrotnie, mają świetny nastrój. A mężczyźni zdradę traktują często jak krótką przygodę z której płyną same korzyści: przeżycie czegoś nowego i wzbogacenie swego ars amandi.

Często kontakt z inną kobietą uświadamia mężczyźnie, jak silna i niepowtarzalna więź istnieje pomiędzy nim i jego stałą partnerką. Udowodniono, że zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn nadmierne dążenie do zmiany partnerów seksualnych jest wyrazem poczucia mniejszej wartości.

Jagoda - Pią Paź 20, 2006 13:22

Zdrada to zdrada. Nieważne psychiczna czy fizyczna. To jest WIELKIE OSZUSTWO!
Anula - Pią Paź 20, 2006 14:11

Jagoda,
brawo tez tak myślę,
zdrajców trzeba wywozic na gnoju. A każdy zdrajca powinien miec wytatuowane na czole ze zdradził zeby wszystkie go unikały. :wstyd:
to samo tyczy sie kobiet oczywiście.
Okropne, okropne, okropne
Niech płoną ze wstydu zdradzający.

ziutek997 - Pią Paź 20, 2006 14:31

Szamanka napisał/a:
i Twoim zdaniem, ta kobieta ma sie dalej poswiecac, ma dalej zyc w ponizaniu a moze w zastraszaniu, podczas gdy ktos obok dostrzega w niej to, co ona u boku partnera z ktorym jest, juz dawno zakopala, wpadla w kompleksy....czuje sie upodlona....czy jej zdrada ( tudziez odejscie) nie bedzie usprawiedliwione?


Napisałem także:

ziutek997 napisał/a:
Moim zdaniem człowiek powinien walczyć "do ostatniej krwi" o to co raz wybrał dopiero później ewentualnie może ratować się ucieczką... (nie koniecznie w ramiona kogoś innego)


Tak więco odpowiedz sobie sama. Ja poprostu mówię że moim zdaniem ludzie często zbyt łątwo się usprawieliwiają. Wcale nie opisywałem żadnego konkretnego przypadku.

Szamanka - Pią Paź 20, 2006 22:30

Ziutek napisal
Cytat:
Moim zdaniem człowiek powinien walczyć "do ostatniej krwi"


mialam przyklad takiej walki w rodzinie, kiedy to moja siostra u boku meza alkoholika, wierna, bierna i oddana....z siniakami na ciele, sladami po uderzeniach( czytaj, noz widelec, ostre narzedzia)walczyla o to by mazenstwo sie nie rozpadlo( sit bo slubowala wiernosc i uczczciwosc malzenskia)

gdyby zdradzila, to nalezal by jej sie taki los o jakim pisze Jagoda i poparla ja Anula?

pytam sie ale dlaczego i dla kogo, skoro jej malzenstwo bylo pieklem?

a jednak trwala przy tym co przyrzekla......do ostatniej krwi ....

Yeti - Sob Paź 21, 2006 09:28

Jagoda, Anula, tak z założenia macie oczywiście rację!... Dlatego postarajcie się nigdy nikogo nie zdradzić!!!... :]

... ale gdyby się Wam kiedyś przydażyło takie "potknięcie", to ja Was z pewnością tak "z założenia" nie potępię!... bo to wasze życie,... wasze konkretne przypadki,... wasze sumienia,... i wasze rachunki zysków i strat.

Czy każde pozbawienie kogoś życia jest czynem zasługującym na karę śmierci?... Czy każde zabranie cudzej własności jest kradzieżą zasługującą na więzienie?...
Czyżby więc tylko zdrada (i to w tym konkretnym, intymnym, rozumieniu,... bo moim zdaniem, to akurat te inne sytuacje określane tym słowem są znacznie poważniejsze) miała być traktowana jak najgorsza zbrodnia, przy ocenie której nie wypada nawet szukać "okoliczności łagodzących"?...

A co do zdrady psychicznej, to ja chyba nadal nie wiem, o co właściwie chodzi i byłbym wdzięcznym, gdyby mi to ktoś wyjaśnił :)

ziutek997 napisał/a:
Moim zdaniem człowiek powinien walczyć "do ostatniej krwi" o to co raz wybrał...

ziutek997, robię to od ponad dwudziestu lat!... Wiesz, co osiągnąłem?... Mam rodzinę (żonę, dzieci, wspólny adres i rachunki), mam pozornie czyste sumienie, świadomość życiowego frajera,... oraz - z dnia na dzień - coraz większą wiarę w reinkarnację. :/

ziutek997 napisał/a:
...dopiero później ewentualnie może ratować się ucieczką... (nie koniecznie w ramiona kogoś innego)
Ktoś, co sam to przeżył, niedawno mi powiedział: ta ucieczka zawsze jest decyzją bardzo trudną, nawet w przypadkach, gdy ewidentnie warto,... ale to co określiłeś jako"ramiona kogoś innego", może być decydującym wsparciem, gdy samemu sił i odwagi brakuje.
Jagoda - Sob Paź 21, 2006 10:41

Oj coś pomyliły się Wam pojęcia. Dyskutujemy o ludzkich uczuciach, nie o toksycznych związkach. Uczuciach między ludźmi. O tym, że zdradzając ranimy drugiego człowieka.
Nie oceniam zdradzającego, on ZAWSZE znajdzie usprawiedliwienie sam. Zawsze będę po stronie osoby zdradzonej. Jest cos takiego jak uczciwość i ta nakazuje roziązywać takie układy. A czy kiedyś zdradzę? Nie wiem, ale nie będę się wybielać. Moja wina i już

Yeti - Sob Paź 21, 2006 11:24

Jagoda napisał/a:
Dyskutujemy o ludzkich uczuciach, nie o toksycznych związkach. Uczuciach między ludźmi.
Nie sądzę, żeby tu takie ograniczenie obowiązywało... Dyskutyjemy o zdradzie (zasadniczo w układzie damsko-męskim). A uczucia bywają czasem tam, gdzie nie powinny się rodzić, albo brakuje ich tam, gdzie miały żyć wiecznie...

Cytat:
zdradzając ranimy drugiego człowieka
Tak, to się dzieje w prawie każdym przypadku, ale... nie zawsze to zranione uczucie ma na imię "miłość". Być może nawet częściej bywa to egoizm, duma osobista, lub poczucie własności względem partnera.

Cytat:
Zawsze będę po stronie osoby zdradzonej.
A ja nie!... Nie każdy zdradzony na to zasługuje!... oczywiscie - moim zdaniem :)

Cytat:
Nie oceniam zdradzającego, on ZAWSZE znajdzie usprawiedliwienie sam.
Do tego jakoś też nie jestem przekonany... i myślę, że nieraz cierpi bardziej, niż ta rzekoma ofiara ;)
Nie zgadzam się na uogólnienie, że zdrady dopuszczają się zawsze osoby bez skrupułów, a ci zdradzeni, to za każdym razem wszelkich cnót uosobienia!

Cytat:
Jest cos takiego jak uczciwość i ta nakazuje roziązywać takie układy.
Nie jestem pewien, o których układach teraz mówisz...
Układy w których ktoś z kimś zdradzają kogoś innego?...
Czy układy, w których ludzie żyją, nawet jeśli nie bardzo im się to podoba,... z różnych powodów, czasem właśnie dlatego, że jest coś takiego jak uczciwość?...

Cytat:
A czy kiedyś zdradzę? Nie wiem, ale nie będę się wybielać. Moja wina i już
Brawo!... Ale wydaje mi się, że to chodzi o to, żeby w takiej sytuacji inni ludzie nie czuli się upoważnieni pluć na Ciebie, nawet jesli poza tym jednym faktem nic więcej by o Tobie nie wiedzieli! :)
Dana - Nie Paź 22, 2006 19:50

nie chciałabym być zdradzona ,nie chciałabym mnieć powodów do zradzania
znam w swoim otoczeniu 3 panie które niewierność swą mi oznajmiły ,opowiadały o odczuciach i motywach zdrady....ich życie ,ich sprawa ...a ja miałam fajne opowiadania do kawy i powiem ,ze zadnej z nich nie potępiam ,zadnej nie zycze aby sprawa wyszła na jaw ale sama nie chciałabym być bohaterką takiej przygody ...jakoś tak nie bardzo połapałabym się w tych kombinacjach co ...kiedy ...jak powiedzieć i trzymać emocje na wodzy by się nie wydać :cool:

ziutek997 - Pon Paź 23, 2006 14:10

No właśnie Dana... i po co to komu... :P Ja nie jestem od potepiania ludzi, tymbardziej gdy sprawa mnie nie dotyczy ale też mi się takie intrygi nie podobają :P
katarzyna35k-ce - Pon Paź 23, 2006 15:07

Dana napisał/a:
jakoś tak nie bardzo połapałabym się w tych kombinacjach co ...kiedy ...jak powiedzieć i trzymać emocje na wodzy by się nie wydać


kiedys opowiadała mi kumpela ktora kochała bardzo swojego meza jednak przypadkiem przespała sie z dobrych pare razy z takim innym "miłym kolega" Maz miał na imie Adam a "miły" Jarek.
Podczas uprawiania sexu ze swoim mezem(a ze zazwyczaj robiła to bardzo głośno) czesto krzyczała jego imie. cyt:.."o! ADAM
No i razu pewnego kochała sie z męzulkiem i zaczyna swoje krzyki: o! JA....
i nagle zorientowała sie z kim jest w łożku i dokonczyła O! JA..K MI dobrze :D
Od tej pory uprawia sex bezgłośnie :] :] :]
ale wpadka by była :kwasny:

Piotrulek - Pon Paź 23, 2006 18:37

katarzyna35k-ce napisał/a:
kochała bardzo swojego meza jednak przypadkiem przespała sie z dobrych pare razy z takim innym "miłym kolega"



rzeczywiscie bardzo go kochała hahahahahahahahahahaha...

Arex30 - Pon Paź 23, 2006 18:41

katarzyna35k-ce napisał/a:
przespała sie
znaczy sie spędzili wrazem parę chwil a przy okazji uprawiali ostry sex lub jak kto woli ostre j....ko
Jagoda - Pią Lis 03, 2006 16:51

Yeti pytanie dla Ciebie: dlaczego ranimy tych, których kochamy najbardziej?
Major - Pią Lis 03, 2006 16:57

Jagoda napisał/a:
Yeti pytanie dla Ciebie: dlaczego ranimy tych, których kochamy najbardziej?

A to jest niezle pytanie. :ok:

Yeti - Pią Lis 03, 2006 17:59

Jagoda napisał/a:
Yeti pytanie dla Ciebie: dlaczego ranimy tych, których kochamy najbardziej?

Jagodo! Czym sobie zasłużyłem na takie wyróżnienie?... :]

Przede wszystkim, wcale nie chcemy ranić tych, których kochamy!...

Chętnie odpowiem na to pytanie, z całą powagą, ale... trzeba coś wyjaśnić:
Czy napewno tak ono miało brzmieć?... (a może: dlaczego ranimy tych, którzy nas kochają najbardziej?)

Pytanie moim zdaniem (wbrew pozorom) jest dosyć proste... chociaż brzmi okropnie...
O wiele lepiej postawić je w drugą stronę, czyli: dlaczego nas ranią Ci, których najmocniej kochamy?... :] (jak to m.in. Alicja Majewska śpiewała...)

Spróbuję odpowiedzieć... ale już dziś nie dam rady... no i wolałbym wiedzieć, czy podtrzymujesz swoję wersję pytania, czy też chodziło Ci o ten drugi przypadek :)

Dana - Pią Lis 03, 2006 20:39

Jagoda napisał/a:
dlaczego ranimy tych, których kochamy najbardziej?


słowami - wiemy co i jak powiedzieć aby bolało
czynami - wiemy co zrobić aby zranić
sądze ,ze jeśli kochamy to tego właśnie unikamy :znudzony:
...ale ale tak sobie pomyślałam ,ze moze stosujemy taki mały teścik tortur jeśli przestajemy kochać ...testujemy siebie ,chcemy wywołać uczucia i poddać je ocenie czy to jeszcze miłość ,czy jesteśmy kochani ,czy jeszcze kochamy :zdegustowany: ale wymyśliłam ...no nie wiem dawno nie kochałam
..no i nigdy nie zdradzałam :] :P

Major - Pią Lis 03, 2006 21:44

Chciałem właśnie dodać pytanie do pytania
Jagoda napisał/a:
dlaczego ranimy tych, których kochamy najbardziej?

Kiedy ich tak naprawde ranimy i jakie sytuacje do tego sprzyjają?

ansc - Sob Lis 04, 2006 10:57

Tak czytam i czytam i nadziwić się nie mogę, wydaje mi się, że tyle jest zdań na ten temat ilu ludzi na świecie, kazdy odbiera to na swój sposób, chodzi mi o odbiór emocjonalny, bo rególkę można ustalić jedną " zdrada to jest to i to...." tak naprawdę jak zaczynamy sie zagłębiać w temat to okazuje się że pozostaje nam tylko wiele pytań bez odpowiedzi, każdy dostanie odpowiedź gdy przeżyje sam daną sytuację. Najprościej mieć "zbiorowe" poglądy tak jak Jagoda czy Anula, wpakować do jednego wora i napiętnować. Bardzo mi sie podobają wypowiedzi Yeti, może dlatego że sama właśnie tak myślę jak on. Ciekawy jest również tekst jaki wynalzł Fenix, można sobie jakoś wytłumaczyć postępowanie nie których ludzi ;) jest taki bezosobowy.
Fenix napisał/a:
Często kontakt z inną kobietą uświadamia mężczyźnie, jak silna i niepowtarzalna więź istnieje pomiędzy nim i jego stałą partnerką. Udowodniono, że zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn nadmierne dążenie do zmiany partnerów seksualnych jest wyrazem poczucia mniejszej wartości.

Może to jest sedno całej sprawy ?? Bardzo lubię oglądać w piątki program gdzie dwie rodziny z odległych krańców USA wymieniają się żonami i co z tego wynika. Można wysnuć z tego programu dużo wniosków ;)

katarzyna35k-ce - Sob Lis 04, 2006 22:37

Dlaczego zdradzamy? Do zdrady popycha człowieka ciekawość, poszukiwanie nowych doświadczeń, ale - jak podkreślają Tatiana Ostaszewska - Mosak i Piotr Mosak - także szukanie tego, co było, ale się skończyło. Bo nasz związek ewoluuje, zmienia się, czyli innymi słowy poszukujemy tego samego na nowo.

Kto zdradza częściej? Otóż okazuje się, że dojść prawdy jest niezwykle trudno, bo nie jesteśmy wystarczająco szczerzy. W przeprowadzanych badaniach kobiety mniej chętnie przyznają się do zdrady, a z kolei mężczyźni lubią się chwalić czymś, czego nie zrobili - mówią psychologowie.

Czy jeśli ktoś zdradził raz, to będzie robił to ponownie - pytamy szczególnie wtedy, gdy problem zdrady dotknie nas osobiście. - To zależy z jakiego powodu zdradził - odpowiadają psychologowie. - Bo jeżeli czegoś szuka, a nie znalazł przy tym pierwszym razie, albo jest to coś nie do odnalezienia, to będzie zdradzał. A jeśli znalazł, to mógł też przy tym przekonać się, że nie chce tego więcej robić.

Nie ma też badań, które potwierdzałyby w 100 proc. istnienie genu zdrady. Są badania, które zmierzają ku znalezieniu genów odpowiedzialnych za zdradę, ale ciągle to są badania. Niczego pewnego jeszcze nie wiemy. Możemy to na razie porównać do czegoś takiego jak skłonności do tycia, czyli jest być może coś takiego jak pewna skłonność, ale to od naszego stylu życia będzie zależało czy rzeczywiście będziemy mieli nadwagę czy też nie.

Kiedy zdradzimy, najbardziej męczy nas jedno pytanie - przyznać się czy nie? Czasem zastanawiamy się hipotetycznie, wolelibyśmy wiedzieć, czy nie? Jaki sens ma życie z człowiekiem, którego zdradzamy - odpowiadają psychologowie - czemu miałoby służyć nie przyznawanie się do zdrady? Jeśli ktoś chce żyć w zakłamaniu, bo ma np. bogatego męża to jego wybór. Ale jeżeli chcemy ułożyć sobie szczęśliwe życie to podejmujmy decyzje, nawet bolesne - ale doprowadzające do rozwiązania sytuacji nieprzyjemnych, czyli rozstańmy się, a nie zdradzajmy - jeśli nie jesteśmy szczęśliwi.

Psychologowie udzielili też rady, jak nie zdradzać. - Mocno się zakochać i mocno walczyć o związek. Wiązać się z tym, kogo naprawdę i mocno kochamy. Jeżeli wiesz, że po alkoholu zdradzasz - po prostu nie pij. Bo jeżeli wiesz, że po alkoholu zdradzasz i pijesz - to zdradzasz z premedytacją i nic cię nie usprawiedliwia.

Jeśli już zdrada pojawi się w naszym związku, psychologowie pocieszają: - Zdrada nie jest końcem świata! Jeżeli mamy siłę i motywację to pracujmy nad związkiem. Naprawdę nie tak rzadko zdarza się, że związek wchodzi w nową jakość i życie partnerów może być nawet lepsze niż sprzed zdrady. Może to być kryzys budujący, ale z założeniem, że to się już więcej nie powtórzy.

trunks - Sob Lis 04, 2006 23:42

słowo "zdrada" jest złe z samej definicji. Czy ludzie honoru "zdradzają" ? :oczami:
darkenstein - Nie Lis 05, 2006 01:07

Facet zdradza bo z natury jest mysliwym :P trunks, honor tu nic nie ma do rzeczy jest potrzeba to nalezy ja zaspokoic i tak naprawde to do zdrady potrzebne sa dwie osoby albo wiecej :D i sadze ze jesli jest to zwiazek mezczyzna kobieta to OK ale np. ksiadz i ministrant to juz przegiecie ( ciekawe co rydzyk bzyka? :D ) bo nikt mi nie powie ze zdrowy facet moze wytrzymac bez seksu :?:
katarzyna35k-ce - Nie Lis 05, 2006 15:07

darkenstein to jak nazwiesz kobiety ktore zdradzaja notorycznie? tez z natury myśliwy?
trunks - Nie Lis 05, 2006 15:21

darkenstein, ja to rozumiem, ale mimo wszystko zdrada jest jakby nie patrzec tym co napisalem powyzej. No ale jesli ktos ma zone, ktora wogle jest niechetna na sex, no to jego wina jest mniejsza :oczami:
chaoss - Nie Lis 05, 2006 17:09

a ten powod jest czesto podawany jako wytlumaczenie zdrady, ale sadze ze wina jest gdzies po srodku. Zastanowic sie mozna bylo i przeciw dzialac wczesniej dlaczego zona nie ma ochoty ze mna na seks? Powod moze byc maly lub wiekszy, ale do rozwiazania miedzy tymi dwoma osobami, a nie trzeba od razu mieszac w to trzecia osobe.
Osobiscie zdrady sie boje :/

BlackOnyx - Nie Lis 05, 2006 20:03

Powiedzcie jak wierzyc w zwiazku na odleglosc osobie czy nie zdradzila czy mowi zawsze prawde.Nie ma bliskosci kontakty raz na miesiac po jednym dniu ??.Czy same zapewnienia wystarcza.Ten temat mozna rozpatrywac na wiele sposobow.Sorki ze tak powiem brzydzi mnie temat zdrada jak i sama zdrada.Ciagle zostaje za samokontrola swoich emocji.Czlowiek nie zwierze potrafi zachamowac swoje popedy przy tym zostaje :cisza: :cenzura:
trunks - Nie Lis 05, 2006 23:49

chaoss napisał/a:
a ten powod jest czesto podawany jako wytlumaczenie zdrady, ale sadze ze wina jest gdzies po srodku

To prawda.
Moze jednak tez byc tak, ze zona go nie kocha, bo wyszla za niego np. dla kasy

Yeti - Pon Lis 06, 2006 18:13

trunks napisał/a:
słowo "zdrada" jest złe z samej definicji. Czy ludzie honoru "zdradzają" ?

trunks, masz rację! :) ... tyle, że sens słowa "zdrada" z tym, co mamy na myśli mówiąc np. o zdradzie małżeńskiej, ma mniej więcej tyle wspólnego, co określenie "dziewica" z "dziewicą orleańską"... ;)

... gdy przyjdą do mnie wierzyciele, żeby mi palce połamać, a żona im powie, w której szafie się schowałem przed nimi, to wtedy zostanę przez nią zdradzony (w rzeczywistym sensie słowa "zdrada")... i tak ludzie honoru nie robią!... ;)

Cytat:
Dlaczego zdradzamy? Do zdrady popycha człowieka ciekawość, poszukiwanie nowych doświadczeń, ale - jak podkreślają Tatiana Ostaszewska - Mosak i Piotr Mosak - także szukanie tego, co było, ale się skończyło. Bo nasz związek ewoluuje, zmienia się, czyli innymi słowy poszukujemy tego samego na nowo.

Ach ta psychologia!... A nikt nie wpadł na pomysł, że do zdrady może nas popychać nowe uczucie?...
Cytat:
Kiedy zdradzimy, najbardziej męczy nas jedno pytanie - przyznać się czy nie?
Ja tam nie mam takiego dylematu... Jeśli kiedyś zdradzę, to wiem, że nie mam zamiaru się przyznawać... ;)
Cytat:
...czemu miałoby służyć nie przyznawanie się do zdrady? Jeśli ktoś chce żyć w zakłamaniu, bo ma np. bogatego męża to jego wybór. Ale jeżeli chcemy ułożyć sobie szczęśliwe życie to podejmujmy decyzje, nawet bolesne - ale doprowadzające do rozwiązania sytuacji nieprzyjemnych, czyli rozstańmy się, a nie zdradzajmy - jeśli nie jesteśmy szczęśliwi.
Psychologowie udzielili też rady, jak nie zdradzać. - Mocno się zakochać i mocno walczyć o związek. Wiązać się z tym, kogo naprawdę i mocno kochamy

Gratuluję państwu Mosak znajomości problemu!... Nie trzeba kończyć psychologii, żeby o tym wiedzieć!... Żeby tylko życie pozwalało na takie rozwiązania!... Eeeeech!....

Cytat:
Udowodniono, że zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn nadmierne dążenie do zmiany partnerów seksualnych jest wyrazem poczucia mniejszej wartości.

darkenstein, no i rozgryźli Cię ci... naukowcy... ;)

darkenstein napisał/a:
Facet zdradza bo z natury jest mysliwym...
Czasem jednak facet zdradza, bo po prostu pokochał kogoś... i zdaje się, Darku, że Ty o tym wiesz...
Co do "myśliwego", to coś w tym jest, ale powiedziałbym to inaczej... Wśród większości gatunków (zwłaszcza u ssaków) genetycznie i biologicznie, misją samca jest zapłodnienia wszystkich samic należących do jego otoczenia (stada). Ten najlepszy (przywódca) to właśnie osiąga, jest to wręcz jego obowiązkiem i posłannictwem... Tak to zaplanowała ewolucja... Dopiero zwyczaje kulturowe (w tym religijne) zmieniają to... Nie chcę tu roztrząsać, czy to dobrze, czy źle, ale prawdą jest, że tzw. monogamia nie jest czymś, co mężczyźni mają zapisane w genach... :)

chaoss napisał/a:
...dlaczego zona nie ma ochoty ze mna na seks? Powod moze byc maly lub wiekszy
Nie czepajmy się centymetrów!... :rotfl:

(nie mogłem się oprzeć, żeby nie zażartować,... przepraszam!... :)
Osobiście jednak uważam, że jeśli ktoś ma w ten sposób usprawiedliwiać swoją niewierność, to niech sobie lepiej odpuści tłumaczenia!...)

BlackOnyx napisał/a:
Powiedzcie jak wierzyc w zwiazku na odleglosc osobie czy nie zdradzila czy mowi zawsze prawde. Nie ma bliskosci kontakty raz na miesiac po jednym dniu ??.
Obawiam się, że - skoro masz taki problem - to ta odległość i stopień kontroli zawsze już może być dla Ciebie zbyt dużym problemem... Nie obraź się, ale ja myślę, że twoim problemem powinno być, żebyś to Ty dochował wierności (skoro to jest tak istotną sprawą). A wierność tej drugiej osoby niech będzie jej problemem!... No chyba, że twoim pomysłem na budowanie przyszłości jest pas cnoty i bardzo krótki sznurek?... Proponuję jednak ustalić to na początku drogi... zanim czyjeś życie uczynisz piekłem!...
BlackOnyx - Pon Lis 06, 2006 19:12

Yeti pomyliles sie troszke co do oceny tego co napisalem padlo pytanie jak ? a nie ze to ja mam z tym klopoty.Z tego co napisales jest to super latwe ale teraz to ty sie nie obraz mylisz sie bradzo.A co do samokontroli to chyba powinna byc w kazdym zwiazku czyz nie ?
A co do dochowania wiernosci o tym moze przekonac sie tylko jedna osoba nie mam z tym klopotu.(Zwiazek to nie tylko lodowka piwo i gazeta )

ps radze na przyszlosc czytac uwarzniej zanim padna tego typu komentarze ;) i odroznic pytanie ogolnikowe

trunks - Pon Lis 06, 2006 23:51

Yeti napisał/a:
trunks, masz rację! ... tyle, że sens słowa "zdrada" z tym, co mamy na myśli mówiąc np. o zdradzie małżeńskiej, ma mniej więcej tyle wspólnego, co określenie "dziewica" z "dziewicą orleańską"..

dokładnie, czyli jest to jakby "semantyczne nadużycie" :P

Yeti napisał/a:
misją samca jest zapłodnienia wszystkich samic należących do jego otoczenia (stada). Ten najlepszy (przywódca) to właśnie osiąga, jest to wręcz jego obowiązkiem i posłannictwem... Tak to zaplanowała ewolucja... Dopiero zwyczaje kulturowe (w tym religijne) zmieniają to... Nie chcę tu roztrząsać, czy to dobrze, czy źle, ale prawdą jest, że tzw. monogamia nie jest czymś, co mężczyźni mają zapisane w genach...

monogamia zaczela sie podobno dawno juz na poziomie neandertalczyka - kobieta sama nie mogla roznoczesnie pilnowac dzieci i "łapać" pokarmu, wiec samiec musial jej na stałe towarzyszyc...i tak narodziły sie związki, wtedy jeszcze "nieformalne" ;)

darkenstein - Wto Lis 07, 2006 00:01

nie jestem swiety to fakt i diabłem tez nie jestem :hyhy: ale zdrada dała mi mozliwosc poznania kogos wyjatkowego dal kogo moglbym poswiecic moje zycie wiec jak mozna mowic ze zdrada jest czyms złym jak jest wszystkim co mam ?
Yeti - Wto Lis 07, 2006 10:23

BlackOnyx, zdaję sobie sprawe, że nie spodobało Ci się to, co ja napisałem, ale chciałbym Cię zapewnić, że nastąpiło to po uważnym przeczytaniu twojego posta (tzn. przeczytaniu ze zrozumieniem)... i wcale nie chciałbym, żeby to było przyczyną kolejnej forumowej kłótni :)
BlackOnyx napisał/a:
...padlo pytanie jak ? a nie ze to ja mam z tym klopoty.
Jeśli miałeś na myśli przypadek ogólny, a nie własny, to muszę Cię przeprosić. Faktycznie pomyślałem, że chodzi Ci o siebie samego... i może nawet szkoda, że to tylko ogólnikowe pytanie było... Dzielenie się własnymi doświadczeniami ma przecież swoją wartość... A z drugiej strony, nic w tym złego i dosyć powszechnym jest, że forma ogólnikowa bywa tylko przykrywką dla nieśmiałości...
Problem jednakże, moim zdaniem, traktując go ogólnie, wygląda tak samo i wcale nie jest to kwestią odległości, tylko kwestią psychiki tej osoby, która zaufać nie potrafi...
Uważam, że - w ogólnym wymiarze - brak zaufania, zazdrość, zaborczość, itp. czynią więcej zła w ludzkich związkach, aniżeli sama niewiernosć (nawet jeśli miała miejsce, choć często tylko potencjalna).
BlackOnyx napisał/a:
Z tego co napisales jest to super latwe
Ależ nie!... Ale jest to możliwe, pod warunkiem, że pokochało się kogoś naprawdę... gdy wobec pragnienia szczęscia dla tej ukochanej osoby wszystko inne schodzi na drugi plan... a przenieść tam dązenie do własnego szczęścia jest bardzo trudno... Zwłaszcza, że my (jako ludzie) wolimy egoizm nazywać wielką miłością... wtedy sie lepiej czujemy :)
BlackOnyx napisał/a:
A co do samokontroli to chyba powinna byc w kazdym zwiazku czyz nie ?
Tu się różnimy poglądami właśnie... Co do samokontroli, to - moim zdaniem - powinna być ona w kazdym człowieku (a nie związku), i jak sama nazwa wskazuje, cecha ta ma oznaczać kontrolowanie samego siebie, a nie partnera :)

trunks napisał/a:
monogamia zaczela sie podobno dawno juz na poziomie neandertalczyka
Nie pamiętam dokładnie tych czasów, bo jestem ciut młodszy ;) ... ale ja powiedziałbym, że monogamia zaczęła się wtedy, gdy karty między ludźmi przestała rozdawać natura, a zaczęła kultura...

darkenstein napisał/a:
...wiec jak mozna mowic ze zdrada jest czyms złym jak jest wszystkim co mam ?
darkenstein, a jak powiem, że Cię rozumiem, to mi uwierzysz?... nawet, jesli - przyjmując twoją filozofię - ja nie mam nic :/
leszek - Wto Lis 07, 2006 16:13

A czy do zdrady nie potrzeba drugiej osoby?????
Wszyscy mówią, że facet to myśliwy, facet zdradza itd.....
A przecież kobieta też jest w to zamieszana. Znam takie które to one polują, Mężczyzna w dzisiejszych czasach stał się domownikiem, osobą słabą kurą domową, stąd kobiety szukają silnego mężczyzny w którym znajdzie oparcie, prawdziwego faceta i dlatego zdradzają

pscoua - Wto Lis 07, 2006 22:16

Ze tak wtrace..

Ostatnio wyczytalam, ze zdrada ma swoje poczatki u naszych pra-przodkow... ;)

Zwierzeta tez zdradzaja.. Znaczy zwierzeta czlekoksztaltne.. Ekhm.. Zdradzaja, bija, gwalca.....


I jak to wytlumaczyc? Mamy to w genach? ;)

darkenstein - Wto Lis 07, 2006 22:29

pscoua, ja nie bije i nie gwalce zbyt bardzo sobie cenie piekno kobiety :P musi mi sie sama oddac no moze troche z moja pomoca :D
BlackOnyx - Wto Lis 07, 2006 22:49

Yeti zaszlo malutkie ze tak powiem niezrozumienie(ale jest oki forum to nie klutnie tylko wyrazanie wlasnych mysli GRABA :) ) Ja brzydze sie zdrada.Nie mogl bym polozyc sie obok ukochanej z mysla ze jakies pare godz temu zrobilem to z inna .Nie mogl bym nie powiedziec tego postawil bym wszystko na jedna karte wiedzac ze moze to juz bedzie koniec .
darkenstein - Wto Lis 07, 2006 23:25

BlackOnyx napisał/a:
Ja brzydze sie zdrada.Nie mogl bym polozyc sie obok ukochanej z mysla ze jakies pare godz temu zrobilem to z inna

a jesli ukochana osoba jest kochanka ?

trunks - Wto Lis 07, 2006 23:37

darkenstein napisał/a:
jak mozna mowic ze zdrada jest czyms złym jak jest wszystkim co mam ?

no jedno nie wyklucza drugiego...niestety :/ . Z tego zdania wynika, ze cały czas zdradzasz, a wiec ta "wyjątkowa" o której wspominałeś, nie jest AŻ tak wyjątkowa ? ;)

darkenstein - Sro Lis 08, 2006 00:02

katarzyna35k-ce napisał/a:
darkenstein to jak nazwiesz kobiety ktore zdradzaja notorycznie? tez z natury myśliwy?

trudno to okreslic one raczej zastawiaja sidła w ktore lapia mysliwego :D
same nie moga byc mysliwymi z prostego powodu to facet bzyka laske a laska jest bzykana czyli cala robota spada na faceta cholera jak my mamy przerabane :P :rotfl:
kiedys slyszalem zart jak wlasnie facet tlumaczy zonie ze jak on sie puszcza to my kochanie ich ruchamy a jak Ty to oni nas :)

Yeti - Sro Lis 08, 2006 11:29

BlackOnyx napisał/a:
Nie moglbym polozyc sie obok ukochanej z myślą ze jakies pare godz temu zrobilem to z inna
A jesli tą inną byłaby twoja żona?... Jesteś pewien, że twoje poglądy będą tak samo kryształowe?... Jeśli tak, to gratuluję!... i oby tylko los nie sprawił Ci psikusa! ;) ... za to, być może nie musiałbyś się martwić, czy twoja ukochana to zrozumie i wybaczy... ;)

Minie trochę czasu i to zdanie będzie brzmiało: "Nie mógłbym położyc się obok ukochanej z myślą że jakies pare dni temu zrobilem to z inną" :rotfl: (to tak żartem! ;) ... później będzie "parę tygodni" :rotfl: ).

A poważnie to...
darkenstein napisał/a:
a jesli ukochaną osobą jest kochanka?

Właśnie!...
---------------------------------------------------

darkenstein napisał/a:
one raczej zastawiaja sidła, w ktore łapią myśliwego

darkenstein, czy można wywnioskować z tego, że jesteś... łatwy? ;)
---------------------------------------------------

trunks napisał/a:
Z tego zdania wynika, ze (...) ta "wyjątkowa" o której wspominałeś, nie jest AŻ tak wyjątkowa ?

trunks, podpowiedz, jak Ty to wydedukowałeś, bo mi się oprogramowanie logiczne zawiesiło!... :zakrecony:

Może to będzie OT, ale przy tej okazji chciałbym coś wtrącić... Co jesteśmy gotowi poświęcić dla ukochanej osoby?... Najłatwiej powiedzieć, że wszystko,... że życie,... że jak trzeba, to w ogień by się skoczyło... Fajnie wychodzi takie dowartościowywanie samego siebie, zwłaszcza, kiedy nikt nam w ten ogień skakać nie każe!....
A potem się okazuje, że ten co na tortury był gotów się oddać, boi się najmniejszej śmieszności,... boi się zostać wykorzystany,... etykietki frajera...
Tak to jakoś wychodzi często, że łatwiej w teorii oddać życie za miłość niż w rzeczywistości poświęcić dla niej odrobinę własnej dumy...

Każdy z nas miał zapewne wpojone poszanowanie dla wierności małżeńskiej, moralność (na ogół chrześcijańską) prostą i zasadniczą, piękną i szlachetną... i pięknie jest, gdy można tym zasadom dochować wierności do samego końca, gdy nie ma się wątpliwości,... pięknie, gdy życie daje taką możliwość...

Losy ludzkie bywają jednak zawiłe... Czasem robią się takie wskutek własnych błędów, ale któż ich nie popełnia!... Bywa nieraz, że tym, co trzeba poświęcić dla ukochanej osoby jest może nie aż życie, ale właśnie te wpojone zasady moralne,... spokój sumienia... Inni mogą to oceniać dobrze lub źle... Najłatwiej wypowiadać słowa potępienia tym, których problem osobiście nie dotyka, ale bywa też, że krytyczne opinie padają z ust osób, które mogą tylko pomarzyć, żeby pokochał ich ktoś gotowy na taką ofiarę...

Ja nie krytykuję, ale też marzę!...

leszek - Sro Lis 08, 2006 14:18

A może zamiast dywagować, podzielić zdradę na jakieś kategorie i wtedy się do nich ustosunkować. np.
- zdrada dla uczucia
- zdrada aby zapewnić coś czego nie daje nam obecna partnerka
- zdrada aby sprawdzić się czy jesteśmy dla kogoś jeszcze potrzebni
- zdrada facetów po 50-tce z różnych przyczyn
- zdrada intelektualna
- zdrada dla seksu
-.....

Są ludzie którzy nie zaakceptują żadnej z nich, inni akceptują oprócz seksu, a dla jeszcze innych bez znaczenia motyw mają to we krwi.
Najczęściej rodzi się uczucie do innej osoby a potem samo się jakoś dzieje.

Większość z was (facetów) jak bym podstawił wam jakąś fajną dziewczynę i by trochę poprzebywała by w waszym towarzystwie by ześfirowała na jej punkcie.
Taka jest niestety prawda i tyle.

Yeti - Sro Lis 08, 2006 15:12

leszek napisał/a:
Większość z was (facetów)...

A ktożeś Ty?...
... bo jeśli również jesteś facetem, to rozumiem, że pisząc
Cytat:
...jak bym podstawił wam jakąś fajną dziewczynę i by trochę poprzebywała by w waszym towarzystwie by ześfirowała na jej punkcie.
Taka jest niestety prawda i tyle.
... miałeś i siebie na uwadze!... a może przede wszystkim siebie?.... :P
krystian - Sro Lis 08, 2006 15:31

prawda jest taka, ze wiekszosc z facetow to bardzo proste urzadzenia, i jak fajna dziewczyna cos chce (czyt. faceta) to go dostanie. i nie jest waznym fakt, ze on jest zonaty.
ansc - Sro Lis 08, 2006 16:06

No tak facet jest bardzo prosty w obsłudze ;) ( nie każdy) ani razu nie padło tutaj zdanie o poczuciu własnej wartości, o niedowartościowaniu było, iż może nas popchnąć do zdrady, ale jest jeszcze poczucie własnej wartości, obawa przed etykietką "łatwa, łatwy" lub bardziej wulgarnym określeniem. Obawa ta, wprost przeciwnie chodźby nie wiem jak sie chciało nie popchnie do zdrady. :niepewny: czy ktoś wie o co mi chodzi ? ;)
leszek - Sro Lis 08, 2006 17:10

Tak jestem facetem i nie wieże że ktoś czegoś nie zrobi a jeszcze bardziej nie nawidzę jak ktoś się zarzeka że czegoś nie zrobi. Życie mnie nauczyło, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Większość facetów gówno obchodzi co o nim mówią, prawdą jest taka że ja facet daje d..py to jest zaj...sty natomiast laska to k...a tak się niestety przyjęło w durnym społeczeństwie i nie wypleni się tego. Edukacja moherowych oddziałów specjalnych nie działa.

Dla facetów niezła dziewczyna działa jak na kobiety najlepsze ciastko pod słońcem. Zapominają o wszystkim i myślą jak ją zdobyć, z kobietami jest podobnie ale oneczasem myślą o konsekwencjach swojego czynu, chociaż wiem z doświadczenia że nie zawsze :)

Pytanie dla czego robią to kobiety czy z tych samych powodów co faceci? Chcą się sprawdzić czy jaszcze coś znaczą, czy mogą jeszcze zawładnąć czyjąś duszą? czy są jeszcze atrakcyjne? a może inne powody mają dość aktualnego związku i szukają odskoczni w bok choć na chwile z kimś pogadać i przeżyć co przyjemnego przy okazji?

Ja wiem jedno, że do tanga trzeba dwojga i wina leży po obu stronach barykady :)

Jagoda - Sro Lis 08, 2006 18:09

Faceci. :) :( Jacy jesteście biedni... :oczami:
darkenstein - Czw Lis 09, 2006 00:05

Yeti napisał/a:
darkenstein napisał/a:
one raczej zastawiaja sidła, w ktore łapią myśliwego

darkenstein, czy można wywnioskować z tego, że jesteś... łatwy?

raczej jestem trudny w obsłudze :D moze i zdradzam ale nie kochanke ;)

Monique - Czw Lis 09, 2006 06:16

darkenstein napisał/a:
Yeti napisał/a:
darkenstein napisał/a:
one raczej zastawiaja sidła, w ktore łapią myśliwego

darkenstein, czy można wywnioskować z tego, że jesteś... łatwy?

raczej jestem trudny w obsłudze :D moze i zdradzam ale nie kochanke ;)


Ladnie.. jak ja czytam te teksty to mi sie tak smiac chce.. oj Darus Darus :)
Ja uwazam ze nie raz zdrada obojgu ludzi w zwiazku.. robi ten zwiazk pikantniejszym :) naprawde.. ale musza oboje sie zdradzic :)

Yeti - Czw Lis 09, 2006 11:07

Monique napisał/a:
...oj Darus Darus
Ja uwazam ze nie raz zdrada obojgu ludzi w zwiazku.. robi ten zwiazk pikantniejszym
Do głowy mi przychodzi,
jedynie wniosek taki,...
czy czasem nie o to tu chodzi,
że ktoś na kogoś ma smaki?... :hyhy:

leszek napisał/a:
Pytanie dla czego robią to kobiety czy z tych samych powodów co faceci?
... a świat przyrody w przykłady bogaty:
zadaniem motyla zapylać jest kwiaty!
a kwiatków zadaniem - zwabiać motyle!
I tyle!...

leszek napisał/a:
Większość facetów gówno obchodzi co o nim mówią, prawdą jest taka że jak facet daje d..py to jest zaj...sty natomiast laska to k...a tak się niestety przyjęło w durnym społeczeństwie i nie wypleni się tego.
Powiedz mi, Leszku, czy Ty sam tak uważasz,
skoro tu taki pogląd wyrażasz?...
Czy gardzisz kobietą, co do łożka pójdzie,
podczas gdy facetowi płazem to ujdzie?...
Bo ja gotów jestem nadstawić swą głowę,
wierząc, że dziś już większość ma poglądy zdrowe,
a pianę bije margines, co z chamstwa lub ciemnoty
nadal na głos wygaduje podobne głupoty!...

darkenstein napisał/a:
raczej jestem trudny w obsłudze moze i zdradzam ale nie kochanke
Darkenstain, mój pogląd o Tobie został wyprostowany...
To taki z Ciebie myśliwy?... upolowany?... :zdziwko:
Jestem pełen podziwu,... dam plusik w kartotece...
Zazdroszczę Ci tej kochanki, więc... sam polować lecę! :zakrecony:

Monique - Czw Lis 09, 2006 12:07

Cytat:
[quote="Yeti"]
Monique napisał/a:
...oj Darus Darus
Ja uwazam ze nie raz zdrada obojgu ludzi w zwiazku.. robi ten zwiazk pikantniejszym
Do głowy mi przychodzi,
jedynie wniosek taki,...
czy czasem nie o to tu chodzi,
że ktoś na kogoś ma smaki?... :hyhy:


hmmmm j smaki nie zapominaj YetiQu drogi.. ze ja niedawno zonkosia zostalam.. i chyba mi takie smaki jeszcze po glowie nie chodza.. ale jak juz beda.. pojawiac sie moj drogi.. to zwroce sie do ciebie.. zebys powiedzial miczy dobrze robie ;)

Yeti napisał/a:
darkenstein napisał/a:
raczej jestem trudny w obsłudze moze i zdradzam ale nie kochanke
Darkenstain, mój pogląd o Tobie został wyprostowany...
To taki z Ciebie myśliwy?... upolowany?... :zdziwko:
Jestem pełen podziwu,... dam plusik w kartotece...
Zazdroszczę Ci tej kochanki, więc... sam polować lecę! :zakrecony:


No slicznie moi Panowie.. jeden juz mysliwym z dobrym starzem.. a nastepny sie szykuje.. a gdzie my.. takie wierne?? ktore tutj siedza.. w trawie jak zajace.. wyczekujace mysliwego ??

Yeti - Czw Lis 09, 2006 12:52

Monique, a to też ja prawie z krzesła spadłem, jak przeczytałem, że Ty - właściwie w miesiącu miodowym - już tak śmiałe poglądy wyrażasz :oczami: Myślałem, że to parę dobrych lat musi upłynąć... ;)
Monique napisał/a:
zwróce sie do ciebie.. zebys powiedzial mi czy dobrze robie

Ooooo!.... i tu dopiero mnie zaskoczyłaś... przecież ja sie dopiero na łowy wybieram, a Ty do mnie już, jak do eksperta... Ale nie ma sprawy!... Właściwie to już się cieszę!... i możesz na mnie liczyć!... Powiem Ci, czy dobrze robisz! :P

Monique - Czw Lis 09, 2006 13:20

Yeti napisał/a:

Ooooo!.... i tu dopiero mnie zaskoczyłaś... przecież ja sie dopiero na łowy wybieram, a Ty do mnie już, jak do eksperta... Ale nie ma sprawy!... Właściwie to już się cieszę!... i możesz na mnie liczyć!... Powiem Ci, czy dobrze robisz! :P


No wlasnie Ty juz na te lowy sie wybierasz a mi jeszcze troche czasu minie.. nim na "ciasteczka" sie wybiore.. wiec wtedy kiedy juz.. bede chciala ja sie udac na lowy jakies.. skontaktuje sie z toba.. i podpowiesz mi strategie jakas :)

A darus jako skromny znawca kobiet wielu.. bedzie mogl powiedziec mi jakie to sa najlepsze metody uwodzenia mezczyzn w srednim wieku ;)

ansc - Czw Lis 09, 2006 16:00

Ale się uśmiałam, :super: tak trzymać, a propo mojego ostatniego wywodu, chyba nikt mnie nie zrozumiał a co tam, :(
BlackOnyx - Czw Lis 09, 2006 16:47

Yeti teraz to ja cie kumam ehm ehm Jak moge miec zone a jednoczesnie kochanke.Ja wiem ze zona to tez jak by nie bylo kochanka ale mi chodzi jestem w zwiazku z kims i skok w bok dla mnie odpada moze bedzie prosciej ;) I tak jak napisalem ze nawet wiedzac ze moze sie rozpasc miedzy mna zona itp itd to nie dalo by mi spokoju nie powiedziec.Na tym polega szczerosc zaufanie a bez tego rodzi sie wlasnie zdrada
BlackOnyx - Czw Lis 09, 2006 16:56

Leszek male sprostowanie tego co napisales masz bardzo slaba wole bez urazy z tego co napisales tak wynika.Nie porownuj kogos do tego czego ciebie zycie nauczylo.Kazdy ma inna psychike slabsza mocniejsza i kazdy jest podatny mniej lub bardziej na rozne rzeczy ;)
BlackOnyx - Czw Lis 09, 2006 16:58

ansc chyba jako jedyna wiesz o co chodzi :ok: dobre slowa latwa,latwy prostuja chyba wszystko

Jeszcze cos dodam z tego wszystkiego co tu pisza niekture osoby wynika ze kazda kazdy sorki ze sie wyraze "Daje d... za talerz zupy" :przestraszony: :wstyd:

Jagoda - Czw Lis 09, 2006 20:22

Yeti - zastanowiłeś już się ekspercie? Moje pytanie wciąż bez Twojej odpowiedzi. Pozostałe podobały mi się. :hurra: :)
Jagoda - Czw Lis 09, 2006 20:46

Yeti już wiem :)
Monique - Czw Lis 09, 2006 22:37

BlackOnyx, Nie potrafie rozszyfrowac twojego toku myslenia.. po czym wnioskujesz swoje wypowiedzi.. naprawde.. i powiem szczerze ze twoje okreslenia nie sa trafne.. i bardzo dla niektorych krzywdzace..
darkenstein - Czw Lis 09, 2006 22:44

BlackOnyx napisał/a:
"Daje d... za talerz zupy"

dziwne ale jeszcze nie jadlem zupy z kochanka , musze sprobowac :D

BlackOnyx - Pią Lis 10, 2006 17:03

Czego nie mozesz zrozumiec Monique tego ze ktos zle czyta moje posty w ktorych padlo ze nie zdradzilbym ? I ps czy kogos obrazilem hmm wydaje mi sie ze chyba nie i dalej twierdze zeby czytac uwarzniej i myslec przy odpowiadaniu ;) A co do mojego powiedzenia nie urzywam takich na codzien tylko wybacz pasuje ono tutaj do niektorych postow (igwarantuje ci ze wyzej pdaly gorsze slowa).Bo z tego co wynika powinny istniec tylko wolne zwiazki w ktorych panuje zasada owsiaka "Robta co chceta" ?



PEACE

darkenstein - Sob Lis 11, 2006 01:33

wydaje mi sie ze jakas czesc z was sadzi ze zdrada to ostre rzniecie dla zaspokojenia potrzeb i ze w zdradzie nie moze byc uczucia :?: :(
skok w bok taki na jedna noc owszem jest seksem dla seksu i wcale to tez nie musi byc zle chyba wiekszosc z nas miala taki numerek na jeden raz :hyhy:
pozdrawiam wszystkich bez wspomnien :P

Monique - Sob Lis 11, 2006 10:42

Ja Darku uwazam ze ludzie nie tylkozaradzaja bo chca sie piep**** po katach tylko dlatego bo widocznie nie moga odnalesc w swoim stalym partnerze tego co maja u kochanka czy kochanki.. np. czulosc opiekunczosc.. czy nawet zwyklej ludzkiej rozmowy.. a ze pozniej dochodza do tego sprawy lozkowe to tylko dlatego ze wchodza w to wszystko uczucia takie jak pozadanie.. i inne
trunks - Sob Lis 11, 2006 16:41

ja tam nie zamierzam zdradzac jak bede mal kogos, pewnie gnebily by mnie wyrzuty sumienia :oczami:
Yeti - Sob Lis 11, 2006 19:46

Monique napisał/a:
uwazam ze ludzie nie tylko zdradzaja bo chca sie piep**** po katach tylko dlatego bo widocznie nie moga odnalesc w swoim stalym partnerze tego co maja u kochanka czy kochanki.. np. czulosc opiekunczosc.. czy nawet zwyklej ludzkiej rozmowy.. a ze pozniej dochodza do tego sprawy lozkowe
Zapewne nie brakuje ani jednych, ani drugich...
Można się oczywiście zastanawiać, co jest wystarczającym usprawiedliwieniem, aby zranić (upokorzyć) drugą osobę, a zdrada niesie takie zagrożenie... Czy w ogóle coś może być usprawiedliwieniem?... Wydaje mi się jednak, że ślepe potępienie, bez najmniejszej próby zrozumienia, może być równie niemoralne, jak sama zdrada...

Monique, ja Ci stawiam plusik :ok: ... chociaż myślałem, że aby dojść do takich poglądów potrzeba mieć dwa razy tyle lat, co Ty :)

trunks napisał/a:
ja tam nie zamierzam zdradzac jak bede mal kogos...
:ok: słyszne założenie!... Zdecydowana większość tak robi!
Dana - Sob Lis 11, 2006 20:51

trunks napisał/a:
ja tam nie zamierzam zdradzac jak bede mal kogos, pewnie gnebily by mnie wyrzuty sumienia


trunks, jak u Ciebie byłoby z tym sumieniem - osoba z którą jesteś zdradza kogoś dla Ciebie :]
Tak jakoś mnie to zaciekawiło
generalnie jak czytam temat nikt nie chce być zdradzany ,jeśli to wolimy zdradzać :P
a jak z tymi co nie przyjmują zadnego usprawiedliwienia dla zdrady - pytanie jak do trunks /a

krystian - Sob Lis 11, 2006 20:51

Yeti napisał/a:
Zdecydowana większość tak robi!
ta jasne.... moze dlatego bo po prostu nie ma ku temu okazji
Yeti - Sob Lis 11, 2006 21:35

krystian, nie jestem pewien, czy mnie właściwie zrozumiałeś... Ja miałem na myśli, że zdecydowana większość, startując w związku, zakłada - podobnie jak trunks - że nie chcą zdradzać. I to jest dosyć logiczne... Jak śpiewa Kasia Kowalska:
Cytat:
Początek cudowny jest
ty kochasz i ona też
na skutek zderzenia ciał
straciłeś głowę znów

a potem mijają dni
za późno by ronić łzy
za późno by przerwać walc
tak obojętnych dusz


Dana, dobre pytanie,... brawo! :)

Cytat:
nikt nie chce być zdradzany
... a może ja chcę, tylko głupio się przyznać? :zdegustowany:
Monique - Sob Lis 11, 2006 21:55

Yeti, zeby miec takie poglady nie jest wazne ile czlowiek ma lat.tylko jakie doswiadczenie i jaka wiedze.. w roznym wieku sie dochodzi do pewnych wnioskow.. i nawet nie mowie o wlasnych doswiadczeniach ale na podstawie obserwacji innych ludzi..
Hmmm wyrzuty sumienia.. dobra sprawa. to jest chyba najgorsze co moze sie pojawic.. w takiej sytulacji..

trunks - Sob Lis 11, 2006 23:46

Dana napisał/a:
trunks, jak u Ciebie byłoby z tym sumieniem - osoba z którą jesteś zdradza kogoś dla Ciebie

to ciekawe pytanie. Powiedzialbym, zeby sie zdecydowała z kim chce byc i nie grała na 2 fronty, bo to nie w porządku.

kisia - Nie Lis 12, 2006 00:31

trunks, miłość lubi płatać figle, życze Ci zebyś nigdy nie zakochał się w mężatce :P
darkenstein - Nie Lis 12, 2006 01:39

jesli chodzi o mnie to nie mam nic przeciwko temu zeby zona sobie zabalowala zycie jest jedno i jak bedzie tylko zemna to moze kiedys stwierdzic ze zycie przelecialo jej miedzy palcami ale chyba jej dobrze zemna jak tego nie robi :hyhy:
darkenstein - Nie Lis 12, 2006 02:50

"Człowiek został stworzony do miłości, ale nie do monogamii.

