dupiate forum

Nasze miasto - Zarządca wspólnoty mieszkaniowej.

Lama71 - Pon Sty 17, 2011 22:25
Temat postu: Zarządca wspólnoty mieszkaniowej.
Jakie są Wasze doświadczenia z zarządcami wspólnot mieszkaniowych? Jesteście zadowoleni z zarządu, czy może tylko biorą pieniądze, zdają sprawozdanie i na tym się kończy. Czy możecie polecić jakiegoś zarządcę?
trunks - Pon Sty 17, 2011 22:52

chyba najlepiej jak ktoś ze wspólnoty sie za to weźmie...
Czarnulka - Pon Sty 17, 2011 23:06

Moje są cudne, mój tato jest zarządcą. Zarządza świetnie,bo jest oszczędny, woli sobie z kosiarką pochodzić raz w tygodniu przed blokiem, albo sam odśnieżać niż komuś za to płacić :P A potem mamy dużo pieniążków,żeby ładnie otoczenie bloku wyglądało :) Oczywiście zarządza też wieloma innymi budynkami na Ślasku i chyba jest dość lubiany. Ja go podziwiam,jak czasem słyszę jacy debile przychodzą na zebrania wspólnot,a on potrafi się opanować,żeby po jakims delikwencie nie pojechać :/ Nie wiem skąd w nim tyle wyrozumiałości i cierpliwości :znudzony: To nie jest reklama,ale ogólnie mogłabym mojego tate na pewno polecić :)
Lama71 - Czw Sty 20, 2011 22:59

branie się za zarządzanie... jakoś by mnie nie bawiło. Może jak byłbym emerytem, ale puki co nie grozi mi to.
A czy ktoś z Was jest we wspólnocie, która jest profesjonalnie zarządzana?
Czarnulko - aż na Śląsku zarządza, nie tylko w Gliwicach? Robi to jednoosobowo?

Czarnulka - Pią Sty 21, 2011 12:24

Lama71 napisał/a:
branie się za zarządzanie... jakoś by mnie nie bawiło. Może jak byłbym emerytem, ale puki co nie grozi mi to

Jako,że tato wcześniej pracował w WAMie,a teraz w ZZNie to sąsiedzi dość jednogłośnie go wybrali. Wiadomo,że po 30 latach pracy ma już doświadczenie i znajomości potrzebne w szybkim rozwiązaniu problemów.
Lama71 napisał/a:
Czarnulko - aż na Śląsku zarządza, nie tylko w Gliwicach? Robi to jednoosobowo?

Nie, nie robi tego zupełnie sam :) Jest kierownikiem oddziału na Katowice, Gliwice, Bytom, Zabrze itd, główna siedziba jest w Częstochowie, no ale ogólnie to rzeczywiście ma budynki w wielu miejscach, generalnie niemal cały Górny Śląsk.

Nelta - Sob Sty 22, 2011 00:41

Nie będzie kabaretu ! Będzie chór !
"Nad wszystkim czuwa Gospodarz Domu,
nie da on krzywdy zrobić nikomu,
wszystkim pomoże o każdej porze,
o mój Boże" !

na zlecenie Stanisława Anioła śpiewała Krystyna Czubówna :cwaniak:

trunks - Sob Sty 22, 2011 22:59

hehe taki gospodarz powinien być w każdej wspólnocie :)
Dorotka - Nie Sty 23, 2011 11:39

Zarządca powinien być dla mieszkańców budynku trochę "niewidzialny" - spotykać się z nimi raz w roku (zebranie roczne) złożyć sprawozdanie, ustalić plan działania - w tym remontów na kolejny rok i... działać. Działać w taki sposób aby jak najmniej absobować uwagę lokatorów budynku - w końcu po to płacą zarządcy, żeby nie przejmować się sprzątaniem klatki, wywozem śmieci czy innymi duperelami. Miałam z zarządcami w Gliwiach swojego czasu sporo doczynienia służbowo, teraz mam tylko prywatnie z zarządcą swojego budynky i z czystym sumieniem polecam akurat w Gliwiach dwie firmy DOMENę Pani Matuszewskiej i ADMINISTRATORA Pana Sylwestrzaka.
Czarnulka - Nie Sty 23, 2011 12:04

Dorotka napisał/a:
Zarządca powinien być dla mieszkańców budynku trochę "niewidzialny" - spotykać się z nimi raz w roku (zebranie roczne) złożyć sprawozdanie, ustalić plan działania - w tym remontów na kolejny rok


To może i niesłyszalny? Bo nie do końca się z tym zgadzam. Co chwilę ktoś czegoś potrzebuje i potrafi wydzwaniać codziennie z byle duperelą :) No,ale tak jak mówiłam są ludzie i... "ludzie".