Zaledwie 3% ssaków żyje w monogamii. Najbliżsi genetyczni krewniacy człowieka, szympansy bonobo, mają niezwykle burzliwe życie miłosne. Wiele wskazuje na to, że także homo sapiens ma niewierność zapisaną w genach.

Człowiek został skonstruowany przez naturę tak, żeby tęsknił za wieczną miłością, żeby mógł się zakochać. Ale z pewnością nie został stworzony do wierności – wywodzi amerykański socjobiolog, Robert Wright."

Monique - Nie Lis 12, 2006 08:51

darkenstein, no wlasnie.. czlowiek zostal stworzony do milosci.. ale tez do zapotrzebowania swoich potrzeb.. jesli wszystkie potrzeby psychiczne i fizyczne.. czlowieka nie sa zaspokojone.. to czegos mu brakuje .. zaczyna szukac sposobow zeby wszystkie te funkcje byly zaspokojone..
chaoss - Nie Lis 12, 2006 11:13

to niech szuka najpierw tych sposobow u partnerki/partnera, albo niech bedzie gotow na poswiecenia.
Przyklad: jest malzenstwo nagle maz zapada w ciezka chorobe i jest sparalizowany w polowie. Czy to dobra wymowka, aby zona go zdradzala?
Moze i te wszystkie doktorki mowia prawde, ze nie jestesmy stworzeni do wiernosci, ale nie jestesmy tylko stworzeniami chcacymi zaspokoic swoje potrzeby, ale sadze ze takze stworzeniami kochajacymi.
Co do samej zdrady...poznalem swoja kobiete zycia, gdy Ona byla w zwiazku. Pewne rozmowy, ich powaga juz mozna by zaliczyc do zdrady. Wyszlo tak jak jest teraz, jestesmy razem szczesliwy i planujemy przyszlosc, ale ktos zostal skrzywdzony...

Monique - Nie Lis 12, 2006 14:01

chaoss, no wlasnie. i twoja kobiea wybrala wczesniej ciebie zostawiajac.. swojego wczesniejszego partnera a dlaczego?? bo miales cos czego jej w nim brakowalo.. tak??
Major - Nie Lis 12, 2006 14:32

Tak ostatnio sobie przeglądam pobieżnie ten temat i wnioskuje, że zdradzanie jest chyba modne. Kiedyś za zdrate karano nawet kosztem życia więc się nikt takowym czynem nie chwalił. Obecnie wygląda to tak, że jak się nie zdradza to jest się frajerem. W dziwnym kierunku zmierza dzisiejsza społeczność. Pie****enie z kim popadnie i gdzie popadnie, zdradzanie, dewiacje i coraz to większe przyzwolenia na tego typu zachowania.
trunks - Nie Lis 12, 2006 14:43

darkenstein napisał/a:
wywodzi amerykański socjobiolog, Robert Wright."

to jakies tendencyjne badania :). Zgadzam sie z tym co Major napisał powyzej.

krystian - Nie Lis 12, 2006 15:42

Major napisał/a:
wnioskuje, że zdradzanie jest chyba modne
no to zle wnioskujesz, moim zdaniem. zdrada istnieje od momentu powstania pierwszego zwiazku partnerskiego. wczesniej byl to temat powiedzmy ze tabu, sadze ze do tej pory tak jest. poza tym z tego co widze, to tutaj tez nikt otwarcie nie powiedzial ze zdradza! poza tym kiedys nie bylo for internetowych na ktorych ludzie mogli by sobie porozmawiac w tak duzym gronie siedzac we wlasnych 4 katach. zdrada byla zawsze i zawsze bedzie. czlowiek to zwierze gromadne:p i nie potrafi zyc zbyt dlugo w zwiazku monogamicznym. nie wyobrazam sobie zyc z kims 20 lat...po 20 latach to tak jakby kazirodztwo:P wiemy o sobie wszystko...nuuuda:) moim zdaniem nie ma takiej osoby, ktora by nie zdradzila jesli trafila by sie okazja. swieci ludzie sa tylko w biblii...chociaz...sa tacy co tez by w to watpili.
Major - Nie Lis 12, 2006 15:57

krystian, chyba nie czytasz uważnie postów. Nie napisałem, że ma miejsce częściej czy rzadziej. Chodzi o to, że obecnie zdrade traktuje się w inny sposób niż kiedyś. Teraz ludzie często chwalą się jak to co chwile mają jakieś kobiety, nawet czasem się z tym nie ukrywają mimo, że gdzieś tam w domu czy w pracy siedzi ich żona/dziewczyna. Kiedyś kochankowie się ukrywali z takim czymś, obecnie bywa różnie. Inną sprawą jest to, że kiedyś też za zdrade były wymierzane surowe kary, bo traktowano to jako poważną zbrodnie. Nie ujmuje żadnym tezom filozofią, że ludzie to stadne zwierzęta przy okazji drapieżne i lubią polować ;)
Piotrulek - Nie Lis 12, 2006 16:49

Major napisał/a:
Inną sprawą jest to, że kiedyś też za zdrade były wymierzane surowe kary, bo traktowano to jako poważną zbrodnie.


wiec jako kare dla zdradzajacych proponuje zakaz korzystania z komorek i obowiazkowe mundurki szkolne...to po pierwsze,

Major napisał/a:
Tak ostatnio sobie przeglądam pobieżnie ten temat i wnioskuje, że zdradzanie jest chyba modne


oj Major,moda to sa kolorowe wlosy i zielone majtki,a nie zdrada,zdrada to jest coś bardzo poważnego dla zdradzajacego i zdradzanego,zdrada dla skoku w bok to jest kwestia wybaczenia,ale zdrada dla milości to jest rozpad małżeństwa i od tego powinno sie zacząc cala rozmowe na ten temat...

chaoss - Nie Lis 12, 2006 17:01

Monique napisał/a:
chaoss, no wlasnie. i twoja kobiea wybrala wczesniej ciebie zostawiajac.. swojego wczesniejszego partnera a dlaczego?? bo miales cos czego jej w nim brakowalo.. tak??

chyba tak, chociaz trudno mi tu za nia mowic dlaczego. Nie chodzilo jednak o jakies fizyczne potrzeby, ale jak i umnie takze wyjscie z nastoletniego zwiazku do prawdziwego, gdzie oboje wierzymy i widzimy sie za 10, 20, 30 lat.

Major - Nie Lis 12, 2006 21:31

Piotrulek napisał/a:
oj Major,moda to sa kolorowe wlosy i zielone majtki

i zachowania, które się kreuje w mediach i które sterują wyobraźnią ludzi "bo sławni tak robią, to czemu nie ja". Niestety, ale tak obecnie jest, że wszędzie gdzie sie nie pojży to się pokazuje chulaszcze życie i pokazuje się je tylko i wyłącznie z tej dobrej strony vel amerykanskie mtv, które ogląda głównie młodież i z którego właśnie czerpią wzorce.

Monique - Nie Lis 12, 2006 22:08

zgodze sie z Piotrulkiem.. czemu ludzie mysla ze ta cala zdrada to jest jakies ciasto z kremem.. gdzie sie tylko spija smietanke.. ze nie ma zadnych wyrzutow sumienia.. ze nie ma powaznych rozmow.. ze ludzie zdradzajacy nie zdaja sobie spawy z konsekwencji.. (ja nie mowie o zdradzie jednorazowej.. tylko takiej wlasnie dla milosci..) Ludze bardzo plytko mowia o zdradziej.. ze zdrada to zdrada.. nie wlasnie tak nie jest.. jedni zdradzaja nieswiadomie np. pod wplywem alkoholu.. nie wiedza co robia.. a drudzy wiedza co robia i laczy ich cos bardzo wyjatkowego z osoba z ktora zdradzaja.. i sa rozne przyczyny tego dlaczego nie sa szczere z partnerem zyciowym..
I Majorze nie jest to kwestia mody.. bo to sa w wielu przypadkach uczucia.. a nie kwestia mody.. kurde.. co za porownanie uczucie zdrady do mody.. nie nie tego nie moza tak porownywac..

trunks - Nie Lis 12, 2006 22:54

krystian napisał/a:
nie wyobrazam sobie zyc z kims 20 lat

masz małą wyobraźnię jak widać :)
krystian napisał/a:
moim zdaniem nie ma takiej osoby, ktora by nie zdradzila

oj nie bądź ograniczony i nie oceniaj wszystkich pod siebie :oczami:

Major - Nie Lis 12, 2006 23:49

Monique napisał/a:
Majorze nie jest to kwestia mody.. bo to sa w wielu przypadkach uczucia

To niektórzy mają duży zasób uczuć. Jeśli koleś ma dziewczyne, a chodzi na imprezy i po każdej imprezie zalicza inne panny. Dla Ciebie to są uczucia ? No może, jestem młody i głupi jeszcze nie wiele wiem o życiu. Dodam, że to nie są skrajne przypadki. Może mi ktoś też dopisać, że dziewczyna to nie żona więc zdrady nie ma, ale z tym się nie zgodze, bo jeśli ktoś się z kimś wiąże czy to w sposób papierkowy czy umowny to znaczy, że powinien być lojalny w obu przypadkach.

darkenstein - Pon Lis 13, 2006 01:46

małzenstwo to raczej prosty zwiazek ale zdrada z milosci i trwanie w tym zwiazku to juz postawiona wysoko poprzeczka .
Monique - Pon Lis 13, 2006 09:48

Major, Przeczytaj jeszcze raz moje posta.. pozniej zaczni odnowa do mnie pisac.. ja nie napisalam o dawaniu du** na prawo i lewo ze to sa uczucia.. ja napisalam o zdradzie.. z milosci rozumiesz?? a nie o chodzeniu po dyskotekach i puszczaniu sie..
Yeti - Pon Lis 13, 2006 16:58

chaoss napisał/a:
Przyklad: jest malzenstwo nagle maz zapada w ciezka chorobe i jest sparalizowany w polowie. Czy to dobra wymowka, aby zona go zdradzala?
Gdybym był tym mężem i kochał swoją żonę, to sam szczerze namawiałbym ją, żeby znalazła sobie kogoś, bo wystarczy, gdy mnie los pokarał... Lepiej tak, aniżeli miałaby to zrobić za moimi plecami, plącząc się w kłamstwach i wyrzutach sumienia...

Major napisał/a:
Kiedyś za zdrade karano (...). Obecnie wygląda to tak, że jak się nie zdradza to jest się frajerem. W dziwnym kierunku zmierza dzisiejsza społeczność.
Za każdy seks pozamałżeński (w tym i przedmałżeński) również kiedyś karano... Major, czy naprawdę jesteś szczerym zwolennikiem nawrotu do czystości moralnej?... :niepewny:

Faktycznie,... jest lansowana moda,... ale nie tyle na zdradę, tylko na seks w ogóle... W końcu to jest poważny impuls napędzający popyt na wiele towarów i usług (kosmetyki, biżuteria, kwiaty,... antykoncepcja, restauracje, hotele ... i jeszcze innych wiele). A jakiego spamu dostajecie najwięcej?... Bo mi ciągle ktoś chce viagrę sprzedawać,... skąd oni wiedzą, że potrzebuję?... ;) Świat nastawiony na konsumpcję nie potrzebuje moralnego i wstrzemięźliwego społeczeństwa!...

krystian napisał/a:
nie wyobrazam sobie zyc z kims 20 lat...po 20 latach to tak jakby kazirodztwo:P wiemy o sobie wszystko...nuuuda:)
Taaaaak, wtedy najwyższy czas kupić sobie telewizor! ;)
krystian napisał/a:
moim zdaniem nie ma takiej osoby, ktora by nie zdradzila jesli trafila by sie okazja. swieci ludzie sa tylko w biblii...
A wiesz, że to twoje zdanie może niektórych obrażać?... :) Broń Boże, nie mówię tego o sobie! ;) ... i to wcale nie jest kwestią świętości, ale wyznawanych zasad, osiąganego szczęścia, a czasem i odwagi.

darkenstein napisał/a:
małzenstwo to raczej prosty zwiazek
darkenstein, dobrze, że dodałeś to "raczej", bo musiałbym się nie zgodzić z Tobą!... ;)
Monique - Pon Lis 13, 2006 21:57

Cytat:
Faktycznie,... jest lansowana moda,... ale nie tyle na zdradę, tylko na seks w ogóle... W końcu to jest poważny impuls napędzający popyt na wiele towarów i usług (kosmetyki, biżuteria, kwiaty,... antykoncepcja, restauracje, hotele ... i jeszcze innych wiele). A jakiego spamu dostajecie najwięcej?... Bo mi ciągle ktoś chce viagrę sprzedawać,... skąd oni wiedzą, że potrzebuję?... ;) Świat nastawiony na konsumpcję nie potrzebuje moralnego i wstrzemięźliwego społeczeństwa!...


potwierdzam to.. jako kobieta.. spojrzmy na te wszystkie gazety w co 5 jest wielgasny temat dotyczacy sexu.. "5 sposobow na dobry sex" "10 trikow osiagniecia orgazmow" i tym wlasnie jestesmy wszyscy truci.. i co ma sobie myslec taka dziewczyna ktora.. np. nie ma ze swoim chlopakiem tych orgazmow.. czy tam poprostu nie idzie im tam w lozku.. jak w tej zgazecie jest napisane.. mysli sobie.. ej on jest frajer jest do du*** trzeba sprwdzic innego.. tak mi sie wydaje.. nie sugeruje ze wszyscy tak mysla.. ale wlasnie moze tak byc..

darkenstein - Wto Lis 14, 2006 01:31

Yeti napisał/a:
darkenstein napisał/a:
małzenstwo to raczej prosty zwiazek
darkenstein, dobrze, że dodałeś to "raczej", bo musiałbym się nie zgodzić z Tobą!...
_________________
The show must go on...


moze zle to ujolem miałem na mysli ze malzenstwo jest zwiazkiem w ktorym wszystko ma swoje miejsce a w zwiazku pozamalzenskim trzeba wielu wyzeczen .

Monique, w tych gazetach sa same bzdury :D znacznie prosciej i przyjemniej jest samemu bez porad z gazety doprowadzic kobiete do orgazmu ,wprawdzie kazda z was potrzebuje czegos innego zeby go miec i to jest intrygujace w kobietach :P

Yeti - Wto Lis 14, 2006 17:55

darkenstein napisał/a:
...wprawdzie kazda z was potrzebuje czegos innego zeby go miec i to jest intrygujace w kobietach
darkenstein, Ty to wiesz, jak zabajerować!... :P

darkenstein napisał/a:
miałem na mysli ze malzenstwo jest zwiazkiem w ktorym wszystko ma swoje miejsce
Nadal pronuję pozostawić słowo "raczej"... ;)

darkenstein napisał/a:
a w zwiazku pozamalzenskim trzeba wielu wyzeczen .
Istnieją też teorie, że to małżeństwo, żeby mogło być udanym, wymaga wyrzeczeń,... chociażby wyrzeczenia się przez małżonków tych związków pozamałżeńskich... ;)
kisia - Sro Lis 15, 2006 12:37

hehe każdy na wszystko patrzy ze swojego punktu widzenia ;)
nowakm - Sro Lis 15, 2006 13:04

Yeti napisał/a:
Gdybym był tym mężem i kochał swoją żonę, to sam szczerze namawiałbym ją, żeby znalazła sobie kogoś,


Szczerze mówiąc, na to też można spojrzeć w ten sposób: miłość wymaga wyrzeczeń, i gdyby naprawdę żona kocha męża, to sądzę, że nawet wówczas, gdy mąż będzie sparaliżowany ona nie będzie go zdradzać - miłośc jest wielka. Ale w zasadzie to leży w kwestii moralnej. :kwiatek:

darkenstein - Sro Lis 15, 2006 23:13

dlamnie seks to seks a milosc to milosc a jak jest milosc i do tego wspaniały seks to wtedy mowimy o prawdziwej milosci :hyhy:
kisia - Sro Lis 15, 2006 23:32

Yeti, to chyba najkrótszy post jaki napisałes ;) :rotfl: :P
Yeti - Czw Lis 16, 2006 07:46

kisia napisał/a:
Yeti, to chyba najkrótszy post jaki napisałes

Hmmm.... nie wiem, co sie stało... u mnie na komputerze wszystko wyglądało dobrze do momentu, kiedy nacisnąłem "wyślij"... i coś zaczęło sie wieszać... nie miałem jednak już czasu na korektę, więc zrobie to teraz :)
A to, co miało być powyżej (i tak bardzo krótkie, jak na mnie) brzmiało mniej wiecej tak:

kisia napisał/a:
hehe każdy na wszystko patrzy ze swojego punktu widzenia
To chyba normalne, Kisiu... :)
(wg mnie, jeżeli stu ludzi powie, że znikanie nie jest możliwe, a potem przyjdzie choćby jeden, powie, że jest możliwe i... zniknie, to jego poglądy, pomimo, że są mniejszościowe, trzeba conajmniej wziać pod uwagę ;) )

nowakm napisał/a:
na to też można spojrzeć w ten sposób: miłość wymaga wyrzeczeń, i gdyby naprawdę żona kocha męża, to sądzę, że nawet wówczas, gdy mąż będzie sparaliżowany ona nie będzie go zdradzać - miłośc jest wielka. Ale w zasadzie to leży w kwestii moralnej.
... a kiedyś, w Indiach chyba,... gdy mąż umierał, to żonę grzebano razem z nim... ;)
nowakm, ja napisałem, jak widziałbym postawę miłości w takiej sytuacji ze strony tego męża... Masz rację, że taka, jak opisujesz, powinna być postawa miłości żony w takiej sytuacji... Pozostaje jednak kwestia, na jak długo by tej miłości jej wystarczyło... i w co by się przerodziła... A jeśli to chodzi o następne 30 lat życia?...
Jestem skłonny dodać, że - w takim wypadku - oczekiwanie wierności od tej żony... byłoby niemoralne!

nowakm - Czw Lis 16, 2006 09:45

Yeti, dlatego napisałam :
nowakm napisał/a:
Ale w zasadzie to leży w kwestii moralnej.
, bo tak naprawdę to można na to patrzeć dwojako: z punktu widzenia męża, i z punktu widzenia żony. To kwesti amiędzy nimi. Ale przecież taka sytuacja wydarzyła się napradę z naszym "klasycznym" SUPERMANem". Ciekawe, co w tej sytuacji robiłajego żona??

darkenstein napisał/a:
dlamnie seks to seks a milosc to milosc
- hmmm... typowy facet :) :krzeslem: :rotfl:
Monique - Czw Lis 16, 2006 10:02

nowakm, nie wiem czemu uwazasz.. ze Darek jest typowym facetem.. kurde.. to ja chyba sie faceten staje.. dla mnie sex to sex.. milosc to milosc.. nie koniecznie kiedy jest sex musi byc milosc.. wczesniej juz to wyjasnialismy.. ze np. Ci co ida na dyskoteke i przespia sie z laska ktorej juz pewnie nigdy w zyciu nie zobacza..(no jest nie zaciazy) to co znaczy ze jest miedzy nimi jakies wielkie uczucie.. i kochali sie bo co??bo sie miluja?? hmmmmm nie bardzo.. chcialo im sie.. i juz.. Ale moze byc np. sex z milosci.. tylko ze wtedy ludzie nie uprawiaja sexu a sie kochaja.. z druga osoba.. wtedy wchodza to w uczucia..
nowakm - Czw Lis 16, 2006 10:34

No tak, ale mowa jest o zdradzie, a zdrada raczej występuje w związkach. Jeżeli sex to tylko sex a miłośc to miłość, to chyba oznacza, że nigdy w zyciu nie kochałaś mężczyzy (nie zrozum mnie źle), dla mnie te dwie sprawy sie łączą, bo jestem w związku, a w sex jako taki mogłabym sie bawić, gdybym w nim nie była, i nie występowałoby między mną a partnerem żadne uczucie. Wtedy nie ma mowy o zdradzie, bo nie ma związku.Taki przygodny sex.

:chytry: :hyhy:

leszek - Czw Lis 16, 2006 10:36

:ok: Monique
Monique - Czw Lis 16, 2006 10:41

nowakm, dalej chyba nie rozumiesz o co mi chodzi.. chodzi o to.. ze ze swoim mezem nie wiem chlopakiem.. sie kochasz.. (uprawiasz sex z uczuciami) a z osoba ktorej nie kochasz.. jest sex dla sexu.. o to mi chodzi a nie o to ze jak sie ma meza to sie z nim sex uprawia a nie milosc.. ja wiem ze tu sie mowi o zdradzie.. tylko prubuje ci wytulmaczyc.. o co chodzi sex dla sexu.. a co innego jest sex z milosci do meza.. czy tam chlopaka.. do ktorego oprocz pozadania czujesz inne uczucia.. wazne w zwiazku dwoch osob
nowakm - Czw Lis 16, 2006 11:51

No rozumiem oczywiście, i wiem, ze jeżeli chodzi o sex dla sexu, to nie ma uczuć i tak jak napisałam jest to raczej sex przygodny, i nie chodzi mi o to, że z mężem uprawiam miłośc czy się kocham, a nie uprawiam sexu, tylko w temacie jest zdrada, a w sexie dla sexu zdrada się raczej nie pojawaia, bo niema uczuc i bliskości między dwiema osobami, tylko oczysty sex - i tylko o to mi chodziło.
Rozgraniczmy: sex dla sexu = bez uczuc, miłość - w związku z druga osobą, :) tak dla jasności sytuacji. ;] :evil: :rotfl:

nowakm - Czw Lis 16, 2006 11:53

Monique, myślimy o tym samym i chodzi nam o to samo, ale inaczej to wyraziłysmy :] koniec sporu. :zdrowko:
Monique - Czw Lis 16, 2006 12:36

nowakm napisał/a:
No rozumiem oczywiście, i wiem, ze jeżeli chodzi o sex dla sexu, to nie ma uczuć i tak jak napisałam jest to raczej sex przygodny, i nie chodzi mi o to, że z mężem uprawiam miłośc czy się kocham, a nie uprawiam sexu, tylko w temacie jest zdrada, a w sexie dla sexu zdrada się raczej nie pojawaia, bo niema uczuc i bliskości między dwiema osobami, tylko oczysty sex - i tylko o to mi chodziło.
Rozgraniczmy: sex dla sexu = bez uczuc, miłość - w związku z druga osobą, :) tak dla jasności sytuacji. ;] :evil: :rotfl:


Nie nie nie.. potrafie zrozumiec twojego toku pisania.. jak w to w temacie zdrady nie moze byc sex dla sexu.. przeciez jesli.. maz ma zone.. i zdradzi ja z inna kobieta wlasnie dla takiego sexu.. to chyba to jest zdrada.. czy ja inaczej pojmuje?? czy mzoe ja czytac nie potrafie ze zrozumieniem??

nowakm - Czw Lis 16, 2006 12:50

darkenstein napisał/a:
dlamnie seks to seks a milosc to milosc
- to chyba mówa zamo za się :D miłość to miłość, sex to sex,
Monique napisał/a:
maz ma zone.. i zdradzi ja z inna kobieta wlasnie dla takiego sexu.. to chyba to jest zdrada..
- no wtedy to jest zdrada,ale w Twoich wcześniejszych wypowiedziach nie było mowy zdradzie, tylko sexie dla sexu, i cały czas mi tłumaczysz coś o czym ja i tak juz wiem :) pewnie potrafisz czytać ze zrozumieniem, ale my chyba sie nie rozumiemy, chociaz to samo masz na mysli :] albo.... eeehhhh, oczy mnie już bolą :) jakiegos oczopląsu chyba już dostałam od tego wszystkiego :]
Monique - Czw Lis 16, 2006 12:54

tylko dlaczego wszyscy mnie zrozumieli?? a ty nie.. nawet jesli nie pisalam we wczesniejszych postach.. to ze chodzi mi konkretnie o zdrade.. bo moze dlatego ze caly temat jest o zdradzie.. wiec chyba nie trzeba tego caly czas podkreslac.. ale ok.. zmienimy temat.. bo juz mi sie znudzilo caly czas o tym samym.. :) nie ma zadnego sporu.. poprostu wyrazaym swoje opinie na ten temat..
nowakm - Czw Lis 16, 2006 12:59

a wszystko od stwierdzenia
nowakm napisał/a:
- hmmm... typowy facet

wykreślam to :) i juz koniec,
Monique, ty się upierasz przy swoim, i niech tak będzie, ja i tak wiem swoje :zdegustowany:
a poki co :zdrowko:

nowakm - Czw Lis 16, 2006 13:01

hmmm... nie wiem, moze nie jasno pisalas, jacy wszyscy ?? Albo ty mnie niezrozumialas, bo ja Ciebie tak, tylko Ty cały czas mi cos tlumaczysz /czytaj wyzej/ :/ Może precyzuj wypowiedzi
nowakm - Czw Lis 16, 2006 13:03

dobra, koniec :klutnia: , spokoj :cisza:

koniec sporu :d

leszek - Czw Lis 16, 2006 13:07

Tia bo jeżeli chodzi o sex dla sexu bez sexu to co ze zdradą sexu gdy niema sexu lub gdy jest sex w sexie dla zdrady bez zdrady ?
Arex30 - Czw Lis 16, 2006 13:37

leszek napisał/a:
Tia bo jeżeli chodzi o sex dla sexu bez sexu to co ze zdradą sexu gdy niema sexu lub gdy jest sex w sexie dla zdrady bez zdrady ?


Ty słuchaj wytłumacz to mi tak jak sześciolatkowi.
Powoli i dużymi literami
Kurcze ale zamieszałeś
I de sie na pic

nowakm - Czw Lis 16, 2006 13:47

Arex30, słusznie prawisz :] :rotfl:
Monique - Czw Lis 16, 2006 13:59

leszek :ok:
leszek - Czw Lis 16, 2006 15:45

Ja zamieszałem to Monique z NowakM dały czadu ja je tylko podsumowałem (streściłem) :)
Już teraz wiem skąd to powiedzenie, że faceci nie rozumieją kobiet :)

Pozdr
:zabawa:

ansc - Czw Lis 16, 2006 16:06

Ja już tu zaglądam tylko dla poprawy chumoru :rotfl: najbardziej mi się podoba wypowiedź leszka
leszek napisał/a:
Tia bo jeżeli chodzi o sex dla sexu bez sexu to co ze zdradą sexu gdy niema sexu lub gdy jest sex w sexie dla zdrady bez zdrady ?

Monique - Czw Lis 16, 2006 17:39

ansc, :ok: :super: :ok: :super:
Arex30 - Czw Lis 16, 2006 20:24

ansc napisał/a:
Tia bo jeżeli chodzi o sex dla sexu bez sexu to co ze zdradą sexu gdy niema sexu lub gdy jest sex w sexie dla zdrady bez zdrady ?

Wstawie so to jako opis do GG AQQ ICQ TLEN I jako sentencje
normalnie zajechało mnie

___________________________________________________
Słucham sobie Rough Silk - Is There Anybody There "A Tribute to Scorpions" i pifko sącze leniwie.

Basiorek - Czw Lis 16, 2006 21:41

h t t p;//facet.interia, p l/news?inf=817608]Zdrada męska i kobieca
darkenstein - Pią Lis 17, 2006 01:09

nowakm, ja jestem facetem no moze nie do konca typowym bo zdradzam i kocham bardzo moja kochanke i pisze o tym bo według mnie to nic złego ;)
nowakm - Pią Lis 17, 2006 08:10

ehhhh....ci faceci :]
Monique - Pią Lis 17, 2006 10:47

Artykul bardzo ciakawy.. i dajacy duzo do myslenia..
darkenstein, No i bardzo dobrze.. ze sie do tego przyznajesz.. popieram takie inicjatywy ;)

Dorothea - Pią Lis 17, 2006 12:33

Monique napisał/a:
popieram takie inicjatywy



buahahah to sie teraz inicjatywa nazywa tak.........

nowakm - Pią Lis 17, 2006 12:59

Dorothea, a co ty o tym sądzisz ?? - ja mam osobiście zdziebko odmienne zdanie. : :P
Dorothea - Pią Lis 17, 2006 13:03

nowakm napisał/a:
a co ty o tym sądzisz


konkretnie o czym??? O zdradzie, czy o tym co napisał darkenstein, ??

nowakm - Pią Lis 17, 2006 13:20

O tym co napisał darkenstein- oczywiście.
Dorothea - Pią Lis 17, 2006 13:24

Mysle,ze jesli juz ktos decyduje sie na zdrade to jego prywatna sprawa i nie nam oceniac to postepowanie.Mysle tez ze jesli zdradza a jednoczesnie zalezy mu na rodzinie(bo tez tak moze byc) to powinien trzymac jezyk za zebami.Nie chodzi mi tu teraz o dobro zdradzającego, aby sie nie wydało.Chodzi mi o osobe zdradzaną o to jakby sie poczuła dowiedziawszy sie o tym......

Temat jest trudny, ile osob tyle opinii.

nowakm - Pią Lis 17, 2006 13:50

Dorothea napisał/a:
Chodzi mi o osobe zdradzaną o to jakby sie poczuła dowiedziawszy sie o tym......

Temat jest trudny, ile osob tyle opinii.


Na pewno trudny, i opinii wiele, ja co do takiej "inicjatywy" mam bardzo, ale to bardzo miesznae uczucia. Nie wiem, może dlatego, że pozostaję w związku małżeńskim, a inaczej też patrzyłam na pewne sprawy będąc wolną osobą.
Uważam, że osoba zdradazjąca wykazuję niesamowity egoizm, bo zdradzając nie liczy się z uczuciami osoby zdradzanej. A później nie mówi nic, ze względu na to, żeby nie dostać przysłowiowego kosza - też czysty egoizm.
Ale oczywiście można do tego tematu podchodzić z różnych stron, zależy od tego z kim się jest i na jakich warunkach.

Szamanka - Pią Lis 17, 2006 14:29

h t t p;//facet.interia, p l/news?inf=817806]Będzie więcej rozwodów
Monique - Pią Lis 17, 2006 15:49

nowakm, dlaczego nie potrafisz brac czegos z przymrozeniem oka..?? hmmmm??
Szamanka, czytaj uwaznie to juz to 4 posty wczesniej sie pojawilo

Szamanka - Pią Lis 17, 2006 17:28

Monique

jestem calkowicie pewna ze Basiorek wkleila linka z interii o takim temacie

Zdrada męska i kobieca

ja zas

Będzie więcej rozwodów


:D :D :D


czytam raczej uwaznie wszystkie posty ( to tak w ramach offtopica) :D

kisia - Pią Lis 17, 2006 22:50

Szamanka napisał/a:
Basiorek wkleila linka z interii o takim temacie
Zdrada męska i kobieca
ja zas
Będzie więcej rozwodów


pozwoliłam sobie poprawić, zeby było bardziej czytelne :D

Monique - Pią Lis 17, 2006 22:56

dobrze oj przepraszam kochana Szamaneczko.. nie zauwazylam.. przepraszam.. Kisia jaka ty dobra jestes :) ah :)
darkenstein - Pią Lis 17, 2006 23:21

z tym krzywdzeniem nie zgadzam sie .
Yeti - Sob Lis 18, 2006 00:24

Trochę przespałem... przepraszam, ale chciałbym się jeszcze czegoś przyczepić ;)
darkenstein napisał/a:
dla mnie seks to seks a milosc to milosc...
darkenstein, czy mogę Cię zapytać w takim razie, skąd się bierze w Tobie potrzeba wierności względem kochanki?... (myślę, że pytanie jest całkiem na temat ;) )

darkenstein napisał/a:
...a jak jest milosc i do tego wspaniały seks to wtedy mowimy o prawdziwej milosci
Oooo!.... Ten związek tłumaczy potrzebę seksu przedmałżeńskiego... W końcu młodzi muszą, zanim do ołtarza pójdą, wiedzieć, czy ich miłość jest prawdziwa ;)
(ciąg dalszy wywodów nadawałby się do topiku o rozwodach,... dlaczego ich tak dużo?... bo nie wszyscy sprawdzili swoje uczucie na czas ;) )

Kurcze!... W takim razie, ja nadal nie wiem, czy prawdziwie kocham... Muszę coś z tym zrobić :P

darkenstein - Sob Lis 18, 2006 00:38

Yeti,
Yeti napisał/a:
Kurcze!... W takim razie, ja nadal nie wiem, czy prawdziwie kocham... Muszę coś z tym zrobić

musisz sie ze mna wybrac na laski :D

Yeti napisał/a:
darkenstein, czy mogę Cię zapytać w takim razie, skąd się bierze w Tobie potrzeba wierności względem kochanki?

zdradzam ja ale tylko seksualnie uczuciowo nie .

Yeti - Sob Lis 18, 2006 01:13

darkenstein napisał/a:
Yeti napisał/a:
Kurcze!... W takim razie, ja nadal nie wiem, czy prawdziwie kocham... Muszę coś z tym zrobić

musisz sie ze mna wybrac na laski
Ja miałem na uwadze, żeby sprawdzić, czy z Królową mojego serca wyszedłby mi wspaniały seks, skoro jest to potwierdzeniem, że miłość jest prawdziwa ;)
... nie gniewaj się, ale na ten "podbój" raczej wolałbym Cię nie zabierać ze sobą... ;) :hyhy: :P

darkenstein napisał/a:
musisz sie ze mna wybrac na laski
Taaak!... mógłbym sobie popatrzeć, jak one wszystkie się na Ciebie rzucają... Powiedz, kiedy!... To sobie jakieś MP3 wezmę ze sobą, żeby mi się nie nudziło w tym czasie ;)

darkenstein napisał/a:
zdradzam ja ale tylko seksualnie uczuciowo nie .

Wszak wiadomo: serce nie sługa!
Więc wierność uczuciowa, to nie twoja zasługa! ;)
Ale rozumiem, że dama serca twego
nie widzi w tym nic złego,
gdy od ostatniej z nią randki zaliczyłeś trzy laski nowe.
Takie układy są nowoczesne i zdrowe...
Najważniejsze jest serce!... i ona w nim króluje!
A Ty naturę masz łowcy, więc ciągle na inne polujesz! ;)
Lecz odtąd, gdy przeczytam, żeś wierny swej serca damie,
to chyba jednak pomyślę, że... odrobinę kłamiesz! ;)

ansc - Sob Lis 18, 2006 15:27

Yeti jesteś the best, ten temat mozna polecać na terapię :D
BlackOnyx - Sob Lis 18, 2006 16:55

Tak czytam niektore posty z politowaniem i nie rozumiem ludzi ktorzy zawieraja zwiazki malzenskie po to by sie potem zdradzac hmmm.Jakie w sobie zasady ma chocby malutkie taka osoba
Yeti - Sob Lis 18, 2006 17:38

ansc, nie wiem, czy podziękować, czy się zarumienić,... więc może w ciemno... :cmok:

BlackOnyx napisał/a:
czytam niektore posty z politowaniem i nie rozumiem ludzi ktorzy zawieraja zwiazki malzenskie po to by sie potem zdradzac
No właśnie!... A ci, co auta kupują, żeby powietrze do kół pompować... To dopiero są głupki!... :mur:

Żeby nie było offtopiku, to powiem tak:

Wielką mam dziś ochotę na - w sensie stricte - zdradę!
Diabłu duszę bym oddał,... złamał każdą zasadę... :P
We śnie to ze sto razy robiłem, lecz dzisiaj to za mało.
Gdybym Cię tylko dorwał, Kochana... Oj, by się dzialo!... :rotfl:



przepraszam nieletnich i... nieskalanych! :calus:

Szamanka - Sob Lis 18, 2006 17:55

Yeti powtorze slowa ansc
Cytat:
jesteś the best
:rotfl: :rotfl:
Piotrulek - Sob Lis 18, 2006 17:58

nowakm napisał/a:
darkenstein napisał/a:
dlamnie seks to seks a milosc to milosc
- hmmm... typowy facet



masz racje,znam go troche i rowniez to potwierdzam,typowy facet...

nowakm - Wto Lis 21, 2006 08:14

Piotrulek, dzięki ;) :super:

darkenstein,
zdradzam ja ale tylko seksualnie uczuciowo nie .

Hmmm, a co zrobisz, jeśli Ona się dowie?? Myslisz, że będzie tak kolorowo jak Ci się wydaje, pomyśl jak Ona sie poczuje, zaufała Tobie, a ty jej taki numer odstawiasz, :wstyd:

Monique - Wto Lis 21, 2006 10:04

nowakm, :rotfl: :rotfl: Ja juz sie odzywac nie bede.. bo naprawde.. nie raz szkoda slow
nowakm - Wto Lis 21, 2006 10:21

Oj Monique, czemuż to my zawsze musimy polemizować ?? :) hahaha mamy odmienne zdania na pewne sprawy i tematy, ale gdyby wszyscy mieli takie same, to chyba cholernie nudno by było, i nie moza by była sie z nikim pospierać :] :D

Hmmmm. a poza tym jetes kobietą, jakbys się czuła z myślą, że twój facet Cie zdradza?? Możesz odpowiedzieć na takie pytanie, skoro zaciekle bronisz odmiennych poglądów (od moich)??
Ja bym sie czuła fatalnie :zalamany:

Szamanka - Wto Lis 21, 2006 10:57

nowak moral z tego taki, ze najlepiej ten prawdy unikac jak ognia byc gluchym na wszystkie " dobre ploteczki" ( to tak na wesolo-usmiechnij sie :D )

Masz racje, pewnie ze zdrada boli i jeszcze jak sie kogos naprawde kocha wtedy ten bol jest nie do zniesienia

pierwsze pytanie bylo by...dlaczego? co widzi w tamtej lepszego czego u mnie nie ma, czy jestem az tak malo interesowna skoro szuka pocieszenia w innych ramionach?

Widzisz?
Poszukuje winy w sobie a nie w drugiej osobie( mowie ze swojej strony)
Zastanawilabym sie nad swoim zwiazkiem przyjzalabym sie dokladniej, co w nim brakuje.....ciezko powiedziec jak bym zareagowala.
Jestem ciagle tego samego zdania, ktorego nie mam zamiaru zmieniac...w zwiazku w ktorym dzieje sie dobrze, jest wspolny szacunek itd. nawet przez mysl nie przejdzie ( tak mi sie wydaje) by szukac innych " ramion" bo i po co skoro wiem co posiadam w domu i co jest mi nablizsze.
Jednakze jest wiele par, gdzie wkrada sie tak zwana rutyna, szarosc dnia i jakos zaden nie chelpi sie do tego by cos z tym zrobic, by probowac naprawic....wtedy wystarczy chwilka mala chwilunia....i ot...mamy temat o zdradzie

pozdrawiam

Monique - Wto Lis 21, 2006 10:59

nowakm, Moja Droga.. juz ci sprawe wyjasniam jak to wyglada z mojego punktu widzenia(chociaz to juz nie raz zrobilam)..

Wiec.. Jesli moj facet zrdadzal by mnie.. i ja bym sie o tym dowiedziala.. to po pierwsze nie bylo by zadnych dzikich awantur zastanowilabym sie co sie stalo.. dlaczego poszedl i zaczol mnie zdradzac.. czego mu brakowalo.. ?? wina zawsze lezy po obu stronach..a nie tylko po stronie tego co zdradza.. Pewnie czulabym sie fatalnie.. ale napewno mialabym wyrzuty sumienia.. to jest wlasnie moje zdanie..

nowakm - Wto Lis 21, 2006 11:35

Monique, no brawo :) no i o to mi własnie chodziło :D
A skoro twój facet zdradzałby cie tylko dla samego sexu w sexie :)?? jak to darkenstein, ?? to co, też bys sie zastanawiała ??
Szamanka, ależ ja sie usmiecham i tematu nie traktuję w żdnym wypadku osobiście, zastanawiałam się jedynie nad stwerdzeniem: sex to sex, miłośc to miłość ... :upal: tylko to rozważam. Specjalnie dla Ciebie :P :D

Monique - Wto Lis 21, 2006 11:50

nowakm, ale gdzie Darek napsal ze zdradza dla samego sexu.. ja przeczytalam ze ona napisal.. ze kocha swoja kochanke.. wiec.. jesli kocha swoja kochanke.. to nie zdradza zony dla samego sexu.. tylko dlatego ze cos czuje do swojej kochanki.. nie wydaje ci sie??
Monique - Wto Lis 21, 2006 12:06

nowakm, chcialas znac moje zdanie.. wiec ci powiedzialam.. nie czepiam sie.. daleko mi od tego.. zreszta coraz mniej chce mi sie do tego tematu zagladac.. bo co kolwiek tu napisze jest zle widziane.. jest zle odebrane..
nowakm - Wto Lis 21, 2006 12:09

Eeech, nie przesadzaj :) :ok: wiadomo, każdy ma swoje zdanie :P
BlackOnyx - Wto Lis 21, 2006 16:01

Ten kto latwo zdradza moze jeszcze latwiej wpasc.A wtedy nie bedzie napweno juz tak kolorowo i latwo jak pisanie o tym bo watpie zeby droga strona tak latwo przymknela oko na to.
Piotrulek - Wto Lis 21, 2006 21:35

Monique napisał/a:
ja przeczytalam ze ona napisal.. ze kocha swoja kochanke.. wiec.. jesli kocha swoja kochanke.. to nie zdradza zony dla samego sexu..


bądz pewna ,ze kocha ją jak wariat,tak jak ja swoją...hahahahahahahah....

darkenstein - Wto Lis 21, 2006 21:53

nowakm, pytasz sie co zrobie gdy sie dowie ? odpowiedz jest prosta majac walizki przed progiem bede musiał sie wyprowadzic z domu , przyslowie glosi nie ma takiego zlego co by na dobre nie wyszlo :D
darkenstein - Wto Lis 21, 2006 21:55

Piotrulek, Ty to czujesz bluesa :D
nowakm - Wto Lis 21, 2006 22:09

darkenstein napisał/a:
odpowiedz jest prosta majac walizki przed progiem bede musiał sie wyprowadzic z domu , przyslowie glosi nie ma takiego zlego co by na dobre nie wyszlo


Heheheh :P no niby tak :rotfl:

Yeti - Wto Lis 21, 2006 22:21

darkenstein napisał/a:
...bede musiał sie wyprowadzic z domu , przyslowie glosi nie ma takiego zlego co by na dobre nie wyszlo
darkenstein, jak ja Cię dobrze rozumiem!... :]

... chociaż prawdę mówiąc, to ja zrozumiałem tamto pytanie, że nowakm, pytała, co będzie, gdy twoja kochanka się dowie... (i myślałem, że odpowiesz, że to nie jest problemem, bo ona wie...) ;)

nowis - Wto Lis 21, 2006 22:29

nowakm napisał/a:
co zrobisz, jeśli Ona się dowie?? Myslisz, że będzie tak kolorowo jak Ci się wydaje, pomyśl jak Ona sie poczuje, zaufała Tobie, a ty jej taki numer odstawiasz, :wstyd:
, jasne że chodziło jej nie o kochankę :) wczytajcie się panowie :]
Yeti - Sro Lis 22, 2006 00:05

Yeti napisał/a:
czy mogę Cię zapytać w takim razie, skąd się bierze w Tobie potrzeba wierności względem kochanki?...
darkenstein napisał/a:
zdradzam ja ale tylko seksualnie uczuciowo nie
nowakm napisał/a:
darkenstein,
zdradzam ja ale tylko seksualnie uczuciowo nie .

Hmmm, a co zrobisz, jeśli Ona się dowie??...

nowis napisał/a:
jasne że chodziło jej nie o kochankę wczytajcie się panowie

nowis, jesteś pewien?... :niepewny:

darkenstein - Sro Lis 22, 2006 00:36

Yeti napisał/a:
(i myślałem, że odpowiesz, że to nie jest problemem, bo ona wie...)

tak wie o wszystkim co robie no prawie wszystkim wkoncu nie mieszkamy razem :hyhy:

darkenstein - Sro Lis 22, 2006 00:40

a i jeszcze jedno nigdy nie sciemniam zeby laske zbajerowac do łozka to nie w moim stylu :) nie lubie bzykac ani byc kochanym na kredyt :hyhy:
Yeti - Sro Lis 22, 2006 07:56

darkenstein napisał/a:
tak wie o wszystkim co robie
Byłem pewien! :)
darkenstein napisał/a:
no prawie wszystkim
Tego też! ;)

darkenstein, :super: Gdybym powiedział, że jesteś moim idolem, to byłoby zapewnie przesadą, ale lubię Cię i cenię (i też teraz nie bajeruję ;) )
...i czegoś Ci jednak zazdroszczę... Dowiadując się trochę o Tobie, odnoszę wrażenie, że niewiele brakowało, a moje życie potoczyłoby się bardzo podobnie do twojego... Ale jednak czegoś zabrakło,... być może tylko odrobiny zdecydowania... :/

darkenstein napisał/a:
nigdy nie sciemniam...
Bo widocznie masz w sobie, to coś, że nie musisz! ;)

... a ja, to mogę nawet wiersze pisać, miłość wyznawać (i to wcale nie w ramach bajerowania),... i nic! :mur: :zakrecony: ... ;)

Monique - Sro Lis 22, 2006 09:08

ej zdziwilabym sie jakby kochanka nie wiedziala o tym ze jest kochanka... :rotfl:
nowakm - Sro Lis 22, 2006 09:19

hehehe :] dobre :P
Yeti - Sro Lis 22, 2006 10:49

Monique napisał/a:
ej zdziwilabym sie jakby kochanka nie wiedziala o tym ze jest kochanka... :rotfl:
No tak, ale to, czy kochanka "etatowa" wie, że bywa zdradzana jeszcze z kochankami "przypadkowymi", to już nie musi być takie oczywiste wcale... ;)
Monique - Sro Lis 22, 2006 15:49

Yeti, Masz racje.. tylko ze to juz byla by ostra przesada.. :rotfl: ale kazdy lubi to co ma :)
Major - Sro Lis 22, 2006 17:38

Monique napisał/a:
ej zdziwilabym sie jakby kochanka nie wiedziala o tym ze jest kochanka...

Cóż uważam, że wcale to takie dziwne nie jest. Czesto przeciez sie ukrywa jedna i drugą stronę. Zresztą historii o podwójnym życiu jakiś ludzi też nie brakuje.

ansc - Sro Lis 22, 2006 18:16

Wczoraj oglądałam program Ewy Drzyzgi ( czy jakoś tak) było chyba o zdradzie, wkażdym razie facet tłumaczył się w ten sposób ( dlaczego zdradził) jego żona nie lubiła jego pieszczot, wręcz unikała jego dotyku, bardzo rzadko się kochali, raz na miesiąc lub rzadziej) zastanawiam się jaka była faktyczna przyczyna,że ona unikała kontaktu cielesnego z mężem, może być kilka przyczyn, mnie się nasuwają takie; facet był niechlujny - brzydko się ubierał, brzydko pachniał, rzadko się kąpał ( może to i śmieszne ale tak może być) jego dotyk za każdym razem "bolał" tzn. był nie delikatny, nie potrafil delikatnie przytulić, nie było w tym dotyku czułości, każdy tego typu kontakt kończy się np. szczeniackimi wygłupami np. klepaniem po tyłku lub inne tego typu. A sex? może facet myśli tylko o zaspokajaniu własnych "potrzeb"?
Znam przypadek gdzie własnie tak jest, czy kobieta powinna byc zadowolona z takiego podejścia jej faceta czy poprostu się czepia? ( i prowokuje go do zdrady?)

ziutek997 - Sro Lis 22, 2006 22:41

No może tak być że kobieta lub mężczyzna nie zaspakaja potrzeb partnera/partnerki, może nie spełnia jego oczekiwań etc... Ale myślę żę w małżeństwie o takich rzeczach też należy rozmawiać a partnerzy powinni znać swoje potrzeby i wiedzieć w jaki sposób nawzajem sprawiać sobie przyjemność. Wiadomo że nigdy nic nie przychodzi odrazu ale trzseba się przynajmniej starać :)
darkenstein - Czw Lis 23, 2006 00:13

ansc, wczoraj w tym programie wystapil maz mojej kolezanki :) jak był gruby to on , nie miałem okazji ogladac szkoda :(
Monique - Czw Lis 23, 2006 00:19

darkenstein, jutro jest powtorka nagrac ci?? :) :P :rotfl:
A zeby nie robic off to powiem tylko tyle.. nie wystarczy ze soba tylko rozmawiac.. naprawde..
ansc, popieram to co piszesz .. naprawde.. :ok:

darkenstein - Czw Lis 23, 2006 01:12

Monique, fajnie by bylo bo ja raczej nie bede miał czasu ogladac a co potem razembedziemy ogladac :P
ziutek997 napisał/a:
No może tak być że kobieta lub mężczyzna nie zaspakaja potrzeb partnera/partnerki, może nie spełnia jego oczekiwań etc...

trzeba sie jeszcze zastanowic czy wogole jedna kobieta jest w stanie zaspokoic wszystkie potrzeby faceta? ;)

darkenstein - Czw Lis 23, 2006 01:24

Yeti napisał/a:
, miłość wyznawać

moze to dziwne ale miłosc wyznalem tylko jednej osobie czyli powiedziałem "kocham Cie" nawet moje dwie zony nie słyszały tych słow z moich ust tak naprawde to nie wiem dlaczego były i sa moimi zonami :)
Yeti, do idola to mi brakuje duzo , a zdecydowania tez mi czesto brakuje ze starosci mam juz spowolniale ruchy :D a na Ciebie to jeszcze nie jest za pozno ;)

kisia - Czw Lis 23, 2006 02:37

ziutek997 napisał/a:
myślę żę w małżeństwie o takich rzeczach też należy rozmawiać

w małżeństwie o seksie trzeba bardzo dużo rozmawiać, gdyż jest on bardzo ważny, jak się seks nie układa to i inne rzeczy też, ale
Monique napisał/a:
nie wystarczy ze soba tylko rozmawiac
, a no nie wystarczy, ale rozmowa bardzo dużo daje.
ansc napisał/a:
jego żona nie lubiła jego pieszczot, wręcz unikała jego dotyku, bardzo rzadko się kochali, raz na miesiąc lub rzadziej) zastanawiam się jaka była faktyczna przyczyna.... mnie się nasuwają takie; facet był niechlujny - brzydko się ubierał, brzydko pachniał, rzadko się kąpał ....
mogło tak być ale czy kobieta nie widziała tego wcześniej :?:
Cytat:
każdy tego typu kontakt kończy się np. szczeniackimi wygłupami np. klepaniem po tyłku lub inne tego typu.
to zachowanie myśle że rozmowa mogłaby zmienić.
Yeti napisał/a:
ale to, czy kochanka "etatowa" wie, że bywa zdradzana jeszcze z kochankami "przypadkowymi"

myśle że gdyby to były "przypadkowe" kochanki to by o nich nie wiedziała, a jeżeli wie że jest zdradzana, to pewnie chodzi tu o panią żonę ;)

Yeti - Czw Lis 23, 2006 07:52

darkenstein napisał/a:
tak naprawde to nie wiem dlaczego były i sa moimi zonami
Jak to nie wiesz, dlaczego?... Oświadczyły Ci się, a kobietom się nie odmawia!... ;)

darkenstein napisał/a:
do idola to mi brakuje duzo , a zdecydowania tez mi czesto brakuje ze starosci mam juz spowolniale ruchy a na Ciebie to jeszcze nie jest za pozno
... i właśnie dlatego nie mam twojego zdjęcia na pulpicie! :P :rotfl:
darkenstein, moze o tym nie wiesz, ale z nas dwojga, to raczej ja jestem starszy :] (... a raczej tak: :/ )

kisia napisał/a:
myśle że gdyby to były "przypadkowe" kochanki to by o nich nie wiedziała, a jeżeli wie że jest zdradzana, to pewnie chodzi tu o panią żonę
O kontakty z żoną, to kochanka chyba nie powinna mieć żalu... tak mi sie wydaje (a już conajmniej w tym przypadku ;) )

darkenstein, nie mógłbyś tu linka do swojego bloga wstawić, jakiś życiorys chociaż podrzuć, albo co?... :hyhy:
Wydawało mi się, że "chwytam" twoją sytuację... (spróbowałem to w tym miejscu opisać, ale wykasowałem, obawiając się, że mogłoby to być naruszeniem twoich dóbr osobistych ;) ) Czytając jednakże posty naszych kochanych i sympatycznych Forumek, już nic nie kumam ;) ;) ;)

ansc napisał/a:
facet tłumaczył się w ten sposób ( dlaczego zdradził) jego żona nie lubiła jego pieszczot, wręcz unikała jego dotyku, bardzo rzadko się kochali, raz na miesiąc lub rzadziej) zastanawiam się jaka była faktyczna przyczyna,że ona unikała kontaktu cielesnego z mężem, może być kilka przyczyn
Jeśli facet mówi prawdę, to ja dodałbym jeszcze parę pomysłów... Np. jego żona przeżyła coś, o czym ten facet nie wie (np. gwałt albo zdradę,... porwanie przez ufo...), co tkwi w jej psychice i ją blokuje... A może facet, poza łóżkiem robi rzeczy, które tak działają na jego żonę, ale on w telewizji się przecież nie przyzna (np. terroryzuje dzieci). A może facet kłamie,... może najpierw była zdrada o której żona się dowiedziała?... (przynależność do sekt religijnych również niewykluczona ;) ).

darkenstein napisał/a:
trzeba sie jeszcze zastanowic czy wogole jedna kobieta jest w stanie zaspokoic wszystkie potrzeby faceta?
Prawdę mówiąc, w drugą stronę to pytanie nasuwa znacznie większe wątpliwości...
Jak to się mówi: "kobieta jest jak kaczka!... Za mało dla dwóch, a za dużo dla jednego". :P

Monique - Czw Lis 23, 2006 08:07

Yeti, Ja juz tez nic rozumiem.. ;) wszystko mi sie juz pomieszalo.. nie wiem z czego smiac sie mam z czego plakac.. te porownania do porwania ufo.. i do kaczek.. ehhh :) :)
i Ty mowisz ze Forumek nie rozumiesz..

Cytat:
ansc napisał/a:
jego żona nie lubiła jego pieszczot, wręcz unikała jego dotyku, bardzo rzadko się kochali, raz na miesiąc lub rzadziej) zastanawiam się jaka była faktyczna przyczyna.... mnie się nasuwają takie; facet był niechlujny - brzydko się ubierał, brzydko pachniał, rzadko się kąpał ....


Wlasnie tak jak Kisia napisala.. wina lezy po obu stronach.. nie mozna wszystkiego zwalac na meza.. Wlasnie dlatego jestem za tym zeby kobieta nim za maz pojdzie pomieszkala ze swoim mezem.. wtedy nie powie ze nie wiedziala co brala :zalamany:

ansc - Czw Lis 23, 2006 11:27

Monique napisał/a:
Wlasnie tak jak Kisia napisala.. wina lezy po obu stronach.. nie mozna wszystkiego zwalac na meza.. Wlasnie dlatego jestem za tym zeby kobieta nim za maz pojdzie pomieszkala ze swoim mezem.. wtedy nie powie ze nie wiedziala co brala :zalamany:


No niby tak, ale jeśli miała nadzieję, że rozmowy pomogą a tu jak grochem o ścianę???

Yeti napisał/a:
Np. jego żona przeżyła coś, o czym ten facet nie wie (np. gwałt albo zdradę,... porwanie przez ufo...), co tkwi w jej psychice i ją blokuje...


Może tak być ale o takich żeczach raczej się mówi kochanemu mążowi do którego powinno się mieć zaufanie, jest jedno małe ale, okazuje się że mąż moze wogóle nie chce zrozumieć o co kobiecie chodzi, ma to w nosie, a wręcz moze jej słabości obrócic przeciwko niej, tylko gdzie tu jest miejsce na milość lub przynajmnie szacunek w małżeństwie? :/

A tak wogóle to pocholerę się żenić / wychodzic za mąż :zdziwko: nie byłoby takich problemów ;)

Yeti - Czw Lis 23, 2006 14:13

ansc napisał/a:
Może tak być ale o takich rzeczach raczej się mówi kochanemu mążowi do którego powinno się mieć zaufanie...
Oooo! Przepraszam! Wcześniej nie zauważyłem, że to miał być mąż kochany, kochający, czy coś w tym rodzaju ;)

Niech podniosą rękę Ci wszyscy, co tu żyją w małżeństwach, w których, w obydwie strony, promieniuje miłość, zaufanie, szacunek i zrozumienie!... Ooooo! Widzę tłumy!

... a bywa, że i mąż jest gwałcicielem własnej żony... to też byłoby niezłym wyjaśnieniem...


ziutek997 napisał/a:
może tak być że kobieta lub mężczyzna nie zaspakaja potrzeb partnera/partnerki, może nie spełnia jego oczekiwań etc...

Wydaje mi się, że gdy znajdę się w sytuacji intymnej z osobą, którą kocham, to moje potrzeby i moje oczekiwania są na drugim miejscu dla mnie... Czy nie na tym polega miłość, że chcę dawać, chcę uszczęśliwiać?... a przy tym też mogę być obdarowany...
... pewnie gadam, jak ślepy o kolorach, ale... co mi tam! ;)

ansc - Czw Lis 23, 2006 14:19

Yeti napisał/a:
Niech podniosą rękę Ci wszyscy, co tu żyją w małżeństwach, w których, w obydwie strony, promieniuje miłość, zaufanie, szacunek i zrozumienie!... Ooooo! Widzę tłumy!


Widzę że wiara twa jest słaba jeśli nie wierzysz w te tłumy ;) ( ja też nie )
ale jednak
Yeti napisał/a:
Wydaje mi się, że gdy znajdę się w sytuacji intymnej z osobą, którą kocham, to moje potrzeby i moje oczekiwania są na drugim miejscu dla mnie... Czy nie na tym polega miłość, że chcę dawać, chcę uszczęśliwiać?... a przy tym też mogę być obdarowany...

czyżbyś był rodzynkiem?

Yeti - Czw Lis 23, 2006 14:30

ansc napisał/a:
czyżbyś był rodzynkiem?

... i kto tu jest małej wiary?... ;)

ansc, myślę, że nie!... i myślę, że w gruncie rzeczy, Ty myślisz podobnie :]

Tylko jakoś tak się dzieje często, że... miłość jest takim kwiatkiem, co mu kwaśna gleba małżeństwa nie całkiem na rozkwitanie pozwala... :/

Monique - Czw Lis 23, 2006 14:41

Nigdy nie jest tak ze kazda strona bedzie zadowolona .. ale to chyba wlasnie jest bardzo pozytywna strona.. zeby sie dogadywac docierac przez cale zycie.. Ja jako swiezo upieczona zona.. juz moge to powiedziec.. ze nie zawsze jest rozowo.. nawet na poczatku jak sie wszystkim wydaje..
A to ze sie mysli o zaspokojeniu drugiej osoby.. to cala prawda.. jesli sie prawidziwie kocha.. szczerym uczuciem to nie jestem wazy "ja" tylko "ty".. taka bezinteresownosc

darkenstein - Czw Lis 23, 2006 23:59

Yeti napisał/a:
darkenstein, nie mógłbyś tu linka do swojego bloga wstawić, jakiś życiorys chociaż podrzuć, albo co?...

cyba nie ma takiej osoby na zimi ktorej bym mogl wszystko powiedziec chyba ze UFO :)

Dorothea - Pią Lis 24, 2006 09:24

darkenstein, przyjaciołom sie ufo....... :D
Madzia - Pią Lis 24, 2006 12:08

dawno tu nie zaglądałam...
podnosze rękę Yeti jestem świezo upieczoną mężatką i jest cudownie; mój mąz jest najwspanialszy na świecie i ja czuję, że jestem dla niego najwspanialsza również...

Yeti - Pią Lis 24, 2006 12:13

Madzia, gratuluję i życzę jak najdłuższego życia z taką świadomością! :)
Arex30 - Pią Lis 24, 2006 12:17

Taaaaaaaaa
Madzia,
Czego oczy nie widzą tego sercu nieżal.


Nie da ci Ojciec nie da ci Matka tego co dać może ci sąsiadka!!!!!!

Dorothea - Pią Lis 24, 2006 12:43

Arex30, ale jestes okropny

Madzia, wcale tego nie czytaj

Madzia - Pią Lis 24, 2006 12:44

Arex30 jaki Ty jesteś pesymistycznie nastawiony ;)
nie smiem się wypowiadać na temat tego co będzie za powiedzmy 10 lat...różnie to w życiu bywa...
ale na chwilę teraźniejsza żadne skoki w bok mi nie w głowie...może po prostu dlatego, że nikt nie dorównuje mężusiowi :hyhy:

chaoss - Pią Lis 24, 2006 13:18

dorownuje czy nie dorownuje bo zawsze znajdzie sie egzotyczniejsza kobieta lub bardziej wysportowany facet znajacy rozne sztuczki, ale sprawa jest taka, ze ot taki pocalunek o wiele inaczej smakuje calujac dziewczyne poznana na tej samej imprezie, a inaczej calujac osobe, ktora sie kocha,ufa i rozumie.
Jak ktos tak nie czuje to przykro mi bardzo, pewnie bedzie mu latwiej zdradzic.

nowakm - Pią Lis 24, 2006 13:50

Arex30 napisał/a:
Taaaaaaaaa
Madzia,
Czego oczy nie widzą tego sercu nieżal.


Nie mierz wszystkich swoja miarą.... :hyhy:

Asienka - Pią Lis 24, 2006 13:58

ja sobie mysle ze jakos wiekszośc tutaj mówi ze nigdy zdrada nie o boże nie nie nie

Ciekawam bardzo skąd sie biorą statystyki i badania

h t t p;//zdrowie.onet, p l/1367038,2041,,,,historia_rogaczy,psychologia.html

h t t p;//kobieta.interia, p l/seks/partnerzy/news?inf=811732

Arex30 - Pią Lis 24, 2006 14:50

nowakm napisał/a:
Nie mierz wszystkich swoja miarą....

A dlaczego??
Nikt nie mówił ze bedzie łatwo......
a zdradzić zawsze zdążysz

Piotrulek - Sob Lis 25, 2006 14:37

Madzia napisał/a:
ale na chwilę teraźniejsza żadne skoki w bok mi nie w głowie...może po prostu dlatego, że nikt nie dorównuje mężusiowi



nie mozesz stwierdzic czy ktos dorównuje czy tez nie skoro nigdy nie sprobowalas,moja droga... :D :D :rotfl: :rotfl:

Madzia - Sob Lis 25, 2006 14:52

ehhh Piotrulek Piotrulek; polubiłam już te Twoje zaczepialskie komentarze ;)

może źle się wysłowiłam ;) chodziło mi o to, że kocham mojego męża i inni mężczyźni w ogóle mnie interesują, niewiadomo jak by byli przystojni, cudowni itp.

kisia - Sob Lis 25, 2006 15:53

Piotrulek napisał/a:
nie mozesz stwierdzic czy ktos dorównuje czy tez nie skoro nigdy nie sprobowalas,moja droga

ale ktoro jest Madzi dobrze to po co ma próbować :P

Piotrulek - Sob Lis 25, 2006 18:06

Madzia napisał/a:
polubiłam już te Twoje zaczepialskie komentarze


bardzo dziekuje i caluje rączki...


Madzia napisał/a:
chodziło mi o to, że kocham mojego męża i inni mężczyźni w ogóle mnie interesują,


a teraz to dowalilas do pieca,nie ma co :P :P

nowakm - Pon Lis 27, 2006 09:02

Asienka napisał/a:
Ciekawam bardzo skąd sie biorą statystyki i badania


Hmmmm, no ciekawe, a miałaś dostęp do takich?? Ja na oczy takich badań nigdy nie widziałam (mówię o statystykach zdrady), a wiem, ze statystyki mocno przkłamują, zwłaszcza te, które podaje prasa i telewizja. Wiem, bo w GUS pracuje znaojma. A gazety podpieraja się w zasadzie ankietami, albo jakimis z komosu wziętymi danymi.
:kwasny: Ale tak naprawdę to nie wiem jak przedstawiają się satystyki odnośnie zdrad, nie przeprowadzałam rozmmów z psychologami, a na ulicy przecież nikt normalny nie powie, że zdradza... :oczami:

Titanic - Nie Gru 03, 2006 21:12

No cóż, ostatnio jestem w fazie pogardy dla innego człowieka. To trochę dziwne, bo w sumie, nie zdarzyło mi się czuć obrzydzenia na myśl o innym "ludziu", z którym miało się kontakt ale widać trzeba doświadczyć każdego uczucia.

Oczywiście wszystko nadal w kontekście zdrady.

nowakm - Pon Gru 04, 2006 09:31

Titanic, czyli nigdy nie zdradzisz, bo nie masz żony i nie będziesz miał kochanki, skoro czujesz pogardę dla innego człowieka?? tak to mam rozumieć :) no w sumie to też jest rozwiązanie :] :zabawa: hehe
kisia - Pon Gru 04, 2006 09:39

Titanic napisał/a:
ostatnio jestem w fazie pogardy dla innego człowieka

to przykre, ale jestem pewna, że chwilowe, moge Ci udowodnić :hyhy: ;)

Titanic - Pią Gru 08, 2006 18:38

Kisia
Wiem, że chwilowe - chwila trwała 2-3 dni ale jednak. Nie trzeba niczego udowadniać ;)

Nowakm
To nie było obrzydzenie do innego (dowolnego) człowieka, tylko do jednej, konkretnej osoby. Nie stosuję odpowiedzialności zbiorowej :)

nowakm - Pon Gru 11, 2006 13:36

Titanic, ach, no to zwracam honor :) :padam:
Szaganka - Wto Gru 19, 2006 16:07

Zdrada zdradzie nierówna.... nic na tym świecie jie jest ani czarne ani białe....
jest jeszcze cała masa odcieni szarości ;)

Merii - Sro Sty 03, 2007 15:32

hmmm co sądze o zdradzie, raczej nie mogłabym być z osobą która mnie zdradziła ani ja bym nie mogła byc z kimś kogo ja zdradziłam ... nie popieram wogóle tego, nawet jednemu chłopakowi powiedziałam prosto z mostu, że nie chce być zdradzona że jak chce to zrobić niech najpierw przyjdzie albo zadzwoni i powie słuchaj nie kręcisz mnie jesteś do dupy poznałem kogoś innego pa i zaraz za rogiem może to robić :P
Szamanka - Pią Sty 12, 2007 10:20

h t t p;//kobieta.interia, p l/news?inf=856865]W kregu zdrady
aniol - Nie Sty 14, 2007 14:33

na temat zdrady wolę się nie wypowiadać... :/ ja nie zdradziłam nigdy, niestety raz zostałam zdradzona i przez ten raz zbierałam się potem przez 2miesiące (to były bardzo długie 2miesiące)... :(
krystian - Wto Sty 16, 2007 23:20

h t t p;//kobieta.interia, p l/seks/seks/news?inf=858881 wydalo sie moje panie!! :P co czwarta z was zdradza.... wiec zaraz bedziemy odliczac do 4 patrzac na liste kobiet w porzadku alfabetycznym i wszystko wyjdzie na jaw:P
Anula - Sro Sty 17, 2007 09:20

ciekawe jak to sie ma procentowo do mężcyzn ?????
Tobi - Sro Sty 17, 2007 10:09

Pewnie odwrotnie :)
De_Luca - Sro Sty 17, 2007 10:39

no to jestem pewnie 2ga. =P Ja nigdy nie zdradziłam i nie wyobrażam sobie żeby zrobić to komuś kto by mnie kochał i darzył bezwarunkowym zaufaniem. Jakoś tak rodzice mi wszczepili od dzieciństwa, że zdrada i kłamstwo to 2 najgorsze rzeczy jakie można zrobić komuś kto kocha. Ja zostałam zdradzona, i do tego jeszcze kłamano mi w żywe oczy przez dłuuuugi czas (z tchórzostwa <tłumaczonego 'moim dobrem'>). Bardzo długo i bardzo mocno bolało- efekt? Nie potrafie teraz komukolwiek zaufać i się zaangażować, po prostu nie umiem.. Dlatego właśnie utwierdziłam sie w postanowieniu że nie zdradze. <zobaczymy co mi z tego wyjdzie> (=
Kalka - Sro Sty 17, 2007 23:29

Dobrze że nie mam takich problemów, bo akurat nie mam kogo zdradzać nawet jakbym chciała ;)
kisia - Czw Sty 18, 2007 01:21

krystian napisał/a:
h t t p;//kobieta.interia, p l...news?inf=858881 wydalo sie moje panie!!
hehe napewno jest dużo mniej kaloryczny taki lunch ;) trzeba będzie wypróbowac :hyhy: :D
aniol - Sob Sty 20, 2007 11:35

Tobi , nie można się uśmiechnąć gdy boli... :/
p4cz3k - Pon Sty 29, 2007 15:47

De_Luca napisał/a:
Ja nigdy nie zdradziłam


jasne ;) a krolik siedzi i zawija w te sreberka ;)


a mnie zastanawia czy zdrade rozpatrujecie tylko w kwestiach fizycznych ? :) czyli zdrada = kontakt fizyczny , czy tez moze dopuszczacie pojecia psychiczna zdrada (hmmm nie umiem ubrac tego w slowa (sic!) )

Arex30 - Pon Sty 29, 2007 21:59

p4cz3k, ?? :szok: ??
p4cz3k napisał/a:
psychiczna zdrada

"..Myślą Mową Uczynkiem Zaniedbaniem...."
Postawić należy pytanie: Nie jak zdradzamy ale dlaczego i jak często?

De_Luca - Pon Sty 29, 2007 22:26

:zdziwko:
P4cz3k, co przez to rozumiesz?

Yeti - Wto Sty 30, 2007 23:40

De_Luca,... p4cz3k ma szczęscie, że nie jestem twoim prawnikiem,...
...bo ten żarcik słono by go kosztował! ;)

Arex30 napisał/a:
"..Myślą Mową Uczynkiem Zaniedbaniem...."

Bo jeszcze wyjdzie, że jesteśmy bardziej papiescy od Papierza...

...a dzieciak, przygotowujący się do I Komunii, wyznaje na spowiedzi, że zgrzeszył przeciwko V i VI przykazaniu...

...zasiusiał robaka na śmierć :zdziwko:

Arex30 napisał/a:
Postawić należy pytanie: Nie jak zdradzamy ale dlaczego i jak często?

Arex30, postawiłeś pytanie...
...a Ty... jaką masz odpowiedź na nie? :niepewny:

kisia - Sro Sty 31, 2007 02:39

p4cz3k napisał/a:
moze dopuszczacie pojecia psychiczna zdrada

czyli w myślach ?
to nie zdrada, to marzenia ;)

Szamanka - Sro Sty 31, 2007 09:24

kisia napisala
Cytat:
czyli w myślach
to nie zdrada, to marzenia



tia....marzenia, ktore rodza sie w naszych glowach na tyle by je zrealizowac :D

Anula - Sro Sty 31, 2007 09:31

Szamanka napisał/a:
marzenia, ktore rodza sie w naszych glowach na tyle by je zrealizowac

no właśnie, wiekszośc z nas dąży do realizacji swoich marzeń więc z tą zdradą psychiczną (marzeniem) bym raczej uważała :hyhy:

Arex30 - Sro Sty 31, 2007 12:03

Yeti napisał/a:
...a Ty... jaką masz odpowiedź na nie

Mea culpa Mea culpa
hihihi

kisia napisał/a:
czyli w myślach
to nie zdrada, to marzenia

A czy nie dążysz do użeczywistnienia marzeń??

Yeti - Czw Lut 01, 2007 17:01

Arex30 napisał/a:
Mea culpa Mea culpa
Arex30, wymigałeś się od odpowiedzi! ;)

Anula napisał/a:
wiekszośc z nas dąży do realizacji swoich marzeń więc z tą zdradą psychiczną (marzeniem) bym raczej uważała
Myślę, ze marzenie pozostanie marzeniem,... a jego realizacja być może byłaby zdradą :]

Anula, czy jeśli będę wzdychał do zdjęcia np. Cindy Crawford, to znaczy, że zdradzam żonę?... (no dobrze... Meg Ryan chciałem powiedziec :hyhy: )
Czy ocena moralna mojego wzdychania się zmieni, jeśli to będzie... twoje zdjęcie? :P

Przynajmniej ja uważam, że zdrada zaczyna się w całkiem innym miejscu ;)

Wiem, wiem! "Jeśli ktoś pożądliwie spojrzy na kobietę, już w swoim sercu popełnia z nią cudzołóstwo". Z całym szacunkiem dla Autora tych słów, ale... któż w takim razie nie codzołozy?...

Dana - Czw Lut 01, 2007 17:13

:D Gdyby myśli i marzenia zaliczały się do zdrady :rotfl: to ja obecnie mam myśli roztrojone a marzeń nie moge ukierunkować na konkret ....jakoś tak mam ostatnio w mojej głowie wiatr ....to co to jest ?
Do tej pory myślałam ,ze jestem czysta od zdrady ,a tu czytam takie wywody .. ;)

Arex30 - Czw Lut 01, 2007 17:36

Yeti napisał/a:
któż w takim razie nie codzołozy

I właśnie oto biega!!!!!! :hurra: :hurra: :hurra:
Zdradzamy !!!!! I jesteśmy Zdradzani !!!!!

Anula - Czw Lut 01, 2007 17:43

Yeti,
wzdychania do zdjęcia Cindy , Meg lub mojego :hyhy: nie uważam za zdradę jeli patrzysz i podziwiasz a co dalej dzieje sie w głowie to juz tylko wielka tajemnica myśliciela czy zdradza w tych myślach czy też tylko podziwia piękno :looka:

Arex30 - Czw Lut 01, 2007 17:46

Anula, Co sądzisz.
Scenka:

Twoja Miłośc spotyka swoją byłą sympatie.....ida na kawę...... rozmawiają........usmiechaja sie do siebie.........wtedy wchodzisz TY........widzisz to.........On dotyka jej ręki.........całuje jej dłoń..........

Anula - Czw Lut 01, 2007 18:24

:przestraszony: a ja dotykam jego twarzy, i to mocno :zdegustowany:

sama nie wiem, jestem z natury zazdrosnica i wyobrazając sobie taką scene rózne myslli przychodzą mi do głowy: wyjsc udając ze niczego nie widzialam a potem wypytac, a może lepiej przysiąśc sie do parki i poprostu zapytac co sie święci... jeszcze pomysle :przestraszony:

Arex30 - Czw Lut 01, 2007 18:30

Anula, czy to zdrada już czy ....... twoja wyobraźnia poszła dalej........
Nadinterpretacja. ( ostatnio bardzo mi to słowo się podoba )

Anula - Czw Lut 01, 2007 18:55

Arex30 napisał/a:
Nadinterpretacja. ( ostatnio bardzo mi to słowo się podoba )

podążasz za modą widocznie. Ostatnio modne są "trudne słowa". ;)
a tak na powaznie to może faktycznie tak jest ze człowiek czasem sam sobie dopowie ciąg dalszy, ale niestety jak sie kocha to zazdrość i podejrzenia sa nieuniknione :)

desperado - Czw Lut 01, 2007 19:45

De_Luca napisał/a:
Dlatego właśnie utwierdziłam sie w postanowieniu że nie zdradze. <zobaczymy co mi z tego wyjdzie> (=
chyba to zrobisz , ale powiedz przedtem partnerowi o tym bedzie mu latwiej.
desperado - Czw Lut 01, 2007 19:48

Madzia napisał/a:
może źle się wysłowiłam chodziło mi o to, że kocham mojego męża i inni mężczyźni w ogóle mnie interesują, niewiadomo jak by byli przystojni, cudowni itp.
no no cale zycie czekalem na takie slowa , piotrulek cie podpuszcza :D
kisia - Czw Lut 01, 2007 21:20

Anula napisał/a:
jak sie kocha to zazdrość i podejrzenia sa nieuniknione

przydałoby się również zaufanie ;)

desperado - Czw Lut 01, 2007 22:01

kisia napisał/a:
przydałoby się również zaufanie
masz racje Kisiu zaufanie albo sie kogos kocha albo nie , moze jest to ulotne ale jak trwa dlugo warto poswiecic wszystko.
Yeti - Pią Lut 02, 2007 07:10

De_Luca napisał/a:
Ja nigdy nie zdradziłam i nie wyobrażam sobie żeby zrobić to komuś kto by mnie kochał
De_Luca, a potrafiłabyś Sobie wyobrazić, że zrobisz to z kimś, kto Cię będzie kochał i kogo Ty będziesz kochała?... :hyhy:

Anula napisał/a:
wzdychania do zdjęcia Cindy , Meg lub mojego nie uważam za zdradę jeśli patrzysz i podziwiasz...
Eeeech!... Anula, przecież wiadomo, że nie miałem na myśli westchnień o podłożu estetycznym, tylko o erotycznym... :)

p4cz3k napisał/a:
czy tez moze dopuszczacie pojecia psychiczna zdrada
Anula napisał/a:
wiekszośc z nas dąży do realizacji swoich marzeń więc z tą zdradą psychiczną (marzeniem) bym raczej uważała

...trzy czwarte forumek marzy o małej przygodzie z Murzynem (choć tylko nieliczne się do tego skłonne są przyznać), ale nie sądzę, żeby czyniły jakieś kroki dla realizacji tego marzenia :P

Arex30 napisał/a:
I właśnie oto biega!!!!!!
Zdradzamy !!!!! I jesteśmy Zdradzani !!!!!

Arex30, twoje słowa zainspirowały mnie do sformułowania pewnej (kontrowersyjnej) tezy...
Jak się przyjmie, to zrobię na niej doktorat i zbiję dużo kasy,... a jak nie, to pośmieję się razem z Wami :)

Pojęcie "zdrady psychicznej" zostało wymyślone przez ludzi tylko po to, żeby łatwiej było im myśleć o zdradzie rzeczywistej. Przekroczenie tej granicy zdrady, to jednak spory stres dla niejednego człowieka,... więc wymyślono granicę fikcyjną, którą w zasadzie każdy dorosły dawno już przekroczył... Dzięki temu można przystępować do faktycznego aktu zdrady ze świadomością, że w zasadzie nie robi się teraz nic gorszego niż przedtem, tyle że innymi,... przyjemniejszymi środkami.

...a następnym krokiem tej "ewolucji" będzie podejście, jakie znamy z filmów,... całkowite spłaszczenie sfery fizycznej... Wtedy każdy nawet przyłapany na gorącym uczynku będzie mógł powiedzieć:
"Nic mnie z nią/nim nie łączy! To był tylko seks!..." :) ...ot tyle, co poranne siusiu, albo umycie zębów... :] ...przecież my, ludzie, jesteśmy tacy... uduchowieni!... To jest nawet wzniosłe! ;)

loona - Pią Lut 02, 2007 09:13

Yeti, pisz doktorat!
chetnie zostanę recenzentką ;)

Tylko chyba nie na KUL-u :hyhy:

Arex30 - Pią Lut 02, 2007 11:05

Yeti napisał/a:
sformułowania pewnej (kontrowersyjnej) tezy

????
Yeti napisał/a:
zostało wymyślone przez ludzi tylko po to, żeby łatwiej było im myśleć o zdradzie rzeczywistej

Jeśli mozesz to rozszeż ten fragment...
Yeti napisał/a:
zasadzie nie robi się teraz nic gorszego niż przedtem, tyle że innymi,... przyjemniejszymi środkami.

Czy wyobraźnia nie podpowiada nam dalszą część która TEORETYCZNIE może mieć miejsce??
A co z uczuciem.....
Czy jeśli czujemy do kogos SYMPATIE to ma prawo sądzić że mamy wgledem niecne zamiary?
Yeti napisał/a:
granicę fikcyjną

A gdzie leży ta granica??

De_Luca - Pią Lut 02, 2007 16:17

Yeti napisał/a:
De_Luca, a potrafiłabyś Sobie wyobrazić, że zrobisz to z kimś, kto Cię będzie kochał i kogo Ty będziesz kochała?... :hyhy:


Nie do końca jestem pewna czy wiem o co ci chodzi, ale jeśli o to o czym myśle to moja odpowiedź brzmi: najpierw bym skończyła jedno zanim zaczęła drugie.. Zostawianie sobie kogoś w odwodzie jest takie.. cyniczne i egoistyczne..

Yeti napisał/a:
..trzy czwarte forumek marzy o małej przygodzie z Murzynem (choć tylko nieliczne się do tego skłonne są przyznać), ale nie sądzę, żeby czyniły jakieś kroki dla realizacji tego marzenia :P

mało wiesz o foremkach :P

Yeti - Pią Lut 02, 2007 18:14

De_Luca napisał/a:
najpierw bym skończyła jedno zanim zaczęła drugie.. Zostawianie sobie kogoś w odwodzie jest takie.. cyniczne i egoistyczne..
Tak brzmi wersja optymalna odpowiedzi!... Życie jednak czasem płata figle, czego Ci oczywiście nie życzę! :) ...ale jeśli porozmawiasz z osobami, które życie zmusiło do układania sobie wszystkiego na nowo (mam na mysli sytuację tego poważniejszego kalibru: nieudane małżeństwo, dzieci, rozwod, nowy związek,... a nie "zmianę chłopaka") to właśnie wśród kobiet zauważysz, że częściej kolejność działań jest inna... najpierw przygotowanie "drugiego brzegu" a dopiero potem rezygnacja z pierwszego... bo droga z jednego brzegu na drugi bywa trudna...
To wcale nie jest - moim zdaniem - podyktowane cynizmem lub egoizmem!... Częściej troską o byt własnych dzieci...
A przecież to też wiąże się z jakimś tam obliczem zdrady!...
De_Luca napisał/a:
mało wiesz o foremkach
:mur: Czułem, że (prawie) wszystkie! :P

loona napisał/a:
Yeti, pisz doktorat!
chetnie zostanę recenzentką
Zaczynam gromadzić materiały, ale będę musiał też jakieś doświadczenia przeprowadzić :P

Arex30 napisał/a:
Jeśli mozesz to rozszeż ten fragment...
Wydaje mi się, że nie ma potrzeby!... Czy coś tu jest niejasne? :niepewny:

Arex30 napisał/a:
A co z uczuciem.....
...a rożnie to bywa!... ;)

Arex30 napisał/a:
A gdzie leży ta granica??
Ta fikcyjna granica?... no moim zdaniem właśnie tam, gdzie zaczynają się mysli gorące!
A ta rzeczywista?... moim zdaniem tam, gdzie czyny (a nie mysli) świadczą o temperaturze :]

Arex30 - Pią Lut 02, 2007 18:50

Yeti napisał/a:
Czy coś tu jest niejasne?

Jest mnogo niewiadomych.
Yeti napisał/a:
Ta fikcyjna granica?... no moim zdaniem właśnie tam, gdzie zaczynają się mysli gorące!
A ta rzeczywista?... moim zdaniem tam, gdzie czyny (a nie mysli) świadczą o temperaturze
Yeti napisał/a:
"Nic mnie z nią/nim nie łączy! To był tylko seks!..." :) ...

A jak to wg Ciebie ma sie do siebie??
Czy tak jak to kiedyś było powiedziane :
leszek napisał/a:
Tia bo jeżeli chodzi o sex dla sexu bez sexu to co ze zdradą sexu gdy niema sexu lub gdy jest sex w sexie dla zdrady bez zdrady

kisia - Pią Lut 02, 2007 23:30

Yeti napisał/a:
eśli porozmawiasz z osobami, które życie zmusiło do układania sobie wszystkiego na nowo (mam na mysli sytuację tego poważniejszego kalibru: nieudane małżeństwo, dzieci, rozwod, nowy związek,... a nie "zmianę chłopaka") to właśnie wśród kobiet zauważysz, że częściej kolejność działań jest inna... najpierw przygotowanie "drugiego brzegu" a dopiero potem rezygnacja z pierwszego... bo droga z jednego brzegu na drugi bywa trudna...
To wcale nie jest - moim zdaniem - podyktowane cynizmem lub egoizmem!... Częściej troską o byt własnych dzieci

jest własnie dokładnie tak i jak chcesz De_Luca, mogę Ci poopowiadać :)
Yeti napisał/a:
będę musiał też jakieś doświadczenia przeprowadzić

potrzebujesz króliczki doświadczaknej ;) :D

De_Luca - Pią Lut 02, 2007 23:42

ojj no dobra z tym egoizmem byłam za bardzo do przodu.. ale nie pomyślałam o sprawach 'poważniejszego kalibru' jestem jeszcze mała i mało też wiem o życiu dlatego rozpatrywałam ten temat właśnie pod względem 'zmiany chłopaka' bo tylko w takiej kategorii mam jakieś tam kompetencje i prawo do głoszenia sposobu postrzegania przeze mnie tego tematu.. <od tej pory będę pamiętać o dorzucaniu tego typu klauzul> przepraszam jeśli kogoś uraziłam =) ehh jakżeby było pięknie gdyby każdy od razu spotykał tą swoją drugą połówkę..
kisia - Pią Lut 02, 2007 23:47

De_Luca napisał/a:
estem jeszcze mała i mało też wiem o życiu

dlatego nigdy nie mów nigdy ;)

De_Luca - Pią Lut 02, 2007 23:56

mimo wszystko uważam że dążenie do ideału jest piękną ideą, a przyznawanie sobie na stracie prawa do błędu, powoduje utratę motywacji i wcześniejszą porażkę. Dlatego też będę się starać ze wszystkich moich kłółiczych sił, żeby nie być kiedyś przyczyną czyjegoś smutku <nie mówie że mi to wyjdzie>

ps. kisiu dlatego, nie używam świadomie słowa nigdy =) i często podkreślam że 'ja uważam' a nie że 'tak jest i basta' każdy może się mylić i może to sobie później uświadomić.. a ja po prostu wiem, że mało wiem. I fajnie że są osoby takie jak Ty gotowe dzielić się własnym doświadczeniem. Doceniam to <przytulas>

Yeti - Sob Lut 03, 2007 11:35

Arex30 napisał/a:
Czy jeśli czujemy do kogos SYMPATIE to ma prawo sądzić że mamy wgledem niecne zamiary?

...a to już zależy, w jaki sposób wyrażasz tą odczuwaną sympatię ;)
A czy masz może na myśli kogoś, do kogo czujesz sympatię i - niezależnie od tego - masz niecne zamiary? (podejrzewam, że termin "pragnienia" byłby trafniejszy) :P
Fakt, że stawiasz to pytanie w tym topiku, wzbudza jednak pewne podejrzenia... :]

De_Luca napisał/a:
przepraszam jeśli kogoś uraziłam
Cytat:
każdy może się mylić i może to sobie później uświadomić.. a ja po prostu wiem, że mało wiem.

De_Luca, myślę, że nikogo nie uraziłaś, a pisząc te drugie zacytowane powyżej słowa dowodzisz, że wiesz więcej niż niejednemu sie tu wydaje... Rzeczą normalną jest, że wielu rzeczy (zwłaszcza tych mniej idealnych) uczy nas życie... z czasem, ale rzeczą godną podziwu, kiedy młody człowiek potrafi to jednak dostrzec i się do tego przyznać. Masz u mnie ogromnego plusa! :super:
(i wcale nie dlatego Ci tak "poslodziłem", że się dziś w samotności do kina wybieram! ;) )

kisia napisał/a:
potrzebujesz króliczki doświadczalnej?
Oczywiście, kisiu!
...zapomniałem dodać, że obowiązuje kolejność zgłoszeń kandydatek, a byłaś pierwsza! :P
Zresztą, jestem przekonany, że współpraca z Tobą będzie dla mnie prawdziwą przyjemnością :rotfl:
Kurde, życie "naukowca" to może być fajna sprawa ;)

Arex30 napisał/a:
Jest mnogo niewiadomych

Przepraszam, Arex30, ale złapanie twojego toku myślenia przerasta moje skromne możliwości!... Wyjaśnij mi może na PW o co Ci chodzi, albo zadaj konkretne pytania!...
Arex30 napisał/a:
A jak to wg Ciebie ma sie do siebie??...
Wyjąłeś dwa różne zdania z dwóch różnych kontekstów... nie wiem, co powiedzieć, ani nie wiem, czy w ogóle chodzi o to, żebym cokolwiek odpowiadał... (prośba taka sama, jak powyżej).
Arex30 - Sob Lut 03, 2007 11:52

Yeti napisał/a:
Wyjaśnij mi może na PW

Nie
Podyskutujmy na forum
Rozmawiamy i wymieniamy poglądy w temacie... powiedział bym dosyć trudnym.
Dla kogos kto w zyciu dotknoł tego tematu osobiście może być posiąśc wiedzę w temacie.
Jak sądzisz Yeti, co czuje osoba zdradzona a co czuje osoba zdradzająca.
Czy sa jakieś okoliczności łagodzące.
Czy mozna wybaczyc zdradę i można życ dalej razem.
Czy wystarczająco MOCNO Kochamy i jesteśmy kochani by niedopuścić do zdrady??
Zdrada fizyczna jest bardziej czy mniej bolesna od zdrady psychicznej??
Czy pojęcie zdrady w myśli jest tylko niewinną igraszką z naszą wyobraźnią??
Czy Flirt to zdrada??
A co ze zdradą ideałów??
Zmiana poglądów
Sposobem na życie??
Dlaczego ta granica o której byłes uprzejmy pisac dla każdego jest w innym miejscu??

Szamanka - Sob Lut 03, 2007 14:34

Arex napisal
Cytat:
Dla kogos kto w zyciu dotknoł tego tematu osobiście może być posiąśc wiedzę w temacie.


moze i wiedze ma i jakos probuje sie z nia podzielic stawiajac te za i przeciw....probuje sam siebie usprawiedliwiac i tych co w kolo niego, chce a nawet musi ulozyc sobie zycie by nie zdazylo sie to kolejny raz.

Cytat:
Czy wystarczająco MOCNO Kochamy i jesteśmy kochani by niedopuścić do zdrady

ot i tu jest pytanie bez odpowiedzi...i ciagle-dlaczego?
Bo co z tego ze kochamy, szanujemy skoro druga osoba to nie docenia i daje nam poczucie, ze dla niej wlasciwie moglibysmy nie istniec mimo naszego mocnego przywiazania i uczucia....i nagle pojawia sie ktos, kto zaczyna to zauwazac....widzi w takim czlowieku-czlowieka....i nie chce zbyt wiele....poprostu jest zawsze blisko.
Powiem od siebie
W tym przypadku jestem usprawiedliwiona i czuje poczucia winny, nie wazne czy mi ktos wybaczy ja potrafie z tym zyc

Yeti - Sob Lut 03, 2007 15:08

Arex30, ja nie chciałem przenosić dyskusji do PW, tylko żebyś mi, nie zanudzając forumowiczow, wyjaśnił o co Ci chodzi. Wybacz, ale dla mnie, niektóre twoje wcześniejsze posty były (delikatnie mówiąc) tajemnicze, a jednocześnie jakby skierowane do mnie, więc mialem chyba prawo oczekiwać wyjaśnień :)
Zadałeś stertę pytań, jakbyś mnie do tablicy wyrwał... ;)
W tym topiku jest już ponad tysiąc postów... Naprawdę nie znalazłeś tam ani jednej odpowiedzi?... Nie czytałeś ich, czy trzeba kolejny tysiąc dopisać? :zdegustowany:
Arex30 napisał/a:
Jak sądzisz Yeti, co czuje osoba zdradzona a co czuje osoba zdradzająca.
Gdy się znajdę w jednej z tych ról, to będę się wtedy mogł wrażeniami podzielić, ok? A na razie raczej coś czuję, że Ty masz tu trochę do powiedzenia, nieprawdaż?...
Cytat:
Czy sa jakieś okoliczności łagodzące.
Oczywiście!... Bardziej lub mniej obiektywne, ale osoba zdradzająca zawsze potrafi je podać :) Czy zdrada ma być czymś gorszym od zabójstwa?... nawet sądy niektóre okoliczności potrafią uwzględnić, jako łagodzące...
Cytat:
Czy mozna wybaczyc zdradę i można życ dalej razem.
To są dwa niezależne pytania... Znam przypadki potwierdzające, że jedno i drugie jest możliwe, ale to pierwsze jest znacznie trudniejsze.
Cytat:
Czy wystarczająco MOCNO Kochamy i jesteśmy kochani by niedopuścić do zdrady??
...aleś wymyślił!... Jakiej odpowiedzi oczekujesz na tak niekonkretne pytanie?... Czy wystarczająco mocno kochamy osobę, którą zdradzamy?... a może osobę z którą zdradzamy?... a może osobę, która nas zdradza?... Ale proszę, wykaż się i odpowiedz za siebie!... :]
Cytat:
Zdrada fizyczna jest bardziej czy mniej bolesna od zdrady psychicznej??
Czy pojęcie zdrady w myśli jest tylko niewinną igraszką z naszą wyobraźnią??

Arex30, napisz mi co to jest - twoim zdaniem - ta zdrada psychiczna, a potem ja Ci chętnie odpowiem :) (odpowiedź mam przygotowaną, ale post się za długi robi ;) )
Cytat:
Czy Flirt to zdrada??
Większej bzdury dawno nie słyszałem!...
Cytat:
A co ze zdradą ideałów??
Nooo!... dopuszczając sie zdrady (w rozumieniu tego tematu) z pewnością zdradza się jednocześnie takie ideały, jak wierność, lojalność,... jeśli się prześpisz z żoną przyjaciela, to zdradzisz równiesz taki ideał, jak przyjaźń. Czasem jednak akt zdrady może być spełnieniem ideału... to się nazywa "pragnienie całkowitego oddania ukochanej osobie" :)
Cytat:
Zmiana poglądów
Sposobem na życie??
Tu znowu nie wiem, o co Ci chodzi... sorry! :)
Cytat:
Dlaczego ta granica o której byłes uprzejmy pisac dla każdego jest w innym miejscu??
Bo to najnormalniejsze na świecie!... To nie jest przecież tabliczka mnożenia!... Zamiast zadawać takie pytanie, powiedz lepiej, gdzie dla Ciebie ta granica się znajduje!... i będzie to wtedy znaczący głos w tej dyskusji! :]
A Ci mogę jeszcze dopowiedzieć, że ta granica najczęściej dla pojedynczego człowieka także nie jest jednoznaczna, i wcale teraz nie mam na myśli jej przesuwania się w czasie (które również zachodzi). Wiele osób widzi miejsce tej granicy inaczej z potencjalnej pozycji osoby zdradzonej, a inaczej z pozycji zdradzającego... :)

Merii - Wto Lut 06, 2007 12:30

Arex30 napisał/a:
Czy mozna wybaczyc zdradę i można życ dalej razem.

i to jest najtrudniejsze pytanie ... hmmm ja powiem tak kiedys może bym wybaczyła teraz nie, a czy ja bym kiedykolwiek zdradziła, nie wiem teraz czuje się bezpiecznie i dobrze kocham jestem kochana i nikt inny mnie nie interesuje poza nim innych nie wiedze i nawet nie przychodzą mi takie myśli do głowy, jednak ja uważam że nikt nie zna siebie całego na 100% i nigdy nie bedziemy pewni czy coś zrobimy czy nie ...

desperado - Wto Lut 06, 2007 22:11

Merii napisał/a:
i to jest najtrudniejsze pytanie ... hmmm ja powiem tak kiedys może bym wybaczyła teraz nie, a czy ja bym kiedykolwiek zdradziła, nie wiem teraz czuje się bezpiecznie i dobrze kocham jestem kochana i nikt inny mnie nie interesuje poza nim innych nie wiedze i nawet nie przychodzą mi takie myśli do głowy, jednak ja uważam że nikt nie zna siebie całego na 100% i nigdy nie bedziemy pewni czy coś zrobimy czy nie
zdrada boli w jedna strone czy druga znam to, sam bylem zdradzony i zdradzalem , ale powiem Tobie ze po zdradzie zwiazek niema szans na powodzenie to nie jest juz to , wiec lepiej sie zastanowic przedtem, zapytac sie siebie czy to jest ta osoba jezeli nie to odejsc.
desperado - Wto Lut 06, 2007 22:13

Kobieta wybaczy ale nia zapomni.
Anula - Sro Lut 07, 2007 10:30

desperado napisał/a:
Kobieta wybaczy ale nia zapomni.

moze i tak ale najpierw musi zrozumieć dlaczego tak sie stało inaczej nie wybaczy.
Wydaje mi się ze wiele zależy od powodów z jakich mężczyzna zdradził swoją kobiete.

kisia - Sro Lut 07, 2007 18:58

zapraszam do topiku h t t p;//w w w forumgliwice, c o m/viewtopic.php?t=1157&start=240]jak postępuje kobieta zdradzona?
Arex30 - Sro Lut 07, 2007 21:37

desperado napisał/a:
ale powiem Tobie ze po zdradzie zwiazek niema szans na powodzenie to nie jest juz to

Jesteś w błędzie
Ale cóż......
Co związek to inne osoby
Co zdrada to inne konsekwencje

Yeti - Sob Lut 10, 2007 19:15

W tym przypadku, Arex30, zgadzam się z Tobą! :)

Merii napisał/a:
ja powiem tak: kiedys może bym wybaczyła, teraz nie

Nie martw się, Merii!... Kiedyś znów pokochasz naprawdę!... ;)

Bot - Sob Lut 10, 2007 21:06

Cytat:
zapraszam do topiku jak postępuje kobieta zdradzona?

Hhmm ale po co tyle topików o jednym? ;)

Co do zdrady... Człowiek jako istota nie jest monogamistą, dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn (może mężczyzn w większym stopniu). To tyle jeśli idzie o naturę... A związek monogamistyczny, taki wbrew naturze został przyjęty jako obecna reguła społeczna - w katolicyzmie chociażby (choć patrząc pod tym względem kiedyś seks z młodymi chłopcami i pedofilia było powszechnie akceptowane - niestety wszystko co akceptowane warunkuje czasami w jakich żyjemy). Oczywiście jak najbardziej mozliwy jest zwązek monagamistyczny, i jeśli naprawdę komuś na kimś zależy i 2 osoby potrafią się zrozumieć, iść na kompromisy, porozumieć się (niestety chyba w obecnych realiach to zamiera) to jak najbardziej związek mężczyzna kobieta nie podlega dyskusji...
Niestety obserwując wokół i z doświadczenia wiem, że to chyba powoli staje się utopią... Zdrada mała, czy większa staje się powszechnością....

desperado - Sob Lut 10, 2007 23:17

Arex30, Arex30,
Arex30 napisał/a:
Jesteś w błędzie
Ale cóż......
Co związek to inne osoby
Co zdrada to inne konsekwencje
zdrada jest zdrada potem beda wypominanki , nie dla mnie juz to przerobilem , nowa kobieta nowy zwiazek.
Arex30 - Nie Lut 11, 2007 19:20

desperado,
To przykre ale może w twoim wypadku .... to dobre rozwiazanie

aniol - Nie Lut 11, 2007 19:57

kisia napisał/a:
jak postępuje kobieta zdradzona?


napewno jest bardzo ostrożna i długo boi się ponownie komuś zaufać...

desperado - Nie Lut 11, 2007 20:49

aniol napisał/a:
napewno jest bardzo ostrożna i długo boi się ponownie komuś zaufać...
Masz racje.
Major - Wto Lut 13, 2007 21:17

desperado, czy potrafisz swoje odpowiedzi rozwijac? Bo w kazdym temacie widze tylko posty w polslowkach tj to wyzej.
desperado - Wto Lut 13, 2007 21:29

Major napisał/a:
desperado, czy potrafisz swoje odpowiedzi rozwijac? Bo w kazdym temacie widze tylko posty w polslowkach tj to wyzej.
krotko i rzeczowo.
Merii - Sro Lut 21, 2007 08:12

desperado napisał/a:
po zdradzie zwiazek niema szans na powodzenie to nie jest juz to
i zdaje sobie z tego sprawe dla mnie zdrada to również koniec związku np jeżeli mnie by zdradzono ok może by mi odbiło i wybaczyłabym bo bym chciała z tą osobą dalej być, ale znowu z drugiej strony co to za związek jeżeli o każde jego wyjście będe potem podejrzewać że jedzie np do kochanki, nie ma to najmniejszego sensu ...
ja powiem tyle człowiek z którym jestem jest dla mnie osoba wartościową i osobą z którą chcę spędzic reszte swojego życia więc w mojej kwestii zdrada nie wchodzi w rachube :D

krystian - Sro Lut 21, 2007 08:23

desperado napisał/a:
ale powiem Tobie ze po zdradzie zwiazek niema szans na powodzenie to nie jest juz to
100% prawda. nie ma opcji "powrot"!!
Merii napisał/a:
ale znowu z drugiej strony co to za związek jeżeli o każde jego wyjście będe potem podejrzewać że jedzie np do kochanki, nie ma to najmniejszego sensu ...
myslimy identycznie. pozniej to juz jest meczarnia a nie zwiazek.
desperado - Sro Lut 21, 2007 08:37

Merii napisał/a:
powiem tyle człowiek z którym jestem jest dla mnie osoba wartościową i osobą z którą chcę spędzic reszte swojego życia więc w mojej kwestii zdrada nie wchodzi w rachube
Zycze Ci tego chociaz zycie robi rozne figle, duzo mezczyzn gdy zdradza i musza odejsc , dopiero wtedy widza co mieli ale jest za pozno.
katarzyna35k-ce - Sro Lut 21, 2007 11:26

desperado napisał/a:
zycie robi rozne figle

własnie . stare powiedzenie pszczół mowi: NIGDY NIE MOW NIGDY bo niezbadane sa sciezki nasze :)

Yeti - Sro Lut 21, 2007 12:45

Merii, krystian, bardzo możliwe, że za dwadzieścia lat też będziecie myśleć bardzo podobnie do siebie!... ale możliwe, że podobnie, choć zupełnie inaczej niż dzisiaj! :P
krystian - Sro Lut 21, 2007 14:59

Yeti napisał/a:
za dwadzieścia lat
nie intalala mnie co bedzie za 20 lat:P mnie nawet nie interesuje co bedzie jutro lub za 10 minut. wiem, ze o 15 wychodze z pracy i to jedyna zaplanowana czynnosc. a to czy przy wyjezdzaniu z parkingu skrece w lewo lub prawo...to wielka niewiadoma
katarzyna35k-ce - Sro Lut 21, 2007 15:15

krystian napisał/a:
a to czy przy wyjezdzaniu z parkingu skrece w lewo lub prawo...to wielka niewiadoma

Niezbadane sa koleje losu............... co bys tylko nie walnął w przechodnia lub w słupa :D

Merii - Sro Lut 21, 2007 15:19

mnie też nie obchodzi co będzie za dwadzieścia lat dla mnie liczy się to co sie teraz dzieje, jak będe myśleć o tym co będzie to przegapie miłe i sympatyczne rzeczy co sie dzieją teraz, nie w glowie mi przyszłość mam za dużo teraźniejszości na głowie
krystian napisał/a:
o 15 wychodze z pracy

mmm zazdroszcze ja godzinke później :(

kisia - Sro Lut 21, 2007 20:30

a my tu mówimy o zdradzie :offtopic:
krystian - Sro Lut 21, 2007 20:35

kisia napisał/a:
a my tu mówimy o zdradzie
nie mylisz sie:)
madziar - Sob Lip 21, 2007 09:59

zdrada jest do d**y. najlepiej kochac i byc kochanym :P
Yeti - Sob Lip 21, 2007 10:09

madziar napisał/a:
zdrada jest do d**y

Eeeee no! Przecież to wcale nie musi być seks analny!... ;) (.....przepraszam! :rotfl: )

madziar napisał/a:
najlepiej kochac i byc kochanym

Święte słowa!... a jak jeszcze do tego młodym, pieknym i bogatym, to już super jest! :]

Cytat:
najlepiej kochac i byc kochanym

...a jeśli to właśnie osiąga się "na boku"?... Czy to wtedy oznacza, że "kochać i być kochanym" jest do d**y?... :niepewny:

Major - Sob Lip 21, 2007 20:14

Yeti napisał/a:
Czy to wtedy oznacza, że "kochać i być kochanym" jest do d**y?...