Lama71 - Nie Sty 23, 2011 16:15

Z Panem Sylwestrzakiem miałem już do czynienia. Moje zdanie jest dość podobne do Twojego. Choć ja określiłbym go poza fachowcem, pojęciem "fachowca kalibrowalnego".

Czarnulka napisał/a:
o ale ogólnie to rzeczywiście ma budynki w wielu miejscach, generalnie niemal cały Górny Śląsk.

skoro tak, pewnie jest fachowcem.

Mam wrażenie, że mój zarządca nie będzie zadowolony z najbliższego zebrania. Stąd moje pytanie o sprawdzonych zarządców, bo mój ma za główny cel chyba spokój. Święty.

Kiepski ze mnie meloman, ale ja tu pewną sprzeczność widzę:
Nelta napisał/a:
Nie będzie kabaretu ! Będzie chór !
na zlecenie Stanisława Anioła śpiewała Krystyna Czubówna

Dorotka - Pon Sty 24, 2011 09:06

Czarnulka napisał/a:
Co chwilę ktoś czegoś potrzebuje
rozumiem, ale tak naprawdę do kontaktów bieżących i "awaryjnych" z Zarządcą wybrany i umocowany jest Zarząd Wspólnoty - na ogół jedno lub dwu osobowy. Ma być łącznikiem niejako pomiędzy Zarządcą a właścicielami. Moim zdaniem zawracanie głowy Zarządcy przez poszczególnych właścicieli, z których każdy ma jakiś swój prywatny koncert życzeń jest niedopuszczalne i niewskazane bo Zarządca to nie jest chłopiec na posyłki każdego mieszkańca budynku z osobna i w taki sposób zabiera mu się czas, który powinien poświęcać na co innego.

Awarie czy inne potrzeby właściciele i lokatorzy zgłaszają Zarządowi Wspólnoty a Zarząd ściśle współpracuje z Zarządcą.

Dobry Zarządca powinien ustalić sobie w taki sposób zasady współpracy z Zarządami Wspólnot i właścicielami lokali, żeby nie dzwoniły ani nie biegały do niego codziennie tłumy z pierdołami. Na tym między innymi polega profesjonalizm w tej pracy. Znam nawet przypadki, kiedy właśnie ze względu na namolnych i upierdliwych właścicieli to Zarządca wypowiedział umowę wspólnocie a nie odwrotnie bo nie dało się pracować.

Zarządca nie jest osobą od wkręcania żarówek, "dopieszczania" znudzonych emerytów lub znoszenia ataków frustratów, którzy nie mają gdzie się "wykazać" tylko od ciężkiej pracy, która jest rozliczana na zebraniu rocznym.

Dorotka - Pon Sty 24, 2011 09:15

A jeszcze co do zarządzania przez jednego z właścicieli czy też mieszkańców budynku - teoretycznie o ile jest ktoś, kto ma czas i zapał to fajnie, ale w moim przekonaniu suma summarum takie rozwiązanie zawsze jest droższe niż zatrudnienie profesjonalnego zarządcy. Są po prostu koszty, które profesjonalny Zarządca ma wliczone w wynagrodzenie albo w koszty eksploatacji - takie jak na przykład obsługa prawna (w przypadku kwestii, które wymagają porady prawnej), drobne naprawy i konserwacje, sala na zebrania, koszty obsługi biurowej itp. Profesjonalista na ogół zatrudnia w swojej firmie ładnych parę osób, które specjalizują się w różnych rzeczach. Amator - mimo najlepszych chęci czasem musi wynająć kogoś do niektórych usług i za to zapłacić.
Czarnulka - Pon Sty 24, 2011 10:26

Dorotka,
Dorotka napisał/a:
Dobry Zarządca powinien ustalić sobie w taki sposób zasady współpracy z Zarządami Wspólnot i właścicielami lokali, żeby nie dzwoniły ani nie biegały do niego codziennie tłumy z pierdołami. Na tym między innymi polega profesjonalizm w tej pracy. Znam nawet przypadki, kiedy właśnie ze względu na namolnych i upierdliwych właścicieli to Zarządca wypowiedział umowę wspólnocie a nie odwrotnie bo nie dało się pracować.

To wszystko jest czysta teorią :) Nawet jeśli nie odbierzesz z 10 razy telefonu od takich delikwentów, to co zrobisz jak przyjdą Ci do biura, wywalisz ich? Niestety ta praca wiąże się z zadawaniem się z ludźmi pewnego pokroju i jest to nieuniknione. Gdybyś była Zarządcą to coś mi się czuje,ze szybko byś pracę straciła, bo w każdej wspólnocie znajdzie się taki osobnik ;)
Dorotka napisał/a:
w moim przekonaniu suma summarum takie rozwiązanie zawsze jest droższe niż zatrudnienie profesjonalnego zarządcy

Chyba,że szanowny "Pan Prezes" złapie łopatę w zimie,albo kosiarkę w lecie ;) No ale to akurat naszego budynku nie dotyczy,bo mamy dwa w jednym :)

Dorotka - Pon Sty 24, 2011 13:58

Czarnulka napisał/a:
To wszystko jest czysta teorią :)
u wielu dobrych Zarządców jest praktyką. Po prostu ustala się to na pierwszym zebraniu a potem odsyła się delikwentów konsekwentnie do Zarządu zgodnie z ustaleniami i po którymś razie nie dzwonią ani nie przyłażą. Wierz mi. Na własnej skórze przerobiłam wiele lat praktyki a nie teorii w tej akurat branży i stąd wiem co mówię.
Jak ktoś sobie z właścicielami nie radzi to widno lubi taki akurat rodzaj współpracy.

Czarnulka napisał/a:
Chyba,że szanowny "Pan Prezes" złapie łopatę w zimie,albo kosiarkę w lecie


Jasne - tylko że o ile łopatę albo kosiarkę sobie złapać może i skosi trawniczek czy odśnieży chodniczek to trudniej mu będzie już odśnieżyć dach czy też strącić sople nawisające z rynien w zimie.

Trudniej mu będzie na przykład przeprowadzić postępowanie windykacyjne przeciwko dłużnikowi albo odszkodowawcze przeciwko wykonawcy nie wywiązującemu się z umowy o ile taki się trafi. Raczej nie kupi do celów wspólnotowych kserokopiarki, nie urządzi zebrania (szczególnie dużej wspólnoty) we własnym salonie.

Czarnulka - Pon Sty 24, 2011 15:19

Cytat:
Jasne - tylko że o ile łopatę albo kosiarkę sobie złapać może i skosi trawniczek czy odśnieży chodniczek to trudniej mu będzie już odśnieżyć dach czy też strącić sople nawisające z rynien w zimie.

Trudniej mu będzie na przykład przeprowadzić postępowanie windykacyjne przeciwko dłużnikowi albo odszkodowawcze przeciwko wykonawcy nie wywiązującemu się z umowy o ile taki się trafi. Raczej nie kupi do celów wspólnotowych kserokopiarki, nie urządzi zebrania (szczególnie dużej wspólnoty) we własnym salonie.


Dorotko,żeby była jasność,ja mówie to wszystko z mojej obserwacji, z wieloletniej obserwacji pracy mojego ojca. Jest zarządcą od niemal 30 lat i doświadczenia mu nie brakuje. A żebyś wiedziala,że złapie za lopatę, za kosiarkę,a nawet wejdzie na dach, po to,ażeby trochę ciąć koszty. Co do ostatnich dwóch zdań, też nie jest mu to obce. Zaznaczam raz jeszcze - robi to profesjonalnie od 30 lat, więc jeśli zwracasz się z tym postem do mnie to prosze przeczytaj uważnie :) Bo teoretyzujesz o osobach zielonych w tym temacie, czyli o jakims Kowalskim,któremu się zachcialo być zarządcą,a ja o kimś w pełni kompetentnym :)

Dorotka napisał/a:
Po prostu ustala się to na pierwszym zebraniu a potem odsyła się delikwentów konsekwentnie do Zarządu zgodnie z ustaleniami i po którymś razie nie dzwonią ani nie przyłażą. Wierz mi. Na własnej skórze przerobiłam wiele lat praktyki a nie teorii w tej akurat branży i stąd wiem co mówię.