Jezeli jest to seks analny...
Sorki teraz ja sie nie moglem powstrzymac :P

Hmmm milosc to chyba ta jedna wiec zdradzasz swa milosc bedac w zwiazku z inna kobieta.

krzys - Nie Lip 22, 2007 05:26

Zdrada ?? Nidgy w życiu, są pewne zasady i granice, których nie należy łamać i przekraczać .
madziar - Nie Lip 22, 2007 08:30

krzys, popieram :super:
Piotrulek - Nie Lip 22, 2007 16:08

krzys napisał/a:
Nidgy w życiu, są pewne zasady i granice, których nie należy łamać i przekraczać .



zycze ci tego ,aby cale twoje życie przebiegal w/g tych twoich zasad i granic... :super:

krzys - Nie Lip 22, 2007 16:23

dziękuję bardzo, mam swoje zasady, staram się ich trzymać i narzekać nie mogę ...
Yeti - Nie Lip 22, 2007 17:50

Major napisał/a:
Hmmm milosc to chyba ta jedna wiec zdradzasz swa milosc bedac w zwiazku z inna kobieta.

Major, przede wszystkim,... ja to tak hipotetycznie napisałem!... Nie o sobie! :)
Ale przechodząc do sedna sprawy i trzymając sie dalej przykładu, to... jakby się nie zgadzam z tym, co napisałeś! :)
Dalej hipotetycznie... jeśli osoba którą bym pokochał, odwzajemni moje uczucie, wiedząc doskonale że jestem żonaty,... być może sama będąc mężatką... Jakież zasady względem siebie naruszyliśmy, żeby którykolwiek mógł czuć się zdradzanym?... :niepewny:

krzys napisał/a:
Zdrada? Nidgy w życiu, są pewne zasady i granice, których nie należy łamać i przekraczać .
Tak trzymaj, krzys!... jak najdłużej!... bo warto mieć zasady!

...w podstawówce byłem pewien, że nie będę ściągać na klasówkach, ale gdzieś tam później nie zawsze potrafiłem dochować wiernosci tej zasadzie!... A Ty?...

...jako nastolatek byłem pewien, że seks przedmałżeński nie powinien mieć miejsca, ale gdzieś tam później nie zawsze potrafiłem dochować wiernosci tej zasadzie!... A Ty?...

...do niedawna byłem pewien, że zdrady nidgy w życiu się nie dopuszczę!... Tak, jak Ty!... ale dzisiaj już nie potrafię powiedzieć "nigdy w życiu!"
Niemniej cieszę się, że są jeszcze ludzie, którzy nie myślą tak jak ja!... i bardzo chciałbym, żeby to nie była jedynie kwestia różnicy wieku i doświadczeń życiowych!

krzys, tak trzymaj! :ok:

krzys - Nie Lip 22, 2007 19:17

Wiem, że mam te, jak to Sz.P. KISIA napisała, 19-20 lat, ale to nie o to chyba przecież chodzi.
W podstawówce ściagałem, ale teraz tego nie czynię !!
Jako nastolatek nie myślałem, że seks przedmałżeński jest zły i że nie powinien mieć miejsca. To nakazuja nam religia. Wg mnie, nie powinno się tego robić w przelotnej znajomości, czyt. dyskoteki, impezy, ale jesteśmy tylko ludźmi. Seks, to wg mnie w pewnym sensie akt. Jak to gdzieś przeczytałem, przez pierwsze dwa lata związku/znajomości trwa zafascynowanie partnerem, bo mózg jakieś tam coś podobnego do jakiegoś narkotyku wytwarza, kolejny etap w związku/znajomości to okres pięciu lat,bo tam tez coś mózg wydziela, ale to co przez ostatnie dwa lata jest slabsze, bo nasz organizm sie juz przywyczaił, jak po tym czasie dalej jesteśmy tak jakby uzależnieni od danej osoby, to jest to dowód na miłość. I ja sie z tym zgadzam ... Niech ktoś wskaże mi związek faceta i kobiety, który przetrwał 2 lata bez seksu ... Teraz nie ma takich związków, góra pare miesięcy i po sprawie :[:(, i to mie smuci. ale dobra, bo widze, ze juz jakies wypracowanie zaczynam tworzyć, a tu o nie oto chodzi :)
Miałem okazję dopuścić sie zdrady, ale jednak <nie nie nie nie !!>. A na imprezach się bawię, a nie szukam przelotnej znajomości....

katarzyna35k-ce - Pon Lip 23, 2007 09:49

a ja powiem swiete słowa :nigdy nie mow nigdy
bo zycie płata nam takie figle ze głowa mała. I czesto jest tak ze ludzie ktorzy sie zarzekali ze nie zdradza, zrobili to i to nie raz :looka:

m.w - Pon Lip 23, 2007 10:14

Najlepiej jak parka sama sobie wyznaczy granicę zdrady i się jej trzyma, bo dla jednych całus koleżanki pachnie rozwodem a dla innych niewinny szybki numerek to normalka :)
katarzyna35k-ce - Pon Lip 23, 2007 13:28

m.w napisał/a:
a dla innych niewinny szybki numerek to normalka

o kurcze tego to nie słyszałam :rotfl:
ale ponoc raz to nie zdrada ;)

Bot - Pon Lip 23, 2007 13:43

A propos tematu zdrada znalazłem kiedyś ciekawy artykuł, jak ktoś wytrwa do końca to zapraszam do lektury:


Co komu po zdradzie
Renata Kaczyńska-Maciejowska
Gdy kochamy, nasze myśli i uczucia ukierunkowane są na ukochaną osobę. Wtedy przejawiamy tendencję monogamiczną. Kiedy uczucie miłości słabnie, przybierają na sile tendencje poligamiczne. Pojawia się skłonność do erotycznego zainteresowania się nowym partnerem.
Kobiety wychodzą za mąż w nadziei, że ich mężowie się zmienią. Mężczyźni żenią się w przekonaniu, że ich żony się nie zmienią. Obie strony są w błędzie - mówi porzekadło. Pobierając się, on i ona ślubują sobie wierność. I wierzą, że dotrzymają ślubów. Czy mężczyźni wierzą mniej? W powszechnej opinii pozamałżeński "skok w bok" zdarza się głównie mężczyznom. Z badań wynika jednak coś innego. Okazuje się bowiem, że kobiety nie tylko zdradzają, ale nawet częściej niż mężczyźni decydują się na życie w tzw. trójkącie. W badaniach Zbigniewa Izdebskiego przeprowadzonych dla UNDP (1997) 12 proc. małżeństw i aż 45 proc. osób pozostających w związkach nieformalnych potwierdziło, że współżyło w ostatnim roku z kimś innym, spoza związku. Co ciekawe, 12,9 proc. mężatek i 11,5 proc. żonatych mężczyzn utrzymuje stałe, trwające co najmniej od 12 miesięcy kontakty z innym partnerem. Te zaskakujące dane obalają mit kobiety - wiernej Penelopy i westalki domowego ogniska. Zdaniem Kazimierza Pospiszyla za wiernością kobiet zdają się przemawiać argumenty biologiczne. U większości gatunków samce są z reguły poligamiczne, zaś poliandria (od gr."andrós" - mężczyzna), czyli małżeństwo jednej kobiety z kilkoma mężczyznami jednocześnie, jest zjawiskiem niezwykle rzadkim, zdarza się wśród niektórych plemion w Indiach i Tybecie. Nowa partnerka działa podniecająco na mężczyznę przez sam fakt swej "nowości". Samce wielu gatunków nie są w stanie wielokrotnie kopulować z tymi samymi partnerkami, natomiast o wiele większą aktywność wykazują w przypadku nowych samiczek. Zjawisko takie nazwano "efektem Coolidge'a" (prezydent miał odpowiedzieć swej małżonce, zadziwionej niewyczerpaną energią seksualną pewnego koguta, że jest to możliwe tylko dzięki temu, iż robi "to" co chwilę z inną kurą).

Jak pisze Desmond Morris, zoolog i autor "Nagiej małpy", wierność kobiety jest koniecznością związaną z najdłuższym u wszystkich gatunków dorastaniem potomstwa. Aby "samica nagiej małpy" mogła możliwie długo utrzymać przy sobie samca, by z jego pomocą wychować dzieci, musiała sama silnie się do niego przywiązać. Tak powstał model rodziny monogamicznej. Sposobem "nagiej małpy" na utrwalanie więzi jest przebogaty repertuar ewolucyjnych stymulatorów i zachowań seksualnych. Służą one zakochaniu się w sobie i utrzymywaniu się pary.

Większa stałość kobiet w uczuciach i ich wierność - jak twierdzi Karen Horney w rozprawie o wymownym tytule "Stłumiona kobiecość" ("Gehemmte Weiblichkeit"), napisanej w połowie lat dwudziestych - jest uwarunkowana kulturowo. Tradycja społeczna i religia przez wieki bardziej surowo i bezwzględnie piętnowały niewierność kobiet niż mężczyzn. Horney, jak wielu innych psychoanalityków, uważa, że nadmierne dążenie do zmiany partnerów seksualnych jest wyrazem poczucia mniejszej wartości - tak w przypadku kobiet, jak i mężczyzn.

Mężczyźni przeważnie zdradzają z dwóch powodów. Po pierwsze wówczas, gdy uważają swe małżeństwo za monotonne i nudne, zaś żonę za niechętną igraszkom miłosnym i traktującą seks jak uciążliwy małżeński obowiązek. A po drugie wtedy, kiedy czują się prowokowani przez kobietę, są pod wpływem alkoholu albo gdy flirt posunął się zbyt daleko i wycofanie się byłoby "niemęskie".

Shere Hite badała, jak mężczyźni widzą swe zdrady. Otóż często uznają je za krótkie przygody, które - ich zdaniem - nie mają najmniejszego wpływu na związek z żoną, pod warunkiem, że ona się o nich nie dowie. Dlatego należy bezwzględnie zadbać o zachowanie dyskrecji, gdyż żony nigdy nie zrozumieją, że mężczyźni potrzebują takich przygód, będą więc niepotrzebnie cierpiały. Według panów zdrada to pojęcie płynne, zaś męska przygoda pozamałżeńska jest realizacją fantazji, które zdarzają się w małżeńskiej sypialni również kobietom. Ta trzecia dostarcza silnych wrażeń właśnie dlatego, że jest obca. Wprowadza innowacje, wzbogacając ars amandi mężczyzny, z czego... najbardziej korzysta żona. Co więcej, kontakt z inną kobietą uświadamia mężczyźnie, jak silna i niepowtarzalna więź istnieje pomiędzy nim i żoną.

Zuzanna Celmer w książce "Człowiek na całe życie" pisze: "Kobiety zdradzają z tysiąca i jednego powodu, ponieważ ich zachowania w tym zakresie są przeważnie motywowane pobudkami pozaseksualnymi. Kobieta może zdradzić z "zemsty", ponieważ chce zrobić "na złość" innej kobiecie, załatwić jakąś sprawę z osobą wysoko postawioną, bo jest rozżalona na cały świat, bo ma świetny nastrój, bo potrzebuje udowodnić samej sobie, że "stać ją na to", z ciekawości, z nieśmiałości, z lęku, że zostanie posądzona o "nienowoczesność", ze współczucia, z potrzeby uzyskania władzy lub przewagi - słowem, powodów może być wiele. Tym, co powstrzymuje kobietę przed niewiernością, nawet jeśli nie brakuje jej różnorodnych okazji, jest miłość, a jeśli nawet po jakimś czasie ulega ona nadwątleniu - pozostaje moralna norma niekrzywdzenia drugiego człowieka".

Kobiety i mężczyźni szukają w seksie czegoś innego i inne są ich motywy nawiązywania kontaktów seksualnych. Badania J. L. Carroll, K. D. Volk i J. S. Hyde pokazały, że mężczyznom łatwiej jest zgodzić się na współżycie seksualne bez emocjonalnego zaangażowania, zaś kobiety traktują seks jako ważny sposób komunikowania miłości i mają nadzieję, że jest ona wzajemna. Wśród motywów uprawiania seksu panowie wymieniają najczęściej przyjemność, rozrywkę i osiąganie fizycznej przyjemności, natomiast panie wskazują na miłość, zaangażowanie i emocje. Dla 61 proc. badanych mężczyzn zaangażowanie emocjonalne tylko czasami bywa warunkiem wstępnym pożycia seksualnego, natomiast dla 85 proc. kobiet jest ono ważne prawie zawsze. Aż 84 proc. mężczyzn i tylko 42 proc. kobiet uprawia seks bez zaangażowania emocjonalnego. Przedstawiciele "płci brzydkiej" mieli też znacząco więcej partnerów seksualnych niż reprezentantki "płci pięknej".

Uważa się, że kobiety negują fizyczną przyjemność z seksu, a podkreślają znaczenie uczucia i zaangażowania. Dlaczego? Badania przeprowadzone przez Heimana wskazują, że kobieta może być nieświadoma swych fizycznych reakcji podczas podniecenia. Niewątpliwie obawy wpojone kobietom (przed ciążą i aktywnością seksualną) mają wpływ na ich motywy wchodzenia w relacje seksualne. Kontakty seksualne podlegają bowiem wpływowi norm i oczekiwań ze strony społeczeństwa. Towarzyszą im też różne, czasem sprzeczne uczucia. Pobudzenie kobiety, bardziej niż u mężczyzny, uzależnione jest od treści jej przeżyć i emocji. Silniejsza niż u panów integracja uczuć z seksualnością, połączona z wpływem norm społecznych, może zdaniem Imielińskiego sprawić, że kobieta po stosunku seksualnym z nowym partnerem uzna, że jest w nim zakochana. Często bywa to złudzeniem uwarunkowanym rolą płci.

Koncepcje psychologiczne tłumaczą silną potrzebę wierności u kobiet ich odmienną strukturą psychiczną. Dla nich poczucie bezpieczeństwa i stabilności w życiu rodzinnym jest jedną z podstawowych potrzeb. Poza tym - jak podkreśla Zbigniew Lew-Starowicz - następstwa zdrady popełnionej przez kobietę zwykle bardziej zagrażają trwałości związku niż niewierność mężczyzny. Być może dlatego, że panie łatwiej i silniej niż panowie angażują się emocjonalnie w alternatywny związek, a poza tym ich niewierność częściej wypływa z przedłużającej się frustracji ważnych potrzeb, których nie zaspokaja mąż. Prowadzić to może do postawienia wszystkiego na jedną kartę.

Rozczarowania biorą się z tego, że partnerzy zwykle zbyt mało orientują się we wzajemnych potrzebach i oczekiwaniach. Nieuchronnie - podkreśla Zuzanna Celmer - pojawiają się burzliwe scysje, narasta poczucie osamotnienia i zawodu. Kobiety szczególnie dotkliwie odczuwają rozmijanie się potrzeb emocjonalnych, takich jak czułość, serdeczność, okazywanie tkliwości w chwilach intymnych, zainteresowanie ich sprawami i przebiegiem dnia ze strony męża. Sprawia to, że żona psychicznie wycofuje się z relacji. I wówczas może się zdarzyć, że zechce zrekompensować swe rozgoryczenie i niespełnione nadzieje w ramionach innego.

David M. Buss, przedstawiciel psychologii ewolucjonistycznej, w "Ewolucji pożądania" pisze: "Kobiety wdają się w seks pozamałżeński głównie wtedy, kiedy są niezadowolone z dotychczasowego związku, podczas gdy u mężczyzn nie ma zależności między satysfakcją z małżeństwa a zdradą. (...) Kobiety czasami nawiązują kontakty przelotne po to, by zastąpić obecnego partnera lub ułatwić sobie z nim rozstanie". Męska zdrada ma częściej charakter sytuacyjny i - jeśli pozostanie ukryta przed żoną - zwykle nie wpływa istotnie na relacje w małżeństwie.

Jeden mąż, wiele żon

"Zdaje się nie ulegać żadnej wątpliwości, że mężczyźni zadawaliby się z licznymi partnerkami przez całe życie, gdyby im tylko społeczeństwo na to zezwalało (...). Kobiety są znacznie mniej zainteresowane różnorodnością partnerów" - stwierdza Alfred Kinsey w książce "Sexsual behavior in the human male". Często można spotkać się z poglądem, że mężczyźni są z natury poligamistami. Okazuje się ponadto, że tylko w 16 procentach z 853 zbadanych przez antropologów kultur obowiązuje monoginiczny przykaz, by mężczyzna miał tylko jedną żonę. Dlaczego? Prostym wytłumaczeniem wydaje się ewolucyjna spuścizna - poliginia (od gr. "gyne-" - żona), czyli małżeństwo jednego mężczyzny z wieloma kobietami, rozpowszechnione dawniej w krajach muzułmańskich, Chinach, Afryce i Oceanii. Daje ona mężczyznom wielkie korzyści genetyczne. Pragną oni bowiem wielu partnerek, by krzewić swoje geny, kobiety zaś godzą się na życie w haremach, by zdobyć środki materialne i zapewnić dzięki nim przetrwanie swemu potomstwu. Jednak Helen E. Fisher, autorka "Anatomii miłości", uważa poliginię za wtórną, oportunistyczną strategię reprodukcyjną. Cytowane przez nią badania ujawniają, że nawet w tych wspólnotach, które ją akceptują, tylko 5 do 10 procent mężczyzn rzeczywiście współżyje z kilkoma żonami.

W zdecydowanej większości kultur naszego świata kobiety żyją u boku jednego partnera. Poliandria dotyczy zaledwie 0,5 procent zbadanych wspólnot, w których kobiecie wolno mieć kilku mężów jednocześnie. Czy zatem kobiety z natury są monogamiczne?

Słowo monogamia "Oxford English Dictionary" definiuje jako "stan, zasadę lub zwyczaj pozostawania w związku małżeńskim tylko z jedną osobą". Z definicji tej nie wynika więc obowiązek dochowania seksualnej wierności. James Wittenberger i Ronald Tilson monogamię określają natomiast jako "trwały i w zasadzie wykluczający inne osoby związek pomiędzy mężczyzną i kobietą", ale i dla nich wierność nie jest tu sprawą kluczową, bowiem dodają: "Kiedy mówimy 'wykluczający się' w zasadzie mamy na myśli to, iż sporadyczne i ukradkowe kontakty (tzw. zdrada) nie podważają istnienia monogamii".

Monogamia i wierność nie są zatem synonimami. Co więcej, zdrada często towarzyszy monogamii, podobnie jak i innym strategiom reprodukcyjnym. Helen E. Fisher pisze: "Niemniej najpewniejszą drogą do potomności jest łączenie się w pary. W gruncie rzeczy wszystkie ludzkie rytuały związane z flirtem i miłością, małżeństwem i rozwodem - można uznać za scenariusze, zgodnie z którymi ludzie uwodzą się nawzajem, aby siebie odtwarzać, co biologowie nazywają strategią reprodukcyjną".

Pożądana zmiana pożądania

Kazimierz Imieliński uważa, że nasz popęd płciowy ma naprzemiennie cechy poligamiczne i monogamiczne (w zależności od aktualnych okoliczności i od cech danej osoby). Zależy to od osobowościowych tendencji do odmiany i nowych wrażeń, od przeżywanych uczuć i stopnia ich integracji z popędem seksualnym, od aktualnej sytuacji życiowej osoby, siły jej popędu seksualnego, stopnia rozwoju hamulców psychicznych, a także od możliwości regularnego zaspokajania potrzeb seksualnych. Imieliński twierdzi ponadto, że jeżeli wynikająca z temperamentu tendencja do zmian jest niska, mamy większe szanse na monogamię niż wtedy, gdy jest ona silnie zaznaczona. Można więc powiedzieć, że ktoś jest wierny "z usposobienia". Nieśmiałość i ostrożność, a także unikanie ryzyka to cechy wrodzone. Część badaczy sugeruje, że muszą też istnieć fizjologiczne i neurologiczne przyczyny, dla których poszukiwacze silnych doznań gonią za urozmaiceniami - być może istotną rolę odgrywa tu monoaminooksydaza (MAO), czyli enzym występujący w mózgu. Ludzie o niskim poziomie MAO są bardziej pobudliwi, szybko prowadzą samochody, chętnie uczestniczą w dramatycznych wydarzeniach, wiodą ożywione życie towarzyskie i seksualne.

Różne cechy psychiczne wpływają na nasze życie erotyczne, a więc nie czysty popęd seksualny, ale ogólna potrzeba nowych doznań może skłonić do poszukiwania innego partnera. Zmian i nowych bodźców potrzebuje zatem oprawa erotyczna, a nie sam popęd seksualny. Zachowanie wierności wymaga więc wybiórczego zahamowania naszej naturalnej tendencji do zmian w obszarze seksu, przy jednoczesnym zachowaniu jej w pozostałych dziedzinach życia. Często walczą w nas sprzeczne tendencje, na przykład potrzeba zmian i nowych wrażeń może konkurować z potrzebą stabilizacji, założenia i posiadania własnej, trwałej rodziny oraz wychowywania dzieci. Wiele zależy od naszej aktualnej sytuacji życiowej. Nikt z nas nie jest więc - twierdzi Imieliński - monogamistą czy poligamistą. Każdy jest polimonogamistą.

Miłość jest wierna

Gdy kochamy, nasze myśli i uczucia ukierunkowane są na ukochaną osobę - wtedy przejawiamy tendencję monogamiczną. Kiedy uczucie miłości słabnie, przybierają na sile tendencje poligamiczne. Pojawia się skłonność do erotycznego zainteresowania się nowym partnerem. Bywa ona zwykle hamowana poczuciem obowiązku, żywionym wobec partnera uczuciem przyjaźni i lojalnością, chęcią oszczędzenia mu zmartwień, posiadaniem wspólnych dzieci itp. Dochowanie wierności w tym okresie nie jest już automatyczne, lecz następuje na drodze świadomego wysiłku, samoopanowania.

Orientacja monogamiczna może wzrastać również z powodów innych niż miłość, na przykład na tle urazów uczuciowych lub seksualnych, czy też stanów depresyjnych (po stracie kogoś bliskiego lub po doznaniu zawodu miłosnego). Mogą one spowodować potrzebę posiadania tylko jednej osoby, której człowiek mógłby wierzyć i zaufać.

Pewne znaczenie w zachowaniu wierności ma także siła integracji uczuć z popędem seksualnym - im jest ona większa, tym większy i bardziej trwały wpływ wywiera sfera uczuć na motywację do pozostawania wiernym jednemu partnerowi. Także predyspozycje do głębokiego przeżywania miłości erotycznej sprzyjają cnocie wierności, natomiast nawiązywanie jedynie powierzchownych relacji uczuciowych nie służy monogamii, której silną motywacją są żywione do partnera uczucia.

Skłonności poligamiczne i monogamiczne ujawniają się z różną siłą zależnie od aktualnej sytuacji życiowej osoby - na zasadzie sprzężenia zwrotnego.

Wiele jest sytuacji i motywacji, które w różnych momentach naszej biografii skłaniają nas do pielęgnowania cnoty wierności lub do wiarołomstwa. Nawiązywaniu pozamałżeńskich kontaktów erotycznych sprzyjać mogą między innymi: wzajemne znudzenie się sobą partnerów; niezadowolenie z aktualnego związku; konflikty uczuciowe i seksualne, utrudniające osiąganie oczekiwanego zaspokojenia seksualnego; potrzeba doświadczania nowych wrażeń emocjonalnych; przedłużająca się nieobecność lub choroba współpartnera; chęć zasmakowania "zakazanego owocu" lub sprawdzenia się.

Panienka z temperamentem

Duża potrzeba aktywności seksualnej i podniecenie pod wpływem bodźców erotycznych mogą być trudne do okiełznania w imię cnoty wierności. Z kolei ludziom obdarzonym w sferze seksu mniejszą witalnością łatwiej jest dochować wierności, ponieważ stany podniecenia następują u nich rzadziej i są słabsze, a dzięki temu łatwiej je opanować.

Zasadnicze znaczenie dla zachowania wierności mają silne hamulce psychiczne, które pomagają nam opanować i podporządkować innym wartościom przejawy popędu seksualnego. Powściągi psychiczne, zwłaszcza rozumowo-uczuciowe (moralne, religijne itp.) są najsilniejsze w okresie dojrzałości, gdy posiadamy pełną wydolność psychiczną. Na skutek starzenia się hamulce słabną, co stwarza tendencje do niewierności nawet w starszym wieku, mimo obniżonej wtedy pobudliwości seksualnej. Mogą one również słabnąć w wyniku przebytej choroby (z powodu zmian organicznych, uszkodzeń i urazów mózgu, przewlekłych zatruć np. alkoholem). Nawet w czasie krótkotrwałych stanów upojenia alkoholem łatwiej dochodzi do kontaktów erotycznych - nie dlatego, że popęd seksualny przybiera wtedy na sile, ale z powodu obniżenia hamulców woli. Stąd bardzo często do zdrady dochodzi właśnie pod wpływem alkoholu. Hamulce psychiczne mogą nie być rozwinięte na tyle, by móc okiełznać impulsy seksualne.

Niektóre cechy osobowości sprzyjają zdradzie. Na przykład odwaga i śmiałość w nawiązywaniu kontaktów ułatwiają nawiązywanie relacji pozamałżeńskich. A nieśmiałość, bierność, nieufność i postawa lękowa wobec innych ludzi, utrudniając nawiązywanie kontaktów, jednocześnie sprzyjają zachowaniu wierności.

Seksuologowie Samuel Janus i Cynthia Janus potwierdzili w swych badaniach, że pary niedopasowane seksualnie częściej są sobie niewierne i częściej się rozwodzą - kosztów tych można uniknąć dzięki ocenie seksualnego dopasowania partnerów przed zawarciem małżeństwa. Uregulowane i satysfakcjonujące życie intymne ze stałym partnerem, który wykazuje wiele pomysłowości, starając się uatrakcyjnić miłosne chwile, sprzyja monogamii. Jeśli jednak współżycie erotyczne ze stałym partnerem jest nieregularne, mało atrakcyjne i zbyt rzadkie w stosunku do potrzeb seksualnych, lub też okres abstynencji erotycznej przedłuża się - to stan napięcia i pobudliwości wzmaga się na tyle, że nawet słabe bodźce mogą spowodować podniecenie i pokusę zdrady.

Jak bronimy się przed nieuniknionymi pokusami? Dennis J. Johnson i Caryl E. Rusbult w swoich badaniach wykazali, że mechanizmem chroniącym nas przed zagrażającymi stałemu związkowi przygodami, oprócz poczucia satysfakcji ze związku, jest siła naszego zaangażowania w relację z partnerem. Stwierdzili u osób silnie zaangażowanych w stały związek tendencję do odrzucania i aktywnego dewaluowania innych ewentualnych partnerów - szczególnie tych atrakcyjnych, kuszących i dostępnych. Osoby zaangażowane w związek postrzegały ich w sposób mniej korzystny i entuzjastyczny w porównaniu z osobami mniej zaangażowanymi. Zamiast więc zaprzeczać przyjemności kontaktu z atrakcyjnym partnerem alternatywnym lub - ze szkodą dla stałego związku - spotykać się z nim, uzyskujemy spokój ducha za pomocą "wyrzucenia" atrakcyjnej alternatywy "z myśli". Człowiek mocno zaangażowany w aktualny związek będzie raczej koncentrował się na pozytywnych aspektach wybranego partnera i kładł nacisk na ujemne cechy partnerów niewybranych.

Renata Kaczyńska-Maciejowska jest psychologiem społecznym i pedagogiem, doktorantką na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego. Pracuje jako konsultant ds. zarządzania zasobami ludzkimi i trener. Prowadzi własną firmę doradczą. Jest szczęśliwą żoną i mamą dwuletniej Oleńki.
?ródło: Charaktery


krzys - Pon Lip 23, 2007 15:19

katarzyna35k-ce, ze mną jest tak, że zawsze nad sobą panuję ... nie, że sie pilnuje, ale po prostu jakiś taki instynkt mam.
no artykuł nawet ciekawy, ale wlaśnie to mnie najbardziej #@$%$# w disziejszych czasach, żadnego poszanowania dla swego ciała :cenzura: :wsciekly: ... Można pograć w bierki np., albo zając sie czymś, co nas interesuje ... ehh, brak słów :(

kisia - Pon Lip 23, 2007 19:36

khaman napisał/a:
jak ktoś wytrwa do końca to zapraszam do lektury
na sam widok długości tego tekstu odechciewa sie zdradzać ;) :rotfl:
m.w - Pon Lip 23, 2007 19:42

eee tam, wszystko jest kwestią obyczajów. Ja wychodzę z założenia "nie rób drugiemu co tobie nie miłe" i więcej tłumaczeń nie trzeba. Zdradzasz, nie miej pretensji, że i ciebie zdradzono. Tylko tyle :)
Jacek_s - Pon Lip 23, 2007 19:51

W przyszlosci jak doswiadcze tego uczucia (zdradzony) to wam elaborat naukowy taki walne ze ten artykul to pikus.
Pozdrawiam
Jacek

katarzyna35k-ce - Wto Lip 24, 2007 08:31

khaman, przeczytałam i zgadzam sie z wszystkim
m.w napisał/a:
Ja wychodzę z założenia "nie rób drugiemu co tobie nie miłe" i więcej tłumaczeń nie trzeba. Zdradzasz, nie miej pretensji, że i ciebie zdradzono. Tylko tyle

a no własnie ! Tylko czemu jak facet zdradzi to rodzina czesto sie nie rozpada , jezeli kobieta to jest masakra! :zdegustowany:
Jacek_s napisał/a:
W przyszlosci jak doswiadcze tego uczucia (zdradzony) to wam elaborat naukowy taki walne ze ten artykul to pikus.
lepiej zebys na walnoł takiego artykułu wierz mi ....
Bot - Wto Lip 24, 2007 12:32

katarzyna35k-ce napisał/a:
Tylko czemu jak facet zdradzi to rodzina czesto sie nie rozpada , jezeli kobieta to jest masakra!

Hmm bo się utarło, że wiadomo że facet i tak zdradza, a kobieta to taka porządna powinna być?
katarzyna35k-ce napisał/a:
epiej zebys na walnoł takiego artykułu wierz mi ....

A moze on chce? ;)

m.w - Wto Lip 24, 2007 13:22

Nie nie, Katarzyno, ty mówisz o przypadku, gdy osoba jest stanu wolnego, gdzie jak facet ma 10 lasek i je szmegeregeten to jest super a jak laska ma 10 facetow to jest szmata :) Zdrada to coś innego, tu nawet nie chciałbym się spierać kto częściej zdradza czy faceci czy kobiety :>
katarzyna35k-ce - Wto Lip 24, 2007 15:10

m.w napisał/a:
Nie nie, Katarzyno, ty mówisz o przypadku, gdy osoba jest stanu wolnego, gdzie jak facet ma 10 lasek i je szmegeregeten to jest super a jak laska ma 10 facetow to jest szmata

nie nie Marcinie mowie o ludziach w zwiazku małżenskim!
Cytat:
katarzyna35k-ce napisał/a:
epiej zebys na walnoł takiego artykułu wierz mi ....

A moze on chce?
_________________
chce cierpiec? hmm no ciekawe spostrzezenie
m.w - Sro Lip 25, 2007 09:08

katarzyna: No to kto częściej zdradza kobiety czy mężczyźni w małżeństwie ? :P
katarzyna35k-ce - Sro Lip 25, 2007 10:11

m.w napisał/a:
katarzyna: No to kto częściej zdradza kobiety czy mężczyźni w małżeństwie
w/g naukowcow mezczyzni a tak prawde powiedziawszy to trudno powiedziec , dzis sex jest rzecza naturalna bez jakiegos wiekszego tabu wiec i zdrada tez zaczyna uchodzic czasami za rutyne.
Aisha Yildirim - Sro Lip 25, 2007 10:39

Kiedyś przeczytałam że prawdziwa zdrada to nie tylko złamanie wyłączności na czyjeś ciało....
że zdrada zaczyna sie w momencie gdy w chwili wielkiego szczescia pomyslimy ze chcielibysmy sie nim podzielic, opowiedziec o nim jako pierwszemu wlasnie temu drugiemu/drugiej....
Jak zyc kolo kogos kto wprawdzie cialo pozostawil w twoim lozku ale cala jego reszta jest zupelnie gdzie indziej..... czy jest mozliwe udawac ze tego nie widzimy???
Co o tym sadzicie?

krzys - Sro Lip 25, 2007 15:21

to tez jest zdrada moim zdaniem, bo nie jest sie wtedy szczerym ze swoim partnerem i pomimo tego ze sie fizycznie sie go nie zdradzilo to sie mysli o tym 2 osobie :( ...
Major - Sro Lip 25, 2007 20:47

Yeti napisał/a:
jeśli osoba którą bym pokochał, odwzajemni moje uczucie, wiedząc doskonale że jestem żonaty

To wlasnie o tym pisze. Zdradzasz w tym momencie osobe, ktora poznales i pokochales bedac ze swoja żoną. Bo w gruncie rzeczy związek małżeński ma być uwieńczeniem dozgonnej miłości. Jeżeli nie kochasz swojej żony, to znaczy, że być z nią nie powinieneś. W takim wypadku dochodzi do rozstania i druga kochajaca Cię osoba jeśli naprawde czule i szczerze Cię kocha, rozstaje się również ze swoją połówką i wtedy to Wy, żyjecie tak jak powinno.

Yeti - Czw Lip 26, 2007 09:18

katarzyna35k-ce napisał/a:
Tylko czemu jak facet zdradzi to rodzina czesto sie nie rozpada , jezeli kobieta to jest masakra!
Pomijając stereotypy (że facet, to musi, więc jak żonę głowa boli, to mu się wybacza),... to również prawdopodobnie dlatego, że kobiety na ogół są bardziej zainteresowane utrzymaniem małżeństwa (rodziny) mimo wszystko,... na ogół trudniej też im startować od nowa, a conajmniej zdobyć sie na to,... zwłaszcza z wiekiem!... (nie uważam tego za sprawiedliwe, ale wydaje mi się, że właśnie tak się dzieje).

Major napisał/a:
Bo w gruncie rzeczy związek małżeński ma być uwieńczeniem dozgonnej miłości.
Dokładnie tak to wygląda w teorii!... bo w życiu, to już nie zawsze!... :]
Major napisał/a:
Jeżeli nie kochasz swojej żony, to znaczy, że być z nią nie powinieneś. W takim wypadku dochodzi do rozstania i druga kochajaca Cię osoba jeśli naprawde czule i szczerze Cię kocha, rozstaje się również ze swoją połówką...
Hmmm.... i to również jest... jak najbardziej słuszną teorią! :]
Major, to nie jest takie proste!... po pierwsze, to wcale nie takie łatwe czasem, żeby coś, co nie jest białym, uznać za czarne!... a po drugie... wyobraź Sobie, że masz żonę, którą bardzo kochasz, macie wspólne dzieci, dom, kredyty i wieloletni bagaż wspomnień!... Czy - jeśli ona kochać Ciebie przestanie, to - doradzisz jej, że nie powinna żyć z Tobą?... :niepewny:
Major napisał/a:
Zdradzasz w tym momencie osobe, ktora poznales i pokochales bedac ze swoja żoną.
No, z tym sie jednak zgodzić nie potrafie!... i nie bardzo rozumiem w czym Ty tu widzisz zdradę (względem tej osoby) :niepewny: Wszak serce nie sługa!... A jeśli ja nawet nie skłamałem takiej osoby, to gdzie ją zdradziłem?...

Kochać i być kochanym... Któż o tym nie marzy!

katarzyna35k-ce - Czw Lip 26, 2007 09:32

Yeti napisał/a:
to również prawdopodobnie dlatego, że kobiety na ogół są bardziej zainteresowane utrzymaniem małżeństwa (rodziny) mimo wszystko,..

wiec własnie . i wiem czemu tak jest bo brak im siły na skonczenie czegos co i tak nie ma sensu . facet jest jak pies jak raz ugryzie bedzie juz gryzł.a kobieta siedzac w takim zwiazku zawsze przegrywa, chyba ze sama zacznie zdradzac...to w sumie tez jest jakis sposób typu wet za wet!

Yeti - Czw Lip 26, 2007 10:11

Świat chyba jednak nie wygląda tak, że są na nim wyłącznie ci niedobrzy faceci i te biedne krzywdzone i zdradzane kobiety!... ;)

Miałem raczej na myśli to, że na ogoł - zwłaszcza z upływem czasu - wizja i ryzyko spędzenia reszty życia w pojedynkę, dla kobiety jest wizją znacznie czarniejszą. Żeby sie na to zdobyć, potrzeba jej o wiele więcej siły niż facetowi w podobnej sytuacji.

katarzyna35k-ce napisał/a:
facet jest jak pies
Dobre porównanie!... W niektórych przypadkach: "pies na kobiety", ale w innych: "wierny jak pies", albo "służy jak pies", a czasem przez tą kobietę jest "traktowany jak pies". :/
ansc - Czw Lip 26, 2007 11:08

czy oglądaliście film " Family Man" ? Jest to film o prawdziwej miłości o tym jak radzą sobie mężczyzna czy kobieta w pojedynkę i co z tego wynika i co tak naprawde jest najważniejsze w życiu. W roli głównej Nicolas Cage, ( filmy z nim najczęściej są z jakąś płętą życiową ;)) Oczywiście prawdziwa miłość możliwa jest tylko w filmach ;)
vkimi - Czw Lip 26, 2007 12:30

hmmm zdrada ... na zdradę polecam



to pomaga :)

katarzyna35k-ce - Czw Lip 26, 2007 12:37

Yeti napisał/a:
czasem przez tą kobietę jest "traktowany jak pies".

no faktycznie biedne małe samczontka :rotfl:
niestety ale facet zawsze da sobie jakos rade, nie przywiazuje tak sie uczuciowo i emocjonalnie (oczywiscie nie mowie tu o wszystkich) i potrafi machnac reka na kobiete po czym znalezc za 3 godziny nastepna.Osobiscie znam takie przypadki...
Cholera ale wsród kobiet tez nam takie przypadki... :rotfl:
ech... samo zycie

pelulola - Czw Lip 26, 2007 13:41

katarzyna35k-ce napisał/a:
ech... samo zycie

Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo...Katarzyno, to straszne, ale ja tez znam przedstawicieli obojga płci, zachowujących się podobnie!

Moim zdaniem istnieją dwa rodzaje zdrady- fizyczna i duchowa. O ile tę pierwszą chyba umiałabym wybaczyc, tej duchowej- nigdy.
Ale o tym juz była mowa...
Ale tak sobie myśle, ze zanim dojdzie do zdrady, to mozna zauważyc pewne sygnały- przestajemy ze soba rozmawiac, sprawy łóżkowe schodza na dalszy plan (nie mylic z rutyną), oddalamy sie od siebie, zyjemy nie ze sobą ale obok siebie. Jesli sie kochamy, i w odpowiedniej chwili zobaczymy, ze cos jest nie tak, to mozna próbowac ratować zwiazek. To takie moje idealistyczne poglądy...

katarzyna35k-ce - Czw Lip 26, 2007 14:55

pelulola napisał/a:
ze zanim dojdzie do zdrady, to mozna zauważyc pewne sygnały
no to fakt moj ex mąz latał na solarium jak powalony - był bardziej opalony niz ja :przestraszony:
Piotrulek - Czw Lip 26, 2007 18:07

katarzyna35k-ce napisał/a:
no to fakt moj ex mąz latał na solarium jak powalony - był bardziej opalony niz ja


a ja nie latalem do solarium,bo i po co?? :D :D

katarzyna35k-ce - Czw Lip 26, 2007 22:02

Piotrulek, Ty moj drogi nie musisz i tak jestes niezłe ciacho! :ok:
Piotrulek - Czw Lip 26, 2007 22:58

katarzyna35k-ce napisał/a:
niezłe ciacho!


ale mnie zawstydzilaś :wstyd: :wstyd: :wstyd: :ok: :ok: nic juz mowię...kurde...

Yeti - Pią Lip 27, 2007 17:22

pelulola napisał/a:
Moim zdaniem istnieją dwa rodzaje zdrady- fizyczna i duchowa. O ile tę pierwszą chyba umiałabym wybaczyc, tej duchowej- nigdy
A czy mógłbym zapytać, co musialoby się wydarzyć, abyś poczuła się zdradzona psychicznie?... :niepewny:

Cytat:
zanim dojdzie do zdrady, to mozna zauważyc pewne sygnały- przestajemy ze soba rozmawiac, sprawy łóżkowe schodza na dalszy plan, oddalamy sie od siebie
Jestem ciekaw, jakiemu procentowi małżeństw np. z dwudziestoletnim stażem takie objawy są obce?... :niepewny:

katarzyna35k-ce napisał/a:
niestety ale facet zawsze da sobie jakos rade
Czemu "niestety"?... to właśnie po tym należy rozpoznawać faceta, a nie po... ogonku! :P
Cytat:
nie przywiazuje tak sie uczuciowo i emocjonalnie i potrafi machnac reka na kobiete po czym znalezc za 3 godziny nastepna
...seksizmem zapachnialo! :/ Wredne te chłopy takie!.... :dobani:

Cytat:
No to kto częściej zdradza kobiety czy mężczyźni w małżeństwie?

...podejrzewam, że to pytanie było tendencyjne, więc zaryzykuję takie stwierdzenie:

Przyczyn niewierności facetów należałoby się doszukiwać u kobiet!... i na odwrót! :]

ansc napisał/a:
czy oglądaliście film " Family Man"? (...)Oczywiście prawdziwa miłość możliwa jest tylko w filmach
Piękny film! - zgadzam się! :)
...ale z tym ostatnim zdaniem, to już się nie zgodzę! :) ... ansc, czy uważasz się niezdolna do prawdziwej miłości?... :niepewny:

Jak dla mnie, to różnica pomiędzy filmami a życiem tkwi w... ścieżce dzwiękowej! :P
...a poza tym, to te romantyczne filmy kończą się w momencie, w którym w życiu zaczyna się normalne życie.

katarzyna35k-ce - Pią Lip 27, 2007 21:32

Yeti napisał/a:
katarzyna35k-ce napisał/a:
niestety ale facet zawsze da sobie jakos rade
Czemu "niestety"?... to właśnie po tym należy rozpoznawać faceta, a nie po... ogonku!

niestety dla kobiet! a tak przy okazji nigdy nie rozpoznawałam faceta po ogonku , ale widze ze Ty masz w tym jakies doswiadczenie skoro takie wnioski Ci sie nasuwaja :P
Yeti napisał/a:
Wredne te chłopy takie!....

a baby jeszcze gorsze :dobani:
Yeti napisał/a:
Przyczyn niewierności facetów należałoby się doszukiwać u kobiet!... i na odwrót!

oj zbytnio generalizujesz!

Yeti - Sob Lip 28, 2007 08:09

katarzyna35k-ce napisał/a:
oj zbytnio generalizujesz!

...i kto to mówi?... :]

Ale masz rację!... Generalizowałem!... bo to miało być uogólnieniem! :)

katarzyna35k-ce napisał/a:
niestety ale facet zawsze da sobie jakos rade
(...)
niestety dla kobiet!

Mi się wydaje, że raczej "stety" :) Bo poza parami, które zmagają się z problemem, jak sie rozstać, są jeszcze całe rzesze takich, które zmagają się z problemami, jak przetrwać. I wydaje mi się, że jakoś tak właśnie rolą faceta ma być, żeby dać radę!... nie tylko za siebie, ale za całą rodzinę, za którą powinien czuć się odpowiedzialny!... Częściej więc, na tym, że facet potrafi sobie poradzić, kobiety zyskują, a nie tracą!...
Nawet (a może szczególnie) w tych skrajnych sytuacjach, facet nie może opuścić rąk, skończyć na narzekaniu, rozpłakać się... On musi dać radę!... a przy tym nie myśleć tylko o sobie!
Nic więc dziwnego, że facet zostając sam, tymbardziej potrafi sobie poradzić!

katarzyna35k-ce - Sob Lip 28, 2007 12:32

Yeti napisał/a:
Mi się wydaje, że raczej "stety" Bo poza parami, które zmagają się z problemem, jak sie rozstać, są jeszcze całe rzesze takich, które zmagają się z problemami, jak przetrwać.

owszem tu sie zgadzam , tylko ze ja mam na mysli faceta odchodzacego od kobiety czy tez rodziny.Wtedy takiej kobiecie jest ciezko sie pozbierac za to facetowi prrzychodzi to nadzwyczaj łatwo(oczywiscie jak wszedzie sa wyjatki)

desperado - Sob Lip 28, 2007 21:17

katarzyna35k-ce napisał/a:
Wtedy takiej kobiecie jest ciezko sie pozbierac za to facetowi prrzychodzi to nadzwyczaj łatwo(oczywiscie jak wszedzie sa wyjatki)
kazdy facet ma 1.5 roku do tyly na takim rozejsciu psychcznie, moja droga my jak odchodzimy myslimy o dzieciach ,jak kobieta odchodzi do innego to idzie na calosc :)
katarzyna35k-ce - Sob Lip 28, 2007 23:01

desperado napisał/a:
moja droga my jak odchodzimy myslimy o dzieciach

prosz Cie Darku nie pisz głupotek! Moze Ty bys myslał ale ja w wiekszosci znam facetow co maja w (...) i dzieci i co bedziez z rodzin a dalej jak on sie straci!

chaoss - Sob Lip 28, 2007 23:03

co jak co emocje ida do gory, a zakonczyc tego offtopica mozna stwierdzeniem, ze ani kobiety ani mezczyzni nie lubia jak sie generalizuje i osadza wszystkich lub duza wiekszosc z gory.
desperado - Sob Lip 28, 2007 23:05

katarzyna35k-ce napisał/a:
prosz Cie Darku nie pisz głupotek! Moze Ty bys myslał ale ja w wiekszosci znam facetow co maja w (...) i dzieci i
mam inne imie slonko
katarzyna35k-ce - Sob Lip 28, 2007 23:06

chaoss napisał/a:
co jak co emocje ida do gory,

jak zawsze w dyskusji
chaoss napisał/a:
a zakonczyc tego offtopica mozna stwierdzeniem, ze ani kobiety ani mezczyzni nie lubia jak sie generalizuje i osadza wszystkich lub duza wiekszosc z gory.
tez.....
desperado - Nie Lip 29, 2007 01:01

katarzyna35k-ce napisał/a:
Wysłany: Wczoraj 23:06



chaoss napisał/a:
co jak co emocje ida do gory,

jak zawsze w dyskusjichaoss napisał/a:
a zakonczyc tego offtopica mozna stwierdzeniem, ze ani kobiety ani mezczyzni nie lubia jak sie generalizuje i osadza wszystkich lub duza wiekszosc z gory.z mi;loscia jest jaK JEST JAK ZE (...) PRZYCHODZI NIE WIADOMO KIEDY I TO JEST PIEKNE
tez.....

katarzyna35k-ce - Nie Lip 29, 2007 21:28

desperado, sorki pomyliłam Cie z Darkensztejnem ;) jeszcze raz sorki
Yeti - Pon Lip 30, 2007 08:28

katarzyna35k-ce napisał/a:
...tylko ze ja mam na mysli faceta odchodzacego od kobiety czy tez rodziny.Wtedy takiej kobiecie jest ciezko sie pozbierac za to facetowi przychodzi to nadzwyczaj łatwo...
To jednak trochę jeszcze pogeneralizuję :oczami:
Ponieważ tematem jest tu zdrada,... ponieważ (generalizując) faceci rzekomo częściej się jej dopuszczają,... to można sie też zastanowić, czy to nie cześciej bywa tak, że facet - nie "odchodzi", ale w konsekwencji swych czynów - jest w_y_w_a_l_a_n_y z tej rodziny,... z tego związku...
...i dalej generalizując, ośmielę się powiedzieć, że to właśnie wyjątkami są ci, po których to spływa jak po kaczce... tyle, że w większości przypadków facet zrobi wszystko, żeby nie pokazać po sobe tego, co przeżywa...
...a to, że o wiele szybciej pakuje się do innego łóżka?... To wcale niczego nie oznacza!... Po prostu facetowi (generalizując) nie potrzeba drżenia serca, żeby sie tam znaleźć, a - jeśli nie przestał się myć i golić, to - zawsze znajdą się kobiety, które zechcą to wykorzystać. Równie dobrze można wysnuć wniosek, że to kobietom przychodzi to łatwiej, bo potrafią (po wywaleniu z domu niewiernego męża) zabrać się za zmianę firanek w momencie, kiedy facet, nawet jak nie zleciałby z drabiny, to operacje na żabkach przekraczałyby jego możliwości... ;)
katarzyna35k-ce napisał/a:
ja w wiekszosci znam facetow co maja w d*** i dzieci, i co bedziez z rodzin...
Katarzyno, znasz niewłaściwych facetów! ;)

chaoss napisał/a:
ani kobiety ani mezczyzni nie lubia jak sie generalizuje i osadza wszystkich lub duza wiekszosc z gory

No to teraz czekamy na posty w stylu:
Cytat:
Jestem rogaczem!... Kochani, co mam zrobić?...

...a może nic złego w generalizowaniu, jeśli tylko prowadzi do rozsądnych wniosków?... :niepewny:

katarzyna35k-ce - Pon Lip 30, 2007 09:38

Yeti napisał/a:
Katarzyno, znasz niewłaściwych facetów!

hmm... no ciekawy wniosek. Szkoda ze Ci niewłasciwi faceci to byli mezowie moich znajomych , przez ktorych cierpia dzieci i ich byłe zony :kwasny:
Yeti napisał/a:
tyle, że w większości przypadków facet zrobi wszystko, żeby nie pokazać po sobe tego, co przeżywa...
no tak ... meska duma. Wiesz gdyby czasem okazał swoje prawdziwe uczucia to moze by te niedobra kobieta dała mu jeszcze szanse.
Yeti napisał/a:
kiedy facet, nawet jak nie zleciałby z drabiny, to operacje na żabkach przekraczałyby jego możliwości...

hahahah no mysle ze takie wygibasy dla faceta sa zawsze wielkim wyzwanie i nie tylko w sytuacjach rozejscia z partnerem ;)

ansc - Pon Lip 30, 2007 17:11

Yeti napisał/a:
..ale z tym ostatnim zdaniem, to już się nie zgodzę! :) ... ansc, czy uważasz się niezdolna do prawdziwej miłości?... :niepewny:

Chyba teraz już tak :(

daniela - Wto Lip 31, 2007 11:58

zdradzie mowie NIE .... i tyle mam do powiedzenia
katarzyna35k-ce - Wto Lip 31, 2007 12:02

daniela napisał/a:
zdradzie mowie NIE .... i tyle mam do powiedzenia

hmm a ja mysle ze pomimo Twojego nie moze Ci sie zdarzyc ze zdradzisz.... niezbadane sa nasze przyszłe sciezki...