Tylko najpierw tzreba od tych delikwentów te setki telefonów odebrać,nieprawdaż? :) a jak się co chwilę ma dodatkową,nową wspólntę to trochę to trwa ;) I ja też mówię nie będąc kompletnie głupia w temacie ;)

Dorotka - Pon Sty 24, 2011 19:46

Czarnulka, aaale ja nie pisałam o Twoim tacie pisząc, że nie poradzi sobie z czymś tam, bo się nie zna... pisałam generalnie, że osoby, które chcą zarządzać budynkiem, w którym mieszkają myśląc że będzie lepiej i taniej mogą być w błędzie, ponieważ mogą napotkać wiele tematów, które i tak będą wymagały pomocy profesjonalistów. Bardzo osobiście jakoś to odebrałaś, a nie do końca o to mi chodziło.

Akurat w przypadku Twoich postów rzeczywiście napisałam tyle, że jeżeli firma zajmuje się na przykład 50, 70, 90 budynkami to rozmawianie z każdą Panią Zosią z parteru i panem Mietkiem z poddasza z osobna jest raczej niemożliwe bo wtedy całe dnie pracownicy Zarządcy zajmowali by się roztrząsaniem przez telefon pierdół zamiast zarządzaniem.

Może nie zajmowałam się tym 30 lat, ale 10 naprawdę wystarczy, żeby wiedzieć, że niestety ale nie da się zarządzając być dobrym wujkiem i wszystkim dogodzić. Nie wyobrażam sobie, żeby profesjonalny zarządca, który ma spisane umowy załóżmy z 90 wspólnotami w których średnio jest po 10, 20 mieszkań konferował z chociażby połową właścicieli o tym co, jak i dlaczego robi.

I tu akurat przy opinii, że od kontaktów z Zarządcą jest Zarząd wspólnoty będę zdecydowanie obstawała. I nie jest to teoria. Znam bardzo wielu, bardzo dobrych zarządców, którzy tak robią.

Widocznie znamy różne modele zarządzania i mamy różne wyobrażenie o profesjonalnym zarządzaniu nieruchomosciami. Mnie poprostu bardziej odpowiada wizja profesjonalisty, któremu płacę za zarządzanie a nie Pana Popiołka, za którym się popłaczę jak mi go zabraknie.

Lama71 - Pon Sty 24, 2011 22:08

Dorotka napisał/a:
I tu akurat przy opinii, że od kontaktów z Zarządcą jest Zarząd wspólnoty będę zdecydowanie obstawała. I nie jest to teoria. Znam bardzo wielu, bardzo dobrych zarządców, którzy tak robią.

W tej kwestii, przykład z życia. Dostaję od zarządcy pismo z żądaniami. jako osobę do kontaktów pana X. Dzwonię do owego pana X i dzwonię. Tydzień. Po tygodniu się denerwuję, i sobie idę do owego Pana X. Jego nie zastaję, ale jakiś typ wyłazi i mędzi. WIęc grzecznie informuję, co mnie sporwadza, ten "no.. wie pan, Pan X jest w terenie, ten tego... no.." ale ja się grzecznie pytam, jak się skontaktować, ma napisane godziny urzędowania itd. W końcu sie kontaktuję z owym Panem X, ten mi gada coś o prawnych aspektach, że przepisy, że. itd. Więc ja grzecznie proszę o podanie tych przepisów. I kicha, bo... on nie pamieta. Więc go zapraszam do siebie, on przychodzi, kręci głową... i to samo, nie wie co powiedzieć.
Więc ja mam serdecznie w poważaniu spokój Pani Zarządcy. I to jak ona się kontaktuje z kim chce. Skoro straszy mnie sankcjami, a osoba którą wyznacza jest niekompetentna. Dogrzebałem sie do owych przepisów. Gość "nieco" się pomylił. Dziwnym trafem na moją niekorzyść. Więc uderzam do owej szefowej. Ta miła jak zwykle (dla mnie zawsze jest miła). Mówię prosto (jak to ja) że ich zastrzeżenia rozwiążę bez problemu, ale wymagana jest opinia speca. Ów spec nie może przyjść, bo jedno z mieszkań jest niezamieszkane, ale w spółdzielnia je remontowała (jest w zasobach miejskich), a Pani ma dokumentację budowlaną, która jest potrzebna. Pani zarządca da znać jak ją sprowadzi, jest w archiwum. I tak czekam, czekam, co jakiś czas dzwonię, a ona ciągle że już już... i tak od prawie roku.
To nie jedyna taka sprawa. Więc sobie myślę, coś trzeba ruszyć. Może zacząć od owej Pani...
I jeszcze jedna uwaga - zarządca bierze za swoją pracę pieniądze, całkiem spore. WIęc bez przesady, łaski nikomu nie robi. A ja akurat nie należę do tych, co wydzwaniają w każdej sprawie, lub jak nie mają co robić. Ale jak ktoś bierze kasę za coś, to wymagam, aby się z owego obowiązku wywiązał. Może to jest nie fajne dla takiego zarządcy, bo jak można się czepiać itd. np. niezabezpieczenia przyłacza elektrycznego w klatce, gdzie można wsadzić rękę i zostać porażonym?