Yeti - Wto Lip 31, 2007 15:59

Hmmm.... a ja myślę, że jakbym zdradzał na prawo i lewo, to wtedy najgłośniej krzyczałbym: "zdrajców ukamieniować!",... żeby podejrzenia od siebie odwrócić :P

Cytat:
ansc, czy uważasz się niezdolna do prawdziwej miłości?...
ansc napisał/a:
Chyba teraz już tak
ansc, przyjdzie jeszcze dzień, kiedy Ci będzie łyso, że to powiedzialaś ;) ...a w każdym razie, szczerze życzę Ci tego!
ansc - Wto Lip 31, 2007 17:23

Yeti napisał/a:
ansc, przyjdzie jeszcze dzień, kiedy Ci będzie łyso, że to powiedzialaś ;) ...a w każdym razie, szczerze życzę Ci tego!


Jak wyłysieję to pierwszy się o tym dowiesz ;)

Arex30 - Wto Lip 31, 2007 18:09

hmm zdrada........ pewnie sie zda..... :hyhy:
desperado - Wto Lip 31, 2007 21:24

ansc napisał/a:
Chyba teraz już tak
ciekawy przypadek lubie ciezkie
ansc - Sro Sie 01, 2007 17:20

No cóz wypadałoby odpowiedzieć ale nie będę robiła offtopa ;)
Alinka - Czw Sie 02, 2007 12:58

czy ktos sie zastanawial co czuje dziecko , kiedy sie dowiaduje ze ojciec ma kochanke?
Rafał - Czw Sie 02, 2007 13:05

No ja dopiero teraz się nad tym zastanowiłem bo w ogóle nie przyjmuję takiej opcji do wiadomości...ale to chyba każdy by znienawidził takiego ojca :kwasny: bynajmniej ja osobiście nigdy nie myślałem o zdradzie...
katarzyna35k-ce - Czw Sie 02, 2007 13:13

Rafał napisał/a:
ale to chyba każdy by znienawidził takiego ojca

grubo sie mylisz! dziecko mysli : co ja złego zrobiłam/łem ze moj tata odszedł do innej pani!~
Tak mysli dziecko!
Alinka napisał/a:
czy ktos sie zastanawial co czuje dziecko , kiedy sie dowiaduje ze ojciec ma kochanke?

ja nie musialam sie zastanawiac ja to widziałam. tragedia :|

Alinka - Czw Sie 02, 2007 13:21

katarzyna35k-ce napisał/a:
co ja złego zrobiłam/łem ze moj tata odszedł do innej pani!~

ale to ojciec odchodzi od matki, nie od dziecka..
ciezko to sobie uswiadomic majac kilka/kilkanascie lat..
ale kiedy ma sie kilkadziesiat, wtedy przychodzi refleksja, co moja mama zrobila, ze on ja przestal kochac.. nie starala sie? wszystko stało sie jedna wielka rutyna..

Jacek_s - Czw Sie 02, 2007 13:22

POstanowilem ozywic ten temat....

ZDRADA JEST OK !

To tylko w polsce katolicyzm na wyskokim poziomie tego zabrania
ale juz nowe pokolenia polakow sa wychowywane na luzie wiec ....

Alinka - Czw Sie 02, 2007 13:24

Jacek_s napisał/a:
To tylko w polsce katolicyzm na wyskokim poziomie tego zabrania
ale juz nowe pokolenia polakow sa wychowywane na luzie wiec ....



eee, ale po co mieszac w to religie..
Zdrada jest moze i OK dla zdrajacego, ale dla jego bliskich to raczej jest przykre..

Rafał - Czw Sie 02, 2007 13:26

Po co wchodzić w jakiś związek skoro ma się świadomość, że będzie się zdradzało tą drugą osobę? :looka:
Alinka - Czw Sie 02, 2007 13:27

Rafał napisał/a:
Po co wchodzić w jakiś związek skoro ma się świadomość, że będzie się zdradzało tą drugą osobę?

i kto to mowi.. :P
ale wiesz, te 20 lat temu moze nie do konca myslales ze bedziesz ja zdradzal.. albo juz od poczatku prowadziles podwojne zycie..

Jacek_s - Czw Sie 02, 2007 13:31

Przeciez nikt nie jest wierny to jest biologicznie nie mozliwe. NIedawno sie dowiedzoelem czegos szojujacego jesli chodzi o kobiety.
Ktory facet chcailby wychowywac codze dziecko myslac ze to jest jego. Bo zona poszla na bok i nigdy przenogdy prawda nie mial wysc na jaw ze to nie jego dziecko.
Zaglebilem sie w ta sprawe okazalo sie ze mnustwo kobiet okolo 10% malzensw tak ma. Facecie nawet o tym nie wiedza. Usiwadomilem sobie ze kiedys jak ja bede mial juz dzieciaka to sprawdze DNA. Jednak chce wrocic spowrotem do tematu ZDRADA.

Rafał - Czw Sie 02, 2007 13:36

Cytat:
i kto to mowi.. :P

no co, nie wiem o co Tobie teraz chodzi Alinko... :P nigdy nie powiedziałem, że kogoś zdradziłem :) chyba nie myślisz, że tylko faceci zdradzają, że My jesteśmy tymi złymi :P

Alinka napisał/a:
ale wiesz, te 20 lat temu moze nie do konca myslales ze bedziesz ja zdradzal..

dla mnie sprawa jest jasna...jeżeli nie jestem pewien co do swoich uczuć to nie wiążę się z nikim...i na pewno nie zmienią się moje uczucia, a jeżeli już to zdrada nie będzie wyjściem, wtedy prędzej rozstanie...nie potrafiłbym tak od jednej do drugiej kobiety latać

Alinka napisał/a:
albo juz od poczatku prowadziles podwojne zycie..

to już jest perfidia :wstyd:

Piotrulek - Czw Sie 02, 2007 14:00

Alinka napisał/a:
czy ktos sie zastanawial co czuje dziecko , kiedy sie dowiaduje ze ojciec ma kochanke



a czy ktoś sie zastanawial co dziecko czuje jak matka ma kochanka??

Rafał - Czw Sie 02, 2007 15:53

Piotrulek napisał/a:
Alinka napisał/a:
czy ktos sie zastanawial co czuje dziecko , kiedy sie dowiaduje ze ojciec ma kochanke



a czy ktoś sie zastanawial co dziecko czuje jak matka ma kochanka??


dla mnie to bez znaczenia czy to matka czy ojciec i myślę, że jednak Alinka nie chciała uogólniać :)

Arex30 - Czw Sie 02, 2007 15:56

Czy jednorazowy skok w bok to zdrada ?
Czy zdradzamy sexem czy uczuciem ?
Bo przecież zdrada fizyczna to jedno a zdrada psychiczna to co innego.
Można żyć w związku a myśleć o innej osobie ( fatazjować itp. ) czy to zdrada ?

Rafał - Czw Sie 02, 2007 16:09

Czy jednorazowy skok w bok to zdrada...oczywiście, że tak...
Alinka - Czw Sie 02, 2007 19:04

Arex30 napisał/a:
Czy jednorazowy skok w bok to zdrada
Czy zdradzamy sexem czy uczuciem
Bo przecież zdrada fizyczna to jedno a zdrada psychiczna to co innego.
Można żyć w związku a myśleć o innej osobie ( fatazjować itp. ) czy to zdrada


1.jednorazowy skok w bok to nie zdrada. to chwila zapomnienia:)
2. na poczatku jest to tylko sex, ale potem mozliwe jest ze zacznie sie jakies uczucie .
3. tego troche nie czaje, podaj jakis przykład..
4. fantazjowanie to nie zdrada, dopoki nie zacznie sie szukac realnych swoich fantazji poza małzenstwem.

Rafał - Czw Sie 02, 2007 19:45

Cytat:
1.jednorazowy skok w bok to nie zdrada. to chwila zapomnienia:)


tu się niestety nie zgodzę:):)

Major - Czw Sie 02, 2007 20:36

Alinka, to ja moze zaczne miec tych jednorazowych skokow w bok codziennie po kilka. Zeby nie bylo ze sie moge zakochac to zawsze to bedzie z inna kobieta. Czy to nadal nie bedzie zdrada?
Jacek_s - Czw Sie 02, 2007 20:37

Alinka i Rafal czy wy kiedys stanowiliscie tgz "pare"?
krystian - Pią Sie 03, 2007 09:32

Alinka napisał/a:
jednorazowy skok w bok to nie zdrada. to chwila zapomnienia:)
zgadzam sie:) zdrada na odleglosc, w weekendy i dnie parzyste sie nie liczy:P
katarzyna35k-ce - Pią Sie 03, 2007 09:59

Alinka napisał/a:
katarzyna35k-ce napisał/a:
co ja złego zrobiłam/łem ze moj tata odszedł do innej pani!~

ale to ojciec odchodzi od matki, nie od dziecka..
ciezko to sobie uswiadomic majac kilka/kilkanascie lat..

no wiec Ci pisze co mysli dziecko w takiej chwili! Czytaj ze zrozumieniem :znudzony:
krystian napisał/a:
Alinka napisał/a:
jednorazowy skok w bok to nie zdrada. to chwila zapomnienia:)
zgadzam sie:) zdrada na odleglosc, w weekendy i dnie parzyste sie nie liczy:P

ja proponuje jeszcze w swieta panstwowe i koscielne :rotfl:

Alinka - Pią Sie 03, 2007 10:21

Jacek_s napisał/a:
Alinka i Rafal czy wy kiedys stanowiliscie tgz "pare"?

taaa bylismy para, mamy 2 dzieci a teraz od czasu do czasu sie zdradzamy... :rotfl:

a tak serio , NIEEEEEE!!! , nawet sie nie znamy ;)

Major napisał/a:
Alinka, to ja moze zaczne miec tych jednorazowych skokow w bok codziennie po kilka. Zeby nie bylo ze sie moge zakochac to zawsze to bedzie z inna kobieta. Czy to nadal nie bedzie zdrada?


"czego oczy nie widza , tego sercu nie żal.." :hyhy:

to nie bedzie zdrada.. to tylko bedzie sex z nieznana osoba:)
dopoki nie zacznies z ta osoba planowac przyszlosci.. :/

madziar - Pią Sie 03, 2007 10:24

Alinka teraz wszyscy faceci Ciebie chcą. Skoro wybaczasz "chwile zapomnienia", to ty skarb a nie kobita jestes. :P
Alinka - Pią Sie 03, 2007 10:31

madziar napisał/a:
Alinka teraz wszyscy faceci Ciebie chcą. Skoro wybaczasz "chwile zapomnienia", to ty skarb a nie kobita jestes.


:) oj Madziar , bez przesady:) chodzi o to , ze sama świeta nie jestem..
i moze tez to , ze nigdy mi na nikim nie zalezalo, nigdy mnie nikt nie zdradzil..
no poza 1 osoba, ale to nie moge na forum opowiadac bo nigdy nie wiadomo kto czyta, :zawstydzony:

Yeti - Pią Sie 03, 2007 12:26

Czasem odnoszę wrażenie, że niektórym się wydaje, ze to jest tak: sielankowe życie, kołysane wiatrem firanki, świeże kwiaty na stole i dom pachnący majerankiem, wzajemna miłośc i szacunek kipiące z wszystkich stron... i nagle ten głupi i niewdzięczny (najczęściej jednak samiec) burzy tą oazę szczęścia, bo mu się bzykać na boku spodobało...
...wcale więc się nie dziwię, że ktoś, kto ma takie wyobrażenie o życiu, to żadnych wątpliwości nigdy miał nie będzie... :/

Alinka napisał/a:
czy ktos sie zastanawial co czuje dziecko , kiedy sie dowiaduje ze ojciec ma kochanke?
Piotrulek napisał/a:
a czy ktoś sie zastanawial co dziecko czuje jak matka ma kochanka??
Przede wszystkim, powinni się nad tym zastanowić ci zdesperowani zdradzani!... i ja jestem tu skłonny po ich stronie dopatrywać się znaczącej części odpowiedzialności za konsekwencje zdrady dla psychiki dzieci.
Chyba do wyjątków nalezą przypadki, kiedy ten zdradzający byłby zainteresowany uświadamianiem w tym względzie kogokolwiek, a tymbardziej swojego potomstwa.
Ale już do wyjątków nie należą rozgrywki prowadzone przez osobę zdradzoną... prowadzone w sposób bezlitośnie manipulujący emocjami dzieci, nie liczący się z ich przeżyciami, byleby odwetu dokonać, byleby w dziecięcych sercach zasiać nienawiść i pogardę dla tej drugiej strony!...

Rafał - Pią Sie 03, 2007 16:30

Cytat:
taaa bylismy para, mamy 2 dzieci a teraz od czasu do czasu sie zdradzamy... :rotfl:

Alinka, zapomniałaś o Naszym piesku Fafiku :(

Arex30 - Pią Sie 03, 2007 16:40

Prosił ktoś o przykład....
Ok
podaje

On i ona żyją razem i są szcześliwym małżeństwem. Córka rośnie. Ona poznaje w pracy miłego kolegę .
po pewnym ( dodajmy dłuższym czaie ) ona zauważyła że porównuje swojego męża do swojego kolegi. To jak sie ubiera jak sie czesze jak sie wysławia.
W łużku podczas .... myśli o koledze w pracy......

Czy to zdrada?

Alinka - Pią Sie 03, 2007 16:47

Nie, to nie zdrada:) jak tak dalej pojdzie to niektorzy stwierdza ze rozmowa z nowym facetem, pojscie na kawe, albo nie wiem pisanie z nim na necie to zdrada..
Arex30 - Pią Sie 03, 2007 16:49

Alinka, ale ta kobieta wg mnie dokonała zdrady psychicznej a nie cielesnej.
Ona przelała uczucia na kolegę a meża traktuje przedmiotowo.....
Toż to gorsze od laski w parku.

Szamanka - Pią Sie 03, 2007 17:20

Arex, w sumie jesli sa szczesliwy, i tak jak napisal Yeti
Cytat:
sielankowe życie, kołysane wiatrem firanki, świeże kwiaty na stole i dom pachnący majerankiem, wzajemna miłośc i szacunek kipiące z wszystkich stron
.... to daje leb se uciac, ze nie bedzie szukac w koledze z pracy kogos lepszego....Kobieta jest tak stworzona, ze dobre nie zamienia na lepsze, szanuje to co ma.
Arex30 - Pią Sie 03, 2007 18:20

Szamanka, ale czy przedstawiony przykład wyczerpuje znamiona zdrady czy też nie ?
Bo nie rozpatrujemy tego pod kątem
Szamanka napisał/a:
Kobieta jest tak stworzona, ze dobre nie zamienia na lepsze, szanuje to co ma.

Szamanka napisał/a:
ze nie bedzie szukac w koledze z pracy kogos lepszego
a czy ja pisałem że szukała ........
Piotrulek - Pią Sie 03, 2007 19:35

Arex30 napisał/a:
W łużku podczas .... myśli o koledze w pracy......

Czy to zdrada?



Arex,pewnie,ze to jest zdrada i to haniebna...wiem coś o tym...kurde naprawde...

trunks - Pią Sie 03, 2007 22:14

zgadzam sie z Piotrulekiem ze to zdrada...psychiczna ale zdrada
Yeti - Sob Sie 04, 2007 09:18

Wybaczcie, ale jakoś śmiać mi się z tego chce, chłopaki! :)

To na czym, waszym zdaniem, ma polegać wierność, lojalność?... Co?...

Kobieta (ta z przykładu) ma nie widzieć nikogo wokół, żyć w przekonaniu, że jedynym atrakcyjnym osobnikiem jest jej mąż,... i wtedy uznacie ją za w pełni wierną, a jej wierność za cnotę?

Jak dla mnie, Arex, to o czym napisałeś, to po prostu... pokusa (nawet w świetle najsurowszych teorii religijnych).
Wczujcie sie w sytuację tej kobiety!... cóż złego ona tu zrobiła?... Dopiero w takiej sytuacji wierność i lojalność wobec męża mogą stanowić jakąś wartość!... Jeśli ta kobieta chce dochować wierności, to będzie się zmagać, by tej pokusie nie ulec!... Gdy pojawia się możliwość wyboru... dopiero wtedy dokonuje się tego wyboru! To tu dopiero można mówić, że zaczyna się wierność, albo że następuje zdrada!... Dopóki nie było deszczu, to nie ma się co chełpić tym, że się wróciło w suchych skarpetkach!... Żadna to sztuka, żadna zaleta!... a umiejętność dochowania wierności jest zaletą!

O zdradzie będzie można mówić dopiero wtedy, jeśli ta kobieta swoim świadomym działaniem zacznie zmierzać do nawiązania kontaktów o charakterze erotycznym z tym osobnikiem! (co wcale nie jest równoznaczne z pójściem do łóżka!). Ale nic złego nie będzie w ich kontaktach towarzyskich, przyjacielskich itp. :]

Jeśli koniecznie chcecie roztrząsać to coś, co nazywacie w tym przypadku zdradą psychiczną, to można o tym mówić dopiero wtedy, jeśli ta kobieta (np. będąc w łóżku z mężem) w marzeniach świadomie przywołuje tego "kolegę", i w wyobraźni przenosi doznania na kontrakt z nim, czerpiąc z tego dodatkową przyjemność!

Jak można byłoby komuś zarzucać zdradę za sam fakt pojawienia się myśli w głowie?...
Przykład na poparcie tego, o czym mówię... Kobieta kiedyś zgwałcona... mijają lata, a w jej wyobraźni podczas każdego współżycia z mężem, pojawia się ten gwałciciel. I co?... Czy to jest coś, co można jej mieć za złe, czy raczej coś, z czym ona musi sobie poradzić?... wiem, że gwałciciel, to przykład z innej beczki, ale mam nadzieję, że to dobry przykład na wyjaśnienie naszej bezsilności na pojawienie się pewnych myśli w głowie, ale i niewinności wobec tych myśli! :)

Jak dla mnie, to jeśli ktoś mi mówi: "dla mnie inni faceci, poza moim mężem nie istnieją!", to taka osoba nie ma jeszcze zielonego pojęcia o wadze wierności! Ona nie może mówić w ogóle, że tej wierności dochować potrafi, bo to się dopiero okazę, kiedy tych innych mężczyzn zauważy! (jestem jaroszem... czy dochowanie zasad piątkowych postów można mi uznać za zasługę?...). Wierność, to nieuleganie pokusom, a nie niedostrzeganie ich!

Aha... jeszcze apropos tej... zdrady psychicznej. Są przypadki, kiedy jest ona usprawiedliwiona... Nie wszystkie małzeństwa bywają cacy!... Dla niejednej kobiety, takie przeniesienie myśli jest jedynym sposobem na przetrwanie tzw. obowiązków małzeńskich z kimś, kto je po prostu egzekwuje... :/

Arex30 - Sob Sie 04, 2007 09:27

Yeti napisał/a:
Jak można byłoby komuś zarzucać zdradę za sam fakt pojawienia się myśli w głowie?...


No toś mnie teraz rozbawił.......
"... myślą mową uczynkiem zaniedbaniem..."

Czyli wg Twojej drogi Yeti, teori zdrada jest tylko fizyczna ?
Yeti napisał/a:
Dopóki nie było deszczu, to nie ma się co chełpić tym, że się wróciło w suchych skarpetkach!
no chyba że komuś sie nogi pocą.....
Yeti napisał/a:
Przykład na poparcie tego, o czym mówię... Kobieta kiedyś zgwałcona... mijają lata, a w jej wyobraźni podczas każdego współżycia z mężem, pojawia się ten gwałciciel. I co?... Czy to jest coś, co można jej mieć za złe, czy raczej coś, z czym ona musi sobie poradzić?... wiem, że gwałciciel, to przykład z innej beczki, ale mam nadzieję, że to dobry przykład na wyjaśnienie naszej bezsilności na pojawienie się pewnych myśli w głowie, ale i niewinności wobec tych myśli!


To przykład raczej nie w temacie bo mówimy tu ( tak mi sie wydaje ) o świadomej zdradzi.
Yeti napisał/a:
Aha... jeszcze apropos tej... zdrady psychicznej. Są przypadki, kiedy jest ona usprawiedliwiona...
a mnie sie wydaje że w takim wypadku potzrebny jest psycholog i/lub rozstanie.
Yeti - Sob Sie 04, 2007 09:45

Arex30 napisał/a:
Yeti napisał/a:
Jak można byłoby komuś zarzucać zdradę za sam fakt pojawienia się myśli w głowie?...

No toś mnie teraz rozbawił.......
"... myślą mową uczynkiem zaniedbaniem..."

Arex, jeśli chcesz sie opierać na nauce Kościoła, to zwróć się do kogoś z tej branży chociażby o interpretację sceny kuszenia Jezusa na pustyni... Bo wg tego, co Ty sugerujesz, to On tam pychą grzeszył!

Arex30 napisał/a:
Czyli wg Twojej drogi Yeti, teori zdrada jest tylko fizyczna
Przecież ja napisałem, kiedy można mówić o zdradzie psychicznej, a udajesz, jakby tam tego nie było!... Nie rozumiem Cię!

Arex30 napisał/a:
To przykład raczej nie w temacie bo mówimy tu ( tak mi sie wydaje ) o świadomej zdradzi.
To jest przykład jak najbardziej w temacie!... Właśnie chodzi o związek świadomości i osobistej woli z pojawianiem sie myśli w głowie człowieka!...
A Ty pisząc
Cytat:
W łużku podczas .... myśli o koledze w pracy......
nie wyjaśniłeś, czy chodzi tu o świadome myśli, czy też o podświadomość, przed którą być może ta kobieta się broni....
...a dopisując później
Cytat:
a czy ja pisałem że szukała ........
raczej sugerujesz, że to drugie! :)
Arex30 napisał/a:
a mnie sie wydaje że w takim wypadku potzrebny jest psycholog i/lub rozstanie.
Lekarzu małzeństw, wylecz je wszystkie!... Podpowiedz kobietom bitym, deptanym, poniewieranym, jakie to proste!... Czemuż one same na to nie wpadły?... :niepewny:
Arex30 - Sob Sie 04, 2007 09:56

Yeti, broń Boże nie wiem skąd u Ciebie takie odobiste wycieczki. Niestety jest mi przykro że wytykasz komuś coś czego nie jesteś pewien.
Myślałem że dyskusja jest poważna a tu niestety zaczyna znowu być pyskuwka.
Jeszze raz udowodniłeś że punk patrzenia jest ściśle związany z doznaniami w swerze własnych uczuć prywatnych.
Jeśli masz coś do powiedzenia w sprawie zdrady na podstawie własnych doznań to się podziel lub nie wypowiadaj się.
Yeti napisał/a:
jeśli chcesz sie opierać na nauce Kościoła, to zwróć się do kogoś z tej branży chociażby o interpretację sceny kuszenia Jezusa na pustyni... Bo wg tego, co Ty sugerujesz, to On tam pychą grzeszył!


ponad 80% Polków mieni sie Katolikami.
Yeti napisał/a:
kiedy można mówić o zdradzie psychicznej

I uważasz że tylko wtedy.....
A co z masturbacją?
Yeti napisał/a:
chodzi tu o świadome myśli, czy też o podświadomość
Ludzka psychika roztacza przed nami różne wizje również takie nad jakimi nie potrafimy zapanować
Piotrulek - Sob Sie 04, 2007 10:50

Arex30, Yeti, spokojniej Panowie proszę i bez nerwówek :krzeslem:
Yeti - Sob Sie 04, 2007 19:20

Arex30 napisał/a:
Niestety jest mi przykro że wytykasz komuś coś czego nie jesteś pewien.
Myślałem że dyskusja jest poważna
Arex, ja wytykam Ci tylko jedno, i jestem tego całkowicie pewien!... Wytykam Ci, że prowadzisz tą dyskusję (względem mnie) w sposób nieuczciwy!... A w zasadzie, to Ty chyba wcale nie bierzesz w niej udziału, rzucasz hasła, ale omijasz sedno tego, co Ci napisałem!... Następnie rzucasz kolejne hasełko, kolejne pytanie, ale takie, które świadczy o tym, że albo ignorujesz moje słowa, albo w ogóle ich nie czytałeś... Ani razu nie odniosłeś się do sensu tego, co napisałem!
Myślałeś, że dyskusja jest poważna?... To zajmij się nią na poważnie!... Może wtedy będzie!...

Cała reszta moich słów dotyczyła tematu, a nie Ciebie, wiec nie widzę powodu, żebyś się tak oburzał, ani żebyś w taki sposób je interpretował!... i nie wiem, gdzie tą pyskówkę dostrzegłeś... ja takich zamiarów z pewnością nie miałem!... i to mi jest przykro! :/

-----------------------------------------------------------

Wiem, że zasadniczo jest to jeden wielki offtopik, więc przepraszam!... ale ja naprawdę już nie wiem, w jaki sposób można tu podyskutować... a nie chciałem tworzyć niepotrzebnie nowego tematu!... Po jatkach, jakie na tym forum odchodziły nieraz, jestem też naprawdę zdziwiony, jakim cudem w niektórych tematach przywoływanie do porządku jest szybsze niż tego potrzeba... :/

Arex30 - Pon Sie 06, 2007 08:05

Yeti napisał/a:
Wytykam Ci, że prowadzisz tą dyskusję (względem mnie) w sposób nieuczciwy!...

Droki Yeti,
Niezmiernie mi przykro iż odczułeś to w taki sposób.
Temat zdrady jest mi niezmiernie bliski i uwazam ze niektóre stwierdzenia Twoje w tym temacie są krzywdzące zarówna dla osób zdradzanych jak i zdradzonych. Zdrady nie można w zaden sposób wytłumaczyć i to jest fakt. Mozna a nawet należy ją zaakceptować jednat nie należy przechodzić nad nią do porządku dziennego. Odpowiedzi na pytania dlaczego się zdradziło bądz dlaczego zostało się zdradzonym nurtują cały czas. i to od dwojga partnerów zależy czy związek po "fakcie" będzie utrzymany czy też nie.
Co do zdrady psychicznej to pojęcie które wiele osób ignoruje nie poczuwając się do winy. Dlatego podałem taki a nie inny przykład.

katarzyna35k-ce - Pon Sie 06, 2007 09:55

Arex30 napisał/a:
Co do zdrady psychicznej to pojęcie które wiele osób ignoruje nie poczuwając się do winy

dokładnie Tu sie z Toba zgadzam. Wiele osób podchodzi do tego jak do normy. Mały flircik nikomu nie zaszkodził, czy tez podkochiwnie sie w koledze z pracy.Niestety to tez zdrada czasem nawet gorsza od fizycznej.Tylko mało kto zdaje sobie z tego sprawe.
Gorzej jak sie wyda , współczuje wtedy stronie zdradzonej....

krystian - Pon Sie 06, 2007 12:24

Piotrulek napisał/a:
Arex,pewnie,ze to jest zdrada i to haniebna...wiem coś o tym...kurde naprawde...
a to dziwne bo rok temu miales inne zdanie...
Piotrulek napisał/a:
krystian napisał/a:
wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada


Czysta demagogia i przebarwienie tematu,pomysl...oglądając film,reportaż,czy cokolwiek w TV gdy w "głównej roli"występuje piękną kobietra,aktorka,dziennikarka,nigdy nie pomyślaleś sobie,że chcialbyś taką kobiete dotknąć,pocalować czy najnormalniej się z nia przespać??
18 lutego 2006 miales takie zdanie.

mialem juz tu nic nie pisac, ale tak patrze co piszecie i niektorzy z was mnie bawia strasznie. proponuje niektorym wrocic do stron od 35 bo tam dokladnie ten temat juz byl rozpatrywany...wprawdzie niektorym zmienilo sie troche zdanie. wiec albo zdradzili albo zostalei zdradzeni:P jak dzis pamietam jak niektorzy na mnie naskoczyli gdy stwierdzilem, ze zdrada w myslach to najgorsza ze zdrad:P

Lama71 - Pon Sie 06, 2007 13:12

WIESZ Yetiz wieloma rzeczami, o których piszesz się zgadzam, tyle że tak na moje oko, myślę że trochę "przesadzasz".
No bo:
Yeti napisał/a:
Jeśli ta kobieta chce dochować wierności, to będzie się zmagać, by tej pokusie nie ulec!... Gdy pojawia się możliwość wyboru... dopiero wtedy dokonuje się tego wyboru! To tu dopiero można mówić, że zaczyna się wierność, albo że następuje zdrada!... Dopóki nie było deszczu, to nie ma się co chełpić tym, że się wróciło w suchych skarpetkach!

Czyli że prawdziwie wierna jest taka, która nie ulegnie pokusie, choć będzie patrzeć na swego ślubnego, i ciągle się zastanawiać jakby to było pięknie, z tym czy z tamtym,ale puki mu do wyra nie wskoczy, wszystko gra?
Taki przykład, o którym pisze Arex30 jest jak najbardziej zdradą. Jak patrzyłbyś na swoją żonę, która będzie z Tobą tylko dlatego, że musi, a w gruncie rzeczy myśli o innych?
katarzyna35k-ce napisał/a:
dokładnie Tu sie z Toba zgadzam. Wiele osób podchodzi do tego jak do normy. Mały flircik nikomu nie zaszkodził, czy tez podkochiwnie sie w koledze z pracy.Niestety to tez zdrada czasem nawet gorsza od fizycznej.Tylko mało kto zdaje sobie z tego sprawe.

Wiesz.. i tak i nie. Nie raz widzę ładną dziewczynę, podoba mi się, znacznie bardziej niż moja żona. Ok.Tyle, że jadę sobie dalej, i tyle. Nie ma nic ponadto. NIe rozmyślam, co by było, i jakby było. I bynajmniej nie datego, że to byłaby/niebyłaby zdrada. Po prostu. WIelu facetów tak ma, ale nie każdy choćby bierze pod uwagę możliwość czegokolwiek dalej. Jeśli jednak rozpatrywać to w takim przypadku, jak pisze Arex, to zgadzam się z tobą.

Lama71 - Pon Sie 06, 2007 13:16

Szamanka napisał/a:
to daje leb se uciac, ze nie bedzie szukac w koledze z pracy kogos lepszego....Kobieta jest tak stworzona, ze dobre nie zamienia na lepsze, szanuje to co ma.

no to mnie się niezwykle podoba... Naprawdę, ubawiła nie Twoja wypowiedź.

Piotrulek - Pon Sie 06, 2007 15:44

krystian napisał/a:
Piotrulek napisał/a:
Arex,pewnie,ze to jest zdrada i to haniebna...wiem coś o tym...kurde naprawde...
a to dziwne bo rok temu miales inne zdanie... Piotrulek napisał/a:
krystian napisał/a:
wg mnie zdrada nawet tylko w myslach tez jest zdrada


Czysta demagogia i przebarwienie tematu,pomysl...oglądając film,reportaż,czy cokolwiek w TV gdy w "głównej roli"występuje piękną kobietra,aktorka,dziennikarka,nigdy nie pomyślaleś sobie,że chcialbyś taką kobiete dotknąć,pocalować czy najnormalniej się z nia przespać??
18 lutego 2006 miales takie zdanie.

mialem juz tu nic nie pisac, ale tak patrze co piszecie i niektorzy z was mnie bawia strasznie. proponuje niektorym wrocic do stron od 35 bo tam dokladnie ten temat juz byl rozpatrywany...wprawdzie niektorym zmienilo sie troche zdanie. wiec albo zdradzili albo zostalei zdradzeni:P jak dzis pamietam jak niektorzy na mnie naskoczyli gdy stwierdzilem, ze zdrada w myslach to najgorsza ze zdrad:P



tylko krowa nie zmienia pogladów,to po pierwsze,a po drugie to czytanie kolejnych opaslych tomow postow jest nudne i bezsensowne...zdrada to zdrada i to bez wzgledu "czym"dokonana,czy myślą czy mową czy czynem...nie ma lepszej lub gorszej zdrady,nie ma czystszej czy też brudniejszej jest zdrada lub jej nie ma,usprawiedliwinie siebie,ze ja tylko pomyślalem,a nie dotknalem,że bylem łykniety i nie wiedzialem z kim poszedlem do łóżka to czcza i głupia gadanina...

Monique - Pon Sie 06, 2007 15:49

Piotrulek, zgadzam sie z toba w 100% nic dodtac nic ujac..
Lecz kazdy oczywiscie moze miec tez swoj punkt widzenia bo jak to sie mowi.. punkt widzenia zalezy od siedzenia

ansc - Pon Sie 06, 2007 16:18

Więc sprawa się wyjaśniła biale to białe a czarne to czarne i dalsza dyskusja jest tu nie potrzebna.
Bardzo lubię czytać posty Yeti bo są głęboko przemyślane, pokazujące różny punkt widzenia na sprawę, pełne zrozumienia dla każdej ze stron. Takie wypowiedzi warto czytać.

Major - Pon Sie 06, 2007 19:02

Piotrulek napisał/a:
usprawiedliwinie siebie,ze ja tylko pomyślalem,a nie dotknalem,że bylem łykniety i nie wiedzialem z kim poszedlem do łóżka to czcza i głupia gadanina...

W takim razie wszyscy ludzie zdradzaja. Dlaczego? Bo nie ma ludzi bez wątpliwosci i chwil slabosci.

Arex30 - Wto Sie 07, 2007 08:00

Major napisał/a:
W takim razie wszyscy ludzie zdradzaja. Dlaczego? Bo nie ma ludzi bez wątpliwosci i chwil slabosci.
Nareszcie ktos to powiedział !
krystian - Wto Sie 07, 2007 09:37

Arex30 napisał/a:
Nareszcie ktos to powiedział !
30 stron temu tez juz ktos o tym mowil, zapewne 50 stron temu takze:P
katarzyna35k-ce - Wto Sie 07, 2007 12:08

krystian napisał/a:
Arex30 napisał/a:
Nareszcie ktos to powiedział !
30 stron temu tez juz ktos o tym mowil, zapewne 50 stron temu takze:P

kochany bo to jest temat rzeka :]

Monique - Wto Sie 07, 2007 15:43

ale dokladnie tak.. kazdy zdradza.. w myslach w slowach no najgorsza jest zdrada w czynach.. tylko kwestia teraz jest nasze sumienie.. czy kiedy bedziemy z kims ewidetnie flirtowac czy tez nawet przytulimy sie do kogos po przyjacielsku.. czy my bedziemy sie z tym dobrze czuli czy nie.. i co by nasz partner na to powiedzial
ansc - Wto Sie 07, 2007 15:54

Monique napisał/a:
czy my bedziemy sie z tym dobrze czuli czy nie..
wszystko zależy od człowieka, wydaje mi się że nie ma co roztrząsać.

Monique napisał/a:
co by nasz partner na to powiedzial

Chyba nie ma partnera po którym by to spłynęło, nawet najgorszy który nie kocha będzie miał wtedy pretekst aby rozwiązać taki związek z "czystym sumieniem"

Yeti - Wto Sie 07, 2007 18:13

Lama71 napisał/a:
Czyli że prawdziwie wierna jest taka, która nie ulegnie pokusie,...
Lama71, trochę mnie zbyt dosłownie przeczytałeś! :) Chciałem raczej powiedzieć, że nie zgadzam się z twierdzeniem, że pojawienie sie pokusy jest równoznaczne z niewiernością (tą psychiczną). Mało tego,... uważam, że tak naprawdę dopiero wtedy można się przekonać, jaka jest siła wierności... dopiero wtedy, kiedy z tą pokusą trzeba sobie poradzić!... A dopóki takiej pokusy nie ma, to każdy może sobie mądrować, jakiż to on wierny... i cóż z tego!...
Lama71 napisał/a:
Jak patrzyłbyś na swoją żonę, która będzie z Tobą tylko dlatego, że musi, a w gruncie rzeczy myśli o innych?
Odpowiem wymijająco... Przede wszystkim, nie widzę nic wzniosłego w tym, że kobieta jest z kimś, bo musi... Ale za rzecz coś wartą uważam sytuację, kiedy kobieta jest z kimś, bo chce,... bo wybiera właśnie tego kogoś, chociaż wcale nie musi!... wybiera wierność, mając inne możliwości!... Oczywiście w drugą stronę tak samo! :]
ansc napisał/a:
...nawet najgorszy który nie kocha będzie miał wtedy pretekst aby rozwiązać taki związek z "czystym sumieniem"
No właśnie!... ansc, dobrze że to zauważyłaś!... Niewierność nieraz bywa pretekstem, a niekoniecznie powodem rozpadu związku... Czasem wystarcza nawet domniemana niewierność... :/
Monique - Wto Sie 07, 2007 19:38

ansc, ale mi nie chodzi o to ze po kims splynie zdrada fizyczna.. ale jesli mojemu mezowi nie przeszkadza to ze daje buziaka w policzek przyjacielowi czy przyjacielskim przytulaskiem sie z nim przywitam.. to wiem ze on nie bedzie mial nic na przeciw :) i nie bedzie mial pretekstu do zlosciczy rozwiazania nazego zwiazku
Major - Wto Sie 07, 2007 20:49

Monique napisał/a:
i nie bedzie mial pretekstu do zlosciczy rozwiazania nazego zwiazku

Jesli nie jest to tez obojetnosc, ktora pojawia sie w zwiazku i mozna powiedziec "mam to w tyle, niech sobie robi co chce, ja tez robie".

trunks - Wto Sie 07, 2007 21:51

krystian napisał/a:
30 stron temu tez juz ktos o tym mowil, zapewne 50 stron temu takze

ba, ja juz to dawno zauważyłem i to nie tylko w tym temacie, bo i o aborcji i o karze smierci co pewien czas powtarza sie to samo, dlatego te tematy se podarowalem :) Pozatym nikt chyba nie przekonal nikogo do zmiany zdania hehe lanie wody

Lama71 - Sro Sie 08, 2007 09:41

ansc napisał/a:
Monique napisał/a:
co by nasz partner na to powiedzial
ansc napisał/a:
Chyba nie ma partnera po którym by to spłynęło, nawet najgorszy który nie kocha będzie miał wtedy pretekst aby rozwiązać taki związek z "czystym sumieniem"

coż, znam co najmniej jeden przypadek pewnego typa, który chciał, żeby go żona zdradzała. A czemu? Jednym z powodów było to, że sam ją zdradzał, nagminnie, często i jak tylko sobie chcesz. A inne powody? Ja mam na to swoją teorię, ale on twierdził, i tu się pwenie uśmiejesz, - żeby jej też było dobrze Ni mniej ni więcej.

katarzyna35k-ce - Sro Sie 08, 2007 11:37

Lama71 napisał/a:
żeby jej też było dobrze Ni mniej ni więcej.
:rotfl: :rotfl: :rotfl: fajny facet
Jagoda - Sro Sie 08, 2007 13:07

mnie tez...moze jakiś adresik Lama 71 ;) no co...chce tylko porozmawiac...sobie...trzeba go sprowadzic na wlasciwa droge...przeciez... :P
Monique - Sro Sie 08, 2007 13:26

Major, Nie zle myslisz poniewaz sa tez zwiazki partnerskie gdzie sa ustalane pewne granice.. i mysle ze powitalny buziak.. w policzek z przyjacielem dla mnie i mojego meza nie jest niczym wielkim.. to jest poprostu gest sympati.. ale My o tym wiemy i nam to nie przeszkadza..
trunks - Sro Sie 08, 2007 22:12

Jagoda napisał/a:
mnie tez...moze jakiś adresik Lama 71 no co...chce tylko porozmawiac...sobie...trzeba go sprowadzic na wlasciwa droge...przeciez

ciekawe w jaki sposob chcesz go przekonac :)

Lama71 - Czw Sie 09, 2007 08:33

trunks napisał/a:
ciekawe w jaki sposob chcesz go przekonac :)

napewno wyjątkową osobowością, wspaniałym poczuciem humoru,

WIesz Jagudko - jak tak bardzo chcesz się w takim szambie tarzać, to daj się wyrwać starszemu wspaniałemu facetowi. Sprzeda Ci jakąś opowieść, jakto jest strasznie nieszczęśliwy z żoną, jakto nie mają już o czym gadać (a on taki wrażliwy, wiersze pisze, książki czyta - nawet jedną właśnie kończy). I przekonuj sobie.

przez głupi przypadek odkopałem śmierdzące ścierwo z dawnych czasów :(

Jagoda - Czw Sie 09, 2007 12:38

ojej ksiazki czyta? odpada, preferuje tylko takich co nos w gazecie trzymają... :P juz go nie chcę...przekonywac... i w takim szambie sie tarzac...... ;)
Yeti - Czw Sie 09, 2007 15:37

Lama71 napisał/a:
znam co najmniej jeden przypadek pewnego typa, który chciał, żeby go żona zdradzała. A czemu? Jednym z powodów było to, że sam ją zdradzał, nagminnie.
No to skoro już i tak zdradza, to chyba lepiej, jeśli ma takie podejście, aniżeli miałby tylko sobie dawać to prawo!...
Uważam, że każde zasady mogą być dobre, jeśli są akceptowane i respektowane przez obydwie strony związku!... (i jeśli nie krzywdzą osób trzecich)

Cytat:
A inne powody? (...) on twierdził, i tu się pwenie uśmiejesz, - żeby jej też było dobrze Ni mniej ni więcej...

A ja bym się wcale nie śmiał aż tak mocno!... To jest całkiem realne!... oczywiście, że facet przede wszystkim chciał własne samopoczucie sobie poprawić, a przyznać się do tego już nie jest tak łatwo, więc wcale mnie nie dziwi jego odpowiedź. Nie widzę jednak niczego szokującego w tym co powiedzial. Z faktu, że on nie potrafił lub nie chciał uszczęśliwiać swojej żony, wcale nie wynika, że nie życzył jej tego szczęścia :)

Lama71 napisał/a:
...jak tak bardzo chcesz się w takim szambie tarzać, to daj się wyrwać starszemu wspaniałemu facetowi. Sprzeda Ci jakąś opowieść, jak to jest strasznie nieszczęśliwy z żoną, jak to nie mają już o czym gadać (a on taki wrażliwy, wiersze pisze, książki czyta - nawet jedną właśnie kończy).
Jagoda napisał/a:
ojej ksiazki czyta? odpada...

Kurcze!... Ten opis do mnie pasuje!... Tylko wykreślić słowo "wspaniały" i przymknąć oko na "facet". Młody już nie jestem, jakiś wierszyk mogę sklecić, a jeśli to niezbędne, to i pożalić się miałbym na co... zrobiłbym minę a'la kot ze Shreka... książek już nie czytam!... To może miałbym jakąś szansę?... :hyhy:
Jagoda napisał/a:
...odpada, preferuje tylko takich co nos w gazecie trzymają...
Kurcze!... Nie czytam gazet!... Szkoda!... A już myslalem, że... :rotfl: (to tarzanie mnie zainspirowało... a lepsze miejsca od szamba, to by się gdzieś znalazło przecież :] )
Lama71 - Pią Sie 10, 2007 08:30

Yeti napisał/a:
Uważam, że każde zasady mogą być dobre, jeśli są akceptowane i respektowane przez obydwie strony związku!... (i jeśli nie krzywdzą osób trzecich)

tyle że w tym przypadku strony są co najmniej 3. Piszę co najmniej, gdyż tak naprawdę jest (było) ich więcej.
Yeti napisał/a:
A ja bym się wcale nie śmiał aż tak mocno!... To jest całkiem realne!... oczywiście, że facet przede wszystkim chciał własne samopoczucie sobie poprawić, a przyznać się do tego już nie jest tak łatwo, więc wcale mnie nie dziwi jego odpowiedź. Nie widzę jednak niczego szokującego w tym co powiedzial. Z faktu, że on nie potrafił lub nie chciał uszczęśliwiać swojej żony, wcale nie wynika, że nie życzył jej tego szczęścia :)

widzisz, ja się wcale z tego nie śmieję. Bo jak dla mnie, nie jest to śmieszne. Śmiertelnie poważne - tak bym to ujął.
Yeti, z przyjemnością stwierdzam, że jesteś inteligentnym człowiekiem, weź się chwilę zastanów, czy jemu naprawdę chodziło o dobro żony, czy może poza tym, co napisałeś (poprawa własnego samopoczucia) chodziło o poprawę samopoczucia ... jak by to ująć, aby mnie moderatorstwo nie dopadło.. no powiedzmy "przyjaciółek.
Yeti napisał/a:
Kurcze!... Ten opis do mnie pasuje!... Tylko wykreślić słowo "wspaniały" i przymknąć oko na "facet". Młody już nie jestem, jakiś wierszyk mogę sklecić, a jeśli to niezbędne, to i pożalić się miałbym na co... zrobiłbym minę a'la kot ze Shreka... książek już nie czytam!... To może miałbym jakąś szansę?... :hyhy:

ja w tych sprawach nie uznaję żartów. Ja jako ja. Czy chcesz mi powiedzieć, że jesteś tego typu facetem?

Jagoda - Pią Sie 10, 2007 12:38

no dobrze Yeti, jeżeli zamiast w gazecie nos trzymac, bedziesz na mnie patrzał...to jakos te ulomnosc przetrzymam... ;) masz szanse...tylko powiedz, ze nie zartujesz... :P :D
Yeti - Pią Sie 10, 2007 16:02

Lama71 napisał/a:
weź się chwilę zastanów, czy jemu naprawdę chodziło o dobro żony
Lama71, z pewnością nie było mu to potrzebne, aby zdradzać swoją żonę... Ty tego człowieka oceniasz bardzo negatywnie, ale ja nie mam ku temu powodów... Moje poglądy nie stawiają kwestii niewierności małzeńskiej na szczytach hierarchii zła, i to zarówno w zakresie całego systemu wartości moralnych (bądź religijnych), jak i w ramach tego, co tylko małżeństwa dotyczy...

Z przyczyn, dla jakich zdradzający facet sam chce zostać rogaczem, a jakie mi przychodzą do głowy, wymienię takie:

1) uniknięcie przegranej pozycji na okoliczność orzekania o winie przy rozwodzie,

2) zmniejszenie poczucia winy i poprawa samooceny w oczach własnych, a być może również w oczach tej żony,

3) "zaproszenie" własnej żony do szerszych "łóżkowych igraszek", różnego rodzaju wielokątów itp.,

4) odwrócenie uwagi żony od własnej osoby i zmniejszenie przez to ilości jej podejrzeń, awantur, pretensji,

5) wyznawanie zasady, że nie można innym bronić tego, z czego się samemu korzysta.

Lama71, ja tego piątego punktu wcale nie uważam za mniej prawdopodobnego od innych. To że facet nie szanuje takich wartości jak wierność, wcale nie oznacza, że nie uznaje żadnych zasad! Nie znając go osobiście i nie wiedząc właściwie nic o nim, nie mam powodu, żeby go sobie przedstawiać w gorszym świetle, niż to konieczne. Być może Ty go znasz (znałeś) na tyle, zeby czuć się upoważnionym użyć słowa "ścierwo", ale ja nie mogę!

Lama71 napisał/a:
ja w tych sprawach nie uznaję żartów. Ja jako ja. Czy chcesz mi powiedzieć, że jesteś tego typu facetem?
....a ja tam mogę żartować!... Mogę żartować nawet z czegoś, co w mojej ocenie jest o wiele gorsze od niewierności... z czegoś, co wyrządza małżeństwom o wiele więcej zła niż zdrada... z idiotycznie rozumianej, chorobliwej zazdrości!... z zaborczości!... z traktowania małzonka jak własności, jak psa, jak niewolnika, jak przedmiot!... Mogę z tego żartować!... ale to nie znaczy, że nie traktuję tych spraw bardzo, bardzo poważnie! :)

Czy ja jestem "tego typu" facetem?... :niepewny:
...tego typu, co wykorzystuje klasyczne schematy, żeby kogoś poderwać?... raczej nie!...
...ale, być może ja jestem takim schematem?... :/ ...tyle, że pisałem o tym, żartując! :]


Jagoda napisał/a:
masz szanse...tylko powiedz, ze nie zartujesz...

O kurcze!... Jagódko, skoro rzekło się słowo,
głowę w piasek chować, nie byłoby honorowo!...
Ja oddać Ci się, w tej sytacji, jestem prawie gotów...
Wyciśnij więc ze mnie wszystko!... do ostatnich potów!
Ile mogę dać z siebie, tyle mogę Ci dać!...
Tylko, czy Ty napewno jesteś gotowa brać?...
"Masz szanse!" tak mi rzekła pewna pani słodka...
i zapomniała dodać, że takie jak w toto-lotka! :P

Lama71 - Pon Sie 13, 2007 08:50

Yeti napisał/a:
Moje poglądy nie stawiają kwestii niewierności małzeńskiej na szczytach hierarchii zła, i to zarówno w zakresie całego systemu wartości moralnych (bądź religijnych), jak i w ramach tego, co tylko małżeństwa dotyczy...

widzisz, dla mnie istotna jest kwestia wierności jako takiej, nie koniecznie popartej aktem małżeństwa. Dla mnie, ktoś kto zdradza, jest po prostu nic nie wart. Taki już jestem, tak ukształtowało mnie życie, i tak sam siebie ukształtowałem. A dlaczego małżeńska zdrada mnie tak porusza? Cóż, porusza mnie dlatego, że dotyczy dwojga ludzi, którzy powinni się przede-wszystkim szanować. Wcale niekoniecznie być sobie wierni, ale siebie wzajemnie szanować. Powiesz że przecież to sprzeczność? Nie zupełnie. Otóż uważam, że małżonkowie, przyjaciele (ci prawdziwi) winni są sobie szczerość. Jeśli coś jest nie tak, powinni sobie móc o tym powiedzieć. Z szacunku dla samych siebie, jak i drugiej osoby. W takiej małżeńskiej zdradzie parszywa dla mnie jest to, że druga strona zapewnia Cię, że jest ok, że jest z Tobą, Ty w to wierzysz, a prawda jest zupełnie inna. Dla mnie związek małżeński, czy prawdziwa przyjaźń to kwestia zaufania, i przede wszystkim zaufania, nie papierków, kodeksów moralnych, etyki i całego tego bagażu. Jeśli decyduję się na związek z kimś, kto mówi mi, że dopuszcza to, że poza mną będzie jeszcze ktoś, to robię to świadomie. Gdy małżonka np. powie mi kiedyś, że chce się spotykać z tym a tym, i ja powiem nie ma sprawy, to ok. (dla mnie). ALe gdy powiem nie, musi wziąć to pod uwagę. Moją dewizą w stosunku do innych jest szacunek. Ja szanuję Ciebie, Ty szanuj mnie. Nie wynika z tego, że każdego człowieka kocham, broń Boże. Daję sobie prawo (i innym również) do kształtowania sobie swojego własnego świata tak jak chcę. I w moim świecie, dla zdrajców, fałszywych przyjaciół nie ma miejsca. Po prostu nie ma. Jeśli ktoś taki się pojawia w moim otoczeniu, to go po prostu ignoruję. Mogę pracować na płaszczyźnie zawodowej, ale nic więcej.
Yeti napisał/a:
Z przyczyn, dla jakich zdradzający facet sam chce zostać rogaczem, a jakie mi przychodzą do głowy, wymienię takie:


wiesz... przyczyn można podać więcej, ale nie roztrząsajmy tego. Dla mnie samo postawienie sprawy w taki sposób, jest chore. Postawienie sprawy małżonce w taki sposób bym zrozumiał. Recz w tym, że to było gadanie dla pokazania, "jaki to ja jestem szlachetny i troskliwy"
Yeti napisał/a:
Być może Ty go znasz (znałeś) na tyle, zeby czuć się upoważnionym użyć słowa "ścierwo", ale ja nie mogę!

znałem niestety. I co mnie naprawdę w nim uderzyło, to to, że chciał się zaprzyjaźnić (hehe.. ten mój czar). A zaprzyjaźnić się chciał... z kilku powodów, a ten kuriozalny dla mnie to taki, że myślał, że jesteśmy do siebie podobni. I tu się na szczęście nieźle przejechał.
A co do tego pojęcia "ścierwo" - widzisz, tym dla mnie jest każdy fałszywy przyjaciel. Tak po prostu.
Yeti napisał/a:
!... Mogę żartować nawet z czegoś, co w mojej ocenie jest o wiele gorsze od niewierności... z czegoś, co wyrządza małżeństwom o wiele więcej zła niż zdrada... z idiotycznie rozumianej, chorobliwej zazdrości!... z zaborczości!... z traktowania małzonka jak własności, jak psa, jak niewolnika, jak przedmiot!... Mogę z tego żartować!... ale to nie znaczy, że nie traktuję tych spraw bardzo, bardzo poważnie!

gorsze, lepsze. Wszystko to kwestia podejścia do tego. Każdy z przykładów jaki podałeś, jest przynajmniej po części zdradą zaufania, jakie jedna osoba pokładała w drugiej. Nie o każdym z nich mogę coś powiedzieć, ale np. z traktowaniem drugiej osoby jak psa, czy biciem w małżeństwie się zetknąłem. I miało to wspólny mianownik - poniżenie.
Dla mnie nie ma żartów w tym temacie, co nie znaczy, że komuś bronię żartować. Tyle, że tak mi się wydaje, że żartowanie z tego może wynikać z faktu, że nie rozumie się problemu do końca. ALbo być może z drugiej strony - problem rozumie się zbyt serio, gdyż nie jest on aż tak poważny, a ja jestem przewrażliwiony. Może i tak. Ale tak jest, i będzie.