Czarnulka - Pon Sty 24, 2011 22:43

Dorotka napisał/a:
I tu akurat przy opinii, że od kontaktów z Zarządcą jest Zarząd wspólnoty będę zdecydowanie obstawała.

Ja też za tym jestem,ale niestety nr telefonów bardzo czsto są wywieszane na klatkach i wtedy dziadziunio czy babcia maja w duszy bieganie po zarządzie tylko dzwonią prosto "do góry" :zdegustowany:

Dorotka - Wto Sty 25, 2011 08:49

Lama71, nie wiem o jakiej konkretnie sytuacji piszesz i czego chciałeś, ale... zmieńcie Zarządcę jak Wam nie pasuje.

Czarnulka, fakt - takie osoby się zdarzają. Od razu mi się to dziwnie kojarzy z emerytami siedzącymi w przychodniach z nudów. Jak już z przychodni się wyjdzie to można zająć sobie czas u Zarządcy.

Lama71 napisał/a:
zarządca bierze za swoją pracę pieniądze, całkiem spore
ale ja cały czas o tym piszę. Że jeżeli wynajmuję kogoś do zarządzania, to ma zarządzać a nie zabawiać starsze Panie.

Podejdę do tematu z innej strony - jako właściciela mieszkania. Jako właściciel chciałabym mieszkać spokojnie i wygodnie. Nie mamy z sąsiadami czasu na zajmowanie administrowaniem, Wynajmujemy więc w porozumieniu Zarządcę i wybieramy jedną z sąsiadek, która akurat nie pracuje i ma trochę więcej czasu do Zarządu.

Przy normalnej dla mnie współpracy pomiędzy Zarządcą, Zarządem a właścicielami sprawa wygląda tak: spotykamy się raz w roku - na ogół w marcu na zebraniu. Sprawdzamy sprawozdanie z wykonanych prac, rozliczenie kosztów i robimy plan na cały rok. To wszystko co mam do omówienia z Zarządcą.

Ma plan pracy, realizuje go - ja nie zawracam głowy jemy a on mnie.

Raz zdarzyło się, że nie podobał nam się sposób sprzątania na klatce schodowej. Zapukałam do sąsiadki która jest u nas Zarządem, powiedziałam jej o swoich spostrzeżeniach okazało się że nie jestem jedyna. Pozostali sąsiedzi też jej to zgłaszali. Zadzwoniła do osoby odpowiadającej za sprzątanie w siedzibie Zarządcy. Ta osoba zebrała inne oferty firm sprzątających, wybrali wspólnie jedną. Sąsiadka obeszła lokatorów budynku z uchwałą o zmianie firmy sprzątającej, zebrała podpisy. Tyle - formalności związane ze zmianą firmy sprzątającej trwały niecały tydzień.

A teraz wyobraźmy sobie, że każdy z sąsiadów miałby swoją wizję załatwienia tej sprawy i wyboru nowego wykonawcy usługi. Każdy z ośmiu lokatorów (bo tyle jest akurat mieszkań w budynku) dzwoniłby do Zarządcy w tej samej sprawie. Każdy chciałby brać udział w wyborze sprzątaczki i dyskusja na ten temat trwałaby miesiącami... tylko po co?