Bot - Pon Sie 13, 2007 10:58

Jagoda, Yeti, ale umawiajcie się na gadu albo PW a nie w temacie ;)
trunks - Pon Sie 13, 2007 12:36

Jagoda chyba szuka faceta :P
Jagoda - Pon Sie 13, 2007 13:20

ojej ale pilnuja, chciałby sobie człowiek pozdradzać... a tu nici :P ... ;)
Szamanka - Pon Sie 13, 2007 13:26

Lama napisal
Cytat:
Otóż uważam, że małżonkowie, przyjaciele (ci prawdziwi) winni są sobie szczerość.


wyrwalam to z kontekstu Twojej wypowiedzi i powiem krotko....otoz ci prawdziwi-niestety

Yeti - Pią Sie 17, 2007 07:04

Ci prawdziwi małżonkowie-przyjaciele sie nie zdradzają!... więc nie o nich ten temat!... ani o kosmitach!... ani o dinozaurach!... ani o czterolistnych koniczynkach!... ;)

khaman napisał/a:
Jagoda, Yeti, ale umawiajcie się na gadu albo PW a nie w temacie
Akurat w tym temacie to chyba nie jest offtopikiem, no nie?... ;)

Lama71 napisał/a:
dla mnie istotna jest kwestia wierności jako takiej, nie koniecznie popartej aktem małżeństwa.
To przecież normalne!... Małżeństwo jest jednakże symbolem związku, który tą wierność sobie deklaruje wzajemnie.
Cytat:
Dla mnie, ktoś kto zdradza, jest po prostu nic nie wart. Taki już jestem...
Lama71, przerażasz mnie!...
A ja, z kolei, znam niejedną bardzo wartościową osobę, której wartość i ja doceniam, pomimo że nie świeci przykładem w kwestiach wierności...
...i powiem szczerze, że osobiście, to już wolałbym żyć z ryzykiem że mi rogi urosną, aniżeli miałbym dzielić życie z wyznawcą takich poglądów jak twoje!... Nie będę Cię prosił o rękę, wiec nie bierz tego do siebie, ale chyba jednak łatwiej mi rozumieć ludzi ulegających swoim słabościom, niż tych, którzy okazują pogardę wobec tych słabych! :/
Cytat:
A dlaczego małżeńska zdrada mnie tak porusza? Cóż, porusza mnie dlatego, że dotyczy dwojga ludzi, którzy powinni się przede-wszystkim szanować. Wcale niekoniecznie być sobie wierni, ale siebie wzajemnie szanować.
No właśnie!... i ja też o tym poprzednio pisałem! Tyle że mnie porusza przede wszystkim brak szacunku pomiędzy małżonkami, przejawiający się na różne sposoby.
Sama zdrada często następuje już jako efekt tego braku...
Cytat:
W takiej małżeńskiej zdradzie parszywa dla mnie jest to, że druga strona zapewnia Cię, że jest ok, że jest z Tobą, Ty w to wierzysz, a prawda jest zupełnie inna.
To tylko jedna z wersji scenariusza, wcale nie jedyna!... Mało tego, powiedziałbym nawet, że jest to wersja, pod jaką bardzo często się podpinają takie osoby, które... jeśli zostały lub zostaną zdradzone, to dlatego że – same, w dużej mierze, sobie na to zapracowały!

Nikt nie mówi, że zdrada jest czymś dobrym!... ale...
Dla Ciebie, Lama71, wszystko jest proste: zdrada jest fuj, ten co zdradza nic nie wart, a przyczyny i okoliczności nie mają wpływu na ocenę... Twoje prawo!... Moim zaś jest nie zgadzać się z taką filozofią :]
Cóż, być może to dlatego, że znam osoby, które wyrażały poglądy bardzo podobne do twoich, i lały żonę równo,... ot tak, żeby szacunek był bardziej wyrazisty... :/

Wyobraźmy sobie dwóch facetów! Właśnie dostali jakąś lewą premię w pracy. Pierwszy postanowił wyskoczyć do agencji towarzyskiej. Drugi nie uznaje zdrady, schlał się za tą kasę, po czym wrócił do domu. Po chwili, w jednej ręce trzymając fryzurę żony, a w drugiej kuchenny nóż, mówi: "a teraz mi zrobisz loda!..." (przytoczyłem taki przykład, bo to przypadek autentyczny, o którym wiem). Załóżmy nawet, że obydwaj ci panowie są rogaczami!... Kto w tej historyjce jest najgorszym człowiekiem?...
...a gdyby kiedyś w roli tej upokarzanej kobiety stanęła twoja siostra albo córka (czego nikomu nie życzę!), i gdybyś się dowiedział, że po takich doświadczeniach ona już nie ma szacunku do swojego męża, że zaczęła zdradzać,... to powiedziałbyś jej, że jest nic nie wartym ścierwem?... :/
Lama71, nikt nie mówi, że zdrada jest czymś dobrym!... ale... jest jeszcze "ale"!...
Nie można oceniać każdego przypadku z perspektywy własnej sytuacji!

Cytat:
A co do tego pojęcia "ścierwo" - widzisz, tym dla mnie jest każdy fałszywy przyjaciel. Tak po prostu.
Twoja sprawa!... Jednak z tego, co napisałeś, wynika, że ów człowiek twoim przyjacielem wcale nie był! Chciał być, ale nie był!... więc dlaczego go tak nazywasz?... bo zdradzał swoją kobietę?... bo w swoim prywatnym życiu nie szanował tych zasad, które dla Ciebie są ważne?... :/
Właściwie, to ja też wyznaję te same zasady!... Nawet trochę szerzej!... Ale nie wyobrażam sobie, żebym mógł nazwać ścierwem lub uznać za osobę nic nie wartą innego człowieka tylko dlatego, że nie dochowuje lojalności czy to wobec żony, rodziny, czy przyjaciół, czy nawet Ojczyzny!... Istnieją pewne granice człowieczeństwa, oraz czyny, które je naruszają!... ale nie w tym miejscu!... Przynajmniej w mojej ocenie!... Tak po prostu!...

Cytat:
Dla mnie nie ma żartów w tym temacie,...(...) być może z drugiej strony - problem rozumie się zbyt serio, gdyż nie jest on aż tak poważny, a ja jestem przewrażliwiony. Może i tak. Ale tak jest, i będzie.

Problem jest ważny!... A jednak twoje podejście kojarzy mi się z czymś... Ktoś kto miał problemy z alkoholem wychodzi na prostą. Kiedy się znajdzie na imprezie i mówi, że nawet nie dotknie kieliszka, to jest znak, że dla tego człowieka, alkohol nadal jest problemem! (bez wniosków).

Piotrulek - Pią Sie 17, 2007 09:03

Yeti napisał/a:
A ja, z kolei, znam niejedną bardzo wartościową osobę, której wartość i ja doceniam, pomimo że nie świeci przykładem w kwestiach wierności...


dzieki za zrozumienie...

Lama71 - Sob Sie 18, 2007 11:40

Naprodukowałeś się Yeti więc postaram się też nieco naprodukować :zdegustowany:
rozumiem, że temat zawęzimy do zdrady małżeńskiej, bo większość zarówno moich, jak i Twoich wypowiedzi jest z tą właśnie zdradą związana. Tak myślę będzie prościej.
Yeti napisał/a:
Lama71, przerażasz mnie!...
A ja, z kolei, znam niejedną bardzo wartościową osobę, której wartość i ja doceniam, pomimo że nie świeci przykładem w kwestiach wierności...

tja... dear Yeti - ja mówiąc o tym, że nie chcę mieć nic wspólnego z takimi ludźmi, mówię jedynie, że im mniej takich ludzi wokół mnie, tym lepiej (dla mnie rzecz jasna). Wartościowa osoba. Niech będzie, wartościowy taki typ może sobie być w pracy, nie wiem, na boisku piłkarskim, pomagając Ci przetkać kibel w domu, bo wie w którym momencie i jak szybko pokręcić spiralą. No problem. Ale komuś takiemu po prostu nie ufam, i co więcej, brzydzi mnie takie postępowanie.
Yeti napisał/a:
...i powiem szczerze, że osobiście, to już wolałbym żyć z ryzykiem że mi rogi urosną, aniżeli miałbym dzielić życie z wyznawcą takich poglądów jak twoje!

i tak ma być. CZytając to co piszesz, właśnie takie wrażenie odniosłem w stosunku do Ciebie. Ale powiem Ci, że podoba mi się to zdanie. osobiście :) (może kiedyś napiszę czemu)
Yeti napisał/a:
Nie będę Cię prosił o rękę, wiec nie bierz tego do siebie, ale chyba jednak łatwiej mi rozumieć ludzi ulegających swoim słabościom, niż tych, którzy okazują pogardę wobec tych słabych! :/

w swoich wypowiedziach miałem na myśli kogoś, kto z zimną krwią, permanentnie oszukuje drugą osobę, co do której ma obowiązek być uczciwy. Mam wrażenie, że tu próbujesz moje opinie nieco "przestawić" na inny tor - ja nie oceniam tak samo negatywnie człowieka, który będąc nie wiem, w jakimś psychicznym dołku, załamaniu, czy po prostu ulegając jakiejś tam chwili, zdradzi drugą osobę. To inna bajka, inny zupełnie problem. Ja nie gardzę tymi słabymi, którym coś się kiedyś przydarzyło. Ja gardzę tymi, którzy udają przyjaciół, czy małżonków, zapewniają o tym, że są uczciwi, a w rzeczywistością z pełną świadomością kłamią.
Yeti napisał/a:
To tylko jedna z wersji scenariusza, wcale nie jedyna!... Mało tego, powiedziałbym nawet, że jest to wersja, pod jaką bardzo często się podpinają takie osoby, które... jeśli zostały lub zostaną zdradzone, to dlatego że – same, w dużej mierze, sobie na to zapracowały!

Ależ oczywiście że nie jedyna, jak i interpretacja tych słów, którą napisałeś, wcale jedyną nie jest. Znowu przykład z życia mego, nie zasłyszany lecz autentyczny, choć nie idzie w nim o zdradę małżeńską. Miałem kiedyś przyjaciela, takiego kumpla którego znałem od zawsze. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć. I kiedyś najzwyczajniej w świecie mnie okradł. Bo chciał z dziewczyną pojechać gdzieś (mniejsza gdzie). Sęk w tym, że ja jakimś materialistą nie byłem nigdy, i on doskonale o tym wiedział. Gdyby powiedział, że chce jechać, naprawdę dałbym mu to co chciał, i szerokiej drogi. On wybrał inny wariant. Gdyby potem choć przeprosił, a tu nic, tylko durne tłumaczenia, co ja powinienem był zrobić, żeby on mnie nie okradł. Po co to piszę - otóż poto, aby Ci pokazać, że osoba zdradzona nie zawsze musi sobie na zdradę zapracować. Czasem zdarza się to, pod wpływem chwili, a czasem jest to przemyślane. Zależy od człowieka.
Yeti napisał/a:
Nikt nie mówi, że zdrada jest czymś dobrym!... ale...
Dla Ciebie, Lama71, wszystko jest proste: zdrada jest fuj, ten co zdradza nic nie wart, a przyczyny i okoliczności nie mają wpływu na ocenę... Twoje prawo!... Moim zaś jest nie zgadzać się z taką filozofią :]

tak Yeti, dla mnie jest proste, a w zasadzie już jest proste. Poco sobie życie utrudniać? Nie podoba mi się coś, to mówię i tyle. Jak masz trochę szarych komórek i nie cierpisz na egocentryzm, zrozumiesz to. I tyle. NIe musisz się zgadzać. Przyjmij to i tyle. Dla mnie ważne jest już choćby to, że ci, których nazywam ścierwem wiedzą że są i tacy ludzie jak ja, którzy ich zupełnie nie podziwiają, nie usprawiedliwiają.
Yeti napisał/a:
Cóż, być może to dlatego, że znam osoby, które wyrażały poglądy bardzo podobne do twoich, i lały żonę równo,... ot tak, żeby szacunek był bardziej wyrazisty... :/

znowu argument, który albo przyjmiesz, albo nie. Jeśli idzie o mnie, kula w płot. W życiu nie uderzyłem kobiety, ani nie poniżałem. Ale ja z kolei znam ludzi, którzy rzucają właśnie tego typu argumenty, jak ten, aby wybielić własne parszywości.
Yeti napisał/a:
Wyobraźmy sobie dwóch facetów! Właśnie dostali jakąś lewą premię w pracy... itd (skracam, coby serialu brazylijskiego nie tworzyć)!... Kto w tej historyjce jest najgorszym człowiekiem?...
.
OK. Ta sama sytuacja - jeden trzyma głowę żony z nożem, a drugi głowę własnej córki i każą im robić sobie loda. Albo jeszcze inaczej, jeden trzyma głowę żony w sedesie, a drugi wrzuca ją do szamba i topi... Yeti... to nie temat o patologiach życia małżeńskiego ani qwiz - kto jest gorszy, a temat o zdradzie. Można ten temat rozwlekać na wszelkie możliwe przypadki, ale sens samego tematu się zgubi. Nie żebym nie wiedział czemu to robisz :P (mam nadzieję że świadomie).
Yeti, kolejny problem dla Ciebie - masz kumpla, przyjaciela, coto jak sam mówisz, jest "bardzo wartościową osobą", choć wmawia kobietom różne brednie, czaruje je, tylko poto, żeby samego siebie dowartościować, a panienkę sobie zaliczyć. Nie od tak, ale chce, żeby go podziwiała. I tego kumpla poznaje Twoja córka, jest nim oczarowana. Powiesz - kumplu, kumpluj się z moją córką?
Yeti napisał/a:
Problem jest ważny!... A jednak twoje podejście kojarzy mi się z czymś... Ktoś kto miał problemy z alkoholem wychodzi na prostą. Kiedy się znajdzie na imprezie i mówi, że nawet nie dotknie kieliszka, to jest znak, że dla tego człowieka, alkohol nadal jest problemem! (bez wniosków).

moje podejście Ci się z tym kojarzy? No tu ja panie już nic nie rozumiem :( Bo z tego co piszesz wynikać by mogło, że ja nie znam żadnej kobiety, poza małżonką. Jak nawet bym poznał, to zaraz mówię - odejść, bo jeszcze mogę zdradzić. A nuż ulegnę. Yeti Yeti... nie stawiaj mi psychologicznych portretów, bo Ci to nie wyjdzie. Choć piszę co nieco o sobie, jednak jest to co nieco, i tylko tyle. I powiem nawet, że w życiu przeżyłem co nieco, więc i moje "niestandardowe" poglądy które mam, różnią się tym od innych ludzi (nie wszystkich rzecz jasna), którzy też myślą nie zgodnie z wygodną linią, że są one takie, i jakoś tam zostały zweryfikowane przez życie, nie opierają się jedynie na literaturze różnej.

Szamanka - Sob Sie 18, 2007 21:22

´Czy jednak zastanowil sie ktos, tak szczerze i bez gornego osadzania dlaczego sa tacy ktorzy dopuszczaja sie niewiernosci?
Chyba jedyny Yeti ma dla takich osob zrozumienie, czytajac jego posty.

Na pytanie dlaczego dopuszczamy sie niewiernosci mnie osobiscie jest trudno odpowiedziec. Jest zapewne wiele przyczyn. Zdradzamy, bo czujemy potrzebe bycia kochanym i pozadanym, a nasz aktualny partner tego nie okazuje i to jest chyba najczestszy powod, gdzie zdradzaja kobiety, ktore nie czuja sie juz atrakcyjne, uwazaja, ze sa malo podniecajace, az nagle pojawia sie ktos, kto ten mit zburza-pokusa nie do odrzucenia.
Sama ciekawosc doznan seksualnych z kims innym moze przyczynic sie do niewiernosci.
Inna grupa osob podatnych na zdrade, sa ludzie, ktorzy przez cale zycie poszukuja doskonalego kochanka stale maja nadzieje, ze trafi sie cos lepszego od tego, co maja.
W powazna przygode milosna czlowiek prawie zawsze angazuje sie swiadomie, nawet jezeli sam siebie przekona, ze bylo to calkowicie spontaniczne i nieoczekiwane.
Jestem zdania, ze nie ma ludzi pewnych siebie na 100%, ze zycie jest tak ciezkie i skomplikowane,iz kazdemu z nas moze podwinac sie noga...." a kto jest bez grzechu, neich pierwszy rzuci kamieniem"...

ziutek997 - Sob Sie 18, 2007 23:21

W tej rozmowie moje poglądy są bliższe raczej do poglądów Lama71 - zresztą podoba mi się jego argumentacja.

Uważam że najgorsze jest gdy zdradzie towarzyszy kłamstwo i obłuda - a niestety tak bardzo często bywa. Brzydzę się postawą fałszywego kłamcy który wita się z uśmiechem na ustach ale w drugiej ręce za plecami trzyma nóż... Dlatego myślę że często właśnie tego typu postawa jest znacznie gorsza od samego faktu zdrady który zapewne potrafiłbym zaakceptować a może nawet w pewnych przypadkach zrozumieć... Często w tym temacie powtarzają się argumenty typu: "bo szuka się szczęścia" "nie otrzymuję od małożonka tego co bym oczekiwał" itd... etc... ale wtedy trzeba mieć odwagę powiedzieć o tym - nie można w nieskończoność brnąć w spiralę kłamstw z której coraz trudniej jest się wydostać.

Yeti napisał/a:
Wyobraźmy sobie dwóch facetów! Właśnie dostali jakąś lewą premię w pracy. Pierwszy postanowił wyskoczyć do agencji towarzyskiej. Drugi nie uznaje zdrady, schlał się za tą kasę, po czym wrócił do domu. Po chwili, w jednej ręce trzymając fryzurę żony, a w drugiej kuchenny nóż, mówi: "a teraz mi zrobisz loda!..." (przytoczyłem taki przykład, bo to przypadek autentyczny, o którym wiem). Załóżmy nawet, że obydwaj ci panowie są rogaczami!... Kto w tej historyjce jest najgorszym człowiekiem?...


Nie bardzo rozumiem taką argumentację. Tego typu przemyślenia przypominają mi raczej usprawiedliwianie się że wcale nie jestem taki zły bo inni przecież robią gorzej. To iż uważam że zdrada jest czymś złym nie oznacza że popieram zachowania patologiczne... bez przesady... Po co więc to licytowanie??

DevilDoll - Nie Sie 19, 2007 17:31

ziutek997 napisał/a:
Nie bardzo rozumiem taką argumentację.

To może taki przypadek, są trzy pary i z każdej pary, facet sypia z żoną swojego kupla, i nikt nic nie wie. To co wtedy, wszyscy są pokrzywdzeni jak się dowiedzą? czy wszyscy są ścierwami? :hyhy:

veronica - Nie Sie 19, 2007 20:22

a co powiecie na taką sytuację: jest małżeństwo w którym oboje bardzo się kochają i są sobie wierni. Zdrada dla jednego jak i drugiego jest czymś nikczemnym itd. itp. Pewnego dnia kobieta wraca do domu wieczorem i napada ją jakiś zboczeniec. Dochodzi do gwałtu. Oczywiście mąż się o wszystkim dowiaduje, postępowanie wszczyna policja itd. Ale co z ich małżeństwem? Mimo że zawsze byli sobie wierni, kobieta wbrew swojej woli ale jednak współżyła z innym... Co czuje do niej mąż? Co dalej? Czy ona też będzie tym śCIERWEM o którym mówicie ?
Jacek_s - Nie Sie 19, 2007 20:38

Veronica : po pierwsze nie scierwem !
Jesli jej maz nie bedzie umial tego zniesc to nie umial bym go zrozumiec widocznie jest PLYTKI ten facet. A ona sama nie moze nie powinna sie winic za to co sie przydazylo.

veronica - Nie Sie 19, 2007 20:50

Jacku_s, używając tego określenia cytuję z wypowiedzi Panów z powyżej
ziutek997 - Nie Sie 19, 2007 21:18

veronica - dla mnie gwałt to nie to samo co zdrada...
Zresztą zdrada to nie tylko sypianie z kimś innym... zdradzić można na wiele sposobów.

trunks - Nie Sie 19, 2007 22:31

gwałt to gwałt a zdrada to zdrada. Gwałcicielowi kulka w łeb, a zdradzający niech se idzie do piekła w sposób naturalny :oczami:
Szamanka - Nie Sie 19, 2007 22:38

Tu daje swoj podpis,gdy ziutek napisal
Cytat:
dla mnie gwałt to nie to samo co zdrada...


Nie zrobila tego dobrowolnie, uzyta zostala sila, wiec mezczyzna-partner, ktory tego nie zrozumie powinnien pakowac walizki i znikac jak najszybciej z zycia takiej kobiety.

kisia - Pon Sie 20, 2007 00:19

veronica napisał/a:
kobieta wbrew swojej woli ale jednak współżyła z innym

nie współżyła, została zgwałcona :!:

Lama71 - Pon Sie 20, 2007 08:08

:zdegustowany:
droga moja veronica. Weź głęboki oddech, przeczytaj jeszcze raz co wcześniej napisałem. Jak będziesz nadal mieć problem ze zrozumieniem, spróbuj jeszcze raz. Jak i to nie pomoże, spytaj, tu czy na PW, o co chodziło mi w tym czy tamtym fragmencie. W miarę wolnej chwili, postaram się wyjaśnić to tak prosto, jak tylko się da (choć ideałem nie jestem, ale bywam cierpliwy). I jak już zrozumiesz treść, sens itd. chętnie z Tobą podyskutuję, oczywiście pod warunkiem, że zanim napiszesz coś, co będzie dotyczyć moich wypowiedzi, przemyślisz co piszesz, a sens Twej wypowiedzi będzie się odnosił do tego, co napisałem, a nie tego, co zdaje Ci się, że napisałem.
Z wyrazami sympatii, nadziei itd. Lama71

Yeti - Pon Sie 20, 2007 09:13

Lama71, cieszę się, że tak szeroko mi odpisałeś :) ...jednak nie cieszę już z treści tego, co piszesz!... Sam nie wiem, czy nie chciałeś dostrzec, o co mi chodzi, czy też świadomie namieszałeś, żeby... żeby było namieszane :]

Przede wszystkim przypomnę, o czym już dawno temu tu wspomniałem, że tak w gruncie rzeczy, to czyny określane mianem zdrady małżeńskiej są zupełnie inną kategorią czynów, niż to co się stricte pod wyrażeniem "zdrada" kryje! O zdradzie, jako takiej, być może można cokolwiek znaleźć (a z pewnością można podyskutować) w topikach typu: "Patriotyzm, Honor, Ojczyzna", ale także "Przyjaźń". Niektórzy mogliby również w takim kontekście spojrzeć na dyskusję w temacie: "Ja wyjeżdżam, a ja zostaję" (a czemuż nie?...). Natomiast ten tutaj topik raczej jest poświęcony kwestiom zdrady typu małżeńskiego, a więc nie tyle zdrada jest tu na tapecie, co seks pozamałżeński, myśli kosmate, a nawet masturbacja (ukłony dla Arexa).

Lama71, ja nikomu nie miałem zamiaru udowadniać, że zdrada jest czymś dobrym! Zresztą, wyraźnie to napisałem!... Nie miałem też zamiaru domniemywać, czy Ty żonę bijesz, czy też nie, ani roztrząsać twojego portretu psychologicznego...
Nie potrafię jednak przemilczeć tego co piszesz!... Świat, jako czarno-biały, może funkcjonować w ocenie kogoś z podstawówki, ale jeśli dojrzały człowiek mówi, że każdy, kto nie jest biały, jest czarny, to chyba coś tu jest nie tak!...
Cytat:
Wartościowa osoba. Niech będzie, wartościowy taki typ może sobie być w pracy, nie wiem, na boisku piłkarskim, pomagając Ci przetkać kibel w domu, bo wie w którym momencie i jak szybko pokręcić spiralą. No problem. Ale komuś takiemu po prostu nie ufam, i co więcej, brzydzi mnie takie postępowanie.
A cóż to znaczy, do licha, wartościowy człowiek?... Widzisz, ten ktoś kim się brzydzisz, to może być człowiek, który potrafi podać dłoń drugiemu, gdy jej potrzebuje... Człowiek, który potrafi się pochylić nad innym i poświecić, podczas kiedy Ty opluwasz go!
Nie należy do wyjątków, kiedy osoba tzw. wątpliwa moralnie potrafi wykazać więcej człowieczeństwa od członków rodziny, przedstawicieli opieki społecznej, a nawet "sług bożych"...
Cytat:
w swoich wypowiedziach miałem na myśli kogoś, kto z zimną krwią, permanentnie oszukuje drugą osobę, co do której ma obowiązek być uczciwy. Mam wrażenie, że tu próbujesz moje opinie nieco "przestawić" na inny tor - ja nie oceniam tak samo negatywnie człowieka, który będąc nie wiem, w jakimś psychicznym dołku, załamaniu, czy po prostu ulegając jakiejś tam chwili, zdradzi drugą osobę. To inna bajka, inny zupełnie problem. Ja nie gardzę tymi słabymi, którym coś się kiedyś przydarzyło. Ja gardzę tymi, którzy udają przyjaciół, czy małżonków, zapewniają o tym, że są uczciwi, a w rzeczywistością z pełną świadomością kłamią.
A gdzieżeś Ty to niby wcześniej napisał?... Nawet w tym poście potwierdzasz swoją bezwzględność osądów, pisząc:
Cytat:
tak Yeti, dla mnie jest proste, a w zasadzie już jest proste. Poco sobie życie utrudniać? Nie podoba mi się coś, to mówię i tyle.
To ja Ci powiem, po co sobie to życie utrudniać!... Po to, żeby nie krzywdzić swoimi osądami niektórych ludzi!... a Ty to właśnie robisz!!!...
Widzisz, gdybym ja przyjął twoją postawę i nałożył ją na moje priorytety, wtedy - być może - musiałbym Ciebie uznać za nic nie warte ścierwo,... ale nie robię tego, bo mam tyle oleju w głowie i honoru, aby wiedzieć, że to byłoby nie w porządku,... że tak nie można! ...mogą mi się nie podobać twoje poglądy, albo twoje życiowe decyzje, ale to nie daje mi prawa obrażania Ciebie, odnoszenia się z pogardą, mówienia, że jesteś nic nie wart!...
Cytat:
masz kumpla, przyjaciela, co to jak sam mówisz, jest "bardzo wartościową osobą", choć wmawia kobietom różne brednie, czaruje je, tylko poto, żeby samego siebie dowartościować, a panienkę sobie zaliczyć. Nie od tak, ale chce, żeby go podziwiała. I tego kumpla poznaje Twoja córka, jest nim oczarowana. Powiesz - kumplu, kumpluj się z moją córką?
Nie manipuluj, proszę Cię!... moją rolą byłoby wtedy ostrzec córkę, albo zawczasu nauczyć, żeby się potrafiła poznać na człowieku!... ale wcale nie jest tak, że każdy, co miłe rzeczy potrafi kobiecie mówić, jest nieszczery i tylko mu na jednym zależy!
Apropos wmawiania i dowartościowywania się... czy Ty, Lama71, nie jawisz się tu właśnie na kogoś, komu nawet Achilles nie dorównywał?... on miał słabą piętę... :P

Ziutek997 napisał/a:
Nie bardzo rozumiem taką argumentację. Tego typu przemyślenia przypominają mi raczej usprawiedliwianie się że wcale nie jestem taki zły bo inni przecież robią gorzej. To iż uważam że zdrada jest czymś złym nie oznacza że popieram zachowania patologiczne... bez przesady... Po co więc to licytowanie??
Ziutek, więc nie całkiem mnie zrozumiałeś :) Spróbuj spojrzeć na intencję całego mojego posta!... Nie chodzi o usprawiedliwianie zdrady, ale o to, że kwestia niewierności nie może być jedynym, ślepym i bezwzględnym kryterium oceny wartości człowieka (nawet w kontekście małzeństwa)!
Nie chodziło mi o usprawiedliwianie zdrady, ale o podkreślenie, że nikt z osób postronnych nie ma prawa, zwłaszcza w ciemno, obrażać innych, wyrażać swojej pogardy, mówić że są nic nie warci, powołując się na jeden epizod z ich życia!... i tyle!

----------------------------
Odnośnie gwałtu, to chyba ocena tego faktu nie budzi niczyich wątpliwości, ale... rzucę inną myśl: a co z kobietą gwałconą przez własnego męża?... Czy w takim przypadku forumowi purytanie-teoretycy również dla niej mają opinię, że zdrada psychiczna jest jeszcze gorsza od tej fizycznej?

katarzyna35k-ce - Pon Sie 20, 2007 12:24

boze nie chce mi sie czytac tego felietonu :/
Szamanka - Pon Sie 20, 2007 12:25

katarzynka, a ja Ci powiem, ze bardzo ciekawy.....przynajmniej wiem kogo unikac ;))
katarzyna35k-ce - Pon Sie 20, 2007 12:36

ok przeczytałam.
Yeti napisał/a:
powołując się na jeden epizod z ich życia!... i tyle!

zdrade nazywasz epizodem?

hmm kiedys miałam sobie meza ktory mi przyzekał ze w zyciu nigdy mnie nie zdradzi. Po czym zdradził , zosawił rodzine, olał dziecko - to tylko taki mały epizodzik w jego zyciu, ale przeciez on jest dobrym człowiekiem bo pomaga kolegom i wogole złoty człowiek w kazda niedziele w kosciele i klepie paciez na kolanach w 1 rzedzie!
I co uwazasz ze nie mam prawa nazwac go ścierwem? Albo ludzie ktorzy go znaja nie maja prawa go obrazac?


Gwałtu nie nalezy przyrownywac do zdrady.

trunks - Pon Sie 20, 2007 13:16

katarzyna35k-ce napisał/a:
w kazda niedziele w kosciele i klepie paciez na kolanach w 1 rzedzie!

ale naprawde czy tylko z niego tak kpisz ?

katarzyna35k-ce - Pon Sie 20, 2007 14:41

trunks, nie zartuje. na powaznie siedzi w 1 rzedzie w kosciele i jest chory jakby miał opuscic jakies swieto czy niedziele!
a powiem Ci wiecej ze jak sie ludzie dowiedzieli ze nie jestesmy juz razem i ze ten "swiety" człowiek juz nie mieszka ze mna to mysleli ze sobie jaja z nich robie i uznali to za kiepski zart.
dopiero po jakims czasie dotarło do nich ze mowie prawde..... :/

trunks - Pon Sie 20, 2007 15:12

katarzyna35k-ce napisał/a:
I co uwazasz ze nie mam prawa nazwac go ścierwem?

masz :oczami:

Yeti - Pon Sie 20, 2007 16:41

...a ja bym wcale do końca tak łatwo nie przyklasnął! :znudzony:

katarzyna35k-ce napisał/a:
kiedys miałam sobie meza (...)I co uwazasz ze nie mam prawa nazwac go ścierwem? Albo ludzie ktorzy go znaja nie maja prawa go obrazac?

Katarzyno, po pierwsze, Ty nie jesteś względem niego i tych wydarzeń osobą postronną. Jeśli uważasz, że tak bardzo Cię skrzywdził, to nazywaj go sobie jak tylko chcesz!... Ale ja już takiego prawa nie mam!... a ludzie którzy go znają... też nie muszą być na tyle dobrze rozeznani!...
Przepraszam, że tak napiszę! Nie chcę tego mówić o Tobie, bo nie mam powodów, ale piszę to jako kontynuację moich poglądów!... Katarzyno! Twój mąż Cię zdradził, ale czy ta jedna informacja mówi mi cokolwiek o tym, jak ocenić tą sytuację, jak ocenić jego, albo jak ocenić Ciebie?... Ten jeden fakt wcale nie świadczy o tym, że to Ty jesteś ofiarą w waszych życiowych zmaganiach!... A może Ty nie jesteś (a raczej nie byłaś) żoną zasługującą na to, żeby Ci wierności dochowywać?... żeby z Tobą życie dzielić?... Kto wie, jakie piekło potrafiłaś zgotować temu człowiekowi, skoro wyrzekł się nie tylko rodzinnego zacisza, ale i zasad jakie wyznawał?... Ja nie wiem, czy to on olał dziecko, czy raczej twoja urażona duma kazała mu się wynieść z twojego życia, a przy okazji i z życia waszego dziecka... Jeśli nawet w twoim przypadku tak było jak mówisz, to też to jeszcze nie znaczy, że tak jest w każdym innym!...
Zawsze (prawie zawsze) każda ze stron próbuje wokół udowadniać, że ten drugi jest winien... ale...
Być może jest tak jak mówisz, ale... skąd ja mogę wiedzieć?... Dlatego sądu nie wydam! :]

Cytat:
zdrade nazywasz epizodem?
...żadne lepsze slowo mi nie przyszlo do głowy!... Z pewnością nie nazwę jej kompletem wiedzy o...
W szczególnym przypadku może być ona tylko drobnym epizodem, w innym początkiem nowego pomysłu na życie... czasem jest wielkim świństwem, ale czasem wcale nie takim wielkim!

Jeszcze raz przepraszam, że te słowa są kierowane tak bezpośrednio i zapewniam, że niczego nie sugeruję, jeśli chodzi o twoją osobę!... Zostałaś zdradzona, przeżyłaś upokorzenia z tym związane i to wywiera wpływ na twoje poglądy i postawę!... Ale ja też mam swoje doświadczenia, a i smak upokorzeń nie jest mi obcy!... wiec zrozum, że to z kolei miało wpływ na moje poglądy!... i jednego jestem pewien... nie mam prawa nikogo osądzać pochopnie!

katarzyna35k-ce - Pon Sie 20, 2007 17:34

Yeti, no tak solidarnosc plemnikow. bo ja strasznie zła kobieta jestem!
Yeti napisał/a:
i jednego jestem pewien... nie mam prawa nikogo osądzać pochopnie!

tak , zgadzam sie z tym ale zrada to zdrada i jezeli ktos uwaza ze ten co zdradził( obojetnie jakie były jego powody do tego co zrobił) to ścierwo ,to ma prawo do takiej opinii i ja sie z nim zgadzam!
chocby ze wzgledu na moje doswiadczenia osobiste!

Yeti - Pon Sie 20, 2007 19:34

katarzyna35k-ce napisał/a:
Yeti, no tak solidarnosc plemnikow. bo ja strasznie zła kobieta jestem!
Nie, Katarzyno!... :) ...gdyby się na tym forum zalogował twój ex-mąż, to być może właśnie to chciałby nam tu sprzedawać, i też nie przyklasnąłbym mu! :)

katarzyna35k-ce napisał/a:
ale zrada to zdrada i jezeli ktos uwaza ze ten co zdradził( obojetnie jakie były jego powody do tego co zrobił) to ścierwo ,to ma prawo do takiej opinii i ja sie z nim zgadzam!
chocby ze wzgledu na moje doswiadczenia osobiste!

No właściwie masz rację!... Każdy ma prawo mieć takie opinie, jakie chce, bo to jego prywatna sprawa!... Być może ktoś inny wygłosi tu opinie, że każda rozwódka to też nic nie warte ścierwo, szmata, albo nie wiem, co jeszcze... obojętnie jakie bylyby powody rozwodu,... przecież przysięgała!...

...no i coż!... To tylko jego opinia!... Nikt mu tego zabronić nie może!...
Ja jednak nie będę zgadzał się z takimi osobami,... z takimi opiniami!... bez względu na doświadczenia jakie mnie jeszcze spotkają!...
Kiedy się coś wypowiada publicznie, na głos, to chyba jednak nie jestem przekonany, że każdemu wolno mówić, co się chce!
Oczywiście, nie musisz sie ze mną zgodzić! :)

veronica - Pon Sie 20, 2007 21:57

na zakończenie tej historii co wcześniej napisałam chcę dodać, że to jest wszystko z życia wzięte. Znam to małżeństwo osobiście, właściwie powiennam dodać że aktualnie to już byłe małżeństwo... Otóż ten gościu po tym jak jego żonę brutalnie potraktowano zaczął sobie coś roić w głowie i zamiast ją wspierać to się od niej oddalał aż wkońcu ich związek się zupełnie rozpadł. Moim zdaniem gość wykazał się zupełnym brakiem dojrzałości, a reszty już nie będę komentować. Zresztą pewnie nie nie tylko ja mam tak złe zdanie na jego temat. A chciałam poznać Wasze opinie.
Bot - Pon Sie 20, 2007 22:02

veronica, ale twoja historia jest o gwałcie nie o zdradzie, o której tu mówimy :cisza:
trunks - Pon Sie 20, 2007 22:08

trunks napisał/a:
masz

Yeti napisał/a:
...a ja bym wcale do końca tak łatwo nie przyklasnął!

Yeti napisał/a:
Katarzyno, po pierwsze, Ty nie jesteś względem niego i tych wydarzeń osobą postronną. Jeśli uważasz, że tak bardzo Cię skrzywdził, to nazywaj go sobie jak tylko chcesz!... Ale ja już takiego prawa nie mam!... a ludzie którzy go znają... też nie muszą być na tyle dobrze rozeznani!...

a ja przyklasnąłem, ponieważ to oczywiste, ze gosciu jest obłudny, skoro postąpił jak postąpił, a kreuje sie na głęboko wierzącego katolika.....i wlasnie o tym aspekcie mowie

Lama71 - Sro Sie 22, 2007 09:15

Troszki mnie nie było, z góry przepraszam
Yeti napisał/a:
A cóż to znaczy, do licha, wartościowy człowiek?... Widzisz, ten ktoś kim się brzydzisz, to może być człowiek, który potrafi podać dłoń drugiemu, gdy jej potrzebował... Człowiek, który potrafi się pochylić nad innym i poświecić, podczas kiedy Ty opluwasz go!
Nie należy do wyjątków, kiedy osoba tzw. wątpliwa moralnie potrafi wykazać więcej człowieczeństwa od członków rodziny, przedstawicieli opieki społecznej, a nawet "sług bożych"...

Yeti - podsumuję to Twoje stwierdzenie w dość jak sądzę brutalny sposób. Przeczytaj jednak do końca, zanim się wściekniesz. Otóż... Był sobie kilkadziesiąt lat temu pewien człowiek (zmarł bodaj w 87, ale głowy za datę nie dam). Miał rodzinę, którą się opiekował, zapewniał im wszystko, co chcieli, bardzo sumiennie pracował. W swoich obowiązkach był niezwykle sumienny. Pomagał swoim, swojemu narodowi. No.. wielu takich jest. To prawda. Ale czemu akurat o nim piszę? To później.
Poczytałem sobie post katarzyna35-ke i sobie pomyślałem, podsumowałem, i myślę tak. Tobie Yeti chodzi zdaje się o to, że zdrada jest złem ( i tu się widzę zgadzamy) lecz co do wagi tego zła, to się już nie zgadzamy. Ty argumentujesz to tak, jak w cytacie powyżej. No luuz, tyle że ja się zatem pytam, jak to jest? Jeśli ja dajmy na to, karmię gołębie w parku, i zbieram puszki z trawników, to z racji tego, mogę sobie pozwolić nasikać raz w miesiącu w jakiejś bramie, a raz w roku, nie wiem, w święta czy Sylwestra - postawić klocka na ulicy? Bo robię trochę dobrego, to można przymknąć oko? Jak robię więcej dobra, pomagam innym, przeprowadzam staruszki na przejściach, podlewam kwiatki, wspomagam sierotki, to od czasu do czasu, jak nie przeginam, to mogę sobie zrobić coś parszywszego, i niejako jestem usprawiedliwiony poprzez te moje dobre czyny? No ja mam wrażenie, że małżonek o którym pisze katarzyna to właśnie taki Twój "wzorzec". No bo pomyślmy - ciągle się modlę, jestem przecież dobrym człowiekiem, daję na ofiarę, ustępuję miejsca w autobusie, wszyscy mówią że jestem takim fajnym sympatycznym człowiekiem, więc cóż, jak oleję rodzinkę, nic się nie stanie. Pójdę do spowiedzi, odklepię zdrowaśki i luzik. Yeti, to co piszesz, to zwykłe usprawiedliwianie własnych parszywości, co więcej, jeśli je usprawiedliwiasz, to znaczy że w głębi serca, umysłu, wiesz, że robisz świństwo.
I dalej:
Yeti napisał/a:
Nie potrafię jednak przemilczeć tego co piszesz!... Świat, jako czarno-biały, może funkcjonować w ocenie kogoś z podstawówki, ale jeśli dojrzały człowiek mówi, że każdy, kto nie jest biały, jest czarny, to chyba coś tu jest nie tak!...

mój świat nie jest czarno-biały, ma odcieni całe mnóstwo. Ja jedynie twierdzę, że nie warto udawać, że coś, co dla mnie jest parszywe, takim nie jest, a to mi zdaje się właśnie proponujesz. Ja nikomu swoich poglądów, ani punktu widzenia nie narzucam. Ja swój punkt widzenia mam dla siebie. Napisałem wcześniej, że daję sobie prawo takiego ocenienia, i że w moim świecie nie ma miejsca dla takich osób. W moim prywatnym kręgu znajomych, tych bliskich. I tyle. Zamiast się męczyć, patrzeć na kogoś, uśmiechać się, śmiać się z jego dowcipów, udawać, że tezy które ktoś taki głosi "ależ są niewymownie intelektualizmem naładowane", a w głębi siebie myśleć, "kiedy ten ci..l przestanie p...ć" . Ja to upraszczam. I naprawdę, życie jest wówczas znacznie prostsze. I znacznie uczciwsze. Wobec obu stron. A to, że różni frustraci, tzw. przyjaciele poczują się przy mnie podle? Cóż, nie rusza mnie to. Mówisz, że gdybyś przyjął moją hierarchię wartości, mógłbyś mnie nazwać nic nie wartym ścierwem? No i co z tego. Co z tego, że nazwie mnie ścierwem ktoś, kogo zasady moralne są dla mnie zupełnie obce, z którymi się nie zgadzam, i które uważam za paskudne? Drogi mój, teraz wyznam Ci coś, czego parę postów wcześniej nie napisałem, stwierdzając jedynie, że może o tym kiedyś napiszę. Zrobię to teraz. Otóż, drogi Yeti, mam taką teorię, coto sam ją sobie wymyśliłem. Otóż, według niej, pewni ludzie, nie powinni, a w zasadzie nie mogą mówić o mnie dobrze. Ni mniej ni więcej. Jeśli pewni ludzie, uznają mnie za osobę wartościową, to jest to dla mnie czymś... no powiedzmy "niezbyt miłym". Im mi dalej do takich typów, tym lepiej.
I teraz spytam, jaka jest zatem Twoja hierarchia wartości, jakie dobro jaką podłość odpuszcza? Co musisz zrobić "dobrego" aby daną, konkretną podłość wymazać. I jeśli taka hierarchia u Ciebie występuje, to czy człowiek, o którym napisałem na wstępie może w jakiś sposób być usprawiedliwiony? A.. nie napisałem o kogo chodziło. O Rudolfa Hessa.
Tyle, zaległych spraw.
Yeti napisał/a:
Przepraszam, że tak napiszę! Nie chcę tego mówić o Tobie, bo nie mam powodów, ale piszę to jako kontynuację moich poglądów!... Katarzyno! Twój mąż Cię zdradził, ... itd...
Zawsze (prawie zawsze) każda ze stron próbuje wokół udowadniać, że ten drugi jest winien... ale...

to co piszesz, to jak najbardziej prawda. Brutalna, parszywa, ale niestety prawda. No niby skąd można to wiedzieć? Cóż, trzeba założyć, że katarzyna35-ce nie jest mitomanką, nie włóczy się po forach, poto tylko, żeby opowiadać, jaką to ona dobrą żonką była, a jej ex to taki parch śmierdzący. Tak samo, jak aby dyskutować ze mną, musisz założyć, że to co piszę, jest faktycznie tym co myślę, a nie jakąś konfabulacją. I ze swej strony powiem jedynie, że jeśli ten facet faktycznie był takim jak ona to pisze, to był nic nie wartym ścierwem, nawet jeśli krzyżem w kościele leży, po kilka godzin dziennie.

katarzyna35k-ce - Sro Sie 22, 2007 12:51

Lama71 napisał/a:
Cóż, trzeba założyć, że katarzyna35-ce nie jest mitomanką, nie włóczy się po forach, poto tylko, żeby opowiadać, jaką to ona dobrą żonką była, a jej ex to taki parch śmierdzący.

niestety dla niektorych, jestem osoba ktora mowi o swoim zyciu , choc czasem niechetnie.Nie wstydze sie mowic o swoich błedach i do nich przyznawac tym bardziej mowie o moim zyciu otwarcie.Yeti, ciekawa jestem jakby to Ciebie zdradziła kochana połówka czy tez bys był taki pobłazliwy .....

Yeti - Sro Sie 22, 2007 18:09

Lama71, chciałbym odpowiedzieć krócej, bo we dwójkę zdominowaliśmy obraz tego tematu, a to wcale nie musi być dobre... Ale jak to zrobić?... ;)
Chociaż i tak nie sądzę, żeby większa ilość moich słów miała jakikolwiek wpływ na twoją ocenę.
Ty i tak ciągle omijasz sens tego, co Ci napisałem!

Lama71 napisał/a:
Tobie Yeti chodzi zdaje się o to, że zdrada jest złem ( i tu się widzę zgadzamy) lecz co do wagi tego zła, to się już nie zgadzamy.


Blisko, blisko, ale jednak nie to!...
Nawet pozbawienie kogoś życia, bez wniknięcia w szczegóły, nie może zawsze (z założenia) zostać uznawane za najcięższą zbrodnię, pomimo, że bardzo często nią bywa! A osoba, która sprawcę tego czynu uznaje za zbrodniarza, niezależnie od jakichkolwiek innych okoliczności, swoim sądem wyrządzać może krzywdę! Tak samo będzie z ograniczeniem czyjejś swobody,... zabraniem czyjejś własności,... i nie chodzi mi tu o kwestie prawne!... Taka jest również zasada etyczna, że jeśli już chce się kogoś osądzać, to należy to robić, wiedząc o czym się mówi, a nie w ciemno! Nie mogę się zgodzić więc, żeby w kwestiach seksu pozamałżeńskiego ona nie obowiązywała!

Cytat:
No ja mam wrażenie, że...

No ja też mam wrażenie!... Wrażenie, że mnie już także oceniłeś!... :]

Cytat:
Mówisz, że gdybyś przyjął moją hierarchię wartości, mógłbyś mnie nazwać nic nie wartym ścierwem? No i co z tego. Co z tego, że nazwie mnie ścierwem ktoś, kogo zasady moralne są dla mnie zupełnie obce, z którymi się nie zgadzam, i które uważam za paskudne?

Znowu przekręciłeś :) Powiedziałem, że "gdybym ja przyjął twoją postawę i nałożył ją na moje priorytety, wtedy - być może..."
Dostrzegasz różnicę?... Nie hierarchię, tylko twój sposób traktowania innych!... a "wtedy - być może..."
Wcale nie sądzę, żeby nasze zasady moralne się różniły zbytnio, więc nie wiem, dlaczego uważasz, że te moje Tobie są obce... (?) Natomiast istnieje pomiędzy nami zdecydowana różnica w hierarchii ważności tych zasad. Żeby mi zaprzeczyć, możesz oczywiście powiedzieć, że nie uznajesz w ogóle takich rzeczy, jak tolerancja, zrozumienie dla innych, które dla mnie są jednymi z ważniejszych!

Która z moich zasad moralnych jest, twoim zdaniem, paskudna? Bardzo Cię proszę, odpowiedz mi szczerze i bez manipulacji na to pytanie!

Cytat:
Otóż, (...) pewni ludzie, nie powinni, a w zasadzie nie mogą mówić o mnie dobrze. Ni mniej ni więcej. Jeśli pewni ludzie, uznają mnie za osobę wartościową, to jest to dla mnie czymś... no powiedzmy "niezbyt miłym". Im mi dalej do takich typów, tym lepiej.

Chyba nikt nie musi zgadywać, co chciałeś mi powiedzieć poprzez te słowa. O dziwo, nie rozumiem tylko skąd ta subtelność?... Mogłeś przecież wyrazić to dosadniej,... właśnie z użyciem tych sformułowań, co do których ja twierdzę, że nie masz prawa ich używać bezpodstawnie!

Cytat:
I teraz spytam, jaka jest zatem Twoja hierarchia wartości, jakie dobro jaką podłość odpuszcza? Co musisz zrobić "dobrego" aby daną, konkretną podłość wymazać.
Czy zastanawiasz się czasem, po której stronie tej maksymy z twojego podpisu Siebie stawiasz?... :/

Lama71, dla mnie zło pozostaje złem, a rzeczy podłe będą podłościami... a ktoś, kto dopuści się podłości jest za nią odpowiedzialny nadal, choćby poza tym nie wiem jakie dobre rzeczy robił. Ale też te dobre rzeczy pozostają tak samo dobre, pomimo, że ktoś, kto je czynił ma swoje na sumieniu! Natomiast, dla mnie, nie wiedząc, co miało miejsce, nie można mówić, że ktoś jest podły, że jest ścierwem, że jest nic nie wart!... kiedyś w nieco innym kontekście, napisałem tu o tym nawet taki żarcik rymowany ("Nie można ocenić treści obrazu, widząc zaledwie kawałek ramki!...")

Przytoczyłeś przykład Rudolfa Hessa. Powiedz mi, na ile zmienisz swój osąd jego wartości jako człowieka, jeśli gdzieś wyczytasz, że on tam gdzieś jeszcze burdel odwiedził?... a na ile ma być dla niego usprawiedliwieniem, jeśli pewnym będzie, że on w tym burdelu nie był?... :niepewny:
Zapewne masz też jakieś swoje pozytywne wzorce człowieka, chociaż nie jestem pewien, bo bardzo pogardliwie odnosisz się do kwestii czynienia dobra ( dobro to dla Ciebie karmienie gołębi, grzeczność na pokaz, a religijność jest odklepaniem "zdrowaśki"). Czy to może dlatego, że sam nie jesteś do tego zdolny?... :/
Więc jeśli masz takiego pozytywnego bohatera (powiedzmy, na skalę historii cywilizacji), to jeśli się dowiesz, że on gdzieś tam kiedyś miał swój mniej chwalebny dzień, to wtedy cała jego wielkość okaże się nic nie warta, a on sam ścierwem się w twoich oczach stanie?...

Cytat:
Cóż, trzeba założyć, że katarzyna35-ce nie jest mitomanką, nie włóczy się po forach, poto tylko, żeby opowiadać, jaką to ona dobrą żonką była, a jej ex to taki parch śmierdzący. Tak samo, jak aby dyskutować ze mną, musisz założyć, że to co piszę, jest faktycznie tym co myślę, a nie jakąś...


Odpowiem częściowo słowami, które już komuś na PW napisałem...
Nic złego nie ma w zakładaniu, że ktoś mówi prawdę, że mówi szczerze i obiektywnie!... Tak należy nawet!...
Nic złego, dopóki te słowa nie są oskarżeniami, obelgami, obrazą wobec innych,... zwłaszcza kiedy ta druga strona nie ma możliwości obronienia się, konfrontacji...
Kiedy godzimy się na "kupienie" złej opinii o drugim człowieku, osądzenie go w myślowym procesie, w którym on nie będzie miał prawa ani do adwokata, ani do osobistej obrony, ani nawet do mowy końcowej,... to już nie możemy mówić, że nie ma w tym nic złego!

Cytat:
I ze swej strony powiem jedynie, że jeśli ten facet faktycznie był takim jak ona to pisze, to...
No popatrz!... A jednak czegoś się uczysz! :]

Katarzyna35k-ce napisał/a:
Yeti, ciekawa jestem jakby to Ciebie zdradziła kochana połówka czy tez bys był taki pobłazliwy .....
Ja akurat jestem złym przykładem, Katarzyno!... Tym niezbyt pedagogicznym... Gdyby mnie żona zdradziła, to być może wykorzystałbym to właśnie jako pretekst do rozwodu, do którego powodów wcale nie brakuje :/
Ale tu nie w tym rzecz!... Wyobraź Sobie, że to nie Ty, ale twój mąż jest naszym forumowiczem i "sprzedaje" nam swoją wersję historii,... i swoje opinie o Tobie!... Czy uważasz, że należałoby wtedy bezkrytycznie przyjąć to co on mówi za prawdę i na podstawie tego wysnuć opinię, jaką osobą Ty jesteś?

katarzyna35k-ce - Czw Sie 23, 2007 07:17

Yeti napisał/a:
ale twój mąż jest naszym forumowiczem i "sprzedaje" nam swoją wersję historii,... i swoje opinie o Tobie!... Czy uważasz, że należałoby wtedy bezkrytycznie przyjąć to co on mówi za prawdę i na podstawie tego wysnuć opinię, jaką osobą Ty jesteś?

absolutnie on nie jest wiarygodny i nie jest forumkowiczm a ja jestem i mnie masz słuchac :P
;)
oczywiscie zartuje ale wiem do czego zmierzasz.jak to mowia medal ma zawsze 2 strony ale zdrada to jednak zdrada i w takim wypadku on jest ścierwem

Yeti - Czw Sie 23, 2007 08:31

katarzyna35k-ce napisał/a:
wiem do czego zmierzasz. jak to mowia medal ma zawsze 2 strony
Moje zasady są proste... w oparciu o słowa pojedynczego człowieka, nie należy wyciągać pochopnie pozytywnych wniosków o nim, ale przede wszystkim, nie godzi się negatywnie oceniać innych!
(nie wiem, być może to jest ta parszywość, którą mi zarzucono :niepewny: )

katarzyna35k-ce napisał/a:
zdrada to jednak zdrada i w takim wypadku on jest ścierwem
Katarzyno!... Jeśli jesteś konsekwentna w poglądach i nie rzucasz słów na wiatr, to tymi słowami określasz nie tylko swojego ex-małżonka, ale dokonujesz również oceny paru innych osób z twojego otoczenia, z grona twoich znajomych...
Mam nadzieję, że te osoby (jeśli nie wcześniej, to chociaż teraz) już wiedzą, co tak naprawdę o nich myślisz! :/

Lama71 - Czw Sie 23, 2007 09:29

Yeti niestety jestem teraz nieco zalatany, więc nie odniosę się do Twoich wypowiedzi. Trochę tego jest, a nie chcę odpowiadać na zasadzie - weź się odwal. Teraz napiszę jedynie tyle - Yeti - to że odnoszę się do ciebie presonalnie, piszę to czy tamto, nie znaczy, że oceniam Cię w jakikolwiek sposób. Piszę o różnych "parszywościach" w odniesieniu do Ciebie dlatego, że z Tobą rozmawiam, nie dlatego, że uważam Cię za ścierwo, o którym tu zdaje się temat jest (co mnie akurat nie martwi). Mówię pieronalnie do Ciebie, bo akurat Ty podjąłeś ten temat szeroko, i jak sądzę sensownie. Tyle i tylko tyle. Co do reszty, jak tylko znajdę chwilkę.
ziutek997 - Pią Sie 24, 2007 11:02

Yeti - uważam oczywiście wiele z Twoich argumentów za słuszne i przyznaję Ci rację że nie możemy oceniać ludzi z góry na podstawie samych przypuszczeń lub czyichś słów. Ale przecież jednak ten temat nie dotyczy się żadnych konkretnych osób lub przypadków tylko tego w jaki sposób traktujemy zdradę. Chyba nie wymagasz od piszących tutaj aby przed każdą wypowiedziom dodawali sformułowanie typu: "Jeśli to prawda" lub "jeśli się nie mylę" etc...

Oczywiście sam nie oceniam ludzi z góry, na podstawie domysłów czy plotek. Jeśli sprawa nie dotyka mnie w bezpośredni sposób to nie jest ona dla mnie podstawą do oceny takiego człowieka. Brzydzę się zdradą niemniej nie uważam że jest ona największą zbrodnią jaką może popełnić człowiek, tym bardziej że samego pojęcia zdrady nie możemy uogólniać bo okoliczności są różne. .

Dla mnie zdrada jest czymś parszywym i osoba która się jej dopuszcza staje się parszywcem. To jest jak choroba [weneryczna ;) ] którą zarażamy się przez sam kontakt z nią. Oczywiście nie oznacza to że nie da się tego odkręcić a ran zaleczyć ale w pamięci zawsze pozostaje jakaś blizna. Każdy człowiek musi odpowiadać za swoje czyny i być świadomym tego że na ich podstawie już do śmierci będzie oceniany. O wartości człowieka decydują przede wszystkim jego czyny...

Lama71 - Pią Sie 24, 2007 17:58

Yeti napisał/a:
Blisko, blisko, ale jednak nie to!...
Nawet pozbawienie kogoś życia, bez wniknięcia w szczegóły, nie może zawsze (z założenia) zostać uznawane za najcięższą zbrodnię, pomimo, że bardzo często nią bywa! A osoba, która sprawcę tego czynu uznaje za zbrodniarza, niezależnie od jakichkolwiek innych okoliczności, swoim sądem wyrządzać może krzywdę! ...

rany... chłopie.. no co można na coś takiego odpowiedzieć? No punk widzenia zależy od punktu siedzenia. To co zdaje się starasz się mi w tym fragmencie powiedzieć, to naprawdę taka szpagateria. Przepraszam za określenie, ale innego określenia nie mogę znaleźć. Ja rozumiem, że każdą rzecz, każdy czyn, myśl, cokolwiek, można w taki sposób niejako "obwymyślać", że w końcu stanie się ona zasadną. Jeśli jakiś miły, grzeczny, uczynny, sympatyczny, pomocny chłopieć, któregoś pięknego dnia dorwie Cię na ulicy, skopie jak reksa, a na dodatek zerżnie cię na wszystkie możliwe i niemożliwe sposoby, to czy fakt, że miał parszywe dzieciństwo, opuściła go żona, stracił pracę, a rano znalazł ulubionego ptaszka w klatce zdechłego - wpłynie jakkolwiek na to, co będziesz czuł? Czy jak Cię komar żre w (...), nastawiasz je jeszcze, bo powodem nie jest złośliwość tylko chęć posiadania potomstwa przez takiego komara, czy go unicestwiasz?
Yeti, toż takie podejście jest dobre dla filozofów. Ale ból zostanie bólem. Czy idąc do dentysty pocieszasz się tym, że co prawda będzie bolało, ale w słusznej sprawie?
Yeti, ja się nie bawię w żadne osądzanie, jedynie stwierdzam fakt - robisz coś parszywego, plugawego, żyj sobie, żryj sobie, rób co chcesz, ale trzymaj się z daleka, bo nie mam dla Ciebie szacunku. Znaczy nie Ciebie jako Ciebie, znaczy się Yeti, tylko ciebie, znaczy nieokreślonej postaci, pojawiającej się w życiu. I odnoszę to nie do słabości, że coś tam się zdarzyło (bo wiem że w życiu bywa różnie), ale do tego co napisałem wcześniej - postępowania z premedytacją, w sposób przemyślany. To co nazywasz "moim osądem" odnoszę właśnie do takiej sytuacji. I takigo cosia (nie ktosia) nazywam ścierwem. Taki coś (nie ktoś) nie powinien mieć o mnie dobrego zdania. Im mi dalej do kogoś takiego tym lepiej i piękniej.
Yeti napisał/a:
Żeby mi zaprzeczyć, możesz oczywiście powiedzieć, że nie uznajesz w ogóle takich rzeczy, jak tolerancja, zrozumienie dla innych, które dla mnie są jednymi z ważniejszych!

ależ uznaję. Ale nie bezwzględnie i w każdej sytuacji. W sytuacjach jednak, o których piszę, permanentnego przemyślanego oszukiwania drugiej osoby, faktycznie, nie uznaję tolerancji, zrozumienia dla innych itd.
Yeti napisał/a:
Czy zastanawiasz się czasem, po której stronie tej maksymy z twojego podpisu Siebie stawiasz?... :/

owszem, nieustająco. Staram się żyć w zgodzie z własnym sumieniem. To po pierwsze. Jeśli niechcący kogoś ranię, umiem powiedzieć przepraszam. Jednak w mojej hierarchii wartości, jest coś, co znowu dla siebie, nazywam zasadami. I one są dla mnie święte. Nie przekraczam ich, choć zapewniam Cię Yeti, mam możliwość bezkarnego łamania wielu z nich, i co ciekawe, z premedytacją tego nie robię. Tak po prostu. Czy jestem święty :/ z pewnością nie. Ale jeśli ktoś stwierdza, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, potrafię to uszanować. Jeśli daję komuś słowo, na zupełnie na serio, to jest to dla mnie coś jak dogmat. Jeśli dałem słowo - nie dowiesz się tego ode mnie.
Yeti napisał/a:
Przytoczyłeś przykład Rudolfa Hessa....

no teraz to przewrotnie odpowiem. Powód był zgoła inny. Nie podałem go wprost, bo po co, jednak choć trochę na opak, ale sam się do niego odniosłeś - czy jego intencje (przywołałem go między innymi dlatego, że były ponoć czyste) mają jakikolwiek wpływ na to, czym było to, co robił?
Yeti napisał/a:
bardzo pogardliwie odnosisz się do kwestii czynienia dobra ( dobro to dla Ciebie karmienie gołębi, grzeczność na pokaz, a religijność jest odklepaniem "zdrowaśki"). Czy to może dlatego, że sam nie jesteś do tego zdolny?... :/

nie, nie dlatego. Kiedyś, jak jeszcze latałem do kościoła, moja religijność była właśnie taka - klepanie zdrowasiek, dodam że bezmyślne. ?ażenie na msze, i interesowanie się bardziej panienkami, niż tym co gadał ksiądz. A jak już go słuchałem, to mnie szlak trafiał. Piszę jak to nazywasz pogardliwie, bo sporo ludzi właśnie tak rozumuje. Kościółek, zdrowaśki, kolędy - o.. jaki ja jestem dobry. I pójdę do Nieba.
Yeti, dla mnie czynienie dobra, wiara, jest czymś zupełnie innym, a piszę właśnie w taki sposób, aby to pokazać, nie wywnętrzając się zbytnio. Wielu ludzi tak właśnie rozumuje. Usprawiedliwia się, na wiele sposobów, między innymi poprzez intencje, i chodzenie do kościoła (takiego czy innego).

Yeti napisał/a:
Więc jeśli masz takiego pozytywnego bohatera (powiedzmy, na skalę historii cywilizacji), to jeśli się dowiesz, że on gdzieś tam kiedyś miał swój mniej chwalebny dzień, to wtedy cała jego wielkość okaże się nic nie warta, a on sam ścierwem się w twoich oczach stanie?...

i to pytanie jest chyba w całej Twojej wypowiedzi najważniejsze, przynajmniej dla mnie. Miałem chwilkę wieczorem wczoraj, więc się przyznam nad nim zastanowiłem. Sorki, ale tu trochę szerzej się rozpiszę. Bo jest to według mnie istotny problem.
Sprawę nieco zmieniłem. Otóż postawmy problem bardziej pod kątem tego tematu - załóżmy, że mam sobie małżonkę. I oboje jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kochamy się, no... po prostu cud miód. I pewnego dnia dowiaduję się, że ta moja małżonka ma kogoś na boku. Powiedzmy, że ma go od jakiegoś czasu, jednak nadal jest ze mną, nadal mnie kocha, jest nam wspaniale. Ona nas łączy, jednak ten jej men nie ma wpływu na moje relacje z małżonką. I teraz pytanie - co zrobię gdy się dowiem, że mnie oszukuje, mimo że nadal mnie kocha, szanuje, doskonale się rozumiemy. Zaczynamy o tym rozmawiać, załóżmy że nawet się przyzna, wyjaśni mi, że takie ma potrzeby, że jak się poznaliśmy nie powiedziała mi o tym, bo zna moje poglądy, jednak nie umie i nie chce tego zmienić, bo uważa że może być z dwoma facetami (albo kobietami).
I powiem Ci szczerze, że rozstał bym się z nią. Nawet, jeśli byłaby taka super, nie umiałbym jej zaufać.

krystian - Pią Sie 24, 2007 20:03

nie chcialo mi sie wczesniej odnosic do tego tematu bo wydawal mi sie wyczerpany i nudny, ale widze, ze fajna rozmowa sie wywiazala. postawie sie po jednej ze stron. pogladowo (i tu pewnie kogos zaskocze) jest mi blizej do Yeti-ego. jesli dobrze zrozumialem to co pisal oczywiscie. zdrada jest czyms zlym- co do tego nie ma nikt chyba watpliwosci. tylko pytanie, czy jesli najlepszego przyjaciela zdradza moja najlepsza przyjaciolka to mam sie od niej odwrocic?? wydaje mi sie, ze nie. nawet jesli, jest sie z nimi naprawde blisko, nigdy do konca nie wiadomo co drzemie w ich glowach i jak sie zachowuja w stosunku do siebie gdy nie jestesmy obok nich. to nie mnie zdradzila jako przyjaciela tylko swojego partnera. dlaczego ja mam jej przestac ufac??
Lama71 napisał/a:
Yeti, toż takie podejście jest dobre dla filozofów. Ale ból zostanie bólem. Czy idąc do dentysty pocieszasz się tym, że co prawda będzie bolało, ale w słusznej sprawie?
tak :), Lama 71 gardzac oszustami gardzisz podejrzewam, ze 70% calej ludzkosci. szczerze ci powiem, ze nie znam osoby ktora by nie sklamala partnera i nie zdradzila chocby mysla. wydaje mi sie, ze gdybys sie bardziej zastanowil nad soba to i wlasna osoba musialbys pogardzic.
ziutek997 - Pią Sie 24, 2007 21:13

krystian napisał/a:
czy jeśli najlepszego przyjaciela zdradza moja najlepsza przyjaciółka to mam sie od niej odwrocic?? wydaje mi sie, ze nie. nawet jesli, jest sie z nimi naprawde blisko, nigdy do konca nie wiadomo co drzemie w ich glowach i jak sie zachowuja w stosunku do siebie gdy nie jestesmy obok nich. to nie mnie zdradzila jako przyjaciela tylko swojego partnera. dlaczego ja mam jej przestac ufac??


krystian - jest w tym część racji.... ale to nie jest tak do końca - prawda leży gdzieś po środku. Czy szanujesz złodzieja tylko dlatego że to nie Ciebie okradł? Mordercę dlatego że to nie twojego brata zabił?? Oczywiście oceniamy ludzi przede wszystkim po tym jacy są dla nas a nie dla innych dlatego nie oznacza to że odrazu człowieka który zdradził swoją żonę będę obdzierał ze skóry albo nabijał na pal. Jednak na pewno takie zdarzenia mają negatywny wpływ na opinię o takim człowieku.

Każdy kto broni człowieka który popełnił jakikolwiek występek niech postawi się również w roli pokrzywdzonego...

krystian - Pią Sie 24, 2007 21:45

ziutek997 napisał/a:
Czy szanujesz złodzieja tylko dlatego że to nie Ciebie okradł? Mordercę dlatego że to nie twojego brata zabił??
ale nie mozna porownywac zdrady do kradziezy czy morderstwa
Lama71 - Sob Sie 25, 2007 11:56

krystian napisał/a:
Lama 71 gardzac oszustami gardzisz podejrzewam, ze 70% calej ludzkosci. szczerze ci powiem, ze nie znam osoby ktora by nie sklamala partnera i nie zdradzila chocby mysla. wydaje mi sie, ze gdybys sie bardziej zastanowil nad soba to i wlasna osoba musialbys pogardzic.

przeczytaj jeszcze raz proszę to, co napisałem powyżej, a sam zrozumiesz, jaki sens ma ta wypowiedź w odniesieniu do tego, co piszę. Teraz, po pewnym niedogadaniu z Yeti, staram się to tak jasno pisać, jak umiem.
krystian napisał/a:
ale nie mozna porownywac zdrady do kradziezy czy morderstwa

wiesz, wszystko zależy od tego, o czy mówimy. Jak ktoś ukradnie Ci długopis, pewnie to olejesz. Jak najlepszy Twój przyjaciel będzie się zabawiał z Twoją żoną (lub dziewczyną), to myślę że już tak po prostu tego nie olejesz.
Ale jest jeszcze jedno ale - wszystko zależy od tego, na jakiego człowieka trafiasz. W aspekcie takiej zdrady którą tu wałkujemy, jeden się załamie i zabije (znam co najmniej jeden taki przypadek), inny się będzie zadręczał i unieszczęśliwiał, kolejny będzie nieszczęśliwy, a potem mu przejdzie, jeszcze inny (i tu myślę o Yeti) będzie się zastanawiał dlaczego, co było powodem, co sam zrypał, a co ona zrypała - o skutkach nie powiem, gdyż nie wiem na tyle dużo o nim.
Tak że krystian, jeśli już chcesz tak spatiać sprawę, weź jeszcze pod uwagę ten aspekt, jakim jest człowiek, i jego psychiczna strona.
ziutek997 napisał/a:
Oczywiście oceniamy ludzi przede wszystkim po tym jacy są dla nas a nie dla innych dlatego nie oznacza to że odrazu człowieka który zdradził swoją żonę będę obdzierał ze skóry albo nabijał na pal.
to może i dla Ciebie pewien problem, w aspekcie krystianowego posta. zakładam, że własna matka jest dla Ciebie wzorem, jako matka i osoba (człowiek). I teraz jak się poczujesz, jeśli się dowiesz, że Twoja matka miała kogoś na boku, że oszukiwała Twojego ojca? Powiesz że Ciebie to nie dotyczy? Że kij ma dwa końce, że prawda jest po środku? Ktoś komu ufasz, kto jest dla Ciebie jakimś drogowskazem, okazuje się być "nieco innym". Przykład parszywy, ale wcale nie niemożliwy jako taki (nie żebyś mi zaraz napisał, że obrażam Twoich bliskich - to czystko hipotetyczny przykład).
Yeti - Sob Sie 25, 2007 13:38

Powiem tak: popłakać się można! Lama71, od paru tygodni dyskutujemy,... od paru tygodni próbuję Ci wyjaśnić, o co mi chodzi,... a Ty jak nie w jedną, to w drugą stronę przekręcasz moje słowa, byleby tylko nie odnieść się do tego, co ja naprawdę mówię. :/
Ostatni raz jeszcze coś napiszę, przepraszam, jeśli to będzie zbyt dosadnie powiedziane i pasuję,... bo dla mnie to przestaje mieć sens. Za stary jestem na to! :/

To coś, co zostało nazwane "szpagaterią". Piękny przykład, w jaki sposób traktujesz moje słowa, moje myśli. Czy Ty naprawdę uważasz, że mi chodziło o usprawiedliwianie zbrodniarza, co go nikt zrozumieć i przytulić nie chce, więc on sobie odreagował?
Pisałem o tym, że czasem pozbawienie kogoś życia następuje np. jako akt obrony koniecznej, a ktoś kto zabił może nie być zbrodniarzem ale - w szczególnym przypadku - nawet bohaterem! A czasem to może być wypadek.
...ileż razy mam pisać, że nie tyle mi chodzi o usprawiedliwianie zła, co o nie zakładanie, że ono istnieje tam, gdzie go może wcale nie być?... :/

Od samego początku, Lama71, tym co Ci zarzucałem, nie było twoje ostre potępienie dla zdrady, tylko bezwzględność twojej oceny, bez wyjątku, dla każdego przypadku. A tymczasem Ty, od pewnego czasu próbujesz mnie przekonać, że miałeś na myśli nie każdy czyn, co zdradą jest nazywany. Ale to dopiero z czasem wprowadziłeś do swoich poglądów. Mało tego, akurat zrozumienie wykazujesz do sytuacji, których ja wcale nie usprawiedliwiam, ale nazwałbym bardziej głupotą niż parszywością.

Lama71, 13 sierpnia 2007 napisał/a:
Dla mnie, ktoś kto zdradza, jest po prostu nic nie wart.
Ziutek997 napisał/a:
Dla mnie zdrada jest czymś parszywym i osoba która się jej dopuszcza staje się parszywcem.
Jeszcze raz się powtórzę: tak formułowane poglądy są tak samo w porządku, jak to, że np. Niemcy to faszyści.

Jak tak można? Stworzyć sobie model w oparciu o jeden prymitywny schemat, a potem wszystkich wg tego modelu oceniać?!
Proponuję Wam i każdemu, co podobne, tak szlachetne z pozoru poglądy wygłasza, zarwać jakąś małolatę zanim szkołę skończyć zdoła, zrobić jej dzieciaka i uszczęśliwić małżeństwem! Potem zafundować parę lat życia, podczas których systematyką stanie się pranie mózgu i wpajanie, że jest nic nie warta, a od czasu do czasu jakiś łomot jeszcze, żeby jej do głowy nie przyszło pomocy szukać. W międzyczasie może kolejne dziecko i nadszedł czas, żeby zniknąć bez "dowidzenia" na kilka miesięcy. A po powrocie... łomot! Przecież nikt jej z przysięgi nie zwolnił! Jak już od krwi obmyjecie ręce, i przebrzmi echo waszych słów, że ona się parszywym ścierwem okazała, to nadejdzie czas, żeby ponownie wejść na forum i wygłosić swoje prawe poglądy! Wtedy już bardziej personalnie będzie Wam można powiedzieć, co one są warte! :/
...nie potrafilibyście tak?... To nic nie zmienia!... Bo są taco, co to potrafią!...

Lama71 napisał/a:
I teraz jak się poczujesz, jeśli się dowiesz, że Twoja matka miała kogoś na boku, że oszukiwała Twojego ojca?
Szkoda, że Sobie nie zadałeś takiego pytania dwa tygodnie temu!... :/

Lama71, Ziutek997 to Wy, jeśli kiedyś dopuścicie się zdrady, to conajmniej w waszych oczach staniecie się nic nie wartym ścierwem, albo parszywcami,... i będzie to słuszne, biorąc pod uwagę wasze poglądy, oraz to, że najwyraźniej nie będzie to przypadek, kiedy np. niewierność bywa reakcją na czyjąś parszywość. Wam takie możliwości nawet do głowy przyjść nie potrafią, więc zapewne Was nie dotyczą! Ale czyjejś niewierności, nie wiedząc w jakich okolicznościach nastąpiła, ani z jakich powodów, nie macie prawa tak oceniać!

Lama71, teraz słówko o tej drugiej rzeczy, z którą ja w twojej postawie, polemizuję.
Cytat:
ja się nie bawię w żadne osądzanie, jedynie stwierdzam fakt - robisz coś parszywego, plugawego, żyj sobie, żryj sobie, rób co chcesz, ale trzymaj się z daleka, bo nie mam dla Ciebie szacunku.

No właśnie, to się nie zgadza z tym, co pisałeś wcześniej! Ty nie stwierdzasz faktów! Ty na hasło "zdrada" bezkrytycznie dopowiadasz Sobie, że to musiało być coś parszywego i gardzisz człowiekiem, czy na to zasłużył, czy nie!...
A poza tym...

Ja zdaję sobie sprawę, że nasza dyskusja, nie tyle dotyczy nas osobiście, co jesteśmy reprezentantami pewnych "partii"...

Kiedyś żyli tacy, co Jezusowi zarzucali, że zadaje się z grzesznikami, kiedy oni sami, czuli się nazbyt godni,... nazbyt sprawiedliwi,... żeby się z takimi "śmieciami" zadawać.
I pod tym względem, Lama71, jesteś dla mnie niewątpliwie z partii spadkobierców faryzeuszy! :/

Aha... Tamten wątek mojego posta... o pozytywnym bohaterze,... niestety,... również ominąłeś jego sens... To nie miało być o sile zaufania dla żony!... :/

Lama71 - Pon Sie 27, 2007 15:40

hm... sam widzisz Yeti, jak czasem, nawet pozornie niewielkie niedopatrzenie, niedopowiedzenie, może powodować między ludźmi nieporozumienia. Napisałem o tym ścierwie, jako luźna uwaga, Ty podjąłeś temat, po jakimś czasie zauważyłem, że źle rozumiesz akurat ten przypadek, więc go uściśliłem. Tak samo jak uściśliłem fakt, że nie piję do Ciebie osobiście, co także mi zarzucałeś. Więc nie mów mi, że coś wprowadzam, od czasu takiego czy innego. ale, mniejsza o to.
Yeti napisał/a:
To coś, co zostało nazwane "szpagaterią". Piękny przykład, w jaki sposób traktujesz moje słowa, moje myśli.

Czy pojęcie szpagateria jest pojęciem ubliżającym? PO części pewnie jest, jednak ja chciałem tu wyrazić to, że proste w sumie określenie można rozwlec niemożebnie, ale jak Ci to ubliża, to przepraszam. Lecz jednak z drugiej strony, chyba powinieneś zauważyć, poza czymkolwiek co piszę, że staram się rzeczowo odnosić do Twoich wypowiedzi, a to chyba świadczy co najmniej o szacunku. NIe rzucam haseł w rodzaju "ty taki albo inny", lecz staram się rzeczowo wyjaśnić o co mnie idzie. WIęc jeśli już zastanawiasz się, jak szanuję to co piszesz, weź to proszę pod uwagę. Gdybym nie szanował twojego zdania (choć nie znaczy to zupełnie że się z czymś zgadzam), to doprawdy nie zadawałbym sobie trudu wypisywania tych wszystkich słów. Bo po co? Żeby pokazać że umiem?

tu znowu skończę. Na dzisiaj. Właśńie miałem tel, i uciekł mi sens tego, co chciałem powiedzieć. Ale.. zrobię to napewno

Yeti - Pon Sie 27, 2007 17:37

A jednak jeszcze raz poczułem sie sprowokowany, żeby tu napisać słówko.

Lama71, nie ma najmniejszego powodu, żebyś mnie mial przepraszać za cokolwiek. Jak na naszą różnicę poglądow, prowadzisz dyskusję w sposób wyjątkowo grzeczny... i ja doceniam zarówno twoją dyplomację, jak i zaangażowanie w tym temacie, bo sam wiem, ile z mojej strony muszę czasu poświęcić na tą naszą wymianę poglądow. Więc nie zrozum mnie źle! Niczym mnie nie uraziłeś!... ale mi nie odpowiada twój sposób polemiki, w którym niby ją podejmujesz, nawiązujesz do moich słów, ale w gruncie rzeczy jednak ich sedno pomijasz. Wykorzystujesz to co napisałem, żeby powiedzieć to co chcesz powiedzieć i twoje w tym prawo!... Na moim miejscu jednak, tak samo jak ja, zacząłbyś się zastanawiać: po co mi to?... Po co się wysilać na formułowanie argumentów, które gdzieś między palcami umykają, a wyłapywane jest tylko coś ubocznego, a czasem nawet to, czego tam w ogóle nie było?...
Cytat:
...chyba powinieneś zauważyć, poza czymkolwiek co piszę, że staram się rzeczowo odnosić do Twoich wypowiedzi, a to chyba świadczy co najmniej o szacunku.
No właśnie w tym problem!... Nie miej do mnie żalu, ale ja... nie dostrzegam tego! :/ ...owszem, piszesz dużo i rzeczowo... o swoich poglądach!... z odnoszeniem sie do moich zazwyczaj jednak jakby trochę się mijałeś.

Cytat:
Napisałem o tym ścierwie, jako luźna uwaga, Ty podjąłeś temat...
Podjąłem temat, dla którego użycie przez Ciebie wyrażenia "ścierwo" było zaledwie fragmentem ogólniejszej postawy, jaka z twoich wypowiedzi dość wyraźnie promieniowała!

-------------------------------------------------------

Właściwie ten post jest jednym wielkim offtopikiem, więc może dodam jakieś zdanie, żeby go nie skasowano... A nuż się uda!... ;) (skorzystam z określenia Ziutka997)

Dla mnie, jedną z największych parszywości, z jakimi można się spotkać, jest pogarda dla drugiego człowieka...
Dlaczego ktoś, kto uznaje istnienie ludzi nie zasługujących na szacunek należny człowiekowi, nie dopuszcza myśli, że bywają ludzie, którzy nie zasługują na to, żeby wierności wobec nich dochowywać?... :niepewny:

...muszę kończyć!

Bot - Pon Sie 27, 2007 22:07

Yeti napisał/a:
Właściwie ten post jest jednym wielkim offtopikiem, więc może dodam jakieś zdanie, żeby go nie skasowano...

Ten chwyt nie działa... brutalnie wywalimy wszystko :P

Panowie... ten temat staje się powoli teatrem dwóch aktorów więc przypomnę, że temat dotyczy zdrady a nie polemiki książkowej na temat, że 2 panów nie zgadza się ze sobą (bo posty przypominają książki i niedługo się nie będa na stronie mieścić)...

Także trzymajmy się tematu :cisza:

trunks - Wto Sie 28, 2007 07:28

ludzie przestancie juz w kółko to samo wałkować, jak wyczerpały sie argumenty, to jest łapanie za słówka :looka:
Lama71 - Wto Sie 28, 2007 08:46

wiesz Yeti, z ust mi to w zasadzie wyjąłeś. Całe to nasze gadanie w temacie zaczęło przypominać taki serial - "Moda na sukces". Wchodzisz, a tam ten z tamtą, za dwa lata nadal to samo, z inną kombinacją.
Yeti napisał/a:
Na moim miejscu jednak, tak samo jak ja, zacząłbyś się zastanawiać: po co mi to?...
hehe... mamy więcej wspólnego niż myślałem :)

Ja to może podsumuję tak. Każdy ma jakiś pogląd, i drugiej strony nie przekona. Bo niby poco. Ale tak sobie myślę, z niejaką satysfakcją przyznam, że Twoje poglądy Yeti nie są poglądami "na pokaz". I mam nadzieję, że i Ty nie odniosłeś takiego wrażenia.
Cytat:
Dzisiaj życie to nie sen
jednak trzeba bawić się
no bo co innego pozostaje
w takim chorym kraju
no właśnie, może żeby szare komórki trochę popracowały,... choć zdecydowanie nie traktuję tego jak durnowatą zabawę.

//ostatni raz przypomne o powrocie do tematu :cenzura: -khaman

katarzyna35k-ce - Wto Sie 28, 2007 15:35

hmm ciekawe czy zdrada moze nam pomoc? ponoc jak sie zakosztuje czegos innego to w stałym zwiazku zaczyna sie bardziej układac....
co o tym sadzicie?

ansc - Wto Sie 28, 2007 15:42

To zależy jak smakuje to co się skosztowało ;) Jak jest słodsze od tego co się ma dotychczas to nie sądzę :)
desperado - Wto Sie 28, 2007 22:00

ansc napisał/a:
To zależy jak smakuje to co się skosztowało Jak jest słodsze od tego co się ma dotychczas to nie sądzę
Masz racje potem sie zaczyna.................
darkenstein - Sob Wrz 01, 2007 16:37

zdrada jest lekiem na cale zlo I nie mysle tu wylacznie o bzykaniu.
bog - Sob Wrz 01, 2007 16:47

wydaje mi się że Ty dalej o odstresowaniu :P
darkenstein - Sob Wrz 01, 2007 16:53

bog,
no bo to pomaga
ide popracowac bo nic nie zrobie

darkenstein - Sob Wrz 01, 2007 17:43

slyszalem ze zdrade maja zalegalizowac
bog - Sob Wrz 01, 2007 17:47

hehheheh
zalegalizować mówisz......
to już coś....

trunks - Sob Wrz 01, 2007 22:24

darkenstein napisał/a:
zdrada jest lekiem na cale zlo

taa zwlaszcza dla zdradzanego :P

katarzyna35k-ce - Nie Wrz 02, 2007 10:49

darkenstein, tylko zeby druga połówka sie o tym nie dowiedziała ;)
darkenstein - Nie Wrz 02, 2007 20:23

katarzyna35k-ce,
jak sie dowie to juz to nie jest zdrada tylko tragedia :)

katarzyna35k-ce - Pon Wrz 03, 2007 09:06

darkenstein, ale powiem Ci ze masz racje , czasem taki niewinny flirt potrafi człowieka wzniesc na wyżyny tylko niesttey pozniej trzeba poniesc konsekwencje a czesto sa one tragiczne w skutkach...
desperado - Pon Wrz 03, 2007 20:58

darkenstein napisał/a:
jak sie dowie to juz to nie jest zdrada tylko tragedia
tragedia masz racje przerobilem to , kobieta zapomni ale nie wybaczy, potem glowa soszona do konca zycia ;)
vkimi - Pon Wrz 03, 2007 21:03

katarzyna35k-ce napisał/a:
ale powiem Ci ze masz racje , czasem taki niewinny flirt potrafi człowieka wzniesc na wyżyny


człowiek nie powinien wchodzić na niziny ...
a to czy wejdzie zależy tylko od tego, co ma pod kopułą.

all napisał/a:
..


wygodne myślenie ...

katarzyna35k-ce - Wto Wrz 04, 2007 12:03

vkimi napisał/a:
all napisał/a:
..


wygodne myślenie ...
_________________

te kropki sa wygodne? bo nie rozumiem za bardzo?

darkenstein - Sro Wrz 12, 2007 23:51

Dlaczego mężczyźni zdradzają?
Wszystko oczywiście przez ten seks, ale - zacznijmy od początku. Na co patrzy mężczyzna widząc po raz pierwszy kobietę? Na biust – i to nawet wtedy, kiedy zarzeka się, że to jej intelekt jest dla niego najważniejszy. W dodatku on naprawdę nie kłamie, to silniejsze od niego i robi to nieświadomie. I od tego właściwie zaczyna się zdrada…

Włoscy naukowcy zajmujący się oddziaływaniem na siebie obu płci wyliczyli to bardzo precyzyjnie: w pierwszej minucie poznania lub zobaczenia kobiety mężczyzna jeszcze zdąży rzucić okiem na nogi, a dopiero na samym końcu interesuje go twarz. Nie zależy to ani do rodzaju stroju kobiety, ani rodzaju kontaktu, jaki łączy oboje. No, chyba że damski strój zdecydowanie podkreśla biust – wtedy na twarz w pierwszej minucie już może nie starczyć czasu. Bo motorem decydującym o oglądaniu kobiety w ogóle jest dla mężczyzn pożądanie – i teraz już wiadomo, dlaczego oglądanie zaczyna się od biustu…
Niestety, pożądanie łatwo wzbudzić, ale znacznie trudniej utrzymać - i taki jest prapoczątek zdrady. Mężczyźni są tak skonstruowani, że z upływem czasu pożądają coraz mniej, przynajmniej tych kobiet, z którymi pozostają w stałych związkach. Dlaczego? Bo w seksie liczy się dla nich świeżość tych najważniejszych bodźców: dotyku, obrazu i oczywiście nagości. Po roku stałego związku liczba aktów seksualnych par spada przeciętnie o połowę… I co gorsza, zmiana partnerki sprawia, że poziom pożadania znów gwałtownie wzrasta, co oczywiście tłumaczy wiele przypadków męskich skoków w bok. Męskie pożądanie nie jest też zależne od miłości jako takiej. Kochać mogą jedną kobietę, ale pożądać – całe mnóstwo.

trunks - Czw Wrz 13, 2007 07:20

darkenstein napisał/a:
Na co patrzy mężczyzna widząc po raz pierwszy kobietę? Na biust

darkenstein napisał/a:
w pierwszej minucie poznania lub zobaczenia kobiety mężczyzna jeszcze zdąży rzucić okiem na nogi, a dopiero na samym końcu interesuje go twarz

heh no a ja w pierwszej kolejności na buzie patrze :P

madziar - Czw Wrz 13, 2007 09:00

Ostatnio leciał film ALFI z Judem Low i tam był przykład faceta, którego kompletnie nie szanuję, gdyż jest totalnie bezmyślny i traktował życie jak wielka zabawę. On świetnie się bawił, natomiast kobiety, z którymi się wiązał trochę gorzej. Nie przewidział, że czasem trzeba pomyśleć i coś przewidzieć. Ale na szczęście i ten kochaś dostał w dupę, ale czy wyciągnął wnioski nie wiem, gdyż film się skończył. Jednak jakoś nie wierzę w przemianę z dupka w w prawdziwego, odpowiedzialnego faceta. :looka:
katarzyna35k-ce - Czw Wrz 13, 2007 09:07

madziar napisał/a:
Jednak jakoś nie wierzę w przemianę z dupka w w prawdziwego, odpowiedzialnego faceta.
no mi tez raczej niechce to sie pomiscic w głowie
krystian - Czw Wrz 13, 2007 10:02

trunks napisał/a:
ja w pierwszej kolejności na buzie patrze
a ja na wlosy:P
Bot - Czw Wrz 13, 2007 12:30

Hmm
darkenstein napisał/a:
Dlaczego mężczyźni zdradzają?

A że nie tylko my to:

Dlaczego kobiety zdradzają?


Na świecie jest zdecydowanie więcej zdradzonych mężczyzn niż nam się wydaje. Podobno, co dziesiąte dziecko ma innego biologicznego ojca, niż ten, który mieni się jego tatusiem. Zdrady mężczyzn nie są dla nikogo żadną nowością i można wytłumaczyć to na wiele różnych sposobów.

-A kobiety, dlaczego one zdradzają?

Kobiety zazwyczaj zdradzają swojego partnera, kiedy są przez niego zaniedbywane, kiedy są traktowane jak maszyny do sprzątania, gotowania i rodzenia dzieci. Zdradzają wtedy, kiedy czują się niedowartościowane przez swojego partnera oraz odczuwają głód miłości, brak akceptacji ze strony partnera, brak zaangażowania. Kobiety zdradzają, kiedy czują się nie kochane lub kiedy same już nie kochają. Zdradzają, kiedy chcą czuć się pożądane a ich aktualny partner tego nie okazuje. Kobiety zdradzają wtedy, kiedy czują się nieatrakcyjne dla swojego partnera, kiedy mężczyzna coraz częściej podkreśla walory innych kobiet. Podobno najczęstszą przyczyną kobiecej zdrady jest potrzeba ciepła, potrzeba oparcia w drugiej osobie. Romans kobiety najczęściej zaczyna się od poszukiwania przyjaciela, kogoś kto wysłucha, zrozumie i będzie adorował. Seks przychodzi później i jest tylko uzupełnieniem. Kobiety bardzo często zdradzają z powodu niewierności partnera. Kiedy same zostały zdradzone pragną odwdzięczyć się tym samym. Jest to zwykle reakcja silnie emocjonalna. Akt zdrady służy rozładowaniu gniewu i jest rodzajem odwetu.

katarzyna35k-ce - Czw Wrz 13, 2007 16:54

khaman, :padam: jestes wielki :padam:
espi - Czw Wrz 13, 2007 18:26

Darek i Khaman, wy jesteście od samości tacy mądrzy czy może posiłkowaliście się jakąs mądrą stronką? :hyhy:
Bot - Czw Wrz 13, 2007 19:09

burek napisał/a:
samości

'samości'? No nie wiem pewnie wyczytaliśmy u innych mądrych ludzików i akurat naszym skromnym zdaniem jest w tym dużo prawdy ;)

My faceci powodowani kusymi sukienkami, uśmiechami innych, monotonią w łóżku i papilotami połówek kiedy kładą się w barchanach do wyra. Wy kobiety czułymi słówkami innego kochasia, któremu tak naprawde wiadomo o co chodzi, lub chęcią zemsty za jego zdrade.... Ale tak naprawdę powodów prawie jest tak wiele jak par. Choć pewnie przyczyna główna jest jedna... Natura nie stworzyła nas homo sapiens jako istoty monogamiczne. Robimy to wbrew naturze a wg. reguł społecznych (które zresztą zmieniają się z biegiem historii, zmiany kultury).

ansc - Czw Wrz 13, 2007 19:14

Hmmm Czyżby zew natury mnie wzywa? ;)ale niestety lub stety silniejsze jest to co wpaja nam nasza kultura
espi - Czw Wrz 13, 2007 19:20

khaman napisał/a:
No nie wiem pewnie wyczytaliśmy u innych mądrych ludzików i akurat naszym skromnym zdaniem jest w tym dużo prawdy


Ja nie twierdzę, ze nie ma racji w tym co napisałeś. Przeciwnie zgadzam się w 100%, ale nie spodziewałam się ani po tobie Khaman ani po Darku, ze tak ładnie i zgrabnie ubierzecie to w słowa. :hyhy:

Bot - Czw Wrz 13, 2007 19:27

burek napisał/a:
ak ładnie i zgrabnie ubierzecie to w słowa.

Cóż... w końcu nas nie znasz ;)

Szamanka - Czw Wrz 13, 2007 22:26

Moral z tgeo co napisal dark i khaman jest takie

faceci zdradzaja bez przyczyny, kobieta ma zawsze do tego powod :D

darkenstein - Pią Wrz 14, 2007 01:33

exit
Yeti - Pon Wrz 17, 2007 17:36

darkenstein napisał/a:
Na co patrzy mężczyzna widząc po raz pierwszy kobietę? Na biust – i to nawet wtedy, kiedy zarzeka się, że to jej intelekt jest dla niego najważniejszy.(...)
Włoscy naukowcy zajmujący się oddziaływaniem na siebie obu płci wyliczyli to bardzo precyzyjnie: w pierwszej minucie poznania lub zobaczenia kobiety mężczyzna jeszcze zdąży rzucić okiem na nogi, a dopiero na samym końcu interesuje go twarz.

No to ja nie jestem prawdziwa mężczyzna! :/ ...i to trzeba było aże włoskich naukowców, żeby tego dowieść :zdziwko:

darkenstein - Wto Wrz 18, 2007 01:05

exit
Yeti - Wto Wrz 18, 2007 08:21

darkenstein napisał/a:
Yeti, a na co Ty patrzysz
darkenstein, ...zawężę moją odpowiedź do wrażeń wzrokowych (bo nie ukrywam, że było już kilka pań w moim życiu, które zanim jeszcze je zobaczyłem, to zrobiły na mnie takie wrażenie, że byłem gotów się im oddać w ciemno).

W przeciwieństwie do tego, czego dowodzą włoscy naukowcy, jestem typem obserwatora, który prowadzi swe "badania" metodą "od ogółu do szczegółu". Gdyby sobie wyobrazić, że spotykam na pięć minut, pierwszy raz w życiu, kobietę, która później mi się śni po nocach, to ja podczas takiego spotkania nie potrafię "odnotować" prawie żadnych szczegółów. Oczywiście, że zapamiętam kolor włosów oraz ogólne gabaryty, ale na pytanie o piersi z pewnością bym nie potrafił odpowiedzieć. Przypuszczalnie nie pamiętałbym nawet, jaki ma kolor oczu, a jedynie potrafiłbym ocenić ich wyraz i moc spojrzenia, co jest dla mnie rzeczą bardzo istotną w ocenie.

Czy to z przodu, czy z tyłu, czy z boku... pierwsze, co sprawia, że uznaję osobę za atrakcyjną fizycznie jest wrażenie, jakie robi na mnie całokształt jej sylwetki. A już całkowicie wbrew zdaniu tych naukowców z południa, drugą bardzo ważną rzeczą jest twarz... nie detale, jakie się na niej znajdują (tzn nie oceniam ust, nosa, cery, podbródka) i chyba nawet niekoniecznie jej uroda (bo znam dziewczyny, które najprawdopodobniej w poprzednim wcieleniu były buldogami, a mimo to oceniam je bardzo korzystnie), ale pewien charakter, klimat, wyraz.

A jeśli chodzi o detale, to oczywiscie, że je dostrzegam, tyle że nie w pierwszej minucie, nawet nie w pierwszych pięciu minutach :) Zaczynam je dostrzegać w zasadzie dopiero wtedy, kiedy już mam wypracowane swoje zdanie, co do oceny atrakcyjności fizycznej kobiety, niejako na potwierdzenie mojej opinii... Ale nawet wtedy, piersi w najlepszym przypadku, znalazłyby się na trzecim miejscu,... po nogach i oczach!... a może oczach i nogach... :oczami:

A rezygnując już z tego zawężenia, jakie na początku posta wprowadziłem, to dodam, że cechy niefizyczne i te nie do końca fizyczne mają dla mnie kolosalne znaczenie... znowu wbrew tym naukowcom! :) ..i to nie chodzi w iloraz inteligencji!... Chodzi o klimat, jaki kobieta potrafi stworzyć swoim zachowaniem, osobistą kulturą, barwą głosu i sposobem poruszania się, czasem kokieterią, a czasem skromnością.... coś trudnego do zdefiniowania i zmierzenia, ale co potrafi (mnie) rzucić na kolana. :zawstydzony:

shad_ow - Nie Lis 25, 2007 12:16

Szamanka napisał/a:
faceci zdradzaja bez przyczyny, kobieta ma zawsze do tego powod


Powód mysle zawsze sie znajdzie .... Zdrada panuje od X czasów i panować bedzie ...
Kobieta czy meżczyzna to nie istotne ... Zwiazek moze byc idealny ale czasem czynniki zewnetrzne oddziaływuja na nas paralizująco ( sposób bycia, spojrzenie, zapach itd ... Może nie pokusimy sie od razu ale napewno bedziemy o tym myslec ...
Jak ktos kiedys powiedział "Najleprzym sposobem na pozbycie się pokusy, to uledz jej"

desperado - Nie Lis 25, 2007 13:43

Yeti napisał/a:
oddać w ciemno).
oddajesz sie kobietom ciakawe za ile :D
kisia - Pon Lis 26, 2007 02:31

desperado napisał/a:
ciakawe za ile
za chwileczkę zapomnienia :hyhy: :D
Arex30 - Pon Lis 26, 2007 15:41

kisia napisał/a:
za chwileczkę zapomnienia
to znaczy sie kto zapomi..
p4cz3k - Pon Lis 26, 2007 19:27

Cytat:
to znaczy sie kto zapomi..


nie ma sensu zapominac...

Arex30 - Pon Lis 26, 2007 20:40

p4cz3k, no co ty jak to nie....
:D

trunks - Pon Lis 26, 2007 20:53

p4cz3k napisał/a:
nie ma sensu zapominac...

trzeba kupic sobie lecytyne ! :P

katarzyna35k-ce - Wto Lis 27, 2007 10:14

zdrada czasem potrafi zdziałac cuda, kobieta ktora czuje sie nieatrakcyjna przy mezu, gdzie mąż zawsze wyzywa ja od brzydkich , głupich bab , po zdradzeniu go zawsze zaczyna wierzyc ze jeszcze nie jest taka brzydka skoro inny sie nia zainteresował... i zaczyna dbac o siebie i z czasem przeobraza sie z poczwarki w pieknego motyla....
a trzeba było tak niewiele ze strony swojego meza ....

Zafira - Wto Lis 27, 2007 16:04

p4cz3k napisał/a:
nie ma sensu zapominac...

- "piję!"
- "czemu?"
- "zeby zapomnieć, że piję!"

;) tak mi sie skojarzylo

Noemi - Wto Lis 27, 2007 22:05

katarzyna35k-ce napisał/a:
zdrada czasem potrafi zdziałac cuda

:ok:
...zdrada czasem odświeża zwiazek ...czasem nawet z monotonii.. :P
...mozna kogos docenic ;)

kisia - Wto Lis 27, 2007 22:31

Noemi napisał/a:
mozna kogos docenic
tylko czasami o drobinę zapóźno
Appo - Sro Lis 28, 2007 00:54

Dla mnie jednak zdrada pozostaje zdradą :/
Yeti - Sro Lis 28, 2007 01:07

desperado napisał/a:
oddajesz sie kobietom ciakawe za ile


Drogi Desperado, pozwól że sprostuję,
pozwól, że wyjaśnię: los psikusy płata!
Ja... ulegam czarom, kiedy ktoś czaruje!
Ale gdy już ulegnę, traktują mnie jak brata! ;)

Ja nieraz byłem gotów oddawać się w ciemno,
ale żadna z tych czarodziejek, i to nawet nocą
jakoś nie miała ochoty robić tego ze mną!
...bo niby dlaczego ze mną?... i po co?... :/

Więc, żeby nie wyć do księżyca z rozpaczy,
by moja samcza duma nie padła pokonana,...
wmawiam sobie, że wspólna kawa znaczy
tyle samo, co seks!... czyli płynów wymiana!
Przejdę więc do historii niemoralności światowej
jako prekursor zdrady... niskobudżetowej! :P

Lama71 - Czw Lis 29, 2007 22:56

Zafira napisał/a:
- "piję!"
- "czemu?"
- "zeby zapomnieć, że piję!"

;) tak mi sie skojarzylo

wow... no proszę pani. Ażem się zatrzymał przy tem... nie wiedziałem, że jeszcze ktoś to czyta/pamięta. Piękna książka :)

a mnie się też coś nasunęło. Jak poczytałem Yeti-ego. Przepraszam za język, ale nie znalazłem luki co tłumaczenia. Jak znajdę, to będzie.

Have you ever felt the need
To see more than you can see
Look into uncertainty
Reflections of treachery
Would you leave the world behind
Endless life is here to find
Can I interest you in lies
Sell your soul for all it buys

CHORUS
Play with your insanity
Shatter your reality
Pulsing in yoru blood

I can satisfy your greed
For now all your debts are free
I have all eternity
To quench all the death I breed
Recreate the rules of play
>From now things arre done my way
None have ever won my game
Crucified them all in flames

CHORUS

Have you ever danced with the devil
His temptation ever summoned you
Ever penned your name in blood
Let possession slowly swallow you
When you stand under full moonlight
The attraction mesmerizes you
Have you ever wondered why
It seems that evil you're attracted to

Reach out to my hand
Step back in time's sand
Genetic wasteland
Far beyond death

darkenstein - Sro Gru 12, 2007 23:09

exit
Yeti - Czw Gru 13, 2007 07:43

darkenstein napisał/a:
"Mezczyzni zdradzaja z tego samego powodu, z jakiego psy liza sobie jaja... bo potrafią"

darkenstein, odetchnęły z ulgą pewne panie,
że Ty tego, co byle-piesek, robić nie jesteś w stanie!...
że to twój "moralny kręgosłup" jest taki... elastyczny,
a nie ten fizyczny!... :rotfl:

Jeśli chcesz być liźnięty czasem, tu i tam
musisz kogoś poprosić, jak nie potrafisz sam!
...a co do podobieństw, starczy, że Ty...
jesteś... pies na kobiety! :P

Szamanka - Sro Mar 26, 2008 09:51
Temat postu: Recepta na wierność
Istnieje prosta recepta na pozostanie wiernym swojemu partnerowi - wystarczy go naprawdę kochać, gdyż ludzie zakochani nie interesują się innymi - uznał amerykański naukowiec.