I inna hipotetyczna sytuacja - załóżmy, że następuje awaria wymagająca natychmiastowej reakcji. Sąsiadka, która jest Zarządem jest na miejscu, wie do kogo zadzwonić (który z pracowników Zarządcy zajmuje się akurat pogotowiem awaryjnym). Dzwoni. Umawia się. A teraz drugi model - każdy z sąsiadów czuje się "zobowiązany" do załatwiania tej sprawy na własną rękę, każdy dzwoni. Biedny Zarządca (lub jego pracownik) nie ma czasu zadzwonić po straż pożarną, pogotowie energetyczne, gazowe czy cokolwiek innego. Nie może wsiąść w auto i przyjechać żeby opanować sytuację bo akurat rozprawia przez telefon z kolejnym, ósmym, dziesiątym człowiekiem o tej samej dokładnie sprawie.

No i niech Zarządca ma 50 budynków a w każdym 5, 10 osób, które postanowią zadzwonić, że mają sprawę. Przecież to zwariować by można było. Dlatego uważam, że dla własnego dobra Zarządca powinien wykluczyć (zminimalizować) takie sytuacje.

Jest oczywiście jedno zastrzeżenie - normalni właściciele mieszkań. Mający świadomość
tego w jakim stanie technicznym jest budynek, jakich remontów wymaga i świadomi tego, że za te remonty to oni - właściciele muszą zapłacić. Normalni czyli mający zaufanie do Zarządcy, którego wybrali i sąsiada, który jest Zarządem.

Bo oczywiście może się zdarzyć, że lokatorzy będą mieli straszne pretensje o "niezabezpieczenia przyłącza elektrycznego w klatce, gdzie można wsadzić rękę i zostać porażonym" ale wcześniej Ci sami lokatorzy nie wyrazili zgody na uchwalenie funduszu remontowego w budynku (bo po co mają płacić) nie uchwalili w ramach planu remontów wymiany (naprawy) instalacji elektrycznej bo "jeszcze wytrzyma" itd. a na zebraniach zajmują się opowiadaniem o tym że oni przez sześćdziesiąt lat płacili czynsz a teraz po wykupieniu mieszkania już nie muszą za nic płacić.

Lama71 - Wto Sty 25, 2011 11:28

Dorotka napisał/a:
ale wcześniej Ci sami lokatorzy nie wyrazili zgody na uchwalenie funduszu remontowego w budynku (bo po co mają płacić) nie uchwalili w ramach planu remontów wymiany (naprawy) instalacji elektrycznej bo "jeszcze wytrzyma" itd. a na zebraniach zajmują się opowiadaniem o tym że oni przez sześćdziesiąt lat płacili czynsz a teraz po wykupieniu mieszkania już nie muszą za nic płacić.

No dokładnie odwrotnie niż u mnie. Instalacja nowa, wszystkie zabezpieczenia nowe, skrzynka zbiorcza nowa. Lokatorzy płacą na fundusz remontowy całkiem sporo. W sumie płacę ja, jako ja więcej teraz niż przed wykupieniem. Na co się zgadzam.
Tyle że można na to spojrzeć jeszcze z drugiej strony. Zarządca zlecił firmie wykonanie modernizacji, ta modernizację wykonała, ale po najmniejszych kosztach. W taki sposób, że do skrzynki można się dostać bez problemu. A na uwagę, że może by jakieś inne zabezpieczenie dodać,, aby menele nie kręcili w niej, odpowiedź jest następująca - ale jak ja mam to zabezpieczyć.

Arc - Wto Mar 15, 2011 09:21

A nie pomyliliście czasem znaczenia słów.
Pan który z kosiarką, żarówki wymienia, odśnieża, zamek na prawi - to bez obrazy po prostu - "cieć".
Osoba czy też firma która dba o interes mieszkańców, zleca i kontroluje wykonane prace, pilnuje przeglądów budynku itp. to Zarządca.

Pozdr
Arc

Czarnulka - Wto Mar 15, 2011 21:35

Kogo cieciem nazywasz? :/

Czasem mozna połączyć jedno z drugim, a jednocześnie przyoszczędzić.

Ale już wiem,że nie będę z Panem wchodzić w dyskusję, nie ten poziom.