Psycholog Gian Gonzaga z University of California w Los Angeles postanowił sprawdzić, dlaczego część ludzi w trwałych związkach nie korzysta z okazji i nie zdradza swoich partnerów.

Naukowiec zaprosił do swojego badania 60 heteroseksualnych, studenckich par, które były ze sobą od co najmniej trzech lat.

Badani oglądali zdjęcia ponętnych osób płci przeciwnej. Potem mieli opisać swoje wrażenia.

Uczestników badania podzielono potem na trzy grupy. Jedna miała opisać moment, kiedy czuli największy przypływ uczuć do swojego partnera, druga miała przywołać najbardziej pamiętny akt seksualny, a uczestnicy trzeciej grupy pisali, co tylko przyszło im do głowy.

Wszyscy uczestnicy otrzymali instrukcję, aby nie myśleli o osobie ze zdjęcia, ale za każdym razem, kiedy przyszła im ona na myśl, musieli to odnotować.

Grupa, która koncentrowała się na uczuciach, przejawiała myśli o osobach ze zdjęć trzy razy rzadziej niż grupa, która opisywała sypialniane igraszki.

Ci, którym pozostawiono wolną rękę, nie mogli opędzić się od myśli o zdjęciach. Walczyli z nimi sześć razy częściej niż pierwsza grupa.


Miłość do partnera sprawia, że wszyscy inni stają się mniej atrakcyjni - podsumował wyniki obserwacji Gonzaga.


zrodlo interia

Arex30 - Czw Lip 03, 2008 14:32

odgruzowałem temat z uwagi na wakacyjne miłości .
Taaa
A moze sie pochwali ktoś co ??
:)

trunks - Czw Lip 03, 2008 20:46

Arex30, chcesz wywołać kolejną burzę :P
Arex30 - Czw Lip 03, 2008 21:34

Jakuba co nie można :)
kisia - Pią Lip 04, 2008 09:55

dlaczego burzę ?
Basia K - Pią Lip 04, 2008 10:45

Arex30 napisał/a:
moze sie pochwali ktoś co


Nie liczyłabym na to,że ktoś się sam do tego przyzna.....

Agusssek - Wto Lip 08, 2008 12:14

"...i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską..." - nikt mi spluwy do głowy nie przystawiał kiedy wypowiadałam te słowa.
Znaczą one dla mnie bardzo dużo.

Jakoś nie potrafię znaleźć/zrozumieć żadnego wytłumaczenia dla zdrady.

Yeti - Wto Lip 08, 2008 13:00

Agusssek napisał/a:
Jakoś nie potrafię znaleźć/zrozumieć żadnego wytłumaczenia dla zdrady.

Czy aby nie dlatego, że wyszłaś z założenia, że każdy jest godzien wierności? :)

Agusssek - Wto Lip 08, 2008 14:33

Yeti - dlatego, że jestem dorosła i biorę odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. I ponoszę konsekwencję własnych wyborów.
Co nie oznacza, że od wszystkich wymagam tego samego.
Błądzić - ludzka rzecz.
Czy wybaczyłabym zdradę? Wydaje mi się, że bym potrafiła. Ale nie sądzę, zeby dane mi było zapomnieć.

Ględzę tak sobie teoretycznie, bo "tyle wiemy o nas, na ile nas sprawdzono"

ale na dzień dzisiejszy nie widzę możliwości, żebym mogła zdradzić.

Yeti - Wto Lip 08, 2008 17:14

Agusssku! Zasadniczo masz rację, a twoja postawa jest wręcz etycznym wzorcem. (chciałem napisać, że podziwiam to i gratuluję, ale brzmiało jak ironia, której wcale nie chciałem tu stosować).

Gdybyś w swoim poście napisała: "Jakoś nie potrafię znaleźć/zrozumieć żadnego wytłumaczenia dla ewentualnej swojej własnej zdrady", to jedynie bym przyklasnął! :)

Zauważ jednak, że ten drugi post, jaki napisałaś, podkreśla twój sposób oceny tego problemu. Dojrzałość i odpowiedzialność za słowa i czyny, to cnota! A zdrada jest "fuj". Słabość ludzka, błąd...
Ale czasem ludzie popełniają swój błąd wypowiadając nieodpowiedzialnie slowa!... Na przykład przysięgi, wyznania... Z różnych przyczyn... Bez lufy przy głowie, ale bywa że pod presją,... bywa, że będąc niedojrzałymi... Sytuacja wtedy nie jest taka prosta!...
Czy lojalność wobec przysięgi, która była błędem, to akt dojrzałości, czy głupoty?... Czy wierność osobie, która na to nie zasługuje, nie jest jeszcze większym błędem?... :niepewny:

Też tak sobie tylko... ględzę! :niepewny:

Agusssek - Wto Lip 08, 2008 18:23

Yeti napisał/a:

Czy lojalność wobec przysięgi, która była błędem, to akt dojrzałości, czy głupoty?... Czy wierność osobie, która na to nie zasługuje, nie jest jeszcze większym błędem?... :niepewny:



do pierwszego pogrubienia - ponosimy odpowiedzialność za swoje słowa. Jeśli stwierdzany ze to był błąd, że się już nie da, że się popsuło na amen - to należałoby się najpierw rozwieźć/rozejść, a nie skakać na nowy kwiatek, po kolana siedząc w poprzednim.

Do drugiego pogrubienia - a na zdradę ktoś "zasługuje" ?? :szok: - rozwiązaniem jest poprzednie wyjaśnienie.


Owszem zdrada jest "fuj" zdrada jest podłością i świństwem i obrzydliwym aktem tchórzostwa.

Bo łatwiej jest bzyknąć "chwilówkę" i wrócić w pielesze i ciepły obiadek, niż wspólnie rozwiązać małżeńskie problemy czy się rozwieźć.
do tego potrzeba mieć jaja i odwagę.

czy teraz już jasno się wyraziłam co myślę na temat zdrady?

acha, tego nie rozumiem "Gdybyś w swoim poście napisała: "Jakoś nie potrafię znaleźć/zrozumieć żadnego wytłumaczenia dla ewentualnej swojej własnej zdrady", to jedynie bym przyklasnął!"
Nie szukam poklasku, nie potrafię zrozumieć cudzej zdrady, a za ewentualną własną sama sobie naplułabym w twarz.

Yeti - Sro Lip 09, 2008 08:09

Jeszcze raz powtórzę, Agusssku, masz rację!... Zasadniczo!

A już z pewnością masz rację w słowach:
Cytat:
...nie potrafię zrozumieć cudzej zdrady, a za ewentualną własną sama sobie naplułabym w twarz.
Masz rację, bo najwyraźniej nie jesteś osobą, która nie musi tego robić, bo jest opluwana na codzień przez człowieka, który z założenia tym najbliższym być powinien!

Agusssku, czyż nie oceniłaś mnie jako rozwiązłego samca bez zasad, który szuka usprawiedliwienia dla własnej niemoralności?... :)
Cytat:
Bo łatwiej jest bzyknąć "chwilówkę" i wrócić w pielesze i ciepły obiadek, niż wspólnie rozwiązać małżeńskie problemy czy się rozwieźć.
do tego potrzeba mieć jaja i odwagę.
Czasem, żeby to zrobić, jaja i odwaga nie wystarczają! Potrzeba jeszcze sporej dawki bezwzględności i egoizmu!

Jeśli powołujesz sie na odpowiedzialność i dojrzałość, to powinnaś się domyślać, że w życiu dorosłego człowieka te wartości miewają trochę szersze znaczenie aniżeli tylko wybór z kim się pod kołdre wchodzi!... i faktycznie, nieraz ten akt tchórzostwa następuje, a poniewieranej, bitej albo i zdradzanej, czasem zastraszanej lub szantażowanej kobiecie brakuje tych jaj i odwagi, żeby się rozwieść. Zwłaszcza kiedy czuje sie odpowiedzialna za swoje dzieci. A nie w każdym związku da się rozmawiać o jego naprawie, bo ta druga strona nie widzi tu nic do naprawiania! Brakuje jaj i odwagi!... a czasem po prostu sił!...

Akt tchórzostwa?... Być może, ale ja nie potrafię w ciemno powiedzieć, że obrzydliwy! Tym się różnimy!...

Parę lat temu miałem okazję choć odrobinkę pomóc, a przy okazji poznać wspaniałą kobietę, matkę sporej gromadki dzieciaków, żonę tyrana i pijaka, która szykowała się właśnie do rozwodu. Chciała się wyrwać z tego swojego koszmaru, ale najwyraźniej była nazbyt tchórzliwa, żeby się z tym stadkiem rzucić w niepewną przyszłość!... Najpierw więc znalazła i poznała ona kogoś, co by tą przyszłość rozjaśnić mógł. Przy okazji doszło i do zdrady. W moich oczach właśnie dojrzałość i odpowiedzialność tej kobiety przekonuje mnie, że jej zdrady nie mogę uznać za rzecz obrzydliwą!

Cytat:
czy teraz już jasno się wyraziłam co myślę na temat zdrady?
Taaak! Chociaż jakoś inaczej to widzę, aniżeli Ty nazywasz. Bo odnoszę wrażenie, że nie tyle nie rozumiesz zdrady, co pogardzasz nią oraz tymi którzy się jej dopuszczają,... i to tak "z definicji", bez dociekań.

Aha...
Cytat:
a na zdradę ktoś "zasługuje"?
To nie o to chodzi, żeby kogoś na siłę zdradzić, bo mu się należalo!... :) Ja podtrzymuję swoją wersję tej opinii: Nie każdy zasługuje na to, żeby mu dochowywać wierności! (Jakbyś kiedyś np. miała okazję oglądać film "Kolor purpury", to zadaj sobie pytanie, czy mąż głównej bohaterki zasługuje na jej lojalność?...)
Agusssek - Sro Lip 09, 2008 08:57

Yeti - a dlaczego Ty to bierzesz personalnie :szok:

Mam prośbę jedną tylko - jeśli chcesz ze mną dyskutować, proszę nie wkładaj w moje pisanie czegoś, czego nie napisałam.
Nie mam prawa nikim pogardzać, i pogardy w moich postach na żaden temat nie zobaczysz. Tak samo nikogo nie oceniam.
Piszę o sobie i swoich odczuciach.
Gdybym zdradziła lub gdybym była zdradzona.

Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, prawda?
Sznuję Twój punkt widzenia, i szanuję wybory innych.

I jak już pisałam, ględzę sobie mając nadzieję, iż teoretycznie :D

Yeti - Sro Lip 09, 2008 17:32

Agusssku! Z pewnością nadajemy na innych częstotliwościach, bo jakoś niepotrzebnie tu coś zgrzyta... Te same słowa interpretujemy całkiem inaczej!
Proszę, spróbuj spojrzeć na to co piszę, bez obawy, że jest to jakiś atak z mojej strony! :)
Agusssek napisał/a:
Nie mam prawa nikim pogardzać, i pogardy w moich postach na żaden temat nie zobaczysz. Tak samo nikogo nie oceniam.
Hmmm... Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, więc moim zdaniem, jeśli mówisz, że zdrada jest czymś złym, to jednak jest to ocena tej osoby, która się jej dopuszcza... Ocena negatywna.
A w moim odczuciu, dopiero tło całej sytuacji może pozwolić ocenić, czy zdrada jest w tym obrazku punktem ciemnym, czy może czasem - wbrew pozorom - nie rozjaśnia go.
Agusssek napisał/a:
Piszę o sobie i swoich odczuciach.
Gdybym zdradziła lub gdybym była zdradzona.
No właśnie, ja w pewnym momencie próbowałem Ci to zasugerować. Szkoda, że wtedy skupiłaś się na tym poklasku, którego ja w ogóle nie miałem na myśli!...
Agusssek - Sro Lip 09, 2008 18:12

Yeti - dobrze ze my razem piwa nie pijemy, bo jedno drugiego do głosu by nie dopuściło :D

Jednak odniosę się do jednego - nie muszę oceniać ludzi, aby mieć określony stosunek do określonych zachowań.
Przykład:

Jak dziecko wyleje se na głowę zupę, bo ma taką fantazję to mówię jej, że się brzydko zachowała, a nie że jest brzydka.

Zachowanie paskudne, ale osoba warta poświęceń

Yeti - Czw Lip 10, 2008 12:13

Agusssku, to choć w jednym się zgadzamy. Piwa się razem nie napijemy! :]
...zresztą, w oczach mojej żony, toż to byłaby zdrada ;)

Jeśli jest tak jak mówisz, to ja się zbieram szybciutko i idę na miasto... pogwałcić trochę, porabować, pozabijać... i niech mi nikt wtedy nie mówi, ze jestem złym człowiekiem! Ja tylko parę brzydkich rzeczy zrobię!... ;)

Teraz poważniej... Nawet w Biblii można przeczytać: "Drzewo poznaje się po owocach!"
A o tym, jakim jest kto człowiekiem, świadczą jego uczynki! Wiem, wiem, że nie tylko one i nie zawsze znaczą to samo, ale... "Nie może złych owoców dobre drzewo wydawać,..."

...a dzieciak, co systematycznie takie numery robi, to - pomimo, że wart poświęceń - nie jest dzieciakiem grzecznym! Czy brzydkim, to całkiem inna sprawa! ...i wart jest tym bardziej poświęceń, żeby na ludzi wyszedł! :)

Żeby nie było tak całkiem offtopikowo, to dopiszę jeszcze słówko w temacie.
...a żeby ktoś nie pomyślał, że mam egoistyczne poglądy, to odwrócę kota ogonem ;)

Moim zdaniem... Nie widzę powodu, żebym miał mojej żonie zabraniać zdradzania mnie. To jest jej sprawa!
Oczywiście zakładam, że dorośli ludzie są odpowiedzialni i podejmując decyzje, liczą się z ich konsekwencjami.
- jeśli moja żona ma dobrego męża,... to musiałaby być idiotką, żeby ryzykować, że go straci.
- jeśli moja żona ma kochającego męża,... to tymbardziej!
- jeśli moja żona kocha swojego męża, to... nie tylko rozum jej podpowie, że nie warto ryzykować, ale i serce nie pozwoli ranić ukochanego! No chyba, że moja zona jest bardzo złym człowiekiem i lubi ranić...

Ale jeśli jest inaczej?... Jeśli nie ma pomiędzy nami miłości?... jeśli ja nie jestem na tyle dobrym mężem, żeby jej na mnie zależało?... to niby z jakiej paki miałbym prawo oczekiwać od niej wierności?... Z powodu wypowiedzianych ćwierć wieku wcześniej formułek, być może nawet nie do końca świadomie?... :/

...jeśli moja zona jest bardzo złym człowiekiem i lubi ranić... to czyż nie rani mnie na setki innych sposobów?... Czemu miałoby mi zależeć na jej wierności?...

Jeśli moja zona mnie zdradzi, to...
- wybaczę jej, o ile ją kocham,... lub o ile warto, bo jest dla mnie dobrą żoną,... albo...
- wykorzystam taką okazję, żeby się jej pozbyć, jeśli jest inaczej! Ale to nie ta zdrada spowoduje, że będzie inaczej!

Jeśli moja żona mnie zdradzi, to nie widzę powodu, żeby ktoś w ciemno miał uznawać ten czyn za obrzydliwe świństwo!... Bo może ta zdrada wcale nie będzie fuj, tylko ja jestem fuj-mężem, albo mamy fuj-małżeństwo!...

Małżeństwo (związek) bywa niszczone przez dziesiątki innych problemów... Kiedy już jest z nim źle, to o zdradę nietrudno... Za to bardzo łatwo wszystkim, co nie grało od dawna, tą zdradę obarczyć!

...tak sobie poględziłem troszkę ;)

Agusssek - Czw Lip 10, 2008 13:22

no tak, w dużej części piszemy o tym samym, tylko zupełnie innym językiem. :)

zgadzamy się z tym, że zwiazek tworzą 2 osoby, i za to co dzieje się w zwiazku odpowiedzialne są 2 osoby, prawda?*

Zdradę można podzielić na kilka jej rodzajów:

- wyłącznie emocjonalną
- emocjonalną z wkładem, że tak to ujmę :]
- wkład ( bo się trafiła okazja, współmałżonek może się nie dowie ani za pierwszym, ani za piątym razem)
- się upili no i się przytrafiło, no się trafia, no.

Kiedyś lat temu X mówiłam, że jakby mnie mój małżonek zdradził, to bym wybaczyła. Ale jakby sie bidak zakochał, to :cisza:

Na szczęście proces dojrzewania emocjonalnego trwa całe życie. :hyhy:

Wiem, ze gdyby się zakochał (z wkładem czy bez), byłby to znak, że MY coś razem zawaliliśmy. I że to MY musimy podjąć decyzję co dalej. Mocno bym się zastanowiła, co takiego znalazł u innej, co ja zgubiłam.

Przy zdradzie typu 3 i 4 to jednak miałabym więcej zastrzeżeń, czy warto wybaczyć i zaufać. Bo a nuż się znowu potknie i nadzieje? Bo wyjazdy, delegacje itd?

No nic, ględzę nadal z pozycji laika w temacie.


* chciałabym wyłączyć dyskusję na temat sytuacji patologicznych, gdzie bije, pije, lży, szmaci czy puszcza się na boki bo lubi. Piszę o normalnych związkach, którym "się przytrafiło".

Yeti - Czw Lip 10, 2008 16:37

Tylko króciutko...
Agusssek napisał/a:
Kiedyś lat temu X mówiłam, że jakby mnie mój małżonek zdradził, to bym wybaczyła. Ale jakby sie bidak zakochał, to...

Podejście takie spotyka się dosyć często, ale mnie to straszliwie dziwi...
Dlaczego można wybaczyć świadome i dobrowolne złamanie zasad, a niewybaczalnym ma być coś, o czym być może wcale ten "zdrajca" nie decydował? :niepewny:

krystian - Czw Lip 10, 2008 18:00

Yeti napisał/a:
ale mnie to straszliwie dziwi...
a czy chcac sie napic piwa kupujesz caly browar? pisalem o tym miliony postow temu. najgorsza zdrada to zdrada w myslach. zdrada czynem to nic takiego. zaspokojenie potrzeb i to wszystko.
Agusssek - Czw Lip 10, 2008 19:01

Yeti napisał/a:
Dlaczego można wybaczyć świadome i dobrowolne złamanie zasad, a niewybaczalnym ma być coś, o czym być może wcale ten "zdrajca" nie decydował?


a kto za niego decydował?

Krystian, niestety w naszym społeczeństwie facet ma potrzeby a kobieta się puszcza.
I zdrada w myślach/zdrada czynem. Lepsza/gorsza.

Kto o tym decyduje co jest gorsze dla kogo?

Czy będąc zdradzonym fizycznie mógłbyś zrozumieć, ze to nic takiego, tylko "potrzeba fizjologiczna" Twojej kobiety?
Czy będąc zdradzającym tak właśnie tłumaczył byś się z tego, gdyby wyszło na jaw?

krystian - Czw Lip 10, 2008 19:28

Agusssek napisał/a:
Czy będąc zdradzonym fizycznie mógłbyś zrozumieć, ze to nic takiego, tylko "potrzeba fizjologiczna" Twojej kobiety?
hehehe zaufaj mi, ze tak:)
Agusssek napisał/a:
Czy będąc zdradzającym tak właśnie tłumaczył byś się z tego, gdyby wyszło na jaw?
jedyna opcja zeby takie cos wyszlo na jaw bylby fakt, ze wszystkim do okola bym sie tym chwalil. a poza tym trzeba sobie szukac kogos kto ma tez duzo do stracenia;P wtedy ryzyko wpadki jest mniejsze;D
Agusssek - Czw Lip 10, 2008 20:33

:D

kurcze, a nie byłoby Ci niefajnie, że Twoja kobieta szuka zaspokojenia potrzeb fizjologicznych u innego a nie u Ciebie? :szok:

Ja bym się poczuła co najmniej niekomfortowo :hyhy:

krystian - Czw Lip 10, 2008 20:46

co innego gdy szuka, a co innego jak przez przypadek sie znajdzie
trunks - Czw Lip 10, 2008 20:52

Yeti, Agusssek, ....serio macie zdrowie takie wywody pisać :P. Na piwko sie umówcie albo jakąś kawe i pogadajcie ;)
Agusssek - Czw Lip 10, 2008 21:02

no co Ty trunks

my tu sobie tak ględzimy tylko :D niezobowiązująco :)

Agusssek - Czw Lip 10, 2008 21:08

krystian napisał/a:
co innego gdy szuka, a co innego jak przez przypadek sie znajdzie



aaaaa to są jednak jakieś obwarowania dla zdrady fizycznej? wcześniej o tym nie pisałeś...
toż to przecież zaspokajanie potrzeb fizjologicznych, co za różnica czy przypadkowe, czy upatrzone?

Ja jednakowoż mam kontrolę nad własnymi potrzebami fizjologicznymi. Bogu dzięki.

a jest jakaś lista dozwolonych zdrad fizycznych?
Bo już wiem, że przypadkowa jest ok, a nieprzypadkowa to już nie. Chociaż tylko fizyczna.

a może wolno "po bożemu" (celowo z małej) a fikuśnie to nie bardzo?

krystian - Czw Lip 10, 2008 22:31

Agusssek napisał/a:
wcześniej o tym nie pisałeś..
jakby wszyscy mowili o wszystkim od razu to to forum juz dawno by szlag trafil:P ja ze swojej strony wole sie pozegnac bo ten temat walkowalem juz milion razy i za kazdym razem z nowymi uzytkownikami powtarzam to samo. tym razem sobie daruje, zreszta temat jest beznadziejny. zdrada byla jest i bedzie. a ludzie zdradzaja bo zdradzanie jest fajne...tak samo jak zamienianie sie:P tyle w temacie. pozdrawiam
Yeti - Czw Lip 10, 2008 23:13

Agusssek napisał/a:
a kto za niego decydował?
Gdyby ludzie potrafili sami decydować, w kim się zakochać, czy się zakochać, i kiedy się zakochać, to na świecie nie byłoby nieszczęśliwie zakochanych! :) Więc chyba jednak będę się upierał przy swojej opinii, że to nie człowiek sam decyduje o tym, że się zakocha! Czasem jedynie może unikać okoliczności zwiększających tą możliwość, ale to nie zawsze jest możliwe i nie zawsze załatwia sprawę.

krystian napisał/a:
co innego gdy szuka, a co innego jak przez przypadek sie znajdzie
Myślę, że przez przypadek, to jeszcze nikt nikogo nie zdradził!... No może jedynie ten pijak, co mieszkania i łóżka pomylił ;)

A co do zaspokajania potrzeb, to jeśli ma to być usprawiedliwieniem dla zdrady, to czemuż nie tłumaczyć tak samo pedofilów, gwałcicieli?...

krystian - Pią Lip 11, 2008 03:45

Yeti napisał/a:
A co do zaspokajania potrzeb, to jeśli ma to być usprawiedliwieniem dla zdrady, to czemuż nie tłumaczyć tak samo pedofilów, gwałcicieli?...
nie no spoko porownanie, jedno z lepszych porownan jakie do tej pory wymysliles...a troche ich bylo. bajera naprawde, usmialem sie jak nigdy. yeti "jakosc potrzebuje czasu"...tak sobie tlumacze siedzac stanowczo za dlugo i oczekujac na posilek w restauracji. wez sobie do serca to przyslowie ukladajac kolejna wypowiedz. pomysl 10 razy zanim cos palniesz. mlody nie jestes, a takie glupoty wymyslas. porownac gwalt i pedofilie do zdrady to mam nadzieje szczyt twoich mozliwosci
Agusssek - Pią Lip 11, 2008 07:40

Yeti napisał/a:
Gdyby ludzie potrafili sami decydować, w kim się zakochać, czy się zakochać, i kiedy się zakochać, to na świecie nie byłoby nieszczęśliwie zakochanych! Więc chyba jednak będę się upierał przy swojej opinii, że to nie człowiek sam decyduje o tym, że się zakocha! Czasem jedynie może unikać okoliczności zwiększających tą możliwość, ale to nie zawsze jest możliwe i nie zawsze załatwia sprawę.



aaaa o zakochaniu pisałeś, ja chyba nie potrafię czytać ze zrozumieniem tekstu :kijemgo:
w sumie każdy slub brany pod wpływem zakochania możnaby potraktować jako zawarty w chwili niepoczytalności ;) człowiek w tym stanie nie jest normalny :P

co i tak moim zdaniem zdrady nie usprawiedliwia.

Ale wydaje mi się, ze w dużej mierze na nasze poglądy ma wpływ wychowanie, środowisko i wiele innych czynników.
Mam zakodowane głęboko, że dopuki się da i warto - to będę przechodzić/rozwiązywać wszelkie kryzysy i sytuacje przytrafiające się w małżeństwie. Jeśli kiedyś już się zepsuje nasz związek na amen i pójdzie do kasacji, wtedy po kasacji zastanowię się czy chce mi się zaczynać od nowa.
Normalnie nie miałabym siły i chęci do zdradzania. A może się nie nadaję. A może nie mogę zrozumieć, że zdradzanie może byś "fajne" i coś tracę z życia? Bo naiwna jestem i romansideł się naczytałam? Może ja życie tracę będąc wierną i co więcej nadal zakochaną po 10 latach?

czy mi coś umyka?

Agusssek - Pią Lip 11, 2008 07:43

o matko, mam nadzieję, ze mój małżonek ma tak samo jak ja :rotfl:
Lama71 - Pią Lip 11, 2008 08:41

Yeti napisał/a:
A co do zaspokajania potrzeb, to jeśli ma to być usprawiedliwieniem dla zdrady, to czemuż nie tłumaczyć tak samo pedofilów, gwałcicieli?...


Wiesz yeti, w zasadzie szanuję cudze zdanie, wydaje mi się, że umiem uszanować zdanie, nawet jeśli się z nim nie zgadzam fundamentalnie. Ale to co piszesz, takie porównanie, to jest kompletny debilizm. Nawet nie umiem kulturalnie napisać, co myślę o ludziach, którzy tego typu poglądami zasmradzają przestrzeń. Pewnie napiszesz, że to poto, żeby porównać, żeby pokazać jakieś różnice itd... ale... Więc nic więcej nie dodam.

Yeti - Pią Lip 11, 2008 09:11

Lama71, krystian, zamiast się wysilać na chamstwo, to może byście najpierw swoje szare komórki uruchomili!...
To, że Wy czegoś nie dostrzegacie, to jeszcze nie znaczy, że tego nie ma!...

Dlaczegóż to niby aż takim debilizmem się wykazałem?... bo w konkretnym kontekście postawiłem obok siebie w porównaniu zdradę i pedofilię, czy gwałt?... :niepewny:
! Jedno i drugie jest naruszeniem zasad!
! Jedno i drugie jest aktem seksualnym, który kogoś krzywdzi!
! ...i zarówno dla jednego i drugiego, fizyczna potrzeba zaspokajania swoich rządz - moim zdaniem - nie jest usprawiedliwieniem!
Różnica polega jedynie na skali krzywd oraz na tym, że jedno jest piętnowane przez prawo, a drugie wylącznie przez normy etyczne i religijne!... w naszej cywilizacji, bo gdzie indziej za jedno i drugie było się kamieniowanym!

Wiem doskonale, że pedofil i niewierny mąż, to nie to samo!... Widocznie w waszych głowach zrodziła sie myśl, że jest inaczej!
Jeśli ja jestem debilem i swoimi słowami zasmradzam cokolwiek, to kim Wy jesteście?...

Lama71 - Pią Lip 11, 2008 09:38

ta... biedunka i rak to są choroby. Jedna i druga w określonych warunkach może być śmiertelna. Ale czy można w jednym rzędzie stawiać biegunkę i raka?

Widzisz Yetiu, mógłbym z Tobą zacząć dyskusję, dlaczego to co wypisujesz, jest chore, że stawianie takie sprawy, jest niegodne. Niegodne, szczególnie dla ofiar pedofili. Ale to niedoprowadziłoby do niczego. czemu tak uważam? Bo widzę, jakim mechanizmem w dyskusji się posługujesz. To nie jest zarzut bynajmniej, ale stwierdzenie. I ja, i nie tylko ja się o tym już kiedyś przekonałem. Ale mniejsza o to. Chcę Ci jedynie powiedzieć, że niektóre stwierdzenia, są kontrowersyjne i tyle. Inne, są również kontrowersyjne, ale ta kontrowersyjność jest zupełnie inna, szkodliwa, zła (tu sobie dodaj co chcesz).
Jeśli tego nie rozumiesz, lub rozumieć nie chcesz (a mam przeczucie, że dno albo drugie ma miejsce), to może spróbuj pogadać z ofiarą pedofila, kimś kto był w dzieciństwie molestowany. Spytaj go (ją) co o takim porównaniu myśli, nawet nie tyle co myśli, ale co czuje.
Może wtedy coś zrozumiesz.

Yeti - Pią Lip 11, 2008 16:52

Lama71, traktujesz mnie z górki!... A nie widzę, żeby Cię coś do tego upoważniało!

To Ty - przyrównując pedofilię do raka - zdradę określasz tak pobłażliwie, że na miarę biegunki???...
Czyż to nie Ty, mniej więcej rok temu, zdradę uznawaleś za najgorszą parszywość, a ktoś kto zdradzał był ścierwem w twojej ocenie?...

...i to Ty mi chcesz opowiadać, czego się nie godzi!...

Pozwól jednak, że ja tu niczego debilizmem nazywał nie będę!...

Nawet, jeślibym się zgodził na twoje ironiczne przyrównanie, to zarówno biegunka, jak i rak, w encyklopedii chorób się znajdą, oraz zarówno na jedno jak i drugie można L-4 dostać! Jeśli może być jakaś śmiertelna odmiana biegunki (jak sugerujesz), to nawet chory na raka nie ma prawa z niej drwić w oczy jej ofiar! Ale nikt tu nie mówi, że choroby te na równi stawia!...
Tylko, że ja zdrady i pedofilii wcale w jednym rzędzie nie postawiłem! Wskazałem jedynie podobieństwa, mówiąc o usprawiedliwianiu!... Jak już kiedyś, tak i teraz, manipulujesz moimi słowami, byleby ich nie przeczytać w takiej kolejności, jak napisane zostały! :/

Cytat:
...to może spróbuj pogadać z ofiarą pedofila, kimś kto był w dzieciństwie molestowany. Spytaj go (ją) co o takim porównaniu myśli, nawet nie tyle co myśli, ale co czuje.

Taaak! Piętnowanie pedofilii jest modne! Więc gratuluję, bo jesteś na topie!... Bo o dziwo, o gwałcie nawet nie wspomnialeś, chociaż ja i o tym palnąlem! Czyżbyś dla ofiar gwałtu nie miał tyle zrozumienia?...

...można też spytać o to samo kobietę, którą odratowano po próbie samobójczej, na którą się zdecydowała, gdy jej doniesiono o kolejnym romansie jej męża!... Można jej powiedzieć, że... "to tylko biegunka"
Możesz też zapytać swoją żonę, czy wolałaby być zgwałcona, czy zdradzana,... czy wolałaby czuć się podeptana przez obcego człowieka, czy przez tego najbliższego!...
...a faceci, którzy zostali nakryci przez swoje żony na zdradzie, niechaj im mówią: "Ciesz się, że nie dobieram się do naszych dzieci!... Mógłby być rak, a mamy tylko (...)!..."

Póki co, żaden z nas nie wie, czy ten drugi nie jest ofiarą pedofila,... albo pedofilem,... czy ten drugi nie jest gwałcicielem, a może ofiarą gwałtu,... czy ten drugi nie jest rogaczem, czy niewiernym mężem,... więc chyba takie wymądrzanie nie ma większego sensu!...

----------------------------------

Agusssku, no tośmy sobie podyskutowali!... Niemniej dziękuję! :)

Agusssek - Pią Lip 11, 2008 19:51

Yeti - było mi bardzo miło wymieniać z Tobą poglądy w kulturalny sposób. :)
trunks - Pią Lip 11, 2008 22:18

czyli juz skonczyliscie ? :P
Lama71 - Sob Lip 12, 2008 01:10

Yeti, jak już wcześniej wspomniałem, nie dam się wciągnąć w dyskusję. Powiedziałem, co leży mi na sercu, i dodam jedynie, że zawsze to zrobię, ilekroć w moim odczuciu, napiszesz (Ty lub ktokolwiek) coś, co w moim odczuciu jest chore, szkodliwe, destrukcyjne itd. Chyba, że mnie modki wykasują, ale cóż... siła wyższa.

jednak zacytuję Ci jeden Twój fragment, bez komentarza - :
Taaak! Piętnowanie pedofilii jest modne! Więc gratuluję, bo jesteś na topie!...
niech sobie każdy dopowie co chce.

Agusku przecież nikt Wam nie broni rozmawiać ze sobą kulturalnie. Dla mnie możesz i niekulturalnie, jak sobie chcesz. To o czym napisałem, jest sprawą między mną a Yeti, chyba że ktoś zgadza się z nim, lub ze mną. Wówczas szersza, ale na szpagaterię naprawdę się nie piszę...

Agusssek - Sob Lip 12, 2008 09:50

trunks napisał/a:
czyli juz skonczyliscie ? :P


hehe

Poznałam punkt widzenia Yeti, Yeti poznał mój.

Nie musimy mieć dokładnie tych samych poglądów, żeby wzajemnie szanować interlokutora, prawda?

Lama - ja mam wrażliwe uszy i oczy. W ogóle wrażliwa jestem kobiecina.

Jacek_s - Sob Lip 12, 2008 10:03

zdrada jest OK !
Agusssek - Sob Lip 12, 2008 10:31

Zdrada jest FUJ !
Szamanka - Sob Lip 12, 2008 17:30

Jak mozesz mowic FUJ skoro nie sprobowalas ;)
Agusssek - Sob Lip 12, 2008 19:03

wiesz, kupy też nie próbowałam, a jest zdecydowanie FUJ :P
krystian - Sob Lip 12, 2008 19:03

Szamanka napisał/a:
Jak mozesz mowic FUJ skoro nie sprobowalas
hahahaha brawo Szamanko:D to sie nazywa zdrowe podejscie do sprawy:) a zeby nie owijac w bawelne...mam wrazenie Yeti, ze ty z niejednego piec chleb jadles:P a udajesz swietego. tak wynika z twoich slow
Agusssek - Sob Lip 12, 2008 20:31

Krystian - a skąd Ty wiesz, że ja nie piszę z doświadczenia? Może kiedyś tam spróbowałam, i uważam że zrobiłam największe świństwo i że nikt na to nie zasługuje?
Nie mówiąc o tym, że byłam i tą pierwszą zdradzaną i tą drugą nieświadomie.

I raczej nikomu życzyć nie mogę takiego samopoczucia.

Pojęcia nie mam, jaką frajdę może robić zdradzanie. Naprawdę człowiek nie ma wyrzutów sumienia?
Chyba w wypadku, kiedy już się nie kocha zdradzanego. Ale po co w takim razie to ciągnąć?*

No ja naprawdę rozumiem, że polowanie różni się od świniobicia, ale nie lepiej coby związkowe bzykanie było polowaniem?
Tylko ze po latach to o to chyba trudniej niż o chwilówkę. Ale w sumie po co się starać. :]

Nie mówiąc o tym, że taka "chwilówka" może mieć jakąś paskudną chorobę. Normalnie bym się brzydziła. Bleee.


*Nadal nie piszę o patologiach.

krystian - Sob Lip 12, 2008 20:50

dobra, jaja sobie robie. ten temat jest juz po prostu nudny. walkowany jest o zarania dziejow, a i tak w tej kwestii nic sie nie zmienia. dziwna sprawa, ze kazdy to potepia, a zdrada jak byla tak jest:) tak czy siak zdrada to nie jest kwestia polewania. nikt nie siedzi w domu i stwierdza...a skocze do knajpy i zdradze meza czy zone. zdrada jest fajna bo jest zla, a wszystko co zle kusi. ewa tez zdradzila adama jedzac zakazany owoc i jakos nikt nie stwarza z tego powodu. mozna nawet powiedziec, ze awansowano ja do rangi matki ludzkosci. stala sie bohaterka:)
Agusssek napisał/a:
Pojęcia nie mam, jaką frajdę może robić zdradzanie. Naprawdę człowiek nie ma wyrzutów sumienia?
jak bedziesz miala kiedys okazje to sama zobaczysz
Agusssek - Sob Lip 12, 2008 21:03

no, nie sądzę.
trunks - Sob Lip 12, 2008 21:23

Agusssek, dobra żona jestes, oby wszystkie tak myślały ;)
Agusssek - Sob Lip 12, 2008 21:32

trunks, jeśli odpowiednikiem "dobra" jest "nie zdradza" to ja jestem żona najlepsza ;)
krystian - Sob Lip 12, 2008 21:43

wszystko zalezy od temperamentu i uroku osobistego kobiety:) sa kobiety ktore sa znudzone codzienna monotonia. nudna praca, dom, dzieci, nudny maz, nudny sex i nudne poranki. to wlasnie takie kobiety podswiadomie chca czegos innego. i jesli taka okazja sie trafia to korzystaja. proste jak budowa cepa. Agusssek, pogratulowac, ze ty i twoj wybranek uzupelniacie sie na tyle, ze nie myslisz o czyms innym (specjalnie uzywam slowa "czyms", bo kochanek z reguly jest zabawka zaspokajajaca potrzeby-niekoniecznie fizyczne).widocznie nie nudzicie sie ze soba i to jest super. swoja droga...nie uwazacie, ze to kobiety najczesciej zdradzaja? ;D
Agusssek - Sob Lip 12, 2008 22:18

Krystian - ja się nie będę wypowiadać za inne kobiety ;) ale jakoś częściej natykam się na zdradzone kobity. Facetów zdradzonych znam ok 2 szt.

A tak w ogóle schemat życia jakie opisałeś powyżej przyprawia o mdłości :kwasny:
jakby tak miało NASZE wspólne życie wyglądać, to oboje radośnie byśmy się rozstali, próbując nasze jedno życie przeżyć. A nie przeegzystować.

Myślę nad innym jeszcze aspektem zdrady. Już nie w aspekcie rozrywki (chociaż może i też) ale w aspekcie który opisał Yeti - kobieta miała gdzie odejść. I teraz coś, co nasunęło mi się kilka minut temu, jeszcze nie uczesałam tych myśli ;) :

Czy nie uważacie, że tym łatwiej zdradzać im lepiej nam się wiedzie?
Na zasadzie: "Jak się wyda, to mam co ze sobą zrobić."

Np. Kobieta odejdzie z dziećmi do innego, albo na swoje (ma możliwości). Facet do innej albo na swoje ;) przy czym to pierwsze jakby częściej, nie wnikam dlaczego.

Natomiast tam gdzie bieda jest i nie ma dokąd pójść tam zdrad mniej.

To tak na szybko z okolicznego podwórka.

Żeby nie było na mnie nagonki - to nie jest żadna teza, tylko obserwacje.
W waszym otoczeniu jest podobnie?

Lama71 - Sob Lip 12, 2008 23:11

Krystian nie znam statystyk jak to jest. Jeśli już mówić o powodach, to jak sądzę można je na "męskie" i "damskie" podzielić. Niektóre są wspólne, ale... jak wspomniałem, statystyk nie znam.
Agusssek napisał/a:
Czy nie uważacie, że tym łatwiej zdradzać im lepiej nam się wiedzie?
Na zasadzie: "Jak się wyda, to mam co ze sobą zrobić."

no nie zupełnie. Macie wspólny majątek, jak sąd orzeknie winę jednego z małżonków, drugie może zostać gołym tyłkiem. Myślę, że tak akurat niewielu/niewiele myśli. Ale z kasą idzie chęć poznania, bo stać Cię na więcej. Możesz zaprosić partnera do hotelu, kupić/wynająć mieszkanie, zamiast numerków w bramie albo w aucie.
A zdrada w ubogiej rodzinie... to też różnie. Bo poznaje faceta, co ma fajne auto, któremu się wiedzie, którego stać na kolację w drogiej knajpie.

Agusssek napisał/a:
Nie mówiąc o tym, że taka "chwilówka" może mieć jakąś paskudną chorobę. Normalnie bym się brzydziła. Bleee.


no wiesz, jak nie o patologiach, zatem jakieś tirówki, narkomanki itp. chyba odrzucasz. Wieć myślę sobie, że z tymi chorobami nieco przesadzasz.
Ale tak ogólnie, to bardzo podoba mi się to, jak piszesz o małżeństwie.

Yeti - Nie Lip 13, 2008 03:46

trunks napisał/a:
czyli juz skonczyliscie?

Trunks, musisz kiedyś sam spróbować i zaangażować się w jakąś dyskusję! Wtedy się przekonasz, co sprawia, że nie tylko odechciewa się jej kontynuować, ale nawet ochotę do tego formum zaglądać się traci! Znajdą się tacy, co wiedzą najlepiej nawet w oparciu o zdjęcie do legitymacji, kto jest nic nie wart, kto jest ścierwem, kto durniem, co jest parszywością, a co debilizmem... Takie osoby, demonstrując swoją rzekomą wyższość, wskażą Ci, co się godzi, a co nie!... Oczywiście, nawet się nie zniżą do tego, żeby spróbować zrozumieć twoje słowa, bo ich czas jest zbyt cenny! Tylko uchwycą jakiś wątek i zinterpretują w sobie wygodny sposób. I nie próbuj nic wyjaśniać, bo tłumaczą się winni! :/
Lama71 napisał/a:
Yeti, jak już wcześniej wspomniałem, nie dam się wciągnąć w dyskusję.
Lama, ależ ja wcale z Tobą dyskutować nie chciałem! Myśmy już sobie podyskutowali rok temu! Zauważ, że to Ty mnie "zaczepiłeś", a nie ja Ciebie!
Na koniec pozwól, ża ja też Ci powiem, co w moim odczuciu jest chore, szkodliwe, destrukcyjne... chamstwo i zarozumiałość!
krystian napisał/a:
mam wrazenie Yeti, ze ty z niejednego piec chleb jadles a udajesz swietego. tak wynika z twoich slow
Krystian, to jest forum, a nie konfesjonał! :)
Nie wiem, z których slów wywnioskowałeś, że ja świętego udaję!... Moje zdanie, jak rok temu, tak i teraz jest takie samo!
Cytat:
zdrada jest OK!
Cytat:
Zdrada jest FUJ!
A może te dwie opinie nie muszą stać po przeciwnych stronach barykady, tylko wystarczy klapki zdjąć z oczu?...
Kradzież jest złem, ale nikt nie potępia głównego bohatera, czytając "Nędzników"!
Zabójstwo jest złem, ale to nie przeszkadza, że większość pozytywnych bohaterów jak w historii, tak w literaturze, to zabójcy!
Czyżby więc seks pozamałżeński był zbrodnią większego kalibru nawet od zabójstwa?... Samo hasło ma sprawić, żebyśmy osąd wydawali?... Bez wnikanie w okoliczności?...
No, chyba, że takie poglądy uważasz za udawanie świętego!... Ale ja nie udaję! Ja tak uważam!

Agusssek napisał/a:
Myślę nad innym jeszcze aspektem zdrady. Już nie w aspekcie rozrywki...
Myślę, że należy też wspomnieć o jeszcze jednym, a moim zdaniem podstawowym, aspekcie. Ani rozrywka, ani patologia!... Agusssku, nie wszyscy mają tyle szczęścia co Ty!... Małżeństw, które - jak to nazwałaś - egzystują, nie brakuje na tym świecie! Małżeństw, w których od dawna brakuje uczucia, w których nic już nie iskrzy... W których brakuje tego, za czym każdy człowiek tęskni, i jeśli któryś z tych nieszczęsnych małżonków to znajduje, to dochodzi do zdrady, do romansu,... chociaż niekoniecznie do rozwodu! Bo czasami nie brakuje powodów, dla których nieszczęśliwe małżeństwo pozostaje małżeństwem!
Cytat:
Czy nie uważacie, że tym łatwiej zdradzać im lepiej nam się wiedzie?...

A ja, jak najbardziej się z tym zgadzam!... A i statystyki mogą to potwierdzić!... Tyle, że argument, który wymieniłaś (mniej mroczna wizja przyszłości w razie czego), to jest tylko jednym z wielu! Bo nie należy też zapominać o tym, że wraz ze wzrostem dobrobytu, pewne wartości (np. religijne) częściej u ludzi schodzą na drugi plan! I to wcale nie jest też tak, że "Jak mam pieniądze, jadę do Wieliczki, a jak ich nie mam, palcem do solniczki!". Tak jak powiedziałaś: ubóstwo niczego nie wyklucza, ale pieniądze wiele rzeczy ułatwiają!

Agusssek - Nie Lip 13, 2008 09:54

Yeti napisał/a:
Tak jak powiedziałaś: ubóstwo niczego nie wyklucza, ale pieniądze wiele rzeczy ułatwiają!



aaa właśnie o to konkretnie mi chodziło. Z tym, że faktycznie powodów/argumentów jak napisałeś może być więcej.

Lama71 - a dlaczego "chwilówka" na delegacji czy po pijaku na imprezie integracyjnej to ma być patologia?? Ja nie mówię o narkomanii i tirówkach, ale o tym że to popęd i głupota bierze przewagę nad rozumem. A nie wiadomo ile taka sexi chwilówka miała podobnych przygód i jakiego sortu bleeeeeeeeeeeeeeeeeee :kwasny:

trunks - Nie Lip 13, 2008 11:14

chwilówka...fajne okreslenie
krystian - Nie Lip 13, 2008 11:56

Agusssek napisał/a:
A nie wiadomo ile taka sexi chwilówka miała
a ty prosilas meza o badania okresowe albo on ciebie? wiazac sie z toba, a ty z nim skad mogliscie wiedziec ilu bylo przed wami? nigdy sie nie ma pewnosci, czy dziewczyna nie jest osiedlowa klacza, a facet osiedlowym ogierem:P
Szamanka - Nie Lip 13, 2008 16:28

Agussek napisala
Cytat:
Może kiedyś tam spróbowałam, i uważam że zrobiłam największe świństwo i że nikt na to nie zasługuje?


wiec jesli jednak, to wiesz jak " smakuje" i chyle czola jesli Twoje " fuj" ma podstawe.

Pod "wplywem chwili" popelniamy wiele bledow ( obrazamy, wyzywamy itd) i wyciagamy z tego wnioski, robimy rachunek sumienia i niektorzy dochodza do wniosku takiego wlasnie jak Ty " nigdy wiecej, czuje sie z tym podle".

Mysle ze kazdy z nas inaczej rozumie slowo, czyn, wyskok, zdrady.

Agusssek - Nie Lip 13, 2008 17:58

krystian napisał/a:
Agusssek napisał/a:
A nie wiadomo ile taka sexi chwilówka miała
a ty prosilas meza o badania okresowe albo on ciebie? wiazac sie z toba, a ty z nim skad mogliscie wiedziec ilu bylo przed wami? nigdy sie nie ma pewnosci, czy dziewczyna nie jest osiedlowa klacza, a facet osiedlowym ogierem:P


A co ma piernik do wiatraka? Chłopa dostałam zdrowego. I tyle. On dostał zdrową babę.
A jeśli wcześniej łapał co popadło to jego sprawa i szczęście ;)
Nie spowiadaliśmy się sobie z ilości wkładów przedślubnych.



Szamanko
- dawno i nieprawda. W sumie prehistoria.

trunks - Nie Lip 13, 2008 21:05

Agusssek napisał/a:
Chłopa dostałam zdrowego. I tyle.

ino jak go poznawałaś to nie moglas tego byc pewna przeca

Agusssek - Nie Lip 13, 2008 22:10

On też nie miał żadnej pewności, prawda?

Ale to temat dotyczący zdrady?

czy bzykania radosnego przedzwiązkowego?

trunks - Nie Lip 13, 2008 22:33

Agusssek napisał/a:
Ale to temat dotyczący zdrady?
czy bzykania radosnego przedzwiązkowego?

to związkowe juz nieradosne ? :P
Hehe to bez znaczenia w tym kontekscie bo to moze byc wynikiem dzialania przed i po slubie...
Na marginesie - na zachodzie coraz czescie jest zwyczaj, ze przed wspolnym zwiazkiem partnerzy przedstawiają sobie aktualne wyniki badań....co o tym myslicie ? Czy nie jest to po czesci brak zaufania ? Bo wg rozsądku to jest to oczywiscie dobre...

Bot - Pon Lip 14, 2008 09:05

Agusssek napisał/a:
Ale to temat dotyczący zdrady?

czy bzykania radosnego przedzwiązkowego?


Temat o "zdradzie" i tego sie proszę trzymać.

edunia - Nie Sie 03, 2008 13:22

ciekawy temat...a jest według was cos takiego jak zdrada kontrolowana?za przyzwoleniem drugiej połówki ?Kiedy właściwie jest zdrada,jesli druga osoba nie wie o naszym wyskoku,czy juz nawet jeśli wie zanim ..hmmm
trunks - Pon Sie 04, 2008 08:55

jak wie i nie ma nic przeciwko to nie zdrada, ponieważ zdrada jest jak zrobisz cos wbrew drugiej osobie i powoduje to najczęsciej jakąs szkode dla niej chocby np. moralną
M-M - Nie Paź 17, 2010 21:18

Zdrada - moze byc fizyczna i mentalna. Zazwyczaj ta druga jest gorsza, bo zblizasz sie do innej osoby spoza zwiazku tak bardzo, ze lepiej sie rozumiecie niz z aktualnym partnerem (mezem, narzeczonym, chlopakiem). A przeciez o to w zyciu chodzi, zeby sie dogadywac, byc szczesliwym a dopiero potem o seks. Ta druga zdrada jest bardziej grozna, bo seks trwa czas jakis a potem trzeba miec temat do rozmowy...
Zatem wymagajace osoby nie ida z byle kim do lozka a jesli juz ida z byle kim to traktuja to jak wymycie zebow. Jak ida z kims z kim potrafia pogadac to jest to problemem dla ewentualnego stalego zwiazku.

darkus - Wto Paź 19, 2010 00:36

temat rzeka , cały czas na topie :)podoba mi się tekst "radosne bzykanie ":)
M-M - Wto Paź 19, 2010 14:08

Jak myślicie - czy uczucia osoby, która zdradza są ważne? Czy można zrozumieć zachowanie takiej osoby lub popierać je?

Dajmy na to - mężatka zdradza swojego ślubnego z żonatym facetem. Zakochuje się w nim po uszy i jest tym przerażona. Nigdy wcześniej nie była tak mocno zakochana, nawet w swoim mężu. Tymczasem jej kochanek nie był wierny żonie od lat a przed nią samą miał już inne conajmniej dwie kobiety.
Logika wskazuje, że i nią się znudzi, bo traktuje sprawę zdrady przedmiotowo. Nie lokuje w niej większych emocji lub łatwo zmienia obiekt uczuć.
Mężatka pragnie go tylko dla siebie, choć przecież nie ma takiego prawa, bo zdradza męża. Usprawiedliwia jednak swoje zachowanie miłością do kochanka.
Taki układ raczej się nie sprawdzi na dłuższą metę, prawda? Przecież ją zje tęsknota za nim, zazdrość o żonę i inne kręcące się wokół panny, obawa przed porzuceniem lub tym, że i ją będzie okłamywał tak samo jak żonę... Bo przecież czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Dlatego wiecie co? Uważam osobiście, że zdrada daje cokolwiek dobrego kochankom, gdy nie ma w niej miłości. Wtedy pewnie powierzchowność emocji, zatem seks, flirciki i wszystko cacy.
Nie ma miejsca na miłość, gdy się zdradza.
A wy jak sądzicie?

trunks - Wto Paź 19, 2010 23:25

Lubisz budowac teoretyczne sytuacje :).
Ale jak dla mnie, to wniosek napisałaś słuszny.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group