Olo6 - Nie Maj 22, 2011 12:55

Tu coś a propos:
h t t p;//w w w 24gliwice, p l/forum/viewtopic.php?p=14451#14451]Link

Piotrulek - Nie Maj 22, 2011 20:26

Czarnulka napisał/a:
Moje są cudne, mój tato jest zarządcą. Zarządza świetnie,bo jest oszczędny
Czarnulka napisał/a:
Oczywiście zarządza też wieloma innymi budynkami na Ślasku i chyba jest dość lubiany. Ja go podziwiam,jak czasem słyszę jacy debile przychodzą na zebrania wspólnot,a on potrafi się opanować,żeby po jakims delikwencie nie pojechać


czyli wiem czyją jesteś córką,miałem okazję poznać Twojego ojca...

Dorotka napisał/a:
rozumiem, ale tak naprawdę do kontaktów bieżących i "awaryjnych" z Zarządcą wybrany i umocowany jest Zarząd Wspólnoty - na ogół jedno lub dwu osobowy. Ma być łącznikiem niejako pomiędzy Zarządcą a właścicielami.



i tu sie z tobą zgodzę,jestem takim wlaśnie przedstawicielem zarządu wspólnoty od początku jej istnienia,Zarządcą nieruchomości jest ROM i bardzo sobie chwalę współpracę z nimi.Przez lata zrobiliśmy za własne pieniądze remonty instalacji gazowej,remont dachu,wymiany drzwi i okien,malowanie klatki schodowej oraz izolację termiczną budynku,ale na to juz wzięliśmy kredyt bankowy. Jak widać dosyć sporo sie działo i dzieje nadal,a lokatorzy są różni.Pochwalić sie mogę tym,ze nie mamy żadnego mieszkania zadłużonego. Mieszkań w bramie jest 16 z czego 10 to członkowie wspólnoty."Nie taki diabeł straszny jak go malują" ze wszystkim można sobie poradzić i dać sobie radę,nawet z upierdliwymi lokatorami.A moje zdanie na temat prywatnych zarządców jest jedno...kasa i nic więcej. Na co dzień mam z nimi kontakt z powodu wykonywanych usług dla wspólnot i nie spotkałem sie z żadnym poważniejszym profesjonalistą...

Czarnulka - Sro Maj 25, 2011 07:28

Piotrulek, zawsze sie "delikatnie" cwali tylko samego siebie, autoreklama XXI wieku ;)

Piotrulek napisał/a:
czyli wiem czyją jesteś córką,miałem okazję poznać Twojego ojca...


Uuu to na Gagarina jest tylko jeden? Nie sądzę ;)

Arc - Sro Maj 25, 2011 16:21

Czarnulka napisał/a:
Kogo cieciem nazywasz? :/

Czasem mozna połączyć jedno z drugim, a jednocześnie przyoszczędzić.

Ale już wiem,że nie będę z Panem wchodzić w dyskusję, nie ten poziom.


Nie bardzo rozumiem Twoje/ Pani rozgoryczenie. Nie widzę nic złego w nazwaniu osoby, której zadania przytoczyłaś, jak również nadmieniłem BEZ OBRAZY - CIECIEM.

"Nad wszystkim czuwa gospodarz domu, nie da on krzywdy zrobić nikomu. Chętnie pomoże, o każdej porze. Ooo! Boże!". Czytając ten kultowy cytat, wszyscy mamy przed oczami Romana Wilhelmiego w serialu Stanisława Barei "Alternatywy 4". Okazuje się, że teraz gospodarz domu powraca do łask. Sporo osób wchodzi na rynek nieruchomości jako właściciele budynków, a niewiele z nich ma pojęcie i w ogóle chęć do codziennego doglądania swojego metrażu do wynajęcia. I kto świadczy im pomoc w naprawianiu zapchanych toalet i odśnieżaniu chodnika? Gospodarz domu! " ------- cytat z WP.

synonimy:
(1.1) dozorca, gospodarz, portier, stróż, administrator ----- z wikipedi

Nie rozumiem wiec oburzenia. No chyba że już tak nasiąknęłaś angielszczyzną i zależy Ci/Pani na nazywaniu zajęcia swojego ojca : facility managera lub property managera (F/P manager), czyli zarządcy obiektu lub nieruchomości.

:)

Ale to już Twój/Pani przepraszam PROBLEM

Pozdr
Arc



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group